Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Piłsudski, Dmowski i niepodległość - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
6 czerwca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Piłsudski, Dmowski i niepodległość - ebook

Jak Dmowski i Piłsudski wykorzystali w 1918 r szansę na odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Jak to się stało, że Polska zdołała odzyskać i obronić niepodległość? Co było głównym czynnikiem sprawczym? Niestety odpowiedzi na te pytania najczęściej były i są uzależnione od politycznych preferencji osób zabierających głos w tej sprawie.

Co nie znaczy, że wszystkie są fałszywe. Tadeusz Kisielewski, politolog, przyznaje rację Romanowi Dmowskiemu, że był to wynik współdziałania wielu czynników, przeważnie od nas niezależnych, korzystnej sytuacji międzynarodowej. Dopiero na tle uwarunkowań zewnętrznych można mówić o wkładzie w to dzieło samych Polaków.

Nigdy by jednak do tego nie doszło, gdyby Polacy nie potrafili wykorzystać tej nadzwyczajnej koniunktury. Gdyby mężowie stanu miary Dmowskiego i Piłsudskiego mimo politycznych różnic i osobistych uprzedzeń nie zdecydowali się współpracować. Kwestią otwartą pozostaje ocena, w jakiej mierze im się to udało.

Nie ma natomiast wątpliwości, że nigdy – ani wcześniej, ani później – Polska nie otrzymała od losu tak nieoczekiwanej i hojnej szansy jak w 1918 roku.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-940-0
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autora

Książka ta jest ponaddwukrotnym rozwinięciem rozdziału piątego Wielkiej Wojny i niepodległości Polski, którą Dom Wydawniczy REBIS opublikował w 2014 roku. Dodałem tu zarówno odpowiednie fragmenty poprzednich rozdziałów Wielkiej Wojny, jak i innych moich prac, nawet jeszcze nie wydanych, ale też partie zupełnie nowe oraz nie publikowane wcześniej w literaturze przedmiotu materiały prasowe z epoki i mapy. Podobnie jak w Wielkiej Wojnie ograniczyłem do minimum liczbę przypisów, by nie odwracać uwagi czytelników od toku narracji.Wstęp

Po trzecim rozbiorze w 1795 roku Polska na 123 lata znikła z politycznej mapy Europy. Jednak prawie zupełnie zapomnieliśmy, że chociaż po pierwszym i drugim rozbiorze państwo polskie było jeszcze formalnie niepodległe, to suwerenność straciło o wiele wcześniej – w 1704 roku, w czasie wojny północnej. Polska zawarła wtedy z Rosją sojuszniczy traktat narewski, pozwalający jej wojskom działać i stacjonować na terenie całej Rzeczypospolitej. Wojna północna zakończyła się w 1721 roku, ale car wciąż postępował wobec Rzeczypospolitej tak, jakby traktat ów, zawarty na czas wojny, obowiązywał bezterminowo. Od 1702 Litwa, a od 1704 roku także Polska były więc rosyjskim protektoratem. Zresztą podobnie potoczyło się to w latach 1944–1989.

Skoro więc Polacy nie przez 123 lata, ale przez ponad 210 nie mieli suwerennego państwa, to tym bardziej zasługuje na przypomnienie jego odzyskanie.ROZDZIAŁ 1

Spełnione marzenie Adama Mickiewicza

O wojnę powszechną za wolność ludów,
Prosimy Cię, Panie.
O broń i orły narodowe,
Prosimy Cię, Panie.

O niepodległość, całość i wolność Ojczyzny naszej,
Prosimy Cię, Panie.

Autor Litanii pielgrzymskiej, choć poeta romantyczny, rozumował chłodno i zdawał sobie sprawę, że podstawowym warunkiem odzyskania przez Polskę niepodległości jest konflikt między jej zaborcami, on zaś musi się przekształcić w ogólnoeuropejską wojnę. Stąd modlitewne błaganie Mickiewicza o „wojnę powszechną za wolność ludów”.

Po 142 latach od pierwszego rozbioru Polski i po 119 latach od zniknięcia jej z politycznej mapy Europy po trzecim rozbiorze spełniło się marzenie poety o „wojnie powszechnej”. Musiały minąć jeszcze cztery lata, zanim owocem tej wojny okazała się „wolność ludów”. Po 123 latach niewoli Polska wyłoniła się z politycznego niebytu.ROZDZIAŁ 2

Przygotowania

Przez te wszystkie lata Polacy albo walczyli o niepodległość, albo na różne sposoby przygotowywali się do niej. Wywoływali kolejne antyrosyjskie powstania – kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe – aż wreszcie po tym ostatnim represje polityczne i ekonomiczne stały się tak dotkliwe, że idąc za przykładem Wielkopolan, uznano, że jedyną szansą ocalenia narodu jest podjęcie przez warstwy oświecone we wszystkich zaborach pracy organicznej, zmierzającej do poprawy stanu gospodarczego ziem polskich, oraz podniesienie poziomu edukacji, kultury i świadomości narodowej wszystkich warstw niższych, czyli praca u podstaw.

Nie oznaczało to, że całkowicie porzucono wszelkie myśli o zbrojnym oporze.

Dominującą rolę w polskiej polityce XIX wieku grała Wielka Emigracja, nazwana tak nie z racji liczebności, bo nie przekraczała 6 tysięcy osób (dla porównania przypomnę, że po drugiej wojnie światowej zostało na Zachodzie około pół miliona Polaków), lecz z uwagi na liczbę wybitnych jej członków.

Pośród mnogości polskich emigracyjnych ugrupowań znajdowały się republikański Komitet Narodowy Polski (KNP)¹ historyka Joachima Lelewela oraz monarchistyczny, konserwatywno-arystokratyczny Hôtel Lambert księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, zwanego wówczas niekoronowanym królem Polski. KNP głosił program wyzwolenia Polski w granicach przedrozbiorowych, co miało się dokonać własnymi, powstańczymi siłami na terenie zaboru rosyjskiego. Nawet podjęto taką próbę pod dowództwem pułkownika Józefa Zaliwskiego, której bezpośrednim organizatorem był powołany ad hoc komitet Zemsta Ludu: już w 1833 roku wysłano do Królestwa Polskiego małe grupy spiskowców, których zadaniem było wzniecenie powstania. Jednak policje rosyjska i austriacka prawie natychmiast rozbiły ten ruch. Natomiast Czartoryski, polityczny realista, stawiał na pomoc i interwencje rządów europejskich na rzecz sprawy polskiej. Dążył do wykorzystania ewentualnych konfliktów Wielkiej Brytanii lub Francji z Rosją.

Pod jednym względem oba tak różniące się ugrupowania były do siebie podobne: łączyło je wysyłanie tajnych emisariuszy niemal na wszystkie strony Europy.

Emisariusze Hôtelu Lambert docierali na Węgry, Bałkany i Kaukaz, inspirując tamtejsze narody i pomagając im w walce przeciw Rosji i Austrii (a jednocześnie sam Czartoryski czynił wielorakie zabiegi dyplomatyczne i zwalczał rewolucyjną propagandę na ziemiach polskich oraz na emigracji). Z kolei według koncepcji Lelewela powstanie Polaków miało być częścią ogólnoeuropejskiej rewolucji. Liczył on na poparcie i solidarność narodów pozbawionych wolności i w konsekwencji w 1834 roku założył organizację Młoda Polska, działającą do 1836 roku, a będącą częścią międzynarodowej organizacji rewolucyjnej Młoda Europa. Siłą rzeczy sieć tajnych emisariuszy była podstawą tych międzynarodowych kontaktów i uzgadniania projektów powstań.

Zawarty w 1815 roku sojusz najważniejszych absolutystycznych monarchów, zwany Świętym Przymierzem, rozciągnął „więzienie narodów”, jak nazywano carską Rosję, na całą Europę. Nic dziwnego, że odpowiedzią było umiędzynarodowienie oporu przeciw uciskowi – jeden czy dwa narody nie miałyby szans wyzwolenia się z niego. Najważniejszą formą organizacyjną owego oporu stała się Młoda Europa.

Była ona swego rodzaju luźną konfederacją sekcji narodowych. Pierwszą z nich były Młode Włochy, założone w 1831 roku przez Giuseppe Mazziniego. Celem organizacji było wyzwolenie Włoch spod panowania Habsburgów, Burbonów i dynastii sabaudzkiej, a następnie ich zjednoczenie. Dwa lata później Mazzini podjął – w Piemoncie, stąd powszechnie przyjęto nazywać Piemontem (z odpowiednim przymiotnikiem) kolebki wszelkich ruchów narodowowyzwoleńczych – próbę wyzwolenia tej prowincji północnych Włoch spod panowania Królestwa Sardynii, ale poniósł klęskę. Uciekł do Szwajcarii i tam – po dojściu do wniosku, że samotni rewolucjoniści w jednym kraju nie mają szans na jego wyzwolenie – w 1834 roku założył Młodą Europę. W tym samym roku i także w Szwajcarii pięciu Niemców, zainspirowanych ideami Mazziniego, powołało do życia Młode Niemcy. Miesiąc później, również w Bernie, Lelewel założył Młodą Polskę. Wkrótce dołączyły do nich Młoda Francja, Młoda Szwajcaria i Młoda Hiszpania. Przynależność do sekcji była tajna, ich struktury były wzorowane na masońskich, zresztą wielu członków było masonami.

Tak szeroko rozprzestrzeniona organizacja potrzebowała sprawnej i wolnej od państwowego nadzoru łączności, czyli tajnych emisariuszy Młodej Europy i jej sekcji narodowych.

Przede wszystkim byli oni okazjonalnymi kurierami przewożącymi ważne wiadomości, ale czasem też stałymi rezydentami, nawet realizującymi w terenie wytyczne swoich przełożonych. Takim emisariuszem był na przykład Szymon Konarski w Wolnym Mieście Krakowie, we wszystkich trzech zaborach i na Ziemiach Zabranych (czyli włączonych bezpośrednio do Rosji, na wschód od Królestwa Kongresowego). W tym sensie emisariusze stawali się agentami operacyjnymi sekcji Młodej Europy. Bywali jednak i tacy, którzy przy okazji pełnienia funkcji kurierskich zajmowali się wywiadem politycznym i szpiegostwem wojskowym.

Pod koniec lat trzydziestych XIX wieku rewolucyjne nastroje w Europie nieco przygasły, lecz w 1846 roku doszło do powstania krakowskiego, a dwa lata później prawie całą Europę ogarnęła Wiosna Ludów. W maju 1849 roku tylko interwencja rosyjskiego korpusu feldmarszałka Iwana Paskiewicza umożliwiła zgniecenie powstania węgierskiego. Uratowała ona Królestwo Węgier dla Habsburgów i był to łabędzi śpiew Świętego Przymierza, ostatni akord współpracy Petersburga i Wiednia. Wtedy też zaczął się najważniejszy okres w politycznym życiu Zygmunta Miłkowskiego, lepiej znanego jako pisarz pod pseudonimem Teodor Tomasz Jeż.

Ten syn napoleońskiego oficera walczył w latach 1848–1849 w powstaniu węgierskim jako żołnierz Legionu Polskiego generała Józefa Bema. Po upadku powstania był przez rok internowany w Turcji, a następnie udał się do Wielkiej Brytanii, gdzie wstąpił do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, które kilkanaście lat wcześniej wyodrębniło się z KNP. Wtedy rozpoczęła się jego kilkunastoletnia kariera jako międzynarodowego agenta politycznego.

Centralny Komitet Demokracji Europejskiej, założony w 1850 roku w Londynie przez Mazziniego, doszedł do wniosku, że skoro Miłkowski walczył na Węgrzech i był internowany w Turcji, to pewnie jest ekspertem od Bałkanów. I rzeczywiście, w 1851 roku wysłano go w stopniu pułkownika na Bałkany, gdzie działał przez siedem lat. A były to w europejskiej polityce lata gorące – zaczynał wrzeć „bałkański kocioł”, który wreszcie wybuchł w 1914 roku. Na razie, w 1853 roku, wybuchła trzyletnia wojna krymska, która ostatecznie pogrzebała Święte Przymierze. Spowodowała ją rosyjska ekspansja w stronę Bałkanów, a za Turcją opowiedziały się Wielka Brytania, Francja i Królestwo Sardynii. Austria, także mająca interesy na Bałkanach, nie zrewanżowała się Rosji za pomoc na Węgrzech sprzed kilku lat, lecz skorzystała z okazji, by przejściowo okupować Wołoszczyznę, która była rosyjskim protektoratem. Wiedeń postąpił tak, choć na mocy traktatu był zobowiązany udzielić Rosji pomocy.

Miłkowski pospieszył do Konstantynopola, gdzie starał się sformować Legion Polski do walki z Rosją. W tym czasie przebywał też w Turcji Michał Czajkowski, od 1841 roku emisariusz-rezydent i szef Agencji Głównej Misji Wschodniej Hôtelu Lambert, któremu Czartoryski polecił przeciwstawianie się rosyjskim wpływom w Turcji. W 1850 roku Czajkowski przeszedł na islam i odtąd nosił nazwisko Mehmed Sadyk Effendi (a później Pasza), a w czasie wojny krymskiej zorganizował jednostkę kozaków sułtańskich i walczył na jej czele. Wysiłki Miłkowskiego były mniej udane, podobnie jak Adama Mickiewicza. Przebywał w Turcji do 1857 roku, a od 1858 roku zamieszkał na dwa lata w Wielkiej Brytanii.

Później wyruszył na nowe misje: w 1860 roku w Galicji, w następnym w Rumunii. Po wybuchu powstania styczniowego sformował oddział, który miał poprowadzić do Polski. Został jednak aresztowany przez Rumunów, którzy wydali go Austriakom, a ci na krótko uwięzili go we Lwowie. Ostatnia misja Miłkowskiego zaprowadziła go w latach 1864–1866 do Belgradu.

Następne lata spędził w Brukseli, a od 1872 roku żył w Szwajcarii, gdzie został prezesem Komisji Nadzorczej Skarbu Narodowego oraz członkiem Zarządu Związku Wychodźstwa Polskiego i Rady Zarządzającej Muzeum Narodowym Polskim w Rapperswilu.

Zanim przejdziemy do najważniejszych politycznie dokonań Zygmunta Miłkowskiego, wspomnijmy o wywiadowczych losach o dwanaście lat starszego Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Urodził się jako poddany rosyjski, ale różnorakie perypetie osobiste i rodzinne sprawiły, że zmieniał miejsca pobytu i przynależność państwową. W 1858 roku odbył półroczną podróż po Europie Zachodniej i od tej pory włączył się w działalność polityczną Wielkiej Emigracji, przy czym – należy podkreślić – był przeciwnikiem wszczynania kolejnych polskich powstań.

W styczniu 1863 roku był zmuszony przenieść się do Drezna, gdzie – niejako wyrzekając się swej dotychczasowej biernej postawy politycznej – został szefem tamtejszej placówki Agencji Głównej w Paryżu. Pod naporem wydarzeń (powstanie styczniowe) książę Władysław Czartoryski też się bowiem zaangażował w czynną walkę z Rosją, przyjmując od powstańczego Rządu Narodowego stanowisko ministra spraw zagranicznych oraz ambasadora we Francji. Agencja Główna pełniła funkcje MSZ (chociaż podlegała Wydziałowi Spraw Zagranicznych rządu), agencje w Wielkiej Brytanii, Włoszech (w Rzymie i w Turynie), Szwecji i Turcji były ambasadami i konsulatami, a placówki (jedna w Szwajcarii i dwie na terytorium niemieckim: w Berlinie i w Dreźnie) działały jako konsulaty.

Kariera konsularna Kraszewskiego trwała do lutego 1864 roku, kiedy to Agencja Główna zakończyła działalność. Do Królestwa Polskiego nie mógł już wrócić, osiadł więc najpierw we Lwowie, a następnie w Krakowie i przyjął obywatelstwo austriackie. Później postanowił przenieść się do znanego mu już Drezna i w 1868 roku założył tam drukarnię. Interes szedł tak źle, że po trzech latach sprzedał drukarnię poniżej ceny kupna i postanowił, że odtąd będzie zdobywał środki na utrzymanie siebie i licznej rodziny wyłącznie pracą pisarską.

Był rok 1871 i po wojnie prusko-francuskiej powstała II Rzesza. Tym samym obywatelstwo Kraszewskiego z dnia na dzień zmieniło się z saksońskiego na niemieckie. Jednak pisarz, sympatyzujący z Francją, nie zamierzał zostać lojalnym poddanym cesarza Wilhelma I i nawiązał kontakt z francuskim wywiadem.

W tej dziedzinie także odnosił sukcesy. Przekazywał raporty dotyczące szczególnie wrażliwych spraw, a mianowicie niemieckich sił zbrojnych, zarówno lądowych, jak i rosnącej w siłę marynarki wojennej. Wprawdzie część danych pochodziła z białego wywiadu, lecz dużą wartość miały na przykład charakterystyki niemieckich dowódców oraz informacje o dyslokacji jednostek i ich uzbrojeniu. We francuskim ministerstwie wojny raporty Kraszewskiego przyjmował polski emigrant Ildefons Kosiłowski. Pisarz nie pracował samotnie, lecz stworzył niewielką siatkę szpiegowską, do której należeli między innymi były kapitan wojsk pruskich Rudolf Hentsch i literat Armin Adler, dawny konfident pruskiej policji.

Nie wiadomo bezspornie, jak niemiecka policja wpadła na trop tej siatki. W każdym razie w kwietniu 1882 roku przeprowadziła rewizję w willi Kraszewskiego. Wydawało się, że pisarz był bardzo ostrożny, ponieważ nie znaleziono niczego, co by go obciążało. Jednak pozostawił ślad u swoich agentów… Jeden z nich, Adler, zaczął go szantażować, że ujawni jego listy; widocznie zawierały instrukcje lub podziękowania za wydajną pracę… Kraszewski trzy razy zapłacił mu za milczenie, ale w końcu przestał płacić, zerwał kontakt z Adlerem i Hentschem i powziął zamiar wyemigrowania do Szwajcarii. Zanim jednak urzeczywistnił ten plan, w czerwcu 1883 roku został aresztowany.

Do procesu, który rozpoczął się 12 maja 1884 roku, Kraszewski większość czasu spędził w areszcie domowym. Skazano go na trzy i pół roku więzienia. Najpierw osadzono go w Lipsku, a wkrótce potem w twierdzy w Magdeburgu. Ponieważ zarzuty były słabo udowodnione (większość dotyczyła informacji pochodzących z białego wywiadu), w obronie pisarza energicznie wystąpiła opinia publiczna, w tym książę Antoni Wilhelm Radziwiłł spokrewniony z cesarzem Wilhelmem I i jego adiutant, oraz król Włoch Humbert I. Ich dodatkowym argumentem był wiek Kraszewskiego i jego nadszarpnięte zdrowie. 7 listopada 1885 roku Kraszewski został warunkowo zwolniony na pół roku dla podreperowania zdrowia. Zamieszkał najpierw w San Remo, a następnie w Lozannie, w której od kilkunastu lat żył już Miłkowski. Pół roku dawno minęło i niemieckie władze rozesłały za nim list gończy, lecz ani Włosi, ani Szwajcarzy nie mieli zamiaru go wydać. Zmarł na zapalenie płuc 19 marca 1887 roku.

W tym samym roku, w którym zmarł Kraszewski, Miłkowski utworzył Ligę Polską. Jej zadaniem było „przysposobienie wszystkich sił narodowych celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych”. Łączyła ona tradycję powstańczą z hasłami pracy organicznej i miała prowadzić działalność rozpoznawczą w polityce międzynarodowej, przez co należy rozumieć zarówno analizowanie wydarzeń w sferze dyplomacji, jak i aktywność wywiadowczą; przygotować plany polskiej organizacji wojskowej; występować w obronie polskiego żywiołu przed wpływami obcymi i wynarodowieniem przez zaborców; popierać oświatę ludu i dobrobyt klas wydziedziczonych.

W 1888 roku Liga Polska opracowała nowy program, w którym między innymi frazę o „Polsce w granicach przedrozbiorowych” zastąpiono zdaniem „Lyga z gorącym współczuciem popierać będzie rozwój samodzielny narodowości, które wchodziły do składu dawnej Rzeczypospolitej”. Zrezygnowano zatem z postulatu federacji narodów dawnej Rzeczypospolitej i powrotu do granicy wschodniej z 1772 roku.

Rozczarowani i zniecierpliwieni brakiem konkretnych działań politycznych członkowie Związku Młodzieży Polskiej „Zet” – od 1888 roku przybudówki Ligi – na czele z Zygmuntem Balickim, Janem Ludwikiem Popławskim i Romanem Dmowskim, przemianowali w 1893 roku (wraz z Miłkowskim) Ligę Polską na Ligę Narodową i objęli jej kierownictwo. Już w 1897 roku wyłoniło się z niej Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne i wkrótce endecja miała się stać najsilniejszym polskim ugrupowaniem politycznym, a Dmowski – jej przywódcą.

Do tej pory niekiedy zarzuca się Józefowi Piłsudskiemu i jego współpracownikom współpracę z wywiadem austro-węgierskim, klasyfikując ją w kategoriach zdrady narodowej i przeciwstawiając postawie endecji. Tymczasem to właśnie członkowie Ligi Polskiej już o wiele wcześniej, bo w latach 1887–1888, nawiązali kontakt z austriackim wywiadem. Piłsudski zaproponował współpracę wywiadowi japońskiemu dopiero w styczniu 1904 roku, Austro-Węgrom zaś z górą dwa lata później.

Zygmunta Miłkowskiego można uważać za symbol i protoplastę polskiego wywiadu w czasach, gdy Polacy nie mieli własnego państwa. Dowiedli, że można i należy mieć wywiad społeczny, czy też narodowy, skoro nie można mieć państwowego, i wykorzystać go jako narzędzie walki o wolność.

Miłkowski zmarł w styczniu 1915 roku w wieku dziewięćdziesięciu lat; nie doczekał niepodległej Polski.

W listopadzie 1892 roku, czyli rok przed powstaniem Ligi Narodowej, kilkadziesiąt osób założyło w Paryżu Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, który w swoim programie głosił, że

Polska Partia Socjalistyczna, jako organizacja polityczna polskiej klasy robotniczej, walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu, dąży przede wszystkim do obalenia dzisiejszej niewoli politycznej i zdobycia władzy dla proletariatu. W dążeniu tym celem jej jest niepodległa rzeczpospolita demokratyczna.

Początkowo różnice programowe między Ligą Narodową a Polską Partią Socjalistyczną były stosunkowo niewielkie, jeśli chodzi o ich stosunek do naczelnego celu narodowego, czyli odzyskania przez Polskę niepodległości. Wyrazem tego było między innymi członkostwo Zygmunta Balickiego w ZZSP (do 1895 roku).

W 1893 roku odbył się pierwszy zjazd krajowy PPS, w którym uczestniczył między innymi niedawny zesłaniec Józef Piłsudski. Już wkrótce miał się on stać głównym przywódcą tej partii, a Roman Dmowski zajął równorzędną pozycję w ruchu narodowodemokratycznym.

W 1895 roku Piłsudski opublikował artykuł pod tytułem Rosja, w którym wprawdzie stwierdził, że największym „wrogiem polskiej klasy robotniczej jest carat”, ale w świetle kolejnych zdań wydaje się oczywiste, że ta socjalistyczna frazeologia była jedynie partyjnym rytuałem. Autor natychmiast bowiem dodał, że rosyjska klasa robotnicza jest zbyt nieliczna i słaba, by zagrozić zarówno tamtejszej burżuazji, jak i caratowi, z czego wypływała czytelna implikacja, że „polska klasa robotnicza” nie może liczyć na obalenie caratu przez „rosyjską klasę robotniczą”, a tym samym na swoje wyzwolenie społeczne, co przecież było podstawowym celem wszystkich europejskich partii socjalistycznych, w tym PPS. I rzeczywiście – Piłsudski od razu przeniósł swoje rozważania na płaszczyzną narodową:

na szczęście w skład państwa rosyjskiego oprócz Rosji właściwej wchodzą i inne, przemocą ujarzmione i łańcuchem niewoli przykute do caratu, kraje. Ludność tych krajów – Polacy, Litwini, Łotysze, Rusini – zalega obszary dawniej do Rzeczypospolitej należące. stąd właśnie wyjdzie siła, która w proch zetrze potęgę caratu. Rosyjski zaś ruch rewolucyjny może odegrać w tej walce tylko rolę pomocniczą.

W artykule Rosja Piłsudski nie tylko odrzucał dominujący dotąd w PPS pogląd, że masy ludowe (niezależnie od tego, czy polskie, czy rosyjskie) są siłą decydującą w walce o niepodległość, ale i po raz pierwszy sformułował postulat „rozcięcia Rosji po szwach narodowościowych”, jako podstawowy warunek odzyskania niepodległości przez Polskę i inne nierosyjskie części imperium. To zaś było sprzeczne z geopolitycznym stanowiskiem endecji, wyrażonym kilka lat później przez Dmowskiego, którego plan odzyskania przez Polskę niepodległości zakładał oparcie się w pierwszym etapie właśnie na Rosji, niezależnie od jej ustroju politycznego. Nie minęło dziesięć lat, gdy wraz z wybuchem wojny rosyjsko-japońskiej (1904–1905) i rewolucji rosyjskiej lat 1905–1907 ta fundamentalna różnica między Piłsudskim a Dmowskim w kwestii sposobu dojścia Polski do niepodległości ujawniła się z całą siłą.

Od przełomu XIX i XX wieku ci dwaj najwybitniejsi polscy politycy przeczuwali – a raczej wiedzieli, co wynikało z ich głębokich analiz geopolitycznych – że kończy się długi okres pokoju w Europie, trwający od kongresu wiedeńskiego w 1815 roku z nielicznymi przerwami w rodzaju Wiosny Ludów, wojny prusko-austriackiej i prusko-francuskiej. Licząc się z Wielką Wojną, starali się wypracować plan działania, który doprowadziłby do odzyskania przez Polskę niepodległości.

Zarówno Dmowski, jak i Piłsudski wiedzieli, że nie jest możliwa całkowicie niezależna polska polityka w tym względzie, że jeśli wybuchnie wojna, trzeba się będzie oprzeć na którymś z mocarstw zaborczych. W efekcie – nie będzie możliwe odzyskanie niepodległości przez wszystkie polskie ziemie i zamieszkujących je Polaków, lecz trzeba się będzie pogodzić (przynajmniej czasowo) z tym, że odrodzone państwo polskie będzie mogło powstać wyłącznie na terytorium zaboru pokonanego mocarstwa. Zwycięskie mocarstwo nie zrezygnuje bowiem ze swojej części polskiego terytorium.

Dmowski postawił na sojusz z Rosją. Uznał bowiem, że jest ona najsłabszym z mocarstw zaborczych (zatem wygra wojnę wyłącznie dzięki sojuszowi z Anglią i Francją), a ponadto jest na niższym poziomie cywilizacyjnym niż Polska. W konsekwencji sądził, że Rosja najpierw zwycięży Niemcy i Austro-Węgry i zjednoczy wszystkie ziemie polskie pod berłem cara, a w następnych dziesięcioleciach nie będzie zdolna utrzymać tak potężnego narodu pod swoim panowaniem. Ostatecznie, w dalszej przyszłości, Polska w całości odzyska niepodległość.

Dmowski za największego wroga Polski uważał Niemcy, z racji ich wyższości cywilizacyjnej, a ponadto przewidywał, że w razie pokonania Rosji nie zechcą one wcielić wszystkich polskich ziem do swojego państwa (i do Austro-Węgier), zatem Polska pozostanie podzielona – najwyżej na terenach zaboru rosyjskiego powstanie jakieś kadłubowe państewko, całkowicie uzależnione od mocarstw centralnych. Dmowski był pod wrażeniem rozmachu niemieckiej akcji osiedleńczej w tamtejszym zaborze i postępu w wynaradawianiu Polaków. Ponadto słusznie uważał, że ziemie zaboru niemieckiego i austriackiego są – obok Królestwa Polskiego – rdzeniem polskiego obszaru etnicznego. W konsekwencji endecja uznała, że pierwszoplanowym zadaniem jest wydostanie Polaków spod wpływu polityki niemieckiej, czego można było dokonać, włączając ich do Imperium Rosyjskiego. Co więcej, od 1879 roku, czyli od zawarcia niemiecko-austro-węgierskiego traktatu sojuszniczego – zwłaszcza zaś od roku 1906, kiedy to Agenor Gołuchowski odszedł ze stanowiska austro-węgierskiego ministra spraw zagranicznych – Austro-Węgry, obiektywnie rzecz biorąc, służyły interesom niemieckim, panując nad narodami Europy Środkowej, Niemcy zaś dawały Wiedniowi w tej polityce oparcie zewnętrzne. Wbrew terminologicznej uzurpacji zwolenników nurtu powstańczego endecja była niewątpliwie stronnictwem niepodległościowym, gdyż nie miała w planach trwałego związania zjednoczonej Polski z państwem rosyjskim.

Piłsudski nie wdawał się w tak subtelne analizy. Uważał, że Polacy powinni się opierać na tym państwie, od którego w danej chwili będą mogli uzyskać więcej.

Dmowski był znakomitym analitykiem, Piłsudski zaś graczem. Dmowski chciał się związać ze słabszym z zaborców, Piłsudski z tym, który według niego miał większe szanse na zwycięstwo w przyszłej wojnie. Dmowski miał rację w swoich dalekosiężnych kalkulacjach politycznych, Piłsudski rozumował racjonalnie w kategoriach militarnych.

Najważniejsze jest to, że żaden z nich nie dawał Polakom szans w samodzielnej walce o odzyskanie niepodległości. Był to wyraz głębokiego realizmu wynikającego z analizy przyczyn klęsk powstań narodowych. Można dodać, że o ile obaj mężowie stanu darzyli się szacunkiem, o tyle ich zwolennicy po odzyskaniu niepodległości obrzucali stronę przeciwną – i oczywiście jej przywódców – epitetami „rosyjski sługus” i „niemiecki (austriacki) agent”. Oczywiście było to obustronnie niesprawiedliwe, ponieważ zarówno dla Piłsudskiego, jak i dla Dmowskiego sojusz z którymś z mocarstw zaborczych miał być jedynie koniunkturalnym „przystankiem” na drodze do pełnej niepodległości całej Polski.

6 lutego 1904 roku Japonia zerwała stosunki dyplomatyczne z Rosją, a dwa dni później rozpoczęła się wojna rosyjsko-japońska. Jednak jeszcze pod koniec stycznia Piłsudski wraz z Witoldem Jodko-Narkiewiczem i Bolesławem Jędrzejowskim złożył wizytę japońskiemu posłowi w Wiedniu, wicehrabiemu Nabuokiemu Makino, oferując współpracę. Oczywiście na miarę możliwości Polaków, czyli wsparcie wywiadowcze, do którego w razie załamywania się Rosji doszłoby polskie powstanie na rosyjskich tyłach. Ani Makino, ani japońscy dyplomaci w Paryżu nie byli zainteresowani inicjatywą Piłsudskiego. Na wysokości zadania stanął dopiero japoński poseł w Londynie Tadasu Hayashi, do którego Polacy dotarli w połowie marca. Posłowi przypadł do gustu projekt „dywersji ideologicznej” wobec polskich żołnierzy na służbie rosyjskiej w Mandżurii, czyli pomysł rozpowszechniania wśród nich literatury rewolucyjnej. Poparł także plan utworzenia polskich placówek wywiadowczych na Syberii.

Natomiast minister spraw zagranicznych Jutarō Komura był bardziej zainteresowany polską zbrojną dywersją na Kolei Transsyberyjskiej, jedynej drodze zaopatrzenia armii rosyjskiej. Prawdopodobnie największy wpływ na dalszy rozwój polsko-japońskich kontaktów miał attaché wojskowy w Londynie, Tarō Utsunomiya, który zaczął przekazywać dziewięćdziesiąt funtów miesięcznie na prace studialne. Utsunomiya zaopatrzył też Piłsudskiego w listy polecające do ministra spraw zagranicznych, zastępcy szefa sztabu generalnego i szefa wywiadu Yasumasy Fukushimy.

11 lipca Piłsudski i Tytus Filipowicz przybyli do Tokio, gdzie spotkali Dmowskiego, który przybył do Japonii tuż przed nimi, aby storpedować ich akcję. W dzisiejszych czasach postępowanie Dmowskiego określono by zapewne jako „skarżenie na Polskę na zagranicznych salonach”… Z punktu widzenia Dmowskiego inicjatywa Piłsudskiego była szkodliwa, ponieważ osłabiałaby Rosję przed nadciągającą wojną na głównym froncie, czyli w Europie. Obaj politycy odbyli całonocną rozmowę, której treści nikt nigdy nie poznał. (Pierwsza taka w historii Rzeczypospolitej rozmowa odbyła się między Władysławem Jagiełłą i księciem Witoldem, z tym że była zgodna. Później Jagiełło mówił, że spaliłby własną koszulę, gdyby ta część garderoby znała treść rozmowy).

Taktyka Dmowskiego polegała na przedstawianiu Japończykom Polskiej Partii Socjalistycznej, do której należał Piłsudski, jako ugrupowania bez żadnego znaczenia. Nie dlatego próbował storpedować w Tokio polsko-japońską współpracę wywiadowczą, iżby uważał ją za zdradę narodową i staczanie się Piłsudskiego w zaprzaństwo (na to Dmowski był zbyt inteligentny), ale ponieważ wedle jego koncepcji nadmierne osłabianie Rosji było szkodliwe dla długofalowych interesów polskich.

Ostatecznie Piłsudski otrzymał od Japończyków całkiem sporo jak na nieznanego przybysza z Europy i biorąc pod uwagę, że Japonia – będąca w apogeum sukcesów w wojnie z Rosją – nie potrzebowała sojusznika. Z tego powodu strona japońska odmówiła formowania legionów polskich z jeńców wojennych, ale zgodziła się na odseparowanie Polaków i dostęp do nich polskich mężów zaufania oraz zapewniła im lepsze traktowanie. Japończycy wydali 20 tysięcy funtów na dostawy broni (karabinów, amunicji i materiałów wybuchowych) dla Organizacji Bojowej PPS oraz zorganizowali w Szwajcarii wojskową szkołę instruktorską. Zanim Polacy zdążyli się zrewanżować działalnością wywiadowczą, Japonia bez ich pomocy zadała Rosji miażdżącą klęskę.

Dlaczego zatem Tokio przyjęło najważniejsze postulaty Polaków, skoro ich nie potrzebowało? Takie posunięcie zwykło się nazywać dalekowzroczną inwestycją w przyszłość.

Dmowski wykorzystał klęskę Rosji i będącą jej konsekwencją rewolucję lat 1905–1907, żeby wprowadzić polskich posłów do Dumy Państwowej, którą właśnie powołał Mikołaj II, zmuszony do wszczęcia reform demokratyzujących archaiczny ustrój – w Rosji reformy zawsze były następstwem klęsk. Natomiast Piłsudski, utwierdzony w swojej ocenie słabości Rosji i przewidując jej porażkę w przyszłej Wielkiej Wojnie, przystąpił do realizowania swojego planu związania przyszłości Polski z którymś z przeciwników Rosji. Wybrał Austro-Węgry. Było to państwo wielonarodowe, stosunkowo demokratyczne, a poza tym słabsze od Niemiec, można z nim było zatem wynegocjować lepsze warunki współpracy.

29 września 1906 roku Piłsudski zaproponował pułkownikowi Franzowi Kanikowi, szefowi sztabu X Korpusu w Przemyślu – podobnie jak wcześniej Japonii – usługi wywiadowcze przeciw Rosji, bo nic innego Polacy nie mogli zaoferować. Ponieważ jednak dla Austrii Rosja była ważniejsza niż dla Japonii, cena polskiego wsparcia mogła być wyższa. Oczywiście Piłsudski zażądał pieniędzy na swoją działalność, ale także broni oraz koncesji w sferze społeczno-politycznej. Od 1867 roku działało już Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Teraz, w 1910 roku, Austriacy zgodzili się na utworzenie we Lwowie Związku Strzeleckiego (w Krakowie Towarzystwo „Strzelec”), a więc polskiej organizacji paramilitarnej. Jednym z organizatorów i prezesem Związku Strzeleckiego został Władysław Sikorski. Wybiegając w przyszłość, można od razu powiedzieć, że była to podwalina pod Legiony Polskie i Polską Organizację Wojskową (POW), która odegrała tak wielką rolę w odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku.

Wcześniej, w czerwcu 1908 roku, z inicjatywy Kazimierza Sosnkowskiego powstał we Lwowie Związek Walki Czynnej, tajna organizacja wojskowa, której celem miało być wywołanie powstania w zaborze rosyjskim, opierająca się na niejawnej współpracy z Austro-Węgrami. W 1909 roku komendantem ZWCz, a w 1912 roku także Związku Strzeleckiego, został Józef Piłsudski, szefem sztabu zaś Kazimierz Sosnkowski.

W 1906 roku pułkownik Kanik nie przyjął oferty, gdyż Austro-Węgry miały swój wywiad na terenie Rosji, a ponadto obawiały się polskich dążeń niepodległościowych, jednak zainteresował się nią kapitan Gustaw Iszkowski z ekspozytury wywiadu przy XI Korpusie we Lwowie i zachęcił wiedeńską centralę do przyjęcia polskiej inicjatywy, do czego doszło w październiku 1908 roku.

Rozmowy o tajnej współpracy polsko-austriackiej skierowanej przeciw Rosji odbywały się w różnych miejscach, także w Wiedniu i we Lwowie, ale często były finalizowane w Przemyślu. Ze strony austriackiej brali w nich udział przeważnie oficerowie Polacy z HK Stelle (Hauptkundschaftstelle – Główny Ośrodek Wywiadowczy), między innymi kapitan Józef Rybak, szef ekspozytury wywiadu przy I Korpusie w Krakowie, przyszły twórca polskiego wywiadu. Jednak decydujący głos w rozstrzyganiu najważniejszych szczegółów współpracy należał do ówczesnego majora Maximiliana Rongego, od 1907 roku oficera Biura Ewidencyjnego (Evidenzbureau), czyli kontrwywiadu wojskowego. Ronge całkowicie utajnił współpracę z Polakami i jak się później okazało, było to słuszne posunięcie, gdyż jego przełożony, pułkownik Alfred Redl, wiceszef austro-węgierskiego kontrwywiadu, był rosyjskim agentem. W latach 1917–1918 awansowany na pułkownika Ronge był szefem Evidenzbureau.

Józef Piłsudski, Władysław Sikorski, Kazimierz Sosnkowski i ich współpracownicy nie zdradzali państwa polskiego, bo ono przecież nie istniało. Ich współpraca wywiadowcza, na dodatek prowadzona na zasadzie wzajemności (co nie znaczy równości stron), a nie podporządkowania się jednemu z zaborców, miała na celu właśnie stworzenie warunków sprzyjających restytucji niepodległej Polski. Cel ten został osiągnięty, co powinno położyć kres pojawiającym się czasem opiniom osób wyróżniających się nie tylko ignorancją, ale także ideologicznym zacietrzewieniem oraz ahistoryczną w tym wypadku obsesją tropienia „agenturalności”.

Wspomniałem tu o Polskiej Organizacji Wojskowej. POW – chociaż była też organizacją bojową – okazała się znakomitą i najważniejszą strukturą wywiadowczą Polaków, działającą najpierw w zaborze rosyjskim, później też w Galicji, a wreszcie także w zaborze niemieckim. Mimo że została rozwiązana 11 listopada 1918 roku, to w Moskwie działała jeszcze do początku grudnia. Właśnie informacje wywiadowcze z obszaru Ziem Zabranych i z samej Rosji oraz Ukrainy były najcenniejsze z wojskowego punktu widzenia. Znaczną część agentów stanowiły kobiety, które odegrały wielką rolę w zbieraniu wszelkiego rodzaju informacji. Nieco ponad dwadzieścia lat później struktura organizacyjna POW stała się wzorem dla Związku Walki Zbrojnej/Armii Krajowej. A gdy minęło jeszcze czterdzieści lat, sposób funkcjonowania POW wpłynął – za sprawą byłych żołnierzy AK – na działania niektórych ogniw NSZZ „Solidarność” w czasie stanu wojennego.

Wybuch Wielkiej Wojny spełnił dwa podstawowe – a zarazem wstępne i niewystarczające – warunki odzyskania przez Polskę niepodległości: zmienił się układ sił w skali europejskiej, a nawet światowej, solidarność zaborców zaś do tego stopnia należała już do przeszłości, że wystąpili oni zbrojnie przeciwko sobie. Siłą rzeczy do starcia doszło na ziemiach polskich. Wszyscy trzej bezzwłocznie potrzebowali ze strony narodu polskiego dwóch rzeczy: oddanego rekruta i spokoju na własnych tyłach.

Rozpoczęła się gra złudzeń.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Nie należy mylić z KNP założonym przez Romana Dmowskiego w 1914 roku (Warszawa–Piotrogród) i ponownie w 1917 roku w Lozannie, a następnie działającym głównie w Paryżu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: