Jedno, niewinne zaproszenie na ślub wydawać by się mogło, że może przynieść jedynie miły wieczór w otoczeniu luksusu i zabawy. Nic bardziej mylnego, bo owo zaproszenie może być nie tylko prośbą o wzięcie udziału w świętowaniu zamążpójścia, a pierwszym krokiem ku odważnym zmianom w życiu. Czy błędnie skierowana poczta i decyzja podjęta pod wpływem zbyt dużej ilości wina może być zalążkiem nowej karty od losu ale i grą przeznaczenia? Tego dowiemy się z najnowszej, szalenie romantycznej propozycji od mojej ukochanej Vi Keeland.
Stella wyróżnia się urodą, choć kompletnie nie ma o tym pojęcia i absolutnie nie korzysta ze swoich atutów. Ale to nie piękno zewnętrzne jest jej najważniejszą cechą. Ta młoda dziewczyna jest wizjonerką w świecie perfum, a jej nadwrażliwy zmysł powonienia sprawia, że w swoim zawodzie jest jedyna w swoim rodzaju. Wącha wszystko co znajdzie się w jej pobliżu, co może wydawać się zarówno dziwne jak i urocze i to właśnie kwintesencja jej osoby. Stella ma głowę na karku, choć życie już mocno dało jej w kość. Wsparcie uzyskuje w swoim najbliższym przyjacielu, a oderwania od niekiedy przytłaczającej ją rzeczywistości szuka w pamiętnikach innych osób. Jednak najbardziej uderzającą cechą jej charakteru jest to jak ciężko pracuje, jak jest ambitna, jak skrupulatnie dąży do sięgnięcia po swoje marzenia. Problem w tym, że do ziszczenia jej marzenia może być potrzebna pomoc kogoś jeszcze...
Hudson przewodzi rodzinnej firmie. Odnosi sukcesy na polu zawodowym i jest wyjątkowo zajętym człowiekiem. Kocha swoją rodzinę i jest jej wyjątkowo oddany, lecz pomimo to otacza go aura smutku. Nad wyraz poważny, rzadko się uśmiecha, nie jest skory do wybaczania jakichkolwiek występków, bierze całe życie zdecydowanie bez przymrużenia oka. A wszystko to przez fakt, że ostatnie lata naprawdę go doświadczyły, choć niczym na to nie zasłużył. Stara się jak może nie okazać po sobie zranienia, lecz w głębi duszy trudno mu się pogodzić z tym, jak ułożyło się jego życie. Pojawienie się Stelli jednocześnie intryguje go i irytuje i nie może zdecydować, która emocja przeważa. Czy ta kobieta będzie w stanie sprawić, by uśmiech zagościł na jego twarzy?
"Zaproszenie" to niezwykle lekka propozycja, która stawia na rozwój relacji między bohaterami ale przede wszystkim raz za razem utwierdza czytelnika w działaniu przeznaczenia. Choć teoretycznie szybko rozgryzłam co może stać się kością niezgody między Stellą a Hudsonem to byłam mile zaskoczona poprowadzeniem fabuły przez Autorkę. Dużym atutem jest mocno rozbudowany wątek pracy zawodowej Stelli i ukazanie od kuchni tego, jak wiele wysiłku włożyła w jego rozpoczęcie. Więź głównych postaci budowana jest od pierwszej strony i jest naprawdę wyczuwalna, podobnie jak iskrzenie między nimi. Ogromnie przypadł mi do gustu pomysł na poprowadzenie ich historii, w której pożądanie owszem, jest istotne, ale to inne sprawy wysuwają się na pierwszy plan. Lubię w książkach kwestie, które pozostaną dla nich charakterystyczne i wyróżniające i tutaj otrzymamy nie tylko zmysł powonienia Stelli ale także jej nietuzinkowe hobby w postaci pamiętników. W tej powieści uderzające jest to jak wszystko pięknie się dopina, jest dopracowane w każdym szczególe, a jakakolwiek wzmianka, która może wydawać się nieistotna w dalszej części okazuje się kolejnym, drobnym elementem utkanej przez Vi historii. I choć zakończenie mogłoby wydawać się oczywiste to i tak nie odbiera ani krzty przyjemności z lektury, która jest kwintesencją dobrze napisanego romansu. Gorąco polecam "Zaproszenie", jak zresztą każdą książkę Autorki.
Opinia bierze udział w konkursie