Co robią strażacy i strażaczki (twarda)

Gdybym miała polecić Wam lekturę, którą właśnie teraz warto przeczytać z dzieckiem, to byłaby to książka "Co robią strażacy i strażaczki".

Dlaczego? Kiedy zapytamy malucha o zawód strażaka, najczęściej usłyszymy o gaszeniu pożarów i ratowaniu kotów z drzew. Tymczasem dziś, Wasze pociechy mogą zobaczyć mundurowych w całkiem innym środowisku. Kiedy wielka woda zalewa kolejne miasta, niszczy życiowy dorobek mieszkańców Śląska, Dolnego Śląska i Opolszczyzny warto porozmawiać z dzieckiem nie tylko o pracy strażaka, ale i o niszczycielskiej sile żywiołów. W tym pomoże Wam właśnie ta książka.

Kiedy ją otworzycie zobaczycie remizę, a właściwie jednostkę państwowej straży pożarnej. Pierwsze zaskoczenie? Strażacy nie tylko "jadą na akcję", ale też trenują, odpoczywają czy poszerzają swoją wiedzę. Zobaczycie z bliska ubranie bojowe i wóz gaśniczy. Dowiecie się, jak wygląda codzienny trening czy ćwiczenia przed akcją. W końcu zobaczycie, jak strażacy pomagają innym: gaszą pożary, usuwają gniazda szerszeni, ewakuują osoby z terenów zalanych lub zagrożonych powodzią, poszukują zaginionych, pomagają przy wypadkach drogowych czy ratują ludzi zasypanych przez lawinę.

W książce znajdziecie również instruktaż pierwszej pomocy i wskazówki, jak się zachować w razie pożaru. Dowiecie się z niej, jak praca strażaka wyglądała dawniej i co może się w niej zmienić w ciągu kilku kolejnych lat. Prawdziwy ogrom wiedzy przedstawiony w przystępny i prosty sposób zarówno dla młodszego jak i trochę starszego czytelnika.

Ta duża kartonówka nie tylko fascynuje dzieci, ale i je aktywizuje. Na każdej stronie autorka umieściła pytanie dla małego miłośnika książek. Czasem trzeba policzyć pojazdy, innym razem koty, a jeszcze innym odnaleźć zgubione rzeczy czy osoby potrzebujące pomocy. Dzięki temu maluchy trenują spostrzegawczość i są bardziej skupione na lekturze. Ilustracje, mimo tematu, są stonowane kolorystyczne. Przyciągają wzrok i pobudzają wyobraźnię. Naprawdę!

Mikołaj zachwycony lekturą odgrywa strażackie scenki na każdej z rozkładówek. Czasem bohaterami akcji stają się jego palce, czasem domowe figurki, a czasem po prostu strażacy z książki, którzy raz po raz zjeżdżają z rury, jadą na akcję i pomagają potrzebujących. Wierzcie lub nie, ale nigdy wcześniej nie widziałam swojego trzylatka snującego tak długie opowieści nad kolejnymi stronami książki.

Polecam - szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń w kraju - nie tylko fanom wozów strażackich.

P.S. Merytoryka książki została skonsultowana z zawodowym strażakiem.