W kryminałach retro rozsmakowałam się jakiś czas temu. Urzekły mnie swoim nostalgicznym i mrocznym klimatem. Rarytasem w tym gatunku jest kolejna część z radcą Abellem, która świetnie oddaje atmosferę epoki poprzez opisy Gdańska, jego zabytków i historii. Dostarcza również silnych emocji w intrygujących wątkach kryminalnych.
Radca Abell wraca do Gdańska, miasta pełnego duchów przeszłości. Tu prowadzi go trop jego córeczki Anny, zaginionej w Rotterdamie. Tu też podejmuje się rozwikłania zagadki tajemniczych śmierci wysokich rangą i ważnych strategicznie niemieckich oficerów.
Gdańsk jesienią 1944 nie przypomina złotego miasta jakie znał przed laty. Wszędzie można poczuć widmo zbliżającej się klęski nazistów, mimo usilnych prób mieszkańców, by życie toczyło się normalnie, zaprzeczających rzeczywistości i liczących na cud.
Na cud i umiejętności swego wachmistrza Kukulki liczy również Abell, którego tropy w obu prowadzonych sprawach co rusz wiodą w inną stronę. Prowadzą i do loży masońskiej, i do ukrytych domów publicznych, do tajemnic zabytkowego zegara, a nawet zahaczają o intrygę szpiegowską. Czy Abella zawodzi instynkt, czy może ktoś celowo go zwodzi? Czy uda mu się znaleźć zabójców i porywaczy? Wie, że drugiej szansy nie będzie, a czas działa na jego niekorzyść. Wizja przerażonej córeczki czekającej na ratunek dodaje mu sił.
Książkę czyta się jednym tchem chłonąc mroczną atmosferę "Miasta duchów" i emocje ojca, walczącego o życie córki i szczęście swojej rodziny. Dylematy przed którymi staje, decyzje, które podejmuje, czynią go tak bardzo ludzkim i nieidealnym, jak każdego z nas. Mimo to, a może właśnie dlatego, wzbudza olbrzymią sympatię.
Czy ta powieść jest pożegnaniem z Christianem Abellem? Wszystko wskazuje na to, że tak, choć mam nadzieję, że to nieprawda, bo szkoda byłoby rozstawać się z takim bohaterem.
Opinia bierze udział w konkursie