- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.bok mnie. Chciałam znaleźć mamę. Biegałam, wołałam ją. Widziałam zabitych ludzi, ale to nie była mama i nie podchodziłam bliżej. Na śniegu leżały jakieś ciocie i dzieci. I była jedna babcia w szarej chustce. Potem znalazłam mamę. Wujek Sułtan już wrócił na nasze podwórko. Mama wciąż szukała drewna. Zaszłyśmy do budynku magazynu, były tam stare krzesła. Nagle zaczęli strzelać z czołgów. I babach! Rozerwał się pocisk. Upadłyśmy. Podmuch powietrza! Zasypało nas tynkiem i gruzem. Ale nie całkiem. Wydostałyśmy się i wyczołgałyśmy stamtąd. Mama tłumaczyła mi kiedyś, że słyszała, że są takie miny ,,cieplne". Idą za człowiekiem i rozrywają go na kawałki. Czołgałam się po śniegu i myślałam o tym, że na pewno znajdzie mnie taka mina, będzie się za mną skradać, a potem mnie rozerwie. Długo leżałyśmy przy drodze. Latały pociski, czerwone i pomarańczowe. A potem udało się nam dobiec do domu. Przyniosłyśmy drewno! Pola 7 marca Poszłyśmy na poszukiwanie jedzenia. Szukałyśmy. Kiedy szłyśmy do centrum miasta, przysłuchiwałyśmy się - kiedy leciała mina lub pocisk, to padałyśmy na ziemię. Spotkałyśmy rosyjską babcię. Nauczycielkę! Chodziła po zburzonych domach i zbierała książki. Nie rzeczy, nie naczynia. Książki! Układała je na wózku. Rozpaczała: - Trzeba ratować historię! Cały czas strzelali, nie wiadomo skąd. Nie znalazłyśmy jedzenia, ale mama zdążyła mi opowiedzieć o rodzinie Mikołaja II. Najbardziej zapamiętałam, jak carskie dzieci prowadzono na rozstrzelanie i schodziły po stopniach schodów do piwnicy. Szłam i myślałam, że dzieci są zabijane w piwnicach. Pewnie taka tradycja. Tylko raz zeszłyśmy do piwnicy. Cały czas jesteśmy w mieszkaniu, w czasie wszystkich ostrzałów. Jeśli nas zabiją, to przynajmniej w domu. Nienawidzę piwnic! 11 marca Rozpadły się moje kozaczki. Nogi mi przemakają. Nie mam butów. To wzięłam i poszłam do cudzego domu. Chociaż dałam mamie słowo, że nie będę wchodzić do cudzych domów. Ale poszłam, żeby poszukać butów. Nie zauważyłam, że jest otwarta klapa do piwnicy. Weszłam i zobaczyłam buty. Leżały na kanapie. Zobaczyłam je upadłam. Do piwnicy. Ale nie całkiem do środka. Gdybym wpadła, tobym umarła. Schodów nie było, a głęboko na trzy metry i na dole beton. Trzymałam się rękami za krawędź. Nie mogłam wyjść. Nie miałam siły. Wpadłam do pasa. Nikt nie przychodził mi na pomoc. Nikt nie wiedział, że poszłam szukać butów. Aż mi zbielały palce. I nagle wszedł jakiś dziadek - Czeczen. Pomyślałam, że mnie zepchnie na dół i tam umrę, a on podał mi rękę. I wyszłam. - Czego tu szukasz? - Chciałam wziąć buty - powiedziałam. - Nie wstyd ci kraść? - zapytał dziadek. Sczerwieniłam się jak pomidor. - Złymi ścieżkami chadzasz! Złymi! - głośno powiedział dziadek. - To grzech! Grzech! - Nigdy nie chodziłam niczego szukać. Tylko ten jeden - O jeden za dużo! - przerwał mi dziadek. - Wstyd! Potem zauważył, że mam rozdarte kozaczki. Poszedł i chwycił buty. Rzucił je przez cały pokój. - Masz! - powiedział. - Weź. Moich zabiła bomba. Zabiła mi córkę, wnuki. Nikt do tego domu mieszkać nie przyjdzie. Wszyscy są tam! - pokazał ręką w górę. Powiedziałam: - Przepraszam. I wyszłam. W swoich starych kozaczkach. A potem ruszyłam biegiem. Musiałam stamtąd uciec. Natknęłam się na trupa. Nie było go pół godziny temu. A teraz był! Mężczyzna około czterdziestki. Rosjanin. Tutejszy. Leżał i patrzył na mnie niebieskimi oczami. Obok niego leżało wiadro. Wyszedł po wodę. Na pewno zabił go snajper. Mama znalazła konfitury i niosła je w torbie: - Gdzie cię diabli ponieśli? - spytała. Powiedziałam. Mama dała mi po głowie. Przy nieboszczyku. Aż pociemniało mi w oczach. Bardzo się zawstydziłam. - Nie można brać nic oprócz jedzenia! - powiedziała mama ostro. Mama znalazła koc, który walał się na ulicy. Nakryła nim nieboszczyka i poszłyśmy do domu. Pola 12 marca O, co to się działo! Poszłyśmy przez most do cerkwi. Połowa mostu runęła do rzeki. Dlatego, że spadła na niego bomba. Ale drugą stroną da się przejść na drugi brzeg rzeki. Poza tym obok miejsca, gdzie jest most, stoi podziurawiony kulami Pałac Prezydencki i rozbity hotel ,,Kaukaz". A na moście stoi armata i są żołnierze. Rosjanie. I mają krzesła, i siedzą na tych krzesłach. Teraz to jest ich most. No i szłyśmy z mamą do tej cerkwi, i już byłyśmy na środku mostu. Widzę, jak przez drugi most dalej na rzece biegną opołczeńcy. Poznałam ich od razu - na głowach mieli zielone opaski. Zaczęli strzelać z takiej długiej, zielonej rury, którą noszą na plecach. I prosto w nas! Z tamtego mostu - w nasz most! Jaaak walnęło! Ogniem! Wszyscy popadali. Obok nas szła ciocia z chłopcem - Czeczeni. I dziadek z babcią - Rosjanie. I my.
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, dzienniki |
Wydawnictwo: | Karta |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.