Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sebastian Mila. Autobiografia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 listopada 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sebastian Mila. Autobiografia - ebook

Słodko-gorzki świat piłki nożnej

Jakie to uczucie pokonać Niemców, ówczesnych mistrzów świata, na Narodowym? Co się czuje gdy piłka po twoim uderzeniu mija Davida Seamana, a ostatecznie eliminuje Manchester City? Czy trudno jest stać twardo na ziemi, gdy Rosjanie oferują ci miliony dolarów? Jaka atmosfera buzuje w szatni biało-czerwonych przed ważnym spotkaniem? Jakie myśli kłębią się w głowie przed meczem decydującym o mistrzostwie Polski?

Nazywam się Sebastian Mila i miałem szczęście doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze.

Ale wiem też co się czuje, gdy jesteś tylko jednym z wielu, a wszyscy wokół ciebie zdają się lepsi. Wiem co to znaczy zwątpienie, brak wiary w siebie. Wiem jak to jest, gdy czujesz się zagubiony za granicą, gdy musisz trenować w miejscu z grzybem na ścianie, gdy miesiącami nie dostajesz wypłaty, wiem co się czuje, gdy w klubie chcą się ciebie pozbyć za wszelką cenę. Wiem jak to jest pojechać na mundial, a potem przesiedzieć na ławie wszystkie mecze albo pomóc wywalczyć Euro, a potem nie pojechać wcale. Wiem jak to jest, gdy Gerrard, Lampard i Terry dają ci lekcję futbolu.

Zapraszam was do słodko-gorzkiego świata piłki nożnej. Jeśli chcecie, będę waszym przewodnikiem.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8129-539-0
Rozmiar pliku: 11 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

W tym meczu czuć było, że niosą nas trybuny. Ludzie czasem nie rozumieją, jak to działa. Jak okrzyk czy śpiew może mieć wymierny wpływ na to, co na boisku? Z Niemcami jednak kibice reagowali na każdy wślizg i każdy odbiór, podgrzewali atmosferę i dodawali nam wiary. A coś takiego sprawia, że drużyna gra dwadzieścia procent lepiej. Idziesz z prądem. Idziesz z tłumem.

Niosło nas to totalnie.

Niemcy mają kontrolę. Przeważają. Ale Wojtek Szczęsny broni zajebiście. A każda parada Wojtka to okrzyk z kilkudziesięciu tysięcy gardeł, to burza braw, które tylko Szczenę nakręcają.

A potem Piszczu wrzuca, Arek Milik strzela, robi się 1:0. Nowa, nieznana sytuacja – prowadzimy z mistrzami świata. Prowadzimy z drużyną, która kilka miesięcy wcześniej przejechała się po Brazylii 7:1. Prowadzimy z Niemcami, których nigdy nie pokonaliśmy.

Jasne, przeważają. Czasem mocno. Ale stawiamy opór. Wiara nas nie opuszcza. Tworzymy jedność. Wszyscy grają, nikt nie odstaje. Ja, choć stoję przy linii bocznej i się rozgrzewam, jestem pod prądem cały czas. Reaguję, klaszczę, gram ten mecz.

Woła mnie Bogdan Zając. Daje sygnał, że będzie zmiana, pokazuje mnie palcem – jestem. Kurde, zaczyna mi się robić ciepło. Para idzie z uszu. Ale nie ze stresu, a z ciekawości. Nie z niepokoju, a z ekscytacji. Chciałem jak najszybciej wejść. Oczekiwanie zżerało mnie od środka.

Trener łapie mnie przy linii bocznej. Czekamy, aż piłka wyjdzie, i to tak, żeby była nasza po wznowieniu. Kolejny rytuał selekcjonera.

– Sebastian, to ostatnie minuty. Będą napierać. Grasz więcej na swojej połówce, zabezpieczasz środek. Biegaj bliżej prawej, pomagaj Piszczowi, jak będzie potrzebował. Ale to nie są twoje główne zadania. Twoim głównym zadaniem jest przejąć piłkę i ją trzymać. Musisz ją rozgrywać, musisz być pod grą. Oni muszą mieć tej piłki jak najmniej, żeby z każdą minutą tracili wiarę, że mogą nam coś zrobić. Masz możliwość, idziesz do przodu. Idziesz z piłką. Rozprowadzasz. Mądrze, bez szukania asysty jednym podaniem. I niech cię ich napór nie deprymuje. Możesz nie mieć długo piłki, to też niech cię nie deprymuje.

To było zajebiste. Wiedziałem, co mam robić, wiedziałem, co mnie tam czeka.

Wchodzę. Zagrywają do mnie, żebym poczuł piłkę. Chciałem nawet rzucić pierwszą dłuższą, ale myślę: „Nie. Za szybko”. Chwila zawahania, Niemcy zamykają ten korytarz. Gram do Piszcza. Szybko, bezpiecznie. Ale wychodzę do grania, żeby zagrał mi wsteczną. Pewność siebie mi wzrasta.

Gramy.

Utrzymać się przy piłce.

Coś się otworzy.

– Piszczu, klasa! – gratuluję Piszczkowi wślizgu. Trybuny ryczą, biją mu brawo. Ja też tak chcę. Wszyscy chcemy. Potrzebujesz tych bodźców. Ktoś krzyczy: „Zabezpieczaj!”, ktoś „Dalej, trzymamy”, ktoś „Dobrze, podejdź!”. Nikt nie odstaje. Jeden za drugiego. Krzyczę: „Brawo, Gliku”, ktoś rzuca: „Świetnie, że tam poszedłeś”. A zaraz wrzask: „ASEKURUJ!” i tłum wstrzymuje oddech. Dobra interwencja Wojtka. Wojtek pewny. To widać. I to się udziela zespołowi.

Przebiega Kroos. Jak zwykle w laneczkach. Ma fajne przyjęcie, jest ciągle pod grą, ma podanie. Wiem, że muszę doskoczyć, bo nie jest za szybki, wszystko było na odprawie. Inaczej ustawiasz się do zawodnika, który ma gaz, inaczej do takiego, który go nie ma.

Nie mam piłki dłuższy czas. Trener o tym mówił. Nic zaskakującego. Zero podenerwowania. Robię swoje. I wiem, co robić.

Przeważają, ale opanowujemy sytuację. Nie grają cudów. Na lewej szatan Bellarabi ma gazicho, ale Dziadek Wawrzyniak robi mu kasowanko. Symboliczne. Jest nieźle. Mistrzowie świata to też tylko ludzie. Myślę sobie w pewnym momencie, że tu się nie zdarzy nic złego. Może z boku wygląda to źle, cisną nas, ale mamy siłę.

A potem Łukasz Podolski jak huknął z woleja, to piłka uderzyła o poprzeczkę, aż zadzwoniło. Pytałem kiedyś Peszkina o Poldiego.

– Ty, jak ten Podolski? Gra coś lewą nogą, nie?

– Stary… Gwint taki, że koniec świata.

Teraz miałem okazję przyjrzeć się temu w slow motion. Stoję dwa metry za dżentelmenem Podolskim, a dżentelmen Podolski składa się, uderza. Kalkuluję: „O, siła dobra, leci też dobrze… Jest źle. Co zrobi Wojtek?”

Poprzeczka.

I doskakujesz, żeby piłka mu czasem drugi raz na nogę nie spadła.

Wojtek pokazuje, że wszystko pod kontrolą, klaszcze, dodaje otuchy, ale słyszałem, jak dzwoniło. Sygnał ostrzegawczy. Uczucie, jakby ktoś cię walnął w karczycho. Mieliśmy farta. Dopiero co myślałem, że tu już nic Niemcy nie są w stanie zrobić, a ratują nas centymetry.

Bronimy. Walczymy. Wybita piłka. Walka. Jest ogień.

Aut na połowie Niemiec. Auty też ćwiczyliśmy. Też mamy na nie schematy. Wszystko ćwiczyliśmy.

Piłka wyrzucona do Lewego. Muszę do niego biec. Nie jestem z natury fałszywym napastnikiem, ale wiem, jak grać z Lewym. Trzeba cały czas się wokół niego kręcić, tak żeby miał z kim grać. On nie potrafi inaczej, zawsze szuka gry, więc jak nie kręcisz się wokół Lewego, to on kręci się wokół ciebie. A to źle, bo wtedy brakuje go z przodu.

Stoję z Kroosem, wiem, co mam robić, tylko jak zareaguje Kroos?

Odpuszcza mnie.

Biegnę. Patrzę, co zrobi Lewy. Gdzie pójdzie? Może na chorągiewkę, żeby grać na czas? Nie, tam wyrasta spod ziemi obrońca, stawia szlaban. Tą drogą nie pójdzie. Lewy sunie więc do przodu. Może to i lepiej. Może od początku tak planował.

Idę na gazie, sam, nikt mnie nie pilnuje. Przede mną obrońca, który mógłby doskoczyć, zagrodzić mi drogę. Ale nie może, bo na prawo od Lewego ucieka Waldek Sobota. Obrońca musi mieć na niego oko. Ułamki sekund decydują o wszystkim i nawet gdy obrońca już wie, że Lewy nie poda Waldkowi, nie zdąży się przesunąć.

Ktoś spojrzy z boku i powie: „Sobota nie brał udziału w akcji”. A swoją obecnością zrobił mi metr miejsca więcej. Bo futbol to sport drużynowy. Bardziej, niż się wszystkim wydaje.

Wpadam w szesnastkę, a Lewy odgrywa. Pierwsza myśl: „Kto jest do zagrania, komu odegrać”. Widzę kątem oka, że ktoś idzie lewą stroną. Chyba Maciek Rybus. „Może mu dograć?” Ale nie wiem za wiele. Nie mam pojęcia, czy nie jest kryty. Chyba z lewej mignął mi też niemiecki obrońca.

Widzę natomiast, że Neuer jest blisko swojego lewego słupka. Poszedł tam, asekurując bramkę, gdy Lewy przyjął piłkę w szesnastce. Teraz dzięki temu mam odsłoniętą lewą stronę bramki.

Znowu drużyna. Znowu czyjeś ustawienie robi różnicę.

Podanie Lewego to ciasteczko. Idealne tempo. Szybka, ale nie za szybka piłka, taka, jak trzeba pod strzał. Neuer startuje od prawego słupka. Wie, że ma lukę po prawej i wie, że ja też to widzę. Wygląda to prawie tak, jakby przede mną wiedział, że będę strzelał.

Jak uderzać, to z pierwszej. Walić z prostego podbicia? Mniejsza kontrola. Jak trafię – okienko. Jak nie – maliny. Może lepiej bokiem stopy, tak jak podanie. Wykonuję takich zagrań dziesiątki co mecz, setki co trening.

Wybieram pasówkę.

Widzę, że piłka leci w światło bramki. Jest korytarz, ale Neuer się przesuwa. Zdąży czy nie zdąży?

Nie zdążył. Patrzę, jak piłka trzepocze w siatce. Widzę dokładnie, jak w niej łopocze, ona, piłka, jest po moim strzale w bramce Niemców, mistrzów świata, na Narodowym, w zwycięskim 2:0, którego już nam nie odbiorą. Słyszę ten ryk. Na trybunach muzyka odkręcona na pełny regulator, muzyka śpiewów, wrzasków, okrzyków radości. Niewiarygodne.

Pokazuję serduszko dla Ulki i Miśki. Biegnę do trenera Adama Nawałki. To on mnie wymyślił. To on na mnie postawił. Nikt w to nie wierzył. Pytali, co ja tu robię – trzydziestojednoletni piłkarz Śląska Wrocław na Niemcy. To dzięki jego wierze. Dzięki niemu przeżyłem najwspanialszy piłkarski wieczór w mojej karierze.

Skaczę na trenera, potem to samo robią inni. Dzień później „Przegląd Sportowy” da zdjęcie na okładce, które zawsze mnie porusza: my wszyscy w kupie, na nas leci z góry Glikson. Na tym zdjęciu jest duch drużyny, która tego dnia powstała i dała wiele radości Polakom.

Bo ten mecz był kluczem, kamieniem węgielnym, fundamentem. Dał nam wiarę w siebie, wiarę w trenera, a wreszcie wiarę, że ta grupa może osiągnąć razem sukces. Że spotkaliśmy się razem w odpowiednim miejscu i czasie. Byliśmy tak naładowani, że po tym spotkaniu myśleliśmy: „Kto chce z nami zagrać? Palec pod budkę. Nie boimy się nikogo. Dawać”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: