Życie nie jest sielanką - Bogusław Stachowski - ebook + książka

Życie nie jest sielanką ebook

Bogusław Stachowski

0,0

Opis

Życie nie jest sielanką” to oficjalne wspomnienia starszego chorążego sztabowego Wojska Polskiego w stanie spoczynku Bogusława Stachowskiego, w których wątki z życiorysu zostały wplecione w szeroki kontekst historyczny. Wśród wielu różnorodnych zagadnień na pierwsze miejsce wybija się ciekawa interpretacja losów małej ojczyzny na przestrzeni wieków, rodzinne i środowiskowe zaangażowanie w wypadki dziejowe oraz analiza tradycji i współczesności. Godna uwagi jest również fascynacja pięknem świata fauny i flory, a także wykładnia miłości widzianej oczami ustawicznie rozwijającego się człowieka.

Bogusław Stachowski urodził się w Strzelinie, a młodość spędził w Kamyku. Naukę zaczął w 1966 roku u K. Rudnickiej, którą wspomina jako pedagoga o wielkim sercu dla wsi. Edukację kontynuował w Sobolowie, Łapanowie i Oleśnicy; w latach 1977 – 1980 kadet Szkoły Chorążych Personelu Technicznego Wojsk Lotniczych. Pracował w Łasku, po 30 latach służby odszedł do cywila.

Od 1982 roku chory na cukrzycę, lubi pracę społeczną, historię, sport i muzykę. Ma żonę Małgorzatę, syna Rafała i córkę Joannę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 865

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

TOM I

 

Tematy warte ocalenia od zapomnienia

 

 

 

 

 

 

Świętej pamięci Sylwii, Aleksandrze i Agacie,

które w tragicznych okolicznościach

w kwiecie wieku odeszły do Boga.

 

 

 

 

 

Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz.

Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada.

Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra.

Przy otwartych i zamkniętych drzwiach

To jest gra!

 

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam.

Życie to nie tylko kolorowa maskarada.

Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest.

Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!

(Edward Stachura, Życie to nie teatr)

Spis rzeczy

WSTĘP

CZĘŚĆ I. DOM MEGO DZIECIŃSTWA

1. Dzieje mojej miejscowości na przestrzeni wieków, ludzie i wydarzenia

2. Słynne postacie historyczne i ich związki z obszarem, na którym leży Kamyk

3. Położenie geograficzne, ukształtowanie terenu, osobliwości przyrodnicze oraz asymilacja człowieka z naturą

4. Dom mego dzieciństwa

Z RODZINNEGO ARCHIWUM (CZĘŚĆ 1)

CZĘŚĆ II. SPOJRZENIA WSTECZ, CZYLI MIĘDZY SZKOLNĄ ŁAWKĄ A WARSZTATAMI MECHANICZNYMI

1. Wszystkie drogi prowadzą do Łapanowa

2. Koledzy, praca społeczna, zainteresowania

ZAKOŃCZENIE

ZAŁĄCZNIKI

1. Lista absolwentów zsz w Łapanowie klasy ślusarsko-kowalskiej, którzy 18 czerwca 1977 roku odebrali świadectwa ukończenia szkoły:

2. Tekst wystąpienia autora na uroczystości nadania zsz w Łapanowie imienia Jana Pawła ii oraz obchodów pięćdziesięciolecia szkoły

3. Wpis autora do Księgi Pamiątkowej zsz 18.09.1999 roku.

Z RODZINNEGO ARCHIWUM (CZĘŚĆ 2)

BIBLIOGRAFIA

Wstęp

Myśl zmierzenia się z dotychczasowym dorobkiem mojego życia i opisania tego w formie wspomnień „dojrzewała” we mnie przez ostatnie trzy lata. Opisanie faktów wartych poznania wydaje się karkołomne nie tylko na pierwszy rzut oka, w końcu reprezentuję rocznik 1959, a więc należałoby opisać minione 52 lata oraz sięgnąć do zamierzchłych już czasów. Dodatkowym impulsem do podjęcia tej pracy stało się spotkanie latem 2007 roku pani mgr Stefanii Kuligi, mojej nauczycielki języka rosyjskiego w latach 1970 – 1974. Po zapoznaniu się z moimi wcześniejszymi próbami przelania na papier fragmentów życiorysu oraz z postawą wobec życiowych kłopotów i trosk, stwierdziła, że warto byłoby „opisać wszystko, co interesujące, wartościowe, w treści ściśle związane z warunkami życia w moich środowiskach, a przy tym prawdziwe”.

Mój debiut w tej dziedzinie nastąpił w 1999 roku, kiedy to jako absolwent Zespołu Szkół Zawodowych w Łapanowie z 1977 roku byłem zaproszony na uroczystości związane z pięćdziesięcioleciem istnienia szkoły i nadania ZSZ zaszczytnego imienia Jana Pawła II, które odbyły się 18.09.1999 roku. Emocje związane z wielkim świętem szkoły na długo pozostaną w mojej pamięci. Niesiony falą wzruszeń i wspomnień, postanowiłem odpowiedzieć pozytywnie na apel ówczesnej wicedyrektor szkoły, pani mgr Janiny Węglarz, dotyczący uzupełnienia wydanej już monografii ZSZ. Tak powstały moje „Spojrzenia wstecz, czyli między szkolną ławką a warsztatami mechanicznymi”. Wspomnienia dotyczyły okresu 1974 – 1977, kiedy to miałem przyjemność być uczniem tej właśnie szkoły. Co ciekawe i dla mnie bardzo przykre, do dziś nie otrzymałem żadnej odpowiedzi dotyczącej losów tego opracowania, choć od chwili przesłania całego materiału na adres szkoły minęło 11 długich lat. Postawa kadry kierowniczej ZSZ w tym akurat przypadku potwierdza stare sprawdzone powiedzenie: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. Natomiast indywidualni odbiorcy tych wspomnień są pod dużym wrażeniem, co tylko potwierdziło słuszność moich wysiłków.

Jak wiadomo, w 2001 roku przypadała 20. rocznica ogłoszenia stanu wojennego w Polsce. Moja córka Joanna oraz jej koleżanka Agnieszka Pawlikiewicz, wtedy uczennice II klasy pięcioletniego Liceum Handlowego w Łasku, poprosiły mnie – jako naocznego świadka tamtych mrocznych wydarzeń – o podzielenie się wspomnieniami i przedstawienie swojego poglądu na mechanizmy stanu wojennego. Z perspektywy minionych 20 lat starałem się przekazać młodszemu pokoleniu odczucia wówczas dwudziestodwuletniego młodszego chorążego WP, którego los i żołnierska służba związały się z dramatycznymi wydarzeniami z okresu obowiązywania na terytorium Polski stanu wojennego. Praca nosi tytuł „Stan Wojenny 1981 – 20 lat później”. Oczywiście po małej weryfikacji obydwa opracowania dołączam do niniejszego tekstu. Tekst podzieliłem na dwa tomy i pięć rozdziałów (I tom ma dwie części, a II trzy); całość oraz każda część jest dedykowana osobie lub osobom bliskim memu sercu. Na końcu każdego fragmentu umieściłem ilustracje, które nawiązują do poruszanych tematów.

Do napisania pierwszego rozdziału przyczynili się głównie moi rodzice. W drugim – listę absolwentów ZSZ klasy ślusarsko-kowalskiej z czerwca 1977 roku sporządziłem przy pomocy kolegi z klasy, Mariana Woźniaka. W niektórych zagadnieniach technicznych, topograficznych i personalnych tego rozdziału służył mi pomocą mój młodszy brat Wiesław, za co mu serdecznie dziękuję. W mojej pracy w większości tematów opierałem się na własnym i rodzinnym archiwum, a także osobistych zmaganiach z codzienną rzeczywistością w przedziale czasowym wymienionym na wstępie.

W kwestiach specjalistycznych, historycznych oraz dotyczących profesjonalnych zagadnień we wszystkich poruszanych przeze mnie motywach korzystałem z literatury fachowej, umieszczonej w bibliografii. Pomocnym okazał się też internet oraz media jednokierunkowe, takie jak gazety i czasopisma. Dużą rolę w tej kwestii odegrały również lektury szkolne.

Ze względów oczywistych nie mam możliwości porozumienia się z występującymi w moich wspomnieniach osobami – względnie z rodzinami nieżyjących – w związku z czym nie wiem, czy życzą sobie, aby o nich pisać pełnym nazwiskiem oraz imieniem. Dlatego w niektórych fragmentach podaję tylko pierwszą literę nazwiska, pseudonim albo całkowicie zmieniam dane osobowe. Z powodu długiego okresu objętego moimi wspomnieniami i historycznymi wędrówkami poprzez wieki oraz wiążącymi się z tym licznymi epizodami, nie mogłem uniknąć powtórzeń. Czas powstawania poszczególnych rozdziałów, jak i zmieniająca się rzeczywistość przyczyniły się do tego. Jednak starałem się ułożyć według własnego pomysłu kolejność występowania po sobie zdarzeń, związanych bezpośrednio lub pośrednio z tematem moich dociekań. Tytułowe życie w całej swej rozciągłości dostarczało rozwiązań, których nie objąłby najlepszy nawet scenariusz filmowy czy teatralny. Proszę wszystkich o życzliwe podejście do mojego tekstu, wybaczenie ewentualnych pomyłek i przeinaczeń oraz właściwe zinterpretowanie sensu moich wypowiedzi. Jako amator na polu twórczości literackiej chciałbym zachować dla siebie prawo do pewnego „marginesu” i widzenia spraw na swój sposób.

 

Autor

 

 

 

CZĘŚĆ I

 

Dom mego dzieciństwa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kraj lat dziecinnych!

On zawsze zostanie

Święty i czysty, jak pierwsze kochanie.

(Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz)

 

 

 

 

 

 

 

Kazimierzowi i Wiesławowi

w imię braterskiej miłości

 

Miałem sen, piękny sen, śnił mi się rodzinny dom,

Ciepły piec, duży stół i pachnący na nim chleb.

Miałem sen, piękny sen, a w nim, Mamo, Twoje ręce

Kroją chleb – dają znak, żebym wrócił jak najprędzej

 

A ja tam, Mamo, tam, gdzie już bliżej niźli dalej

Zanim sen minie ten, jeszcze, Mamo, mleka nalej

Jeszcze raz przytul mnie i serdeczną daj przestrogę

Zanim dzień spłoszy sen, pójdę, Mamo, w dalszą drogę.

 

Śniłem sen, piękny sen, miałem w nim tak mało lat.

Barwny sen, dobry sen, a w nim mój dziecięcy świat.

Stary dom w sadzie stał, dach się tulił do jabłoni.

Byłaś Ty, Mamo, tam… i pytałaś: synu, dokąd gonisz?

 

A ja tam, Mamo, tam, gdzie już bliżej niźli dalej

Zanim sen minie ten, jeszcze, Mamo, mleka nalej

Jeszcze raz przytul mnie i serdeczną daj przestrogę

Zanim dzień spłoszy sen, pójdę, Mamo, w dalszą drogę.

(Janusz Laskowski, Śnił mi się rodzinny dom)

1. Dzieje mojej miejscowości na przestrzeni wieków, ludzie i wydarzenia

Każdy normalnie funkcjonujący człowiek ma w swoim życiorysie miejsce, z którym jest serdecznie związany na całe swoje bytowanie na trzeciej planecie od Słońca.

To gniazda rodzinne usytuowane w małych wsiach lub dużych miastach; ich obraz sprzed lat pozostał w naszej pamięci na zawsze. I choć los niejednokrotnie bywa złośliwy, zmuszając do nieustannych wędrówek, myśl o nich łagodzi nastrój, prowadzi do uspokojenia i wyciszenia. Te małe ojczyzny mają za sobą ciekawą przeszłość, równie atrakcyjną teraźniejszość i niemniej intrygującą przyszłość. Gdzie warto wracać, należy wracać, a nawet trzeba wracać jak ptaki do swych siedlisk, koić chore nerwy, odzyskać spokój czy też po prostu naładować swój biologiczny akumulator pozytywną energią.

Dla mnie taką małą ojczyzną jest miejscowość Kamyk. To nie tylko mały punkt na mapie w skali 1:300 000, gdzieś w południowej Polsce, w środku województwa małopolskiego, na obrzeżach powiatu bocheńskiego i na północnym krańcu gminy Łapanów. To osada, gdzie historia, ta wielka i ta mała, zaznaczyły swoją obecność w różnych okresach dziejów Polski.

Jak można wywnioskować z dostępnych materiałów, nazwa wsi Kamyk ma charakter topograficzny, czyli ściśle związany z charakterystycznymi elementami obszaru, na którym osada została utworzona. A więc pokłady kamienia, przeważnie piaskowca, ale też innych form skalnych oraz nagromadzone liczne części skał, będące efektem aktywności przepływającej przez ten teren rzeki Stradomki, stały u podstaw nadania tej wsi takiej nazwy.

 

1.1. Początki osady. Europejskie korzenie miejscowości. Koligacje właścicieli Kamyka. Dzieje osady do końca XVII wieku

Pierwszymi prywatnymi właścicielami ziem, na których leży Kamyk, byli bracia z rodu Półkoziców – wyższy urzędnik do zleceń księcia Bolesława V Wstydliwego – Dzierżykraj – oraz wyższy duchowny katolicki – Wysz z Niegowici. Nadania tych tytułów w 1260 roku dokonał książę Bolesław V Wstydliwy (panował w latach 1243 – 1279).

Prawdopodobnie to właśnie oni położyli podwaliny pod wspaniałą na owe czasy budowlę, jaką stał się obronny rycerski zamek, posiadający murowaną wieżę, zwany fortalicjum Kamyk. Ulokowano go na wzgórzu, na lewym brzegu rzeki Stradomki, które otrzymało nazwę Góra Zamkowa lub po prostu Zamczysko. Wzniesienie było zalesione, a budowla została ulokowana na wysokości 274,5 metrów n.p.m. w widłach rzeki Stradomki i jej lewobrzeżnego dopływu o nazwie Kamionka. Gród usytuowano na cyplowatym zakończeniu grzbietu górskiego, ciągnącego się południkowo wzdłuż lewego brzegu rzeki. Zbocza grzbietu opadają stromo w kierunku północnym, południowym i wschodnim, jedynie od zachodu znajduje się dość łagodny dostęp do miejsca usytuowania grodu, gdzie teren lekko się wznosi. Te warunki ukształtowania powierzchni decydują o tym, że jest to płaskowyż, czyli obszar wysoko położony o płaskiej lub lekko falistej powierzchni, będący fragmentem większej formy ukształtowania terenu. Całość uzupełniają doliny i wyraźne odznaczanie się wśród otaczających go niższych obszarów. Wierzchołek wzgórza zamkowego tworzy nieregularny owal o wymiarach 28 na 23 metry, wydłużonego w kierunkach: północno-wschodnim i południowo-zachodnim. W wyniku badań archeologicznych odkryto ślady okrężnych wałów, szerokich nasypów ziemnych o kształcie trójkątnym i bastionów, tzn. podstawowych elementów fortyfikacyjnych umocnień wznoszonych na wysuniętych narożnikach twierdzy. Pierwsze prace wykopaliskowe w tym rejonie przeprowadził w latach 20. XX wieku prof. rolnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, również gospodarz pobliskiej Dąbrowicy, Jan Włodek. Znalazł kości i ułamki naczyń glinianych. Na podstawie systematycznych badań naukowych dokonanych w latach 1967 – 1968 ustalono, że najstarsze ślady osadnictwa na tym terenie pochodzą z drugiej połowy XIII wieku. Wśród znalezisk odnotowano: fragmenty obramienia otworu drzwiowego wykonane z piaskowca, a także grot bełtu kuszy. Pozwala to na stwierdzenie, że w XIII wieku znajdowała się w tym miejscu średniej wielkości osada, posiadająca znakomite naturalne warunki obronne. Przy odkryciach datowanych na XIV wiek ustalono, że w tym czasie nastąpił istotny rozwój i rozkwit grodu oraz jego znaczne powiększenie. Przypuszczalnie w zachodniej części wybudowano obronną wieżę z kamienia. Całość otoczono podwójnymi wałami okrężnymi, które posiadały wewnętrzną konstrukcję kamienno-ziemną wzmocnioną drewnianymi belkami. Środek wałów tworzyły duże kamienne piaskowce. Nad samą rzeką Stradomką, czyli z północno-wschodniej strony zamczyska, wały były połączone z wieżami wykonanymi z kamienia, drewna i ziemi, które wzniesiono na planie pięcioboku. Spełniały one przynajmniej dwie funkcje: wzmacniały fortyfikacje, a co za tym idzie obronę grodu, a także zapewniały dobrą widoczność oraz obserwację doliny rzeki. Wszystkie walory całej budowli przemawiają za tym, że wraz z podobnymi konstrukcjami zbudowanymi w bliskiej odległości w Sieradzce i Wieruszycach gród bronił wejścia do doliny rzeki Stradomki od strony północnej. Na przełomie wieków XIII i XIV odbywała się intensywna kolonizacja tych i odleglejszych terenów, łącznie z Beskidami, czyli znaczną częścią Karpat. Uzasadniony wydaje się wniosek, że gród stanowił pierwszy punkt osadniczy, z którego prowadzono dalszą akcję kolonizacyjną. Powolne, ale jednak wytyczanie dróg łączących znacznie odległe rejony sprzyjało takiemu rozwojowi osadnictwa, a także było impulsem do rozkwitu gospodarki, rzemiosła, handlu itp. Sam obiekt fortyfikacyjny zaczął stopniowo tracić swój blask przypuszczalnie pod koniec XIV wieku, kiedy duży pożar, wywołany prawdopodobnie przez warunki atmosferyczne, strawił zabudowania mieszkalne i obronne. Należy dodać, że istnieją również badania naukowe wskazujące na znacznie wcześniejszy okres pojawienia się na tym terenie potencjalnych budowniczych, które przesuwają datę powstania obiektu na okres od 600 do 1200 roku n.e. Do tej właśnie epoki nawiązuje Karol Bunsch, znakomity twórca między innymi cyklu powieści piastowskich, z wysuwającym się na pierwszy plan, wplecionym w historyczne wydarzenia z czasów panowania Mieszka I – „Dzikowym skarbem”. Ten właśnie autor, zwłaszcza w rozdziałach: „Niespodzianka”, „Dziedzic”, „Zbrozło w Grodzisku” oraz „Zburzone gniazdo”, umieszcza wartką akcję utworu na terenie zamku w Kamyku nad rzeką Stradomką i jego najbliższych okolicach. Według niego główny bohater powieści, rycerz Dzik, po wielu przygodach i perypetiach umiera od ran poniesionych w bitwie pod Cydzyną, zwaną też Cedynią, w 972 roku, podczas której mężnie walczył z Niemcami. Natomiast jedna z legend opowiada o jego zbójeckiej działalności, która skończyła się tragicznie w bagnie, w pobliżu Góry Zamkowej, gdzie Dzik miał zakończyć żywot, zanadto obciążony zrabowanym skarbem. Nie mniej interesujące są dalsze losy zamczyska, przechodzącego w kolejnych latach z rąk do rąk poszczególnych właścicieli. Na pewno wiadomo, że w pierwszej połowie XVI wieku (dokładnie w 1539 roku) obiekt został sprzedany za zgodą męża Sebastiana Wielogłowskiego, zwanego Nanajką, przez niejaką Jadwigę Wielogłowską wraz z częścią sąsiedniej miejscowości Chrostowa – Krzysztofowi Niewiarowskiemu. Góra Zamkowa otrzymała drugą oficjalną nazwę, zostając w pamięci współczesnych i następnych pokoleń – Chrostowską Górą. Tylko rzeka Stradomka nadal płynęła obok majestatycznie, zupełnie nie zwracając uwagi na zmieniających się właścicieli i nazwy. Do teraźniejszych czasów przetrwały tylko resztki zamczyska, stanowiące atrakcję turystyczną, miejsce spotkań harcerzy czy też będące terenem badań wykopaliskowych i tworzonych fantastycznych opowieści, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Któraś tam z kolei powiastka zapewnia o tym, że z tego właśnie grodu mają prowadzić podziemne przejścia do Wieruszyc, Sieradzki i Wiśnicza. Taką hipotezę mają potwierdzać bliskie związki z Bochnią, w której jak wiadomo od 1248 roku istniała pierwsza żupa solna, a więc drążenie w głąb ziemi szybów oraz przejść i komór podziemnych na różnych poziomach nie było niczym nadzwyczajnym dla ówczesnych ludzi. Istotny również wydaje się fakt dogodnego jak na tamte czasy połączenia z Bochnią. Już przed 1262 roku biegła tędy regionalna droga z Bochni przez Sobolów i Łapanów do Szczyrzyca, gdzie znajdowała się wówczas siedziba powiatu i zakonu cystersów. Wykorzystując takie połączenie, transportowano tędy z całego zalesionego obszaru drewno do bocheńskiej kopalni, a w przeciwnym kierunku – wydobytą na powierzchnię sól. Tak więc posiadano pewne rozeznanie w terenie i możliwość wytyczenia ewentualnych kierunków drążenia podziemnych przejść. Jedyną namacalną rzeczą, będącą pamiątką po rycerskim zamku, są metalowe, kute drzwi, stanowiące wyposażenie wschodniej ściany parafialnego kościoła pw. Wszystkich Świętych w Sobolowie. Według przekazu ludowego wspomniane drzwi były kilkakrotnie przenoszone przez parafian z zamku do kościoła, ale każdorazowo w niedających się wytłumaczyć okolicznościach wracały na teren zamku. Kres tym zagadkowym zjawiskom dała dopiero uroczysta procesja w święto Bożego Ciała, odbyta przez parafian na trasie kościół–zamek–kościół. Po tym zabiegu drzwi pozostały w świątyni na wieczne czasy.

Miejscowość Kamyk została lokowana, a więc założona na zalesionych obszarach.

Osada stopniowo powiększała areał swoich pól uprawnych poprzez intensywny karczunek, innymi słowy wydobycie pniaków z korzeniami po ściętych drzewach w celu przystosowania ziemi pod uprawę roli. Tak więc jego pierwotna zabudowa miała cechy wsi łanowej, zwanej też leśną lub łańcuchową. Ten typ wsi był rozpowszechniony w okresie średniowiecza w czasie kolonizacji Polski, między innymi również Małopolski. Kolonizacja była zasiedlaniem terenów bezludnych lub słabo zaludnionych przez jeńców wojennych lub brańców z wypraw rycerskich. Nie bez znaczenia pozostaje fakt znacznego odsetka ludności pochodzącej z rozpowszechnionego w tym okresie handlu ludźmi, którzy przeważnie w wyniku prowadzonych wojen stawali się własnością możnych. Od wieku XI stosowano także obyczaj tzw. wolnych gości, a od XII wieku również gości pochodzenia obcego, w tym niemieckiego. Lokacja na terenie, gdzie powstał Kamyk, miała co najmniej kilka uzasadnień. Wśród nich należy wymienić duże połacie lasów i pokładów skał piaskowca, a więc bezpośredni dostęp do podstawowego budulca. Rozmieszczenie i nie najgorsza jakość mozolnie uzyskiwanych gleb, układ sieci wodnej, o czym decydowała przepływająca rzeka i jej dopływy, to kolejne atuty. Las i rzeka oznaczają również swobodny dostęp do ich bogactw naturalnych, przynajmniej w początkach osadnictwa. Duże znaczenie miało także stosunkowo dobre ukształtowanie terenu, które sprzyjało prowadzeniu w miarę gromadnego życia. Wreszcie bardzo ważną rolę w systemie bezpieczeństwa odgrywał gród obronny, który chronił osadników przed grabieżami i najazdami obcych wojsk lub band rozbójniczych. Jak wynika z charakteru wsi łanowej, zagrody w Kamyku znajdowały się po obu stronach drogi, która przebiegała dnem ukształtowanej tutaj doliny. Każda zagroda była zbudowana na łanie wykarczowanego pola, który odchodził od głównej drogi, aby przejść w należący do tego samego gospodarstwa płat lasu. To decydowało o tym, że utrwaliło się również drugie określenie takiego typu wsi, jako leśno-łanowa. Łan stanowił największą jednostkę mierniczą związaną z przestrzenią, tzw. chłopski większy odpowiadał 43, a mniejszy 30 morgom. Ten ostatni równy był takiemu obszarowi ziemi, którą parobek (stały lub sezonowy robotnik najemny, pracujący na folwarku lub w gospodarstwie bogatego chłopa, ewentualnie służący w majątku dworskim) mógł do południa zaorać parą wołów (około 0,598 ha). Powszechnie panujący wtedy ustrój społeczno-polityczno-ekonomiczny, zwany feudalizmem, opierał się na zależności ziemskiej. Każdy chłop również w Kamyku podlegał właścicielowi ziemskiemu, ponieważ użytkował ziemię, która należała do tego właściciela.

Pojawienie się wśród kolonistów ludzi pochodzenia niemieckiego spowodowało, że Kamyk jeśli nie został założony, to na pewno przeszedł w systemie gospodarowania na prawo niemieckie. Wskazuje na to, oprócz już wymienionego łanu, funkcja sołtysa odnotowana w dokumentach z lat 1432, 1474 (wtedy tę funkcję pełnił kmieć o imieniu Jan), 1527, 1529. Wiadomo na pewno, że ten urząd funkcjonował w Polsce od XIII wieku za sprawą kolonizacji niemieckiej. Sołtys (niem. Schuldheiss, co oznaczało „śledzący winę”) wypełniał na polskiej wsi czynności, które w mieście należały do wójta i burmistrza. Zakładał wieś, ściągał osadników, rządził gromadą, sądził wraz z ławnikami wybieranymi spośród gospodarzy wedle prawa obyczajowego. W zamian za to otrzymywał dziedzicznie kilka łanów w zależności od zakresu pracy, i jeśli występowały: karczmę i młyn. Również dochód z ław rzeźniczych, zwanych jatkami, z kuźni oraz 1/3 opłat sądowych (grzywien), a także okresowo posiadał wolność od podatków i danin. Był zobowiązany w razie potrzeby do konnej służby wojskowej wraz z pachołkiem (służącym). Pierwotne źródła pisane o Kamyku są datowane na 1390 rok. Wtedy była to villa Camyk, a w latach 1404 – 1413 Kamik, który przynależy do parafii Sobolów i powiatu szczyrzyckiego. Około roku 1432 następuje zmiana nazwy na Kamyk, który w latach 1470–1480, 1581, 1596 i 1629 należy do parafii w Niegowici (obecnie gmina Gdów, powiat wielicki). W średniowieczu jest najpierw własnością panujących (do około 1260 roku), by w wyniku nadań przejść w ręce szlachty. Na skutek koligacji rodzinnych należy do różnych właścicieli, przechodząc wielorakie podziały i połączenia na przestrzeni kolejnych wieków. Od końca XIV wieku i przez całe XV stulecie należy do rodziny Ligęzów Marszowskich z Marszowic (obecnie gmina Gdów, powiat wielicki). W latach 1426 – 1432 dziedzicem miejscowości jest Mikołaj z Marszowic. Przed rokiem 1443 Kamyk przeszedł w ręce syna Mikołaja, Jana, zwanego Chamieciem.

Rodzinne powiązania sprawiły, że na pewien czas osada dostała się w posiadanie rodziny Kostrzeckich. I tak w latach 1443–1457 dzierżawczynią Kamyka została Świętochna Kostrzecka, wdowa po Janie. Należy tu zaznaczyć, że dzierżawczyni to osoba, która na mocy umowy dzierżawy użytkuje cudzą rzecz ruchomą albo nieruchomą, przez co pobiera z tego tytułu dochody, płacąc jednocześnie określony czynsz. W roku 1475 niejaka Katarzyna, żona Piotra z Kostrzy (obecnie gmina Jodłownik, pow. limanowski), w wyniku zadłużenia się u Gotarda z Krakuszowic (obecnie gmina Gdów, pow. wielicki) jest zmuszona do ustanowienia zastawu, w skład którego wchodził między innymi Kamyk, w wysokości 100 grzywien na rzecz wyżej wymienionego. Było to zabezpieczenie powstałego długu na majątku dłużniczki. W owym czasie grzywna jako jednostka pieniężna stanowiła sztabkę srebra o stosownej wadze lub ustaloną ilość skór, traktowaną razem jako jeden element płatniczy (w związku z kłopotami z dostępem do kruszcu była równoprawną jednostką płatniczą).

Dla lepszego zrozumienia panujących wtedy stosunków własnościowych i obrotu towarowego warto pokrótce prześledzić przebieg kształtowania się tej formy płatności.

Od czasów Mieszka I, a więc włączenia państwa polskiego do kultury Zachodu, zaczęto wybijać w naszym kraju monety zwane denarami, które po obu stronach zawierały napisy w języku łacińskim, dotyczące imienia księcia lub króla oraz na przykład nazwy miejscowości. W początkowym okresie były to grube monety, i tak denar Bolesława Chrobrego (panował w latach 992 – 1025) ważył 1,5 grama. W wieku XII za panowania Bolesława Krzywoustego i jego czterech synów denar osiągnął wagę 0,23 grama. Psucie monety, czyli zmniejszanie ilości srebra w monecie, powodowało obniżenie wartości denara. Jednak w wielu przypadkach było celowym zabiegiem stosowanym przez większość władców, którzy posiadając prawo wybijania monety, dążyli do tego, by z grzywny srebra wybić jak najwięcej monet, przez co bogacili się i powiększali swój skarb. Doszło do tego, że z końcem XII wieku denary ustąpiły miejsca cienkim blaszkom jednostronnie bitym, tzw. brakteatom. Mieczysław Stary, zwany także Mieszkiem Starym (panował w latach 1138 – 1202), korzystając ze wzorów niemieckich, wprowadził je do użytku najpierw w Wielkopolsce, później na terenie całego kraju. Brakteat był wprawdzie większy od denara, ale cieniutki, co powodowało jego częstą łamliwość. Przyczyniło się to do wycofywania monety z obiegu i zastępowania jej nową. Napędzało to koniunkturę mincerzy (producentów monet) i urzędników książęcych. Pierwszą próbę naprawy pieniądza podjął Henryk Brodaty (panował w latach 1231 – 1238), wprowadzając grubszego denara.

Gruntowną reformę polskiej monety przeprowadził Kazimierz Wielki (panował w latach 1333 – 1370).

Przede wszystkim ustalono, że srebro użyte do produkcji monet będzie próby trzynastej (13 części czystego srebra i 3 części aliażu, czyli domieszki innych metali, na przykład miedzi). Grzywna miała ważyć około 200 gramów srebra próby trzynastej (162,5 grama czystego srebra i 37,5 grama domieszki), z czego wykonywano 48 groszy, co odpowiadało: 96 półgroszom, 96 kwartnikom, 864 denarom, 24 skojcom i 4 fertonom. Według takiego schematu do prowadzenia szybkiej, skutecznej i zrozumiałej dla szerokich mas społecznych rachunkowości, wprowadzono również monety liczalne, zwane inaczej rozrachunkowymi. W sumie dawało to dość przejrzysty sposób prowadzenia handlu.

Jeden ferton ważył 49,99 grama srebra, co odpowiadało 1/4 grzywny i nazywało się wiardunkiem (niem. Vierdung). Wiardunk był monetą liczalną.

Natomiast grzywna skórkowa składała się z cennych skór takich zwierząt, jak: kuny, sobole, wiewiórki itp. Przyjmuje się, że w okresie jej wprowadzania 40 takich skórek, nanizanych łebkami na sznurek, odpowiadało grzywnie kruszcowej. Również i ta forma płatności z biegiem lat traciła na wartości, by w XIV i XV wieku osiągnąć pułap pięciu sztuk równoważących jedną grzywnę srebrną. Koniec średniowiecza to powolne wycofywanie jej z użycia na rzecz grzywny kruszcowej.

Powracając do zastawu z roku 1475, jeśli nawet w wyniku dewaluacji wartość nabywcza denara spadała, to i tak była to bardzo duża kwota pieniędzy, sięgająca w przeliczeniu na polskie denary ponad 86 tysięcy, grosze – 4800, skojce – 2400. W przypadku grzywny skórkowej około 500 zestawów po 40 skórek każdy. W tym okresie cena krowy wahała się w granicach 48 – 50 skojcy, a beczka owsa o pojemności 132 litry (liczalna jednostka objętości, ówczesne 1,5 korca) około 12 denarów (1/3 skojca). Jak widać, wartość nabywcza monet tego okresu pozwalała na nabycie za podany wyżej zastaw odpowiednio: 48 – 50 krów lub 7200 beczek owsa o pojemności 1,5 korca.

W latach 1477 – 1478 następują kolejne zastawy dotyczące nieruchomości w Kamyku. Otóż w pierwszym przypadku Gotard z Krakuszowic uzyskany zastaw 100 grzywien odstąpił Mikołajowi ze Stradomii (obecnie Stradomka, gmina Bochnia, pow. bocheński). W roku 1478 Piotr z Kostrzy zastawił za 8 grzywien Andrzejowi, również ze Stradomii, swój młyn napędzany kołem wodnym, zlokalizowany na rzece Stradomce, naprzeciw leżącego na jej lewym brzegu placu, gdzie w późniejszym czasie osiedlili się panowie: Leon Maciuszek i Piotr Węglarz z rodzinami.

Jak wiele innych rzeczy, również młyny zostały rozpowszechnione w Polsce za przykładem niemieckim oraz czeskim. Udoskonaliło to zdecydowanie przerób zbóż między innymi na mąkę, kaszę, płatki i otręby. Początkowo prawo budowy młynów miał książę i osoby przez niego upoważnione. W wieku XV, a więc w okresie powstania młyna, w Kamyku prawo to przysługiwało już wszystkim dziedzicom. Wprawdzie zgodnie z przepisami społeczność sołecka w Kamyku posiadała prawo budowy między innymi młyna i karczmy, ale to właściciel młyna miał ustalone monopole: mlewny w przypadku młyna i propinacyjny w przypadku warzenia piwa i miodu, jeśli była karczma. I tak kmiecie i chłopi byli zobowiązani do korzystania z pańskiego młyna, nie wolno im było używać obcego. Sam właściciel wydzierżawiał młyn młynarzowi, zaliczanemu do arystokracji wiejskiej, który pobierał za mielenie zboża zapłatę w wysokości: od pana 1/3 zmielonego ziarna, a od chłopa pewną miarę od korca (w średniowieczu korzec krakowski jako jednostka objętości ciał sypkich wynosił 88 l). Od nazwy tej miary młyny średniej wydajności (1 – 2 koła napędzające) nazywano korzecznikami. Właśnie takowy młyn funkcjonował w Kamyku.

Głównym zajęciem mieszkającej w Kamyku ludności w latach 1415–1480 była produkcja rolna, a szczególnie uprawa zbóż. Na pierwszy plan wybijają się łany kmiece i to one stanowią o większości produkcji zboża. Kmieć w tym czasie był chłopem wolnym mającym własne gospodarstwo, przynajmniej jednołanowe. Oczywiście musiał płacić podatek w wysokości 12 groszy od łana, nazwany podatkiem łanowym.

Gdy w Kamyku władzę sprawował szlachcic Piotr Kostrzecki, na jego usługach byli między innymi następujący kmiecie: Jan Smarsz oraz nieznani z nazwiska Andrzej i Katarzyna. W krajobrazie uprawy ziemi dominowało zakorzenione już na dobre tzw. zmianowanie trójpolowe. Polegało ono na tym, że całość pól uprawnych dzielono trojako: jedną część obsiewano żytem, drugą zbożem jarym (przede wszystkim owsem) i lnem, a trzecia ugorowała, służąc wsi jako wspólne pastwisko. W roku następnym pierwszą część obsiewano zbożem jarym, druga część ugorowała, a na trzeciej siano żyto. Żyto, oprócz przemiału, w dużym procencie trafiało do browarów. Owies w średniowieczu przez długi okres był produktem płatniczym w tzw. naturaliach. Jeden denar odpowiadał dwóm mensurom owsa, co dawało 5–6 garncy ziarna tego zboża. Garniec był w tym czasie jednostką objętości. Jego nazwa pochodziła od naczynia i miała w Polsce różne, aczkolwiek przybliżone wartości. Na terenie Małopolski – również Kamyka – w użyciu był garniec krakowski odpowiadający 2,75 litra. Na korzec wchodziły 32 garnce, a na beczkę 48 garncy. Pola użyźniano popiołem powstałym z palenia ściernisk i chrustów oraz w małych ilościach nawozem organicznym. Do orki używano, w zależności od jakości gleby, radła, sochy oraz rozpowszechnionego już na dobre za przyczyną osadników niemieckich – pługa. Najprymitywniejsze radło ciągnione przez dwa woły nie nadawało się do ciężkich gruntów. Za pomocą metalowej radlicy wydobywało ziemię na wierzch, nie odwracało i nie odkładało skib. Po przeschnięciu ziemi, używając na wpół metalowej brony, niszczono i usuwano chwasty oraz spulchniano i wyrównywano po orce glebę, a także przykrywano nasiona wrzucone w ziemię w czasie siewu. Ulepszona wersja radła, czyli tania i lekka socha, nadawała się do orki na gruntach kamienistych albo uzyskanych po raz pierwszy z lasu. Rozwidlone lemiesze odwalały ziemię na boki. Socha była ciągnięta najczęściej przez konia. Częste usterki były dość sprawnie usuwane ze względu na prostą konstrukcję. Najbardziej zaawansowany technicznie pług doskonale radził sobie z ciężką ziemią. Jego konstrukcja przechodziła wszystkie stadia: od drewnianej, poprzez pół żelazną, aż do żelaznej. Za pomocą solidnego lemiesza pług odwracał i odkładał skiby. W skład wchodziły dwa kółka, które podtrzymywały konstrukcję pługa i poprawiały jakość poruszania całego zestawu, ciągniętego najlepiej przez dwa konie.

Jeśli chodzi o zbiór produktów rolnych, to zboże przez długi okres było ścinane sierpem, a trawę sieczono rozpowszechnioną już kosą.

Również w tym czasie, bo około połowy XV wieku, powstaje w Kamyku nowy dwór wraz z folwarkiem utworzonym na rolach chłopów użytkujących do tej pory gospodarstwa rolne. Z dostępnych informacji dotyczących odprowadzanej zgodnie z obowiązującym wtedy prawem dziesięciny snopowej z ról folwarcznych od sołtysa oraz mesznego (od kmieci z Kamyka dla plebana w Sobolowie) można wywnioskować, że wielkość folwarku wahała się w granicach od 50 do 52,5 hektara, co odpowiadało ówczesnym trzem łanom. Powstanie folwarku, czyli dużego gospodarstwa rolnego produkującego na zbyt, którego właścicielem był pan wsi i dworu, było podyktowane zmieniającymi się uwarunkowaniami gospodarczymi w kraju, a nade wszystko bardzo szybko rosnącym popytem na zboże. Jeśli w XIV wieku zapotrzebowanie na zboże było minimalne, to już początki następnego stulecia sygnalizowały zmiany, a od połowy XV wieku rosło bardzo szybko. Polska uporała się z zakonem krzyżackim, cała rzeka Wisła należała do naszego państwa. Do Gdańska spławiano coraz więcej towarów, w tym zboża. Również bardzo ważnym czynnikiem, może wręcz decydującym, był fakt zwolnienia folwarków pańskich od wszelkich podatków (małym wyjątkiem była dziesięcina snopowa dla kościoła parafialnego), co powiększało znacznie i tak już duży majątek pana. Te właśnie przyczyny leżą u podstaw zamiany, również w Kamyku, znacznej części gospodarstw czynszowych na folwarczne. Z reguły folwarki rozwijały się przede wszystkim tam, gdzie był łatwy zbyt zboża, a więc w pierwszej kolejności nad spławnymi rzekami. Tak było właśnie w Kamyku. Lepszych warunków od panujących po obu brzegach rzeki Stradomki, na jej odcinku w tej miejscowości, nie można było sobie wymarzyć. Gdyby nawet założyć, że z jakichś powodów rzeka nie była żeglowna, to zgodnie z ówczesnym prawem właściciel folwarku korzystał z chłopskiego sprzężaju, wykorzystując go na podwody, tj. przewóz dworskich ładunków na znaczne odległości. Tak więc dostęp do rzeki Raby czy nawet Wisły stał otworem.

Wszystkie prace polowe na folwarku wykonywali chłopi pańszczyźniani, stopniowo zmuszani do coraz większych obciążeń. Wiązało się to z postępującą utratą dotychczasowych uprawnień i przywilejów chłopów, co doprowadziło do wtórnego poddaństwa, czyli powrotu do stosunków poddańczych z okresu przed średniowiecznym osadnictwem. Należy zdecydowanie podkreślić, że zarówno panujący, jak i ówczesny sejm, nie oszczędzali chłopów. Dla przykładu Władysław Jagiełło (panował w latach 1386 – 1434) w 1423 roku zezwolił szlachcie na wykup przywilejów sołeckich, a sejm w 1496 roku uchwalił w ramach konstytucji przywiązanie chłopa do ziemi. Spowodowało to ograniczenie jego wolności osobistych, między innymi wymagana była zgoda pana na małżeństwo chłopa i opuszczenie przez niego wsi. Pan posiadał również prawo sądzenia chłopa. Zaostrzono warunki wydawania zbiegłych chłopów, zabroniono swobodnego wysyłania synów do miast na naukę i do rzemiosła oraz okresowo powiększano robociznę obowiązkową, tj. nieodpłatną. Robocizna ta była dostosowana do możliwości chłopów, i tak: gospodarstwa kmiece posiadające konie i woły (tzw. inwentarz pociągowy) oraz przeciętnie jednołanowy areał (około 16 ha) dostarczały pańszczyzny sprzężajnej gospodarstwa drobne, tj. zagrodnicze (do 4 ha), wykonywały pańszczyznę pieszą. Szacunkowo ustalono, że na jednym łanie folwarcznym pańszczyznę wykonywało około dziesięciu poddanych. W roku 1520 sejm ustalił wymiar pańszczyzny kmiecej (sprzężajnej) na jeden dzień tygodniowo z jednego łana, by w połowie XVI wieku podnieść ją do trzech dni tygodniowo. Za kolejne 100 lat wynosiła ona już od czterech do pięciu dni. Od wspomnianego 1520 roku na pieszy rodzaj pańszczyzny (jeden-dwa dni w tygodniu), oprócz zagrodników wychodzili również: chałupnicy (do 1 ha), komornicy (nieposiadający własnych domostw i ziemi) oraz karczmarze.

Choć pańszczyzna była największym obciążeniem, nie kończyły się na niej zobowiązania chłopskie, bo kmieć z dochodu, jaki uzyskiwał z własnego gospodarstwa, musiał płacić czynsz (w XV wieku wynosił on od 30 do 50 groszy z łana) za wydzieloną mu ziemię. Roczne daniny z jednego gospodarstwa chłopskiego na rzecz dworu wynosiły: 30 jaj, dwa kapłony (wykastrowane i specjalnie tuczone młode koguty o wadze od 2,5 do 5 kilogramów), dwa sery, dwa korce zboża oraz grzyby i runo leśne. Nie należy zapominać także o dziesięcinie snopowej dla kościoła parafialnego. Z tego, co zostało, utrzymywano rodzinę, konserwowano lub budowano nową chatę, oborę, stodołę czy chlew.

Aby iść z postępem, należało dokonywać zakupów narzędzi, w innym wypadku gospodarstwo przegrywało konkurencję z pańskim folwarkiem. W folwarku, podobnie jak u kmieci, uprawiano głównie żyto, owies i len, następnie jęczmień oraz w mniejszych ilościach pszenicę. Choć ziemie, na których był położony w Kamyku folwark (większa jego część bezpośrednio nad rzeką Stradomką), nadawały się do uprawy właśnie tego zboża chlebowego, jej produkcja nie była jeszcze odpowiednio rozpowszechniona. W zależności od koniunktury siano jeszcze proso, tatarkę (grykę), len, groch i rzepę. Zboże było na pierwszym miejscu i dochody z jego produkcji wielokrotnie przekraczały przychód z wszystkich innych działów gospodarstwa wiejskiego, ale logiczne wydaje się, że w tym czasie – wprawdzie w mniejszym stopniu – stawiano również na produkcję zwierzęcą, choćby z takich prozaicznych powodów, jak zabezpieczenie właściwego funkcjonowania folwarku. Woły wykorzystywano do ciągnięcia, konie do transportu i dla wojska, krowy dostarczały mleka, mięsa i produkowały nawóz organiczny, a świnie były źródłem mięsa i skór.

Wielkość folwarku w Kamyku jednoznacznie informuje o tym, że zarządzał nim sam właściciel, mając do pomocy osoby do ciągłego nadzoru oraz czeladź folwarczną, wykorzystywaną do pracy. Pierwszą grupę reprezentował włodarz, zwany również urzędnikiem – ekonomem. Był to chłop zwolniony ze wszystkich powinności chłopskich, nadzorował wykonywanie pańszczyzny i innych obowiązków przez chłopów i czeladź. Dla przykładu latem nadzorował roboty w polu, a zimą młockę zbóż. Ze względu na kojarzenie go z właścicielem folwarku, dla którego był dostarczycielem różnych informacji o społeczności wiejskiej, nie był osobą szczególnie lubianą.

Czeladź folwarczna (służba domowa i pracownicy najemni) była grupą, która zapewniała właściwe funkcjonowanie dworu i folwarku. Służba domowa mieszkała bezpośrednio na folwarku, nie posiadała majątku na wsi w postaci ziemi i gospodarstw, wywodziła się z członków rodzin kmieci i zagrodników.

Wśród pracowników najemnych, którzy byli zatrudniani w zależności od potrzeb, byli: fornale pracujący końmi, pasterze bydła i świń, oracze (tzw. rataje), którzy wykonywali orkę, woźnice oraz porobcy zatrudniani do wszelkich prac pieszych i wykonywanych sprzężajem.

Zatrudniano również kobiety, i tak na przykład dziewka folwarczna wykonywała lżejsze prace w kuchni, przy krowach, a także pieliła warzywa. Umowę o pracę zawierano na okres roku, czyniąc to zwyczajowo przed Bożym Narodzeniem. Wynagrodzenie wypłacano zainteresowanym częściowo w naturze (na przykład zbożem), a częściowo w groszach polskich. W skład folwarku oprócz własności ziemskiej wchodziły jeszcze budynki mieszkalne i gospodarcze. Stała służba folwarczna zamieszkiwała czworaki, czyli drewniany parterowy budynek kryty słomą, z czterema mieszkaniami, położony przy zabudowaniach gospodarczych. Wśród tych ostatnich na pierwszy plan wysuwało się gumno, bo tam gromadzono wszystkie zbiory oraz zapasy. Były to cztery stodoły wybudowane na bokach placu zbliżonego do kwadratu i połączone płotem. Całość uzupełniały: chlewy dla świń, obora dla bydła, stajnia dla koni i komórki dla pasterzy mieszkających wraz ze zwierzętami. Część produkcyjną reprezentował browar (właściciel posiadał monopol propinacyjny na warzenie piwa) i oddalony nieco od centrum folwarku młyn (nad rzeką Stradomką); którego funkcjonowanie sankcjonowało uprawnienie właściciela dworu do korzystania z monopolu mlewnego. Nad tym wszystkim górował dwór szlachecki, wiejski dom mieszkalny, stanowiący siedzibę pana dóbr. Był to parterowy budynek w kształcie prostokąta, wybudowany z solidnych bel drewnianych (sosnowych i jodłowych) na podmurówce z kamienia (łatwa dostępność materiałów budowlanych w najbliższym terenie). Dach wykonano również z tego drewna, pokrywając go specjalnie przygotowaną w tym celu żytnią słomą. Dwór usytuowano na lekkim podwyższeniu u podnóża wzniesienia, w otoczeniu wysokich drzew. Do budynku wchodziło się przez ganek, pokryty daszkiem opartym na słupkach. Wewnątrz dworu znajdowały się: sień, izba stołowa, zwana jadalną, pokoje gościnne, sypialnie i spiżarnia. Wyposażenie tych pomieszczeń stanowiły: ławy, stoły, stołki, zwane zydlami, szafy, kredensy czy skrzynie, a także ceglane i kamienne piece zdobione malowanymi kaflami. Podłoga była wykonana z tarcicy sosnowej i dębowej, a stropy z belek głównych, nazwanych sosrębami, które biegły w kierunku poprzecznym do pozostałych belek, o znacznie mniejszym przekroju poprzecznym. Okna oszklone były małymi szybkami, oprawionymi ołowiem.

Lokalizacja dworu i folwarku w takim miejscu skupiła na sobie rosnące zainteresowanie ludności tym terenem. Była w następnych latach i wiekach impulsem do osiedlania się w coraz większym promieniu od samego dworu. Na tyle ten trend okazał się istotny, że omawiany rejon stał się z czasem jedną z wydzielonych części Kamyka, przyjmując swoją nazwę „Pod Dworem” właśnie od protoplasty, jakim był szlachecki dwór. Na początku pierwszej dekady XVI wieku w wyniku dziedziczenia po zmarłej Ludmile Kostrzeckiej, dobra znajdujące się w Kamyku, a więc przedmioty i prawa, oraz: grunty ze zbożem na pniu, pobór czynszów, sumy ze sprzedaży tychże gruntów, domy i zabudowania gospodarcze oraz zwierzęta, a także sprzęt przeszły na spadkobierców. Ci zaś, tj. Mikołaj z Kunic (obecnie gmina Gdów, pow. wielicki), Adam z Niewiarowa (gmina Gdów, pow. wielicki) i Elżbieta Łapka, żona Zbigniewa z Kobylca (gmina Łapanów, pow. bocheński), dokonali krótkotrwałego ich wydzierżawienia.

W roku 1503 Adamowi z Niewiarowa (na rok od wtorku po Niedzieli Palmowej), a w 1504 roku Adamowi Marszowskiemu, pobierając za to w obydwu przypadkach odpowiedni czynsz. Na początku drugiej dekady tego wieku, w 1513 roku, wymienieni sukcesorzy (spadkobiercy) dokonali solidarnego podziału wsi Kamyk, każdemu po 1/3 dóbr.

W roku 1516 dziedzice z Kamyka, Zbigniew Łapka, jego żona Elżbieta i syn Mikołaj, w ramach posagu (wyprawy między innymi w pieniądzach dla wychodzącej za mąż córki od rodziców i brata) dla Anny wypłacili 200 florenów (złota moneta o masie 3,54 grama wywodząca się z Florencji we Włoszech, od XIV wieku naśladowana również w Polsce) Marcinowi Strzeleckiemu z Łąkty (gm. Żegocina, pow. bocheński). Ten zastrzegł sobie wwiązanie (wprowadzenie w posiadanie dóbr we wsi Kamyk, co jednocześnie przenosiło własność) i zgodnie z obowiązującym prawem przekazał małżonce Annie oprawę jej posagu w takiej samej wysokości na 1/2 swoich dóbr w Łąkcie. Anna zrzekła się na rzecz swojego ojca wszystkich dóbr dziedzicznych. W roku 1522 Fryderyk Łapka z Kobylca, dysponujący połową Kamyka, która mu się należała po matce w przypadku śmierci ojca Zbigniewa, oddał tę część dożywotnio dla swojej żony Róży. Jednakże Zbigniew wypłacił swojej synowej 230 florenów polskich oraz dodatkowo zapisał kosztowności, przez co mógł dysponować dobrami pochodzącymi z Kamyka, a przekazanymi jej przez męża Fryderyka. W wyniku tego Zbigniew mógł w tym samym roku zastawić za 180 florenów między innymi całą wieś Kamyk (z wyjątkiem obsianej w owym czasie roli, a także przypadających robocizn). Kolejny syn Zbigniewa, Jan, za zgodą ojca dokonał w 1535 r. przekazania między innymi swojej części Kamyka na rzecz Jana Słabosza, znanego jako Mężyk z Putnowic (gm. Wojsławice, pow. chełmski). Ponadto oddał mu 100 florenów, które ten miał otrzymać od braci Jana Łapki, Mikołaja i Fryderyka. Tenże Jan Słabosz oddał swe dobra w Kamyku wraz z wszystkimi prawami seniorowi rodu Łapków, Zbigniewowi na czas jego życia.

W roku 1539 doszło do wspomnianej już wcześniej transakcji, w wyniku czego część Kamyka, na której był wybudowany zamek, przeszła wraz z obiektem fortyfikacyjnym w ręce właściciela graniczącej z Kamykiem Chrostowy. Pod koniec pierwszej połowy XVI stulecia, dokładnie w roku 1550, wdowa po Janie Słaboszu, Katarzyna, wraz z najbliższą rodziną sprzedała za 600 florenów czynsz roczny w wysokości 24 florenów, między innymi ze wsi Kamyk, wykonawcom testamentu proboszcza kościoła św. Mikołaja w Krakowie, Marcina z Olkusza (woj. małopolskie). Wśród wykonawców testamentu byli: kanonik krakowski Jakub z Kleparza (dzielnica Krakowa, w latach 1366 – 1792 był samodzielnym miastem), proboszcz kościoła św. Mikołaja Jan z Sanoka (miasto powiatowe w woj. podkarpackim) oraz proboszcz kościoła św. Walentego Wawrzyniec ze Stawiszyna (gm. Stawiszyn, pow. kaliski).

W czasie czterolecia 1578 – 1582, gdy król Polski – pochodzący z Siedmiogrodu (centralna Rumunia) Stefan Batory (panował 1576 – 1586) – prowadził wojnę z Rosją o Inflanty (kraina nad wschodnim Bałtykiem, która w 1561 roku oddała się pod opiekę Rzeczypospolitej; obecnie tereny Estonii i Łotwy), właścicielem Kamyka był Jan Mężyk (Męzik). Należący do niego kmiecie posiadali trzy łany, a usługi wykonywało dwóch rzemieślników, w tym młynarz. Miał również trzech zagrodników z rolą (chłopów posiadających domy i niewielkie gospodarstwo, zobowiązani do pańszczyzny pieszej lub czynszu).

Kamyk w owym czasie należał do parafii w Niegowici i powiatu szczyrzyckiego, który został zlikwidowany po I rozbiorze Polski w roku 1772 przez władze austriackie.

Od lat 30. XVII wieku wieś należała do Piotra Borzykowskiego. Posiadał on młyn napędzany jednym kołem wodnym, zwany dorocznym z racji wydzierżawiania go na okres jednego roku. Młyn był również wyposażony w dodatkowe urządzenie zwane stępą lub walidłem, które służyło do podnoszenia jakości płócien, stanowiących przez całe średniowiecze podstawowy materiał do produkcji tkanin. Kmiecie są użytkownikami trzech łanów gruntów, a dwóch komorników służąc u pana, wypasało bydło. Komornicy byli chłopami bezrolnymi, za chatę do zamieszkiwania (komorę) odrabiali pańszczyznę pieszą. Usługi dla ówczesnych mieszkańców Kamyka wykonywało dwóch rzemieślników, w tym młynarz. Kamyk płacił wtedy nadzwyczajny podatek gruntowy, pobierany na podstawie uchwały sejmowej w zwielokrotnionej wysokości zwykłego podatku łanowego, zwany poborem, w wysokości 19 florenów i 26 groszy. Był to czas prowadzenia dalszego sporu polsko-szwedzkiego o Inflanty, za panowania w Polsce Zygmunta III Wazy (1587 – 1632).

Sam pobór został ustalony po raz pierwszy w 1404 roku na wykup od Krzyżaków ziemi dobrzyńskiej, coraz częściej wykonywany od przełomu XV i XVI wieku, a w latach 1562 – 1563 w związku z najazdami turecko-tatarskimi na Polskę został zreformowany, co znacznie zwiększyło wpływy.

Od roku 1563 (do wojny o Inflanty przeciw Polsce przyłączyła się Szwecja) skarbowi Rzeczypospolitej płacono kwartę (1/4 dochodów z dóbr ziemskich). Od roku 1578 jednostkę poboru, tzw. symplę, stanowiło 30 groszy z łanu, w razie potrzeby uchwalano jej wielokrotność (duplę, tryplę i tak dalej). W zamyśle miał być płacony przez kmieci, jednak wciąż rosnące potrzeby sprawiły, że płatnikami zostali: rzemieślnicy, młyn, a nawet komornicy.

Kamyk wciąż należał do parafii w Niegowici i powiatu szczyrzyckiego. Po upływie 50 lat właścicielem Kamyka został szlachcic Piotr Borzykowski, rządzący na tym terenie od początku 1680 roku. Z dużym prawdopodobieństwem graniczącym prawie z pewnością można przyjąć, że był to syn lub nawet wnuk poprzedniego właściciela. Wskazuje na to fakt, że średni wiek życia wśród szlachty w omawianym okresie wynosił 38 – 45 lat. Szlachcic Borzykowski posiada takie same składniki majątkowe z wyjątkiem komorników z bydłem, których było wówczas trzech. Drastycznie wzrosła suma poboru, która teraz wynosiła 188 florenów i 12 groszy. Jak wynika z porównania, jest ona dziesięciokrotnie wyższa od tej sprzed pół wieku.

Historia w zakamuflowany sposób okazała się bezlitosna dla miejscowości. Król Polski Jan III Sobieski (panował w latach 1674 – 1696) zrezygnował z udziału w prowadzonych przez siebie wojnach z pospolitego ruszenia na rzecz wojsk zaciężnych. Dominujący udział w tej armii miała jazda, piechota, artyleria i wojska saperskie. Ta zmiana wymagała nade wszystko bogatego skarbca Rzeczypospolitej, a wiec zwiększonego poboru monet. Pobór z 1680 roku prawdopodobnie został zarządzony na wojny z Turcją, przede wszystkim zaś na bitwę pod Wiedniem 12.09.1683 roku. Z Kamyka taką daninę na wyższe cele musieli złożyć: kmiecie – 108 florenów, komornicy z bydłem – 28 florenów i 24 grosze, młyn – 32 floreny i 12 groszy oraz rzemieślnicy – 19 florenów i 6 groszy. Na 17 ówczesnych miejscowości, wchodzących obecnie w skład gminy Łapanów, pod względem płacenia podatku poborowego Kamyk był na trzecim miejscu za Tarnawą i Kobylcem, co świadczyło o silnej pozycji kmieci i wielkości ich areału ziemskiego. Jest to także dowód na to, że w owym czasie na dobrym poziomie było rozwinięte rzemiosło wraz z usługami dla miejscowej ludności. Zmiany organizacyjne sprawiły, że Kamyk należał do parafii w Trzcianie (gmina Trzciana, pow. bocheński) i powiatu sądecko-czchowskiego. Natomiast w graniczącej z Kamykiem parafii sobolowskiej z siedzibą w Sobolowie urząd księdza zarządzającego parafią, zwany probostwem, sprawował ks. Albert Gilsa.

Przy bardzo dużym znaczeniu monet dla funkcjonowania zarówno wielkiego państwa, jak i każdej miejscowości, największą wartość stanowili jednak ludzie żyjący na stałe w Kamyku. Zarówno im, jak i mieszkańcom najbliższych okolic, nie było dane żyć spokojnie. Praca była przerywana ciągłymi niepokojami wynikającymi z wydarzeń historycznych.

Na początku drugiej połowy XVII wieku w 1655 roku te rejony postanowili opanować Szwedzi, w ramach kolejnej wojny polsko-szwedzkiej, zwanej potopem szwedzkim lub drugą wojną północną. Jak wynika z przekazów historycznych, w odległych o 4 kilometry na północny zachód od Kamyka Nieszkowicach Małych (gm. Bochnia, pow. bocheński) ich oddział został pokonany w lokalnej potyczce na gruntach tej miejscowości. W roku 1656 Szwedzi zamordowali mnichów z klasztoru Kanoników Regularnych od Pokuty w Libichowej (gm. Trzciana, pow. bocheński), plądrując i ograbiając klasztor. Wprawdzie w 1657 roku Szwedzi zostali wyparci z Krakowa (4 września król Jan Kazimierz powrócił na Wawel; panował w latach 1648 – 1668), ale wojna trwała nadal, formalnie zakończyła się podpisaniem pokoju w Oliwie 3.05.1660 roku.

Okres ten przyczynił się do zniszczenia Polski, między innymi cofnęła się kultura rolnicza, dotychczas uprawne pola zaczęły porastać lasami, znacznie spadł eksport zboża. Zanim doszło do podpisania układów pokojowych, sojusznik protestanckich Szwedów, książę Siedmiogrodu Jerzy II Rakoczy, dotarł ze swoją armią wspomaganą przez Kozaków na omawiane tereny, by 21.03.1657 roku zdobyć Tarnów. Po tym militarnym sukcesie rozpuścił około 3/4 swoich wojsk, by te zajęły się ograbianiem całej Małopolski, a sam ruszył w stronę Krakowa. Jego Kozacy w krótkim odstępie czasu po Szwedach po raz drugi dokonali grabieży i zniszczenia klasztoru w Libichowej oraz spustoszenia Bochni.

Od roku 1659 rozpoczął się na nowo konflikt polsko-moskiewski. Rosja, wykorzystując powstanie ludowe na Ukrainie, które wybuchło przeciw Polsce, wznawia walkę o kresy zachodnie i Ukrainę. W czasie tych działań trwających do 1667 roku zagony kozackie grabią Małopolskę, w 1662 roku niemal całkowicie niszczą Bochnię oraz dokonują rozbójniczych wypraw po okolicznych miejscowościach.

 

1.2. Kamyk w rękach zaborcy austriackiego. Relacje pan–chłop. Rabacja galicyjska. Rodzinne historie. Trudny początek XX wieku

Od roku 1700 do 1721 trwa III wojna północna pomiędzy koalicją państw skupionych wokół Rosji (liga północna) a Szwecją o ograniczenie hegemonii tej ostatniej w strefie Morza Bałtyckiego i odebranie jej spornych terenów, które zagarnęła w XVII wieku. Choć Rzeczpospolita formalnie pozostawała neutralna do 1704 roku, to jednak faktycznie już od samego początku znaczna część walk toczyła się na terytorium i kosztem Polski. W roku 1702 po zwycięstwie Szwedów w bitwie pod Kliszowem (obecnie gm. Kije, pow. pińczowski, woj. świętokrzyskie) 19 lipca i opanowaniu przez nich Krakowa, Bochnia i jej okolice, porównywalne z rejonem utworzonego później powiatu bocheńskiego, są terenem starć wojsk Augusta II Mocnego, ówczesnego króla Polski (panował po raz pierwszy w Polsce w latach 1697 – 1706) z oddziałami króla Szwecji, Karola XII.

Trzecia wojna północna zakończona oficjalnie podpisaniem pokoju 10.09.1721 roku w Nystad (obecnie Finlandia), przyniosła Polsce ogromne zniszczenia gospodarcze bez żadnych wymiernych korzyści. Szwecja z dotychczasowego mocarstwa stała się państwem o mniejszym znaczeniu, a Rosja utrwaliła swoją bardzo mocną pozycję we wschodniej Europie, zyskując przede wszystkim szeroki dostęp do Morza Bałtyckiego.

29.02.1768 roku w Barze na Podolu (miasto na Ukrainie) został zawiązany zbrojny związek polskiej szlachty w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej. Skierowano go przeciwko władzy króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego (panował w latach 1764 – 1795, właściwie od 1775 do 1795 roku był prezydentem Rzeczypospolitej) i popierających go wojsk rosyjskich. W wyniku podjętych działań zbrojnych (w okresie czterech lat stoczono około 50 większych i mniejszych bitew, między innymi w 1768 roku Bochnia i jej okolice przeszły w ręce konfederatów) nie udało się obronić niepodległości Polski. Wraz z I rozbiorem Polski (5.08.1772) rozpoczął się mroczny okres naszej historii, kiedy to Kamyk przez 146 lat był w posiadaniu innego państwa.

Po wypracowanym porozumieniu państw zaborczych Kamyk wraz z południową częścią województwa krakowskiego przeszedł aż do upadku monarchii austriacko-węgierskiej w 1918 roku pod panowanie Austrii. Ziemie anektowane przez Austrię w wyniku I, a potem III rozbioru Polski tworzą jeden z krajów potężnej monarchii Habsburgów, zwany Galicją.

Obszar Galicji ulegał zmianom w zależności od kolejnych zdobyczy terytorialnych, czy też ich utraty. Niemniej jednak na początku trzeciego dziesięciolecia XIX wieku obejmował terytorium o powierzchni 78,5 tys. km2 (25,10% powierzchni dzisiejszej Polski) i ludności przekraczającej 4,5 miliona osób. W roku 1815 zaborca według własnego uznania dokonał rozdziału Galicji na: a) Galicję Wschodnią, która zajmowała tereny na wschód od rzeki San, w większości zamieszkałe przez ludność ukraińską, b) Galicję Zachodnią – tereny położone na zachód od wymienionej rzeki i zamieszkałe w przewadze przez ludność narodowości polskiej. Siedzibą władz prowincjonalnych zostaje ustanowiony Lwów. Językiem urzędowym na całym terytorium był język niemiecki. Całą Galicją w imieniu panującego cesarza do 1848 roku zarządzał gubernator, przez kolejne dwa lata naczelnik kraju, a począwszy od drugiej połowy XIX wieku do 1918 roku urzędnik noszący rangę namiestnika. Od samego początku swego panowania Austriacy przystępują do zaprowadzania nowego porządku i podziałów administracyjnych zgodnych z ich racją stanu.

Przez dziesięć lat trwania zaborów tereny, na których leży Kamyk, były zaliczane do wielkiego obwodu wielickiego, jednak już w 1783 roku doszło do zmian administracyjnych, i to obwód bocheński jest teraz bliższy sercu mieszkańców Kamyka. W tym roku powstaje nowa jednostka administracji zaborczej, którą jest cyrkuł bocheński. Po zmianach terytorialnych cyrkuł bocheński za kolejne 84 lata stał się w 1867 roku podstawą utworzenia powiatu bocheńskiego, z którym Kamyk mimo licznych zmian zależnych od kolejnych administracji jest związany do dziś. Nie mniejsze, a wręcz zwielokrotnione zmiany zaszły również w organizacji struktur kościelnych na omawianym terenie.

Razem z przejętym terytorium zaborca austriacki zaanektował także część dotychczasowej diecezji krakowskiej. W wyniku tego parafia Sobolów, pod przewodnictwem proboszcza ks. Tadeusza Chronowskiego, należąca wtedy do dekanatu Lipnica Murowana, znalazła się w polu zainteresowania władz austriackich. Zaborca miał na celu reorganizację struktur kościelnych, aby przede wszystkim doprowadzić do zerwania z polskością tych terenów. W pierwszej kolejności przystąpił do dostosowania granic kościelnych do rejonów bezpośrednio objętych zaborem. Priorytetem stało się utworzenie samodzielnego biskupstwa w Tarnowie dla nowo pozyskanych ziem przez cesarstwo austriackie. Należy stanowczo podkreślić, że Rzeczpospolita w traktacie rozbiorowym zatwierdzonym przez sejm 30.09.1773 roku odstąpiła cesarzowi całą własność, suwerenność i niezależność w sprawach duchownych. Cesarz Austrii Józef II Habsburg (panował w latach 1780 – 1790) decyzją z 4.03.1783 roku utworzył diecezję tarnowską, w skład której wszedł również dekanat bocheński, zaś w jego granicach znalazły się między innymi parafie w Sobolowie, Łapanowie i Tarnawie. Kamyk w owym czasie został przyporządkowany do parafii w Łapanowie i należy podkreślić, że nie jest to jego ostatnie podporządkowanie pod daną parafię.

Po III rozbiorze Polski dokonanym 24.10.1795 roku zlikwidowano diecezję tarnowską i utworzono nową w Kielcach. W związku z powyższym dekanat bocheński powrócił na krótko do archidiakonatu krakowskiego. Gdy utworzono namiastkę państwa polskiego w postaci podporządkowanego Francji Księstwa Warszawskiego (istniało w latach 1807 – 1815), zarówno Kraków, jak i Kielce, weszły w jego skład. Dla ziem pozostałych nadal przy Austrii utworzono wikariat starosądecki, do którego trafiła również parafia w Sobolowie. Gdy w 1820 roku przeprowadzono spis mieszkańców sobolowskiej parafii doliczono się 1753 mieszkańców, z czego 1721 katolików. Nad parafią był ustanowiony patronat szlachecki, a obowiązki proboszcza nadal wykonywał ks. Tadeusz Chronowski. Od 20.09.1821 roku przez kolejne pięć lat parafia w Sobolowie wraz z bocheńskim dekanatem należała do diecezji w Tyńcu. W roku 1826 reaktywowano biskupstwo w Tarnowie, co automatycznie przywróciło stan przynależności parafii z siedzibą w Sobolowie według zmian z marca 1783 roku. W następnym roku odszedł do wieczności proboszcz parafii ks. Chronowski, pełniący te obowiązki przez 57 lat, co jest do dzisiaj niepobitym rekordem w historii parafii od 1680 roku. Probostwo po nim objął ks. Józef Zychoń, gdy bezpośrednio po tym kapłanie w 1866 roku na urzędzie zarządzającego parafią zasiadł ks. Józef Kufel, Kamyk był częścią składową sobolowskiej parafii. Jednak w latach 1880 – 1895 po kolejnych zmianach dokonywanych na terenie zaboru austriackiego, z 259 mieszkańcami, co stanowi 8,64% całej ludności ówczesnej łapanowskiej parafii, należy do jej struktur. Parafia Sobolów jeszcze w 1892 r. za sprawą biskupa tarnowskiego Ignacego Łobosa trafia do dekanatu lipnickiego, by pozostawać w jego strukturach do 1925 roku.

Następna zmiana zreorganizowała oraz wprowadziła parafię wraz z jej proboszczem, pełniącym tę funkcję od 1920 do 1962 r., ks. Michałem Jeżem, na łono dekanatu bocheńskiego, by pozostawać z nim na dobre i na złe do dzisiaj.

Kolejnych ciekawych informacji dostarcza dokument zwany „Wojskowym spisem Galicji z roku 1808”. Wynika z niego, że w tym roku w Kamyku było 25 domów, odnotowano w nich 55 izb mieszkalnych, a zamieszkiwało je 219 osób. Statystyki te lokowały Kamyk pod względem domów i izb na 9. miejscu, a liczby ludności na 10. miejscu w przytaczanej już klasyfikacji poszczególnych miejscowości obecnej łapanowskiej jednostki terytorialnej. Niekwestionowany wydaje się być fakt bardzo dużego zagęszczenia mieszkańców przy takiej liczbie domostw. Przyjmując nawet pewną poprawkę na stałą służbę folwarczną mieszkającą na terenie folwarku i komorników, średnia liczba ośmiu osób przypadająca na ówczesny wiejski dom wydaje się być dość wysoka. Równie fascynujące są dane pochodzące z podobnych spisów dokonywanych w latach 1870 i 1880 – 1895. Otóż w 1870 roku właścicielem dworu w Kamyku był Klaudiusz Meysner, miejscowość liczyła 263 mieszkańców (wzrost w ciągu ostatnich 83 lat o 44 osoby). Mimo takiej zmiany przesunęło to osadę tylko o jedno miejsce z 10. na 9. w klasyfikacji miejscowości pod względem liczby zamieszkującej ją ludności. Po raz kolejny potwierdziła się teza o przeludnieniu wsi galicyjskich, w tym również Kamyka.

Według dostępnych danych znacznie powiększył się areał gruntów będących do dyspozycji tych 263 mieszkańców. I tak posiadali oni: 110,97 ha gruntów ornych (193 morgi austriackie) i 108,1 ha lasów (188 mórg austriackich). Istotne jest wyjaśnienie, że zaborca wprowadził na okupowane tereny również swoje jednostki miar powierzchni. Morga austriacka była mniejsza od morgi tradycyjnej o 226 m2 i wynosiła 0,5754 ha. Wprowadzało to pewne zamieszanie w rozliczeniach i wszelkich transakcjach, niemniej jednak jako dobro nabyte wraz z niechcianymi gośćmi musiało być egzekwowane w praktyce.

Jak już wcześniej wspomniałem, Kamyk należał w owym czasie do nowo powstałego powiatu bocheńskiego (od 1867 roku), ale co ciekawe i zastanawiające z dzisiejszego punktu widzenia, siedziby sądu powiatowego, notariatu i poczty znajdowały się w odległych o 20 kilometrów Dobczycach (miasto i gmina w pow. myślenickim).

Pod koniec XIX wieku odnotowano w Kamyku 259 mieszkańców, co było minimalnym spadkiem w stosunku do poprzednich lat i świadczyło o utrzymującej się tendencji przeludnienia wsi. Dwór w tym czasie należał do Karola Meysnera. Obydwa spisy łączy jedna zdecydowana zmiana w stosunkach społecznych.

Spadek po równi pochyłej, począwszy od drugiej połowy XVIII wieku, doprowadził do kryzysu i upadku gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej w pierwszej połowie XIX wieku. Po drugie 22.04.1848 roku w Galicji zniesiono pańszczyznę, co zwolniło chłopów od obowiązkowej pracy na pańskim polu, a właściciele gruntów byli zmuszeni do odpłatności za pracę (robocizna najemna i płatna). Po trzecie rozpoczęto reformę uwłaszczeniową, majątki obszarnicze od lat 60. XIX wieku zaczęły przechodzić w wyniku parcelacji w posiadanie chłopów. Ten ostatni, jakże pożądany postulat, nie był do końca zgodny z pierwotnymi oraz szczytnymi założeniami. Oficjalnie mówiło się o tym, że chłopi w Galicji otrzymają ziemię bezpłatnie, rzeczywistość jednak była bardziej skomplikowana. Uregulowanie stosunków między panem a chłopem po 1848 roku rozpoczęło się deklaracją rządu austriackiego o tym, że zniesienie poddaństwa i uwłaszczenie obejmuje wszystkich chłopów bez względu na wielkość ich dotychczasowego gospodarstwa. Nie podlegały uwłaszczeniu dzierżawione i użytkowane działki ziemi. Wprowadzono jednak wykup ziemi, czy to w formie podatków, czy odszkodowań. Władze anulowały kwoty sięgające około 1/3 wartości gruntu, a resztę po połowie spłacał chłop i rząd galicyjski. Jeśli w wyniku parcelacji powiększono tzw. gospodarstwa karłowate, to niestety przy uwłaszczeniu zupełnie pominięto biedotę bezrolną. Dokonano również zniesienia wspólnot gruntowych, leśnych, pastwiskowych, a także wodnych. Ziemia niby przechodziła w ręce chłopa, ale do pełnego szczęścia droga była jeszcze daleka, bo należało spłacić za nią zobowiązania finansowe. Nie mając zarobków poza rolnictwem, najprostszym rozwiązaniem przy dość dużym zaludnieniu galicyjskich wsi była częściowa sprzedaż ziemi. Jednak rozdrobnienie gospodarstw pogarszało sytuację ekonomiczną chłopów. W świetle tych uwarunkowań do pozytywów należy zaliczyć zmianę wielkości areału gruntów ornych (wzrost o 34,43 ha) oraz lasów (wzrost o 108,1 ha) na korzyść chłopów.

Zanim jednak doszło do jakichkolwiek zmian, Galicja przeszła w pierwszej połowie XIX wieku swoiste zatrzęsienie w posadach. Powstanie chłopskie z lutego 1846 roku, nazwane rabacją galicyjską, mające za zadanie wyzwolenie się chłopów spod panowania szlachty oraz wzięcie rewanżu za wielowiekowe ciemiężenie, doprowadziło do mordowania dziedziców i palenia dworów. Te dwie przyczyny nie były oczywiście jedynymi, oprócz tego nagromadziło się wiele innych. Nie bez wpływu pozostawały takie czynniki, jak: ciche przyzwolenie władz austriackich na podtrzymywanie i szerzenie zależności chłopów od panów, przy jednoczesnym przekonywaniu tych pierwszych, że to panowie sprzeciwiają się oswobodzeniu ich przez cesarza; często przegrywane przed austriackimi sądami procesy chłopów domagających się na przykład zwrotu gruntów; rozpuszczane przez władze austriackie pogłoski o ewentualnym zniesieniu pańszczyzny i planach mordowania chłopów przez panów; niekorzystne warunki atmosferyczne, jakie nawiedziły Galicję w dwóch kolejno następujących po sobie latach 1844 i 1845.

Słoty, powodzie i nieurodzaj doprowadziły do tego, że zapanował głód, zniszczeniu uległy zabudowania mieszkalne i gospodarcze, ludzie zostali zmuszeni do dramatycznego poszukiwania środków do życia. Trzeba z przykrością stwierdzić, że ani administracja austriacka, ani bliższa sercu polskiego chłopa warstwa posiadaczy ziemskich, nie potrafiły znaleźć skutecznego środka, aby zaradzić tym kłopotom.

Wśród przyczyn zewnętrznych można upatrywać kilka zdarzeń. Pośród ludu ciągle żywa była jeszcze legenda księcia Józefa Antoniego Poniatowskiego, który w kampanii 1809 roku w dniach 14 – 27 maja doprowadził do załamania się ofensywy armii austriackiej i opuszczenia przez nią Warszawy. Wprawdzie powstanie narodowe w zaborze rosyjskim, zwane listopadowym, rozpoczęte w nocy 29.11.1830 roku i trwające do października 1831 roku zakończyło się klęską, ale odpowiedziało przynajmniej na jedną zasadniczą kwestię. Bez rozwiązania kwestii chłopskiej – zresztą we wszystkich zaborach – nie ma co marzyć o skutecznym zaangażowaniu tej wielkiej siły w sprawy ogólnonarodowe.

Porażka powstania listopadowego zmusiła wielu Polaków do opuszczenia ojczyzny, co przyczyniło się do powstania poza granicami kraju Wielkiej Emigracji, która za nadrzędny cel przyjęła zbudowanie podstaw do podjęcia walki zbrojnej na terytorium wszystkich zaborów. 17.03.1832 roku w Paryżu utworzono Towarzystwo Demokratyczne Polskie. Mając na uwadze powstanie państwa polskiego w granicach sprzed 1772 roku jako federacji narodów zamieszkujących jej terytorium, zaczęto intensywne przygotowania idące w kierunku realizacji tych zamierzeń. Od roku 1837 rozpoczęto wysyłanie emisariuszy na tereny objęte zaborami z zadaniem przygotowania ogólnonarodowego powstania. Naturalne było, że również tereny powiatu bocheńskiego stały się polem działalności emisariuszy, a ich hasła były na tyle sugestywne, przekonujące i zbieżne z celami warstwy chłopskiej, że podjęcie wspólnej walki wydawało się tylko kwestią czasu.

Niestety ambitne plany zakładające rozpoczęcie ogólnonarodowego powstania na terenach trzech zaborów w lutym 1846 roku z powodu wykrycia spisku i masowych aresztowań, spełzły na niczym. Natomiast władze austriackie, grając umiejętnie emocjami chłopów, zachęcały ich do rozprawy z panami. Chcąc się pozbyć niewygodnych dla nich obywateli polskich, urzędnicy austriaccy rozdawali chłopom pieniądze, a cyrkuł bocheński wystawił upoważnienia do jawnej rozprawy z panami. Ziemia łapanowska stała się areną masowych wystąpień od poniedziałku 23.02.1846 roku od ataku na dwór w Tarnawie. Wśród zaatakowanych znalazł się również dwór w graniczącej z Kamykiem od zachodu Chrostowie-Dąbrowicy.

Nie odnotowano żadnego starcia na terenie dworu w Kamyku, co może świadczyć o dobrych stosunkach panujących w relacjach: właściciel dworu – chłopi. Należy uznać to za wyjątek, gdyż w zasadzie w tamtym szczególnym czasie nie spotykano takich zachowań wśród warstw społecznych zamieszkujących wieś.

O fali nienawiści i rozgoryczenia chłopów świadczą zachowane opisy tych krwawych wydarzeń. Najczęściej zbuntowana gromada ludzi otaczała dwór, aby przeprowadzić rewizję. Po wtargnięciu na teren dworu w najlepszym wypadku wiązano mieszkańców. Najczęściej jednak rozszalałe tłumy młóciły cepami, kłuły widłami lub rozbijały głowy panów siekierami. Niszczono nieruchomości, w tym przede wszystkim palono akta kancelarii dworskich, a następnie ograbiano spichrze i magazyny, rabując wszystko, co znajdowało się w zasięgu wzroku napastników. Inwentarz żywy oczywiście też nie obronił się przed agresją, stając się często natychmiastowym posiłkiem dla korzystających z okazji do zjedzenia mięsnego pożywienia, którego byli pozbawieni na co dzień. Po dokonaniu dzieła zniszczenia gromada chłopów, często dodatkowo uzbrojona w sprzęt zdobyty w trakcie napadu na dwór, udawała się na sąsiedni dworski obiekt, korzystając ze zdobycznych wozów i koni.

Trudno dziś określić, czym kierowali się chłopi, dokonując wyboru takich, a nie innych osób, które następnie dostarczali za pomocą furmanek do starostwa powiatowego w Bochni, w celu odebrania obiecanych pieniędzy. W czasie takich podróży, nazwijmy je: szlakiem dworów, dochodziło do kolejnych scen bicia i maltretowania zatrzymanych osób, a nawet wrzucania ich do lodowatej wody. Do takiego wydarzenia doszło w chwili, gdy kolumna z pojmanymi osobami dotarła z Łapanowa przez Kobylec i Jaroszówkę do Chrostowej-Dąbrowicy. Zgromadzony tłum buntujących się chłopów dodatkowo pobił zatrzymanych, a „komendant” transportu zarządził w chwilę po wznowieniu dalszej jazdy w stronę Bochni przymusową kąpiel pechowców w Stradomce.

Fala buntu chłopskiego nie przyniosła żadnych swobód, obiecywanych przez administrację austriacką. Wręcz umożliwiła stłumienie przez wojska austriackiego zaborcy rewolucji krakowskiej (21.02 – 4.03.1846 roku), będącej małym fragmentem planowanego powstania i mającej na celu walkę z zaborcą, zrównanie wszystkich stanów, uwłaszczenie chłopów, przydział ziemi dla bezrolnych chłopów biorących udział w rewolucji, a także wprowadzenie opieki społecznej.

Decydujący wpływ na losy rewolucji krakowskiej miała bitwa pod Gdowem, rozegrana 26.02.1846 roku, gdzie wojska austriackie wspierane przez zbuntowanych chłopów rozbiły oddział powstańczy. Biorąc pod uwagę całą niedolę i dotychczasowe niesprawiedliwe traktowanie chłopów w ustawionej przez możnych hierarchii społecznej, a także poddaństwo i służebność chłopa wobec pana, należy podkreślić, że powstanie chłopskie było jawnym aktem zemsty, próbą rozprawy z panującym i niesprawiedliwym ustrojem, zlikwidowania folwarków oraz przejęcia ziemi w ręce chłopskie. Próba była daremna, ale zasiała ziarno, które w połączeniu z falą zmian, jaka powstała w wyniku ruchów rewolucyjnych Europy, nazwanych Wiosną Ludów, w niedalekiej przyszłości, bo w kwietniu 1848 roku na terenie Galicji przyniosło zlikwidowanie pańszczyzny.

Naturalnym ciągiem tych wydarzeń było wieloletnie dostosowywanie przez zaborcę austriackiego istniejących podziałów administracyjnych do nowo powstającej rzeczywistości. Wszelkie działania na terenie Galicji rozpoczęto w 1855 roku od wprowadzenia reformy, w ramach której zlikwidowano okręgi zwane cyrkułami, zastępując je powiatami. Na ich czele ustanowiono starostwa powiatowe. Ponieważ – jak wcześniej wykazano – cała Galicja, w tym i Galicja Zachodnia, do której zaliczał się cyrkuł bocheński, były dużymi organizmami, to i wprowadzanie zmian odwlekało się w czasie. Jednak ostatecznie w roku 1867 utworzono powiat bocheński. Rok wcześniej przeprowadzono reformę na najniższych szczeblach administracji samorządowej. Poszczególne sołectwa (w tym Kamyk) odłączono od obszarów dworskich i nazwano je gminami wiejskimi.

Gmina wiejska jako wspólnota osób zamieszkujących na jej terenie posiadała własną urzędową pieczęć, którą posługiwano się w przypadku sporządzania ważnych dokumentów dotyczących życia gminy lub zamieszkujących ją obywateli. Dotyczyło to na przykład poświadczenia przynależności danej osoby do konkretnej społeczności albo potwierdzenia adnotacji o wymeldowaniu i zameldowaniu. Tej drugiej czynności w przypadku mężczyzn dokonywano w książeczkach wojskowych (przypomnę tylko, że dowody osobiste jako nieobowiązkowe zaczęto wydawać w Polsce na żądanie zainteresowanej osoby w 1928 roku). Nie inaczej było w przypadku gminy Kamyk. Posiadała ona okrągłą urzędową pieczęć o średnicy 3 centymetrów, która pośrodku zawierała herb Kamyka (drzewo przypominające rozłożysty dąb szypułkowy, który rośnie na jednym ze wzniesień), a w otoku widniał napis: „Pieczęć Gromady Kamyckiej”.

W naszym archiwum rodzinnym znajdują się dziś już historyczne dokumenty opatrzone tą pieczęcią, a wśród nich datowane na czwartek 18.11.1915 roku poświadczenie, wystawione przez naczelnika gminy, pana Króla, i potwierdzone następnego dnia przez urzędującego w Sobolowie proboszcza ks. Józefa Kosińskiego. W tym zaświadczeniu widnieje zapis: „Zwierzchność gminna w Kamyku, powiat Bochnia potwierdza, że moja babcia Katarzyna Bankowicz, wtedy lat 21 licząca, jest przynależna do gminy Kamyk, a przebywa w owym czasie na robotach w Niemczech (miejscowość Wörrstadt). W związku z powyższym jej mama, wdowa po Walentym (od 2.12.1901 roku), Regina Bankowicz z domu Koszmider, posiadająca małe gospodarstwo gruntowe, uprasza o wydanie zezwolenia jej córce Katarzynie do powrotu do gminy Kamyk, w celu udzielania pomocy przy gospodarstwie”.

Poświadczenie okazało się na tyle skuteczne, że moja prababcia Regina doczekała się powrotu swojej córki do domu. Trzeba podkreślić, że w owym czasie nie było to takie oczywiste, gdyż od 28.07.1914 roku na europejskim teatrze dziejów karty rozdawali bogowie wojny i ognia: słowiański Światowit i węgierski Hadur.

Powracając do reformy organizacji gminnej z 1866 roku, należy podkreślić, że kolejnym szczeblem po gminach wiejskich ustanowiono gminy administracyjne i wydzielone obszary dworskie. Gminami administracyjnymi stawały się te, które w chwili wejścia w życie ustawy posiadały własny zarząd w postaci wójta lub burmistrza. Wraz z obszarami dworskimi, czyli odłączonymi od wsi posiadłościami ziemiaństwa, tworzyły wyższy szczebel podziału administracyjnego, nazwany powiatami sądowymi. W wyniku tych zmian niektóre miejscowości zyskiwały na znaczeniu, między innymi Łapanów uzyskał w roku 1891 prawa miejskie, co zdecydowanie podniosło jego rangę w powiecie bocheńskim, a także skutkowało w niedalekiej przyszłości aktywnością mieszkańców ziemi łapanowskiej na różnych odcinkach pracy i działalności społecznej.

Druga połowa XIX wieku na obszarze Galicji, mimo bardzo trudnej sytuacji gospodarczej, zwłaszcza na wsi, to niewątpliwie pierwsze odruchy nadziei na odzyskanie wolności. Sytuacja zmieniła się radykalnie po tym, jak Austria przegrała w 1859 roku wojnę z Francją i w 1866 roku z Prusami. Klęska polskiego powstania narodowego przeciw Rosji, zwanego styczniowym (od 22.01.1863 do jesieni 1864 roku), nie była wprawdzie okolicznością sprzyjającą, ale przywódcy wielkiego cesarstwa słusznie zauważyli, że może dojść do rozpadu monarchii austro-węgierskiej. Osłabienie Austrii sprawiło, że ożywiły się tendencje niepodległościowe i powstały możliwości walki o autonomię Galicji. W wyniku tego po wprowadzeniu dla Galicji statutu krajowego, od 1866 roku zaczęły powstawać autonomiczne organy przedstawicielskie, takie jak: Sejm Krajowy Galicji, powoływany przez niego parlamentarny organ wykonawczy, czyli Wydział Krajowy, oraz Rada Szkolna Krajowa. W ramach swoich kompetencji posiadały ograniczone, ale jednak uprawnienia w zakresie gospodarki, oświaty i kultury. Głównym mankamentem było to, że wszelkie ustawy Sejmu Krajowego Galicji wymagały aprobaty cesarza Austrii.

W następnym roku, po 95 latach język polski został przywrócony jako język urzędowy, co było wielkim przełomem, zwłaszcza dla mieszkańców Galicji Zachodniej. Te zmiany mają też swój wymiar w lokalnych społecznościach, zwłaszcza że życie, pomimo zniesienia pańszczyzny i uwłaszczenia chłopów, wcale nie należało do lżejszych, a co za tym idzie – trzeba było nadal zmagać się z nędzą galicyjską.