Polowanie na Żydów. Zbrodnie Wehrmachtu - Waitman Wade Beorn - ebook

Polowanie na Żydów. Zbrodnie Wehrmachtu ebook

Waitman Wade Beorn

0,0

Opis

"Między 1941 a 1944 rokiem na okupowanych przez nazistów terenach radzieckich (...) zgładzono półtora miliona Żydów. Tak wielka liczba i ogrom cierpienia towarzyszącego tej zbrodni są niemal niemożliwe do wyobrażenia. Być może na początku najlepiej pomyśleć o jednej osobie, jednym członku rodziny, jednym dziecku zamordowanym półtora miliona razy w miastach, miasteczkach i lasach Białorusi..."

Dzień 10 października 1941 roku okazał się ostatnim w życiu żydowskiej społeczności w białoruskiej wsi Krucza – wszyscy zostali rozstrzelani. Choć specjalne oddziały SS zwane Einsatzgruppen rutynowo przeprowadzały masowe egzekucje na froncie wschodnim, ta zbrodnia nie była ich dziełem. Popełniła ją z własnej inicjatywy regularna jednostka niemieckiej armii. Ta książka obala mit, że Wehrmacht nie odegrał żadnej znaczącej roli w Holokauście. Wydobywa z mroku mrożące krew w żyłach obrazy codziennego udziału zwykłych niemieckich żołnierzy w "ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej". Opowiada, jak niemieccy żołnierze zaganiali Żydów, pilnowali ich, prowadzili do miejsc kaźni, a w niektórych przypadkach pociągali za spust. Gwałcili Żydówki. Przywłaszczali sobie żydowskie mienie i czasami wysyłali je do swoich rodzin. Książka oddaje sprawiedliwość również tym nielicznym z nich, którzy odmówili uczestnictwa w zbrodni na narodzie żydowskim.

Waitman Wade Beorn prowadzi badania nad Holokaustem na terenach dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. Wykłada obecnie na wydziale historii University of Virginia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 539

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Polowanie na Żydów. Zbrodnie Wehrmachtu

Waitman Wade Beorn

Tłumaczenie: Ignacy Kurowski

Copyright © Wydawnictwo RM, Warszawa 2017

Original title Marching into Darkness. The Wehrmacht and the Holocaust in Belarus

Copyright © 2014 by the President and Fellows of Harvard College All rights reserved.

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected] www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-7773-537-4 ISBN 978-83-7773-771-2 (ePub) ISBN 978-83-7773-772-9 (mobi)

Redaktor prowadzący: Irmina Wala-PęgierskaRedakcja: Mirosława SzymańskaNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecProjekt okładki: Tomasz BogusławskiKoordynator produkcji: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]

Spis treści

Skróty

Wstęp

Rozdział 1 Najniebezpieczniejsze miejsce na ziemi

Rozdział 2 Broń masowej zagłady

Rozdział 3 Improwizowany mord w Krupkach

Rozdział 4 Mohylew i obranie za cel Żydów

Rozdział 5 Ziarno zła

Rozdział 6 Ludobójstwo staje się rutyną

Rozdział 7 Złocisty bażant i piwowar

Rozdział 8 Polowania na Żydów w Szczuczynie

Rozdział 9 Finał

Zakończenie

Podziękowania

Skróty

BA-L Bundesarchiv Berlin Lichterfelde (Berlin, Niemcy)

BA-MA Bundesarchiv Militärarchiv (Freiburg, Niemcy)

BA-ZS Bundesarchiv Zentrale Stelle zur Aufklärung nationalsozialistischer Verbrechen (Ludwigsburg, Niemcy)

BStA Mińsk: Białoruskie Archiwum Państwowe (Mińsk, Białoruś)

HSA-D Hessisches Staatsarchiv Darmstadt (Darmstadt, Niemcy)

LA-NRW-Münster Landesarchiv Nordrhein-Westfalen (Münster, Niemcy)

StA-Freiburg Stadtarchiv Freiburg (Freiburg, Niemcy)

USC Shoah Foundation Institute, Visual History Archive

USHMM United States Holocaust Memorial Museum (Waszyngton, Stany Zjednoczone)

Wstęp

Pew­ne­go mroź­ne­go li­sto­pa­do­we­go po­ran­ka 1941 roku mat­ka Lisy i Poli Nuss­baum do­pro­wa­dzi­ła cór­ki do dru­tu kol­cza­ste­go, któ­ry ota­czał get­to w mie­ście Sło­nim na za­chod­niej Bia­ło­ru­si. Ko­bie­ta po­wie­dzia­ła dziew­czę­tom, by prze­ci­snę­ły się przez ogro­dze­nie i ukry­ły u są­sia­da. Choć Lisa mia­ła do­pie­ro czter­na­ście lat, a Pola dzie­więt­na­ście, już kil­ku­krot­nie unik­nę­ły śmier­ci z rąk Niem­ców. Uro­dzo­ne w nie­wiel­kim pol­skim mia­stecz­ku przy nie­miec­kiej gra­ni­cy, dziew­czę­ta ucie­ka­ły wraz z ro­dzi­ną co­raz da­lej na wschód, aż w 1941 roku nie­miec­ka ofen­sy­wa za­trzy­ma­ła je w Sło­ni­mie[1]. Te­raz w get­cie krą­ży­ły plot­ki o zbli­ża­ją­cej się za­gła­dzie. Nie mo­gąc zdo­być po­zwo­le­nia na pra­cę, któ­re mo­gło­by uchro­nić jej dzie­ci, mat­ka Lisy i Poli pod­ję­ła bo­le­sną de­cy­zję o od­pra­wie­niu có­rek.

Po prze­do­sta­niu się przez ogro­dze­nie Lisa i Pola zdję­ły żół­te gwiaz­dy Da­wi­da i po­bie­gły do domu chrze­ści­jań­skie­go są­sia­da. Ten, usły­szaw­szy o pro­wa­dzo­nych przez na­zi­stów przy­go­to­wa­niach do ma­so­wych eg­ze­ku­cji, ka­zał ucie­ki­nier­kom odejść. Gdy od­mó­wio­no im schro­nie­nia w mie­ście, dziew­czę­ta ukry­ły się w po­bli­skim le­sie, nie zwa­ża­jąc na cięż­ką bia­ło­ru­ską zimę. Tra­fi­ły na po­la­nę w cie­niu so­sen, gdzie mor­do­wa­no sło­nim­skich Ży­dów. Pod czuj­nym okiem nie­miec­kich żoł­nie­rzy sie­dzia­ło tam oko­ło dzie­się­ciu ty­się­cy męż­czyzn, ko­biet i dzie­ci. Dzie­lo­no ich na grup­ki po dzie­sięć osób, za­bie­ra­no im kosz­tow­no­ści i ubra­nia, a na­stęp­nie roz­strze­li­wa­no i wrzu­ca­no cia­ła do jed­ne­go z trzech do­łów. Część pró­bo­wa­ła ucie­kać, ale nie­wie­lu prze­ży­ło ten mord.

Wi­dząc tę sce­nę, dziew­czę­ta ucie­kły „od krwi, krzy­ków i wrza­sków na dru­gi ko­niec lasu, aby się ukryć”. Pró­bo­wał je za­trzy­mać pol­ski le­śni­czy, ale oszu­ka­ły go, mó­wiąc, że wy­szły zbie­rać chrust na zimę. Jed­nak kie­dy męż­czy­zna sam zo­ba­czył miej­sce kaź­ni, wró­cił i, zde­ner­wo­wa­ny, roz­po­znał w Li­sie i Poli ucie­ka­ją­ce Ży­dów­ki. Za­cią­gnął je na dro­gę, gdzie miesz­kań­cy sło­nim­skie­go get­ta po­wo­li szli na spo­tka­nie śmier­ci, i ka­zał sio­strom do­łą­czyć do po­zo­sta­łych. Nie­miec­cy żoł­nie­rze pil­no­wa­li tych Ży­dów, któ­rzy byli w sta­nie iść sa­mo­dziel­nie, a star­szych i nie­do­łęż­nych do­wo­zi­li woj­sko­wy­mi cię­ża­rów­ka­mi. Lecz dziew­czę­ta wie­dzia­ły już, co ich wszyst­kich cze­ka. Pola zła­pa­ła sio­strę za rękę, krzyk­nę­ła, żeby bie­gła, i obie ru­szy­ły przez od­sło­nię­te pole jak naj­da­lej od ko­lum­ny. Za­sko­czo­ny le­śnik rzu­cił sie­kie­rą, ra­niąc Polę w nogę, lecz mimo to dziew­czę­tom uda­ło się zbiec.

O dzi­wo, nie­miec­cy żoł­nie­rze eskor­tu­ją­cy Ży­dów nie strze­la­li do ucie­ki­nie­rek. Sio­stry po­bie­gły z po­wro­tem do Sło­ni­ma, gdzie mu­sia­ły ucie­kać przed ma­ły­mi dzieć­mi krzy­czą­cy­mi „Ży­dów­ki, Ży­dów­ki, zdję­ły­ście żół­te gwiaz­dy! Na­zi­ści was za­bi­ją! Na­zi­ści was za­bi­ją!”. Lisa i Pola nie mo­gły zna­leźć w mie­ście ni­ko­go, kto udzie­lił­by im schro­nie­nia. W koń­cu pa­dły ze zmę­cze­nia w po­bli­skiej sto­do­le. Bu­dy­nek na­le­żał do chrze­ści­jan­ki, któ­ra zna­la­zła wy­stra­szo­ne dzie­ci i po­wie­dzia­ła im: „Nie mu­si­cie mó­wić, skąd przy­szły­ście. Wiem o tym. Bóg za­pro­wa­dził was do wła­ści­we­go domu”. Ko­bie­ta na­kar­mi­ła dziew­czę­ta, opa­trzy­ła ranę Poli i ukry­wa­ła sio­stry w ka­na­pie, aż za­koń­czo­no roz­strze­li­wa­nia[2].

Na­stęp­ne­go ran­ka roz­po­czę­ła się inna po­dróż, tym ra­zem w kie­run­ku miej­sca kaź­ni w le­sie w po­bli­żu miej­sco­wo­ści Cze­pie­łów. An­ton N., słu­żą­cy w ar­mii nie­miec­kiej w stop­niu sze­re­gow­ca, wy­ma­sze­ro­wał ze Sło­ni­ma wraz z ca­łym swo­im od­dzia­łem[3]. Żoł­nie­rze otrzy­ma­li za­da­nie za­sy­pa­nia gro­bu, w któ­rym le­ża­ło od ośmiu do dzie­się­ciu ty­się­cy ofiar mor­du do­ko­na­ne­go po­przed­nie­go dnia. Po dro­dze, w ma­łym le­sie, od­dział na­tra­fił na kil­ku­na­stu Ży­dów, któ­rzy zo­sta­li ran­ni pod­czas roz­strze­li­wa­nia, ale uda­ło im się uciec. Je­den z nich miał prze­strze­lo­ną szczę­kę. Żoł­nie­rze za­pro­wa­dzi­li wszyst­kich z po­wro­tem do ma­so­we­go gro­bu i za­strze­li­li. Na miej­scu sta­ło się ja­sne, że in­nym Ży­dom rów­nież uda­ło się wy­czoł­gać z do­łów. W tej sy­tu­acji do­wód­ca dru­ży­ny sze­re­gow­ca N., sier­żant Mar­tin W., zde­cy­do­wał się po­pro­wa­dzić swo­ich pod­wład­nych do po­bli­skich miej­sco­wo­ści na po­szu­ki­wa­nia zbie­gów.

(Dwa­dzie­ścia lat póź­niej, na po­ste­run­ku po­li­cji we wsi San­de­beck le­żą­cej w głę­bi Lasu Teu­to­bur­skie­go, An­ton N. opi­sy­wał po­li­cyj­ne­mu śled­cze­mu wy­ni­ki pa­tro­lu. „Zna­leź­li­śmy męż­czy­znę, ko­bie­tę i dwu­na­sto­let­nie­go chłop­ca”, opo­wia­dał. „Za­pro­wa­dzi­li­śmy wszyst­kich do gro­bu. Tam całą trój­kę rów­nież roz­strze­la­no”. Oczy­wi­ście prze­słu­chi­wa­ny twier­dził, że ża­den z człon­ków jego od­dzia­łu nie po­cią­gnął za spust; strze­la­li ochot­ni­cy z plu­to­nu eg­ze­ku­cyj­ne­go. Gdy An­ton i jego to­wa­rzy­sze za­sy­py­wa­li ma­so­wy grób zie­mią, „ta na­dal się po­ru­sza­ła, po­nie­waż pod nią znaj­do­wa­li się Ży­dzi, któ­rzy zo­sta­li po­strze­le­ni, ale nie śmier­tel­nie”[4].

Dzień po ma­sa­krze Lisa i Pola opu­ści­ły kry­jów­kę aby nie na­ra­żać dłu­żej ży­cia swo­jej wy­ba­wi­ciel­ki. Nie mia­ły do­kąd pójść, wró­ci­ły więc do get­ta, gdzie do­wie­dzia­ły się, że ich mat­kę i ciot­kę za­mor­do­wa­no w le­sie koło Cze­pie­ło­wa ra­zem z ty­sią­ca­mi in­nych Ży­dów. Rzeź prze­ży­li oj­ciec Lisy, Hirsz, i jej młod­szy brat, Bu­siek. Lisa i Pola prze­by­wa­ły w ma­łym get­cie po­ło­żo­nym na wy­spie na rze­ce Szcza­ra aż do na­stęp­nej więk­szej ma­sa­kry w czerw­cu 1942 roku. Wte­dy dziew­czę­ta po raz ko­lej­ny pró­bo­wa­ły uciec, ale Pola zgi­nę­ła od kuli pod­czas pró­by przej­ścia pod ogro­dze­niem get­ta. Lisa i jej przy­szły mąż, Aron Der­man, unik­nę­li śmier­ci dzię­ki po­mo­cy ofi­ce­ra nie­miec­kiej ar­mii i do­łą­czy­li do miesz­ka­ją­cych w le­sie par­ty­zan­tów.

Choć na te­re­nie Związ­ku Ra­dziec­kie­go Ho­lo­caust po­chło­nął mi­lio­ny ist­nień, Lisa, Hirsz i Bu­siek prze­ży­li. Lisa wy­je­cha­ła do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, wy­szła za Der­ma­na i po­świę­ci­ła swo­je ży­cie gło­sze­niu praw­dy o Za­gła­dzie. Zo­sta­ła prze­wod­ni­czą­cą or­ga­ni­za­cji Ho­lo­caust Me­mo­rial Fo­un­da­tion w Sko­kie w sta­nie Il­li­no­is i czę­sto po­dró­żo­wa­ła, aby opo­wia­dać o tym, jak utra­ci­ła bli­skich i jak uda­ło się jej oca­leć. Lisa zmar­ła 28 lip­ca 2002 roku, w wie­ku sie­dem­dzie­się­ciu pię­ciu lat, pod­czas wy­stę­pu na fe­sti­wa­lu Il­li­no­is Sto­ry­tel­ling Fe­sti­val. Wy­po­wia­da­jąc swo­je ostat­nie sło­wa, na­wo­ły­wa­ła pu­blicz­ność do prze­ka­zy­wa­nia jej opo­wie­ści da­lej: „Pro­szę, za­pa­mię­taj­cie tę hi­sto­rię i opo­wia­daj­cie ją in­nym, po­nie­waż nie wiem, jak dłu­go jesz­cze tu­taj będę”. Po­tem, jak pi­sa­no w ga­ze­cie, „za­mil­kła, a jej bro­da po­wo­li opa­dła na pierś”[5].

Ni­niej­sza książ­ka po­dej­mu­je opo­wieść Lisy i dzie­siąt­ków ty­się­cy Ży­dów, któ­rzy – tak jak jej mat­ka, ciot­ka i sio­stra Pola – zo­sta­li za­mor­do­wa­ni przez Niem­ców na Bia­ło­ru­si w la­tach 1941–1942. Hi­sto­ria Lisy nie jest wy­jąt­ko­wa. Mię­dzy 1941 a 1944 ro­kiem na oku­po­wa­nych przez na­zi­stów te­re­nach ra­dziec­kich wie­lo­krot­nie do­cho­dzi­ło do po­dob­nych ak­tów prze­mo­cy. Pod­czas „Ho­lo­cau­stu za po­mo­cą kul” – jak wy­da­rze­nia te na­zwał oj­ciec Pa­trick Des­bo­is – zgła­dzo­no 1,5 mi­lio­na Ży­dów. Tak wiel­ka licz­ba i ogrom cier­pie­nia to­wa­rzy­szą­ce­go tej zbrod­ni są nie­mal nie­moż­li­we do wy­obra­że­nia. Być może na po­cząt­ku naj­le­piej po­my­śleć o jed­nej oso­bie, jed­nym człon­ku ro­dzi­ny, jed­nym dziec­ku za­mor­do­wa­nym 1,5 mi­lio­na razy w mia­stach, mia­stecz­kach i la­sach na za­ję­tym przez Niem­ców te­ry­to­rium ra­dziec­kim.

Choć ofi­cjal­nie za­da­nie eks­ter­mi­na­cji Ży­dów i przed­sta­wi­cie­li in­nych grup po­wie­rzo­no Ein­sat­zgrup­pen, mo­bil­nym na­zi­stow­skim od­dzia­łom eg­ze­ku­cyj­nym dzia­ła­ją­cym na Wscho­dzie, to w wie­lu miej­scach w Ho­lo­caust an­ga­żo­wa­ła się rów­nież nie­miec­ka ar­mia. Dys­ku­sje o udzia­le We­hr­mach­tu w na­zi­stow­skim pro­jek­cie lu­do­bój­stwa czę­sto były bar­dzo ogól­ni­ko­we, a zbrod­nie okre­śla­no ła­god­nym ter­mi­nem „współ­udzia­łu”. W ni­niej­szym opra­co­wa­niu przez „współ­udział” ro­zu­miem świa­do­me dzia­ła­nie na rzecz re­ali­za­cji na­zi­stow­skie­go pla­nu lu­do­bój­stwa lub pró­by czer­pa­nia z nie­go oso­bi­stych ko­rzy­ści. Ter­mi­nem „na­zi­stow­ski plan lu­do­bój­stwa” okre­śli­łem szer­szy za­kres dzia­łań w celu zdzie­siąt­ko­wa­nia, uni­ce­stwie­nia lub prze­sie­dle­nia grup et­nicz­nych i de­mo­gra­ficz­nych, pod­czas gdy na­zwy „Ho­lo­caust” uży­wa­łem głów­nie w od­nie­sie­niu do pro­wa­dzo­nej przez re­żim eks­ter­mi­na­cji Ży­dów. To lu­do­bój­stwo było cen­tral­nym ele­men­tem ra­so­wej i de­mo­gra­ficz­nej re­or­ga­ni­za­cji Eu­ro­py, w szcze­gól­no­ści na Wscho­dzie; uzna­nia go za ele­ment szer­szej po­li­ty­ki na­zi­stów nie na­le­ży po­strze­gać jako pró­by umniej­sze­nia ska­li cier­pie­nia i strat. Dla­te­go też będę się sta­rał jak naj­wy­raź­niej na­kre­ślić rolę We­hr­mach­tu za­rów­no w Ho­lo­cau­ście (eks­ter­mi­na­cji eu­ro­pej­skich Ży­dów), jak i w pla­nie lu­do­bój­stwa (mor­do­wa­niu lud­no­ści cy­wil­nej oraz so­wiec­kich jeń­ców wo­jen­nych, wpro­wa­dza­niu w ży­cie „pla­nu gło­do­we­go” i in­nych, po­dob­nych dzia­łań).

Każ­de mgli­ste po­ję­cie współ­udzia­łu sta­je się do­tkli­wie wy­raź­ne, gdy prze­ko­na­my się, co kon­kret­nie ozna­czał ten ter­min na po­zio­mie lo­kal­nym. Nie­miec­cy żoł­nie­rze za­ga­nia­li Ży­dów, pil­no­wa­li ich, pro­wa­dzi­li do miejsc kaź­ni, a w nie­któ­rych przy­pad­kach po­cią­ga­li za spust. Przy­własz­cza­li so­bie ży­dow­skie mie­nie i cza­sa­mi wy­sy­ła­li je do swo­ich ro­dzin. Nie­któ­rzy żoł­nie­rze wy­mu­sza­li sto­sun­ki płcio­we na Ży­dów­kach. Inni uni­ka­li udzia­łu w ta­kich dzia­ła­niach, a bar­dzo nie­licz­ni czyn­nie sta­ra­li się po­ma­gać Ży­dom lub ich ra­to­wać. Bez po­mo­cy We­hr­mach­tu mor­do­wa­nie lud­no­ści ży­dow­skiej, jak na przy­kład ro­dzi­ny Lisy, by­ło­by znacz­nie trud­niej­sze. Tak w rze­czy­wi­sto­ści wy­glą­dał współ­udział oraz, rza­dziej, jego od­mo­wa. Wła­śnie te róż­no­rod­ne do­świad­cze­nia sta­no­wią te­mat tej książ­ki.

Jaką for­mę przy­bie­rał na­praw­dę udział sił We­hr­mach­tu w lu­do­bój­stwie na naj­niż­szym szcze­blu? W jaki spo­sób od­dzia­ły i po­je­dyn­czy żoł­nie­rze re­ali­zo­wa­li lu­do­bój­czą po­li­ty­kę par­tii na­zi­stow­skiej? Jak for­ma tego udzia­łu zmie­nia­ła się wraz z upły­wem cza­su i po­wsze­dnie­niem za­bi­ja­nia? Cze­mu nie­któ­rzy de­cy­do­wa­li się uczest­ni­czyć (lub uni­kać uczest­nic­twa) w spo­sób, w jaki to ro­bi­li? A po­nad­to dla­cze­go i jak We­hr­macht za­an­ga­żo­wał się w mor­do­wa­nie lud­no­ści cy­wil­nej w ogó­le, a Ży­dów w szcze­gól­no­ści? Te pod­sta­wo­we py­ta­nia po­zo­sta­ją bez od­po­wie­dzi, zwłasz­cza je­śli cho­dzi o po­ziom lo­kal­ny. Sku­pia­jąc się na kil­ku kon­kret­nych wy­da­rze­niach, któ­re mia­ły miej­sce na te­re­nie dzi­siej­szej Bia­ło­ru­si (wów­czas Związ­ku Ra­dziec­kie­go) je­sie­nią oraz zimą na prze­ło­mie lat 1941–1942, w ni­niej­szym opra­co­wa­niu sta­ra­łem się przed­sta­wić ana­li­zę co­raz więk­sze­go w mia­rę upły­wu cza­su współ­udzia­łu We­hr­mach­tu w lu­do­bój­stwie.

Bru­tal­na po­li­ty­ka oku­pa­cyj­na na fron­cie wschod­nim nie była wy­jąt­ko­wa, lecz ujaw­nia­ła praw­dzi­wą na­tu­rę pla­nu lu­do­bój­stwa opra­co­wa­ne­go przez na­zi­stów. Po­nie­waż ofi­cjal­ne pla­ny do­ty­czą­ce Wscho­du od­zwier­cie­dla­ły po­twor­ną ska­lę prze­mo­cy prze­wi­dy­wa­ną przez tę ide­olo­gię, nie jest za­sko­cze­niem, że od We­hr­mach­tu ocze­ki­wa­no ode­gra­nia przy­go­to­wa­nej dla nie­go roli. Mimo po­pu­lar­ne­go prze­świad­cze­nia o „czy­stym We­hr­mach­cie” ar­mia czę­sto otrzy­my­wa­ła zbrod­ni­cze za­da­nia i wy­ko­ny­wa­ła je z wi­docz­nym za­an­ga­żo­wa­niem, co mia­ło zna­czą­cy wpływ na nie­miec­ką toż­sa­mość i sto­su­nek tego na­ro­du do Ho­lo­cau­stu – więk­szość sze­re­go­wych żoł­nie­rzy We­hr­mach­tu była prze­cież zwy­kły­mi Niem­ca­mi. Dla­te­go też oskar­że­nia o współ­udział wojsk lą­do­wych w tym przed­się­wzię­ciu są bo­le­sne i mają po­waż­ne im­pli­ka­cje w aspek­cie uczest­nic­twa prze­cięt­nych lu­dzi w przy­go­to­wa­nym przez na­zi­stów pla­nie lu­do­bój­stwa. Ba­da­cze Ho­lo­cau­stu wy­ka­za­li, że w na­zi­stow­skich zbrod­niach bra­ło udział wie­le or­ga­ni­za­cji, w tym nie­miec­ka ar­mia. Wy­do­by­li na świa­tło dzien­ne umo­wy za­war­te mię­dzy przy­wód­ca­mi i opi­sa­li ich zbież­ne cele oraz jed­na­ko­we na­sta­wie­nie. Jed­nak nie­wie­lu hi­sto­ry­ków zdo­ła­ło przed­sta­wić, do cze­go do­pro­wa­dzi­ła ogól­na ak­cep­ta­cja na­zi­stow­skiej po­li­ty­ki przez ar­mię. Pe­wien ba­dacz ubo­le­wał wręcz, że „na próż­no szu­kać hi­sto­rii men­tal­no­ści We­hr­mach­tu”[6].

W ni­niej­szej pra­cy sta­ra­łem się wy­ja­śnić, jak nie­miec­cy żoł­nie­rze w nie­ca­łe sześć mie­się­cy prze­szli od pierw­szych, trud­nych dla nich mor­dów do ra­bo­wa­nia gro­bów i sa­dy­stycz­nych „ży­dow­skich gier”. Za­pre­zen­to­wa­łem czte­ry ko­lej­ne eta­py co­raz więk­sze­go za­an­ga­żo­wa­nia We­hr­mach­tu: im­pro­wi­za­cję, ob­ja­śnie­nie-na­ma­wia­nie-wy­ko­na­nie, przy­wyk­nię­cie i uwew­nętrz­nie­nie. Prze­śle­dzi­łem tę ewo­lu­cję udzia­łu We­hr­mach­tu w na­zi­stow­skim pla­nie lu­do­bój­stwa na przy­kła­dzie pię­ciu na­stę­pu­ją­cych po so­bie wy­da­rzeń, któ­re mia­ły miej­sce na Bia­ło­ru­si. Do pierw­sze­go z nich do­szło we wrze­śniu 1941 roku, kie­dy 345. Pułk Pie­cho­ty bez­po­śred­nio po­mógł w za­bi­ciu ty­sią­ca Ży­dów w miej­sco­wo­ści Krup­ki w po­bli­żu Miń­ska. Im­pro­wi­zo­wa­ny (choć sku­tecz­ny) spo­sób, w jaki jed­nost­ka ta po­mo­gła Ein­satz­kom­man­do 8, był cha­rak­te­ry­stycz­ny dla wcze­sne­go eta­pu współ­udzia­łu We­hr­mach­tu[7]. Po­tem po­ru­szy­łem te­mat kon­fe­ren­cji po­świę­co­nej dzia­ła­niom an­ty­par­ty­zanc­kim, któ­ra od­by­ła się ty­dzień póź­niej, pod ko­niec wrze­śnia, w Mo­hy­le­wie. Do­tych­czas nie była ona przed­mio­tem do­kład­niej­szych ba­dań, lecz ma klu­czo­we zna­cze­nie z punk­tu wi­dze­nia tej pra­cy, po­nie­waż w jej trak­cie wy­raź­nie po­łą­czo­no eks­ter­mi­na­cję lud­no­ści ży­dow­skiej z co­dzien­ny­mi ope­ra­cja­mi prze­ciw­ko par­ty­zan­tom. W po­świę­co­nym jej roz­dzia­le wska­za­łem na otwar­te uzna­nie Ży­dów za cel, za­chę­ca­nie do za­bi­ja­nia ich pod­czas ru­ty­no­wych dzia­łań oraz póź­niej­sze wpro­wa­dze­nie tych za­le­ceń w ży­cie – sta­ra­łem się w ten spo­sób wy­tłu­ma­czyć, jak nie­miec­ka ar­mia zwięk­sza­ła swój udział w Ho­lo­cau­ście. Po­ka­za­łem, jak z za­my­słem po­wią­za­no po­sta­ci Żyda, bol­sze­wi­ka i par­ty­zan­ta w celu za­an­ga­żo­wa­nia żoł­nie­rzy We­hr­mach­tu do dzia­łań prze­ciw­ko lud­no­ści ży­dow­skiej na mniej­szych ob­sza­rach, któ­re spra­wia­ły Ein­sat­zgrup­pen pro­ble­my lo­gi­stycz­ne. Bez­po­śred­nim na­stęp­stwem kon­fe­ren­cji w Mo­hy­le­wie, na któ­rej przed­sta­wio­no wspo­mnia­ną kon­cep­cję, było za­mor­do­wa­nie po­nad set­ki Ży­dów we wsi Kru­cza przez 3. kom­pa­nię 691. Puł­ku Pie­cho­ty w dniu 10 paź­dzier­ni­ka. Siły ar­mii do­ko­na­ły tej zbrod­ni same. Jed­nak po­mi­mo wy­da­nia tego sa­me­go roz­ka­zu jed­no­cze­śnie w jed­nym miej­scu trzem od­dzia­łom, w tym 3. kom­pa­nii, każ­dy z nich w inny spo­sób za­re­ago­wał na po­le­ce­nie udzia­łu w lu­do­bój­stwie. Opi­sa­łem też in­dy­wi­du­al­ne i zbio­ro­we wy­bo­ry, któ­rych efek­tem były trzy od­mien­ne de­cy­zje o uczest­nic­twie lub od­mo­wie udzia­łu w za­bi­ja­niu Ży­dów. Na­stęp­ne oma­wia­ne wy­da­rze­nia mia­ły miej­sce w Sło­ni­mie i No­wo­gród­ku, gdzie w li­sto­pa­dzie i grud­niu 1941 roku dwie kom­pa­nie 727. Puł­ku Pie­cho­ty po­mo­gły wła­dzom cy­wil­nym w utwo­rze­niu get­ta, za­gar­nię­ciu ży­dow­skie­go mie­nia i wy­mor­do­wa­niu od­po­wied­nio dzie­się­ciu i pię­ciu ty­się­cy Ży­dów. Dzia­ła­nia te po­ka­zu­ją, jak żoł­nie­rze obu od­dzia­łów przy­wy­kli do współ­udzia­łu w ra­mach re­la­cji na­wią­za­nych przez SS i wła­dze cy­wil­ne. Wresz­cie po­stę­po­wa­nie 12. kom­pa­nii w Szczu­czy­nie ob­ra­zu­je ostat­ni etap wspo­mnia­ne­go wcześ­niej pro­ce­su: uwew­nętrz­nie­nie ofi­cjal­nych za­le­ceń do­ty­czą­cych mor­do­wa­nia Ży­dów. Choć wspo­mnia­ny od­dział naj­praw­do­po­dob­niej nie był za­an­ga­żo­wa­ny w „więk­sze” ma­sa­kry, jego żoł­nie­rze usta­wicz­nie za­bi­ja­li lud­ność ży­dow­ską pod­czas re­gu­lar­nych pa­tro­li i spe­cjal­nych „po­lo­wań na Ży­dów”. Po za­koń­cze­niu każ­dej z ta­kich ak­cji do­no­szo­no o za­bi­tych „par­ty­zan­tach”, co po­ka­zu­je, jak uza­sad­nia­nie lu­do­bój­stwa wal­ką z ru­chem opo­ru wpły­nę­ło na człon­ków jed­nost­ki. Ich za­cho­wa­nie jest za­tem przy­kła­dem jed­ne­go z koń­co­wych efek­tów dłu­go­trwa­łe­go udzia­łu w re­ali­zo­wa­niu po­li­ty­ki eks­ter­mi­na­cji.

Na ła­mach tej książ­ki omó­wi­łem trzy naj­waż­niej­sze czyn­ni­ki, od któ­rych za­le­ża­ły sto­pień i spo­sób za­an­ga­żo­wa­nia jed­no­stek We­hr­mach­tu w Ho­lo­caust. Pierw­szym z nich były kul­tu­ra or­ga­ni­za­cyj­na od­dzia­łów i me­to­da do­wo­dze­nia, któ­re mia­ły klu­czo­wy wpływ na to, czy jed­nost­ki i żoł­nie­rze uczest­ni­czy­li w tych dzia­ła­niach, czy nie. Lu­dzie do­wo­dze­ni przez bru­tal­nych prze­ło­żo­nych sta­wa­li się szcze­gól­nie okrut­ni. Na nie­mal­że każ­dym szcze­blu pa­nu­ją­ca na Wscho­dzie w sze­re­gach ar­mii at­mos­fe­ra or­ga­ni­za­cyj­na sprzy­ja­ła skraj­nym roz­wią­za­niom, to­le­ro­wa­ła za­cho­wa­nia kry­mi­nal­ne i na­gra­dza­ła tych, któ­rych po­my­sły oraz dzia­ła­nia były naj­bar­dziej ra­dy­kal­ne. Choć wszy­scy mie­li do pew­ne­go stop­nia moż­li­wość wy­bo­ru, oto­cze­nie wy­raź­nie sprzy­ja­ło po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji pro­wa­dzą­cych do co­raz więk­sze­go za­an­ga­żo­wa­nia w lu­do­bój­stwo, a czę­sto wręcz na­gra­dza­ło ta­kie po­stę­po­wa­nie.

Dru­gim czyn­ni­kiem, obec­nym nie­mal­że od sa­me­go po­cząt­ku, było pro­pa­gan­do­we kre­owa­nie ob­ra­zu Żyda-bol­sze­wi­ka-par­ty­zan­ta, co słu­ży­ło uspra­wie­dli­wie­niu udzia­łu We­hr­mach­tu w mor­do­wa­niu lud­no­ści ży­dow­skiej. Ta kon­cep­cja opie­ra­ła się na znacz­nie wy­ol­brzy­mio­nym za­gro­że­niu ze stro­ny ru­chu opo­ru. Na­zi­stow­skie wła­dze ce­lo­wo wy­ko­rzy­sty­wa­ły za­so­by ludz­kie i co­raz więk­szy za­sięg te­ry­to­rial­ny ar­mii, aby prze­zwy­cię­żyć trud­no­ści na­po­ty­ka­ne na Wscho­dzie przez jed­nost­ki stwo­rzo­ne do prze­pro­wa­dza­nia ma­so­wych eg­ze­ku­cji, ta­kie jak Ein­sat­zgrup­pen. Ży­dów ce­lo­wo po­wią­za­no z par­ty­zant­ką, któ­ra była w du­żej mie­rze ilu­zo­rycz­na, a na­stęp­nie wy­ko­rzy­sty­wa­no to „po­łą­cze­nie” jako ofi­cjal­ne wy­tłu­ma­cze­nie udzia­łu nie­miec­kiej ar­mii w mor­do­wa­niu miesz­ka­ją­cej na te­re­nie ZSRR lud­no­ści ży­dow­skiej. Nie ozna­cza to, że więk­szość żoł­nie­rzy wie­rzy­ła w ten wy­twór pro­pa­gan­dy. Żyd-bol­sze­wik-par­ty­zant słu­żył ra­czej za wy­god­ną wy­mów­kę, ide­olo­gicz­ny li­stek fi­go­wy, a tak­że po­ten­cjal­ną osło­nę psy­cho­lo­gicz­ną, któ­ra ma­sko­wa­ła co­raz bru­tal­niej­szą prze­moc. We­hr­macht przy­jął ten kon­strukt szyb­ko i sku­tecz­nie: przed upły­wem roku od­dzia­ły nie­miec­kiej ar­mii sa­mo­dziel­nie do­ko­ny­wa­ły mor­dów na lud­no­ści ży­dow­skiej, w ra­por­tach okre­śla­jąc ofia­ry mia­nem za­bi­tych par­ty­zan­tów.

Ostat­ni ele­ment sta­no­wił sam kon­takt z na­zi­stow­skim pla­nem lu­do­bój­stwa: twier­dzę, że im był dłuż­szy, tym bar­dziej We­hr­macht an­ga­żo­wał się w re­ali­za­cję pla­nów Ho­lo­cau­stu. Nie wszyst­kie jed­nost­ki nie­miec­kiej ar­mii zna­la­zły się w sy­tu­acji zmu­sza­ją­cej do udzia­łu w lu­do­bój­stwie, ale bar­dzo wie­le z nich było pre­dys­po­no­wa­nych lub na­kła­nia­nych do uczest­nic­twa w za­bi­ja­niu w sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach. Szcze­gó­ły za­cho­wa­nia żoł­nie­rzy w te­re­nie i re­la­cje z Ży­da­mi oraz z nie­miec­ki­mi wła­dza­mi cy­wil­ny­mi po­ka­zu­ją, że za­an­ga­żo­wa­nie woj­sko­wych zwięk­sza­ło się wraz z upły­wem cza­su. Współ­udział sta­wał się co­raz bar­dziej zło­żo­ny, co pod­wa­ża po­wszech­ną opi­nię na te­mat tego, w ja­kim stop­niu „zwy­kli żoł­nie­rze” uczest­ni­czy­li w na­zi­stow­skich zbrod­niach. Co­raz więk­szy udział We­hr­mach­tu w lu­do­bój­stwie przyj­mo­wał róż­ne for­my, od gra­bie­ży, przez wy­ko­rzy­sty­wa­nie sek­su­al­ne, aż po na­ra­sta­ją­ce okru­cień­stwo. W przy­pad­ku nie­wiel­kiej licz­by żoł­nie­rzy ro­sną­ce za­an­ga­żo­wa­nie ar­mii w na­zi­stow­skie zbrod­nie stwa­rza­ło rów­nież oka­zje do udzie­la­nia po­mo­cy na­po­tka­nym Ży­dom lub ra­to­wa­nia ich. Twór­ca prze­ło­mo­wej wy­sta­wy do­ty­czą­cej zbrod­ni We­hr­mach­tu, otwar­tej w 1999 roku, ujął to na­stę­pu­ją­co: „Woj­na nie jest ma­szy­ną; to prze­strzeń, w ra­mach któ­rej jed­nost­ki po­dej­mu­ją de­cy­zje”[8]. W ni­niej­szej książ­ce sta­ra­łem się zgłę­bić zło­żo­ność tych in­dy­wi­du­al­nych de­cy­zji, któ­re pod­czas woj­ny na Wscho­dzie po­dej­mo­wa­li zwy­kli żoł­nie­rze We­hr­mach­tu i któ­rych wy­ni­kiem było za­mor­do­wa­nie na tych te­re­nach łącz­nie 1,5 mi­lio­na męż­czyzn, ko­biet i dzie­ci ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia.

Miej­sco­wy kon­tekst wy­da­rzeń na Bia­ło­ru­si miał waż­ny wpływ na cha­rak­ter współ­udzia­łu We­hr­mach­tu w tym re­gio­nie. Po­nie­waż licz­ba ko­la­bo­ran­tów, na któ­rych mógł po­le­gać na­zi­stow­ski re­żim, była sto­sun­ko­wo mała ze wzglę­du na sła­biej roz­wi­nię­ty ruch na­cjo­na­li­stycz­ny (w po­rów­na­niu do kra­jów bał­tyc­kich czy Ukra­iny), nie­miec­kie siły czę­sto mu­sia­ły od­gry­wać pierw­szo­pla­no­wą rolę we wpro­wa­dza­niu w ży­cie pla­nów lu­do­bój­stwa[9]. Re­la­tyw­nie nie­wiel­ki zor­ga­ni­zo­wa­ny udział miej­sco­wej lud­no­ści wy­mu­szał rów­nież ści­ślej­szą współ­pra­cę mię­dzy do­ko­nu­ją­cy­mi ma­so­wych mor­dów gru­pa­mi pod­le­ga­ją­cy­mi cy­wil­nej ad­mi­ni­stra­cji, SS i We­hr­mach­to­wi. Po­nad­to ze wzglę­du na znacz­ną licz­bę za­miesz­ku­ją­cych ten ob­szar Ży­dów zre­ali­zo­wa­nie tam „osta­tecz­ne­go roz­wią­za­nia” mia­ło szcze­gól­ne zna­cze­nie. Wresz­cie for­mu­ją­ca się na Bia­ło­ru­si ra­dziec­ka par­ty­zant­ka po­twier­dza­ła nie­miec­kie prze­ko­na­nie o za­gro­że­niu ze stro­ny ru­chu opo­ru (na­wet je­śli w rze­czy­wi­sto­ści bu­dzi­ło ono wąt­pli­wo­ści), wpro­wa­dza­jąc do­dat­ko­wy czyn­nik ma­ją­cy wpływ na za­an­ga­żo­wa­nie We­hr­mach­tu. W isto­cie ob­se­sja sił lą­do­wych na punk­cie dzia­łań an­ty­par­ty­zanc­kich sta­no­wi­ła swe­go ro­dza­ju sa­mo­speł­nia­ją­cą się prze­po­wied­nię: nie tyl­ko zmu­sza­ła Ży­dów do uciecz­ki do lasu i dzia­ła­ją­cych tam grup, ale rów­nież pro­wa­dzi­ła do ak­tów okru­cień­stwa, któ­re w pierw­szej ko­lej­no­ści skła­nia­ły miej­sco­wą lud­ność nie­ży­dow­ską do wspie­ra­nia par­ty­zan­tów.

Oma­wia­ne w tej pra­cy zbrod­nie po­peł­nio­no je­sie­nią i zimą na prze­ło­mie lat 1941–1942, a więc za­nim wal­ki na fron­cie wschod­nim sta­ły się dla We­hr­mach­tu spi­ra­lą śmier­ci. Taki do­bór wy­da­rzeń był ce­lo­wy. Na sa­mym po­cząt­ku bo­wiem kam­pa­nia na Wscho­dzie cha­rak­te­ry­zo­wa­ła się szyb­ki­mi na­tar­cia­mi i osza­ła­mia­ją­cy­mi zwy­cię­stwa­mi sił nie­miec­kich. Sy­tu­acja nie ule­ga­ła więk­szym zmia­nom aż do li­sto­pa­da, kie­dy Ar­mia Czer­wo­na za­trzy­ma­ła Niem­ców u bram Mo­skwy, koń­cząc gwał­tow­ną ofen­sy­wę. Gdy do­cho­dzi­ło do opi­sy­wa­nych ma­sakr, We­hr­macht miał jesz­cze przed sobą naj­bar­dziej za­cie­kłe i be­stial­skie wal­ki, co po­zwa­la od­rzu­cić tezę, zgod­nie z któ­rą ro­sną­ca bru­tal­ność nie­miec­kich wojsk była spo­wo­do­wa­na co­raz więk­szym bar­ba­rzyń­stwem starć na fron­cie. Po­dob­nie ruch par­ty­zanc­ki na Bia­ło­ru­si stał się re­al­nym za­gro­że­niem mi­li­tar­nym do­pie­ro w po­ło­wie 1942 roku. Choć uro­jo­ne nie­bez­pie­czeń­stwo mia­ło duży wpływ na men­tal­ność słu­żą­cych w We­hr­mach­cie i ich go­to­wość do udzia­łu w zbrod­niach, na­le­ży jed­nak za­ne­go­wać twier­dze­nia, ja­ko­by dzia­ła­nia lu­do­bój­cze były od­po­wie­dzią na trud­ną woj­nę par­ty­zanc­ką. Wresz­cie wie­le z opi­sa­nych w tej pra­cy jed­no­stek za­koń­czy­ło swój udział w Ho­lo­cau­ście pod­czas wy­da­rzeń z lat 1941–1942, kie­dy od­dzia­ły te zo­sta­ły zdzie­siąt­ko­wa­ne pod­czas kon­wen­cjo­nal­nych dzia­łań wo­jen­nych na fron­cie.

Oczy­wi­ście w We­hr­mach­cie, któ­ry li­czył po­nad 17 mi­lio­nów człon­ków, po­szu­ki­wa­nie ide­al­nie re­pre­zen­ta­tyw­nej gru­py lub przy­pad­ku może być fru­stru­ją­ce. Niem­cy słu­ży­li w wie­lu ty­pach jed­no­stek w róż­nych miej­scach i okre­sach. Na­wet kil­ka­na­ście przy­pad­ków nie może świad­czyć o wszyst­kich żoł­nie­rzach słu­żą­cych w każ­dym za­kąt­ku świa­ta. Dla­te­go sta­ra­łem się wy­tłu­ma­czyć, jak opi­sy­wa­ne jed­nost­ki zo­sta­ły wcią­gnię­te w lu­do­bój­stwo, dla­cze­go ich współ­udział przy­jął taką, a nie inną for­mę, i jak te wy­bra­ne wy­da­rze­nia mogą po­móc w zro­zu­mie­niu fe­no­me­nu zbrod­ni­czej dzia­łal­no­ści We­hr­mach­tu w szer­szym uję­ciu, obej­mu­ją­cym tak­że inne re­gio­ny. W wie­lu przy­pad­kach świad­czy to rów­nież o zdol­no­ści ca­łej nie­miec­kiej ar­mii do po­peł­nia­nia zbrod­ni w sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach.

Za­miast sku­piać się na ge­ne­ra­łach, dy­wi­zjach i stra­te­gicz­nych de­cy­zjach do­ty­czą­cych za­sad po­stę­po­wa­nia, pró­bo­wa­łem od­two­rzyć co­dzien­ne ży­cie i wy­bo­ry od­dzia­łów We­hr­mach­tu uczest­ni­czą­cych w ma­so­wych mor­dach. Sku­pi­łem się na naj­niż­szym szcze­blu nie­miec­kiej ar­mii, któ­ry do­tych­czas po­mi­ja­no. Aby wy­ja­śnić, dla­cze­go do­szło do tego za­nie­dba­nia, naj­pierw na­le­ży po­krót­ce przed­sta­wić mit „nie­ska­la­ne­go We­hr­mach­tu”, zgod­nie z któ­rym pod­czas dru­giej woj­ny świa­to­wej siły lą­do­we po­stę­po­wa­ły ho­no­ro­wo i apo­li­tycz­nie. Wie­lu hi­sto­ry­ków uwa­ża, że prze­ko­na­nie to zo­sta­ło już oba­lo­ne i po­grze­ba­ne – jed­nak nie w po­wszech­nej świa­do­mo­ści. Pod wie­lo­ma wzglę­da­mi ta ogra­ni­czo­na po­pu­lar­na cha­rak­te­ry­sty­ka za­cho­wań nie­miec­kich żoł­nie­rzy prze­sło­ni­ła praw­dzi­wy ob­raz ich roli w na­zi­stow­skich pla­nach lu­do­bój­stwa. O trwa­ło­ści tego fał­szy­we­go prze­ko­na­nia naj­le­piej świad­czy nie­miec­ka re­ak­cja na wy­sta­wy po­świę­co­ne We­hr­mach­to­wi zor­ga­ni­zo­wa­ne w la­tach 90. XX wie­ku.

W dniu 9 mar­ca 1999 roku o 4.40 przed cen­trum szko­le­nio­wym dla do­ro­słych w Sa­ar­brüc­ken w Niem­czech wy­bu­chła bom­ba. W wy­ni­ku eks­plo­zji bu­dy­nek zo­stał po­waż­nie uszko­dzo­ny, a w po­bli­skim ko­ście­le wy­le­cia­ły szy­by, lecz spraw­com nie uda­ło się osią­gnąć celu: znisz­czyć wy­sta­wy po­świę­co­nej udzia­ło­wi We­hr­mach­tu w na­zi­stow­skich zbrod­niach[10]. Mimo to wście­kłość, szok i pu­blicz­ne za­in­te­re­so­wa­nie ob­jaz­do­wą eks­po­zy­cją, ufun­do­wa­ną przez nie­miec­kie­go po­ten­ta­ta ty­to­nio­we­go i fi­lan­tro­pa Jana Re­em­st­mę, a zor­ga­ni­zo­wa­ną przez Ham­bur­ski In­sty­tut Ba­dań Spo­łecz­nych, po­ka­za­ły, jak bar­dzo współ­udział woj­ska w Ho­lo­cau­ście od­ci­snął się na psy­chi­ce na­ro­du nie­miec­kie­go (co jest ak­tu­al­ne i dziś).

Sprze­ciw spo­łe­czeń­stwa przy­brał for­mę pro­te­stów i ak­tów prze­mo­cy z obu stron sce­ny po­li­tycz­nej. Je­den z de­mon­stru­ją­cych człon­ków skraj­nie pra­wi­co­wej Na­ro­do­wo­de­mo­kra­tycz­nej Par­tii Nie­miec (NPD) trzy­mał pla­kat gło­szą­cy: „Je­śli wszy­scy żoł­nie­rze byli kry­mi­na­li­sta­mi i mor­der­ca­mi, na­le­żę do tych dru­gich. Nie czu­ję się win­ny. To nie była hu­ma­ni­tar­na woj­na”[11]. Inny zwie­dza­ją­cy pre­zen­to­wał od­mien­ny po­gląd, mó­wiąc: „»Nie­win­ny We­hr­macht« był za­wsze bzdu­rą… Lu­dzie mó­wi­li »nie wie­dzie­li­śmy«, ale są set­ki ty­się­cy li­stów wy­sła­nych do domu. Star­si lu­dzie chro­nią sa­mych sie­bie”[12]. W od­po­wie­dzi pe­wien kon­ser­wa­tyw­ny hi­sto­ryk na­pi­sał książ­kę pod ty­tu­łem Ver­bre­chen an der We­hr­macht („Zbrod­nie prze­ciw­ko We­hr­mach­to­wi”), w któ­rej udo­ku­men­to­wał be­stial­stwo Ar­mii Czer­wo­nej wo­bec nie­miec­kich wojsk. Su­ge­ro­wał w ten spo­sób, że twór­cy wy­sta­wy po­ło­ży­li na­cisk na nie­wła­ści­we zda­rze­nia, a ra­dziec­kie zbrod­nie mo­gły wy­ma­zać te po­peł­nio­ne przez We­hr­macht[13]. W cią­gu czte­rech lat od otwar­cia wy­sta­wy za­pre­zen­to­wa­no ją w trzy­dzie­stu czte­rech au­striac­kich i nie­miec­kich mia­stach, a przy­cią­gnę­ła ona po­nad 800 ty­się­cy zwie­dza­ją­cych[14]. Oprócz po­ka­za­nia, ja­kie emo­cje wy­wo­łu­je ten te­mat, twór­cy wy­sta­wy zwró­ci­li rów­nież uwa­gę na jego hi­sto­rycz­ną zło­żo­ność, choć nie za­pre­zen­to­wa­li jej w peł­ni. W 1999 roku trzech hi­sto­ry­ków pod­wa­ży­ło traf­ność do­bo­ru kil­ku­na­stu wy­sta­wio­nych zdjęć (spo­śród ty­się­cy), twier­dząc, że nie przed­sta­wia­ją udzia­łu sił We­hr­mach­tu. Fak­tycz­nie błęd­nie je opi­sa­no: po­stać ko­la­bo­ran­ta bio­rą­ce­go udział w mor­dzie uzna­no za nie­miec­kie­go żoł­nie­rza. Ten pro­test do­pro­wa­dził do tym­cza­so­we­go wy­co­fa­nia wy­sta­wy na czas do­kład­ne­go zba­da­nia wszyst­kich fo­to­gra­fii przez gru­pę hi­sto­ry­ków. Eks­po­zy­cję otwar­to po­now­nie w 2001 roku, ale obej­mo­wa­ła wte­dy dużo mniej zdjęć, co do­pro­wa­dzi­ło do oskar­żeń o pre­zen­to­wa­nie „kom­pro­mi­su hi­sto­rycz­ne­go” i „ze­pchnię­cie emo­cji na mar­gi­nes”[15]. W osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku wy­sta­wa po­świę­co­na We­hr­mach­to­wi po­sta­wi­ła kil­ka bar­dzo istot­nych py­tań, któ­re nie­miec­kie spo­łe­czeń­stwo po­win­no so­bie za­dać, ale nie udzie­li­ła na nie od­po­wie­dzi. Pu­blicz­na pre­zen­ta­cja wy­wo­ła­ła bar­dzo ży­wio­ło­wą re­ak­cję, ale tyl­ko w nie­wiel­kim stop­niu przy­czy­ni­ła się do wy­ja­śnie­nia związ­ków mię­dzy We­hr­mach­tem a Ho­lo­cau­stem.

Choć wy­sta­wa zdo­ła­ła zwięk­szyć świa­do­mość spo­łe­czeń­stwa, pod­wa­ża­jąc po­wszech­ne prze­ko­na­nie i wy­wo­łu­jąc gwał­tow­ne, emo­cjo­nal­ne re­ak­cje oraz dys­pu­ty, jej ogól­na war­tość hi­sto­rycz­na jest dys­ku­syj­na. Py­ta­nia o re­pre­zen­ta­tyw­ność, we­wnętrz­ną mo­ty­wa­cję i men­tal­ność po­zo­sta­ły bez od­po­wie­dzi. Pod wie­lo­ma wzglę­da­mi for­mat pierw­szej eks­po­zy­cji unie­moż­li­wił roz­pa­trze­nie tych kwe­stii w spo­sób me­to­dycz­ny i dro­bia­zgo­wy, po­nie­waż z ko­niecz­no­ści do­bra­no szcze­gól­nie wy­raź­ne i bu­dzą­ce emo­cje przy­kła­dy współ­udzia­łu. W wy­ni­ku kil­ku­na­stu błę­dów w opi­sach zdjęć, a tak­że do­łą­cze­nia pa­mięt­ni­ków i li­stów, po­ja­wi­ły się waż­ne py­ta­nia na te­mat tego, z ja­kich źró­deł po­win­ni ko­rzy­stać hi­sto­ry­cy i ja­kie in­for­ma­cje mogą one do­star­czyć. Osta­tecz­nie wy­sta­wa o nie­miec­kiej ar­mii zwró­ci­ła uwa­gę opi­nii pu­blicz­nej na zbrod­nie We­hr­mach­tu i wy­wo­ła­ła sil­ne emo­cje, ale ze wzglę­du na kon­tro­wer­syj­ną for­mę nie przy­nio­sła od­po­wie­dzi na więk­szość py­tań do­ty­czą­cych współ­udzia­łu sił zbroj­nych III Rze­szy w Ho­lo­cau­ście[16], spo­śród któ­rych naj­waż­niej­sze do­ty­czy­ło stop­nia za­an­ga­żo­wa­nia nie­miec­kich żoł­nie­rzy w lu­do­bój­stwo (a na­wet wie­dzy o nim) na prze­strze­ni cza­su.

Od koń­ca II woj­ny świa­to­wej za­szło wie­le zmian w spo­so­bie trak­to­wa­nia hi­sto­rii nie­miec­kiej ar­mii i jej związ­ków z na­zi­stow­skim re­żi­mem. Przez więk­szą część tego okre­su dys­ku­sje na te­mat We­hr­mach­tu i Ho­lo­cau­stu pro­wa­dzo­no w osob­nych, choć chwi­la­mi prze­pla­ta­ją­cych się prze­strze­niach dys­kur­su pu­blicz­ne­go i aka­de­mic­kie­go. Dla wie­lu, a może na­wet dla więk­szo­ści miesz­kań­ców Nie­miec, w wy­mia­rze oso­bi­stym i zbio­ro­wym ja­ki­kol­wiek udział sił zbroj­nych w zbrod­niach III Rze­szy po­zo­sta­wał te­ma­tem tabu. Licz­ba Niem­ców słu­żą­cych w We­hr­mach­cie w la­tach 1939–1945 była ol­brzy­mia i znacz­nie więk­sza od licz­by człon­ków SS, je­dy­nej for­ma­cji zbroj­nej, któ­rą ofi­cjal­nie uzna­no za zbrod­ni­czą i po­tę­pio­no pod­czas pro­ce­sów no­rym­ber­skich. Po­nie­waż więk­szość osób mia­ła krew­nych lub zna­jo­mych, któ­rzy słu­ży­li w woj­sku lub po­le­gli na woj­nie, ist­niał zro­zu­mia­ły opór przed roz­pa­try­wa­niem lub za­ak­cep­to­wa­niem ich po­ten­cjal­ne­go udzia­łu w zbrod­niach. W No­rym­ber­dze po­sta­wio­no przed są­dem kil­ku­na­stu wy­so­kich ofi­ce­rów We­hr­mach­tu, ale pro­ces „prze­isto­czył się w pole bi­twy kon­ku­ren­cyj­nych nar­ra­cji na te­mat po­stę­po­wa­nia i cha­rak­te­ru We­hr­mach­tu w trak­cie woj­ny”[17]. Bar­dzo szyb­ko ten dys­kom­fort, w po­łą­cze­niu z in­ny­mi czyn­ni­ka­mi, do­pro­wa­dził do ukształ­to­wa­nia się idei zwa­nej My­thos der sau­be­ren We­hr­macht (mit nie­ska­la­ne­go We­hr­mach­tu). Oskar­że­ni sami stwo­rzy­li pod­wa­li­ny tej le­gen­dy: albo uda­wa­li, że o ni­czym nie wie­dzie­li, albo uspra­wie­dli­wia­li się, że „star­cia na Wscho­dzie mia­ły nie­po­wta­rzal­ny cha­rak­ter” i „pod­czas dzia­łań w Ro­sji sto­so­wa­no od­ręb­ne me­to­dy”[18]. Zgod­nie z mi­tem „nie­ska­la­ne­go We­hr­mach­tu” nie­miec­ka ar­mia to­czy­ła kon­wen­cjo­nal­ną woj­nę z Ar­mią Czer­wo­ną w celu ochro­ny oj­czy­zny. God­ne ubo­le­wa­nia zbrod­nie lu­do­bój­stwa i inne okru­cień­stwa III Rze­szy po­peł­ni­ły SS i apa­rat po­li­cyj­ny. Gdy przed­sta­wi­cie­le sił zbroj­nych do­wia­dy­wa­li się o ta­kich przy­pad­kach be­stial­stwa, byli nimi wstrzą­śnię­ci, ale nie mo­gli in­ter­we­nio­wać. Co wię­cej, bru­tal­ność wojsk ra­dziec­kich po wkro­cze­niu do Nie­miec, a szcze­gól­nie sys­te­ma­tycz­ne ma­so­we gwał­ty na nie­miec­kich ko­bie­tach, uza­sad­nia­ły po­świę­ce­nie i służ­bę we­te­ra­nów, bę­dąc do­wo­dem na to, z jak wiel­kim złem wal­czy­li. Choć te za­ło­że­nia były nie­praw­dzi­we z hi­sto­rycz­ne­go punk­tu wi­dze­nia, sku­tecz­nie bro­ni­ły woj­ska przed po­waż­ny­mi oskar­że­nia­mi o zbrod­ni­czą dzia­łal­ność.

Bez­po­śred­nio po woj­nie ze wzglę­dów po­li­tycz­nych od­su­nię­to na dal­szy plan dys­ku­sje na te­mat zbrod­ni We­hr­mach­tu, nie wspo­mi­na­jąc o do­cho­dze­niach są­do­wych. Wraz z za­ostrza­niem się zim­nej woj­ny Sta­ny Zjed­no­czo­ne w co­raz więk­szym stop­niu po­strze­ga­ły Niem­cy jako ba­stion chro­nią­cy przed So­wie­ta­mi, a nie kraj na­zi­stów. W wy­ni­ku tej zmia­ny po­dej­ścia „mię­dzy 1945 a 1953 ro­kiem po­li­ty­ka alian­tów gwał­tow­nie się zmie­ni­ła, prze­cho­dząc od wzmac­nia­nia zbio­ro­we­go po­czu­cia winy do in­dy­wi­du­al­nej od­po­wie­dzial­no­ści Niem­ców, a na­stęp­nie – już stop­nio­wo – do za­ła­go­dze­nia ich obu­rze­nia po wcze­śniej­szym uka­ra­niu zbrod­nia­rzy wo­jen­nych”[19]. W 1951 roku sam ge­ne­rał ar­mii Dwi­ght Eisen­ho­wer, dy­stan­su­jąc się od wcze­śniej­szych bar­dziej kry­tycz­nych ko­men­ta­rzy, stwier­dził, że „nie­miec­ki żoł­nierz wal­czył dziel­nie i ho­no­ro­wo za swój kraj”[20]. Tę zmia­nę na­stro­jów moż­na ła­two do­strzec na naj­niż­szym szcze­blu, przy­glą­da­jąc się udzia­ło­wi ame­ry­kań­skich żoł­nie­rzy w uro­czy­sto­ściach upa­mięt­nia­ją­cych Niem­ców po­le­głych w trak­cie II woj­ny świa­to­wej. W rze­czy sa­mej, w la­tach 50. XX wie­ku ar­mia ame­ry­kań­ska fi­nan­so­wa­ła bu­do­wę po­mni­ków ku czci nie­gdy­siej­szych wro­gów[21]. I tak Sta­ny Zjed­no­czo­ne „peł­ni­ły dwie nie­da­ją­ce się po­go­dzić funk­cje: oku­pan­ta dba­ją­ce­go o spra­wie­dli­wość oraz przy­szłe­go so­jusz­ni­ka i »przy­ja­cie­la« Nie­miec”[22]. Osta­tecz­nie mo­car­stwo wy­bra­ło tę dru­gą rolę.

Sta­no­wi­sko to słu­ży­ło za­rów­no zwięk­szo­ne­mu za­po­trze­bo­wa­niu Bun­des­we­hry na re­kru­tów pod­czas zim­nej woj­ny, jak i od­czu­wa­nej przez nie­miec­kie spo­łe­czeń­stwo po­trze­bie zmi­ni­ma­li­zo­wa­nia winy znacz­nej czę­ści mę­skiej po­pu­la­cji. Gdy w 1953 roku za­da­no Niem­com py­ta­nie, czy ich zda­niem „nie­miec­kich żoł­nie­rzy moż­na po­tę­piać za dzia­ła­nia w kra­jach oku­po­wa­nych”, 55 pro­cent nie zgo­dzi­ło się z tym stwier­dze­niem, 21 pro­cent od­po­wie­dzia­ło, że „w nie­któ­rych przy­pad­kach”, a je­dy­nie 6 pro­cent udzie­li­ło zde­cy­do­wa­nie twier­dzą­cej od­po­wie­dzi[23].

Do­raź­ne po­trze­by po­li­tycz­ne po­łą­czy­ły się w sfe­rze pu­blicz­nej z nie­miec­ką ten­den­cją do sku­pia­nia się na efek­tach alianc­kich bom­bar­do­wań, do­świad­cze­niach jeń­ców wo­jen­nych i wy­pę­dzo­nej lud­no­ści oraz zbrod­niach ar­mii ra­dziec­kiej za­miast na pro­ble­mie współ­udzia­łu w okru­cień­stwach III Rze­szy. Kwe­stie uchodź­ców i jeń­ców słu­ży­ły dal­sze­mu pod­kre­śle­niu roli We­hr­mach­tu w „ura­to­wa­niu” Nie­miec przed jesz­cze bru­tal­niej­szy­mi re­pre­sja­mi ze stro­ny So­wie­tów. Przy oka­zji prze­ko­na­nie to do­pro­wa­dzi­ło do zmar­gi­na­li­zo­wa­nia udzia­łu ar­mii w Ho­lo­cau­ście i jed­no­cze­śnie po­zwo­li­ło lud­no­ści nie­miec­kiej po­strze­gać sie­bie jako praw­dzi­we ofia­ry woj­ny[24].

Pierw­sze pu­bli­ka­cje na te­mat nie­miec­kiej ar­mii wy­da­ne po woj­nie pre­zen­to­wa­ły po­dob­nie ogra­ni­czo­ny punkt wi­dze­nia. Nie po­win­no to za­ska­ki­wać, po­nie­waż czę­sto pi­sa­li je sami ge­ne­ra­ło­wie. Były to ste­ryl­ne, w wie­lu przy­pad­kach pi­sa­ne z wy­ra­cho­wa­nia po­zy­cje z za­kre­su hi­sto­rii woj­sko­wo­ści, peł­ne dat, nazw geo­gra­ficz­nych i in­for­ma­cji o de­cy­zjach tak­tycz­nych, ale po­zba­wio­ne ja­kich­kol­wiek wzmia­nek na te­mat ciem­nej stro­ny na­zi­stow­skie­go re­żi­mu i roli, jaką od­gry­wa­ła w nim ar­mia[25]. Z uka­za­nia się tych pa­mięt­ni­ków szcze­gól­nie ucie­szy­ły się Sta­ny Zjed­no­czo­ne, któ­re wów­czas żywo in­te­re­so­wa­ły się po­ko­na­niem wojsk ra­dziec­kich. By­łych ge­ne­ra­łów spro­wa­dza­no na dru­gą stro­nę Atlan­ty­ku, aby w ra­mach przy­go­to­wań do III woj­ny świa­to­wej szko­li­li ame­ry­kań­skich woj­sko­wych w za­kre­sie tak­tyk uży­wa­nych prze­ciw­ko si­łom ra­dziec­kim. Szcze­gól­nie Ar­mia Sta­nów Zjed­no­czo­nych była (a cza­sa­mi jest na­dal) oso­bli­wie za­zdro­sna o We­hr­macht, wiel­biąc nie­miec­ką myśl tak­tycz­ną i igno­ru­jąc amo­ral­ną na­tu­rę tej or­ga­ni­za­cji. W rze­czy sa­mej siły zbroj­ne III Rze­szy do dziś fa­scy­nu­ją ame­ry­kań­skie spo­łe­czeń­stwo, o czym świad­czą kul­tu­ra po­pu­lar­na czy licz­ne gru­py re­kon­struk­cyj­ne od­twa­rza­ją­ce woj­ska nie­miec­kie z cza­sów II woj­ny świa­to­wej[26]. Na­wet nie­któ­rzy uzna­ni hi­sto­ry­cy nie do­strze­ga­li peł­nej ska­li współ­pra­cy ar­mii i par­tii na­zi­stow­skiej[27].

Jed­nak­że od lat 60. XX wie­ku nowe po­ko­le­nia ba­da­czy za­czę­ły się do­kład­niej zaj­mo­wać Ho­lo­cau­stem. Na po­cząt­ku ujaw­nia­no struk­tu­rę na­zi­stow­skie­go pań­stwa, w tym bli­ską współ­pra­cę do­wód­ców woj­sko­wych z re­żi­mem[28]. Naj­pierw gru­pa ta pod­da­ła pod dys­ku­sję mię­dzy in­ny­mi rolę dys­cy­pli­ny w wy­ko­ny­wa­niu roz­ka­zów, tak zwa­ny roz­kaz o ko­mi­sa­rzach (do­ty­czą­cy za­bi­ja­nia ra­dziec­kich ofi­ce­rów po­li­tycz­nych) i ce­lo­we mor­dy ro­syj­skich jeń­ców wo­jen­nych[29]. W la­tach 60. od­by­ły się rów­nież pro­ce­sy Adol­fa Eich­man­na w Je­ro­zo­li­mie oraz za­ło­gi obo­zu Au­schwitz we Frank­fur­cie, któ­re po­now­nie zwró­ci­ły uwa­gę spo­łe­czeń­stwa na Ho­lo­caust i jego spraw­ców. Jed­nak­że obie spra­wy są­do­we nie­mal cał­ko­wi­cie sku­pia­ły się na człon­kach SS i po­mi­ja­ły współ­udział przed­sta­wi­cie­li We­hr­mach­tu.

Póź­niej­si ba­da­cze, opie­ra­jąc się na wcze­śniej­szych do­ko­na­niach ta­kich hi­sto­ry­ków jak Raul Hil­ber, za­czę­li bar­dziej szcze­gó­ło­wo zgłę­biać za­gad­nie­nie Ho­lo­cau­stu. To nowe dą­że­nie do wy­ja­śnie­nia wy­da­rzeń z lat 1933–1945 mia­ło rów­nież wpływ na ba­da­nia nad We­hr­mach­tem, po­nie­waż na­ukow­cy pod­ję­li pró­bę przed­sta­wie­nia jego dzia­łań w szer­szym kon­tek­ście na­zi­stow­skie­go sys­te­mu. Jed­nym z bar­dziej wni­kli­wych ba­da­czy tego te­ma­tu był izra­el­ski hi­sto­ryk Omer Bar­tov. Sku­pia­jąc się bez­po­śred­nio na jed­nost­kach ar­mii nie­miec­kiej dzia­ła­ją­cych na fron­cie wschod­nim, Bar­tov jako pierw­szy zwró­cił uwa­gę na ich nie­zwy­kłe okru­cień­stwo, a na­stęp­nie pró­bo­wał je wy­ja­śnić[30]. Jego osią­gnię­cia sta­no­wią pod­wa­li­ny wszel­kich póź­niej­szych ba­dań nad udzia­łem nie­miec­kich sił zbroj­nych w Ho­lo­cau­ście.

Pod ko­niec lat 70. XX wie­ku nie­miec­kim śro­do­wi­skiem hi­sto­rycz­nym wstrzą­snę­ła ży­wio­ło­wa dys­ku­sja na te­mat na­tu­ry na­zi­stow­skich zbrod­ni, zna­na pod na­zwą Hi­sto­ri­ker­stre­it (de­ba­ta hi­sto­ry­ków). Jej cen­tral­nym punk­tem było py­ta­nie o to, czy wy­da­rze­nia, do któ­rych do­szło w na­zi­stow­skich Niem­czech, moż­na „znor­ma­li­zo­wać”. Kon­ser­wa­tyw­ni aka­de­mi­cy sta­ra­li się od­cią­gnąć uwa­gę od Ho­lo­cau­stu i re­la­ty­wi­zo­wać zbrod­nie na­zi­stów, po­rów­nu­jąc je do dzia­łań Sta­li­na. Inni hi­sto­ry­cy wi­dzie­li w tym pró­by re­tu­szo­wa­nia hi­sto­rii i roz­bu­dze­nia no­we­go nie­miec­kie­go na­cjo­na­li­zmu. De­ba­ta to­czy­ła się w cza­sach, gdy po­now­nie w sfe­rze pu­blicz­nej roz­pa­try­wa­no po­dob­ne kwe­stie związ­ku mię­dzy na­cjo­na­li­zmem a si­ła­mi zbroj­ny­mi. Te­ma­ty­ka ba­dań aka­de­mic­kich zna­la­zła się na chwi­lę w cen­trum uwa­gi pod­czas sław­nych pro­ce­sów od­by­wa­ją­cych się na po­cząt­ku lat 60., wpły­wa­jąc na świa­do­mość spo­łecz­ną na te­mat Ho­lo­cau­stu. Do po­now­ne­go ze­tknię­cia się tych sfer do­szło w 1979 roku, gdy w Niem­czech po raz pierw­szy wy­emi­to­wa­no ame­ry­kań­ski se­rial te­le­wi­zyj­ny Ho­lo­caust. Po jego pre­mie­rze pro­blem roli, jaką zwy­kli Niem­cy ode­gra­li w na­zi­stow­skich zbrod­niach, po­ru­sza­no w nie­mal każ­dym domu. Lecz cho­ciaż dzię­ki fil­mo­wi kwe­stia Ho­lo­cau­stu po­now­nie za­ist­nia­ła w świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa, przy­pad­ki są­dze­nia i ka­ra­nia zbrod­nia­rzy wo­jen­nych sta­wa­ły się co­raz rzad­sze, cze­go do­wo­dem może być wy­nik tzw. trze­cie­go pro­ce­su za­ło­gi obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go w Maj­dan­ku, któ­ry za­koń­czył się w 1981 roku (trwał od 1975 roku). Spo­śród szes­na­stu oskar­żo­nych ska­za­no wów­czas je­dy­nie ośmiu. Po­mi­ja­jąc je­den wy­rok do­ży­wo­cia, śred­nia dłu­gość za­są­dzo­nych kar wię­zie­nia wy­no­si­ła sześć i pół roku. Jed­nak­że w in­nych kra­jach co­raz czę­ściej od­bie­ra­no oby­wa­tel­stwo oso­bom po­dej­rza­nym o po­peł­nie­nie zbrod­ni wo­jen­nych i sta­wia­no je przed są­dem.

Kil­ka­na­ście pro­ce­sów nie­miec­kich zbrod­nia­rzy wo­jen­nych słu­żą­cych w cza­sie woj­ny w SS lub We­hr­mach­cie, a tak­że miej­sco­wych ko­la­bo­ran­tów ta­kich jak John Dem­jan­juk (Iwan De­mia­niuk), jesz­cze raz przy­po­mnia­ło spo­łe­czeń­stwu i hi­sto­ry­kom o tym, że pro­blem współ­udzia­łu w Ho­lo­cau­ście do dziś nie stra­cił na zna­cze­niu ani ak­tu­al­no­ści[31]. Spo­śród tych spraw są­do­wych na szcze­gól­ną uwa­gę za­słu­gu­je przy­pa­dek Jo­se­fa Scheun­gra­be­ra, po­rucz­ni­ka We­hr­mach­tu, któ­ry wy­dał roz­kaz za­bi­cia co naj­mniej je­de­na­stu wło­skich cy­wi­lów. Ofia­ry za­mknię­to w sto­do­le, któ­rą na­stęp­nie wy­sa­dzo­no w po­wie­trze. Mord był od­we­tem za atak par­ty­zan­tów na pod­wład­nych Scheun­gra­be­ra. By­łe­go ofi­ce­ra, któ­ry w trak­cie pro­ce­su miał już dzie­więć­dzie­siąt lat, ska­za­no na do­ży­wo­cie[32]. Na­wet w chwi­li, gdy an­giel­skie wy­da­nie tej książ­ki szło do dru­ku, nie­miec­kie wła­dze przy­go­to­wy­wa­ły akty oskar­że­nia wo­bec by­łych straż­ni­ków obo­zu w Au­schwitz (wbrew ten­den­cji do sku­pia­nia się wy­łącz­nie na zbrod­nia­rzach wyż­szych ran­gą)[33]. W Niem­czech ostat­nie pro­ce­sy w ta­kich spra­wach wy­ni­ka­ją czę­ścio­wo z za­in­te­re­so­wa­nia tą pro­ble­ma­ty­ką mło­de­go po­ko­le­nia pro­ku­ra­to­rów, wy­wo­ła­ne­go w pew­nym stop­niu przez wy­sta­wę z koń­ca lat 90. na te­mat zbrod­ni We­hr­mach­tu. Lecz na­wet i dzi­siaj w nie­miec­kich do­mach ist­nie­je roz­bież­ność mię­dzy pu­blicz­nym i pry­wat­nym po­dej­ściem do okre­su na­zi­stow­skich rzą­dów, co wy­ka­zał so­cjo­log Ha­rald We­lzer. Więk­szość osób ma świa­do­mość zbrod­ni po­peł­nio­nych przez re­żim III Rze­szy i je po­tę­pia, a może na­wet jest go­to­wa przy­znać, że We­hr­macht brał w nich udział. Oso­by te nie przyj­mu­ją jed­nak do wia­do­mo­ści, że ich krew­ni mo­gli w nich uczest­ni­czyć. Bar­dzo czę­sto w ro­dzin­nych opo­wie­ściach o woj­nie, za­miast przy­zna­wać się do winy, pod­kre­śla się nie­zgo­dę na dzia­ła­nia re­żi­mu i opór wo­bec nie­go[34].

Trud­no uznać We­hr­macht za „nie­ska­la­ny”, bio­rąc pod uwa­gę po­stę­po­wa­nie od­dzia­łów nie tyl­ko na oku­po­wa­nych te­re­nach Związ­ku Ra­dziec­kie­go, ale i w in­nych czę­ściach Eu­ro­py, gdzie nie­miec­ka ar­mia po­peł­ni­ła wie­le do­brze udo­ku­men­to­wa­nych zbrod­ni. Mimo to hi­sto­ry­cy cały czas wy­do­by­wa­ją na świa­tło dzien­ne nowe for­my współ­udzia­łu i zda­rze­nia, za któ­re są od­po­wie­dzial­ne siły zbroj­ne, i za­czy­na­ją pro­wa­dzić ba­da­nia nad dzia­ła­nia­mi ar­mii z per­spek­ty­wy re­gio­nal­nej, szcze­gól­nie w od­nie­sie­niu do po­li­ty­ki oku­pa­cyj­nej w Gre­cji, Ser­bii, na Ukra­inie czy Bia­ło­ru­si[35]. Hi­sto­ry­cy zaj­mu­ją się rów­nież zbrod­nia­mi po­peł­nio­ny­mi przez nie­miec­kie woj­ska, jak na przy­kład za­bi­ja­nie w 1940 roku czar­no­skó­rych żoł­nie­rzy w służ­bie fran­cu­skiej czy mor­dy po­peł­nio­ne w trak­cie in­wa­zji na Pol­skę w 1939 roku[36]. Z punk­tu wi­dze­nia ni­niej­szej pu­bli­ka­cji szcze­gól­nie istot­ne są bru­tal­ne dzia­ła­nia z okre­su kam­pa­nii wrze­śnio­wej, po­nie­waż do­wo­dzą, że już na dwa lata przed agre­sją na Zwią­zek Ra­dziec­ki żoł­nie­rze nie­miec­cy mie­li skłon­ność do okru­cień­stwa w du­chu na­zi­stow­skiej ide­olo­gii. Kil­ka war­to­ścio­wych, prze­pro­wa­dzo­nych na nie­wiel­ką ska­lę ba­dań do­ty­czy za­cho­wań kon­kret­nych jed­no­stek We­hr­mach­tu dzia­ła­ją­cych na Wscho­dzie[37]. Au­to­rzy in­nych opra­co­wań zaj­mo­wa­li się zło­żo­no­ścią zróż­ni­co­wa­nych do­świad­czeń na fron­cie wschod­nim, ro­biąc róż­ne ze­sta­wie­nia. Spo­śród naj­now­szych pu­bli­ka­cji wy­jąt­ko­wo przy­dat­ne jest szcze­gó­ło­we po­rów­na­nie lo­sów pię­ciu róż­nych związ­ków tak­tycz­nych (dwóch dy­wi­zji pie­cho­ty, dy­wi­zji pan­cer­nej, dy­wi­zji bez­pie­czeń­stwa oraz do­wódz­twa re­jo­nu ty­ło­we­go) przy­go­to­wa­ne przez Chri­stia­na Hart­man­na[38]. Au­tor tej nie­zwy­kle po­ucza­ją­cej pra­cy sku­pił się jed­nak na szcze­blu dy­wi­zyj­nym i na jed­nost­kach w więk­szo­ści bio­rą­cych udział w dzia­ła­niach na fron­cie, w związ­ku z czym nie mógł po­świę­cić wie­le uwa­gi pro­ce­som za­cho­dzą­cym we­wnątrz od­dzia­łów od­po­wia­da­ją­cych za mor­dy.

Osta­tecz­nie udział ar­mii nie­miec­kiej w zbrod­niach spro­wa­dzał się do in­dy­wi­du­al­nych wy­bo­rów ofi­ce­rów i żoł­nie­rzy dzia­ła­ją­cych w te­re­nie. Wy­do­by­wa­jąc na świa­tło dzien­ne te de­cy­zje, sta­je­my przed waż­ny­mi, fun­da­men­tal­ny­mi py­ta­nia­mi. Dla­cze­go nie­miec­ka ar­mia w tak du­żym stop­niu uczest­ni­czy­ła w re­ali­za­cji na­zi­stow­skiej po­li­ty­ki ra­so­wej? Na ile chęt­ni do udzia­łu w tych dzia­ła­niach byli żoł­nie­rze? W jaki spo­sób ide­olo­gia, at­mos­fe­ra dzia­łań wo­jen­nych, do­wódz­two i re­la­cje we­wnątrz od­dzia­łów wpły­wa­ły na for­mę i sto­pień za­an­ga­żo­wa­nia?

Dys­ku­sji na ten te­mat zde­cy­do­wa­nie nie za­koń­czo­no. Ba­da­cze aka­de­mic­cy pró­bo­wa­li wy­tłu­ma­czyć za­cho­wa­nie spraw­ców od chwi­li, gdy ujaw­nio­no zbrod­nie III Rze­szy. Sto­so­wa­no róż­ne po­dej­ścia, od ide­olo­gicz­ne­go, przez psy­cho­lo­gicz­ne, aż po em­pi­rycz­ne. Nie­któ­rzy sta­ra­li się zi­den­ty­fi­ko­wać uni­ka­to­we ce­chy nie­miec­kiej kul­tu­ry, pod­czas gdy inni szu­ka­li związ­ku z uni­wer­sal­ny­mi aspek­ta­mi ludz­kiej na­tu­ry. Część wy­ja­śnień opar­to na kon­cep­cji sys­te­mów prze­ko­nań, inne zaś na idei wa­run­ko­wa­nia. Hi­sto­ry­cy przyj­mu­ją­cy to pierw­sze roz­wią­za­nie uwa­ża­li, że We­hr­macht, jako wy­twór na­zi­stow­skie­go spo­łe­czeń­stwa, od­zwier­cie­dlał wy­so­ki sto­pień ra­so­wej i ide­olo­gicz­nej in­dok­try­na­cji, z któ­rą sty­ka­ła się rów­nież lud­ność cy­wil­na. Naj­bar­dziej wpły­wo­wy spo­śród przed­sta­wi­cie­li tego nur­tu jest naj­praw­do­po­dob­niej Bar­tov, któ­ry w swo­jej pio­nier­skiej pra­cy pt. Żoł­nie­rze Füh­re­ra ar­gu­men­to­wał, że We­hr­macht był ar­mią Hi­tle­ra, w du­żym stop­niu zin­dok­try­no­wa­ną i głę­bo­ko prze­ko­na­ną o słusz­no­ści na­zi­stow­skie­go sys­te­mu. Wska­zu­jąc na fakt, że wie­le od­dzia­łów na po­cząt­ku skła­da­ło się z lu­dzi po­cho­dzą­cych z tego sa­me­go re­gio­nu, Bar­tov pod­kre­ślał istot­ną rolę pier­wot­nych grup to­wa­rzy­szy bro­ni w two­rze­niu spój­no­ści spo­łecz­nej jed­no­stek. Jego zda­niem, kie­dy na po­cząt­ku woj­ny co­raz bar­dziej bar­ba­rzyń­skie wa­run­ki znisz­czy­ły te wię­zi, duży wpływ kom­pa­nów za­stą­pi­ła ide­olo­gia. Żoł­nie­rzom po­zwa­la­no po­peł­niać zbrod­nie (a na­wet za­chę­ca­no do tego) w ra­mach roz­ła­do­wy­wa­nia na­pię­cia po­wsta­łe­go pod wpły­wem dra­koń­skiej dys­cy­pli­ny. Osta­tecz­nie au­tor do­szedł do wnio­sku, że wraz z po­gar­sza­niem się sy­tu­acji na fron­cie wschod­nim żoł­nie­rze co­raz bar­dziej de­spe­rac­ko trzy­ma­li się wpa­ja­nej im ide­olo­gii, co pro­wa­dzi­ło do po­stę­pu­ją­cej ra­dy­ka­li­za­cji ich po­glą­dów na woj­nę[39]. W swo­jej pra­cy Bar­tov do­kład­nie i w wy­wa­żo­ny spo­sób prze­ana­li­zo­wał istot­ną rolę kwe­stii ide­olo­gicz­nych.

Spo­śród zwo­len­ni­ków wpły­wu sys­te­mów prze­ko­nań naj­bar­dziej skraj­ną, a wręcz nie­moż­li­wą do obro­ny tezę po­sta­wił Da­niel Gol­dha­gen. Od­rzu­ca­jąc wszel­kie krót­ko­ter­mi­no­we, sy­tu­acyj­ne czyn­ni­ki, uznał za fakt ist­nie­nie wy­jąt­ko­we­go nie­miec­kie­go „eli­mi­na­cyj­ne­go” an­ty­se­mi­ty­zmu. To nie kil­ku­let­nia in­dok­try­na­cja pro­wa­dzo­na przez na­zi­stów, lecz wie­lo­wie­ko­wa nie­miec­ka kul­tu­ra spra­wi­ła, że żoł­nie­rze, po­dob­nie jak wszy­scy Niem­cy, cze­ka­li na ja­ką­kol­wiek oka­zję do za­bi­ja­nia Ży­dów[40]. To ra­dy­kal­ne sta­no­wi­sko, fa­na­tycz­nie sku­pio­ne na ide­olo­gicz­nym wy­ja­śnie­niu, po­zba­wio­ne jest kon­tek­stu i wy­wa­żo­ne­go tonu opi­nii Bar­to­va oraz in­nych au­to­rów.

Dą­żąc do wy­ja­śnie­nia za­cho­wań spraw­ców wszel­kich zbrod­ni, wie­lu ba­da­czy re­pre­zen­to­wa­ło po­dej­ście psy­cho­lo­gicz­ne. Jed­nym z pierw­szych był The­odor Ad­or­no, któ­ry, sta­ra­jąc się wy­tłu­ma­czyć nie­ludz­kie po­stę­po­wa­nie, stwo­rzył kon­cep­cję „oso­bo­wo­ści au­to­ry­tar­nej”. Jed­nost­ki o tym uspo­so­bie­niu są szcze­gól­nie skłon­ne do an­ga­żo­wa­nia się w dzia­ła­nia państw au­to­ry­tar­nych, o ile tyl­ko wy­stę­pu­ją sprzy­ja­ją­ce wa­run­ki[41]. W 1944 roku dwaj so­cjo­lo­go­wie Ar­mii Sta­nów Zjed­no­czo­nych, Edward Shils i Mor­ris Ja­no­witz, za­czę­li prze­pro­wa­dzać wy­wia­dy z wzię­ty­mi do nie­wo­li nie­miec­ki­mi żoł­nie­rza­mi, sku­pia­jąc się na „gru­pie pier­wot­nej” jako klu­czo­wym czyn­ni­ku, od któ­re­go za­le­ża­ła mo­ty­wa­cja i sku­tecz­ność bo­jo­wa wal­czą­cych. Ba­da­cze wy­cią­gnę­li na­stę­pu­ją­ce wnio­ski: „wy­da­je się, że wy­ka­zy­wa­ne przez żoł­nie­rzy moż­li­wo­ści sta­wia­nia opo­ru [tj. wal­ki] za­le­żą od zdol­no­ści bez­po­śred­niej gru­py pier­wot­nej (…) do unik­nię­cia dez­in­te­gra­cji spo­łecz­nej (…) Zdol­ność gru­py pier­wot­nej do opie­ra­nia się dez­in­te­gra­cji jest uza­leż­nio­na od za­ak­cep­to­wa­nia sym­bo­li po­li­tycz­nych, ideo­lo­gicz­nych i kul­tu­ro­wych (bę­dą­cych dru­go­rzęd­ny­mi sym­bo­la­mi) wy­łącz­nie w stop­niu, w ja­kim sta­ją się one bez­po­śred­nio po­wią­za­ne z pod­sta­wo­wy­mi for­ma­mi za­spo­ko­je­nia”[42]. W skró­cie, ame­ry­kań­scy so­cjo­lo­go­wie usta­li­li, że znacz­nie więk­szy wpływ na za­cho­wa­nie żoł­nie­rzy jako gru­py mają wię­zi spo­łecz­ne mię­dzy nimi niż sys­te­my prze­ko­nań.

Ba­da­nia so­cjop­sy­cho­lo­gicz­ne po­ka­za­ły, że pre­sja gru­py wy­wie­ra bar­dzo sil­ny wpływ na ludz­kie za­cho­wa­nie, wy­mu­sza­jąc do­sto­so­wa­nie się do spo­łecz­nie kon­stru­owa­nych ról. Eks­pe­ry­men­ty pro­wa­dzo­ne przez Stan­leya Mil­gra­ma i Phi­li­pa Zim­bar­da do­ty­czą­ce ule­ga­nia au­to­ry­te­tom i przyj­mo­wa­nia ról były pró­ba­mi wy­tłu­ma­cze­nia zbrod­ni­czych za­cho­wań na róż­ne spo­so­by[43]. W obu przy­pad­kach ba­da­ni wy­ka­za­li nie­zwy­kłą skłon­ność do uzna­wa­nia au­to­ry­te­tu in­nych osób, a tak­że nie­po­ko­ją­cą po­dat­ność na pre­sję oto­cze­nia. Ba­da­nia po­ka­za­ły rów­nież, jak szyb­ko mogą się for­mo­wać gru­py spo­łecz­ne wy­wie­ra­ją­ce na swo­ich człon­ków na­cisk, któ­ry ne­ga­tyw­nie wpły­wa na ich za­cho­wa­nie i zdol­ność do sprze­ci­wu wo­bec po­stę­po­wa­nia uzna­wa­ne­go przez po­szcze­gól­ne oso­by za nie­wła­ści­we. Szo­ku­ją­cy „eks­pe­ry­ment wię­zien­ny” prze­pro­wa­dzo­ny przez Zim­bar­da wy­raź­nie za­de­mon­stro­wał go­to­wość, z jaką lu­dzie ak­cep­to­wa­li wy­zna­czo­ne im role, sta­ra­jąc się wy­ka­zy­wać ce­chy i umie­jęt­no­ści, któ­re uzna­wa­li za cha­rak­te­ry­stycz­ne dla da­ne­go sta­no­wi­ska. Ze wzglę­du na osią­gnię­ty „suk­ces” do­świad­cze­nie za­koń­czo­no po sze­ściu dniach, gdy oka­za­ło się zbyt bru­tal­ne i upo­ka­rza­ją­ce dla uczest­ni­ków. Zim­bar­do do­szedł do wnio­sku, że gru­py spo­łecz­ne, do któ­rych na­le­ży­my, „okre­śla­ją, co jest słusz­ne, spo­łecz­nie wła­ści­we czy »na to­pie«, i eg­ze­kwu­ją prze­strze­ga­nie tych za­sad za po­mo­cą ta­kich tech­nik jak na­gro­dy spo­łecz­ne, groź­by pod­da­nia ka­rze lub ostra­cy­zmo­wi oraz inne me­to­dy na­ci­sku wy­mu­sza­ją­ce pod­po­rząd­ko­wa­nie się”[44].

Od­kry­cia Zim­bar­da i Mil­gra­ma po­twier­dza teo­ria dy­so­nan­su po­znaw­cze­go, zgod­nie z któ­rą więk­szość osób od­czu­wa nie­po­kój z po­wo­du roz­bież­no­ści mię­dzy swo­imi prze­ko­na­nia­mi a dzia­ła­nia­mi i w więk­szo­ści przy­pad­ków ła­go­dzi to na­pię­cie, zmie­nia­jąc swo­je po­glą­dy. Skraj­nym przy­kła­dem ta­kie­go za­cho­wa­nia może być uspra­wie­dli­wie­nie na­zi­stow­skie­go po­li­cjan­ta, któ­ry tłu­ma­czył, że za­bił dzie­ci z li­to­ści, po­nie­waż tro­chę wcze­śniej za­mor­do­wa­no ich ro­dzi­ców[45]. Kon­cep­cję dy­so­nan­su po­znaw­cze­go wy­ko­rzy­stał rów­nież Ha­rald We­lzer do omó­wie­nia no­wej na­zi­stow­skiej „mo­ral­no­ści za­bi­ja­nia”[46]. Osta­tecz­nie wszyst­kie wspo­mnia­ne ba­da­nia z za­kre­su psy­cho­lo­gii spo­łecz­nej wska­zu­ją, że pre­sja we­wnątrz gru­py ma głę­bo­ki wpływ na lu­dzi – bar­dzo czę­sto ne­ga­tyw­ny.

Nie po­win­no być za­sko­cze­niem, że po­wyż­sze usta­le­nia od­bi­ły się tak­że na po­dej­ściu hi­sto­ry­ków do spraw­ców na­zi­stow­skich zbrod­ni. Roz­pa­tru­jąc w swo­jej książ­ce Zwy­kli lu­dzie przy­czy­ny uczest­nic­twa funk­cjo­na­riu­szy re­zer­wy po­li­cji w mor­dach, Chri­sto­pher Brow­ning do­szedł do zgo­ła od­mien­ne­go wnio­sku niż Bar­tov czy Gol­dha­gen. Opie­ra­jąc się na ba­da­niach z za­kre­su nauk spo­łecz­nych, w prze­ko­nu­ją­cy spo­sób ar­gu­men­to­wał, że – przy­naj­mniej w oma­wia­nych przez nie­go przy­pad­kach – głów­ną rolę w na­kło­nie­niu kil­ku­set po­li­cjan­tów w śred­nim wie­ku do po­peł­nia­nia zbrod­ni od­gry­wa­ły czyn­ni­ki spo­łecz­no-psy­cho­lo­gicz­ne dzia­ła­ją­ce we­wnątrz gru­py, a nie ide­olo­gia[47]. Człon­ków 101. Re­zer­wo­we­go Ba­ta­lio­nu Po­li­cji nie pod­da­no szcze­gól­nie sil­nej in­dok­try­na­cji, ani też nie byli dość mło­dzi, by ukształ­to­wa­ły ich na­zi­stow­skie szko­ły i for­ma­cje mło­dzie­żo­we. Od­dział two­rzy­li męż­czyź­ni w śred­nim wie­ku, ma­ją­cy ro­dzi­ny, któ­rzy w więk­szo­ści za­bi­ja­li nie z pre­me­dy­ta­cją, a z po­czu­cia obo­wiąz­ku oraz pod wpły­wem pre­sji gru­py. Wszy­scy po­cho­dzi­li z prze­my­sło­we­go, sprzy­ja­ją­ce­go le­wi­cy Ham­bur­ga, gdzie ruch na­zi­stow­ski nie był szcze­gól­nie sil­ny.

W swo­jej pra­cy na te­mat 45. Re­zer­wo­we­go Ba­ta­lio­nu Po­li­cji Ha­rald We­lzer rów­nież wska­zy­wał na traf­ność po­dej­ścia spo­łecz­no-psy­cho­lo­gicz­ne­go. Pi­sał, że „na­wet gdy za­sta­no­wi­my się nad sobą, doj­rzy­my wy­raź­ne roz­bież­no­ści mię­dzy na­szy­mi mo­ral­ny­mi po­trze­ba­mi i dzia­ła­nia­mi; za­leż­nie od sy­tu­acji je­ste­śmy zdol­ni my­śleć, dzia­łać i mó­wić na skraj­nie róż­ne spo­so­by”[48]. We­lzer uznał, że na za­cho­wa­nie spraw­ców zbrod­ni wpły­nę­ła nowa na­zi­stow­ska „mo­ral­ność”. Z ko­lei Tho­mas Küh­ne po­szedł o krok da­lej. Opi­su­jąc bra­ter­stwo żoł­nie­rzy, naj­pierw stwier­dził, że „groź­ba spo­łecz­nej śmier­ci, wy­klu­cze­nia z sie­ci ko­mu­ni­ka­cji i wza­jem­nej po­mo­cy była spo­iwem woj­sko­wych grup”[49]. Opi­sał „kul­tu­rę hań­by” wy­wie­ra­ją­cą re­al­ną, bar­dzo sil­ną pre­sję spo­łecz­ną i za­wie­ra­ją­cą w so­bie ele­men­ty wy­obra­że­nia mę­sko­ści, zgod­nie z któ­rym nie­sto­so­wa­nie się do za­sa­dy po­strze­ga­no jako sła­bość[50]. Na­stęp­nie Küh­ne twier­dził, że zbrod­nie były ry­tu­ałem ini­cja­cji umoż­li­wia­ją­cym do­łą­cze­nie do gru­py. Za­bi­ja­nie sta­ło się zbio­ro­wym ak­tem two­rze­nia wię­zi. Choć to ostat­nie spo­strze­że­nie może wy­da­wać się prze­sa­dzo­ne, pod­kre­śle­nie zna­cze­nia pre­sji gru­py oraz wzor­ców mę­sko­ści to istot­na ob­ser­wa­cja wy­ma­ga­ją­ca dal­szych ba­dań.

Za­cho­wa­nia spraw­ców nie moż­na w peł­ni wy­ja­śnić sa­mym wpły­wem ideo­lo­gii ani oko­licz­no­ści. Mimo to dys­ku­sja zwo­len­ni­ków tych dwóch po­dejść w znacz­nym stop­niu zdo­mi­no­wa­ła wcze­śniej­szą dzia­łal­ność aka­de­mic­ką po­wią­za­ną z tym te­ma­tem i cały czas ma wpływ na obec­ne ba­da­nia. Ni­niej­sza pra­ca jest pró­bą prze­for­mu­ło­wa­nia tej de­ba­ty. Uwa­żam, że zro­zu­mie­nie me­cha­ni­zmów an­ga­żo­wa­nia się jed­no­stek w zbrod­nie o tak wiel­kiej ska­li i przy­czyn, któ­re do­pro­wa­dzi­ły do ich udzia­łu, wy­ma­ga wy­ja­śnie­nia zło­żo­ne­go ukła­du wza­jem­nie od­dzia­ły­wa­ją­cych na sie­bie czyn­ni­ków: na­ci­sków psy­cho­lo­gicz­nych, sys­te­mów prze­ko­nań, szko­le­nia, przy­wódz­twa, pre­sji sy­tu­acji, pa­mię­ci in­sty­tu­cjo­nal­nej i stan­dar­dów or­ga­ni­za­cyj­nych.

Choć na świa­tło dzien­ne wy­do­by­to już wie­le róż­nych zbrod­ni We­hr­mach­tu, py­ta­nia do­ty­czą­ce za­kre­su, ska­li i mo­ty­wów po­zo­sta­ją bez od­po­wie­dzi. Zróż­ni­co­wa­nie i roz­le­głość tych kwe­stii wy­ma­ga nie tyl­ko wy­czer­pu­ją­cej, po­rów­naw­czej ana­li­zy pro­ce­sów for­mu­ło­wa­nia po­li­ty­ki i po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji, ale rów­nież mi­kro­hi­sto­rycz­ne­go zba­da­nia spo­so­bów uczest­nic­twa po­szcze­gól­nych jed­no­stek oraz żoł­nie­rzy w re­ali­za­cji tej bru­tal­nej dok­try­ny i ich mo­ty­wa­cji. Szcze­gól­nie po tę dru­gą for­mę ba­dań nad We­hr­mach­tem się­gnię­to do­pie­ro nie­daw­no. Mó­wiąc wprost, jak fak­tycz­nie wy­glą­dał współ­udział w te­re­nie?

Jed­nym z czyn­ni­ków utrud­nia­ją­cych udzie­le­nie od­po­wie­dzi na to py­ta­nie jest fakt, że me­to­dy, któ­re do­brze spraw­dza­ły się przy in­nych ba­da­niach, czę­sto są mniej przy­dat­ne na tym szcze­blu. Na przy­kład czy­ta­jąc dużo li­stów, mo­że­my do­kład­nie po­znać men­tal­ność nie­któ­rych żoł­nie­rzy, jed­nak nie uzy­ska­my zbyt wie­lu in­for­ma­cji o ich udzia­le w zbrod­niach. Na­wet je­śli w ko­re­spon­den­cji po­ru­sza­no ten te­mat, ro­bio­no to w spo­sób ogól­ni­ko­wy, uni­ka­jąc szcze­gó­ło­wych in­for­ma­cji o wła­snym uczest­nic­twie. Poza tym, je­że­li w ta­kiej ba­zie źró­dło­wej nie znaj­dzie się duża licz­ba li­stów na­pi­sa­nych przez człon­ków tej sa­mej gru­py w dłuż­szym prze­dzia­le cza­so­wym, to nie wy­ka­że ona za­cho­dzą­cych z cza­sem zmian prze­ko­nań lub za­cho­wań. Na­wet nie­daw­ne, zna­ko­mi­te ba­da­nia opar­te na ana­li­zie na­gry­wa­nych po­ta­jem­nie szcze­rych wy­po­wie­dzi nie­miec­kich żoł­nie­rzy, któ­rzy opi­sy­wa­li swo­je po­dej­ście do na­zi­stow­skich zbrod­ni oraz wła­sne uczest­nic­two w tych czy­nach, do­star­czy­ły zbyt mało in­for­ma­cji, po­nie­waż w wy­po­wie­dziach za­bra­kło szcze­gó­łów na te­mat hi­sto­rycz­nych oko­licz­no­ści for­mo­wa­nia się pre­zen­to­wa­nych po­staw[51]. Pra­ce po­świę­co­ne de­cy­zjom po­li­tycz­nym na szcze­blu re­gio­nal­nym są war­to­ścio­we, ale za­ra­zem czę­sto nie ujaw­nia­ją no­wych fak­tów na te­mat po­szcze­gól­nych przy­pad­ków. Wie­dza na te­mat tre­ści pro­pa­gan­do­wych i ich prze­ka­zy­wa­nia rów­nież może po­móc w zro­zu­mie­niu ce­lów pro­wa­dzo­nej przez re­żim in­dok­try­na­cji, lecz gdy do­cho­dzi­my do zło­żo­nych kwe­stii mo­ty­wa­cji i po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji, po­dej­ście to za­wo­dzi ze wzglę­du na po­waż­ne trud­no­ści z ba­da­niem od­bio­ru ma­te­ria­łów pro­pa­gan­do­wych. W prze­ci­wień­stwie do ba­dań sku­pia­ją­cych się na wyż­szych szcze­blach skon­cen­tro­wa­nie się na po­zio­mie lo­kal­nym daje uni­ka­to­we moż­li­wo­ści po­wią­za­nia ofi­cjal­nej po­li­ty­ki z za­cho­wa­niem jed­no­stek.

W tej książ­ce spla­ta się pięć szcze­gó­ło­wych (sku­pia­ją­cych się na kon­kret­nych od­dzia­łach) i po­wią­za­nych ze sobą mi­kro­hi­sto­rii o uczest­nic­twie We­hr­mach­tu w Ho­lo­cau­ście na Bia­ło­ru­si. Na­kre­ślo­no w nich we­wnętrz­ną dy­na­mi­kę za­an­ga­żo­wa­nych jed­no­stek, a tak­że szcze­gó­ły ich za­cho­wań. Do­pie­ro taka ska­la ba­dań nad współ­udzia­łem ar­mii w zbrod­niach po­zwa­la oce­nić fak­tycz­ne zna­cze­nie ta­kich czyn­ni­ków, jak an­ty­se­mi­tyzm, na­ci­ski spo­łecz­no-psy­cho­lo­gicz­ne, po­le­ce­nia prze­ło­żo­nych czy kon­kret­ne oko­licz­no­ści. Od­two­rze­nie trud­nych i czę­sto nie­ja­snych wy­da­rzeń z prze­szło­ści jest moż­li­we wy­łącz­nie dzię­ki się­gnię­ciu do róż­nych ro­dza­ju świa­dectw hi­sto­rycz­nych – każ­de z nich ma swo­je za­le­ty i wady. Źró­dła sta­no­wią­ce pod­sta­wę tej książ­ki moż­na po­dzie­lić na czte­ry głów­ne ka­te­go­rie: po­wo­jen­ne ze­zna­nia Niem­ców, nie­miec­kie do­ku­men­ty woj­sko­we z cza­sów woj­ny, opo­wie­ści osób, któ­re prze­ży­ły te zbrod­nie, i ma­te­ria­ły ze­bra­ne pod­czas prac te­re­no­wych.

Pod­wa­li­ny tej pra­cy sta­no­wi zbiór oko­ło czte­ry­stu ze­znań są­do­wych zło­żo­nych przez by­łych żoł­nie­rzy i inne oso­by na­ro­do­wo­ści nie­miec­kiej po woj­nie. Do­ku­men­ty te są jed­nym z naj­bo­gat­szych, ale jed­no­cze­śnie naj­bar­dziej pro­ble­ma­tycz­nych ro­dza­jów źró­deł. W 1958 roku utwo­rzo­no Cen­tra­lę Ba­da­nia Zbrod­ni Na­ro­do­wo­so­cja­li­stycz­nych, któ­ra mia­ła być głów­ną agen­cją ko­or­dy­nu­ją­cą wszel­kie śledz­twa do­ty­czą­ce za­an­ga­żo­wa­nia oby­wa­te­li Nie­miec w na­zi­stow­skie zbrod­nie. Do jej za­dań na­le­ży rów­nież prze­cho­wy­wa­nie akt tych śledztw i pro­ce­sów. Ar­chi­wum, traf­nie ulo­ko­wa­ne w by­łym wię­zie­niu w ma­łym, ba­ro­ko­wym mie­ście Lu­dwigs­burg w po­bli­żu Stut­t­gar­tu, za­wie­ra wie­le do­ku­men­tów, od not praw­nych i orze­czeń są­do­wych po ze­zna­nia. Naj­wię­cej in­for­ma­cji na te­mat po­stę­pu­ją­ce­go za­an­ga­żo­wa­nia nie­miec­kich żoł­nie­rzy moż­na zna­leźć w tych ostat­nich. Są to za­pi­sy zdo­by­tych przez nie­miec­ką po­li­cję i pro­ku­ra­to­rów ze­znań oraz prze­pro­wa­dzo­nych prze­słu­chań by­łych człon­ków We­hr­mach­tu, SS i cy­wil­nej ad­mi­ni­stra­cji III Rze­szy. Znacz­na więk­szość tych osób wy­stę­po­wa­ła jed­nak w roli świad­ków, a nie oskar­żo­nych.

Ko­rzy­sta­nie z tych po­cho­dzą­cych od spraw­ców źró­deł wią­że się z pew­ny­mi oczy­wi­sty­mi wy­zwa­nia­mi. Po pierw­sze, at­mos­fe­ra śledz­twa, pod­czas któ­re­go od­by­wa­ły się za­re­je­stro­wa­nie roz­mo­wy, sta­wia­ła roz­mów­ców po prze­ciw­nych stro­nach. Świad­ko­wie bar­dzo czę­sto mie­li świa­do­mość gro­żą­cych im kon­se­kwen­cji praw­nych i sta­ra­li się unik­nąć ujaw­nie­nia swo­jej roli w opi­sy­wa­nych zda­rze­niach. Po dru­gie, na­dal za­le­ża­ło im na ochro­nie daw­nych to­wa­rzy­szy; na­wet dłu­go po woj­nie uwa­ża­li, że mu­szą pod­po­rząd­ko­wać się gru­pie, lub wy­obra­ża­li so­bie, że wciąż do niej przy­na­le­żą, w związ­ku z czym wie­lu z nich nie chcia­ło ze­zna­wać na szko­dę tych, z któ­ry­mi słu­ży­li. Po trze­cie, śled­czy nie za­wsze za­da­wa­li py­ta­nia, któ­re są naj­bar­dziej in­te­re­su­ją­ce z punk­tu wi­dze­nia hi­sto­ry­ków, a ich roz­mów­cy nie za­wsze ujaw­nia­li ta­kie in­for­ma­cje. Cha­rak­ter prze­słu­chań spra­wiał, że za­rów­no oskar­że­ni, jak i nie­któ­rzy świad­ko­wie, mo­gli czę­sto za­ciem­niać ob­raz opi­sy­wa­nych zda­rzeń, uni­kać od­po­wie­dzi, a na­wet kła­mać. Jak w ta­kim ra­zie in­ter­pre­to­wać tego ro­dza­ju źró­dła? Oma­wia­jąc róż­nią­ce się od sie­bie ze­zna­nia Eich­man­na, Brow­ning przed­sta­wił czte­ry od­kryw­cze te­sty, któ­re po­ma­ga­ją oce­nić względ­ną praw­dzi­wość tego typu re­la­cji.

1. Test wła­sne­go in­te­re­su: kie­dy ze­zna­nia są sprzecz­ne z wła­snym do­brem opo­wia­da­ją­ce­go lub po­wie­dze­nie praw­dy leży w jego in­te­re­sie.

2. Test ob­ra­zo­wo­ści: kie­dy świa­dek opi­su­je wy­da­rze­nia „z nie­spo­ty­ka­ną tro­ską o szcze­gó­ły za­pa­mię­ta­nych ob­ra­zów”.

3. Test moż­li­wo­ści: gdy stwier­dze­niom świad­ka „nic nie prze­czy bądź nie moż­na ich uznać za nie­moż­li­we”.

4. Test praw­do­po­do­bień­stwa: kie­dy re­la­cja „po­kry­wa się lub pa­su­je do prze­bie­gu zda­rzeń su­ge­ro­wa­ne­go w in­nych źró­dłach lub usta­lo­ne­go na ich pod­sta­wie”[52].

Po­wyż­sza me­to­do­lo­gia po­zwa­la hi­sto­ry­kom kry­tycz­nie oce­niać tego typu do­ku­men­ty pod ką­tem wia­ry­god­no­ści i obiek­ty­wi­zmu. Za­tem przy od­po­wied­nim po­dej­ściu z tre­ści tych roz­mów, po­zor­nie sprzecz­nych i ma­ją­cych chro­nić prze­słu­chi­wa­nych, moż­na uzy­skać wie­le cen­nych in­for­ma­cji, szcze­gól­nie je­śli skon­fron­tu­je się je ze źró­dła­mi in­nych ro­dza­jów.

Znacz­na część tych świad­ków do­star­cza przede wszyst­kim mnó­stwa in­for­ma­cji, któ­re nie mają żad­ne­go zna­cze­nia z praw­ne­go punk­tu wi­dze­nia, lecz bar­dzo po­ma­ga­ją zro­zu­mieć cha­rak­ter od­dzia­łów i na­tu­rę po­peł­nio­nych przez nie zbrod­ni. Po­nie­waż z dys­ku­sja­mi na ten te­mat nie wią­za­ły się po­waż­ne kon­se­kwen­cje praw­ne, w ich trak­cie roz­mów­cy nie sta­ra­li się cen­zu­ro­wać wła­snych wy­po­wie­dzi rów­nie do­kład­nie, co pod­czas oma­wia­nia in­nych te­ma­tów. Dzię­ki tym re­la­cjom mo­że­my się do­wie­dzieć, jak wy­glą­dał prze­bieg zbrod­ni z per­spek­ty­wy osób obec­nych na miej­scu i w jaki spo­sób żoł­nie­rze w nich uczest­ni­czy­li. Prze­słu­chi­wa­ni do­star­czy­li tak­że wie­lu in­for­ma­cji na te­mat we­wnętrz­nej or­ga­ni­za­cji swo­ich jed­no­stek, gdyż opi­sy­wa­li me­to­dy do­wo­dze­nia, nor­my za­cho­wań, co­dzien­ne czyn­no­ści i po­dob­ne kwe­stie. Po­nad­to po­ucza­ją­cy może być sam spo­sób, w jaki świad­ko­wie i oskar­że­ni pró­bo­wa­li uni­kać od­po­wie­dzi lub wy­ja­śniać nie­któ­re spra­wy. Uży­wa­ny przez nich ję­zyk – na­wet w wy­po­wie­dziach po opi­sy­wa­nych wy­da­rze­niach – bywa przy­dat­ny w in­ter­pre­to­wa­niu tego, jak ci lu­dzie po­strze­ga­li swój udział w tam­tych zbrod­niach. Cza­sa­mi bar­dzo cen­ną in­for­ma­cją jest na przy­kład to, cze­go prze­słu­chi­wa­ni nie mó­wi­li. W przy­pad­ku tych źró­deł ci­sza, czy­li po­mi­ja­ne te­ma­ty, mówi bar­dzo wie­le. Wresz­cie, po­mi­mo wie­lu po­ten­cjal­nych po­wo­dów mo­gą­cych skła­niać do za­cho­wa­nia mil­cze­nia, re­la­cje świad­ków czę­sto były bar­dzo szcze­gó­ło­we, na­wet gdy opi­sy czyn­no­ści mo­gły ich ob­cią­żyć.

Po­mi­mo tego ob­raz Ho­lo­cau­stu stwo­rzo­ny tyl­ko na pod­sta­wie ze­znań i za­pi­sów prze­słu­chań bę­dzie wy­pa­czo­ny, bo­wiem przed­sta­wia­ją one wy­łącz­nie per­spek­ty­wę spraw­ców i po­wsta­ły w śro­do­wi­sku są­dow­ni­czym. Nie­któ­rzy roz­mów­cy udzie­la­li wy­mi­ja­ją­cych lub nie­ja­snych od­po­wie­dzi, a więk­szość uni­ka­ła szcze­gó­ło­we­go oma­wia­nia an­ty­se­mi­ty­zmu i przy­pad­ków szcze­gól­ne­go okru­cień­stwa. Jed­nym z ty­pów źró­deł, któ­re umoż­li­wia­ją uzy­ska­nie peł­niej­sze­go ob­ra­zu zda­rzeń, jest ów­cze­sna do­ku­men­ta­cja woj­sko­wa. Mapy, roz­ka­zy i no­tat­ki są wol­ne od po­wo­jen­nych re­flek­sji czy obaw o ich przy­dat­ność pod­czas roz­praw są­do­wych. Za­wie­ra­ją wy­cin­ki in­for­ma­cji na te­mat po­li­ty­ki i wy­da­rzeń tam­tych cza­sów, po­zwa­la­jąc usta­lić roz­miesz­cze­nie od­dzia­łów, a w nie­któ­rych przy­pad­kach rów­nież toż­sa­mość ofiar. Dzię­ki ma­te­ria­łom woj­sko­wym moż­na tak­że po­znać za­sa­dy po­stę­po­wa­nia i po­le­ce­nia prze­ka­zy­wa­ne żoł­nie­rzom. Ra­zem te ele­men­ty two­rzą kon­tekst i tło po­li­tycz­ne, któ­re sta­no­wią prze­ciw­wa­gę dla apo­lo­ge­tycz­ne­go cha­rak­te­ru ze­znań są­do­wych.

Oczy­wi­ście do­ku­men­ty woj­sko­we tak­że są jed­no­stron­ne, gdyż przed­sta­wia­ją punkt wi­dze­nia spraw­ców – a nie jest to je­dy­ny po­wód, dla któ­re­go da­le­ko im do ide­al­nych źró­deł. Po­dob­nie jak re­la­cje oskar­żo­nych oraz świad­ków, ma­te­ria­ły te mają cha­rak­ter ten­den­cyj­ny i po­mi­ja­ją pew­ne kwe­stie. Choć nie­któ­re aspek­ty dzia­łań opi­sa­no w nich wy­jąt­ko­wo szcze­gó­ło­wo, in­for­ma­cje na te­mat in­nych – w szcze­gól­no­ści cha­rak­te­ru mor­dów i za­sad po­stę­po­wa­nia z Ży­da­mi – są fru­stru­ją­co ską­pe. Po­nad­to w wy­ni­ku za­wie­ru­chy wo­jen­nej w ar­chi­wach za­cho­wa­ły się głów­nie do­ku­men­ty po­wsta­łe na wyż­szych szcze­blach, któ­re nie za­wsze przed­sta­wia­ją dzia­ła­nia od­dzia­łów bę­dą­cych ni­żej w or­ga­ni­za­cji. Poza tym spe­cy­ficz­na we­wnętrz­na lo­gi­ka i ję­zyk ma­te­ria­łów woj­sko­wych wy­ma­ga­ją uważ­nej lek­tu­ry, w prze­ciw­nym ra­zie ła­two je błęd­nie zin­ter­pre­to­wać. Aby po­praw­nie zro­zu­mieć tego typu źró­dła, na­le­ży do­brze znać tę in­sty­tu­cjo­nal­ną for­mę.

Pod żad­nym po­zo­rem nie moż­na jed­nak za­po­mnieć, że głów­ną rolę w re­la­cjo­no­wa­nej opo­wie­ści od­gry­wa­ją mi­lio­ny Ży­dów, któ­rzy gi­nę­li, cier­pie­li lub wbrew wszyst­kie­mu prze­ży­li pod­ję­tą przez na­zi­stów pró­bę eks­ter­mi­na­cji ca­łe­go na­ro­du. W opo­wia­da­nej hi­sto­rii sta­ra­łem się do­pu­ścić do gło­su ofia­ry wszę­dzie tam, gdzie tyl­ko było to moż­li­we. Spo­śród wszyst­kich źró­deł naj­bar­dziej po­ru­sza­ją­ce są re­la­cje osób, któ­rym uda­ło się prze­żyć, ta­kie jak otwie­ra­ją­ca tę książ­kę opo­wieść Lisy Der­man. To one po­zwa­la­ją po­znać klu­czo­wy ży­dow­ski punkt wi­dze­nia. Opi­su­ją losy człon­ków ro­dzi­ny, przy­ja­ciół oraz są­sia­dów, któ­rzy nie prze­ży­li, i są świa­dec­twem po­peł­nio­nych prze­ciw­ko nim zbrod­ni. Opo­wie­ści ofiar sta­no­wią nie­zbęd­ną, wstrzą­sa­ją­cą prze­ciw­wa­gę dla ze­znań spraw­ców. Rów­no­wa­żą ten­den­cję do mi­ni­ma­li­zo­wa­nia okru­cień­stwa i an­ty­se­mi­ty­zmu w ma­te­ria­łach są­do­wych i za­pew­nia­ją kon­tekst oraz szcze­gó­ło­we in­for­ma­cje, któ­re nie są istot­ne z punk­tu wi­dze­nia po­stę­po­wa­nia praw­ne­go. Świa­dec­twa przyj­mu­ją wie­le form, mię­dzy in­ny­mi ze­znań świad­ków zło­żo­nych na po­trze­by pro­ce­sów, spi­sa­nych wspo­mnień, na­gra­nych tek­stów hi­sto­rii mó­wio­nej i po­świę­co­nych za­mor­do­wa­nym spo­łecz­no­ściom ksiąg pa­mię­ci zwa­nych jiz­kor bi­cher.

Świa­dec­twa oca­la­łych po­wsta­wa­ły w róż­nych oko­licz­no­ściach, dla­te­go dla każ­de­go z nich trze­ba zna­leźć naj­lep­sze za­sto­so­wa­nie. Ze­zna­nia zło­żo­ne w obec­no­ści nie­miec­kich pro­ku­ra­to­rów, po­dob­nie jak re­la­cje oskar­żo­nych, sku­pia­ją się na kwe­stiach praw­nych i fak­tach do­ty­czą­cych spra­wy, więc czę­sto po­mi­nię­to w nich szer­szy kon­tekst ludz­ki. Jed­nak­że w przy­pad­ku ma­te­ria­łów z prze­słu­chań świad­ków prze­pro­wa­dzo­nych nie­dłu­go po za­koń­cze­niu woj­ny wpływ za­wo­dzą­cej pa­mię­ci i zbior­czej nar­ra­cji jest mniej­szy niż w przy­pad­ku póź­niej­szych świa­dectw re­je­stro­wa­nych przed ka­me­ra­mi. Pa­mięt­ni­ki oca­la­łych mają ta­kie same za­le­ty i wady, jak wszyst­kie inne for­my spi­sa­nych wspo­mnień, a po­nad­to na ich wia­ry­god­ność wpły­wa­ją au­to­cen­zu­ra sto­so­wa­na przez au­to­rów, póź­niej­sze prze­my­śle­nia i pro­ble­my z pa­mię­cią. Za­re­je­stro­wa­ne tek­sty hi­sto­rii mó­wio­nej, jak na przy­kład ma­te­ria­ły znaj­du­ją­ce się w zbio­rach For­tu­noff Ar­chi­ve i Sho­ah Fo­un­da­tion, są bar­dzo war­to­ścio­we ze wzglę­du na dłu­gość na­grań i in­te­rak­cję mię­dzy pro­wa­dzą­cym wy­wiad a świad­kiem. Oczy­wi­ście obec­nie hi­sto­ry­cy nie mogą oso­bi­ście ko­mu­ni­ko­wać się z na­gra­ny­mi oso­ba­mi i mu­szą po­le­gać na umie­jęt­no­ściach ich roz­mów­ców, któ­rzy nie za­wsze za­da­wa­li przy­dat­ne py­ta­nia. Oca­la­li człon­ko­wie wie­lu ży­dow­skich spo­łecz­no­ści spi­sy­wa­li rów­nież tak zwa­ne jiz­kor bi­cher (dosł. księ­gi mo­dłów za­dusz­nych), ma­ją­ce upa­mięt­niać ży­cie i za­gła­dę ich ro­dzi­mych miej­sco­wo­ści. Choć są to ama­tor­skie do­ku­men­ty, nie­roz­sąd­nie by­ło­by wi­dzieć w nich nie­po­waż­ne źró­dła, któ­re moż­na zi­gno­ro­wać. W za­war­tych w tych tek­stach opi­sach wspól­not i na­le­żą­cych do nich osób czę­sto peł­no jest szcze­gó­ło­wych in­for­ma­cji, któ­rych próż­no szu­kać w do­ku­men­tach są­do­wych i któ­re cza­sa­mi po­twier­dza­ją ze­zna­nia zło­żo­ne w trak­cie do­cho­dzeń. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że te świa­dec­twa nie są w sta­nie wy­peł­nić luki po­zo­sta­łej po ofia­rach, nie­mniej po­zwa­la­ją przy­naj­mniej czę­ścio­wo uwzględ­nić głos Ży­dów w opo­wie­ściach o Ho­lo­cau­ście.

Ostat­nią z me­tod za­sto­so­wa­nych prze­ze mnie w celu do­kład­ne­go po­zna­nia prze­bie­gu opi­sy­wa­nych mor­dów są ba­da­nia te­re­no­we pro­wa­dzo­ne w miej­scach kaź­ni. Na bar­dziej abs­trak­cyj­nym po­zio­mie wy­jaz­dy w tam­te stro­ny sta­no­wi­ły swe­go ro­dza­ju me­to­do­lo­gicz­ną piel­grzym­kę, wy­ni­ka­ją­cą z prze­świad­cze­nia, że mu­szę od­wie­dzić ten re­jon i zło­żyć hołd ofia­rom, aby móc opo­wie­dzieć ich hi­sto­rię. Przyj­mu­jąc bar­dziej prak­tycz­ną per­spek­ty­wę, pod­czas tych wi­zyt prze­pro­wa­dzi­łem wy­wia­dy z miesz­kań­ca­mi tam­tej­szych oko­lic, w więk­szo­ści nie­bę­dą­cy­mi po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go, któ­rzy na­le­że­li do świad­ków tam­tych zbrod­ni. Gdy Niem­cy roz­po­czę­li eks­ter­mi­na­cję tam­tej­szych Ży­dów, nie­mal wszyst­kie te oso­by, obec­nie w po­de­szłym wie­ku, były dzieć­mi lub do­pie­ro wkra­cza­ły w do­ro­słe ży­cie. Roz­ma­wia­łem z nimi o tym, co wów­czas wi­dzia­ły, i wspo­mi­na­ły swo­ich ży­dow­skich są­sia­dów. Ich re­la­cje wpro­wa­dza­ją nowy punkt wi­dze­nia, któ­re­go nie moż­na uzy­skać, ba­da­jąc wy­łącz­nie ma­te­ria­ły prze­cho­wy­wa­ne w ar­chi­wach.

Za źró­dło hi­sto­rycz­ne mogą tak­że po­słu­żyć geo­gra­fia i to­po­gra­fia miejsc, gdzie od­dzia­ły We­hr­mach­tu do­ko­na­ły opi­sy­wa­nych zbrod­ni. Zo­ba­cze­nie tej oko­li­cy i od­wie­dze­nie tam­tej­szych wio­sek po­zwa­la uzy­skać po­czu­cie prze­strze­ni, cze­go pi­sem­ne ma­te­ria­ły po pro­stu nie mogą prze­ka­zać. Wi­zy­ty te nie­rzad­ko umoż­li­wia­ły po­twier­dze­nie lub od­rzu­ce­nie in­for­ma­cji za­war­tych w prze­czy­ta­nych wcze­śniej pi­sem­nych świa­dec­twach. Ta­kie ba­da­nia te­re­no­we czę­sto prze­pro­wa­dza­ją hi­sto­ry­cy woj­sko­wo­ści i śro­do­wi­ska, a tak­że geo­gra­fo­wie, lecz ba­da­cze Ho­lo­cau­stu rów­nież mogą wie­le zy­skać, w po­dob­ny spo­sób uwzględ­nia­jąc prze­strzeń w swo­im po­dej­ściu. W tym re­gio­nie Eu­ro­py kraj­ob­raz sam jest źró­dłem hi­sto­rycz­nym i na­le­ży go trak­to­wać ade­kwat­nie do jego roli. Ze­bra­nie tych róż­no­rod­nych źró­deł i skon­fron­to­wa­nie za­war­tych w nich in­for­ma­cji umoż­li­wia prze­ana­li­zo­wa­nie po raz pierw­szy fak­tycz­ne­go uczest­nic­twa nie­miec­kich żoł­nie­rzy w Ho­lo­cau­ście na te­re­nie Bia­ło­ru­si.

Hi­sto­rie ofiar i spraw­ców są ze sobą nie­ro­ze­rwal­nie po­łą­czo­ne. Nie moż­na ich ła­two od­dzie­lić, ani też nie na­le­ży tego ro­bić. Opo­wieść o nie­miec­kich żoł­nie­rzach, któ­rzy oso­bi­ście za­bi­ja­li Ży­dów i po­ma­ga­li im, jest jed­no­cze­śnie przed­sta­wie­niem lo­sów tych, któ­rzy zgi­nę­li pod­czas „Ho­lo­cau­stu za po­mo­cą kul”. W ni­niej­szej pra­cy sku­piam się na człon­kach We­hr­mach­tu, któ­rzy do­tar­li do gra­ni­cy ludz­kie­go okru­cień­stwa, ale nie za­po­mi­nam ni­g­dy o ży­dow­skich ofia­rach ich dzia­łań. Ma­so­we mor­dy Ży­dów na oku­po­wa­nych te­re­nach Związ­ku Ra­dziec­kie­go i udział nie­miec­kiej ar­mii w tej rze­zi zbyt dłu­go po­zo­sta­wa­ły w cie­niu hi­sto­rii. Jak po­wie­dział nie­gdyś teo­log Paul Til­lich, „mo­ral­ność nie jest za­gad­nie­niem; to ży­cie wy­sta­wia­ne na pró­bę dzie­siąt­ki razy”[53].

Cel tej książ­ki to uka­za­nie nie­któ­rych ta­kich prób. Po­zna­nie me­cha­ni­zmu, któ­ry spra­wił, że nie­miec­cy żoł­nie­rze sta­li się ak­tyw­ny­mi uczest­ni­ka­mi Ho­lo­cau­stu, ozna­cza zro­zu­mie­nie na­szej wła­snej zdol­no­ści do po­peł­nia­nia ak­tów nie­by­wa­łe­go okru­cień­stwa. Dzię­ki temu współ­udział We­hr­mach­tu w re­ali­za­cji na­zi­stow­skich pla­nów eks­ter­mi­na­cji na fron­cie wschod­nim to przy­kład głów­nej roli, jaką siły zbroj­ne od­gry­wa­ły we wszyst­kich lu­do­bój­stwach, od Za­cho­du Sta­nów Zjed­no­czo­nych po Su­dan. Nie moż­na jed­nak po­mi­nąć fak­tu, że zro­zu­mie­nie uczest­nic­twa w ta­kich zbrod­niach nie uda się bez prze­ana­li­zo­wa­nia dzia­łań na naj­niż­szym szcze­blu i zba­da­nia tego, jak ide­olo­gia, do­świad­cze­nie, nor­my or­ga­ni­za­cyj­ne oraz czyn­ni­ki sy­tu­acyj­ne ra­zem pro­wa­dzą do lu­do­bój­stwa.

Przypisy

[1] „Lisa Nussbaum”, United States Holocaust Memorial Museum, http://www.ushmm.org/wlc/en/idcard.php?ModuleId=10006336 (dostęp: maj 2013). Do 1939 Słonim leżał w granicach Polski.

[2] „Derman (neé Nussbaum), Lisa”, USC Shoah Foundation Institute: Interview no. 23224, Visual History Archive, 2009.

[3] W przypadku osób wymienionych wyłącznie w niemieckich archiwach sądowych podawałem tylko imię i pierwszą literę nazwiska zgodnie z wymogami przepisów dotyczących prywatności danych archiwalnych. Jeśli imiona i nazwiska lub dane personalne osoby zostały wymienione w innych źródłach, przytaczałem pełne nazwisko.

[4] „N., Anton Statement, 7 February 1961” (BA- ZS: B162/1550), str. 145–146.

[5] Carolyn Starks i Lynette Kalsnes, „Holocaust Survivor Tells Story a Final Time”, Chicago Tribune, 30 lipca 2002, http://articles.chicagotribune.com/2002-07-30/news/0207300220_1_holocaust-remembrance -day-nazis-holocaust-memorial-museum (dostęp: 21 maja 2013).

[6] Hannes Heer, „Killing Fields: The Wehrmacht and the Holocaust in Belorussia, 1941– 1942”, Holocaust and Genocide Studies 11, nr 1 (1997): str. 97. Formalnie termin „Wehrmacht” odnosi się do wszystkich rodzajów niemieckich sił zbrojnych biorących udział w II wojnie światowej. Omawiając w niniejszej książce kwestię współudziału w zbrodniach popełnionych podczas tego konfliktu, szczególnie z historiograficznej perspektywy, stosowałem termin „Wehrmacht” w odniesieniu do wojsk lądowych III Rzeszy (das Heer).

[7] Einsatzkommando 8 podlegało Einsatzgruppe B, działającej głównie na terenie dzisiejszej Białorusi. 345. Pułk Piechoty pomagał konkretnie Teilkommando Schönemann, pododdziałowi Einsatzkommando 8.

[8] Klaus Wiegrefe, „Abrechnung mit Hitlers Generälen”, Der Spiegel, 11 listopada 2001, str. 89.

[9] Więcej informacji o trudnościach związanych z wyborem kolaborantów na Białorusi patrz na przykład Martin Dean, Collaboration in the Holocaust: Crimes of the Local Police in Belorussia and Ukraine, 1941–44, Nowy Jork: St. Martin’s Press, 2000, str. 42.

[10] „Nazi War Crimes Show Bombed—Police Suspect Extremists,” Deutsche Presse-Agentur, 9 marca 1999.

[11] Jan Phillipp Reemtsma, Ulrike Jureit i Hans Mommsen (red.), Verbrechen der Wehrmacht: Dimensionen des Vernichtungskrieges 1941–1944: Ausstellungskatalog, Hamburg: Hamburger, 2002, str. 697.

[12] Steve Crawshaw, „Germans Own Up to Horrors Committed on Eastern Front”, „Independent”, 17 kwietnia 1995, str. 8.

[13] Franz Wilhelm Seidler, Verbrechen an der Wehrmacht: Kriegsgreuel der Roten Armee 1941/42, Selent: Pour le Mérite, 1998.

[14] Reemtsma, Jureit i Mommsen, Verbrechen der Wehrmacht, str. 687.

[15] Hannes Heer, Vom Verschwinden der Täter: Der Vernichtungskrieg fand statt, aber Keiner war dabei, Berlin: Aufbau- Verlag, 2004, str. 36.

[16] Więcej informacji o wystawie poświęconej Wehrmachtowi i związanych z nią debatach, patrz: Helmut Donat i Arn Strohmeyer (red.), Befreiung von der Wehrmacht? Dokumentation der Auseinandersetzung über die Ausstellung „Vernichtungskrieg-Verbrechen der Wehrmacht 1941 bis 1944” in Bremen 1996/97, Bremen: Donat, 1997.

[17] Valerie Hébert, „From Clean Hands to Vernichtungskrieg: How the High Command Case Shaped the Image of the Wehrmacht,” w: Reassessing the Nuremburg Military Tribunals: Transitional Justice, Trial Narratives, and Historiography, red. Kim C. Priemel i Alexa Stiller, Nowy Jork: Berghahn Books, 2012, str. 200.

[18] Ibid., str. 201.

[19] Donald Bloxham, Genocide on Trial: The War Crimes Trials and the Formation of Holocaust History and Memory, Oxford: Oxford University Press, 2001, str. 11–12.

[20] David Clay Large, „Reckoning without the Past: The HIAG of the Waffen-SS and the Politics of Rehabilitation in the Bonn Republic, 1950– 1961”, Journal of Modern History 59, nr 1 (1987): str. 111.

[21] Maria Hohn, GIs and Fräuleins: The German-American Encounter in 1950s West Germany, Chapel Hill: University of North Carolina Press, 2002, str. 59–60.

[22] Hébert, „From Clean Hands to Vernichtungskrieg”, str. 208.

[23] 18 procent odpowiedziało „nie wiem”. Elisabeth Noelle-Neumann i Erich Peter Neumann, The Germans: Public Opinion Polls, 1947–1966, Allensbach: Bonn, Verlag für Demoskopie, 1967, str. 202.

[24] Doskonałe omówienie powojennego tworzenia tej pamięci zbiorowej można znaleźć w: Robert G. Moeller, War Stories: The Search for a Usable Past in the Federal Republic of Germany, Berkeley: University of California Press, 2001.

[25] Patrz na przykład: Erich von Manstein, Lost Victories, Chicago: H. Regnery, 1958 (wyd. polskie Stracone zwycięstwa, Warszawa, 2001); Günther Blumentritt, My Military Career, Karlsruhe, Niemcy: Historical Division, Headquarters, United States Army, Europe [Foreign Military Studies Branch], 1946; Heinz Guderian, Panzer Leader, Waszyngton: Zenger, 1979 (wyd. polskie Wspomnienia żołnierza, Warszawa, 2007); Wilhelm Keitel i Walter Görlitz, The Memoirs of Field-Marshal Wilhelm Keitel, Nowy Jork: Cooper Square Press, 2000.

[26] Fascynujące opracowanie na temat tego zjawiska można znaleźć w: Ronald M. Smelser i Edward J. Davies II, The Myth of the Eastern Front: The Nazi-Soviet War in American Popular Culture, Nowy Jork: Cambridge University Press, 2008.

[27] Sławny historyk Gordon Craig zwięźle opisał plany ludobójstwa w swojej przełomowej pracy poświęconej historii Niemiec w latach 1866–1945. Jednakże w książce na temat politycznej historii armii w ogóle nie porusza tego tematu, zamiast tego skupiając się na przypadkach, gdy wojsko nie zdołało powstrzymać Hitlera. Choć podchodził krytycznie do niemieckiej armii oraz jej związków z przywódcą III Rzeszy i poruszył temat ludobójczych koncepcji nazizmu, podobnie jak wielu innych wykazywał większe zainteresowanie rolą sił zbrojnych w upadku demokracji w Niemczech i realizacji ekspansjonistycznej polityki Hitlera. Pomimo tych wad Craig nadal jest jednym z najważniejszych badaczy niemieckiej historii. Gordon Alexander Craig, The Politics of the Prussian Army, 1640–1945, Oxford: Clarendon Press, 1955; Gordon Alexander Craig, Germany, 1866–1945, Nowy Jork: Oxford University Press, 1978.

[28] Patrz: Raul Hilberg, The Destruction of the European Jews, Chicago: Quadrangle Books, 1961 (wyd. polskie Zagłada Żydów europejskich, Warszawa, 2014); Hans Buchheim, Martin Broszat i Hans-Adolf Jacobsen, Anatomie des SS- Staates (2 tomy), Monachium: Deutschen Taschenbuch Verlag, 1967; Christian Streit, Keine Kameraden: Die Wehrmacht und die sowjetischen Kriegsgefangenen, 1941–1945, Stuttgart: Deutsche Verlags-Anstalt, 1978.

[29] Manfred Messerschmidt, Die Wehrmacht im NS-Staat: Zeit der Indoktrination, Hamburg: R. v. Decker, 1969.

[30] Omer Bartov, The Eastern Front, 1941– 45: German Troops and the Barbarisation of Warfare, Nowy Jork: St. Martin’s Press, 1986.

[31] Oprócz Johna Demjanjuka (oskarżonego o pełnienie funkcji strażnika w obozie w Sobiborze) ujawniono inne przypadki. Byłego żołnierza Waffen-SS Adolfa Stormsa oskarżono o wykonanie egzekucji na żydowskich robotnikach przymusowych w 1945 roku. Innego członka Waffen-SS, holenderskiego ochotnika Heinricha Boere, skazano na dożywocie za zamordowanie trzech holenderskich cywilów w 1944 roku. Więcej informacji na temat Demjanjuka można znaleźć w: „Man Tied to Death Camp Goes on Trial in Germany”, New York Times, 1 grudnia 2009. Informacje na temat Stormsa patrz: Roger Boyes, „Ex–SS Trooper Adolf Storms Charged over Mass Shooting of Jews”, http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/europe/article6920433.ece. Informacje na temat Boere’a patrz: Roger Boyes, „Laughing SS Hitman Finally Faces Court for Murders”, Times, Londyn, 29 października 2009; Victor Homoloa i Alan Cowell, „Ex-Nazi Guilty in War time Murders”, New York Times, 24 marca 2010.

[32] Patrz: Judy Dempsey, „Former Nazi Officer Convicted of Murdering Italian Civilians”, New York Times, 12 sierpnia 2009; Nicholas Kulish, „In Germany, Whispers of ‘Enough’ at a War-Crimes Trial”, New York Times, 8 lutego 2009.

[33] Cottrell, Chris, „Nearly 70 Years Later, a New Round of Auschwitz Prosecutions”, New York Times, 10 kwietnia 2013.

[34] Występowanie tego zjawiska w Niemczech doskonale opisano w: Harald Welzer, Sabine Moller i Karoline Tschuggnall, Opa war kein Nazi: Nationalsozialismus und Holocaust im Familiengedächtnis, Frankfurt nad Menem: Fischer Taschenbuch Verlag, 2002.

[35] Patrz na przykład: Theo J. Schulte, The German Army and Nazi Policies in Occupied Russia, Nowy Jork: St. Martin’s Press, 1989; Walter Manoschek, „Serbien Ist Judenfrei”: Militärische Besatzungspolitik und Judenvernichtung in Serbien 1941/42, Monachium: R. Oldenbourg, 1993; Karel C. Berkhoff, Harvest of Despair: Life and Death in Ukraine under Nazi Rule, Cambridge, Mass.: Belknap Press of Harvard University Press, 2004; Bernhard Chiari, Alltag hinter der Front: Besatzung, Kollaboration und Widerstand in Weissrussland, 1941–1944, Düsseldorf: Droste Verlag, 1998; Wendy Lower, Nazi Empire-Building and the Holocaust in Ukraine, Chapel Hill: University of North Carolina Press, 2005; Mark Mazower, Inside Hitler’s Greece: The Experience of Occupation, 1941–1944, New Haven, Conn.: Yale University Press, 1993.

[36] Patrz: Hitler’s African Victims: The German Army Massacres of Black French Soldiers in 1940, Cambridge: Cambridge University Press, 2006; Sarah Bennett Farmer, Martyred Village: Commemorating the 1944 Massacre at Oradour-Sur-Glane, Berkeley: University of California Press, 1999; Jochen Böhler, Auftakt zum Vernichtungskrieg: Die Wehrmacht in Polen 1939, Frankfurt nad Menem: Fischer Taschenbuch Verlag, 2006 (wyd. polskie Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce, Kraków, 2011); Alexander B. Rossino, Hitler Strikes Poland: Blitzkrieg, Ideology, and Atrocity, Lawrence: University Press of Kansas, 2003 (wyd. polskie Hitler uderza na Polskę. Blitzkrieg, ideologia i okrucieństwo, Warszawa, 2009).

[37] Godne uwagi wyjątki to: H. F. Meyer, Von Wien nach Kalavryta: Die blutige Spur der 117. Jäger-Division durch Serbien und Griechenland, Mannheim: Bibliopolis, 2002; Ben Shepherd, War in the Wild East: The German Army and Soviet Partisans, Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 2004; Ben Shepherd, „Wehrmacht Security Regiments in the Soviet Partisan War, 1943”, European History Quarterly 33, nr 4 (2003); Truman Anderson, „Incident at Baranivka: German Reprisals and the Soviet Partisan Movement in Ukraine, October–December 1941”, Journal of Modern History 71, nr 3 (1999). Ponadto w chwili pisania tej książki David Wildermuth badał losy pojedynczej dywizji działającej na Białorusi i jej udział w zbrodniach na ludności żydowskiej. David Wildermuth, „Who Killed Lida’s Jewish Intelligentsia? A Case Study of Wehrmacht Involvement in the Holocaust’s ‘First Hour’”, Holocaust and Genocide Studies 27, nr 1 (2013).

[38] Christian Hartmann, Wehrmacht im Ostkrieg: Front und militärisches Hinterland 1941–42, Monachium: R. Oldenbourg, 2009.

[39] Omer Bartov, Hitler’s Army: Soldiers, Nazis, and War in the Third Reich, Nowy Jork: Oxford University Press, 1991 (wyd. polskie Żołnierze Führera, Warszawa, 2004); Omer Bartov, Germany’s War and the Holocaust: Disputed Histories, Ithaca, N.Y.: Cornell University Press, 2003. Bartov później wycofał się z tego stanowiska, dostrzegając kompromisowe wytłumaczenie. „Oczywiście możliwe jest przyjęcie trzeciego podejścia, które podkreśla kluczowy czynnik pominięty w opartej na okolicznościach interpretacji Browninga i esencjalistycznym poglądzie Goldhagena, czyli mocny wpływ ideologii i indoktrynacji na sprawców”.

[40] Daniel Jonah Goldhagen, Hitler’s Willing Executioners: Ordinary Germans and the Holocaust, wyd. I, Nowy Jork: Alfred A. Knopf, 1996 (wyd. polskie Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i Holocaust, Warszawa, 1999).

[41] Theodor W. Adorno, The Authoritarian Personality, Nowy Jork: Harper, 1950 (wyd. polskie Osobowość autorytarna, Warszawa, 2010). Większość dyskusji na temat psychologicznych wytłumaczeń zachowania sprawców odeszła od stworzonego przez Adorna podejścia opartego na „profilu osobowości”, przyjmując bardziej sytuacyjny charakter.

[42] Edward A. Shils i Morris Janowitz, „Cohesion and Disintegration in the Wehrmacht in World War II”, Public Opinion Quarterly 12, nr 2 (1948): str. 281.

[43] Patrz: Stanley Milgram, Obedience, University Park: Pennsylvania State University Press, 1969, nagranie, 1 kaseta wideo (45 min); Stanley Milgram, The Individual in a Social World: Essays and Experiments, Addison-Wesley Series in Social Psychology, Reading, Mass.: Addison-Wesley, 1977; Philip G. Zimbardo, Ken Musen i John Polito, Quiet Rage: The Stanford Prison Study, Stanford, CA: Stanford Instructional Television Network, Stanford University, 1992, nagranie, 1 kaseta wideo (50 min).

[44] Philip G. Zimbardo, Ebbe B. Ebbesen i Christina Maslach, Influencing Attitudes and Changing Behavior: An Introduction to Method, Theory, and Applications of Social Control and Personal Power, New York: Random House, 1977, str. 42.

[45] Christopher R. Browning, Ordinary Men: Reserve Police Battalion 101 and the Final Solution in Poland, Nowy Jork: Harper Perennial, 1998 (wyd. polskie Zwykli ludzie: 101. Policyjny Batalion Rezerwy i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Warszawa, 2000), str. 73.

[46] Patrz: Harald Welzer, Täter: Wie aus ganz normalen Menschen Massenmörder werden, Frankfurt nad Menem: S. Fischer, 2005 (wyd. polskie Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów, Warszawa, 2010).

[47] Patrz: Browning, Ordinary Men.

[48] Welzer, Täter, str.22.

[49] Thomas Kühne, Kameradschaft: Die Soldaten des nationalsozialistischen Krieges und das 20. Jahrhundert, Göttingen: Vandenhoeck & Ruprecht, 2006, str. 273.

[50] Więcej informacji można znaleźć w: Thomas Kühne, „Male Bonding and Shame Culture: Hitler’s Soldiers and the Moral Basis of Genocidal Warfare”, w: Ordinary People as Mass Murderers: Perpetrators in Comparative Perspectives, Olaf Szejnmann, Claus- Christian W. Jensen (red.), Nowy Jork: Palgrave Macmillan, 2008.

[51] Patrz na przykład: Sönke Neitzel i Harald Welzer, Soldaten: The Secret World of Transcripts of German POWs, Nowy Jork: Alfred A. Knopf, 2012 (wyd. polskie Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania, Warszawa, 2014).

[52] Christopher R. Browning, Collected Memories: Holocaust History and Postwar Testimony, Madison: University of Wisconsin Press, 2003, str. 11–12.

[53] Robert Coles, The Moral Life of Children, Boston: Houghton Mifflin, 1986, str. 16.