Arystokracja. Powojenne losy polskich rodów

książka

Wydawnictwo Fronda
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Rody, które na trwałe zapisały się w historii Polski. Nazwiska, które znamy z podręczników; wielcy bohaterowie, wodzowie, kanclerze. Zawsze - w pierwszych szeregach, kiedy nadciągały dziejowe zawieruchy. Nadszedł jednak czas, gdy kataklizm zmiótł polskie rody arystokratyczne z areny dziejów chyba bezpowrotnie.
Jak wielkie rody przetrwały czasy komuny? Pozbawieni majątków, wyrzucani z pałaców, zamykani w więzieniach, upokarzani, nękani za pochodzenie, często musieli pożyczać pieniądze, żeby `przeżyć do pierwszego`. Czy udało się im pozostać wiernymi narodowym dewizom widniejącym na herbach i moralnym zasadom kultywowanym przez przodków? Jak odnaleźli się w nowej rzeczywistości po roku 1989? Czy wolna wreszcie Polska czekała na powrót swoich historycznych liderów? Jak wygląda współczesność polskiej arystokracji?

Osiem rozdziałów o wielkich polskich rodach arystokratycznych: Braniccy, Czartoryscy, Czetwertyńscy, Dzieduszyccy, Krasiccy, Potoccy, Tarnowscy, Zamoyscy.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Fronda
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 31.10.2017

RECENZJE - książki - Arystokracja. Powojenne losy polskich rodów

4.3/5 ( 44 oceny )
  • 5
    30
  • 4
    6
  • 3
    3
  • 2
    2
  • 1
    3

JolaK

ilość recenzji:350

brak oceny 22-06-2018 11:01

Arystokracja stanowiła najwyższą warstwę w społeczeństwie, majętna, dobrze wykształcona, obyta w świecie, wpływająca na politykę, rozwój kultury, sztuki i nauki. Pośród arystokratów byli wybitni wodzowie, kanclerze, wojenni bohaterowie, ale też zdrajcy dbający tylko o swoje sprawy. W czasie II wojny światowej wielu walczyło w szeregach Armii Krajowej, organizowali przerzuty przez granicę polskich oficerów, wydawali darmowe obiady potrzebującym, ukrywali broń, przenosili rozkazy, ratowali dzieci przed zagładą, stawali na czele powstań, przebywali w niewoli niemieckiej lub rosyjskiej. Ich sytuacja w powojennej Polsce diametralnie się zmieniła. Stracili majątki, byli prześladowani, ukrywali się u zaprzyjaźnionych rodzin, tułali się, byli wtrącani do więzienia i walczyli o przetrwanie.

Agnieszka Lewandowska-Kąkol w książce ,,Arystokracja. Powojenne losy polskich rodów" zaprezentowała osiem rodzin z rodowodem arystokratycznym: Braniccy, Czartoryscy, Czetwertyńscy, Dzieduszyccy, Krasiccy, Potoccy, Tarnowscy i Zamoyscy. Wybór rodów był subiektywny, a książka została oparta na rozmowach z przedstawicielami rodzin i analizie materiałów wydanych na podstawie relacji przodków. Każdy rozdział zawiera historię jednego rodu, a do tego opatrzony jest zdjęciami i grafiką herbu.

W powojennej Polsce każda okazja była dobra, by przedstawić arystokratyczne rody w krzywym zwierciadle, by je zdyskredytować czy ośmieszyć. Po wojnie doskwierała im często bieda, zostali upokorzeni i zepchnięci na margines społeczeństwa, traktowano ich jak groźnych wrogów społecznych. Odebrano wszystkie majątki, zabroniono się do nich nawet zbliżać lub przebywać w okolicy. Potęgowało to poczucie ogromnej i niezasłużonej straty. Hrabina Beata Branicka, aby wejść do swojego pałacu w Wilanowie musiała kupić bilet jak turystka. Było to dla niej bardzo bolesne przeżycie. Zasługi wojenne rodziny Branickich były celowo pomijane i dopiero pośmiertnie w 2011 roku doceniono Beatę i Adama Branickich wręczając na ręce ich wnuka Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski i Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W peerelowskim świecie arystokracja, obok żołnierzy AK, była wykluczana z normalnego życia. Miała utrudniony dostęp do pracy i oświaty. Czartoryscy w niesprzyjających czasach żyli w rozproszeniu. By trochę podreperować budżet domowy sprzedawali czasem jakąś bransoletkę czy pierścionek z resztek biżuterii, które im jeszcze pozostały. Nie robili tego często, bo pamiątki związane były z konkretnymi osobami i wspomnieniami, ale czasem nie mieli wyjścia. Członkowie rodzin podejmowali się po wojnie każdego zajęcia, by przeżyć i zarobić jakieś pieniądze. Jadwiga Czartoryska choć była doskonale wykształcona przepisywała prace studentów na starej maszynie, robiła szale w warsztacie tkackim, tłumaczyła teksty z różnych języków obcych na język polski. Inni malowali pokoje, dawali prywatne lekcje języków obcych i podejmowali się każdego zajęcia, za które mogli otrzymać wynagrodzenie. Często było tak, że mieli zakaz oficjalnej pracy, choć byli wykształceni nie mogli pracować, dyskredytowało ich nazwisko i przeszłość więzienna, a przecież z czegoś musieli utrzymywać rodziny. Nagonka na arystokratów odbywała się też w prasie. Co jakiś czas ukazywały się w niej informacje o nich niemające nic wspólnego z rzeczywistością.

Wzruszyła mnie historia Anny Branickiej, która przeszła różne koleje losu. Zaznała bogactwa, ale też biedy i poniżenia, mimo to uważa swoje życie za udane i jest szczęśliwa. Duże wrażenie zrobiła na mnie też niezwykła miłość Barbary i Eustachego Dzieduszyckich nie akceptowana przez rodzinę, która uważała ich małżeństwo za mezalians. Natrafili na ciąg niekończących się przeciwności, pokonali je tylko dzięki nadzwyczaj silnej więzi, która ich łączyła. Rodziny nie uczestniczyły w skromnej ceremonii zaślubin, a potem kiedy znajdowali się w trudnych sytuacjach, bez wyjścia, uchylały się od wsparcia. Miłość Barbary i Eustachego była wyjątkowa i dzięki niej przetrwali.

Książkę Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol polecam miłośnikom historii i biografii. Czyta się ją nadzwyczaj dobrze, bo dzieje arystokratycznych rodów są barwne i często przypominają akcję filmu.