Ukryte Gniazdo - Adam Moczarski - ebook

Ukryte Gniazdo ebook

Adam Moczarski

0,0

Opis

Nastoletni chłopak z Czech zafascynował się ideologią, która całkowicie go pochłonęła. Niepostrzeżenie stał się sługą Panów, dla których był gotów poświęcić wszystko. Czy naprawdę był dla nich tak ważny, jak mu się wydawało? Czy był tylko jednym z wielu pionków, którzy na koniec zostają z niczym?

Książka została napisana na podstawie dziennika niemieckiego żołnierza. Dziennik był pisany w pośpiechu, lecz jest oznaczony datami i ma wartość dokumentu. Jednocześnie jest pozbawiony literackich ozdób. Autor dziennika wyraźnie był przesiąknięty ideologią wyższości nad ludzkością. Wojna była dla niego wspaniałą przygodą.

Wartość dziennika została doceniona przez ludzi, którzy odnaleźli zapiski wśród niemieckich dokumentów w jednym z budynków w Jedlina Zdrój (Bad Charlottenbrunn). Znalazcy cennych informacji są przekonani o autentyczności dziennika żołnierza, który latami desperacko próbował ukryć sekrety jego Panów.

Jest rok 2022 i druga wojna światowa wciąż trwa, chociaż oficjalnie została uznana za zakończoną.To oznacza, że ludzie nie wygrali wojny, a jednocześnie że mają szansę ją wygrać. Trzeba tylko znaleźć gniazdo i je unieszkodliwić przez odłączenie od niego prądu. Dalej sytuacja potoczy się w stronę prawdziwego zwycięstwa ludzkości.

Każdy, kto zdobywał władzę siłą, poprzez kruczki prawne i oszukiwanie poddanych i obywateli, opiera swoją siłę tylko  i wyłączenie na uśpieniu potęgi ludzi. Obecna sytuacja 2020-2022 budzi tę potęgę i zwraca przeciwko fałszywym władcom. Na całym świecie czuć nadchodzące wielkie przebudzenie ludzkości, której moc jest gotowa eksplodować w tych sprzyjających okolicznościach.

Zapraszam do czytania!

Spis treści

Rozdział 1 Sprzedałem ojca i brata

Rozdział 2 Budowa czarnej gwardii

Rozdział 3 Pokazano mi przejscie

Rozdział 4 Nosicielka

Rozdział 5 Przebyłyski świadomości

Rozdział 6 Jestem Moczarski

Rozdział 7 Zacieranie śladów

Rozdział 8 Ucieczka

Zakończenie

Źródła

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 113

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ukryte Gniazdo

Raport z II Wojny Światowej

Pamiętnik Czarnego ŻołnierzaHybrydy Obcych

Adam Moczarski

Spis treści

Rozdział 1 Sprzedałem ojca i brata

Rozdział 2 Budowa czarnej gwardii

Rozdział 3 Pokazano mi przejscie

Rozdział 4 Nosicielka

Rozdział 5 Przebyłyski świadomości

Rozdział 6 Jestem Moczarski

Rozdział 7 Zacieranie śladów

Rozdział 8 Ucieczka

Zakończenie

Źródła

Rozdział 2Budowa czarnej gwardii

Kiedy pracujesz dla ideologii i jest to Twoją pasją, to nie zwracasz uwagi na wiele nieistotnych spraw. Ja w ogóle nie zwracałem uwagi na czas, na porę dnia. Tak naprawdę żyjąc pod ziemią, nawet nie wiedziałem, kiedy jest noc, a kiedy dzień.

Również moje ciało się zmieniało, a dla mnie nie miało to znaczenia. Ważna była służba Panom. Dla potrzeb technicznych miałem ucięte niektóre palce. Po prostu były one zbędne, a nawet przeszkadzałyby przy instalacji broni bezpośrednio na mojej dłoni. Oczywiście stało się to podczas mojej nieświadomości. Na początku powiedziano mi, że był to efekt wypadku. Byłem na zbyt niskim poziomie wtajemniczenia, żebym mógł się orientować w technicznych zawiłościach broni super żołnierza.

Możliwe także, że Pan wychodził na powierzchnię, posługując się moim ciałem. Ja sam jednak niechętnie wychylałem głowę spod ziemi. Lubiłem przebywać w wyludniałym miejscu. Lubiłem pracę z więźniami, którzy dzięki moim metodom, byli skłonni do współpracy przy odczytywaniu znaków. Żyd, którego męczyłem od początku, był bardzo pomocny. Wytresowałem go tak, że na komendę wychodził z klatki i też sam do niej wchodził. Na końcu był tak wycieńczony, że jego skóra stała się szara. Zamiast paznokci miał szpony.

Z czasem więźniów było coraz mniej. Po pierwsze pozbywaliśmy się zwłok, po drugie przywożono ich coraz mniej. Tajemnicze znaki były już w większości odczytane przez zmuszonych do tego Żydów. Wyglądało na to, że moja praca w tamtym miejscu dobiegła końca.

Pewnego dnia w 1942 roku obudziłem się, jak zwykle w bólu i pełen wewnętrznego gorąca, po chwili zobaczyłem przygotowany dla mnie mundur z dwiema złotymi gwiazdkami. Awansowałem do stopnia Houptmanna (Kapitana). Dostałem też ekwipunek bojowy i byłem gotowy do wykonywania kolejnych rozkazów. Zostało mi przydzielone zadanie przewiezienia wiadomości oraz pewnego pojemnika do Wilczego Szańca w Prusach Wschodnich (dzisiejsze polskie tereny: Warmia i Mazury).

Pojemnik był bardzo ciężki, przyniosło mi go dwóch wycieńczonych więźniów. Wyglądali podobnie do mojego Żyda, mieli szpony i szarą skórę. Jeden z nich puścił pojemnik i przywarł do mojej nogi, błagając o śmierć. Skręciłem mu kark w akcie łaski, ale zdarzyło mi się to tylko ten jedyny raz w życiu. Dobrze, że nikt tego nie widział, bo wszyscy obecni rozbiegli się w kierunku schronów, kiedy upadł puszczony przez więźnia pojemnik. Jego zawartość mogłaby ich pozbawić życia. Ja, dzięki moim mutacjom jestem odporny na szkodliwe działanie zawartości pojemnika.

Wziąłem wiadomość w kopercie i przydzielony mi do przewiezienia pojemnik. Następnie motorem udałem się na lotnisko do Bielawy. Podróż tę odbyłem wraz z innym oficerem SS, Jurgenem Knoppem. Zabraliśmy się transportowym Dornierem, ponieważ wieźliśmy również wielką skrzynię. Nie byłem na tyle wtajemniczony, żeby poznać jej zawartość. W samolocie były do niej podłączone przewody i pojemnik z potrzebną im do życia substancją. Pilnowała jej pewna niska postać. Na głowie miała duży przezroczysty kask, dlatego nie widziałem od razu jej wielkich czarnych oczu. To nie był zwykły człowiek. Nie zajmowało mnie to, byłem skupiony na swoich zadaniach i czytaniu planu kolejnych rozkazów.

Lecieliśmy prawie całą noc. Po wylądowaniu 12 ludzi pomogło wynieść wielką skrzynię z samolotu. Następnie zabrano nas do bunkrów osadzonych na bagnach i rozdzielono. Ze względu na odpowiednie przystosowanie mojego ciała byłem potrzebny do użycia mnie do wyższych celów. Sam Pan był ze mną w pustej sali i kazał się rozebrać. Ta mała postać, jak ta w samolocie z dużą głową i wielkimi oczami, przemawiała do mnie bez słów. Jej obecność czułem w swojej głowie. Następnie Pan wcielił się w moje ciało i używał mnie przez około trzy miesiące. Nie poczułem tego czasu, bo nie byłem świadomy. Dopiero chwilę przed Jego wyjściem z mojego ciała odzyskałem świadomość. Zostały w mojej głowie skrawki Jego pamięci.

Podczas przebudzenia oprócz palącego mnie ciała i bólu głowy miałem poczucie, że przechodzą przez mój mózg informacje. Były to słowa, symbole i znaki, które próbowaliśmy odczytywać z pomocą torturowanych żydowskich więźniów. Trwało to tylko chwilę. Kiedy wyszedłem z bunkra, mijałem innych oficerów, którzy reagowali strachem na mój widok.

Dopiero później zorientowałem się, że minęły trzy miesiące. W tym czasie szeregowy Jurgen Knopp, z którym przybyłem do Prus Wschodnich, zdążył awansować do stopnia sierżanta. Otrzymaliśmy kolejne zadania, które wiązały się z kolejną podróżą.

Po drodze spotkałem samego Adolfa Hitlera. Patrzyłem już na niego inaczej niż przed rozpoczęciem wojny. Wcześniej był dla mnie uosobieniem władcy godnego tronu i panowania nad całym światem. Jednak po kilku latach widziałem w nim jedynie marionetkę w rękach Panów, którym on też służył. Na tym etapie nie był on już potrzebny. Miałem nadzieję, że ktoś pozbędzie się tego marnego człowieka. Nawet z całą jego charyzmą nie umywa się do istot wyższych, którymi są moi Panowie. Na jego szczęście ja widziałem go tylko z oddali, przejeżdżając obok zamieszkiwanego przez niego zamku. Niesamowite, że można tak diametralnie zmienić swoje mniemanie na temat osoby od podziwu do pogardy. Może to był efekt tego, że miałem cząstkę mojego Pana w sobie. Gardziłem Hitlerem.

Zmierzaliśmy do Rosji, gdzie miałem spotkać doktora, z którym pracowałem wcześniej. Doktor, podobnie jak ja stał się aktywną częścią czarnego programu. Również miał usunięte palce i jego ciało było przystosowane do walki. Inni oficerowie patrzyli na nas z podziwem, dlatego, że byliśmy przeznaczeni do odegrania wielkiej roli w tej wojnie.

Walka pod Stalingradem miała być dla nas chrztem bojowym. Na wszelki wypadek, mieliśmy zamontowany przy sobie ładunek wybuchowy, żeby móc się w dowolnej chwili unicestwić. Chodziło o to, że gdybyśmy jakimś cudem, dostali się do niewoli, to Rosjanie nie mogliby wykraść naszej technologii udoskonalania żołnierzy.

Całe moje ciało było bardzo sprawne. Nogi były tak sprężyste, że mogłem skakać na duże wysokości. Trójpalczaste dłonie znakomicie operowały nożem w czasie walki i poza nią. Broń automatyczna była całkowicie przystosowana do takich właśnie dłoni. Mogłem strzelać, używając sprzętu jednocześnie prawą i lewą ręką. Trzy palce ręki były tak silne, że mogłem się wspinać z ich pomocą bez żadnych innych zabezpieczeń. Nawet bez broni pokonałem czterech potężnych Sowietów w ramach testu walki.

Kolejne miesiące mijały na intensywnych treningach. Wszystkie zbędne czynności wykonywał dla mnie mój przyboczny sierżant Jurgen. Ja skupiałem się na rozwijaniu swoich niezwykłych umiejętności walki. Takich istot jak ja było około stu i to my mieliśmy zmienić losy świata, mieliśmy wygrać tę wojnę. Świat prędzej czy później miał być nasz. Do ludzi czułem pogardę, nawet Hitler i Himmler, najwięksi naziści, byli nędznymi pionkami w rękach moich Panów.

Spotkania z moimi Panami dodawały mi motywacji do codziennych treningów. Wcześniej zdarzało mi się słyszeć jakieś głosy, jakby sumienia. Coś w głowie podpowiadało mi, że powinienem zdradzić swoich Panów. Dzięki spotkaniom z Nimi umacniałem się w przekonaniu, że to po ich stronie powinienem stać i głosy milkły.

Jeden z Panów na terenach rosyjskich, przebywał blisko nas. Spoczywał w metalowej wielkiej skrzyni. Zdobyłem tam odpowiedni stopień wtajemniczenia i zdradzono mi, że Pan regeneruje swoje siły, leżąc podłączony do pojemnika, który również miałem przyjemność wcześniej transportować.

Kiedy przyszedł czas walki pod Stalingradem, chciałem wykazać się najwyższą gotowością bojową i lojalnością w stosunku do moich wielkich Panów. Jednak zacząłem znowu słyszeć głosy w głowie, które nawoływały mnie w przeciwnych kierunku. Właściwie był to jeden głos, jakby jednego z Panów, ale zbuntowanego przeciwko Panom.

Był on z nami na polu walki podczas drugiego starcia. Przy pierwszym wszystko przebiegało zgodnie z planem. Jednak przy drugim podejściu coś się zepsuło. Jak się później okazało, zbuntowany Pan, niezwykle niskiego wzrostu, pojawił się na polu i przemawiał również do głów innych super-żołnierzy. Dwóch z nich go posłuchało. Jeden pobiegł w stronę Rosjan i doktor wypuścił za nim hybrydę psa i człowieka. Hybryda pobiegła za zdrajcą, ale wśród strzelaniny nie było widać, co dalej się z nim działo. Strzały padły w kierunku zbuntowanej istoty i została ona unicestwiona.

Drugi zdrajca odpalił swój awaryjny ładunek wybuchowy. Oprócz jego samozniszczenia zginął także jego kolega Esesman. Mnie też się porządnie oberwało, ale przeżyłem. Zanim straciłem przytomność, zobaczyłem oderwaną moją lewą nogę na podłodze ciężarówki, w której schowaliśmy się chwilę przed wybuchem.

Obudziłem się już na Dolnym Śląsku (dzisiejsza Polska), w zakratowanej sali Zamku Czocha. Byłem jedną z wielu ofiar, wyglądało na to, że zginęło też kilku Panów. Ich skrzynie znajdowały się w pomieszczeniu, w którym odzyskałem przytomność. Były uszkodzone.

Moje ciało piekło od środka, to znaczy, że jakiś czas, to nie ja byłem ciele, a jeden z Panów. Nie wiem, jak długo trwało to przejęcie. Nie wiedziałem, jaki jest czas, jaki dzień. Jako pierwszą osobę po przebudzeniu zobaczyłem znajomego mi doktora. On również miał szereg obrażeń i można było zobaczyć wiele blizn nawet na jego twarzy. Nie mogłem go zrozumieć, kiedy do mnie mówił. Miałem na głowie dziwny szklany kask.