Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Artysta - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 grudnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Artysta - ebook

Nie oceniałem jego obrazków, były taką samą częścią mojej codzienności jak meble w mieszkaniu, firanki w oknach czy kolor ścian. Jednak słuchając mimochodem tego, co ojciec mówił o różnych wydarzeniach czy faktach artystycznych, zacząłem orientować się, jak ważne jest rozróżnianie tego, co brzydkie, a co ładne. Nie potrafię powiedzieć, czy wieloletnie obcowanie ze sztuką, którą tworzył, ukształtowało mój gust, ale z całą pewnością pozwoliło mi docenić to, co robił. Jakby na przekór oficjalnie dominującej szarzyźnie i braku fantazji tamtych lat, jego obrazy uderzały feerią kolorów i śmiałością ich zestawiania. Mam to szczęście, że mimo dość lekceważącego podejścia Kazimierza Manna do archiwizacji swoich prac, udało mi się część z nich uratować i wszystko, co wisi u nas na ścianach, to właśnie jego dzieła.

Kim był?

[fragment książki]

Kazimierz Mann (1910–1975) był artystą, lwowiakiem, więźniem stalinowskiego więzienia, bywalcem SPATiF-u, synem, mężem, ojcem. Ze wspomnień jego syna Wojciecha wyłania się postać człowieka niezależnego, zbuntowanego wobec peerelowskiej rzeczywistości, żyjącego po swojemu, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiającego najbliższych. Artysta to wzruszająca i zabawna opowieść nie tylko o niezwykłym człowieku, jego talencie i poruszających wyobraźnię dziełach, ale także o sile pamięci i rodzinnych więzi.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-5854-9
Rozmiar pliku: 16 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

***

Świat nie jest sprawiedliwy. Rozlosowuje nam różne życiorysy, nie zawsze zgodne z naszymi chęciami, ambicjami czy rzeczywistym potencjałem. Stosunkowo rzadko zdarza się tak, że talent i chęci jego realizowania spełniają się zgodnie z naszymi marzeniami. Jeszcze rzadziej człowiek robiący to, co jest zgodne z jego aspiracjami, osiąga w swojej działalności wymierny i wartościowy sukces. Bywa, że ironia losu sprawia, iż ludziom obdarzonym talentem i tworzącym rzeczy wartościowe nie dane jest doświadczyć należnego im uznania. W pędzącym coraz szybciej świecie powszechną tendencją jest koncentrowanie się na tym, co dzieje się tu i teraz. Tym samym to, co wydarzyło się w przeszłości, jeśli jest niedostatecznie pielęgnowane i utrwalane w naszej zbiorowej pamięci, blaknie i jakże często niezasłużenie odchodzi w niebyt.

Uważam, że każda próba zwrócenia uwagi na pracę i osiągnięcia ludzi, których dostatecznie nie doceniono ani za życia, ani po śmierci, warta jest podjęcia. Takich postaci jest w naszej dalszej i bliższej historii z pewnością wiele, ale jedna jest szczególnie żywa w mojej pamięci i bliska mojemu sercu. Dlatego właśnie postanowiłem opowiedzieć Państwu o moim ojcu.I

Przed wojną we Lwowie mieszkało trzech braci Mannów: Tadeusz, Kazimierz i Roman.

Najstarszy, Tadeusz, był typem naukowca. Studiował medycynę na lwowskim Uniwersytecie Jana Kazimierza. Jeszcze przed wojną wyjechał na stypendium naukowe do Anglii. Był moim stryjem.

Najmłodszy, Roman, studiował architekturę na Politechnice Lwowskiej. Był moim stryjem.

„Środkowy”, Kazimierz, podobnie jak Roman studiował architekturę na Politechnice Lwowskiej. Był moim ojcem. O nim i o jego twórczości jest ta książka.

Losy każdego z braci to osobna opowieść. Tadeusza wojna zastała poza krajem. Tam też kontynuował studia, a następnie karierę naukową. Został profesorem na uniwersytecie w Cambridge. Roman po wojnie pracował jako architekt, a także rozpoczął współpracę z filmem. Był scenografem wielu produkcji tworzących historię polskiej kinematografii.

Mój ojciec, po pobycie na Politechnice Lwowskiej, podobnie jak Roman rozpoczął studia w wiedeńskiej Kunstgewerbeschule, których ukończenie z doskonałym wynikiem potwierdza prezentowany poniżej dyplom.

Jak mogłem wywnioskować z przekazywanych w rodzinie z ust do ust informacji, bracia Mann w czasach lwowskich byli jeśli nie lwami, to lewkami salonowymi. Przystojni, wykształceni i utalentowani, byli rozchwytywani towarzysko, a wokół nich kręciło się wiele powabnych panien z dobrych domów. Moją mamę, Malwinę Niemczewską, ojciec poznał właśnie we Lwowie. Podobno flirtował też z jej siostrą Tolą, ale ostatecznie Malwina została panią Mannową, a w konsekwencji moją mamą. Rodzice wzięli ślub już w Warszawie, gdyż w wyniku różnorodnych decyzji rodzinnych mój dziadek, Władysław Niemczewski, przeniósł swoje rozliczne interesy do stolicy. Jak wynika z przekazów ustnych, dziadek Niemczewski początkowo nie uważał ojca za dobrą partię dla córki. Sam był przed wojną człowiekiem zamożnym, właścicielem okazałej willi we Lwowie, bardzo dbającym o materialne zabezpieczenie rodziny. Perspektywa wydania córki za młodego, początkującego artystę wydała się dziadkowi niezbyt obiecująca. Jednak oddany bez reszty swoim dzieciom, nie protestował gwałtownie. Podobno, chcąc zadbać o właściwą prezencję pana młodego, sprawił mu na ślub elegancki garnitur. Jest to jednak wiadomość szeptana i podaję ją bez stuprocentowej gwarancji, że jest prawdziwa. Zresztą w czasach, które już sobie mogę przypomnieć, relacje dziadka i ojca były jak najlepsze.II

Moje pierwsze wspomnienie o ojcu różni się nieco od standardowych migawek z przeszłości. Nie pamiętam, czy nachylał się nad moim łóżkiem i podziwiał swojego pierworodnego. Nie pamiętam, jak brał mnie na ręce, choć to dokumentuje kilka zachowanych fotografii.

Zanim zdążyłem ojca zapamiętać, zniknął gwałtownie z mojego życia. W 1951 roku, gdy miałem trzy lata, został aresztowany, osądzony i zamknięty przez władzę ludową w więzieniu. Zaprowadzający nowe radykalne porządki komuniści uznali, że skoro podczas okupacji jakieś ojca rysunki zostały wykorzystane w wydawanych przez Niemców gazetach, to ich autorowi należy się kara. Dodam, że kara najsurowsza, kara śmierci. Tej właśnie podczas procesu żądał prokurator. Szczęśliwie dla naszej rodziny sąd okazał się mniej krwiożerczy i skończyło się na więzieniu. Zamknęli ojca razem z późniejszym autorem serii niezwykle popularnych książek o przygodach Tomka Wilmowskiego, Alfredem Szklarskim. Szklarskiemu też zarzucano kolaborację, gdyż w niemieckich gadzinówkach publikowano w odcinkach powieści przygodowe jego autorstwa.

Tak więc, wracając do lat wczesnego dzieciństwa, bardziej pamiętam to, co o ojcu mówiła moja mama. Pamiętam jej troskę o jego zdrowie, tajemnicze wyprawy w nieznane mi miejsca, gdzie mama zaopatrywała się w jakieś normalnie niedostępne produkty i lekarstwa, które dostarczała w paczkach do więzienia na Gęsiówce. To stamtąd pochodzi moje pierwsze wspomnienie spotkania z ojcem. Nie wiem, czy na prośbę ojca, czy z własnej woli mama złamała zasadę trzymania mnie z dala od tamtego miejsca i pewnego dnia powiedziała, że zabierze mnie „na widzenie”. Nie bardzo wiedziałem, co to oznacza, ale czułem, że to coś ważnego, gdyż zostałem szczególnie porządnie ubrany, wypucowany i uczesany. Pojechaliśmy do ponurego miejsca, w którym za ladą odgradzającą nas od wnętrza budynku pojawił się szczupły mężczyzna w burym łachu. Mama powiedziała, że to mój ojciec. Nie pamiętam ani rozmowy, ani emocji związanej z tym, że pierwszy raz świadomie go widzę. Pamiętam tylko beznadzieję tego miejsca, wielokrotnie powtarzane pytanie mojej mamy „jak się czujesz, Kaziu, jak się czujesz?” i zapewnienia, że stara się zdobyć dla niego jakiś pas. Po latach dowiedziałem się, że PAS to było lekarstwo na gruźlicę, której nabawił się w więzieniu.

_Dalsza część rozdziału dostępna w pełnej wersji_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: