- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.eszcie do niego czystą polszczyzną i chociaż wiedziałam, że zna ten język, tutaj, w dalekiej Mongolii, zabrzmiał egzotycznie i zaskakująco. - Wytłumaczę matce wszystko - rzekł i obejrzał się na mnie. Stałam jak skamieniała. - Jeżeli masz czarne serce, nie pomoże ci nawet złoty język. Nie chcę, żebyś się tłumaczył. Idź swoją drogą! - podniosła głos. - Żebyś tego nie żałowała - warknął i znów obejrzał się na mnie. - Należę do rodziny jak oni wszyscy - dodał i powiódł wzrokiem po twarzach zebranych wokół nas ludzi, którzy przysłuchiwali się rozmowie. - Oni nie zrobili nic złego - odparła lodowato. Głos jej drżał, choć siliła się na spokój. - A ty lepiej żebyś usechł jak drzewo, niż... Ech! - zakończyła i machnęła ręką, jakby żal jej było każdego słowa. Zapadła cisza. Nikt się nawet nie poruszył, tylko ja sięgnęłam po dłoń Dymitra i ścisnęłam ją mocno. Spojrzał na mnie zniecierpliwiony i zabrał rękę. Potem zmełł w zębach jakieś przekleństwo i rzucił do mnie półgłosem: - Zabieramy się stąd. Nie wierzyłam własnym uszom. - Dymitr, co ty mówisz? Zwariowałeś?! Jak to zabieramy się? Dokąd? - Na samą myśl, że nie będzie nam dane odpocząć po podróży, ogarnęła mnie wściekłość. - Nie wiem. Wymyślę coś, chodź - odpowiedział gniewnie. Sięgnęłam po walizkę. Wtedy jeden z mężczyzn poruszył się niespokojnie. - Niech matka da spokój - rzekł niepewnie. - I ty to mówisz, Otgoo? - powiedziała gorzko i pokiwała głową. - Nie masz już brata - dodała ciszej, a jej głos zaszeleścił jak stepowe trawy. Dymitr, słysząc to, rzucił matce nienawistne spojrzenie, odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Stałam tam jeszcze chwilę, niedowierzając, że to dzieje się naprawdę, że muszę wyprawić się teraz w drogę powrotną, a marzenie o wakacjach w Mongolii zmieni się w koszmar pokonywania tysięcy kilometrów, bez pieniędzy i zapasów na drogę. Zacisnęłam jednak dłoń na uchwycie walizki i podążyłam za Dymitrem. - Otgoo - usłyszałam jeszcze za plecami głos matki. - Nie rób tu żadnego przedstawienia. Pozwól im odejść. Dymitr nie obejrzał się na mnie ani razu i szedł szybko przed siebie. Zwolnił dopiero przy drodze. - Zatrzymaj się - krzyknęłam. - Musimy porozmawiać. Przystanął niechętnie i wyjął z kieszeni papierosy. - O czym chcesz rozmawiać? Widzisz jak jest - burknął, zapalił papierosa i rzucił zapałkę na ziemię. - Wytłumacz mi, co takiego zrobiłeś - zażądałam stanowczo. - Nic nie zrobiłem. Matka jest stara i wymyśla sobie. Nie mam zamiaru o tym rozmawiać. - Nie masz zamiaru, bo nie chcesz się przyznać. Jesteś zwykłym tchórzem - powiedziałam. Pchnął mnie tak, że straciłam równowagę i omal nie upadłam na kępę trawy. Potem podszedł blisko, czułam jego oddech na policzku. - Nigdy więcej tak do mnie nie mów, jasne? - wycedził przez zęby. W jego zwężonych oczach dostrzegłam nieznane mi dotąd iskry. Pomyślałam, że ma w sobie coś z diabła. Byłam tak zaskoczona, że w pierwszej chwili zabrakło mi słów. Nie przestraszył mnie jednak. Wtedy jeszcze nie. - Odbiło ci? Trzymaj ręce przy sobie. Damski bokser! - Zamknij się! - powiedział, a jego słowa zabrzmiały groźnie. Zrobił przy tym ruch, jakby chciał uderzyć mnie w twarz. Powstrzymał się jednak. - Idziemy - burknął. Szłam, mając przed sobą szerokie plecy Dymitra, pochylone pod ciężarem bagaży. Moja złość na niego powoli zmieniała się we współczucie. Nic dziwnego, że stracił panowanie nad sobą - tłumaczyłam go w myślach. - Przecież nie takiego powitania się spodziewał. Fakt, że coś tam narozrabiał, nie usprawiedliwia jego matki. W żadnym wypadku nie powinna zachowywać się w ten sposób. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej było mi go żal. Zrównałam z nim kroki, by poczuł moją solidarność i współczucie. Kochałam go. Incydent, który w pierwszej chwili mnie zszokował, postanowiłam puścić w niepamięć. W końcu każdego mogą ponieść nerwy. Pokonywaliśmy kolejne kilometry, nasłuchując warkotu jakiegoś samochodu, ale prócz wiatru szumiącego w trawach i dalekiego pokrzykiwania ptaka, panowała cisza. Po dwóch godzinach marszu, kiedy zaczęłam tracić nadzieję na jakikolwiek środek lokomocji, usłyszałam za plecami klekotanie silnika. Stary, rozpadający się gruchot minął nas i zatrzymał się kilka metrów przed nami. Z szoferki wysiadł mężczyzna w szarej czapce z daszkiem, oparł się o pojazd i czekał cierpliwie, aż podejdziemy. - To Munkh - stwierdził ze zdziwieniem Dymitr. - Długo się zastanawiał - zauważył cierpko. - Wsiadajcie - mruknął półgębkiem Munkh i otworzył drzwi szoferki. - Ojciec kazał was dogonić i przywieźć - wyjaśnił po polsku, co w ustach mężczyzny o egzotycznej, mongolskiej urodzie zabrzmiało nad wyraz dziwnie.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Axis Mundi |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x210 |
Ilość stron: | 262 |
ISBN: | 9788364980572 |
Wprowadzono: | 30.01.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.