Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kochanki i przyjaciółki Hitlera - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kochanki i przyjaciółki Hitlera - ebook

Kobiety Hitlera… Jedna odebrała sobie życie, druga po nieudanej próbie samobójczej do śmierci pozostała w szpitalu. Inna wiele lat po wojnie z rozrzewnieniem wspominała, jak ziściła się jej miłość w ramionach ukochanego Führera. Na liście zauroczonych były tancerki, śpiewaczki, gwiazdy filmowe – także Pola Negri. Przez lata walczyła z nimi Eva Braun, by wreszcie zdobyć Wodza dla siebie i ze stojącej w cieniu kochanki przeistoczyć się w „Pierwszą Damę” i zostać z nim do końca.

Na podstawie relacji świadków, raportów z przesłuchań, osobistych wyznań i prywatnych dokumentów – listów, wspomnień, pamiętników – Ian SayerDouglas Botting odtwarzają nieznaną prawdę o życiu uczuciowym i erotycznym Adolfa Hitlera, i prawdziwe historie kobiet, z którymi łączyły go intymne związki. Wódz Trzeciej Rzeszy nie dopuszczał, by tajemnice jego alkowy ujrzały światło dzienne – każdy, kto je poznał, był likwidowany lub musiał ratować się ucieczką. Teraz wreszcie zostały ujawnione!

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-7136-1
Rozmiar pliku: 3,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Oto nowa książka o Adolfie Hitlerze – o jego życiu uczuciowym, jego kobietach, dziwnych skłonnościach – dla nowego pokolenia czytelników. Adolf Hitler był zagadką dla wielu ludzi. Współcześni historycy wciąż starają się zrozumieć niuanse jego życia publicznego i kariery – jak zdobył władzę, jak ją wykorzystywał i jak ją utracił. Jeszcze bardziej tajemnicze jest jego życie prywatne, ukrywane przed społeczeństwem, a nawet przed jego najbliższymi współpracownikami i nielicznymi bliskimi mu osobami. Można pokusić się o stwierdzenie, iż to destrukcyjna natura Hitlera sprawiła, że nie znalazł życiowej partnerki. Hitler, którego naród nazywał z czcią Führerem, nie życzył sobie, by dowiadywano się o jego prywatnych sprawach. Każdy, kto je poznał, a został uznany za niegodnego zaufania – czy to cenieni lekarze, czy szanowani dziennikarze, a nawet stronnicy polityczni i dawne kochanki – albo był natychmiast likwidowany, albo musiał uciekać, by ocalić życie. Nic też dziwnego, że Hitler nikogo nie wpuszczał za próg swojej sypialni, zwłaszcza jeśli oprócz niego był w niej ktoś jeszcze. „Moją miłością są Niemcy – mawiał. – Ożeniłem się ze wszystkimi niemieckimi kobietami”.

Badanie prywatnego życia i upodobań erotycznych Adolfa Hitlera przypominało szukanie drogi w labiryncie zbudowanym na plaży zalewanej przez przypływ. A może lepiej byłoby je porównać do prowadzenia śledztwa w sprawie wielkiego skandalu lub zbrodni czy tajnej operacji wywiadowczej, której wszyscy uczestnicy zginęli, główny podejrzany nigdy nie złożył żadnego zeznania, a dostępne dowody – których, trzeba dodać, jest całkiem sporo – są często sprzeczne i nieobiektywne, oparte na słowach zwolenników lub wrogów manipulujących faktami dla osiągnięcia różnych, nie zawsze uczciwych celów, łącznie z celami politycznymi. Nie istnieje żaden jednoznaczny dokument (choć wiele jest relacji ustnych), nie ma wyroków sądowych, rozwodów ani dzieci, ale sam obraz jest dostatecznie wyraźny.

Nie ulega wątpliwości, że Hitler lubił kobiety, zarówno młode, ładne i seksowne, jak i emanujące matczynym ciepłem matrony. Równie oczywiste jest to, że z kilkoma łączyły go różne związki; jedną z nich adorował, inną nawet poślubił.

Pozostaje jednak zasadnicze pytanie: czy Hitler z nimi współżył. Współcześni mu nieustannie zadawali sobie to pytanie. Jego przyjaciółki – te, które przeżyły – udzielały sprzecznych odpowiedzi. Historycy, biografowie, seksuolodzy, psychopatologowie i detektywi, tacy jak Sayer i Botting, wciąż je sobie zadają. Sądzimy, że udało nam się znaleźć odpowiedź, ponieważ jednak zdajemy sobie sprawę, że może istnieć więcej niż jedno rozwiązanie tej zagadki, zbadaliśmy i opisaliśmy również inne możliwości.

Oto więc sekretna historia Adolfa Hitlera – dzieje miłości, a nie walki o władzę.

Ian Sayer

Douglas BottingCzęść I Piękna i brutal

Spacer w nierealnym świecie

Stanął u dołu schodów. Na górę prowadziło trzydzieści osiem stopni. Tak jak wszystko inne w tym miejscu – podłogi, ściany, sufity – schody były z litego betonu. Musiały być takie. Z każdym krokiem ku powierzchni huk bomb wybuchających w ogrodzie na górze stawał się coraz głośniejszy, coraz bardziej niepokojący.

Trzydziestosiedmioletni urzędnik miejski, któremu przydzielono zadanie rejestrowania narodzin, zgonów i małżeństw – niepozorny mężczyzna w brunatnym mundurze partii nazistowskiej z czerwoną opaską Volkssturmu (pospolitego ruszenia) na ramieniu. W życiu nie pozostało mu już nic poza poczuciem obowiązku wobec kraju i miłością do młodej, niewidzianej od pół roku żony i maleńkiego synka. W jego odczuciu huk pocisków spadających nad głową jeszcze bardziej podkreślał nierealność kilku ostatnich godzin.

Walter Wagner, człowiek o skromnych ambicjach i twarzy nieznanej dotychczas możnym tego świata, odegrał bardzo istotną rolę w jednym z ostatnich rytuałów najwyższego władcy największego imperium, jakie kiedykolwiek widziała Europa. Uczestniczył w ostatnim akcie przełomowego momentu dziejów – obłąkanej ceremonii, fantastycznego koszmaru. Teraz zaś, według wszelkiego prawdopodobieństwa, miał zginąć. Nietrudno odgadnąć stan jego umysłu. Na własne oczy widział, że jego wódz jest roztrzęsionym wrakiem człowieka, że gra się skończyła, że nie ma już żadnej nadziei.

Zagubiony i przerażony, wspinał się po schodach do wyjścia bezpieczeństwa. Z każdym krokiem rozrywający uszy huk salw artyleryjskich stawał się głośniejszy, ściany drżały, z sufitu sypał się cementowy pył. Z pokoju daleko na dole – gdzie ocalała elita napawała się efektami własnych poczynań w ostatnich godzinach umierającego imperium – dobiegały słowa sentymentalnego refrenu popularnej piosenki z ostatniej zachowanej płyty gramofonowej Czerwone jak krew róże wyczarują szczęście dla ciebie.

Możemy tylko zgadywać, co działo się w jego głowie. Gdyby tylko mógł o tym opowiedzieć Corduli. „Wiesz, że Führer w końcu dał się złowić? A zgadnij, kto się do tego przyczynił. Ja! To ja ożeniłem Adolfa Hitlera – powiedziałby swojej żonie. – To ja zapytałem go, czy jest Aryjczykiem, uwierzyłabyś? Zapytałem nawet Führera, czy jest umysłowo upośledzony, możesz sobie wyobrazić?” Cordula na pewno by mu nie uwierzyła. Ale nie miałby do niej o to pretensji. Wygląda na to, że Wodzowi zostało już niewiele życia. Hitler cały drżał. Ledwie udało mu się podpisać akt ślubu. A kim była ta piękna kobieta, która za niego wyszła? Jakaś tam Eva. Teraz Eva Hitler. Skąd się nagle wzięła? Wagner nigdy o niej nie słyszał. Czy w ogóle ktokolwiek o niej słyszał? Dalej, Herr Wagner, poganiała go, czas ucieka. Co za lekceważenie! Po tym wszystkim, co przeszedł, żeby się tu dostać. Nie zważając na ostrzał Rosjan… A teraz czeka go to jeszcze raz. Co za wstrząs! No nic, lepiej tutaj niż w tej dziurze na dole. Jak oni zamierzają szybko się stamtąd wydostać? Eva w czarnej jedwabnej sukience i diamentowej kolii jest taka piękna. Szkoda jej, naprawdę szkoda.

Był prawie u szczytu schodów. Jego myśli nie krążyły już zapewne wokół absurdalnego koszmaru, który zostawił za sobą, a raczej skupiały się na aż nazbyt rzeczywistym koszmarze, który go czekał. W końcu znalazł się na górze. Dwaj uzbrojeni esesmani w długich butach wiernie stali na straży. Oddali Walterowi Wagnerowi jego panterkę, stalowy hełm, pistolet, granaty i pistolet maszynowy. Na koniec, życząc mu szczęścia, otworzyli pancerne drzwi i Wagner wyszedł z bunkra do ogrodu Kancelarii Rzeszy – i wkroczył w ostatnią fazę swojego życia.

Było już dobrze po pierwszej w nocy 29 kwietnia 1945 roku. Rosjanie przypuścili generalną ofensywę na centrum miasta, a Walter Wagner za chwilę miał się znaleźć w oku cyklonu. Rozejrzał się szybko dookoła, sprawdzając, czy bezpiecznie jest iść dalej. To, co zobaczył, było piekłem na ziemi.

Cały Berlin stał w płomieniach. Ani na chwilę nie ustawał ogłuszający huk ciężkiej artylerii, moździerzy i pancerfaustów. Ze wszystkich stron dobiegał grzechot karabinów maszynowych i pojedyncze strzały; walki uliczne toczyły się coraz bliżej. Powietrze było gęste od dymu, oparów i popiołu, który opadał na ziemię niczym sucha mżawka; nocne niebo było sine i żółte jak siarka od tysięcy bomb, które spadały z góry; tu i ówdzie pojawiała się czerwona poświata, nad miejscami, gdzie pożary pochłaniały ostatnie ślady tego, co zostało z wielkiej stolicy.

Wagner ostrożnie ruszył przez niesamowity, rozjaśniany błyskami mrok, przedzierając się na wschód przez zryty lejami i zasypany gruzem ogród Kancelarii, do ulicy, która powinna go zaprowadzić do jego kompanii Volkssturmu na modnym niegdyś Potsdamer Platz w centrum oblężonego miasta. Sytuacja Berlina, podobnie jak Wagnera, była rozpaczliwa. Wojska radzieckie zajęły już całą stolicę, z wyjątkiem dzielnicy rządowej – obszaru mniejszego niż Westminster czy Manhattan – gdzie wciąż przebywał Adolf Hitler z nielicznymi ocalałymi dygnitarzami niemal już nieistniejącej Tysiącletniej Rzeszy. Linia frontu znajdowała się niecałe 400 metrów od bunkra Kancelarii, a na ulicach wokół niego trwały już zacięte walki.

Wagner znajdował się w środku koszmaru, zawieszony między życiem a śmiercią, raz bliżej jednego, raz drugiego. Nie widział jeszcze swojego synka Michaela, miał nadzieję, że jest bezpieczny z Cordulą na spokojnej, małej wysepce Föhn, daleko na zachód od tego piekła. Może już nigdy go nie zobaczy. Nie tak dawno w jednym z ostatnich listów ze skazanej na zagładę stolicy pisał do ukochanej żony:

Cokolwiek los ma dla nas w zanadrzu, jednego możemy być pewni – że pozostaniemy związani prawdziwą miłością aż do ostatniego tchnienia. Swoją miłością nadałaś całemu mojemu życiu szczególne znaczenie i uczyniłaś mnie bardzo, bardzo szczęśliwym. W tej godzinie chcę, żebyś wiedziała, że moje serce na zawsze należy do Ciebie, że bardzo, bardzo Cię kocham i zawsze będę kochał. Jestem też myślami z naszym kochanym małym Michaelem, który sprawił, że nasze życie stało się jeszcze bogatsze.

W końcu dotarł na Potsdamer Platz. Ujrzał istną apokalipsę. Cały rozległy plac był pełen ruin, usiany wrakami samochodów i zniszczonych ambulansów, w których wciąż znajdowali się ranni. Wszędzie leżały ciała zabitych, wiele straszliwie okaleczonych, rozjechanych przez czołgi i ciężarówki. Rannych, którzy nie zostali rozerwani na strzępy, nie zabierano z ulicy. Cywile ukryci w piwnicach bali się ich – zbyt wielu powieszono jako dezerterów. Nie było ani chwili odpoczynku, przerwy w walce, nie było normalnych posiłków, zdobycie kawałka chleba graniczyło z cudem, a wodę można było tylko czerpać z kanału i filtrować.

„Moja droga, kochana Cordulo, nasze wspólne życie jeszcze nadejdzie – pisał Wagner do młodej żony, ze smutkiem, tracąc już nadzieję. – Niestety, w chwili, kiedy czytasz ten list, nie mogę być przy Tobie, ale jestem z Tobą myślami, bardziej niż kiedykolwiek”.

I tak Walter Wagner – zagadkowy świadek ostatnich godzin Hitlera i jego dworu, człowiek obarczony delikatnym zadaniem połączenia węzłem małżeńskim Adolfa Hitlera i Evy Braun głęboko w trzewiach bunkra – zniknął w ciemnościach i bitewnym zgiełku, znikając jednocześnie z kart historii.

Nigdy nie było do końca jasne, skąd przyszedł, kiedy pojawił się na scenie obok Führera w tej dramatycznej sytuacji, ani co się z nim stało. Wiele lat później jedno z największych niemieckich czasopism, „Stern”, podało – błędnie, jak się okazało – że Walter Wagner ma się całkiem dobrze i mieszka niedaleko Frankfurtu. Teraz, po raz pierwszy, możemy opowiedzieć całą tę historię – historię o człowieku, który dał ślub Hitlerowi, o dozgonnej miłości Adolfa i Evy, o czterech pogrzebach i weselu, o ucieczce, śmierci i micie – a także wielu innych rzeczach.Pokój bez widoku

Kiedy zatrzasnęły się hermetyczne, wodoszczelne i dźwiękoszczelne drzwi betonowej celi, którą nazywali salonem, nie słyszała niemal nic. Tylko od czasu do czasu dobiegał głuchy huk dalekiej eksplozji, od której dygotały ściany. Ale tutaj, w bunkrze, 10 metrów pod centrum Berlina, nie musieli się tym martwić. A gdyby coś się stało, w ciągu kilku minut umrą wszyscy.

Ubrała się specjalnie na tę okazję – miała na sobie błękitną szyfonową sukienkę z białym kołnierzykiem z falbankami, wyglądającą wiosennie i świeżo, oraz eleganckie, modne pantofelki. W końcu była to bardzo szczególna okazja. Właściwie ostatnia okazja, wielkie pożegnanie. A ona tak bardzo chciała być piękną nieboszczką. Dlatego w grę nie wchodziła kula z pistoletu, żadnej krwi i rozpryśniętego mózgu – przynajmniej jeśli o nią chodzi. Po prostu szybko spokojnie zaśnie. Taką miała w każdym razie nadzieję. On oczywiście zamierzał zrobić to inaczej. Ale on brał udział w wojnie, a właściwie to nawet w dwóch – w jednej walczył, drugą prowadził – a poza tym był mężczyzną; mężczyźni znają się na pistoletach i w ogóle na broni. Ona jednak straszliwie się bała.

Zrzuciła pantofelki i skuliła się na pokrytej biało-niebieskim brokatem sofie, podciągając nogi, aby nieco się rozluźnić. Jej nowo poślubiony mąż siedział sztywno na przeciwległym końcu. Wyglądał elegancko w brązowym mundurze Führera. Dziś na jego ubraniu nie było żadnych plam z jedzenia. Eva osobiście wyczyściła przed uroczystością plamy z sosu pomidorowego i musztardy. Nie miało to szczególnego znaczenia, ale zawsze lepiej trzymać się zasad, szczególnie w historycznych momentach, takich jak ten.

O czym on myśli? Po wszystkich latach chwały, po tym jak ocalił Vaterland i był uwielbiany przez miliony, miał zakończyć życie w betonowej klatce w dziurze w ziemi, wśród gołych cementowych ścian w nijakim szarym kolorze, rdzawobrązowych lub pomarańczowych, zawilgoconych, a nawet miejscami pokrytych pleśnią, oddychając powietrzem cuchnącym starymi butami, środkiem dezynfekcyjnym i zatkanymi ściekami. Zdradzony przez wszystkich – co za niewdzięczność, nikt by tego nie zniósł.

Na stoliku obok niego stała oprawiona w ramkę niewielka fotografia jego dawno zmarłej matki. Jakże byłaby z niego dumna, gdyby żyła! Jej mały chłopiec, taki skromny i nieśmiały, a patrzcie, co z niego wyrosło: król, cesarz, dyktator, Führer, bóg – nazwijcie go, jak chcecie. Ale ona się martwiła. Ręce drżały mu tak silnie w tych dniach, że obawiała się, iż może nie trafić i przestrzelić sobie tylko ucho albo nawet trafić w głowę swojego bohatera, Fryderyka Wielkiego, którego portret wisiał na ścianie.

Nie zamierzała użyć pistoletu, który jej dali, i nic na to nie mogła poradzić. „Poczekaj, aż usłyszysz strzał – radzili jej ludzie, którzy znali się na takich rzeczach – i wtedy weź kapsułkę”. Palcem dotknęła kapsułki leżącej na dłoni. Taka śliczna, malutka rzecz. Wyglądała jak błyszczący miedziany pojemniczek na szminkę, wewnątrz ukryta była mała fiolka ze złocistym płynem. Kiedy rozgryzie fiolkę, cyjanek w kilka sekund spowoduje zatrzymanie oddechu, paraliż i utratę świadomości.

Dzień, w którym po raz pierwszy się spotkali, pamiętała, jakby to było wczoraj. Wtedy jeszcze nie był Führerem, tylko jednym z wielu polityków, lecz piął się w górę. Pół życia temu. Zawsze go kochała, w lepszych i gorszych czasach, w szczęściu i w nieszczęściu, i kochała go również tutaj, teraz, gdy tylko minuta dzieliła ich od wieczności. Ileż się zdarzyło od tamtego czasu – rewolucja, wojna, podboje, potem cały świat się zawalił, wróg u bram. Ich dziwna, burzliwa miłość, a teraz to: fiolka cyjanku między zębami, na stoliku obok walther gotowy do strzału, który zakończy życie jej ukochanego i będzie sygnałem, by zacisnęła szczęki, kończąc własne.

Mogło być gorzej. Miała obok siebie człowieka, którego kochała, i wiedziała, że od niej nie odejdzie. Teraz nikt jej go już nie odbierze. Nie będzie bolało, ona nie będzie płakać, jest w domu – w betonowej klatce wielkości łazienki, w głębi katakumb, ale dla niej to środek świata. I wszyscy ją zapamiętają.

Pamiętajcie o mnie!

Czekaj, aż usłyszysz strzał… czekaj, aż usłyszysz strzał.

Usłyszała.„Ten człowiek patrzy na moje nogi”

Dziwny był ciąg wydarzeń, które doprowadziły ją do betonowej, hermetycznej celi, do ostatnich minut życia, które pobiegło zupełnie nieoczekiwanym torem i równie nieoczekiwanie miało się zakończyć właśnie tutaj. Na zawsze zapamiętała dzień, w którym spotkała go po raz pierwszy – ów kluczowy moment, który zapoczątkował to wszystko. Był wrzesień 1929 roku, miała 19 lat, właśnie ukończyła szkołę i pracowała w zakładzie fotograficznym Heinricha Hoffmanna w Monachium.

„Weszłam na drabinę, żeby sięgnąć do segregatorów na najwyższej półce szafy – opowiadała później siostrze. – Wtedy wszedł mój szef w towarzystwie mężczyzny w nieokreślonym wieku, z zabawnym wąsikiem, w jasnym płaszczu angielskiego kroju i z dużym filcowym kapeluszem w dłoni. Obaj usiedli naprzeciwko mnie, a ja czułam, że ten człowiek patrzył na moje nogi. Właśnie tego dnia skróciłam spódnicę”.

Możliwe, że gdyby właśnie tego dnia nie skróciła spódnicy, ów mężczyzna z zabawnym wąsikiem, który w tamtych dniach przedstawiał się jako Herr Wolf, nie zacząłby przyglądać się jej nogom i nie spotkałaby go nigdy więcej. Ale jeden przypadek pociągał za sobą następne.

Widząc fascynację Herr Wolfa dziewczyną, Hoffmann wysłał ją do tawerny za rogiem po kiełbaski i piwo. Nieistotne, że Herr Wolf był wegetarianinem, niemal nigdy nie jadł kiełbasek, rzadko pił piwo, i to tylko słabe. Nie o to przecież chodziło. Chodziło o to, by Eva siedziała z nim przy jednym stole. Miała okrągłą twarz, jasne włosy i błękitne oczy, była ładna, zgrabna, młoda, pełna życia, fizycznie atrakcyjna, niezbyt mądra. Jak to ujął dosadnie przyszły służący człowieka, którego Eva, widząc po raz pierwszy, nazwała „starszym dżentelmenem”, miała „dobre nogi, solidne piersi, okrągły tyłek”; ideał aryjskiej Fräulein. Herr Wolf był porażony.

„Umierałam z głodu – opowiadała później Eva swojej siostrze. – Zjadłam kiełbasę i przez grzeczność łyknęłam piwa. Ten starszy dżentelmen prawił mi komplementy. Rozmawialiśmy o muzyce, o teatrze, a on cały czas pożerał mnie wzrokiem. W końcu zrobiło się późno i pożegnałam się. Odmówiłam, kiedy zaproponował, że podwiezie mnie swoim mercedesem, lecz zanim wyszłam, Hoffmann wziął mnie na stronę. »Nie domyślasz się, kim jest ten człowiek? To Hitler! Adolf Hitler!«” Hoffmann wiedział to dokładnie. Był fotografem Hitlera.

To właśnie on, ów „starszy dżentelmen” – a właściwie mężczyzna zbliżający się do średniego wieku – z zabawnym, przypominającym szczoteczkę do zębów wąsikiem pod pokaźnym nosem, z pasmem czarnych włosów przyklejonych do czoła i oczami wyłupiastymi jak u oposa, o twarzy psychopaty – szczupłej, natchnionej i fanatycznie skupionej; „twarz i głowa mieszańca złej rasy, niskie, cofnięte czoło”, jak pewien nazistowski zwolennik czystości rasy opisał nienordyckiego przyszłego Führera. Miał na sobie szczelnie zapięty skórzany płaszcz i nieco dziwny mundur nazistowskiego bojówkarza lub dowódcy skautów, a w dłoni pejcz z hipopotamiej skóry – wypisz wymaluj Charlie Chaplin. Trudno byłoby go uznać za marzenie kobiet.

W tamtym czasie Adolf Hitler był dopiero początkującym politykiem, pnącym się w górę ze zmiennym powodzeniem, a jego nazwisko jeszcze nie było powszechnie znane. Eva nigdy o nim nie słyszała i kiedy wróciła do domu, zapytała ojca: „Kto to taki, ten Adolf Hitler?”

„Hitler? – odparł ojciec. – To awanturnik, imbecyl, który uważa się za wszechwiedzącego i chce zmieniać świat. Myśli, że mądrość wyssał z mlekiem matki. Przechodzę na drugą stronę, kiedy spotykam go na ulicy”.

Był taki okres w życiu Hitlera – szczerze mówiąc, obejmujący całą młodość – kiedy wszyscy na jego widok zdawali się przechodzić na drugą stroną ulicy. Ten samotny, ekscentryczny człowiek, który panicznie bał się kobiet i grzechów cielesnych, nawet nie pomyślałby o tym, by popatrzyć na nogi młodej dziewczyny w taki sposób, w jaki tego popołudnia przyglądał się nogom Evy. Teraz oczywiście stał się zupełnie inny. A wszystko dzięki doktorowi Kruegerowi.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: