Nasza cena: 37,97zł
Menu
POETYCKI KRYMINAŁ GROZY

Zbigniew Maszelak, nauczyciel z Modrzawy, dostaje nietypowe zadanie pisarskie w czasie upalnych wakacji. Podejmuje się przedstawienia zagadki, która wstrząsnęła miastem. Dzięki materiałom dowodowym zebranym przez policjanta prowadzącego sprawę dociera niebezpiecznie blisko prawdy i szybko odkrywa, że zniknięcie lokalnego poety skrywa wiele mrocznych tajemnic. Poznając przerażające fakty, zgłębia wrażliwą duszę poszukiwanego chłopaka. Praca nad książką pochłania go bez reszty, a zjawiska nadprzyrodzone doprowadzają niemal do obłędu. Przywidzenia i niezwykłe zbiegi okoliczności sprawiają, że Maszelak zaczyna kwestionować rzeczywistość. Mimo licznych przeszkód kontynuuje śledztwo, a jego życie zamienia się w niesamowitą przygodę.

Prace nad książką trwały cztery lata. Dzięki zmieniającej się formie połączyłem różne gatunki literackie, wzbogacając doświadczenie czytelnika.

Krzysztof Polaczenko — urodził się 15 stycznia 1987 r. w Świdnicy. Od najmłodszych lat zajmuje się malarstwem, muzyką i pisaniem. Uczestniczył w wielu spotkaniach autorskich, wystawach indywidualnych, zbiorowych i przedaukcyjnych. W 2014 roku ukazał się jego literacki debiut, powieść pt. "Wanna". W 2021 roku Krzysztof trafił pod skrzydła warszawskiego Mecenasa Sztuki Marszand.eu.

Zainspirowany przez życiowe zawirowania oraz historie z dreszczykiem, rozpoczął pracę nad eksperymentalnym cyklem literackim, w którym przebiera problemy współczesnego człowieka za strzygi.

Wojciech Koryciński — autor: Tajemnice ulicy Pańskiej, Niebieskie Zakony
Powieść Polaczenki rozgrywa się na wielu planach i jest tak gęsta, że mówienie o małym miasteczku, śledztwie czy ekscentrycznym poloniście byłoby zbyt naskórkowe. Rozbudowana konstrukcja fabuły przypomina dawne projekty modernistyczne, a tytuł sygnalizuje, że zaklinanie słowa stanowi żywioł tej historii. Miedźwiedź, niedźwiedź, miodojad to tylko nazwy zastępcze,użyte, by nie "wywoływać" tego, co groźne. Prawdziwe określenie wyszło z obiegu, ginąc w pomroce dziejów. Czytelniku, miej się na baczności — nie wiadomo, jakiego upiora zmaterializujesz, kiedy powieściowa rzeczywistość wymknie się spod kontroli w czasie lektury.

Kamila Marut — Bookstagram @suspense_books
Awangardowa, międzygatunkowa i ociekająca artyzmem opowieść, która swą niekonwencjonalną strukturą intryguje od pierwszych zdań. Klaustrofobiczną i małomiasteczkową atmosferę dopełnia tu eksploracja ludzkiego umysłu ogarniętego szaleństwem. Prawdziwa gratka dla pasjonatów lingwistyki, wierzeń ludowych i powieści detektywistycznych z dreszczykiem.

FRAGMENTY:

Fragment materiałów dowodowych.

Czy wyszedł pan poza ogrodzenie?

W nocy tego nie robimy, obszedłem siatkę od wewnątrz. W oddali dostrzegłem poruszający się jasny blask. Z poplonu wyłoniła się postać oświetlona od dołu. Myślałem, że ktoś stoi nad ogniskiem.

Ex. Teren oddzielony od pola siatką to niewielki skrawek ziemi z blaszanymi cysternami wzniesionymi centralnie i kontenerem mieszkalnym po lewej. Maleńka kropla w oceanie kłosów.

Zobaczył pan Piotra?

Nie wiedziałem, że to on, widzieliśmy się po raz pierwszy. Zauważyłem rogi na jego głowie. Zawołałem głośno, ale nie odpowiedział.

Co pan zawołał?

Halo czy coś podobnego. Nagle zaczął się do mnie zbliżać. Zniknął w ciemności pola i za moment pojawił się w świetle lamp silosów. Miał na sobie niedźwiedzi łeb i futro.

Futro?

— …dlaczego siedzisz tutaj sam? — niespodziewanie wyłoniło się z tła.

W pokoju szumiał jedynie wiatr znikających słów, wszystko inne zaś ucichło. Opustoszały tron zajmowała umierająca kobieta mojego życia, a jej pulsująca aura zdawała się rozpadać w powietrzu, kiedy wołała z oddali. Bijąca od niej jasność przygasła z dźwiękiem ostatniej spółgłoski. Stała się wtedy szkieletem powleczonym cienką, papierową skórą, którego czaszka zwisała luźno na sflaczałej szyi. Cieniutkie gałązki rąk leżały nieruchomo wzdłuż kości udowych wyraźnie zarysowanych pod nocną koszulą. Ognisko słowa na powrót rozpaliło puste oczy i wychudzone ciało. Z trudem podniosła bezwładną głowę, a patykowate palce zacisnęły się z wysiłku na materiałowym obiciu mebla.

— Idź do niej, porozmawiajcie… — Trzęsła się cała. Rozchylała wargi niczym drewniana marionetka, słabnąc z każdą sylabą.

Proza zaginionego poety.

Rozmawiam w myślach z wiatrem, który czule szepcze nocne sonety, gdy słucham gwieździstej, gwiżdżącej sonaty. Chciałbym zrozumieć język natury, poznać ducha lasu, którego wycięto, by zbożem świat przysłonić po horyzont. Czasami spokój tego miejsca przytłacza, bo współczesny człowiek nie pojmuje pradawnej mowy szumiącej u jego stóp. Zmysły otępiałe miejskim zgiełkiem stały się głuche i ślepe na szczere piękno pola. Co byś nam teraz powiedział, wietrze? Wykrzyczał tajfunem prawdę prosto w oczy?

Wierz mi, nie chcesz wiedzieć, gdzie każdy kamyk kiedyś leżał. Lepiej zrób mu niespodziankę, połóż na procę i wyślij w kosmos, aby stał się jedną z gwiazd. Daremny to trud, bo niebo piękniejsze nie będzie, ale może przy odrobinie szczęścia ustrzelisz trochę czasu i szybciej położysz się spać.
Dane szczegółowe
Autorzy: Polaczenko Krzysztof
Języki: polski
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Mamiko
ISBN: 9788366934436
Ilość stron: 318