Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Eleonora z Habsburgów Wiśniowiecka. Miłość i korona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 marca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Eleonora z Habsburgów Wiśniowiecka. Miłość i korona - ebook

Bywa, że kobieta musi wybierać między obowiązkiem, stanowiskiem, władzą a miłością… W przypadku królowej taki wybór wydaje się oczywisty, bo cóż może być ważniejszego od korony? A jednak Eleonora z Habsburgów Wiśniowiecka udowadnia, że kto umie kochać prawdziwie, może się spodziewać nagrody, bo miłość jest szczodra i potrafi wynagrodzić tych, którzy jej wiernie służą.

Królowa Eleonora to kolejna bohaterka cyklu opowieści o polskich władczyniach, które przypomina Janina Lesiak. Niezwykła, lojalna, uczciwa i mądra; zasługuje na pamięć i sympatię, choć na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie mieszkała przez trzy lata, nie pozostał po niej żaden ślad. A ponieważ wyjątkowe kobiety nadają życiu smak i urodę, trzeba się od nich uczyć rozumu, odwagi, charakteru, piękna i wdzięku. Eleonora z Habsburgów Wiśniowiecka jest świetną nauczycielką; wystarczy tylko jej posłuchać…

Przyjaciel królowej biskup Andrzej Trzebicki mówił o niej:

Pisklę przedzierzgnęło się w łabędzicę. Teraz to dojrzała kobieta, rozwinęła się, nawet chyba trochę urosła… Zachowała wdzięk dziecka, ale połączyła go z powagą matrony, co daje niezwykłą implikację. Nadal jest giętka i lekka, jednak już umie trzymać się prosto, zna swą wartość i wymaga szacunku. Jest urocza i dostojna, stateczna i wesoła, ale głównie jest niezłomna w swej wierności dla męża i króla. To należy w niej najbardziej cenić!

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7779-525-5
Rozmiar pliku: 728 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy

Arcyksiężniczka Eleonora Maria Józefa wychodzi za mąż

Ach, jak bezcenna, pożądana i oczekiwana jest miłość!

Choćby się ukryła na dnie oceanu, szybowała pod chmurami albo zeszła w głąb ziemi, zawsze znajdą się tacy, którzy po nią popłyną, pofruną lub zejdą w piekielne czeluści.

Miłość jest rzadka i trudna. Jeśli już przychodzi, to zawsze pod rękę z cierpieniem, strachem, niepewnością i zdradą, bo one wszystkie miłości towarzyszą i tylko czekają, żeby się zza niej wychylić i zawołać: sprawdzam, jaką masz kartę!

Zaryzykujesz? Oczywiście!

Możesz mieć wielkie skarby, władzę i zaszczyty. Możesz się cieszyć zdrowiem, oglądać najpiękniejsze krajobrazy, otaczać mędrcami i artystami, ale bez miłości to wszystko nie będzie cię cieszyło. Zniesiesz każdą utratę, postawisz na kiepski los i wejdziesz na dziurawą kładkę wiszącą nad przepaścią, jeśli ją zobaczysz po drugiej stronie.

Skąd wiesz, że cię uchwyci, kiedy będziesz spadać? Uchwyci.

Liczysz na to, że ci pomoże i poda rękę? Tak.

Masz pewność, że cię nie popchnie w dół? Nie popchnie.

A jeśli cię zawiedzie, oszuka, porzuci i ośmieszy, też chcesz dla niej ginąć? Myślisz, że warto?

Warto!

Jest rok 1669.

Rzeczpospolita Obojga Narodów przypomina kocioł, pod którym buzuje ogień rozniecony przez miejscowe diabły: podstępnego Czarta, złośliwego, mazurskiego Smętka, wrednego Kozyrę z Anielówki, paskudne, chorowite, złośliwe Licho, włościańskiego Kusego, a nade wszystko, najlepiej się dogadującego z Belzebubem i mającego u niego znaczny posłuch – kontuszowego Borutę z łęczyckich lochów.

Każdy z nich wrzuca do żaru jedną smolną drzazgę. Złote iskry strzelają jak kule z muszkietów sięgające celnie, lecz niedaleko, więc do ognia trzeba podkładać i podkładać… Inaczej szybko gaśnie.

W saganie wrze zupa gotowana na święconej wodzie i przyprawiona po równo: nienawiścią, pogardą, strachem przed wszystkim, co inne lub obce, chciwością, pychą, lekkomyślnością i głupotą.

Diabli kucharze karmią tą zupą pijanych, zacietrzewionych, wrzaskliwych mocium i sobie panków, którzy dziś chcą tego, a jutro innego. Rano kochają Luksemburczyka, wieczorem Kondeusza, raz słuchają kanclerza Paca, a kiedy indziej chcą strzelać do niego i pozostałych senatorów, mordując nawet kilku Bogu ducha winnych pachołków.

Ta zmienność upodobań dotyczy chęci i poglądów. Nie dotyczy przekonania, że jak dają, to trzeba brać. Nieważne, za co i od kogo…

Szlachta dopiero co wybrała na króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, a już podnoszą się przeciwko niemu głosy sprzeciwu, choć niespełna pół roku temu krzyczano: król nasz, krew nasza, kość z kości naszych.

Do polskiej polityki wtrącają się Francuzi i Austriacy, podsuwając trzydziestoletniemu kawalerowi kandydatkę na żonę i królową. Sam Wiśniowiecki marzy o Teofili, siostrzenicy hetmana Jana Sobieskiego, ale radzą mu, żeby rozglądał się za lepszą partią, bo od kiedy nosi koronę, może wybierać między hiszpańskimi infantkami, ruskimi carównami, francuskimi księżniczkami lub arcyksiężniczkami niemieckimi. Niktórzy twierdzą także, że dla historycznej tradycji i splendoru powinien poszukać Piastówny. Jest to pomysł niedorzeczny, ale rozważany całkiem serio…

Jedno jest pewne: króla trzeba szybko ożenić!

Kanclerz wielki koronny Jan Leszczyński i marszałek Stanisław Herakliusz Lubomirski są zwolennikami Habsburżanki – Eleonory Marii Józefy, której wizerunek ukryty pod habitem przywiózł z Wiednia ojciec Silvano Boselli – kameduła, pierwszy przeor klasztoru w Rytwianach.

Michał Korybut pamięta Eleonorę sprzed dziesięciu lat. Kiedy się poznali, ona była dziewczynką, a on młodzieńcem podróżującym po Europie w towarzystwie swego preceptora Felicjana Wąsowicza. Podobała mu się ta niebieskooka blondynka w błękitnej atłasowej sukience przepasanej różową szarfą i aksamitnych pantofelkach z szerokimi wstążkami skrzyżowanymi dookoła szczupłych kostek. Nawet ją polubił, bo miała taki szczery uśmiech, pogodne spojrzenie i dźwięczny, miły głos. Wprawdzie trochę jej zazdrościł bujnych, jasnych włosów, ale tylko dlatego, że sam już wówczas zaczynał łysieć. Słusznie podejrzewał, że w przyszłości jego plesz stanie się przyczyną wielu kpin i utrapień, więc z żalem patrzył na gęste, złotorude loki arcyksiężniczki podpięte nad uszami klamerkami z drobniutkich turkusów.

Tajemny portret przemycony przez Bosellego pokazuje, że Eleonora wyrosła na śliczną pannę!

Króla Wiśniowieckiego niezbyt pociągają kobiety, ale umie docenić ich urodę, więc myśl, że będzie miał blisko siebie taką piękność, jest przyjemna i zachęca do działania. Dlatego szybko zwołuje radę koronną i wykazuje niezwykłą dla siebie energię, mówiąc, że zależy mu na jak najszybszym mariażu „dla wygody waszmościów i pożytku Rzeczpospolitej”.

Ta „wygoda waszmościów” brzmi dziwacznie, dając wrogom króla asumpt do wstrętnych plotek o jego impotencji i pederastii. Szczególnie oburzeni wyborem przyszłej królowej są: hetman Sobieski i ostatni z rodu Wazów Jan Kazimierz, który po abdykacji, z opactwa Saint Germain de Prest, przepowiada, że Dom Austriacki ma taki apetyt na Kraków i tak łakomie nań spogląda, że w dogodnym dla siebie momencie nie zawaha się go pożreć.

Prawie natychmiast przeciwnicy Eleonory rozpoczynają podłą i bezwzględną akcję, żądając, aby o małżeństwie młodego króla decydowały szlacheckie sejmiki, ponieważ według nich Michał Korybut Wiśniowiecki, decydując się na ślub z Habsburżanką, kieruje się: pychą, strachem, łakomstwem i ambicją, a nie myśli o dobru Polski i jej obywateli.

Szczególnie Jan Kazimierz, którego nazywają Initium Calamitatis Regni, stara się przeszkodzić temu matrymonium, jakby nie pamiętając, że i jego niegdyś oskarżano o szpiegostwo na rzecz Hiszpanii i o koniunkturalny ślub z własną szwagierką.

Bruździ także kanclerz wielki koronny Jan Wielopolski herbu Starykoń oraz wojewoda poznański i dyplomata Krzysztof Grzymułtowski, za niedługi czas oskarżony o tajne konszachty z Francją i pozwany przed sejm pod zarzutem zdrady.

Michał Korybut nie ulega: wysyła do Wiednia podkanclerzego koronnego Andrzeja Olszowskiego z prośbą o zawarcie umowy małżeńskiej. Chce także, aby cesarz Leopold tytuł polskich królów Serenitatis zmienił na Majestatis, bo tak się tytułuje większość monarchów.

Niestety, drugiej prośbie króla Michała cesarz odmawia, choć posła Olszowskiego przyjmuje z takimi honorami, jakie do tej pory okazywano jedynie Hiszpanom.

Wyraża natomiast zgodę na małżeństwo króla Michała z arcyksiężniczką Eleonorą, więc 26 grudnia 1699 roku zapada decyzja o jak najszybszym połączeniu młodej pary. Ma się to odbyć w ciągu trzech następnych miesięcy…

Cesarz Leopold pozwala także na odwiedziny polskiego posła u cesarzowej wdowy i prywatną rozmowę z kandydatką na żonę króla Rzeczpospolitej.

Wizyta ma być dyskretna i nieoficjalna, ale oczywiście to tylko pozory, bo na cesarskim dworze nie dzieje się nic, o czym nie wiedzieliby ci, którzy wiedzieć powinni, więc cesarzowa wdowa, zgodnie z wcześniej ustalonym protokołem, po chwili prosi arcyksiężniczkę oczekującą na wezwanie w przyległej komnacie.

Eleonora Maria Józefa wita posła w języku włoskim. Jest ubrana w strój narzeczonej i w tym ornata sicut sponsa wygląda jak biały anioł.

Miał rację markiz Ximenes witający Olszowskiego w Wolckersdorfie pod Wiedniem, kiedy mówił, że sprawa jest właściwie załatwiona i że niedługo będą pląsać na wspaniałym weselu. Jeszcze trochę starania i można będzie ogłosić zwycięstwo.

Musi się odbyć oficjalny, paradny wjazd polskiej delegacji do Wiednia, potem publiczna audiencja i spotkania z ministrami w celu ułożenia intercyzy, na mocy której cesarz Leopold okaże się niezwykle hojny dla swej przyrodniej siostry, bo oprócz zwyczajowego posagu arcyksiężniczek w wysokości stu tysięcy niemieckich florenów Eleonora dostanie jeszcze czterysta tysięcy, czyli w sumie milion złotych polskich, w cenionej walucie.

Ktoś bardzo podejrzliwy i dociekliwy zapytałby, czemu Austrii aż tak zależy na małżeństwie siostry cesarza z kimś absolutnie nieciekawym, nieważnym, brzydkim, ułomnym i wyniesionym na tron bez gwarancji dziedziczenia korony. Czemu Michał Tomasz Korybut Wiśniowiecki zadowala Leopolda I jako przyszły szwagier? I po co taki pośpiech, skoro jest Wielki Post i trzeba będzie prosić papieża o specjalną dyspensę? Nie można tego przesunąć? Odłożyć?

Pytałby także, dlaczego Francja nie tylko nie przeszkadza w realizacji tego związku, ale wręcz ostentacyjnie okazuje swą życzliwość, choć zwykle każda próba wzmocnienia wpływów Austrii w Europie jest w Paryżu przyjmowana niechętnie i podejrzliwie.

Znający się na polityce wiedziałby od razu, że obu monarchom chodzi o Hiszpanię, którą mają zamiar podzielić po rychło przewidywanej śmierci Karola II, władcy do tego stopnia nieudolnego i upośledzonego fizycznie, że trudno uwierzyć w jego długowieczność.

Na wszystkich dworach opowiadają o potwornej brzydocie Karola, o jego tak wystającej dolnej szczęce, że zęby dolne nie stykają mu się z górnymi, skutkiem czego wszystko, co król je, musi być połykane w całości. Przeładowany żołądek Karol opróżnia na dwa sposoby, i to prawie nieustannie, ponieważ cierpiąc na wilczy, nigdy niezaspokojony apetyt, również nieustannie je. Żeby się pozbyć ciężaru w brzuchu, prowokuje rozwolnienia lub wymioty, dlatego przebywanie blisko niego jest uciążliwe, wymaga żelaznej dyscypliny i opanowania naturalnych odruchów wstrętu.

Syn Filipa IV – Karol II – jest analfabetą wierzącym w przekleństwa i czary. W nich szuka przyczyn swego nieszczęścia, choć jego zmącony umysł nie ogarnia wszystkiego, co się z nim dzieje. Jak każda, nawet najmarniejsza istota, ma zdolność odczuwania cierpienia, więc nie rozumiejąc, czemu go dotyka, odczuwa je jeszcze dotkliwiej.

Cierpi nie za swoje winy, ale ani jego wuj Leopold, ani Ludwik XIV nie okazują mu cienia współczucia. Mówią: cudem dożył trzydziestu dziewięciu lat; wystarczy… Hiszpania zasługuje na nowe perspektywy i nowego władcę.

Podczas polowania śmiertelnie ranny i słaby jeleń staje się łatwą zdobyczą, o czym wiedzą i zwierzęta, i myśliwi, nic więc dziwnego, że czując krew, cesarz Austrii i król Francji czają się do skoku.

Nie będą sobie wchodzili w drogę. Potrzebne im są wzajemne ustępstwa, na przykład umocnienie się w Polsce austriackich wpływów. Jednemu i drugiemu to się opłaca.

Oczywiście, w polityce nie da się całkowicie uniknąć intryg, spisków, tajnych planów i podstępnych gier, ale na razie Paryż i Wiedeń udają przyjaźń. W tym oszustwie pomagają również Polacy, szczególnie ci, którym za pozostawanie na usługach i donoszenie obcym dworom płacą i Austriacy, i Francuzi. Magnaci, szlachta, kościelni dostojnicy, dyplomaci, poeci, słowem: wszyscy, którzy w Polsce coś znaczą i których się słucha, planują unieważnienie elekcji i detronizację nowego władcy, wybranego, jak mówią, „przypadkowo i przez pomyłkę”.

Przerażony tą nienawiścią, słaby, samotny, niepewny swego Michał Korybut Wiśniowiecki, który najpierw nie rozumiał, za co go kochają, a teraz nie pojmuje, za co nienawidzą, okazuje żelazną wolę i charakter. Chce się żenić.

Na co liczy?

Na pewno pragnie się oprzeć na potężnych Habsburgach i pokazać opozycji oraz Francuzom, że ma nie byle jakich sojuszników.

Wie, że walka o władzę dopiero się rozpoczyna. Jest mu potrzebny liczący się sprzymierzeniec i kobieta u boku. Najlepiej piękna, dobra, mądra, odważna i całkowicie mu oddana. Nie wiadomo skąd, ale ma prawie pewność, że Eleonora Maria spełnia te warunki, i o dziwo, tym razem się nie myli.

Po raz kolejny w dziejach świata można zobaczyć dziwaczne i niewytłumaczalne zjawisko: mało zdolny, pozbawiony energii, przeciętnie mądry i całkiem zwyczajny mężczyzna zawdzięcza bezpieczeństwo, pozycję, honor, majątek, splendory, a czasem nawet życie inteligentnej, zdolnej, uroczej i oddanej mu żonie.

I dzieje się również tak, że po latach to o nim wiedzą wszyscy, a o niej nie pamięta prawie nikt.

Miasto Wiedeń tonie w grudniowej mgle tłumiącej dźwięk dzwonów z katedry Świętego Szczepana, tak lubianych przez łagodnego i pobożnego Wildericha Freiherra von Waldendorff – mianowanego przez młodego cesarza Leopolda biskupem stolicy.

Zażywny, wiecznie zdyszany i pokasłujący Wilderich przemierza ciemne zaułki, ślizgając się po wilgotnych brukach i zaglądając we wszystkie zakamarki, gdzie niestrudzenie szuka kalek i ubogich. Rozdaje im medykamenty, jedzenie oraz pieniądze, a także pociesza i wspiera modlitwą najbardziej zatwardziałych grzeszników, łagodnie ich napominając i namawiając do pokuty. O różnych porach dnia i nocy widuje się dobrego biskupa klęczącego na kamieniach i rozgrzeszającego konających. Podobno ma wówczas tak jasną twarz, jakby sam święty Leopold szeptał mu do ucha: pewnie, że najważniejsze jest miłosierdzie, ale i chleba im nie żałuj, bo do człowieka głodnego trudniej się trafia z Bożym Słowem. Na pustych kiszkach diabeł przechera umie grać zwodnicze melodie.

Dobrego biskupa kochają i chwalą nawet Żydzi, niedawno wypędzeni poza bramy Wiednia. Mówią, że pod względem pięknego charakteru biskup Wilderich jest podobny do zmarłego na początku kwietnia 1657 roku Fryderyka III Habsburga – cesarza rzymskiego, króla Węgier, Chorwacji i Czech, i że tak jak tamten ma anielską duszę.

Mówią także, że żarliwą wiarę i bojaźń Bożą zmarły cesarz przekazał swemu synowi – Leopoldowi I, który od początku swego panowania reformuje państwo, próbując wzmocnić pozycję Habsburgów. Jest inteligentny, przebiegły, roztropny, a ponadto umie czekać i oddzielać sprawy ważne od jeszcze ważniejszych. Mówi, że tylko durnie uważają za bezsensowne przelewanie wody przez sito, bo nawet przy takiej z pozoru niedorzecznej czynności zawsze na dnie zostają jakieś cenne drobiny… Kto niecierpliwy albo nieuważny, nigdy ich nie znajdzie i nie oszacuje.

Wyjątkowa religijność młodego cesarza sprawia, że decyzje polityczne podejmuje on często pod wpływem kościelnych doradców i spowiedników. Niektórzy, nawet nuncjusz papieski Abbizzi, mają mu to za złe, ale młody cesarz niezachwianie wierzy w Opatrzność, która ufność nagradza, a pychę karze.

Został władcą, mając zaledwie siedemnaście lat. Przygotowywano go do stanu duchownego, trudno się więc dziwić, że szuka rady i pomocy u Najwyższego Autorytetu… Tak go wychowano.

Nie jest piękny. Można by powiedzieć, że wygląda paskudnie. Niski, chuderlawy, wątły, słynie z nadnaturalnie rozwiniętej dolnej, „habsburskiej” szczęki i ogromnej dolnej wargi, którą nie wiadomo po co podkreśla małą trójkątną bródką.

Ten defekt przeszkadza mu w mówieniu, powodując, że Leopold sepleni. Jest poważny i bardzo nieśmiały. Tylko w towarzystwie osób naprawdę mu bliskich zdobywa się na żarty i bierze udział w rozmowie. Nade wszystko nie cierpi porównań do swego ciotecznego brata – Ludwika XIV – króla Francji. Wie, że przy tamtym wytwornym pięknisiu wypada zdecydowanie blado.

Gustuje w samotnym spędzaniu czasu, ale zdarza mu się gościć w północnym skrzydle Hofburgu, gdzie mieszka lubiana przez niego macocha Eleonora Mantuańska i dwie przyrodnie siostry: Eleonora Maria oraz Maria Anna Józefa. Czasami nawet bywa na przyjęciach u cesarzowej wdowy, bo słyną one z wytwornej elegancji i dobrej kuchni. Zdarza się, że spotyka tam również swego stryja, arcyksięcia Leopolda Wilhelma, brata królowej Cecylii Renaty, poślubionej przed laty królowi Polski Władysławowi IV, i słucha opowieści o czasach spędzonych przez niego w Polsce i w archidiecezji wrocławskiej.

Może wówczas zastanawia się nad sposobem wzmocnienia kontaktów między Polską i Austrią? Rozważa korzyści, które przypadłyby Habsburgom, gdyby kolejna panna z ich rodu założyła polską koronę? Leopold jest mądry, umie kalkulować, wie, że politykę uprawia się w rozmaity sosób, także pod wspólną, małżeńską kołdrą, a tu felix Austria nube staje się powoli dewizą Wiednia.

Mówią wprawdzie, że to się mści na Habsburgach. Sam przecież jest owocem związku wuja i siostrzenicy, co prawdopodobnie spowodowało jego fizyczne niedoskonałości, ale perspektywa panowania w Europie jest tak pociągająca, że akceptuje małżeństwa ocierające się o kazirodztwo. Uważa, że Habsburgom wolno więcej niż zwyczajnym śmiertelnikom, ponieważ mają jasny i wielki cel: panowanie nad Europą, a może i całym światem.

Dlatego nie będzie protestował, kiedy jego siostra Marianna – żona Filipa IV, matka zdeformowanego nieszczęśnika Karola II – podsunie mu swą córkę Małgorzatę, dla której Leopold jest w linii prostej jednocześnie wujem i kuzynem. Oczywiście, chodzi o politykę, bo Mariannę z domu Habsburg niepokoi ślub własnej pasierbicy z królem Francji Ludwikiem XIV. By zapobiec wzmocnieniu pozycji Francji w Europie, swata Leopoldowi piętnastoletnią Małgorzatę Teresę, której dziecinny portret w paradnej, jasnogranatowej sukni tak go kiedyś zachwycił.

„W końcu przeznaczeniem Austrii są rządy nad światem – myśli Marianna. – Więc dla dobra państwa i Habsbugów mogę nawet zostać teściową swego brata! Niesłuszne środki wiodące do słusznego celu są usprawiedliwione. Ja, Habsburżanka, wiem o tym najlepiej. Leopold ma dziewiętnaście lat, najwyższy czas się żenić, a to zbyt ważny krok, aby pozwolić mu go zrobić bez nadzoru, więc muszę mieć baczenie także na Wiedeń. Małgorzata jest zdrowa, mądra i ładna. Będzie wspaniałą cesarzową”.

Nie myśli o uczuciach swej córki. Nawet jej do głowy nie przyjdzie, że młodziutka Małgorzata Teresa mogłby czegoś pragnąć. W końcu jej też nikt nie pytał o zdanie, kiedy jako prześliczna, mądra, wykształcona, władająca pięcioma językami piętnastolatka poślubiała czterdziestodwuletniego Filipa IV, brata swej matki Marii Anny Habsburg.

Z pokorą przyjęła decyzję swego ojca cesarza Ferdynanda III. Otrzymała dokładne wskazówki, jak ma się zachowywać na hiszpańskim dworze, gdzie nieprzychylnie śledzono każdy jej ruch i gdzie obowiązywała etykieta, przerażająca w swej sztywnej doskonałości. Powiedziano jej, że nie musi lubić małżonka, ale nie wolno jej okazywać mu niechęci, nawet gdyby ją publicznie lekceważył i poniżał. Wie także, że urodziła się po to, aby połączyć Austrię i Hiszpanię, i że to jest zaszczytne oraz ważne zadanie. Jak przystało na Habsburżankę, wykona je wzorowo, to oczywiste, nikomu nie pokaże wahania czy niepewności; może tylko nadworny malarz Diego Velázquez – portrecista o przenikliwych, czarnych oczach – zobaczy w niej smutną, zrezygnowaną dziewczynkę patrzącą na świat, jakby chciała powiedzieć: wyglądam okropnie i okropnie się czuję, więc dajcie mi święty spokój, skoro i tak nic więcej nie możecie dla mnie zrobić.

W podłużnej, bladej twarzy otoczonej dziwaczną, szpecącą fryzurą Velázquez zaznaczy długi nos, wydatną brodę i usta bez cienia uśmiechu. Nie będzie wiadomo, czy się patrzy na żywą dziewczynę, czy na posąg wystrugany z drewna, sztywny i bez życia. No, ale malarze widzą świat po swojemu i nie ma się czym przejmować, jeśli nawet pokażą więcej, niż jest w istocie, bo najważniejsze, żeby było podkreślone dostojeństwo, bogactwo, przepych i duma, a tego w portrecie Marianny Habsburg nie brakuje.

Po latach będą mówili, że jest zgorzkniała i zimna jak lód. A jaka miałaby być, skoro karmi się wyłącznie niechęcią, żalem i gniewem i musi udawać, że to jej smakuje? Będą mówili, że jest okrutna i ma skłonności do sadyzmu. Istotnie, lubi przyglądać się skazańcom płonącym na stosach, ale tylko tym, których w płomienie wysyła Sanctum Officium. Sama jest żarliwie religijna, dlatego rozumie, nie, ona prawie czuje ten ogień otwierający przed człowiekiem bramy Raju. Ją trawi codziennie, więc zna ból i słodycz takiego cierpienia, wierzy, że im ono większe i dotkliwsze, tym łatwiej ucieszyć Stwórcę pragnącego dowodu na bezwzględne i ofiarne posłuszeństwo. Ta rozkosz cierpienia jest jedyną przyjemnością, jaką zna. Za nic jej nie odda i na nic nie zamieni, bo ona różowi jej policzki, zapala blask w oczach, a nade wszystko powoduje cudny skurcz idący od bioder, brzucha, łona, poprzez piersi aż do krtani. Czasami jest tak intensywna, że Marianna musi zagryzać wargi, żeby nie krzyczeć. Potem poci się, słabnie, uspokaja i czuje odprężającą, błogą senność.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Łysina.

Początek Nieszczęść Królestwa (łac.).

Nabywanie koron przez małżeństwo.

Święta Inkwizycja (łac.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: