"Byłem wyczerpany... człowieka niesie już nie siła mięśni, ale wola przetrwania. Potężna siła, która wprowadza w trans."
Kto zagląda na Bookendorfinę wie, że od czasu do czasu pojawiają się na niej wrażenia spisane po zapoznaniu się z książkami gatunku literatury górskiej, a zwłaszcza wysokogórskiej, i biografii ciekawych osobowości docierających tam, gdzie niebo spotyka się z ziemią, a człowiek staje się swoistym pośrednikiem. Uwielbiam zaglądać do takich książek, bo dzięki nim otrzymuję chociaż maleńką cząstkę smaku i kolorytu fascynującej pasji, tak bardzo odległej dla mnie do realizacji. Przyglądam się z uwagą i zaangażowaniem, jak inni podążają tropem niezwykłej fiksacji, łamią bariery, przekraczają granice i przekuwają marzenia w czyn, a mnie udzielają się emocje.
To trzecia książka duetu, Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski, po którą sięgnęłam, bez wahania, gdyż poprzednie propozycje, "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos" i "Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście", znakomicie wpasowały się w mój gust czytelniczy, zwłaszcza drugi z przytoczonych tytułów. W spotkaniu z Krzysztofem Wielickim także dominowały nuty posiadania wyjątkowych cech charakteru niezbędnych do zmierzenia się z wysokogórskimi wyzwaniami. Jak mocno trzeba mieć poukładane w głowie, a jednocześnie wykazywać się więcej niż szczyptą szaleństwa, aby decydować się na tak niebezpieczne misje? Ale czyż można oprzeć się czemuś, co tak magnetycznie przyciąga, daje poczucie spełnienia, stanowi o tożsamości człowieka, staje się siłą napędową, czymś niezbędnym i niezastąpionym?
Śledzimy drogę rodzenia się zainteresowania wspinaczką, etapy entuzjastycznego zagłębiania się w nałóg nieustannego dostarczania organizmowi adrenaliny, kulisy wypraw, oraz próby połączenia pasji z życiem osobistym. Patrzymy jak wiele sprzeczności się rodzi, jakie trudności należy pokonać, co się udaje, a co nie. Łut szczęścia powoduje, że wiele prób sił znajduje szczęśliwy finał, ale inne wciąż pozostają otwartą księgą do zapisania. Imponujący dorobek himalaistyczny, znajdujący uznanie w oczach miłośników gór z całego świata, znany również publiczności mniej zainteresowaną tą tematyką. Mnóstwo dylematów moralnych, które choć trudne do rozważenia nie powinny być poddawane ocenie, w końcu każdy sam wybiera drogę, która daje mu szczęście.
Przyjemna narracja, swobodnie prowadzi po scenariuszu życia "lodowego człowieka", wnikając w książkę nie chcemy tracić czasu na zbędne przerwy. Bo i historia niezwykła, zdobycie czternastu ośmiotysięczników, pierwsze zimowe wejście na wierzchołek Ziemi, przemierzanie świata w poszukiwaniu satysfakcji, a przy tym odnajdywanie się w specyficznej politycznej i gospodarczej sytuacji kraju pozbawionego pełnej wolności. Autorzy nie poddali gloryfikacji postaci Krzysztofa Wielickiego, postawiono na szczerość i rzetelność, uciekano od osądów i opinii. Ukazano nie tylko pozytywne cechy charakteru, ale również braki w umiejętności nawiązania relacji z bliskimi. Przyjemnie było poczytać o alpinizmie zespołowym, prawdziwym duchu zdobywania wierzchołków Ziemi, niestety ustąpił on miejsca indywidualizacji i komercjalizacji wspinaczki.
Opinia bierze udział w konkursie