Kiedy w grę wchodzą uczucia matki do dziecka nic innego się nie liczy. Sasza wie, że cena jaką przyjdzie jej zapłacić za to by Karolina wróciła będzie bardzo, bardzo wysoka...
Jeszcze nigdy nie czekałam tak długo na zakończenie jakiegoś cyklu książek, jak na czwarty tom serii Żywioły Saszy Załuskiej Katarzyny Bondy. Podsycanie napięcia przez samą autorkę tylko dodawało animuszu, a oczekiwanie na finał, to już była jazda bez trzymanki. Ale wracając do samej książki.
Córka Saszy zostaje porwana. Matka targana emocjami zgadza się na każdy warunek, by tylko znów mogła zobaczyć swoje dziecko. Prywatne śledztwo jakie zaczyna prowadzić kobieta wykazuje, że porwanie dziewczynki jest powiązane z zagadkowym samobójstwem byłego oficera wywiadu, pseudonim Dziadek, niegdyś przełożonego Załuskiej. To w jego posiadaniu znajdowało się archiwum kompromitujące najważniejszych polskich polityków. Na domiar złego okazuje się, że te dokumenty zniknęły. W ich poszukiwaniach biorą udział wszystkie zainteresowane strony ? zarówno mafiosi, jak i politycy oraz służby specjalne ? a komuś niezwykle zależy na tym, żeby to właśnie Sasza je odnalazła. Pewnego dnia, w starej torpedowni w Gdyni nurek znajduje zwłoki kobiety. Jeszcze zanim badanie DNA potwierdzi tożsamość ofiary, komendant Robert Duchnowski rozpoznaje ciało?
- Szczerze? Wszystko mi jedno, kto to zrobi i ilu zginie. Sama jestem gotowa na wszystko. Muszę ją odzyskać. s.526
Jeżeli znacie styl książek Katarzyny Bondy to wiecie, że mając taki zarys akcji, pomiędzy jest jeszcze 600 stron wypełnionych szczegółami dotyczącymi polityki, działania państwa z tej drugiej, ciemnej strony, mafijnymi powiązaniami, pracy profilerskiej, organów ścigania i przede wszystkim wątkami osobistymi, które są spoiwem całego cyklu. Bo gdyby nie postać Saszy, nie byłoby tych czterech książek.
Właściwie wszystko jest fikcją. Jej emocje, rodzina, praca, doświadczenie, zachowania, wygląd. Wszystkiego uczyła się na nowo. Tak wiele razy zrzucała skórę, uciekała, tyle postaci odgrywała, że już nie pamiętała, kim jest naprawdę... s.375
Muszę wam powiedzieć, że ja jestem ogromną fanką zarówno sposobu tworzenia książek, ich dopracowania, dbałości o szczegóły, nadbudowywania samych akcji tym co dookoła i tym co wiąże przeszłość z teraźniejszością. Uwielbiam też samą autorkę, bo jest spójna w tym co robi z tym co mówi i jeszcze odpowiednio do tego wygląda. Mi bardzo odpowiada, a to sprawia, że jej kryminały bronią się same.
"Czerwony pająk" jest ostatnim tomem cyklu, co postawiło kropkę nad i. Opowieść jest zamknięta. Autorka wraca tutaj do wątków z pozostałych części, wszystko składa się w całość. Ale, jeżeli tak jak ja, nie lubicie wątków przesyconych polityką, to odnajdziecie tutaj również świetnie rozbudowaną warstwę emocjonalną bohaterów i społeczną. Można śledzić wątki osobiste, rozwiązując z bohaterką sprawy i powiązania z przeszłości. Natomiast, jeśli lubicie postać Saszy, tak jak ja, to ta część nie pozwoli wam od siebie odejść. Tutaj jest taki roller coaster, a finał, pomimo tego, że można domyślić się co się wydarzy, to i tak zaskakuje.
Z ogromną przyjemnością polecam wam "Czerwonego pająka", jak również cały cykl przygód z Saszą Załuską w roli głównej. To zupełnie nowy level polskiego kryminału, który warto sprawdzić, bo a nóż spodoba się i wam.