"Gdy już osądzisz tych, którzy cię skrzywdzili, czas na zemstę..."
"Sędzia" autorstwa Oliwii Marczak to bardzo dobry kryminał, który totalnie mnie rozłożył - jak wiecie, od debiutów nie wymagam zbyt wiele, jednak sposób poprowadzenia przez autorkę fabuły jest godny podziwu. Lubicie historie, w których napięcie budowane jest z każda kolejną stroną?
W rezydencji państwa Curtisów dochodzi do brutalnej zbrodni. Jej ofiarą jest jeden z przyjaciół domu, goszczących w posiadłości z okazji rocznicy ślubu gospodarzy. Wezwana na miejsce detektyw Alex Farris z lokalnego posterunku policji nakazuje uczestnikom imprezy zgromadzić się w salonie. Nim jednak zdąży kogokolwiek przesłuchać, wszyscy tracą przytomność. Kiedy ją odzyskują, okazuje się, że część gości oraz cała służba domowa zniknęli, pozostałym zaś osobom, w tym również policjantce, podrzucono karteczki z zagadkowymi numerami oraz cytatem z Kubusia Puchatka. To jeszcze nie koniec niespodzianek: sieć telefoniczna nie działa, a bramy posiadłości nie da się otworzyć. Wkrótce dochodzi do kolejnej zbrodni. Wszystko wskazuje na to, że morderca dopiero się rozkręca?
Kochani, co to była za przygoda... Początek tej historii to po prostu cudo - Pani Oliwia rozpoczęła ten tytuł z mocnym przytupem, który zapowiadał bardzo obiecującą premierę, a im więcej stron miałam za sobą, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że będzie to bardzo dobry kryminał.
Jeśli chodzi o akcję, to przyznam, że autorka ma tendencję do budowania napięcia, które na moment zwalnia, by za chwilę znów przyspieszyć. Tak, początkowo było to bardzo irytujące jak dla mnie, jednak później doceniłam te "przerwy" w fabule - pomogły mi one ochłonąć oraz poukładać niektóre elementy w głowie.
Kolejny atut tej książki to bohaterowie. Każdy z nich ma coś na sumieniu, co tylko potęguje poczucie niepewności u czytelników tej lektury. Pani Oliwia tak dobrze zajęła się przedstawieniem wymyślonych przez siebie postaci, że do samego końca nie byłam pewna, komu z nich w pełni powinnam zaufać.
Na koniec kilka słów o zakończeniu, które na swój sposób mnie zaskoczyło. Tak, dobrze myślicie - pod koniec domyśliłam się, o co w tym wszystkim chodziło, jednak Marczak do samego początku zwodziła swojego czytelnika za nos, za co należą się jej brawa.
Czy książkę polecam? "Sędzia" to jedna z tych pozycji, która dosłownie czyta się sama - jak zaczniesz czytać, przepadniesz do tego stopnia, że nim się oderwiesz od lektury, zorientujesz się, że właśnie czytasz ostatnią stronę i za chwilę musisz zbierać swoją szczękę z podłogi.
Opinia bierze udział w konkursie