Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Oddanie w czasach nienawiści” to trzy prawdziwe historie rodzin, które musiały zmierzyć się z trudną decyzją o umieszczeniu bliskich w ośrodkach opieki społecznej. Przeprowadzone przez autora szczere wywiady przenoszą Czytelnika w świat siostrzanych i braterskich więzi wystawionych na próbę przez postępującą chorobę Alzheimera.
Każda opowieść to wielowarstwowa mozaika emocji, ukazująca determinację rodzeństwa w dbaniu o swoich bliskich, aż do momentu, w którym samodzielna opieka stała się zbyt wielkim wyzwaniem. Autor skupia się jednak nie tylko na problemach, które na co dzień doskwierają opiekunom nieformalnym. Stara się również przybliżyć temat opieki instytucjonalnej w całodobowych domach pomocy społecznej.
Ta przejmująca książka wypełniona szczerymi relacjami z walki z chorobą rzuca światło na niezwykle ważne aspekty życia rodzinnego, które w codziennym pędzie często pozostają niezauważone.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 148
Rok wydania: 2024
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Przemysław Pawelec
Oddanie w czasach nienawiści
Tacie, wielkiemu człowiekowi,
który podnosi się po każdym upadku.
W świecie panuje pewien porządek: rodzimy się, wychowują nas rodzice lub opiekunowie, dorastamy, opuszczamy rodziców, zakładamy własne rodziny, starzejemy się i odchodzimy. Na tych wszystkich etapach towarzyszą nam inni ludzie – na początku głównie rodzina, później rówieśnicy, koledzy i przyjaciele, aż po partnerów, a potem mamy własne dzieci. Więzi, jakie nawiązujemy w trakcie naszego życia, potrafią być tak mocne, że ich siła trwa nieprzerwanie do czasu naszej śmierci, ale są też takie, które słabną wraz z upływem czasu i przestają mieć dla nas znaczenie albo tracą po prostu rację bytu. Jest jednak pewien rodzaj zażyłości, na którą – choć byśmy chcieli – nie mamy wpływu i która bez względu na wszystko trwa i nie ulega wypaleniu.
Nie wszyscy mają tyle szczęścia, że mogą tego doświadczyć, a co gorsza – nie jest to zależne od nich. Po prostu rodzice nie postarali się o rodzeństwo dla swoich pociech. Tak, właśnie to mam na myśli, tę nieporównywalną, szczerą i bezwarunkową więź między rodzeństwem. To czyste, naznaczone z góry nieprzerywalnością specyficzne połączenie dusz, ciał i genetycznych uwarunkowań. Czy tego chcemy, czy nie, albo czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, miłość rodzeństwa daje nam w większości przypadków poczucie bezpieczeństwa, przywiązania i przede wszystkim przynależności.
Na co dzień nikt, kto ma siostrę lub brata, nie zastanawia się nad tym, że ich obecność zwłaszcza w dzieciństwie wpływa na rozwój wielu znaczących umiejętności psychospołecznych, z których korzystamy później w dorosłym życiu. Możliwość wspólnego wychowywania się kształtuje i wzmacnia wiele postaw i cech, które nie tylko stają się charakterystyczne dla rodzeństwa, lecz także identyfikują samych rodziców i ich metody wychowawcze. Większość dzieci, które spędzają ze sobą dzieciństwo (abstrahując od normalnych także w tym wieku konfliktów między nimi – co też jest czynnikiem stymulującym rozwój człowieka), trzyma się razem w dorosłym życiu. Od małego czują tę genetyczną i mentalną więź, która z biegiem lat buduje grunt pod późniejsze relacje między rodzeństwem. Przychodzi bowiem taki moment, że dzieci opuszczają dom rodzinny i zaczynają własne, dorosłe życie, w którym miejsce siostry czy brata zajmują partnerzy. Relacje między rodzeństwem przez całe życie ewoluują, nawet jeśli są sporadyczne czy pozornie słabsze niż w dzieciństwie. Tym, co wyróżnia tę więź, jest stałość i nieuchronność – nie da się od niej uwolnić, bo jesteśmy nią naznaczeni, i jeśli nawet ją wyprzemy albo wymażemy z głowy – zostanie w nas, bo jest w każdej komórce naszego ciała.
Najczęściej jednak rodzeństwo w okresie dorosłości jest dla siebie dodatkowym wsparciem, a spotkania rodzinne bywają okazją do wspomnień i zacieśniania więzi. Bywa jednak też tak, że droga życiowa lub los sprawiają, że ta więź zobowiązuje nas do wzięcia odpowiedzialności za swoje rodzeństwo, także już w ich dorosłym życiu. Nie ma tu zmuszania – to raczej napędzany instynktem odruch bezwarunkowy, u podstaw którego leży troska o zapewnienie bezpieczeństwa swoim najbliższym. Tak też jest w sytuacji moich trzech rozmówczyń, które „przejęły” życie swojego rodzeństwa, bo z jednej strony czuły, że bez ich wsparcia nie podołają i nie dadzą sobie rady, a z drugiej strony obdarzyły ich opieką, bo więź, którą przez cały życie budowały, naturalnie je do tego zobligowała.
Czy rzeczywiście taka kolej rzeczy jest czymś naturalnym, czy opieka nad swoim dorosłym rodzeństwem jest pogłębieniem więzi, czy wręcz przeciwnie – regresją? Jak moi bohaterowie odnajdą się w nowej rzeczywistości, która przecież od momentu opuszczenia rodzinnego domu ewoluowała na tyle, że troska o brata czy siostrę już dawno nabrała wymiaru bardziej symbolicznego aniżeli faktycznego? Trzeba jednak trochę w swoim życiu przeżyć, żeby móc powiedzieć, że zna się życie. Nie jest przecież tak, że wiemy zawsze, jak się zachować czy jak zareagować na daną sytuację. Uczymy się bowiem nie na niepopełnianiu błędów, ale na tym, że się ich dopuszczamy. Czy zatem odchowawszy własne dzieci i zdobywszy ogromne życiowe doświadczenie, zajmiemy się opieką nad swoim dorosłym rodzeństwem bardziej rozsądnie, z większym zrozumieniem i otwartością? Wspólnie spędzone dzieciństwo nie gwarantuje, że człowiek w dorosłym życiu się nie zmieni. Jestem nawet w stanie zaryzykować stwierdzenie, że na pewno tak się stanie. Zbyt dużo czynników zewnętrznych ma wpływ na nas w dorosłości: znajomi, praca, warunki mieszkaniowe, dzieci, współmałżonek, kościół i tym podobne. To wszystko sprawia, że po pewnym czasie możemy po prostu naszego rodzeństwa nie poznać lub nie rozumieć, lub możemy być zaskoczeni ich przemianą na tyle, że na jakiś czas świadomie lub nie obniżymy znaczenie łączących nas więzów krwi.
W całej mojej dojrzałej i dorosłej naiwności, każącej mi wierzyć, że ludzie, w tym przypadku rodzeństwo, w większości przypadków zachowują się wobec siebie fair i z oddaniem, pragnę poniżej przedstawić trzy historie mogące potwierdzić moją tezę, że oddanie w dzisiejszych czasach jest mimo wszystko silniejsze i powszechniejsze od wszechobecnej nienawiści. Oddaję Państwu w ręce drugą książkę, której nadrzędnym celem wciąż jest uświadomienie problemu chorób otępiennych i uwrażliwienie społeczeństwa na to pogłębiające się zjawisko.
Teresa ma Izabelę
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Oddanie w czasach nienawiści
ISBN: 978-83-8373-103-2
© Przemysław Pawelec i Wydawnictwo Novae Res 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Aleksandra Płotka
KOREKTA: Anna Grabarczyk
OKŁADKA: Magdalena Czmochowska
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: sekretariat@novaeres.pl
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
„Mamy usługę, której mógłby pozazdrościć Amazon.”
Tysiące ebooków i audiobooków
Ich liczba ciągle rośnie, a Ty masz gwarancję niezmiennej ceny.
Napisali o nas: