Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Znalazłam swoje plemię - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 września 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Znalazłam swoje plemię - ebook

W samym środku kryzysu rodzinnego Ruth Fitzmaurice znalazła swoje plemię – i niespodziewane pocieszenie we wzburzonych falach Morza Irlandzkiego.

Rodzinę Ruth tworzą pięcioro pełnych wigoru dzieci oraz mąż, Simon, reżyser filmowy, chory na stwardnienie zanikowe boczne i mogący porozumiewać się tylko oczami. „Plemię” to przyjaciółki Ruth, które regularnie zbierają się w zatoczce w Greystones i pływają w lodowatym morzu po prostu dla przyjemności.

Nazwały się żartobliwie Klubem Pływackim Dotkniętych Tragedią Żon i spotykają się, by stawić czoło niezwykle trudnym wyzwaniom, jakie stawia przed nimi życie, nie mówiąc już o ogromnych falach toczących się po horyzont. Pływanie jest jednym ze sposobów stosowanych przez Ruth w walce o utrzymanie mocnej, choć milczącej więzi z mężem. Opowiadając historię swego małżeństwa i kreśląc obraz obecnej skomplikowanej sytuacji rodziny, Ruth pisze o swej pasji i jednym z najpiękniejszych momentów, w których mogła dać jej ujście – pływaniu o północy, przy pełni księżyca, w rocznicę ślubu z Simonem.

Znalazłam swoje plemię to wezwanie dla nas wszystkich, byśmy kochali najmocniej, jak potrafimy, i żyli całą pełnią, a także podnoszący na duchu list do męża, rodziny i przyjaciół o pięknie świata natury i urodzie życia.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8139-211-2
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Morze

Trzyletnia Sadie uważa, że tatuś mówi oczami. Komputer sterowany ruchem gałek ocznych brzmi mniej romantycznie. Zapytam jego oczu, mówi Sadie, gdy czegoś chce. On mnie kocha!, woła zachwycona, jakby dostała prezent niespodziankę. Bo ta miłość to dar od niego dla nas. Ściskam mocno w dłoni ten dar. Wspaniały dar prosto z serca.

Mój mąż jest dla mnie cudem, lecz trudno mi go znaleźć. Szukam go w naszym domu. Oddycha przez rurkę w gardle. Czuje wszystko, lecz nie może zrobić żadnego ruchu. Kładę głowę na jego piersi i liczę mechaniczne oddechy. Trzymam go za rękę, ale on nie może odwzajemnić uścisku. Może tylko poruszać oczami. Nie przestanę szukać. Potrzebuję tego i on także. Simon ma stwardnienie zanikowe boczne (ang. motor neuron disease, MND), nie to jest jednak problemem, przynajmniej nie dziś. Bądź dzielna.

*

Siedzę w samochodzie w Wicklow, patrząc na port. Przyglądam się tańczącym masztom jachtów. Ich topy kołyszą się tam i z powrotem w takt płynącej z radia piosenki Joni Mitchell.

Port w Wicklow jest ładny. Bardzo duży i cały w błękicie. Widok stąd jest o wiele rozleglejszy niż z Greystones. W Greystones czuję się teraz tak, jakby brakowało mi oddechu, Wicklow wydaje się przyjazne. Może Greystones jest jak wszystkie wielkie miłości. Albo zachwyca nas każdy znany krok w tańcu i czujemy ten zachwyt każdą cząstką ciała, albo, jak dzisiaj, potykamy się na równej podłodze, a dobrze znane miejsce napędza nam strachu. Jest zbyt klaustrofobiczne, czujemy się jak szczury w klatce lub jakbyśmy znaleźli się w windzie bez przycisku alarmowego.

*

Na tym polega problem. Mój dom jest pełen obcych. Pomalowałam go jasnymi kolorami i otoczyłam miłością, ale obcy wdzierają się do środka w zastraszającym tempie. Bardzo życzliwi Muhammadowie parzą herbatę. Niejedna Helen, Mary, Jackie, Deidre, Grace czy Claire oraz tak wielu Michaelów, Samów, Franków uśmiecha się i zostawia mopy w dziwnych miejscach. Schodzę im z drogi w korytarzu i przy zmywarce do naczyń. W naszym domu królują pielęgniarki i pielęgniarze, opiekunki i opiekunowie, i sprawiają mi przykrość, choć wiem, że to nie ich wina.

Część z nich zostaje na chwilę, ale większość przemyka tylko przez nasz dom. Są też tacy, którzy zatrzymują się na dłużej. Uczę się ich kochać, a wtedy łamią mi serce i prędzej czy później odchodzą. Nikt tu nie jest winny. Tak działa agencja. Niektóre kobiety są mocno wyperfumowane, zapachy atakują mój zmysł węchu, wywołując nieznane mi dotąd emocje. Budzi to we mnie irracjonalną nienawiść, ponieważ przez to mój dom pachnie jak one. Większość z tych ludzi pali papierosy, ale smród papierosów mi nie przeszkadza. Przynajmniej jest uniwersalny, podobnie jak zapach płynu do mycia naczyń, proszku do prania czy benzyny. Oni chcą najczęściej zamienić mój dom w szpital, a ja bronię się przed tym jak tygrys, szczerzę kły.

Wszyscy w końcu odchodzą, z wyjątkiem Marian. Marian wierzy w anioły i krwawe księżyce zwiastujące koniec świata, żyje wyłącznie emocjami. Dobry dzień zawsze zaczyna się z tą nocną pielęgniarką. W ciemne poranki pijemy razem herbatę. Chciałabym wierzyć w anioły. Marian jest przekonana, że wszystko zdarza się z jakiegoś powodu, że ludzie mają barwy i że wokół każdego człowieka wiruje energia, pozytywna lub negatywna.

Jeśli przebywa się z nią dostatecznie długo, można śmiać się lub płakać, albo jedno i drugie naraz, i niemal widzi się cień anielskich skrzydeł na ścianach. Marian jest, oczywiście, moim aniołem.

– Nigdzie się nie wybieram – zapewniła mnie kiedyś. – Jestem tu dla ciebie.

Spojrzałam jej w oczy i wiedziałam, że mówi prawdę.

Zeszłej nocy księżyc był czerwony, a morze wzburzone. Ja też jestem wzburzona. Podczas zaćmienia księżyc w pełni świeci czerwonym światłem i, jak mówi Marian, trzeba mieć się na baczności. Krwawe księżyce należą do astronomów, marzycieli i... do Marian. Dla nich nocne niebo to królestwo wielkich uczuć i romantyzmu. Nigdy o czymś takim nie słyszałam, nastawiam więc ucha. Składamy się w osiemdziesięciu procentach z wody, tłumaczy Marian, dlatego księżyc oraz przypływy i odpływy oddziałują na nas. To dlatego skaczę do morza, mówię. Próbuję znaleźć dom, stworzyć dom, być domem dla pięciorga moich dzieci. Czasem mi się udaje, czasem ponoszę porażkę.

*

Niektórzy ludzie rozumieją, że małe rzeczy robią różnicę. Ładne pióro idealnie gładko sunące po papierze. Gorąca kawa w wyjątkowo pięknej filiżance. Takie rzeczy mają znaczenie, gdy żyje się na krawędzi. Życie na krawędzi wypala w duszy dziury. Poszukuję Simona zupełnie sama. Mam nadzieję, że on także mnie szuka. Wielka miłość ściągnęła mnie nad morze, a ja próbuję być dzielna. To ważne, żeby nie postradać zmysłów. Po prostu.

Tak dużo straciliśmy. Ale czasami znajduję mego męża, muskając wargami jego skroń, miejsce w zgięciu jego ramienia. Pewne rzeczy się gubią, a potem znajdują. Przesyłam mu e-mailem wyrazy miłości, a on odpowiada. Z winy księżyca fale na morzu szaleją. Ekran przy ekranie w końcu trzymamy się za ręce. Dwie dusze. Cudowny, znajomy taniec. Wielka miłość jest dla odważnych.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Podziękowania

Tylu osobom winna jestem wdzięczność...

Aifric Aiken i Michelle Griffin. Powiedziałam o Was obu dostatecznie dużo miłych słów, dziękuję jednak za to, że tolerujecie przyjaciółkę, która upiera się, by pisać o przyjaciółkach. Co takiego zrobiła? A to suka!

Nasi superbohaterowie z Australii: Cath, Daragh i Theo Monaghanowie. Telefony są do kitu, ale Wy codziennie głośno śpiewacie w mojej duszy – prawdopodobnie piosenkę jakiejś zawodzącej panienki z niezależnej wytwórni; Cath i Simon uwielbiają takie rzeczy.

Matt i Mary Darby. Zawsze chciałam być taka jak Wy.

Phil „Sześciopak” McDarby, człowiek uzdolniony w tak wielu dziedzinach, że trudno się nadziwić. Nie przestawaj mnie rozśmieszać, nawet jeśli błagam o to z płaczem, leżąc na podłodze w pozycji embrionalnej.

Galen English. Absurdalnie przystojny osobnik, ojciec naprawdę pięknych dzieci. Jesteś najlepszy.

Marian „Anioł” Condron. Wszechświat z Tobą jest nieskończenie lepszy, więc proszę, jedź ostrożnie.

Kathryn Kennedy i Frankie Fenton. Gdyby nie Wy, nigdy bym nie poznała... Nie, zaraz, to Wasza historia, nie moja. Bardzo kocham Was oboje. Nie nazywajcie dziecka Emily, nawet jeśli to będzie dziewczynka. Gdy Wy i Leslie McKimm jesteście w pobliżu, dzieją się szalone rzeczy. Pogodziłam się z tym.

Paula „Amazonka” Cousins. Doniosłaś Simona do miejsca, do którego nie dałabym rady go doprowadzić. I bez trudu wygrasz w siłowaniu się na rękę. Zawsze będę Ci wdzięczna.

Ulubione osoby z zatoczki (choć nie wszystkie): fantastyczni bracia Diamondowie, Sean i Jack; wspaniali Holly Doyle, Anita i Soren Griffinowie, Maire Giblin, Margie Desmond, Helen Coughlan, Yasmin Fortune, dama od szkła morskiego Nancy Falkow McBride oraz dżentelmen od wodorostów Mark Lawlor.

Yvonne Leon i Treasa Gibney. Mam szczęście, że mogę nazywać Was obie przyjaciółkami.

Kawiarnia The Happy Pears. Bijące serce Greystones.

Roisin Ingle. Wsadziłaś mnie do „Irish Times” w kostiumie kąpielowym. Jak to się stało? Jesteś najlepszą osobą i pisarką z sercem na dłoni.

Sarah „Kanadyjska Twardzielka” Williams z Sophie Hicks Agency. Moja agentka, która ma wspaniałe poczucie humoru i po prostu wszystko rozumie.

Clara Farmer z Chatto & Windus. Bardzo się cieszę, że to Ty pomagałaś mi napisać tę książkę. I Charlotte Humphery. Dzięki Twojej elokwencji redakcja przebiegła zupełnie bez bólu.

Emma Norton, Jennie Scanlon i Chelsea Morgan Hoffmann z Element Pictures. Trzy niezwykłe kobiety, przed którymi jeszcze wiele przygód.

Alison McKenny. Gdybyś zamieszkała w Greystones, z pewnością nauczyłabyś się pływać.

Moi od dawna udręczeni Rodzice, Pat i Dave „Co o nas teraz powiedziałaś?” O’Neillowie. Przepraszam, ale to wszystko Wasza wina.

Catherine O’Neill. Dzięki Bogu za siostrę, która jest moim alter ego.

Mój brat Joe O’Neill. Dzieciaki i ja chętnie trzymalibyśmy Cię w pudełku i zatrzymali w naszej kuchni na zawsze, gdybyśmy tylko mogli. I nic mnie nie obchodzi, że brzmi to strasznie.

Moi bracia, John, David i Michael O’Neill. Gry planszowe bez Was to nie to samo.

Mój kochany mąż, Simon Fitzmaurice. „To zupełnie idiotyczne, że utknąłem w twojej głowie, Ruth. Wkurzyłem się i musiałem przestać czytać”. Twoje komplementy wprawiają mnie w zachwyt.

Wszyscy ci wyżelowani eleganci, samochodziarze, maniacy, zdziry, blondzie, łobuzy, nieudacznicy, ofermy i kretyni, którzy przekroczyli kiedyś nasze progi. Uwielbiam Was wszystkich i uważam za porządnych gości.

Dzieci naszego plemienia: Sofia, Ava i Isobel McDarby; Kai, Tasiana, Levi i Bodhi Griffin English; Jack, Raife, Arden, Sadie i Hunter Fitzmaurice. Cóż za wesoła banda łamiących serca, bezwstydnych, roześmianych potworów. Mam nadzieję, że nigdy przenigdy nie zostaniecie w dorosłym życiu szacownymi osobistościami.

Dziękuję Wam wszystkim i przepraszam, jeśli kiedykolwiek sprowokowałam Was do płaczu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: