- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iczo, niekiedy znikał na parę dni. Nigdy jednak do tematu działalności wojennej nie wracał, a ja specjalnie go o to nie pytałem. Zrobiłem to raz, ale usłyszałem: ,,Lepiej, żebyś nie wiedział, to ci na nic nie jest potrzebne". Może był w podziemiu, w ruchu oporu? Bardzo prawdopodobne. Wydaje mi się też, że głęboko tkwiła w nim świadomość, że w radzieckich spisach z 1939 roku figuruje jako polski żołnierz. Pewnie się bał. Kilku sąsiadów z kamienicy zniknęło przecież w tajemniczych okolicznościach. Nagle ich nie było, mówiło się, że coś się z nimi stało. Mama też nigdy nie obciążała mnie taką wiedzą. Po wojnie ojciec parał się różnymi zajęciami, na kilka miesięcy wrócił nawet do Baru Krakowskiego. Przez jakiś czas widywałem go chyba w mundurze, nie pamiętam już Ostatecznie zatrudnił się jako kierowca w Krakowskich Zakładach Garbarskich. Stąd wzięło się moje zamiłowanie do pierwszej drużyny, której kibicowałem, nieistniejącej już dziś Garbarni. Pamiętam piękne boisko i stadion, z drewnianą, wspaniale pachnącą trybuną. W czerwcu 1946 roku poszliśmy na ulicę Zyblikiewicza wziąć udział w referendum ludowym ,,3 × TAK", które, jak się potem okazało, było jednym wielkim oszustwem. Ojciec należał, jeszcze od czasów przedwojennych, do PSL-u i być może dlatego nie brał nigdy żadnych awansów w pracy, nawet gdy mu proponowali wygodną posadę magazyniera czy zwierzchnika. Awans zawsze wiązał się z prześwietlaniem przeszłości, a także wejściem w rozmaite układy. Dlatego wolał pozostać kierowcą. Był w tym świetny, bezwypadkowy. To dzięki niemu, kiedy skończyłem osiemnaście lat, zrobiłem zawodowe prawo jazdy, tak zwaną trójkę, na samochód ciężarowy. Gdzie w Krakowie mieszkaliście? Najpierw na Kazimierzu, na trzecim piętrze kamienicy na rogu ulic Józefa i Estery. Mieliśmy właściwie tylko jeden duży pokój. Mieściło się w nim wszystko. Woda była na korytarzu. Zawsze gdy jestem na Kazimierzu, patrzę w okno, przez które lubiłem wyglądać... Na przełomie 1946 i 1947 roku rodzice dostali przydział na mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy przy ulicy Lubicz 3. To już był prawdziwy luksus. Mieliśmy i pokój, i kuchnię, z wodą i gazem. Ubikacja była co prawda na korytarzu, ale łazienkę można było urządzić w domu. Przez długie lata towarzyszyła nam tak zwana nasiadówka, czyli balia na wodę z wysokim oparciem. Człowiek się rozsiadał i kąpał. Dwa razy w tygodniu odbywaliśmy tam rodzinne kąpiele. Dziś to brzmi trochę spartańsko, ale naprawdę dało się w takich warunkach żyć. Miał pan rodzeństwo? Byłem jedynakiem i pewnie dlatego rodzicom łatwiej mnie było wychować. Po prostu bardziej o mnie dbali. W domu panowała dobra atmosfera? Najlepszym potwierdzeniem, że tak, jest to, że pamiętam tylko jedną kłótnię. Mama bardzo chciała, by ojciec rzucił jakąś pracę czy zajęcie. Domyślam się, że było to coś niebezpiecznego dla całej rodziny. W efekcie ustąpił. Raczej nie było więc źle. Tym bardziej że rodzice przeżyli jako szczęśliwe małżeństwo ponad pięćdziesiąt lat. A mnie dzieciństwo kojarzy się z nadzwyczajnym ciepłem i opiekuńczością, jakich doświadczyłem z ich strony. Dziadków pan pamięta? Do dziś mam przed oczami obrazy z Siemiechowa, dziadka Wawrzyńca i babci Zosi, którzy się mną bardzo dobrze opiekowali. Natomiast babcię Bronisławę i dziadka Franka od strony mamy pamiętam słabo, gdyż oboje bardzo wcześnie umarli. Jedyne, co mi się kojarzy, to że dziadek Franek był szewcem. Gdy mama zostawiała mnie u nich na Kazimierzu, dawał mi młotek i gwoździe i prosił, bym je wbijał we wszystko, co mi podłoży. Był bardzo z tego powodu zadowolony, pewnie go w jakiś sposób odciążałem. Ale od powrotu do Krakowa obojga już nie pamiętam. Jakim był pan dzieckiem? Powiedzmy, że małym rozrabiaką. Wśród bliższej i dalszej rodziny popularna była opowieść o tym, jak w czasie wojny, mieszkając u państwa Tarsów, dopuściłem się uśmiercenia indyka. Był to występek dosyć poważny. Pan Tarsa zapytał, dlaczego to zrobiłem. Odpowiedziałem: ,,Bo mi nie ustąpił z drogi". ,,No, skoro ci nie ustąpił...", skomentował nieco przebaczająco. Samo zdarzenie było jednak wyjątkowo jak na mnie drastyczne, bo ze zwierzętami żyłem za pan brat, zwłaszcza z psami. Pierwszym była suczka Saba, od której zaczęła się moja bezwarunkowa miłość do psów. No ale przecież coś takiego nie wyklucza rozrabiactwa. Czy jako rozrabiaka wdawał się pan w bójki? Raczej nie. Miałem za to wielu kolegów, zarówno na wsi, jak i w Krakowie. W grupie byłem raczej pupilem, gdyż na ogół otaczali mnie chłopcy starsi o rok, dwa czy trzy. Pierwszą, nazwijmy to, bójkę przeżyłem w podstawówce, na Plantach. Zaczepiła mnie jakaś banda i boleśnie dostałem po nosie, właściwie za nic. Choć
ebook
Wydawnictwo SQN Sine Qua Non |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.