Ogień Majdanu - Opracowanie zbiorowe - ebook

Ogień Majdanu ebook

4,0

Opis

Trzy miesiące, które odmieniły Ukrainę, zapisane poprzez świadectwa pojedynczych osób: nagrania, dzienniki, wspomnienia, blogi czy wpisy na Facebooku. Wielość doświadczeń składa się na  uniwersalną opowieść o fenomenie ukraińskiego przełomu, zaczętego pokojowym wiecem w obronie proeuropejskiej orientacji kraju, a zakończonego rewolucją w Kijowie i obaleniem prezydenta-kryminalisty. To czas, kiedy Ukraińcy zaczynają mówić pełnym głosem o swym prawie do wolnego wyboru, o uczciwości, prawdzie, godności, a w końcu wychodzą na ulice w ich obronie – za każdą cenę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 189

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ŚWIATŁO Z KIJOWA

Z a wschodnią granicą Polski – raczej ciemno. Coraz trudniej patrzeć w tę przestrzeń, widząc w niej więcej porządków sowieckich niż modernizacyjnych dążeń demokracji. Na tym tle ukraiński przełom 2013/14 roku pokazuje: człowiek nie musi przegrywać z systemem, nie jest zdany na społeczny konformizm, może wybrać istnienie niepodległe. Nie było od lat tak spektakularnego potwierdzenia międzyludzkiej solidarności, jak ten proeuropejski bunt. W zjednoczonej Europie trzeba dostrzec: poza jej zewnętrzną granicą pojawiła się najsilniejsza deklaracja unijnej przynależności.

Jeszcze w lutym 2014 Ośrodek KARTA stanął wobec pytania, co możemy zrobić dla Majdanu. Jak moglibyśmy zareagować na ten sygnał idący z Kijowa, który odczytywaliśmy jako współczesną odsłonę długotrwałego procesu wydobywania się społeczeństw spod komunizmu i jego następstw. Rodziły się naturalne skojarzenia. Gdy – pierwsi w Polsce – podjęliśmy się przedstawienia dzień po dniu Sierpnia 1980, odbyło się to dwadzieścia lat po wydarzeniach; wtedy już pamięć o tamtej rewolcie pomijała i szczegóły, i emocje. Rozumieliśmy, jak istotne jest, by Ukraińcy swą rewolucję opisali natychmiast.

We wrześniu 2014 zaskakującą odpowiedź na pytanie, jak możemy pomóc, przyniosły rozmowy w Kijowie z organizatorami Muzeum Majdanu: to ważne, by doprowadzić do stworzenia najpełniejszego obrazu tego doświadczenia. Wahaliśmy się, czy ukraińską pamięć da się zapisywać według metody KARTY – czy podpowiedź formuły z polskiej strony nie zrodzi niepokoju i odruchu niechęci. Zachęta do podjęcia takiej próby była tak jednoznaczna, wprost entuzjastyczna, że sama stała się dla nas zobowiązaniem do działania. A mocniejsze jeszcze potwierdzenie aprobaty przychodziło do nas z Ukrainy podczas pracy w całym ostatnim roku.

Po stronie KARTY sprawa znalazła orędowników: Macieja Kowalczyka, żywiołowego przyjaciela Ukrainy, oraz Annę Richter, redaktorkę-ukrainistkę. Wieloosobowy, ukraińsko-polski zespół, który udało im się stworzyć, dotarł do większości świadectw pozostawionych przez Majdan 2013/14 – blisko stu poświęconych mu książek, kilkuset relacji dźwiękowych i filmowych, tysięcy wpisów internetowych, zapisów telewizyjnych ze sceny Majdanu, prasy… Z zestawianych ze sobą źródeł powstawały równolegle dwie wersje językowe książki: polska i ukraińska.

Od opisanych zdarzeń minęły raptem dwa lata. Grają tu i szczegóły, i emocje. Uderzająca jest też w tym zapisie obecność współczesnych form komunikacji, dzięki którym łatwiej zrozumieć doznania danej chwili, ale także sposób jej pojmowania. Ulotne teksty stawały się tu często podstawowymi świadectwami historycznymi. Majdan zyskał swoich bardów, którzy wprawdzie nie pieśnią, lecz krótką frazą, komentowali doświadczenie – wiele takich wersów, tu przywołanych, bez wątpienia przejdzie do ukraińskiego kanonu.

Coś zostawił po sobie ogień – ten wokół Majdanu i w jego ludziach. Światło – i wtedy, i dzisiaj. Nie lokalne ani tylko europejskie. Uniwersalne. Światło, które wolnym ludziom pozwala znieść mroczny świat, które upewnia, że po nocy nadejdzie dzień. Opowiedziane tu zwycięstwo Majdanu nie jest bezwzględne, Ukraina nie stała się jeszcze krainą jasności. Jednak w jej stolicy zdarzyła się zwycięska bitwa dobra ze złem, światła z ciemnością.

Tak stajemy teraz po jego stronie.

listopad 2015

Zbigniew Gluza

DZIENNIK REWOLUCJI

21.11.2013–22.02.2014

1ZAPOWIEDŹ

21–30 LISTOPADA 2013

21 listopada 2013 premier Ukrainy Mykoła Azarow ogłasza, że proces przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską zostaje wstrzymany, co wywołuje oburzenie niespodziewających się tego obywateli. Ostateczna decyzja ma zapaść na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie 29 listopada. Ukraińcy wychodzą na ulice Kijowa w nadziei, że obywatelski protest wpłynie na kierunek polityki ich kraju. Równolegle wiec organizują przedstawiciele opozycji parlamentarnej. Z trudem osiągnięte porozumienie dwóch Majdanów przerywa ostra reakcja władzy.

MUSTAFA NAJEM (ukraiński dziennikarz telewizyjny) na Facebooku:

No dobrze, a teraz na poważnie. Więc kto dziś do północy gotów jest wyjść na Majdan? „Polubienia”1 się nie liczą. Tylko komentarze pod tym postem, ze słowem „Gotów”. Jeśli tylko zbierze się ponad tysiąc, będziemy się organizować.2

21 LISTOPADA 2013

[21]

OLHA MAŁYSZEWA (działaczka obywatelska):

Kliknęłam „Lubię to” gdzieś jako trzechsetna. Poszłam zapalić do kuchni, jakieś 5–7 minut, wracam – i jest już ponad 5 tysięcy polubień. Wiedziałam, że coś się zaczyna. I że to będzie dużo poważniejsze niż wszystko co do tej pory.

21 LISTOPADA

[14]

ANDRIEJ KURKOW (pisarz) w dzienniku:

Eurointegracja została zniesiona. Będziemy znowu lubić Rosję. Europa, jak się zdaje, jest w szoku. Ja także. […]

Po powrocie do domu zajrzałem na Facebook. Ludzie skrzykują się wzajemnie na Majdan, by domagać się podpisania umowy [o stowarzyszeniu z Unią Europejską]. Proszą, by brać ze sobą ciepłe rzeczy, karimaty, termosy z herbatą i zapas jedzenia na noc. Ja nie mam sił iść i stać. Nie mam też ochoty − w ogóle nie mam ochoty na nic. W telewizji pokazali Putina, który uśmiechał się dziarsko i szeroko, a komentator dodawał, że Rosja z chęcią będzie rozwijała współpracę z Ukrainą. Jaką współpracę?

[…] Znowu zostaliśmy bez przyszłości.

21 LISTOPADA

[18]

JURIJ ŁUCENKO (polityk opozycyjnego bloku parlamentarnego „Nasza Ukraina”) w przemówieniu na Majdanie:

Zapraszajcie wszystkich swoich przyjaciół, telefonujcie do bliskich – 24 listopada na Majdanie ma nas być 100 tysięcy. Dopiero taka siła może zwyciężyć. Gdy będzie nas 100 tysięcy, zwrócimy się do Europy: przyjmijcie nas do siebie, przyjmijcie – nie zważając na polityków!

21 LISTOPADA

[17]

BOHDANA BABYCZ (psycholog, dziennikarka, członkini Rady Koordynacyjnej Majdanu3):

Utworzyłam wydarzenie [na Facebooku], które nazywało się „Euromajdan. Tworzymy historię”. Zaprosiłam na nie 53 tysiące osób – najpierw znajomych, ci zaprosili wszystkich swoich znajomych i tak dalej.

Było bardzo zimno i wilgotno; noc było trudno wytrzymać. Zostało nas dosłownie kilkadziesiąt osób.

22 LISTOPADA

[46]

WOŁODYMYR HONS´KYJ (nauczyciel):

Pierwszych podejrzeń nabrałem w nocy, kiedy trwała ulewa. Grupa dziewczyn-studentek nakryła się wielką foliową płachtą. Przyleciał „Berkut”4, zerwali z nich folię, mówiąc, że to „mała forma architektoniczna”. Mam doświadczenie z różnymi formami bestialstwa tych ludzi i poczułem, że coś jest nie tak – że to nowa jakość. Potrafią łamać żebra, bić, przepychać, ale żeby z dziewczyn zdzierać folię, którą zasłaniały się od deszczu… Zrozumiałem, że to nie jest starcie tylko z Janukowyczem, że zaczyna się bitwa z imperium zła.

23 LISTOPADA

[46]

OŁEKSANDR ZAKŁEC´KYJ (fotograf):

Opozycja parlamentarna ustawiła scenę na schodach Ukraińskiego Domu [na placu Europejskim], deklarując, że będą tam stać. Studenci i wielu działaczy na to: „Dobrze! Stójcie tam, lecz nasz Majdan jest tutaj. Nie chcemy na nim waszych flag, stoimy tu w obronie swoich praw – praw człowieka”. Przychodził [Witalij] Kłyczko5, przychodził [Andrij] Parubij6, zapraszali: chodźcie, zagrzejecie się. Ale nasi chłopcy mówią: „Nie, lepiej to wy przyjdźcie do nas. Bez flag!”.

23 LISTOPADA

[14]

WOŁODYMYR WJATROWYCZ (historyk):

W niedzielę [24 listopada] planowano mityng, ale nie było koordynacji między częścią obywatelską protestu na Majdanie a politykami opozycji. Były jakieś rozmowy, brał w nich udział między innymi Mustafa Najem. Kiedy z nich wrócili, byli rozczarowani, bo nasze oczekiwania były proste: możemy robić to razem, ale bez żadnych partyjnych flag. [Arsenij] Jaceniuk7 i Kłyczko się zgodzili, ale [Ołeh] Tiahnybok8 powiedział, że flagi „Swobody” to ich świętość. Ze strony obywatelskiego Majdanu pojawiły się głosy, by nie popierać akcji 24 listopada – niech politycy robią, co chcą.

23 LISTOPADA

[47]

OŁEKSANDR TURCZYNOW (polityk, lider „Batkiwszczyny”):

Zwróciliśmy się do ludzi na Majdanie, by połączyć wysiłki na rzecz wspólnej niedzielnej akcji. Ale dziennikarze i działacze obywatelscy: Mustafa Najem, Ihor Łucenko, Wika Siumar, Rusłana [Łyżyczko] – zdecydowali, że nie interesuje ich współpraca z partiami politycznymi, a skoro tak się złożyło, że ludzie zaczęli się zbierać z własnej inicjatywy, można spróbować w niedzielę zorganizować własną imprezę, coś na kształt alternatywy dla naszej. […] W tym czasie na Majdanie, pod kolumną9, młodzież i działacze już zmontowali scenę, podciągnęli nagłośnienie.

23 LISTOPADA

[17]

BOHDANA BABYCZ:

Politycy przyjmowali nasz Majdan bardzo negatywnie. Widzieli, że tracą inicjatywę i przestraszyli się tego, bo po raz pierwszy masa ludzi wystąpiła w sposób niekontrolowany, przez nikogo nie prowadzona. Zaczęła się wtedy konkurencja między społeczeństwem obywatelskim a politykami opozycji. Zobaczyli, że przejmujemy inicjatywę.

Wiedzieliśmy, czego chcemy – wejścia do Unii Europejskiej. Chociaż sama byłam eurosceptykiem, to był wybór cywilizacyjny: albo Europa, albo Unia Celna [Rosji, Białorusi i Kazachstanu] i całkiem nowy układ geopolityczny.

23 LISTOPADA

[46]

MARIJA WASYLJEWA (dziennikarka telewizyjna) na Facebooku:

Ważne, byśmy pamiętali, że jedziemy na jednym wózku. I nie jesteśmy tam dla Jaceniuka, Kłyczki czy Tiahnyboka. Jesteśmy tam – dla siebie… Ludzie, oczywiście kuluarowe rozgrywki polityków są często bardzo nieładne; ale tym nie da się teraz niczego uzasadniać. Faktu, że nie chcecie się tam wybrać, bo utaplacie swoje drogocenne osoby w kałużach, bo tam – fuj, partyjne flagi. Przychodźcie w niedzielę o 12.00 na plac Europejski. Nie dla polityków. Dla siebie.

23 LISTOPADA

[24]

BOHDANA BABYCZ:

Politycy wyprowadzili ludzi na Euromajdan [na placu Europejskim] i zrozumieliśmy, że ta ich akcja ma stworzyć wrażenie, jakby naszego Majdanu już nie było. Na Majdanie zostało około półtora tysiąca ludzi, może dwa, a tam szło sto tysięcy. Tamci w ogóle nie wiedzieli, że na Majdanie też trwa protest.

Wzięliśmy studentów, działaczy, mówię: „Blokujemy Chreszczatyk10, nie przepuszczamy tych ludzi”. A do przechodzących: „Chodźcie tu, akcja nie jest skończona”. Koło kolumny była muzyka, tam stali ludzie, więc niektórzy podchodzili, interesowali się, co tam się dzieje. Zaczęli pytać, po co tu stoimy. Mówimy ludziom, by się nie rozchodzili, tylko przyłączali do nas, że tu nocujemy – to nie tylko mityng, to może być dłuższa akcja. Kilka tysięcy ludzi zostało.

24 LISTOPADA

[46]

MUSTAFA NAJEM na Facebooku:

Dziś wielki dzień. Pierwszy dzień od wielu lat, kiedy mamy szansę zmienić bieg historii. O dwunastej przyjdę pod pomnik Szewczenki11, żeby domagać się podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE. Przyjdę nie dlatego, że będą tam wszyscy moi przyjaciele i bliscy. Nie dlatego, że to modne. I nawet nie dlatego, że w czasie kontroli paszportowej chciałbym stać w kolejce „Dla obywateli UE”, a nie „Dla obywateli innych krajów”. Idę dlatego, że droga do Europy to mój świadomy wybór i szczerze wierzę, że moje przyjście – osobiście – może coś zmienić.

Od dawna zajmuję się dziennikarstwem politycznym i, wierzcie mi, mam w sobie więcej cynizmu i niedowiarstwa niż ktokolwiek z was. Też jestem zmęczony i rozczarowany, także nie podobają mi się partyjne transparenty. Ale dzisiaj nie jest istotne, kto popiera to, w co sam wierzę. To ważne, by mieć swój wkład. Przychodźcie, bo jest szansa. Niezależnie od tego, ilu ludzi się dziś zbierze, ten kraj wcześniej czy później znajdzie się w Europie. Możemy albo przyspieszyć ten proces i stać się świadkami narodzin nowego kraju, albo biernie czekać, aż zrobią to inni – już po nas. Nie chcę, nie będę czekać.

24 LISTOPADA

[21]

WOŁODYMYR WJATROWYCZ:

W nocy próbowano zlikwidować czy ograniczyć wiec na placu Europejskim. Była szarpanina, Andrijowi Parubijowi złamano palec. Tam sytuacja wydawała się mniej bezpieczna, więc zostałem na noc.

Na Majdanie obywatelskim pozostało niewielu młodych. Gdzieś o piątej dzwoni do mnie znajoma: „Biegnij szybko na Majdan, już milicja tam ściąga, będą szturmować”. Pobiegłem, za mną jeszcze kilka osób z politycznego wiecu. Majdan wyglądał żałośnie – kilkadziesiąt osób. Pytam, kto dyżuruje, bo nikogo nie widać. Ludzie przestraszeni, milicja blisko. Włączyliśmy aparaturę. Eduard Kurhans’kyj, jeden z działaczy, pomógł mi w tym. Zacząłem uspokajać ludzi.

Trzeba było jakoś utrzymać wszystkich na miejscu, a przy minusowej temperaturze to nie jest łatwe. Więc spróbowaliśmy tańca. Uważaliśmy, że trzeba zatrzymywać ludzi, póki odbywa się szczyt w Wilnie, aby pokazać i Ukrainie, i światu, że domagamy się europejskiego wyboru.

Zaczęły się tańce. Najśmieszniejsze, że niby mieliśmy aparaturę, ale muzyki nikt nie przygotował. Pierwszą playlistę zrobiłem szybko w swoim telefonie, tam było około 20 piosenek, głównie muzyka ukraińska: Okean Elzy, Tartak, Hajdamaki.

24/25 LISTOPADA

[47]

BOHDANA BABYCZ:

Na stacji metra na Majdanie zorganizowaliśmy występ folkowy. Kilkaset osób tam tańczyło, całe metro huczało. Wszyscy, którzy wysiadali, zarażali się tym tańcem.

A potem – na Majdan! Wyciągaliśmy ludzi z metra. Wtedy zaczęło się publiczne śpiewanie hymnu. Wszystko odbywało się ot tak, bez szczególnego planu. Działo się na zasadzie: „Zróbmy coś!”.

25 LISTOPADA

[46]

OŁENA PODOBIED-FRANKIWS´KA (menedżerka, działaczka obywatelska):

Kilka dni trwały przepychanki, kto ma się przyłączyć do kogo. Prowadzono jakieś dyskusje, ale nie można było ustalić, który Majdan jest tym prawdziwym: studencki czy polityczny. Część ludzi migrowała: dwie godziny pod jedną sceną, potem dwie godziny pod drugą. Wieczorami na politycznym Majdanie było więcej ludzi, a gdzieś o trzeciej–czwartej w nocy sytuacja wyrównywała się.

Narodziło się w nas przekonanie, że coś musi się wydarzyć.

26 LISTOPADA

[47]

OŁEKSANDR TURCZYNOW:

Późno wieczorem mieliśmy na placu Europejskim dwie wielkie flagi – Ukrainy i Unii Europejskiej. Wzięliśmy je, utworzyliśmy kolumnę i dotarliśmy tak do Majdanu. Cała symbolika partyjna została na Europejskim. Tej samej nocy rozpoczął się tam demontaż naszego pierwszego miasteczka namiotowego i sceny. Młodzież była zdziwiona, że politycy przekroczyli swoje ambicje i przyszli do nich, nie pretendując do bycia liderami. Po połączeniu się mogliśmy działać razem. W niedzielę [1 grudnia] miał się odbyć pierwszy wspólny mityng.

26 LISTOPADA

[17]

BOHDANA BABYCZ:

Na początku robiliśmy to za swoje pieniądze. Potem, gdy zaczęto pokazywać nas w telewizji [25 listopada], pytano nas: „Jak wam pomóc, gdzie wpłacać pieniądze?”. Poszłam do Rady Koordynacyjnej, mówię: „Trzeba zbierać pieniądze, żebyśmy mogli kupić jakieś ciepłe rzeczy, herbatę”. Postanowiono, że będziemy korzystać z konta Ihora Łucenki.

Samoorganizacja się rozkręcała. Podczas transmisji telewizyjnych mówiliśmy ludziom, co przynosić: miód, imbir, herbatę, kanapki. To ludzi łączyło, a też pozwalało nie zamarznąć.

27 LISTOPADA

[46]

MIRIAM DRAGINA (poetka, dziennikarka, działaczka obywatelska) na Facebooku:

Odwożę córkę do szkoły. Większość rodziców z żółto-niebieskimi wstążeczkami, niektórzy z flagami. […] Nie tylko „studenci i kibice” stanowią kilkudziesięciotysięczną grupę stojącą na Majdanie. Chyba że nowe pokolenie rodziców to studenci i kibice. […]

Czeka nas ważna noc na Majdanie.

28 LISTOPADA

[7]

OŁEKSANDR KRAWCOW (działacz Automajdanu12):

Pojechałem do hipermarketu budowlanego, kupiłem specjalną taśmę samoprzylepną w żółtym kolorze, bo mój samochód jest niebieski – w kolorach żółtym i niebieskim są flaga Unii Europejskiej i flaga Ukrainy – i tryzub. W internecie znalazłem stronę z logotypem Euromajdanu – dwanaście gwiazd, a w środku tryzub. Pomyślałem, że na masce samochodu, ogromnej masce, płaskiej, można zrobić te gwiazdki z tryzubem. Wyciąłem je z folii, nakleiłem na maskę, z boku wyciąłem litery „UE – Yes” i tak pojechałem na wieczorną demonstrację, uprzedziwszy znajomych, by dołączyli do objazdu samochodami po Kijowie.

29 LISTOPADA

[14]

NATALIA HARNA (muzyk):

Na Majdanie był „Berkut” i Wojska Wewnętrzne13. Przychodzili, stali tam, a my cały czas – tego dnia też – podchodziliśmy do nich. Wiedzieliśmy, że mogą pobić, ale mówiliśmy do nich: „Chłopcy, przecież przysięgaliście służyć narodowi, my też jesteśmy ludźmi, czemu to robicie, przecież widzicie, kim jesteśmy”. Podchodziłam do nich, mówiłam, że jestem muzykiem, a nie bandytą czy bojownikiem. „Czemu idziecie na nas z pałkami?”

Oni stali, niektórzy płakali. Widać było, że dla nich nie jest to proste.

29 LISTOPADA

[14]

BOHDANA BABYCZ:

Została podjęta decyzja, żeby oddać politykom Majdan. Byłam przeciwko, ale znajdowałam się w mniejszości. Przedstawiciele opozycji mieli przywieźć swój sprzęt i wziąć na siebie odpowiedzialność polityczną. I ciągnąć to, a my – przejść do innych form protestu. Na niedzielę [1 grudnia] w południe zapowiedziano mityng, a o północy mieliśmy przekazać sprzęt.

29 LISTOPADA

[46]

SERHIJ PASZYNS´KYJ (deputowany „Batkiwszczyny”, współpracownik Ołeksandra Turczynowa):

Żeby doprowadzić busy z nagłośnieniem pod kolumnę, trzeba było przygotować specjalną operację. Zaangażowałem prawie dwieście osób. […] Busy dojeżdżają na Majdan ulicą Mychajłowską. Wiedziałem, że punkt krytyczny – to dojazd pod samą kolumnę, od strony Instytuckiej. Gdy busy są prawie przy skrzyżowaniu, patrzę, a Instytucką z góry nadjeżdża jakiś samochód, parę metrów przed skrzyżowaniem zatrzymuje się, ustawia się w poprzek drogi, kierowca włącza awaryjne i wychodzi. Tam w górę są tylko dwa pasy, więc na amen zablokował ruch Instytucką. Objechać przeciwległym pasem się nie da – zbyt gęsty ruch. Do kierowcy biegnie ile sił milicjant z drogówki, ale ten mu coś krótko odpowiedział – i już, obaj znikli. A samochód został. Nasze busy stoją przy Domu Związków Zawodowych, przed skrzyżowaniem Majdanu z Chreszczatykiem.

To wszystko trwało sekundy. Pierwszy raz zobaczyliśmy wtedy, czym są zastępy „Berkutu”. Kiedy auto stanęło na Instytuckiej, od strony pałacu Październikowego, od strony konserwatorium, z przejść podziemnych – zaczął pojawiać się „Berkut”. Poczerniały zbocza, tyle było berkutowców. Mieli wyraźny rozkaz i sprawnie go wykonali. Prawdopodobnie pojawienie się tego samochodu było sygnałem rozpoczęcia operacji.

Stałem po drugiej stronie ulicy i zrozumiałem, że będą problemy. Ze swoimi ludźmi dobiegliśmy do busa, bardzo szybko. Na miejscu było trzech czy czterech opozycyjnych deputowanych. Po chwili podlatuje do nas „Berkut”, otaczają nas.

29/30 LISTOPADA

[17]

PAWŁO BRADUŁOW (menedżer, działacz obywatelski):

Spotkaliśmy się pod kolumną. Ludzi było mało, może z 200 osób. Piątek, północ. Poszliśmy się przespacerować. Samochody jeździły, myśmy chodzili, grzali się, pili herbatę – aż do trzeciej w nocy. Między kolumną i „Globusem” [centrum handlowym] stał wojskowy namiot, gdzie można się było ogrzać; temperatura około zera albo nawet na minusie. Zebrało się sporo studentów, 20–23-letnich.

O 3.45 zaczęło się zamieszanie. Z Instytuckiej albo Chreszczatyka nadjechała ciężarówka z gałęziami choinki i dźwigiem14. Próbuje podjechać, ludzie ją blokują.

29 LISTOPADA

[20]

ANDRIJ SZEWCZENKO (polityk, deputowany „Batkiwszczyny”):

Około czwartej rano na Majdan zajechały ciężarówki służb miejskich z metalowymi barierkami. […] Od razu pobiegłem tam, żeby zapobiec konfliktowi. Samochody zatrzymano, zaczęły się rozmowy. Upierali się, że mają rozkaz wyładować te barierki; zrobią to i od razu odjadą. Dziwnie się zachowywali, jakoś nieszczerze mówili, kryli oczy. Nie wiadomo było w ogóle, po co te barierki. […]

Wtedy pospieszył „Berkut”. Jeszcze chwilę wcześniej była to po prostu nieruchoma czarna masa. Teraz ruszyła, wylała się na jezdnię Instytuckiej, podeszła trochę w górę i zaczęła otaczać Majdan.

Myślę, że liczyli, iż ludzie napadną na tych ze służb, nie dadzą im wyładować tarcz i trzeba będzie użyć przeciw nim siły. […] Ale i tak 5–10 minut później, nie czekając na formalny powód, „Berkut” ruszył na Majdan. Działali dokładnie według planu, w ściśle określonym czasie. Dalsze potwierdzenie: równo o czwartej rano wyłączono łączność telefoniczną na Majdanie.

30 LISTOPADA

[17]

PAWŁO BRADUŁOW:

O czwartej rano zza konserwatorium zaczął pojawiać się „Berkut”, najpierw dwa rzędy z opuszczonymi hełmami, z tarczami i pałami. Wybuchło parę granatów. Pierwszy raz słyszałem wybuchy. Zaczęli odsuwać ludzi od „Globusa” i hotelu „Ukraina”, spychać ze schodów, walić gdzie popadnie.

Pchali nas w stronę przejścia podziemnego, a potem „Berkut” zaczął za nami biec. Mnie goniło trzech, bez tarcz, ale z pałami – krzyczeli, że zabiją.

30 LISTOPADA

[20]

ANATOLIJ (działacz obywatelski):

Instytucką od strony pałacu Październikowego, po schodach, gdzie Dom Związków Zawodowych i McDonalda, zaczyna schodzić „Berkut”. Kolumnę od ulicy Instytuckiej praktycznie wziął w okrążenie. Zrobili trzy pierścienie – jeden wielki, potem drugi mniejszy i trzeci, jeszcze mniejszy. Ktoś krzyknął przez megafon, abyśmy ścieśnili się pod kolumną – wszyscy, którzy tam byli. Żeby ją obronić.

Podeszliśmy tam. Tak naprawdę przy kolumnie było nas niewielu, maksimum setka. Inni stali z boku. Wszyscy wzięliśmy się pod ręce, by stać szczelniej. Najbliższy szereg berkutowców zaczął napierać na nas i spychać do kolumny. Staliśmy w kole, a oni nas pchali. Byli w pełnym rynsztunku – kaski, tarcze, gumowe pałki. Opieraliśmy się w trzech szeregach – ja w trzecim. I na pierwszy szereg spada grad pałek. Biją, a ludzie nie mają żadnej ochrony, zasłaniają się, ci zwalają ich z nóg. Drugi szereg berkutowców zaczyna wyciągać tych leżących i ładuje prosto do suk.

Kilku wyciągnęli – nieśli ich za ręce i nogi, jak zwierzęta. Jeden berkutowiec złapał mnie, chciał prowadzić do suki, ale nie mógł wyjść ze szpaleru, więc sklął mnie tylko i puścił.

30 LISTOPADA

[20]

MYKOŁA JEHOROW (działacz obywatelski):

Kiedy „Berkut” już odepchnął nas do ulicy, część ludzi zaczęła biec do tak zwanych barykad, które ustawili żołnierze Wojsk Wewnętrznych. Wewesznicy nawet uchylali tarcz, wpuszczali ludzi, broniąc przed „Berkutem”. Ludzie rozbiegali się trzema ulicami, prowadzącymi w górę. Ci, którzy nie znali miasta, wbiegali w ślepe uliczki – myśląc, że tam znajdą przejście. Z tyłu wchodził „Berkut”, bił i wyciągał, wsadzał do milicyjnych suk.

Myśmy dobiegli aż do pomnika Chmielnickiego. Było nas może 40–50 osób. Chaos – w okolicy odcięto zasięg telefonii komórkowej. Nikt nie wiedział, co się dzieje.

30 LISTOPADA

[47]

HENNADIJ KUROCZKA (biznesmen):