Homo deus. Krótka historia jutra - Yuval Noah Harari - ebook

Homo deus. Krótka historia jutra ebook

Yuval Noah Harari

4,5

13 osób interesuje się tą książką

Opis

Przyszłość homo sapiens? Nie, to już nasza teraźniejszość!

Bestsellerowa książka Harariego z nową przedmową autora.

Do czego doprowadzi nas pogoń za nieśmiertelnością?

Starzejące się ciało to już tylko problem techniczny. Niedługo najbogatszych będzie stać, by je skutecznie naprawić. Jak będzie wyglądał świat, jeśli człowiek stanie się nieśmiertelny? Na co zdadzą się wtedy religie i filozofie? Czy sztuczna inteligencja na dobre zastąpi ludzki umysł? Czy niepostrzeżenie powstanie nowy gatunek, człowiek bóg – homo deus?

Harari to scenarzysta-wizjoner, który swoje refleksje o kierunkach rozwoju cywilizacji opiera na dogłębnej analizie przeszłości oraz tym, co najbardziej palące – tu i teraz. Uważnie wsłuchuje się w nastroje epoki i rysuję mapę możliwości na przyszłość.

„Ta książka do myślenia o przyszłości, czyli, inaczej mówiąc, do zastanowienia się nad naszą teraźniejszością”.

Bill Gates, „Time”

Homo deus cię zadziwi. Dostarczy rozrywki. A przede wszystkim zupełnie zmieni twój sposób myślenia”.

Daniel Kahneman

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 683

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (833 oceny)
536
210
61
18
8
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Aniakow07

Nie oderwiesz się od lektury

Arcyciekawa i arcyprzerażajaca!
00
DonB7

Nie oderwiesz się od lektury

Warto przeczytać i choć przez chwilę pomedytować kim jesteśmy jako ludzie i czy idziemy w dobrym kierunku Polecam po tej lekturze 3 seriale, które ilustrują główne idee tej książki: Westworld, DEVI oraz BLACK MIRROR
00
klaudiaj97

Całkiem niezła

Bardzo ciekawa wizja przyszłości i rzeczywistości, jednak nie ze wszystkim się zgadzam. Podoba mi się to, że Harrari holistycznie patrzy na teraźniejszość i przeszłość i choć mam wrażenie, że czasem w tym spojrzeniu są jakieś luki, to w wielu momentach miałam wewnętrzne „
00
ArekSam

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam wszystkim szukającym.
00
Morrigain

Nie oderwiesz się od lektury

świetna książka, daje do myślenia. A lektor pierwsza klasa!
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: HOMO DEUS. A BRIEF HI­STORY OF TO­MOR­ROW
Opieka re­dak­cyjna: MA­CIEJ ZA­RYCH
Re­dak­cja: PA­WEŁ CIEM­NIEW­SKI
Ko­rekta: BIANKA DZIAT­KIE­WICZ, EWA KO­CHA­NO­WICZ, ANETA TKA­CZYK
Pro­jekt okładki: PEN­GUIN RAN­DOM HO­USE GRUPO EDI­TO­RIAL
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Co­py­ri­ght © 2015 by Yuval Noah Ha­rari All ri­ghts re­se­rved Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Mi­chał Ro­ma­nek Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2018
Wy­da­nie trze­cie roz­sze­rzone
ISBN 978-83-08-07939-3
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Bo­go­wie pla­nety Ziemi

Po­szu­ku­jąc roz­ko­szy i nie­śmier­tel­no­ści, lu­dzie w rze­czy­wi­sto­ści sta­rają się wsko­czyć na po­ziom bo­gów. Nie cho­dzi tylko o to, że wieczna roz­kosz i nie­śmier­tel­ność to bo­skie atry­buty, lecz także o to, że aby po­ko­nać sta­rość i nie­szczę­ście, lu­dzie będą naj­pierw mu­sieli po­siąść bo­ską wła­dzę nad wła­sną bio­lo­giczną pod­stawą. Je­śli zy­skamy kie­dyś moc po­zwa­la­jącą nam usu­nąć groźbę śmierci i bólu, ta sama moc wy­star­czy praw­do­po­dob­nie do nie­mal do­wol­nego prze­kształ­ca­nia na­szego or­ga­ni­zmu, do ma­ni­pu­lo­wa­nia na nie­zli­czone spo­soby na­szymi or­ga­nami, emo­cjami i in­te­li­gen­cją. Bę­dziemy mo­gli ku­pić so­bie siłę Her­ku­lesa, zmy­sło­wość Afro­dyty, mą­drość Ateny albo sza­leń­stwo Dio­ni­zosa – je­śli aku­rat to bę­dzie nam od­po­wia­dało. Aż do­tych­czas po­więk­sza­nie wła­dzy czło­wieka po­le­gało prze­waż­nie na uno­wo­cze­śnia­niu na­szych ze­wnętrz­nych na­rzę­dzi. W przy­szło­ści może się ono opie­rać bar­dziej na uno­wo­cze­śnia­niu ludz­kiego ciała i umy­słu albo na bez­po­śred­nim łą­cze­niu ich z uży­wa­nymi przez nas na­rzę­dziami.

Upgra­do­wa­nie lu­dzi do bo­gów może się do­ko­ny­wać na trzech dro­gach: bio­in­ży­nie­rii, kon­stru­owa­nia cy­bor­gów oraz kon­stru­owa­nia istot nie­orga­nicz­nych.

Punk­tem wyj­ścia bio­in­ży­nie­rii jest spo­strze­że­nie, że nie wy­ko­rzy­sta­li­śmy jesz­cze peł­nego po­ten­cjału tkwią­cego w ży­wych or­ga­ni­zmach. Przez cztery mi­liardy lat do­bór na­tu­ralny nie­ustan­nie przy nich maj­stro­wał i je po­pra­wiał, dzięki czemu ewo­lu­owa­li­śmy od ameb do ga­dów, na­stęp­nie do ssa­ków i do sa­pien­sów. Jed­nak nic nie wska­zuje na to, by na­le­żało uznać nasz ga­tu­nek za ostatni przy­sta­nek na tej dro­dze. Po to, by prze­kształ­cić homo erec­tus (który po­tra­fił wy­twa­rzać krze­mienne noże, ale poza tym nie miał żad­nych szcze­gól­nie im­po­nu­ją­cych osią­gnięć) w homo sa­piens (który pro­du­kuje statki ko­smiczne i kom­pu­tery), wy­star­czyły sto­sun­kowo nie­wiel­kie zmiany w ge­nach, hor­mo­nach i neu­ro­nach. Kto wie, co mo­głoby wy­nik­nąć z wpro­wa­dze­nia kilku do­dat­ko­wych zmian w na­szym DNA, ukła­dzie hor­mo­nal­nym czy struk­tu­rze mó­zgu. Bio­in­ży­nie­ria nie chce cze­kać cier­pli­wie, aż do­bór na­tu­ralny wy­cza­ruje coś no­wego. Bio­in­ży­nie­ro­wie za­mie­rzają wziąć stare, znane ciało sa­piensa i ce­lowo prze­ro­bić mu kod ge­ne­tyczny, po­zmie­niać po­łą­cze­nia w mó­zgu, zna­leźć inną rów­no­wagę bio­che­miczną, a na­wet wy­ho­do­wać zu­peł­nie nowe koń­czyny. Stwo­rzą nowe istoty bo­skie, które mogą być tak różne od nas, sa­pien­sów, jak my je­ste­śmy różni od homo erec­tus.

Kon­stru­owa­nie cy­bor­gów ma pójść o krok da­lej: cho­dzi o pod­łą­cze­nie do ży­wego or­ga­ni­zmu urzą­dzeń nie­orga­nicz­nych, na przy­kład bio­nicz­nych rąk, sztucz­nych oczu albo mi­lio­nów na­no­ro­bo­tów, które będą krą­żyły w na­szym krwio­biegu, dia­gno­zo­wały pro­blemy i na­pra­wiały uszko­dze­nia. Taki cy­borg mógłby mieć umie­jęt­no­ści znacz­nie prze­kra­cza­jące zdol­no­ści ży­wego or­ga­ni­zmu. Weźmy choćby pod uwagę, że wszyst­kie czę­ści ży­wego or­ga­ni­zmu mu­szą znaj­do­wać się ze sobą w bez­po­śred­nim kon­tak­cie, aby funk­cjo­no­wać. Je­śli mózg sło­nia jest w In­diach, jego oczy i uszy w Chi­nach, a stopy w Au­stra­lii, to ten słoń naj­praw­do­po­dob­niej nie żyje, a na­wet je­śli w ja­kimś ta­jem­ni­czym sen­sie jest żywy, to nie wi­dzi, nie sły­szy ani nie cho­dzi. Na­to­miast cy­borg mógłby ist­nieć w wielu miej­scach rów­no­cze­śnie. Le­karka-cy­borg mo­głaby wy­ko­ny­wać na­głe ope­ra­cje w To­kio, Chi­cago i na sta­cji ko­smicz­nej na Mar­sie, nie opusz­cza­jąc w ogóle swo­jego ga­bi­netu w Sztok­hol­mie. Po­trzebne by­łyby do tego tylko szyb­kie po­łą­cze­nie in­ter­ne­towe oraz kilka par bio­nicz­nych oczu i rąk. A gdy się nad tym za­sta­no­wić, to wła­ści­wie dla­czego p a r? Czemu nie mia­łyby być po­czwórne? W rze­czy­wi­sto­ści tak na­prawdę te „koń­cówki” są w ogóle zby­teczne. Po co le­karka-cy­borg mia­łaby trzy­mać skal­pel w dłoni, skoro mo­głaby po­łą­czyć swój umysł bez­po­śred­nio z in­stru­men­tem?

Może to brzmi jak science fic­tion, ale tak wy­gląda już rze­czy­wi­stość. Nie­dawno małpy na­uczyły się ob­słu­gi­wać (za po­śred­nic­twem elek­trod wsz­cze­pio­nych do mó­zgu) odłą­czone od ciała bio­niczne dło­nie i stopy. Spa­ra­li­żo­wani pa­cjenci po­tra­fią po­ru­szać bio­nicz­nymi koń­czy­nami albo ob­słu­gi­wać kom­pu­ter wy­łącz­nie siłą my­śli. Gdyby ktoś chciał, może już te­raz ste­ro­wać zdal­nie urzą­dze­niami elek­trycz­nymi w swoim domu z uży­ciem „czy­ta­ją­cego w my­ślach” elek­trycz­nego ka­sku. Ten kask nie wy­maga żad­nych im­plan­tów w mó­zgu. Działa na za­sa­dzie od­czy­ty­wa­nia sy­gna­łów elek­trycz­nych prze­bie­ga­ją­cych przez skórę głowy. Je­śli chce się włą­czyć świa­tło w kuchni, wy­star­czy wło­żyć kask, wy­obra­zić so­bie ja­kiś za­pro­gra­mo­wany wcze­śniej znak my­ślowy (na przy­kład wy­obra­zić so­bie ruch pra­wej ręki), a świa­tło się włą­czy. Ta­kie ka­ski można ku­pić w in­ter­ne­cie za je­dyne 400 do­la­rów[43].

Na po­czątku 2015 roku kil­ku­set pra­cow­ni­kom no­wo­cze­śnie urzą­dzo­nej firmy Epi­cen­ter w Sztok­hol­mie wsz­cze­piono w dło­nie mi­kro­chipy wiel­ko­ści ziarnka ryżu. Za­wie­rają one sper­so­na­li­zo­wane in­for­ma­cje za­bez­pie­cza­jące i po­zwa­lają pra­cow­ni­kom otwie­rać drzwi oraz ob­słu­gi­wać kse­ro­ko­piarki za po­mocą zbli­że­nia dłoni. Au­to­rzy tego po­my­słu mają na­dzieję, że wkrótce w ten sam spo­sób bę­dzie można do­ko­ny­wać płat­no­ści. Je­den z nich, Han­nes Sjöblad, tak wy­ja­śniał tę ini­cja­tywę: „Przez cały czas znaj­du­jemy się w sta­łej in­te­rak­cji z tech­no­lo­gią. Robi się to tro­chę skom­pli­ko­wane: po­trze­bu­jemy róż­nych PIN-ów i ha­seł. Czy nie by­łoby ła­twiej wy­ko­rzy­stać zwy­kły do­tyk?”[44].

Jed­nak na­wet pro­jek­to­wa­nie cy­bor­gów to sto­sun­kowo kon­ser­wa­tywne po­dej­ście, po­nie­waż za­kłada, że ośrod­kami za­rzą­dza­ją­cymi ży­ciem na­dal będą mó­zgi tkwiące w ży­wych or­ga­ni­zmach. Śmiel­sze po­dej­ście głosi, że bę­dzie można się obyć bez żad­nych ele­men­tów or­ga­nicz­nych i kon­stru­ować istoty cał­ko­wi­cie nie­orga­niczne. Sieci neu­ro­nów za­stąpi in­te­li­gentne opro­gra­mo­wa­nie, które bę­dzie mo­gło sur­fo­wać za­równo w świe­cie wir­tu­al­nym, jak i nie­wir­tu­al­nym, wolne od ogra­ni­czeń che­mii or­ga­nicz­nej. Po czte­rech mi­liar­dach lat w kró­le­stwie związ­ków or­ga­nicz­nych ży­cie wy­rwie się na bez­kre­sne prze­strze­nie sfery nie­orga­nicz­nej i za­cznie przyj­mo­wać kształty, któ­rych nie po­tra­fimy so­bie wy­obra­zić na­wet w naj­śmiel­szych ma­rze­niach. Bo prze­cież na­sze naj­śmiel­sze ma­rze­nia są na­dal wy­two­rem che­mii or­ga­nicz­nej.

Wy­rwa­nie się z kró­le­stwa che­mii or­ga­nicz­nej mo­głoby rów­nież po­zwo­lić ży­ciu wy­do­stać się w końcu poza na­szą pla­netę. Przez cztery mi­liardy lat ży­cie po­zo­sta­wało ogra­ni­czone do tej ma­leń­kiej kropki, jaką jest Zie­mia. Do­bór na­tu­ralny spra­wiał, że wszyst­kie or­ga­ni­zmy były cał­ko­wi­cie za­leżne od wy­jąt­ko­wych wa­run­ków pa­nu­ją­cych na tej krą­żą­cej w ko­smo­sie ska­li­stej kuli. Na­wet naj­bar­dziej od­porne bak­te­rie nie prze­trwają na Mar­sie. Na­to­miast nie­orga­nicz­nej sztucz­nej in­te­li­gen­cji bę­dzie dużo ła­twiej sko­lo­ni­zo­wać obce pla­nety. Za­stą­pie­nie ży­wych or­ga­ni­zmów przez istoty nie­orga­niczne może za­tem za­siać ziarna przy­szłego ga­lak­tycz­nego im­pe­rium, któ­rym będą rzą­dziły istoty po­dobne ra­czej do an­dro­ida Daty niż do ka­pi­tana Kirka ze Star Treka.

Nie wiemy, do­kąd mo­żemy zajść wspo­mnia­nymi ścież­kami ani jak będą wy­glą­dali nasi bo­scy po­tom­ko­wie. Prze­po­wia­da­nie przy­szło­ści ni­gdy nie było ła­twe, a re­wo­lu­cyjne bio­tech­no­lo­gie czy­nią je jesz­cze trud­niej­szym. Już bo­wiem w ta­kich dzie­dzi­nach, jak trans­port, ko­mu­ni­ka­cja i ener­gia wpływ no­wych tech­no­lo­gii jest trudny do prze­wi­dze­nia, a co do­piero po­wie­dzieć o tech­no­lo­giach, któ­rych bę­dziemy uży­wali do uno­wo­cze­śnia­nia lu­dzi. Po­nie­waż tech­no­lo­gie te mają prze­kształ­cać ludz­kie umy­sły i pra­gnie­nia, lu­dzie o dzi­siej­szych umy­słach i pra­gnie­niach z de­fi­ni­cji nie mogą po­jąć ich kon­se­kwen­cji.

Przez ty­siące lat hi­sto­ria pełna była zmian tech­nicz­nych, eko­no­micz­nych, spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych. Ale jedna rzecz po­zo­sta­wała stała: samo czło­wie­czeń­stwo. Na­sze na­rzę­dzia i in­sty­tu­cje ogrom­nie się róż­nią od tych z cza­sów bi­blij­nych, ale głę­bo­kie struk­tury ludz­kiego umy­słu po­zo­stają te same. To dla­tego wciąż od­naj­du­jemy sie­bie na kar­tach Bi­blii, w pi­smach Kon­fu­cju­sza czy w tra­ge­diach So­fo­klesa i Eu­ry­pi­desa. Te kla­syczne dzieła stwo­rzyli lu­dzie tacy jak my, dla­tego czu­jemy, że mó­wią o nas. We współ­cze­snych przed­sta­wie­niach te­atral­nych Edyp, Ham­let i Otello mogą no­sić je­ansy i T-shirty oraz mieć konta na Fa­ce­bo­oku, ale ich kon­flikty emo­cjo­nalne są te same co w ory­gi­nal­nej sztuce.

Z chwilą jed­nak gdy tech­no­lo­gia umoż­liwi nam prze­pro­jek­to­wy­wa­nie ludz­kich umy­słów, homo sa­piens znik­nie, ludzka hi­sto­ria do­bie­gnie kresu, a za­cznie się pro­ces cał­kiem no­wego ro­dzaju, pro­ces, któ­rego lu­dzie tacy jak ty i ja nie po­tra­fią zro­zu­mieć. Wielu uczo­nych pró­buje prze­wi­dzieć, jak bę­dzie wy­glą­dał świat w 2100 czy 2200 roku. To strata czasu. Ja­kie­kol­wiek sen­sowne pro­gnozy mu­szą uwzględ­niać ewen­tu­alne prze­kon­stru­owa­nie ludz­kich umy­słów, a to jest nie­moż­liwe. Ist­nieje wiele mą­drych od­po­wie­dzi na py­ta­nie: „W jaki spo­sób lu­dzie o ta­kich umy­słach jak na­sze mo­gliby wy­ko­rzy­stać bio­tech­no­lo­gię?”. Nie ma jed­nak żad­nej do­brej od­po­wie­dzi na py­ta­nie: „W jaki spo­sób istoty o  i n n e g o typu umy­słach mo­głyby wy­ko­rzy­stać bio­tech­no­lo­gię?”. Mo­żemy po­wie­dzieć je­dy­nie tyle, że lu­dzie po­dobni do nas praw­do­po­dob­nie wy­ko­rzy­stają bio­tech­no­lo­gię do prze­pro­jek­to­wa­nia wła­snych umy­słów, a na­sze obecne umy­sły nie są w sta­nie po­jąć, co może na­stą­pić póź­niej.

Cho­ciaż za­tem nie znamy szcze­gó­łów, mo­żemy jed­nak być pewni ogól­nego kie­runku, w któ­rym zmie­rza hi­sto­ria. W XXI wieku trze­cim wiel­kim pro­jek­tem ludz­ko­ści bę­dzie zdo­by­cie bo­skich mocy two­rze­nia i nisz­cze­nia oraz wy­nie­sie­nie homo sa­piens do po­ziomu homo deus. Ten trzeci pro­jekt oczy­wi­ście jest sumą pierw­szych dwóch, one też go pod­sy­cają. Zdol­ność prze­pro­jek­to­wy­wa­nia wła­snego ciała i umy­słu jest nam po­trzebna przede wszyst­kim po to, by unik­nąć sta­ro­ści, śmierci i nie­szczę­ścia, ale gdy już ją po­sią­dziemy, kto wie, co jesz­cze bę­dziemy mo­gli zro­bić dzięki ta­kiej umie­jęt­no­ści. Dla­tego rów­nie do­brze mo­gli­by­śmy po­wie­dzieć, że w pla­nach ludz­ko­ści bę­dzie tak na­prawdę tylko je­den cel (o wielu roz­ga­łę­zie­niach): osią­gnąć bo­skość.

Je­śli brzmi to mało na­ukowo albo wręcz dzi­wacz­nie, to dla­tego, że lu­dzie czę­sto nie­wła­ści­wie ro­zu­mieją zna­cze­nie bo­sko­ści. Bo­skość to nie ja­kiś mgli­sty me­ta­fi­zyczny przy­miot. Nie jest ona rów­nież tym sa­mym co wszech­moc. Gdy mó­wimy o wy­nie­sie­niu lu­dzi do rangi bo­gów, cho­dzi ra­czej o ko­goś ta­kiego, jak greccy bo­go­wie albo hin­du­scy de­wo­wie niż wszech­mo­gący bi­blijny oj­ciec z nieba. Nasi po­tom­ko­wie na­dal będą mieli swoje dzi­wac­twa i ogra­ni­cze­nia, tak jak mieli je Zeus i In­dra. Ale będą po­tra­fili ko­chać, nie­na­wi­dzić, two­rzyć i nisz­czyć na dużo więk­szą skalę niż my.

Przez ty­siąc­le­cia wie­rzono, że bo­go­wie dys­po­nują nie tyle wszech­mocą, ile ra­czej pew­nymi wy­jąt­ko­wymi zdol­no­ściami – na przy­kład zdol­no­ścią wy­my­śla­nia i two­rze­nia istot ży­wych, zdol­no­ścią zmie­nia­nia wła­snego ciała, zdol­no­ścią wpły­wa­nia na śro­do­wi­sko i po­godę, zdol­no­ścią czy­ta­nia w my­ślach i po­ro­zu­mie­wa­nia się na od­le­głość, zdol­no­ścią bar­dzo szyb­kiego prze­miesz­cza­nia się oraz oczy­wi­ście zdol­no­ścią wiecz­nego ży­cia i uni­ka­nia śmierci. Lu­dzie zaj­mują się zdo­by­wa­niem wszyst­kich tych zdol­no­ści po ko­lei, oraz wielu in­nych. Nie­które z nich, przez wiele ty­siąc­leci tra­dy­cyj­nie uzna­wane za ce­chy bo­skie, dzi­siaj stały się tak po­wszechne, że wła­ści­wie ich nie za­uwa­żamy. Prze­ciętny czło­wiek prze­miesz­cza się i po­ro­zu­miewa na od­le­głość dużo ła­twiej niż dawni greccy, hin­du­scy czy afry­kań­scy bo­go­wie.

Na przy­kład za­miesz­ku­jący Ni­ge­rię Ibo­wie wie­rzą, że na po­czątku bóg stwórca Chu­kwu chciał, by lu­dzie byli nie­śmier­telni. Wy­słał do nich psa, żeby im po­wie­dział, że kiedy ktoś umiera, po­winni po­sy­pać po­pio­łem zwłoki, a jego ciało wróci do ży­cia. Nie­stety pies ła­two się mę­czył i cią­gle gdzieś się za­trzy­my­wał po dro­dze. Po­iry­to­wany Chu­kwu wy­słał za­tem owcę, ka­żąc jej się po­spie­szyć i prze­ka­zać lu­dziom tę ważną wia­do­mość. Nie­stety, kiedy zzia­jana owca do­tarła do celu, prze­krę­ciła bo­skie po­le­ce­nia i po­wie­działa lu­dziom, żeby grze­bali swych zmar­łych, przez co śmierć stała się osta­teczna. Dla­tego po dziś dzień my, lu­dzie, mu­simy umie­rać. Gdyby tylko ma­jący tak ważną wia­do­mość do prze­ka­za­nia Chu­kwu miał konto na Twit­te­rze, a nie mu­siał po­le­gać na guz­dra­ją­cych się psach i przy­głu­pich owcach!

W daw­nych spo­łe­czeń­stwach rol­ni­czych wiele re­li­gii prze­ja­wiało za­ska­ku­jąco nie­wiel­kie za­in­te­re­so­wa­nie za­gad­nie­niami me­ta­fi­zycz­nymi i ży­ciem po­za­gro­bo­wym. Sku­piały się na­to­miast na cał­kiem przy­ziem­nej kwe­stii, jaką było zwięk­sza­nie pro­duk­cji rol­ni­czej. Na przy­kład sta­ro­te­sta­men­towy Bóg n i g d y nie obie­cuje na­gród i kar po śmierci. Za­miast tego mówi lu­dowi Izra­ela: „Je­śli bę­dzie­cie słu­chać pil­nie na­ka­zów, które wam dziś daję, mi­łu­jąc Pana, Boga wa­szego, [...] ze­śle On deszcz na wa­szą zie­mię we wła­ści­wym cza­sie [...] a wy zbie­rze­cie wa­sze zboże, moszcz i oliwę. Da też trawę na po­lach dla wa­szego by­dła. Bę­dzie­cie mieli żyw­no­ści do syta. Strzeż­cie się, by serce wa­sze nie po­zwo­liło się oma­mić, aby­ście nie ode­szli i nie słu­żyli cu­dzym bo­gom, i nie od­da­wali im po­kłonu, bo roz­pa­liłby się gniew Pana na was i za­mknąłby niebo, aby nie pa­dał deszcz, zie­mia nie wy­da­łaby plo­nów, i prędko zgi­nę­li­by­ście z tej pięk­nej ziemi, którą wam daje Pan” (Księga Po­wtó­rzo­nego Prawa 11,13–17)[1*]. Dzi­siaj na­ukowcy po­tra­fią zro­bić dużo wię­cej niż sta­ro­te­sta­men­towy Bóg. Obec­nie dzięki na­wo­zom sztucz­nym, środ­kom owa­do­bój­czym i upra­wom mo­dy­fi­ko­wa­nym ge­ne­tycz­nie pro­duk­cja rol­ni­cza prze­ra­sta naj­wyż­sze ocze­ki­wa­nia, ja­kie sta­ro­żytni rol­nicy mieli wo­bec swo­ich bo­gów. A spa­lone słoń­cem pań­stwo Izrael nie boi się już, że ja­kiś roz­gnie­wany bóg za­mknie niebo i wstrzyma wszelki deszcz – po­nie­waż Izra­el­czycy wy­bu­do­wali nie­dawno nad Mo­rzem Śród­ziem­nym ogromne za­kłady od­sa­la­nia wody mor­skiej i całą wodę pitną mogą po­zy­ski­wać z tego źró­dła.

Do­tych­czas ry­wa­li­zo­wa­li­śmy z daw­nymi bo­gami, two­rząc co­raz lep­sze na­rzę­dzia. W nie­zbyt od­le­głej przy­szło­ści mo­żemy stwo­rzyć su­per­lu­dzi, któ­rzy prze­ści­gną sta­ro­żyt­nych bo­gów nie dzięki na­rzę­dziom, ale dzięki zdol­no­ściom cie­le­snym i umy­sło­wym. Kiedy jed­nak już do tego doj­dzie, bo­skość sta­nie się czymś rów­nie pro­za­icz­nym jak cy­ber­prze­strzeń – cud nad cu­dami, który trak­tu­jemy jak zwy­kłą oczy­wi­stość.

To cał­kiem pewne, że lu­dzie będą po­dej­mo­wali próby się­gnię­cia po bo­skość, po­nie­waż mają wiele po­wo­dów, by pra­gnąć ta­kiego awansu, i wiele spo­so­bów, by go zdo­być. Na­wet je­śli ja­kaś jedna obie­cu­jąca droga okaże się śle­pym za­uł­kiem, to otwarte po­zo­staną al­ter­na­tywne trasy. Mo­żemy na przy­kład dojść do prze­ko­na­nia, że ludzki ge­nom jest zde­cy­do­wa­nie zbyt skom­pli­ko­wany, by do­ko­ny­wać w nim po­waż­nych ma­ni­pu­la­cji, ale to nie za­po­bie­gnie roz­wo­jowi in­ter­fej­sów łą­czą­cych mózg z kom­pu­te­rem, na­no­ro­bo­tów czy sztucz­nej in­te­li­gen­cji.

Nie ma jed­nak po­wo­dów do pa­niki. Przy­naj­mniej jesz­cze nie te­raz. Udo­sko­na­la­nie sa­pien­sów bę­dzie ra­czej stop­nio­wym hi­sto­rycz­nym pro­ce­sem niż apo­ka­lipsą w hol­ly­wo­odz­kim stylu. Daw­nych homo sa­piens nie wy­tę­pią zbun­to­wane ro­boty. Bar­dziej praw­do­po­dobne, że sam homo sa­piens bę­dzie się udo­sko­na­lał krok po kroku, łą­cząc się rów­no­cze­śnie z ro­bo­tami i kom­pu­te­rami, aż kie­dyś nasi po­tom­ko­wie, pa­trząc wstecz, uświa­do­mią so­bie, że nie są już tym ro­dza­jem zwie­rząt, które na­pi­sały Bi­blię, zbu­do­wały Wielki Mur Chiń­ski i śmiały się z wy­głu­pów Char­liego Cha­plina. To się nie sta­nie w ciągu dnia ani roku. Tak na­prawdę to się dzieje już te­raz, w nie­zli­czo­nych pro­za­icz­nych czyn­no­ściach. Co­dzien­nie mi­liony lu­dzi de­cy­dują się od­da­wać smart­fo­nom odro­binę wię­cej kon­troli nad wła­snym ży­ciem albo wy­pró­bo­wy­wać ja­kiś nowy i sku­tecz­niej­szy lek prze­ciw­de­pre­syjny. W po­goni za zdro­wiem, szczę­ściem i wła­dzą lu­dzie będą stop­niowo zmie­niali naj­pierw ja­kąś jedną ze swo­ich cech, a po­tem ko­lejną, jesz­cze na­stępną... Aż w końcu nie będą już ludźmi.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[43] Betsy Isa­ac­son, Mind Con­trol. How EEG De­vi­ces Will Read Your Brain Wa­ves and Change Your World, „Huf­fing­ton Post”, 20 li­sto­pada 2014, do­stęp 20 grud­nia 2014, http://www.huf­fing­ton­post.com/2012/11/20/mind-con­trol-how-eeg-de­vi­ces-read-bra­in­wa­ve­s_n_2001431.html; „EPOC He­ad­set”, Emo­tiv, http://emo­tiv.com/store/epoc-de­tail/; Neu­ro­Sky. Bio­sen­sor In­no­va­tion to Po­wer Bre­ak­th­ro­ugh We­ara­ble Tech­no­lo­gies To­day and To­mor­row, http://neu­ro­sky.com/.

[44] Sa­man­tha Payne, Stoc­kholm. Mem­bers of Epi­cen­ter Work­space Are Using Mi­cro­chip Im­plants to Open Do­ors, „In­ter­na­tio­nal Bu­si­ness Ti­mes”, 31 stycz­nia 2015, do­stęp 9 sierp­nia 2015, http://www.ib­ti­mes.co.uk/stoc­kholm-of­fice-wor­kers-epi­cen­ter-im­plan­ted-mi­cro­chips-pay-their-lunch-1486045.

[1*] Cy­taty bi­blijne za: Pi­smo Święte Sta­rego i No­wego Te­sta­mentu w prze­kła­dzie z ję­zy­ków ory­gi­nal­nych (Bi­blia Ty­siąc­le­cia), oprac. ze­spół bi­bli­stów pol­skich z ini­cja­tywy be­ne­dyk­ty­nów ty­niec­kich, wyd. 5, Po­znań 2000 (przyp. tłum.).