- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.cego ze schodów dla poklasku kumpli liczyć nie może. Tak mi się przynajmniej wydawało. Dzień spędziliśmy, jeżdżąc między różnymi wydziałami Uniwersytetu Poznańskiego, Akademii Ekonomicznej i politechniki. Marysia była niewyspana (chyba od tego czekania na moje ruchy), więc w autobusie jej głowa jakoś szybko opadła na moje ramię. Problem w tym, że na jednej uczelni, którą odwiedzaliśmy, spotkaliśmy Karolka, szkolnego celebrytę. Takiego, który zawsze do drużyny był wybierany pierwszy, a ja ostatni. Do którego dziewczyny dzwonią, bo chcą się całować, podczas gdy do mnie, bo potrzebują pomocy z matmy. Na Akademii Ekonomicznej był akurat dzień otwarty, więc mieliśmy tam prawie cały nasz rocznik z Koszalina. Marysia nie lubiła Karolka. Uważała go za dupka. Mądra dziewczyna. Chcieliśmy się wymknąć, ale Karolek nas dostrzegł, przywołał do siebie, no i co było robić? Zjedliśmy razem, jeszcze trochę połaziliśmy po mieście, a potem on wielkodusznie zaproponował, że może by u nas zanocował, bo co ma wydawać kasę na hostel, skoro ja mam metę? Rozpaczliwie szukałem powodu do odmowy, ale go nie znalazłem. W końcu się zgodziłem i tym samym zaprzepaściłem moją drugą i ostatnią szansę na jakikolwiek rozwój akcji z Marysią. Byłem przekonany, że ona nigdy nie odważy się na jakiekolwiek zachowanie seksualne, gdy w mieszkaniu jest inny chłopak. Ale się pomyliłem. Tej nocy Karolek puknął Marysię trzy razy. Leżałem w drugim pokoju, wsłuchując się w jęki dobiegające zza ściany, i rozmyślałem o kilku znanych Polakach. Najpierw dość długo o Karolu Kocie. Potem o Marchwickim, słynnym Wampirze z Zagłębia, który aż do śmieci nie przyznał się do zarzucanych mu zbrodni. Zastanawiałem się, czy w Poznaniu też był kiedyś ktoś taki. Nad ranem, gdy jęki Marysi w końcu ucichły, a ja lewitowałem już gdzieś pomiędzy snem a jawą, resztką świadomości produkowałem obrazy, w których zadałem Karolkowi bolesną i okrutną śmierć. Marysia wróciła do Koszalina i nigdy więcej już z nią nie gadałem. Niech sobie sama teraz robi matmę. Ale zemsta na Karolku to jedno, a ekonomia to drugie. Tak się akurat stało, że obaj z Karolkiem dostaliśmy się na ten sam kierunek. A że nigdy po sobie nie dałem poznać uczuć, którymi Karolka darzę po tamtej nocy, to ów zaproponował, żebyśmy wynajęli na spółę mieszkanie przy uczelni, bo tak taniej. No i tak zostaliśmy współlokatorami. Zacząłem studia i znów jakoś zdawanie kolokwiów wydawało mi się o wiele łatwiejsze niż wszystkim naokoło. Znowu nauka była łatwa, a relacje z płcią przeciwną - tragiczne. Zaliczałem więc wszystko, co potrzeba (poza uznaniem u dziewczyn), i generalnie zapowiadało się na to, że będę miał same piątki. Ale jak każdemu szanującemu się polskiemu studentowi permanentnie brakowało mi kasy. Wprawdzie gdzieś tam na horyzoncie pojawiła się szansa na stypendium, ale do tego czasu trzeba było coś wymyślić. Oczywiście, dostawałem pieniądze z domu. Ale imprezy w Poznaniu to nie imprezy w Koszalinie. A człowiek nie wielbłąd, pić musi. No i trzeba się było próbować integrować. Więc średnio już po tygodniu po maminym przelewie pozostawały wspomnienia. Wymyśliłem więc sobie, że będę dawać korepetycje z matematyki i fizyki. Byłem w te klocki dość dobry, a nawet gdybym nie był, to na tych poznańskich tumanów i tak by wystarczyło. Bywało, że jechałem na korki głodny, po godzinie pracy odbierałem dwie dyszki i biegłem do Lidla po jakieś bułki i kawałek kiełbasy. Takie to były czasy. Bardzo szybko zrozumiałem też, że ten comiesięczny przelew z domu to ostatnia forma kontroli, jaką sprawują nade mną moi kochani rodzice. Musiałem to zmienić. I pewnego wieczora, gdy dość rozpaczliwie liczyłem grosiki, z których miała się uskładać kwota wystarczająca na bilet i coś do żarcia, przylazł do mnie Karolek, wyszczerzył zęby i powiedział, że właśnie został ,,doradcą finansowym". Nie miałem pojęcia, co to znaczy, ale ,,doradca finansowy" brzmiało mniej więcej jak ,,kupa kasy", więc natychmiast poprosiłem mojego największego przyjaciela-wroga, żeby mnie też wkręcił. Przecież jak on może, to i ja mogę! I to był początek końca mojej kariery naukowej. Był rok 2006 i w Polsce na dobre rozpędzała się machina pośrednictwa finansowego. Banki zaczęły ludziom wpychać trzydziestoletnie kredyty we frankach oprocentowane poniżej inflacji, fundusze inwestycyjne kusiły z ulicznych billboardów trzydziestoprocentowymi stopami zwrotu. Szalały fundusze emerytalne, a towarzystwa ubezpieczeniowe sprzedawały prawdziwe perełki, czyli długoletnie programy regularnego oszczędzania chroniące przed podatkami (tzw. polisolokaty). Każdy chciał się dobrać do skarpety Polaka i przekonać go, że każde miejsce jest lepsze na trzymanie gotówy, pod wa
ebook
Wydawnictwo Agora |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2019 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.