Wiara i nauka nie do końca idą w parze. Nie idą w niej właściwie wcale. Wierzyć przecież nie znaczy rozumieć, a na tym znów opierają się racjonalne badania. Wszystkie abstrakcyjne pojęcia, które wrzucane są do wielkiego wora z naszywką "Religia" nie znajdują raczej swojego odzwierciedlenia w nauce, przez co są najczęściej obalane jako mit. Co jeśli nagle nauka zawodzi, bo choć nie ma na to racjonalnego wytłumaczenia, komuś udaje się wręcz dotknąć czegoś z poziomu abstrakcji? O tym właśnie jest "Dowód" Ebena Alexandra.
Książka nie bez powodu posiada rozwinięcie tytułu - "Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo". I nie jest ten tytuł żadnym oszustwem. Autor książki to lekarz i naukowiec z wieloletnim doświadczeniem zdobytym na Harvardzie. Neurochirurg i wykładowca, który do kwestii wiary przez całe życie podchodził z bliskim naukowcom sceptycyzmem. Podchodziłby pewnie nadal, gdyby nie tragiczny wypadek, który spowodował, iż dr Alexander zapadł w tygodniową śpiączkę, a jego mózg prawie przestał funkcjonować. W momencie, gdy rodzina i lekarza tracili nikłe i tak już nadzieje, on był zupełnie w innym miejscu. Trwając w śmierci klinicznej doświadczył Nieba uświadamiając sobie tym samym istnienie życia po życiu.
Dlaczego tak bardzo szanuję tę książkę, skoro na rynku pojawiło się już kilkanaście podobnych pozycji? Otóż przede wszystkim dlatego, że relacja naukowca, któremu dodatkowo przez całe życie było bliżej do ateisty, niż zagorzałego katolika, musiała być spowodowana czymś niewyobrażalnie zaskakującym. Nigdy nie czytałem opowieści, której narracja jest prowadzona w tak pewny i zaangażowany sposób, gdy dotyczy kwestii wiary, a autorem jest niekwestionowany autorytet w dziedzinie neurochirurgii (a więc opartej na twardych faktach nauki). Doświadczenie dr. Alexandra nie pozwala mi - czytelnikowi sądzić, że jego przeżycia to jedynie zaskakujące działanie ludzkiego mózgu, bo pewien jestem, że wieloletni wykładowca Harvardu ma doskonałą świadomość tego, gdzie kończy się racjonalne wyjaśnienie jego "podróży". Kontrast pomiędzy tematyką "Dowodu", a życiem autora jest na tyle mocny, że ogromna przemiana wewnętrzna profesora nie mogła być przypadkiem. Nie potrafię też zapomnieć sposobu, w jaki naukowiec opisuje Niebo. Nie zdarzyło mi się jeszcze czytać tak zachwycającego i magicznego opisu zaświatów i życia po życiu, a możecie mi wierzyć lub nie, mam za sobą już kilka podobnych lektur. Dr Alexander opisuje swoją podróż i Niebo w tak fenomenalnie piękny, a jednocześnie pewny sposób, że nie potrafię nie brać tej książki na serio. Polecam ją przede wszystkim tym osobom, które przeżywają zachwianie swojej wiary. I chętnie podaruję ja każdemu sceptykowi, który stawia naukę ponad wiarę. Są bowiem takie rzeczy, które nie śniły się nawet filozofom.