- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rugim rzędzie, przyglądałam się pogującym osobnikom w środku kotła koncertowego i tylko czekałam, aż ktoś z potrząsających głowami się zderzy. Niedawno, tak ze dwadzieścia pięć lat temu, byłabym tam pierwsza. Stara się robię. Szkoła średnia to lata 1991-1995, chyba mój najlepszy czas. Najlepsza muzyka. Wtedy dużo jeździłam z paczką znajomych, rockowa muzyka była nieodłączną częścią mojego życia. I jest nadal. Wtedy ta na żywo i ta z magnetofonu na kasety. Oley z Proletaryatu, jego rozłożone ręce i ,,Hej - naprzód marsz" doprowadzały mnie do omdleń z zachwytu, zachowywałam się co najmniej jak dziewczyny na koncertach The Beatles - te, co się po twarzy drapały i piszczały. Na koleżankę tak samo działał Titus z Acid Drinkers, w tych dzwonach z koca we wzór zebry. Kiedyś udało się nam dwóm dostać za kulisy, oni wtedy grali. Pogadałyśmy, dostałyśmy autografy od chłopaków, a Titus nas odprowadził do drzwi. Za kilka miesięcy były rockowe walentynki, nie mogło nas nie być. Ktoś nas woła po imieniu i uchyla bramkę, wchodzimy, a tu Titus - gadka szmatka, pitu-pitu, my śmichy, a za bramkami pisk dziewczyn. Bo przecież ich gwiazda stoi tak blisko. ,,No to na razie, do zobaczenia, dajcie czadu" - wymieniamy z gwiazdą uprzejmości. Słyszymy wołanie: ,,Dziewczyny! Chcecie autograf?" - Titus nas pyta. A my: ,,Nie, już mamy". W głowach nam się przewróciło z tego dobrobytu. Byłam normalną, cieszącą się życiem nastolatką i myślałam, że tak będzie zawsze. Że w dorosłym życiu wszystko potoczy się według planu, tak jak u innych. Że będzie mąż, dziecko, samochód, praca, którą będę lubić. Byłam za młoda, za mało wiedziałam o życiu, żeby zdawać sobie sprawę, jakie ono potrafi być przewrotne. Żyłam zachłannie, tak jakbym chciała nażyć się na zapas, i nie miałam żadnych problemów w życiu codziennym. Skończyłam zaoczne studium marketingu, ale czasy były takie, że w firmach nie przewidywano etatów dla marketingowca. Dzisiaj z tej szkoły, którą śmiało mogę nazwać kursem, nic nie pamiętam. Zero zasad marketingu, taka sztuka dla sztuki, nawet sobie tyłka nie wytrę tym świadectwem, bo jest w twardej okładce. Czyli było niepotrzebne, a w zasadzie jest nadal. A że bez pieniędzy nie da się żyć, poszłam pracować do knajpki jako kelnerka. Ciężka robota, dużo konfliktów z pijącymi alkohol, kto tak pracował, ten wie. Nie dawałam sobie w kaszę dmuchać i zawsze się wykłóciłam, niełatwo było mnie przegadać. Ale musiałam znosić klepanie po tyłku i teksty w stylu: ,,Będziesz tak długo siedziała, aż się nie napiję" o drugiej w nocy. Czasami miałam wrażenie, że tam mieszkam. Chłopak jeden, a później drugi, którego nie doceniłam i długo tego żałowałam. Taki bardzo głupi, wręcz idiotyczny błąd młodości. Wydawało mi się, że znam się na ludziach, ale byłam młoda i głupia, bez doświadczenia życiowego. Działałam na emocjach, pochopnie. Jeden błąd pociągnął za sobą drugi. Pożałowałam tego gorzko i szybko. Poznałam chłopaka, zaszłam w ciążę, wzięliśmy ślub. Tak, w tej kolejności. Urodziłam zdrową córkę. Nie czułam się szczęśliwa, byłam znerwicowana, smutna. Może to, co się wydarzyło później, było tego następstwem. Byłam bardzo nerwowa, ważyłam mniej niż czterdzieści kilogramów, bez odchudzania. Czułam się samotna, dzień rozjaśniało mi dziecko. A nade mną zbierały się i kłębiły czarne chmury, czego nie mogłam być świadoma. Snułam plany na przyszłość, chciałam kupić maszynę do szycia, rozmawiałam już z właścicielami sklepów, jak załatwić odbiór towaru, chciałam szyć i miałam rozmaite pomysły. Myślałam też o założeniu biura rachunkowego, szybko się uczyłam, poza tym jakieś podstawy miałam w szkole. Ale teraz byłam na macierzyńskim i zajmowałam się córką, pogodną, bardzo grzeczną małą paplą. Coraz więcej mówiła i cieszyły mnie jej wszystkie nowe osiągnięcia. Była zdrowym dzieckiem, wtedy myślałam, że przecież to normalne, że zdrowa. Dzisiaj wiem, że zdrowe dziecko to szczęście, które trzeba doceniać. Tak samo jak własne zdrowie. Ale kto by się nad tym zastanawiał, przejmował się tym ledwo po dwudziestym roku życia. A gdzie jeszcze robiłby jakieś badania. Przecież byłam zdrowa jak koń. Mimo niełatwego życia patrzyłam w przyszłość ze spokojem. Miałam plany zawodowe, miałam też marzenia, życie było w miarę poukładane, córka rosła zdrowo, miała dwa latka. Wszystko runęło w jednej chwili. Jak domek z kart. Tak po prostu, w zwykłą listopadową noc. * * * koniec darmowego fragmentu zapraszamy do zakupu pełnej wersji Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA ul. Sienna 73 00-833 Warszawa tel. +4822 6211775 e-mail: Dział zamówień: +4822 6286360 Księgarnia internetowa: Wersja elektroniczna: MAGRAF , Bydgoszcz
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | biografie i wspomnienia, wspomnienia |
Wydawnictwo: | Muza |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2019 |
Wymiary: | 130x200 |
Liczba stron: | 320 |
ISBN: | 9788328712317 |
Wprowadzono: | 16.09.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.