Biogramy wybitnych uczonych w encyklopediach najczęściej ograniczają się do suchego zestawienia najważniejszych faktów. Tymczasem uczeni są przede wszystkim ludźmi, wybitnymi indywidualnościami, i mają – jak każdy – przywary, dziwactwa, upodobania, a niekiedy burzliwe życie prywatne. Wszystkie informacje na ten temat są najczęściej wstydliwie pomijane, gdyż panuje przekonanie, że nie wypada odbrązawiać posągowych postaci.
Tymczasem kiedy dowiadujemy się, że wielki Arystoteles jąkał się, Albert Einstein podkradał tytoń do fajki, a współtwórca mechaniki kwantowej Erwin Schrödinger miał liczne kochanki, postacie nabierają wreszcie cech ludzkich.
Obecny zbiór tekstów luminarza polskiej nauki Andrzeja Kajetana Wróblewskiego oparty jest na cyklu jego artykułów Uczeni w anegdocie publikowanym od ponad 25 lat w miesięczniku „Wiedza i Życie”. Część z nich znalazła się już w zbiorach książkowych Uczeni w anegdocie (Prószyński i S-ka 1999), Uczeni w anegdocie. Poczet drugi (Prószyński i S-ka 2004) oraz 200 uczonych w anegdocie (Świat Książki 2010).
Wszystkie publikowane wcześniej teksty zostały przejrzane, poprawione, uzupełnione, rozszerzone i przystosowane do obecnego wydania, w którym można znaleźć opowieści o stu nowych postaciach.
Andrzej Kajetan Wróblewski (ur. 1933) jest profesorem fizyki. W latach 1986–1989 był dziekanem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a w latach 1989–1993 rektorem Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Polskiej Akademii Nauk i wiceprezes Polskiej Akademii Umiejętności. Miłośnik historii nauki i kolekcjoner anegdot o słynnych naukowcach.
Autor | Andrzej K. Wróblewski |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 480 |
Format | 16.5x24.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8123-282-1 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381232821 |
Waga | 1010 g |
Wymiary | 170 x 240 x 50 mm |
Data premiery | 2018.06.21 |
Data pojawienia się | 2018.05.22 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Tak jak się spodziewałam, drugi tom w niczym nie ustępuje pierwszemu (a już pierwszy bardzo przypadł mi do gustu). To kolejny zbiór ciekawych i zabawnych anegdot dotyczących osób, które zwykle poznajemy w szkole z zupełnie innej strony. Lekkie pióro autora sprawia, że rozdziały czyta się niezwykle szybko, a choć lektura czasem dotyka największych osiągnięć z dziedziny fizyki, matematyki, czy chemii, nawet skrajny laik w tych dyscyplinach jest w stanie jej podołać. Na plus zaliczam też szatę graficzną obu części.
Książka Wróblewskiego to prawdziwa plejada ekscentryków. Jeżeli macie ochotę na lekką lekturę w gawędziarskim stylu, przy okazji której możecie dowiedzieć się kilku ciekawych faktów, koniecznie sięgnijcie po oba tomy "300 uczonych prywatnie i na wesoło". Nie pożałujecie.
Osoby ważne dla ludzkości – lekarze, naukowcy, wizjonerzy, konstruktorzy, myśliciele, eksperymentatorzy, którzy nie boją się wytyczać nowe drogi, przekraczać granice czy zmieniać schematy – przedstawiani są jako jednostki poważne, zamyślone, opanowane, skupione na pracy i otoczeniu. Ale czy zawsze tacy byli? Czy Newton i Einstein naprawdę zawsze myśleli o swej - ukrytej za skomplikowanymi wzorami i teoriami - fizyce? Czy największą chlubą Arystotelesa była jego koncepcja państwa? Czy Arrhenius naprawdę żył jedynie dla matematyki, a jedyna ambicją Archimedesa było zbadanie praw przyrody? Otóż nie. Cały szereg mniej znanych faktów z życia największych w dziejach świata naukowców przytaczają dwa tomy anegdot, humoresek, opowiastek i dygresji opublikowanych przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka, a zebranych w ciągu 26 lat przez redakcję miesięcznika „Wiedza i Życie”. To z „300 uczonych prywatnie i na wesoło” (w dwóch tomach) można się dowiedzieć, że Arystoteles, choć kształcił się u Platona, wcale za swym nauczycielem nie przepadał, że jeden uważał drugiego za rywala, Archimedes okazał się świetnym strategiem wojskowym, za to Dominiqowi Francois Arago - w pewnym momencie swej kariery naukowej – zamiast na pracy w swej stacji badawczej, bardziej zależało na wyplątywaniu się z afery szpiegowskiej, z kolei Lagrange, otrzymując tytuł profesora matematyki, był młodszy od swych uczniów, a Plteau sporo część swych badań i eksperymentów przeprowadził cierpiąc na ślepotę. Z tych wielu, wielu, naprawdę wielu opowieści wyłaniają się naukowcy-fanatycy, bezkompromisowi i pomysłowi szaleńcy, osoby oddane, sprytne, bezpośrednie w obyciu, nietuzinkowe, ślepo wierzące w swoje słuszne – jak się niejednokrotnie okazywało - idee i racje. Z kolei w życiu prywatnym wychodziło na jaw, że są roztargnieni, marzycielscy, bujający w obłokach, niedostosowani do realiów, ignorujący przyziemne sprawy lub w ogóle ich nie dostrzegający. I nie ma wątpliwości, że Wood, Wróblewski, Platon, Tesla, Stern, Leibniz, Franklin, Galileusz i wielu innych pchnęło świat na nowe tory, wytyczyli oni nowe ścieżki dla ludzkich potrzeb i myśli. Ale były to też osoby z krwi i kości, które miały swoje wady i zalety. Może właśnie dzięki nim, a pomimo pomnikowego przedstawiania, takie ludzkie się wydają - i przełomowe odkrycia takie wybitne czy niesamowite: bo wyszły spod rąk ludzi a nie mitycznych herosów.