„Kto pragnie wrażeń, kto chce użyć myśliwskiej rozkoszy, kto chce poznać świat takim, jakim stworzył go Bóg, a ludzie jeszcze nie zepsuli, ten w czasach dzisiejszych nie zadowoli się podróżą, lecz szuka wyprawy” [1]
„Notatki myśliwskie z Afryki” z serii PODRÓŻE RETRO to moje pierwsze spotkanie z Józefem hr. Potockim. Muszę przyznać, że spotkanie bardzo udane i owocne, takie jak lubię – z bardzo interesującym człowiekiem, który ma do opowiedzenia mnóstwo ciekawych rzeczy, często zabawnych, często mrożących krew w żyłach – doskonale podana czytelnikowi do smakowania wyprawa hrabiego Potockiego i jego towarzyszy do Somalilandu na wschodnim wybrzeżu Afryki (którą odbył w czasie od grudnia 1895 r. do marca 1896). „Książka – perełka”, tak bym ją określiła, bo jest opowieścią o Afryce, jakiej już dziś nie ma, o przyrodzie, którą zniszczył postęp naszej cywilizacji i o zwierzętach, które albo są objęte ścisła ochroną, albo wyginęły z ręki człowieka, albo w skutek zagrabiania terenów ich naturalnego występowania (nie bez znaczenia na dzisiejszy obraz Afryki był też rozwój przemysłu, infrastruktury i turystyki).
„Notatki myśliwskie...” to barwna relacja z podróży w głąb Somalii, która okazała się tym większym sukcesem, że wielu poprzedników hrabiego podobne wyprawy kończyło fiaskiem: albo byli z różnych względów zmuszeni wracać z wyprawy, albo „życiem przypłacali swe śmiałe przedsięwzięcia”. Kilka miesięcy spędzonych na „czarnym lądzie” to ciągła podróż karawaną, wieczne zwijanie i rozbijanie namiotowych obozów, to ciągła troska o żywność i wodę, o zdrowie i życie własne i współtowarzyszy, ale i wielka przygoda – bo przecież po to oraz po wielkie odkrycia nasz śmiałek na tę wyprawę się wybrał.
W swojej relacji z wyprawy (książka ma charakter swoistego dziennika z podróży) hrabia użył pięknego, z najwyższej półki, języka polskiego – opisana przez niego przyroda, polowania na grubego zwierza, dzikie, odludne i nieodkryte tereny – wszystko to staje przed oczyma, zupełnie jakbyśmy sami tam byli i widzieli to wszystko na własne oczy. Przyjemnie się czyta określenia i sformułowania w tekście, jakich dziś już mało kto używa. Dodatkowym atutem jest zilustrowanie niniejszego wydania „Notatek...” oryginalnymi obrazami z 1-szego wydania dzieła: łowieckie trofea, portrety rdzennych mieszkańców Afryki, mapy... No i całość wydana na kredowym papierze - dla mnie nie ma nic lepszego jak piękny język i piękne wydanie!
Z całą pewnością są „Notatki myśliwskie z Afryki” czytelniczą gratką, nie tylko dla miłośników łowiectwa, nie tylko dla podróżników – dla każdego. Na mnie zrobiły ogromne wrażenie i przeniosły w inny, kolorowy świat – mimo że przedstawiony tylko za pomocą słów i obrazów w kolorze sepii... Pozwoliły mi na odbycie podróży, w jaką tak naprawdę już nikt inny - poza nami czytelnikami - nigdy się nie uda...
[1] str. 259
Opinia bierze udział w konkursie