"Czyś nie zauważyła, że choroba i śmierć podążają za tobą krok w krok?"
Okazuje się, że życie potrafi napisać zdumiewający scenariusz, gdyby nie to, że powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, trudno byłoby uwierzyć w niezwyczajną fabułę. Losy Mary Mallon, okrzykniętej przez media Tyfusową Mary, z jednej strony wprawiają w zakłopotanie i rodzą współczucie, patrząc na to, co kobieta zmuszona była przejść, z drugiej wzbudzają niepokojące nuty odnośnie przyjętej przez nią postawy, wywołują zatrważające myśli o ofiarach przypisywanych jej działaniu.
Historia opowiedziana z perspektywy Mary Mallon, oskarżonej przez nowojorski wydział zdrowia i wydział policji o zarażanie gorączką tyfusową podczas przygotowywania potraw w domach kilku rodzin, u których służyła. Zastanawiające, jak w świecie zdominowanym przez mężczyzn, konwenanse, różnice klasowe, ma odnaleźć się silna osobowość kluczowej postaci, inteligencja i bystrość, ambicje i aspiracje, pragnienia i marzenia. Zdemaskowane zostają oparte na strachu i niezrozumieniu mechanizmy uniemożliwiające normalne życie, poprawne funkcjonowanie w społeczeństwie, prawo człowieka do najważniejszej wartości, jaką jest wolność osobista, czy przekładanie dobra ogółu nad dobro jednostki.
Mary trafiła na okres, kiedy środki masowego przekazu potrafiły już zlinczować obywatela, mając jedynie na uwadze wzrost nakładu poprzez podawanie odbiorcom trzymającej w niepewności sensacji. Choć wydawałoby się, że początkowo biorą jej stronę, to żonglowały słowem tak, aby jak najskuteczniej rozdmuchać sprawę, nadać jej charakterystyczny krzyk paniki i poruszenia, odwołać się do silnych emocji. Brudny Nowy Jork przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, miasto bez należytego zaplecza sanitarnego, środków utrzymania czystości, warunków dbania o higienę. Także on stał się bohaterem powieści. Przyglądamy się dopiero rodzącej się świadomości zakaźnych chorób, sposobów ich rozpowszechniania, metod walki z nimi, definiowania pojęcia zdrowego nosiciela, a przede wszystkim zapobiegania eskalacji epidemii.
Świat oskarżonej zmienia się diametralnie, szczęście odchodzi w niepamięć, nie ma właściwie już mowy o możliwości podjęcia pracy, zaś najdotkliwszą karą okazuje się całkowita izolacja, wbrew woli, bez procesu, bez prawa decydowania o sobie i swoim życiu. W pierwszym etapie ujmujemy się za kobietą, patrzymy przez pryzmat jej krzywdy, jednak późniejsze czyny bohaterki wywołują stopniowo coraz większy sprzeciw i nastawiają w nieprzychylny sposób. Jej upór, złość i niechęć do przyjmowania medycznych argumentów wynikają z niskiej świadomości roznoszenia choroby, zaś wybuchowy charakter i duma nie pozwalają zapoznać się z podawanymi przez lekarzy przypuszczeniami i argumentami. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem, jednak w nieco spłycony sposób przybliżono życie Mary, jej odczucia i charakter. Liczyłam na szerszy kontekst, a mniej obyczajowych nut, swoją drogą, czy Alfred, jej miłość życia, jest wytworem fikcji, a może to prawdziwa postać? Powieść niejednoznaczna w odbiorze, tak jak postać Mary Mallon.
Opinia bierze udział w konkursie