Bywalec zieleni. Bolesław Leśmian - Piotr Łopuszański - ebook

Bywalec zieleni. Bolesław Leśmian ebook

Piotr Łopuszański

0,0

Opis

„Bywalec zieleni” to książka o życiu jednego z największych polskich poetów, Bolesława Leśmiana. Autor przedstawia korzenie rodzinne i wiele nieznanych faktów, ciekawych dokumentów, przytacza dużo nowych informacji. Biografia została napisana na podstawie najnowszego stanu wiedzy.

Piotr Łopuszański przypomina zapomniane teksty poety, obala wiele nieprawdziwych opowieści o nim i jego bliskich, cytuje dokumenty, nekrologi, listy, wspomnienia. Leśmian został pokazany jako człowiek o wybitnym umyśle i wielkim talencie poetyckim, a zarazem jako marzyciel nieradzący sobie z problemami codzienności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 628

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opracowanie graficzne: Andrzej Barecki

Opracowanie redakcyjne: Anna Matysiak

Korekta: Jolanta Spodar

Na obwolucie wykorzystano zdjęcie Bolesława Leśmiana z Archiwum Państwowego w Lublinie (Zespół 88/870/0 Sąd Apelacyjny w Lublinie) oraz fragment obrazu Źródło S.I. Witkiewicza ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie.

ISBN 978-83-244-1091-0

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być powielany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób bez uprzedniej zgody Wydawcy i Autora.

Copyright © by Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2021

Copyright © by Piotr Łopuszański

Wydawnictwo Iskry

al. Wyzwolenia 18

00-570 Warszawa

tel. 22 827 94 15

[email protected]

www.iskry.com.pl

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

Małgosi

Przedmowa autora

Bolesław Leśmian był poetą miłości. O autorze Dziewczyny pisano, że „miłość była dlań od debiutu po ostatnie utwory rodzajem monomanii”[1]. Zarówno subtelne uczucie duchowej jedności z ukochaną, jak i gwałtowne pożądanie potrafił poeta oddać językiem jędrnym, pełnym niezwykłych metafor i zmysłowości.

Przypomnę słowa z wiersza bez tytułu *** Pożarze pierśny płomieniu ustny...:

Bądź pochwalony i bądź rozpustny,

Uśmiechu wiernej mojej kochanki!

A to fragment utworu *** Hasło nasze ma dla nas swe dzieje tajemne...:

Sama ścielesz swe łóżko według swych zamiarów,

By szczęściu i pieszczotom było w nim wygodnie.

Leśmian tworzył wspaniałe erotyki i pisał listy miłosne. Z jego korespondencji z Teodorą Lebenthal zachowały się jedynie trzy listy, w których pełne żaru wyznania uczuć sąsiadują z wynalazkami słownymi z zakresu erotyki. Nie znamy, niestety, listów bliskich Leśmianowi kobiet do niego. Nie ma też śladu po listach poety do żony i do Celiny Sunderland, kuzynki Leśmiana. Według córki poety przyjaźń Bolesława z Celiną przekształciła się z upływem czasu w pewien rodzaj miłości. To właśnie Celina (a właściwie Czesława Cyprianna) przedstawiła go kobietom, które okażą się ważne w jego późniejszym życiu: Zofii Chylińskiej, z którą się ożeni, i Dorze, z którą połączy poetę dozgonny romans.

Leśmian kochał i był kochany. W dzieciństwie darzyła go macierzyńską miłością matka, Emma z Sunderlandów, a po jej przedwczesnej śmierci macocha, Helena z Dobrowolskich, druga żona Józefa Lesmana (a nie: Izaaka, jak piszą niektórzy).

Obecność ukochanej kobiety stała się natchnieniem erotyków Usta i oczy z Sadu rozstajnego, cykluW malinowym chruśniaku, wierszyPieszczota i *** Dziś w naszego spotkania rocznicę z tomu Łąka orazNamowa, Niewiedza i *** Gdy omdlewasz na łożu całowana przeze mnie z Napoju cienistego oraz innych.

Bolesław Leśmian był poetą miłości i to uczucie pozwalało mu też wyrażać afirmację świata. Poeta był też bowiem piewcą natury, co widać wyraźnie w cyklu Zielona godzina z Sadu rozstajnego, a najbardziej w tomieŁąka z 1920 roku, rewelacji w ówczesnej polskiej poezji. Niewielu poetów w XX wieku potrafiło tak pisać o przyrodzie.

Leśmian był też poetą śmierci. Na skutek osobistych przeżyć, śmierci bliskich i własnej choroby stał się w ostatnich latach życia poetą przemijania, cierpienia i nicości. Pisał o cierpieniu śmierci i o znikaniu zmarłych z pamięci żywych. Późna twórczość Leśmiana wyraża metafizyczną trwogę, lęk przed odejściem i niebytem. Poeta jednak nie przyjmował do wiadomości definitywności kresu życia i wierzył, że dusze nadal żyją. W jego twórczości niebyt i bezświat znajdowały tak samo ważne miejsce jak byt i świat. Interesowało go życie pośmiertne, co wykpiwał Jan Parandowski, który parsknął śmiechem, gdy usłyszał od poety o napisanym przez niego dramacie Zdziczenie obyczajów pośmiertnych[2].

Przez 42 lata pracy twórczej Leśmian zmieniał się jako człowiek i zmieniała się jego poetyka, rozszerzały się horyzonty. Młody buntownik i autor wierszy parnasistowskich mało przypomina twórcę z okresu dojrzałego. Pod wpływem lektur i zmian zachodzących w kulturze europejskiej kształtował się jego światopogląd. Leśmian cenił twórczość rosyjskich poetów: Feta, Tiutczewa i Balmonta, oraz krytyka carskiego systemu, Sałtykowa-Szczedrina. Interesował się epoką renesansu, którą interpretował jako okres dominacji wybitnych jednostek. W młodości wzorował się na wczesnych wierszach Słowackiego, potem przeżył fascynację symbolizmem. Starał się dorównać Konopnickiej i konkurował z Tetmajerem. Wielbił Baudelaire’a, tłumaczył Verlaine’a i Paula Forta. Dopiero około 1910 roku dojrzał intelektualnie i artystycznie, wypracował własną poetykę, w której ważne były zarówno elementy formalne (rytm, rymy), jak i motywy ze świata przyrody. Zwrócił się wtedy w stronę natury, a jeszcze później sięgnął do folkloru, mitologii słowiańskiej, tworząc oryginalny świat snu, marzenia i poszukiwań filozoficznych.

Leśmian zadebiutował w 1895 roku w warszawskim tygodniku „Wędrowiec” dość przeciętnym wierszem Sekstyny. Wbrew powtarzanym często opiniom jego debiutem nie był utwór pisany po rosyjsku, bowiem wiersze rosyjskie Leśmian napisał dekadę później. Wydał zaledwie trzy tomy wierszy: pierwszy, Sad rozstajny, ukazał się w 1912 roku, gdy poeta miał 35 lat. Okazał się wówczas indywidualistą, zajmującym się badaniem wnętrza swojego umysłu. Konserwatysta z upodobań, stał się rewolucjonistą w dziedzinie języka poetyckiego, co zademonstrował w Łące ogłoszonej w 1920 roku. Zafascynowany słowotwórstwem, językiem jako tworzywem, badał także kondycję człowieka. Jego twórczość nie pasowała do wzorca poety XX stulecia. Gdy lewicujący twórcy awangardowi wielbili tak zwany postęp i rewolucję techniczną, on sławił Łąkę i szukał Boga.

W 1936 roku ukazał się trzeci tom poezji Leśmiana, Napój cienisty, ostatni, jaki opublikowano za jego życia, bardziej mroczny od Łąki, poświęcony sprawom ostatecznym, trwodze przed śmiercią i przemijaniem. 5 listopada 1937 roku Leśmian zmarł, zostawiając po sobie niewydane utwory, nie tylko poetyckie, ale także dramaty, klechdy, nowele.

Współcześni nie rozumieli twórczości Leśmiana, nawiązującej do wielu kierunków filozoficznych, traktowano go więc jako dziwaka, człowieka nieodnajdującego się w rzeczywistości. Po II wojnie światowej Jan Lechoń i Jarosław Iwaszkiewicz przyznali, że ani poety, ani jego wierszy nie brali na serio. Dopiero od „odwilży” lat 50. badacze zaczęli analizować dokonania twórcze Leśmiana, sięgając do myśli Bergsona, Nietzschego, Husserla czy Cassirera.

Niedoceniany za życia Bolesław Leśmian zdetronizował w popularności księcia poetów Leopolda Staffa i zwyciężył nawet z Julianem Tuwimem.

Miłośnicy poezji uważają dzisiaj Bolesława Leśmiana za największego polskiego poetę XX wieku. Ilekroć w rozmowie z czytelnikami moich książek wymieniałem nazwisko autora Łąki, zwykle słyszałem: „To mój ulubiony poeta”.

Twórczość autoraŁąki można podzielić na cztery okresy: lata młodzieńcze, gdy tworzył w duchu postromantycznym, okres parnasistowsko-symbolistyczny, gdy znalazł się w kręgu Zenona Przesmyckiego i „Chimery”. Owocem tego czasu był tom Sad rozstajny. Trzeci okres, witalistyczny, w którym w poezji Leśmiana odnaleźć można inspirację filozofią Bergsona i Nietzschego, to czas Łąki. Wreszcie okres późny, egzystencjalistyczny, którego wyrazem są wiersze z Napoju cienistego i Dziejby leśnej.

Leśmian czerpał inspirację z wielu źródeł, z myśli filozoficznej i literatury, lecz głównie wpływała na niego polska przyroda, bujność iłżeckich i hrubieszowskich łąk, lasów i sadów z Ukrainy, Lubelszczyzny, gajów Prowansji oraz polski i ukraiński folklor.

Traktowany był przez krytykę jako poeta z prowincji, co skazywało go na zarzut wtórności, epigoństwa, a nawet śmieszności. Toteż pisano o nim jako o nieorientującym się w realiach życiowych fantaście, snującym nierealne plany handlowe, osobie, która nie rozumie sytuacji politycznej końca lat 30. Tymczasem Leśmian wiedział, co się dzieje w świecie, żywo interesował się np. rewolucją 1905 roku, o czym świadczą jego listy.

W 1976 roku Tadeusz Nyczek pisał: „Cóż wiemy o Leśmianie-człowieku? Znamy krótki, właściwie nieciekawy życiorys (choć może nieciekawy tylko dla spragnionych sensacji?), gdzie jedynym pytaniem, jakie w tym miejscu się nasuwa, jest zagadka legendy twórczości i «szarości» życia, niewspółmierności świata poezji w stosunku do nikłości biografii, jaką z tego dzieła można wyczytać”[3].

Z każdym rokiem odkrywamy nowe fakty z biografii poety. Zajmując się wiele lat życiem i dziełem Bolesława Leśmiana, starałem się je ustalić i zweryfikować. W książce prezentuję Leśmiana na tle przemian epok, w których żył, oraz idei, które na niego oddziałały. Odkryte dokumenty pozwalają poznać wiele szczegółów jego życia, których wcześniej nie znaliśmy, wyjaśniają rozmaite zagadki. Czasem też wywołują konsternację, gdyż są sprzeczne z poznanymi wcześniej materiałami.

Bywalec zieleni jest książką, w której wykorzystuję najnowszy stan wiedzy o poecie. Starałem się pisać przystępnie z myślą o miłośnikach Leśmiana. Dla specjalistów zamieszczam na końcu przypisy i bibliografię. Teksty poety przytaczam na podstawie pierwodruków (i, o ile to możliwe, rękopisów) porównanych z wydaniami krytycznymi.

W moich poszukiwaniach materiałów dotyczących Bolesława Leśmiana i jego rodziny pomocni byli oprócz pracowników archiwów i bibliotek także krewni poety i miłośnicy jego twórczości. Szczególnie pragnę podziękować Krystynie Brzechwie, Małgorzacie Kosel, Dorocie Lilental, Grażynie Rozenek, Ewie Stępniakowej, Łukaszowi Babuli, Sławomirowi Bartnikowi, Marcinowi i Tadeuszowi Bilskim, Danielowi Brzeszczowi, Jackowi Chylińskiemu, Tomaszowi Demendeckiemu, Wiktorowi Kaźmierowiczowi, Wiesławowi Adamowi Kulikowi, Pawłowi Nowakowskiemu, Dariuszowi Pachockiemu, Krzysztofowi Paduchowi, Radosławowi Płuciszowi, Piotrowi Sunderlandowi, Mieczysławowi Wójcikowi oraz pracownicom i pracownikom archiwów i bibliotek, z których zbiorów korzystałem.

Piotr Łopuszański

Warszawa, lipiec 2020

ROZDZIAŁ 1
Warszawa po raz pierwszy

Działo się to w Warszawie 6 marca 1877 roku w kancelarii urzędnika cywilnego Wyznań Niechrześcijańskich Cyrkułu X, o godzinie 10 rano. Stawili się tam pisarz Szymon Flamberg i świadkowie: Feliks Sosnowski i Aleksander Kampioni, prywatni oficjaliści. Przybyły okazał „niemowlę płci męskiej, ogłaszając, iż urodziło się ono w Warszawie [w domu] pod numerem 1564, a dnia 10/22 stycznia tego roku o godzinie trzeciej po południu z Józefa Lessmana, lat 29, redaktora czasopisma «Przyroda i Przemysł» i żony jego Emmy, urodzonej Sunderland, mającej 22 lata”[4].

Akt urodzenia przyszłego poety daje do myślenia. Zwykle to ojcowie zgłaszali narodziny swoich dzieci, chyba że były one nieślubne, ale w tym przypadku taka okoliczność nie zachodziła. Dlaczego więc ojciec Bolesława sam nie zgłosił narodzenia pierworodnego syna? Od 22 stycznia do 6 marca minęło sześć tygodni, więc mógł już oprzytomnieć z euforii. Zrobili to za niego obcy ludzie.

Czy Józefa Lesmana odciągnęły od spełnienia przyjemnego w końcu obowiązku jakieś sprawy zawodowe? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że jedenaście miesięcy po Bolesławie, 12 grudnia 1877 roku, urodził się jego brat Kazimierz Antoni.

Wspomniany w akcie urodzenia Bolesława Lesmana cyrkuł X obejmował obszar między ulicami Świętokrzyską, Marszałkowską, Aleją Jerozolimską i Wisłą, a więc stanowił niemal centrum miasta.

Józef Lessman, później używający skróconej formy nazwiska – Lesman, był synem warszawskiego księgarza i wydawcy Bernarda Lesmana, który od 1844 roku prowadził księgarnie nakładowe przy ulicy Nowiniarskiej 13. Ulica ta łączyła ulicę Franciszkańską i Świętojerską i dobiegała do placu Krasińskich. Znajdowała się w dzielnicy, w której osiedlali się Żydzi, zwanej Nalewkowską. Nazwa ulicy Nowiniarskiej podobno wzięła się stąd, że mieściła się przy niej redakcja poczytnej kiedyś „Gazety Warszawskiej”, z której rozchodziły się po mieście wszelkie nowiny. W połowie XIX wieku działały tu księgarnie i antykwariaty.

Matka poety, Emma z Sunderlandów, wywodziła się z rodziny żydowskiej, zamieszkałej w Iłży. Była córką Rudolfa Sunderlanda i Marii (zwanej w rodzinie Marianną) z Wohlów[5]. Nie zachował się żaden jej portret, ale istnieje pewien trop, który może nam pomóc wyobrazić sobie, jak wyglądała. Otóż w rękopisie wiersza W smutku, znanego potem jako ***Bóg mnie opuścił nie wiem czemu, Leśmian napisał:

Matka szła wcześnie w mogił knieje.

Dziś mi, jak córka, w snach młodnieje.

Tego dystychu nie ma w wersji drukowanej w Napoju cienistym. Nie wiemy, dlaczego poeta usunął z wiersza słowa o matce. Możemy natomiast przyjąć, że istniało wyraźne podobieństwo między jego matką, Emmą Lesmanową, a ukochaną córką poety, Wandą Ireną Zofią, która była wielkooką brunetką.

W grudniu 1901 roku, a więc sześć lat po debiucie poetyckim, na łamach tygodnika „Wędrowiec” ukazał się fragment poematu Ze wspomnień dzieciństwa. Leśmian wraca w nim pamięcią do lat spędzonych z matką i krewnymi w Warszawie:

[...] Znów się czuję dzieckiem [...],

Gdym, wierząc w czasy i drżący ze strachu –

Ciemnych pokojów badał tajemnice,

Gdym po choinki poznawał zapachu,

Że Bóg się rodzi – i gdym swoje lice

Tulił do kolan panien na wydaniu,

A płeć rozróżniał tylko po ubraniu... [...].

Poeta opisuje tu najprawdopodobniej mieszkanie rodziców. Wspomina czas świąt Bożego Narodzenia i wystrój, meble, kwiaty, donice, w których rosły mirt i kaktusy „w koszulach z papieru” na oknie, szafę w pokoju dziecięcym z zabawkami i „łóżko z kapą w rurczaste falbany”.

W tym pokoju, wpośród zabaw zgiełku,

Pod matczynego ramienia opieką

Czułem się dobrze, jak lalka w pudełku...

Wedle napisu na steli nagrobnej na cmentarzu żydowskim w Warszawie Emma z Sunderlandów urodziła się 11 marca 1852 roku, zatem w dniu ślubu 6 marca 1877 roku miała niespełna 25 lat, co jest niezgodne z zapisem w cytowanym akcie urodzenia przyszłego poety.

Data urodzenia Bolesława Leśmiana to poniedziałek 22 stycznia 1877 roku, godzina 15. Potwierdza ją akt chrztu z 12 stycznia 1887 roku; tego dnia dziesięcioletni Bolesław wraz z bratem Kazimierzem i ojcem Józefem został ochrzczony w obrządku katolickim. Syn Józefa i Emmy Lesmanów otrzymał wówczas drugie imię, Stanisław[6]. Córka poety, Maria Ludwika, pisała we wspomnieniach, że jej ojciec nosił imiona w odwrotnej niż w akcie chrztu kolejności: Stanisław Bolesław (chociaż nie ma dokumentów, na których by się tak podpisał) i że obchodził imieniny 8 maja, na Stanisława.

Urodzony pod znakiem Wodnika, Bolesław był marzycielem i fantastą. We wczesnym dzieciństwie radosny, wesoły, po śmierci matki stał się introwertykiem stroniącym od rówieśników. Już jako młody człowiek zaczął pisać wiersze i poezja stała się dla niego sensem życia. Rzeczywistość, którą oglądał bystrym spojrzeniem, przetwarzał w umyśle na dzieło literackie. W marzeniach odrywał się od banalnej – jego zdaniem – rzeczywistości. Wyobrażał sobie, że podróżuje po świecie, np. do Konstantynopola czy do Włoch, układał trasę na mapie, by szybko stwierdzić, że z planów nic nie wyjdzie. Często chciał mieszkać gdzie indziej, niż musiał! Z prowincji, gdzie rzucił go los, uciekał do Warszawy, myślał o życiu u boku kochanki w Paryżu, a mieszkał wtedy w... Hrubieszowie. Podobny rys znajdziemy u jego wuja Antoniego Langego, poety, nowelisty i tłumacza, który w tomie Rozmyślania napisał w jednym z wierszy:

Gdziekolwiek jesteś, chciałbyś odejść precz,

Aby gdzie indziej być tej samej chwili [...].

Leśmian czuł się obco niemal w każdym mieście. Najlepiej mu było w rodzinnej Warszawie, choć i na nią narzekał. Dobrze się czuł na południu Francji i w Paryżu.

Jakim był człowiekiem? W młodości obdarzony bujną rudą czupryną à la Paderewski, z zadartym wąsem i wydatnym nosem, nie był urodziwy. Niektórzy autorzy wspomnień wręcz piszą o jego brzydocie. Leśmian miał orli nos i niebieskie, przenikliwe oczy. Jego dłonie były delikatne, za to miał dość duże stopy. Z czasem zaczął łysieć, więc próbował powstrzymać proces wypadania włosów. Do humorystycznych opowieści przeszły wspomnienia znajomych o planach przeszczepienia włosów lub o kuracji z małpich hormonów. Ze zdjęć, np. z fotografii dołączonej do akt notarialnych, wyłania się człowiek o niemal łysej głowie, ale nie brzydal. Patrzy inteligentnymi oczyma, ma małe usta i niewielki wąsik. Był człowiekiem bardzo niskim, nawet jak na epokę, w której żył. Z moich obliczeń wynika, że musiał mieć 155 cm wzrostu, a więc tyle co Henryk Sienkiewicz. Leśmian był niższy nawet od kobiet, z którymi się fotografował, i miał kompleksy na tym tle, zazdroszcząc Janowi Brzechwie jego postury. Ewa Szelburg-Zarembina nazwała go Znikomkiem.

Jednocześnie odznaczał się chłonną inteligencją, dobrą pamięcią i niezwykłą spostrzegawczością. Miał też dar opisywania ze szczegółami trawy, kropli rosy, bąka, który „hucząc basem, straszył kwiaty”. Jako człowiek był zmysłowcem. Wrażliwy na piękno krajobrazu, zachwycał się różami i widokiem lasów. Uwielbiał kobiety, z którymi – wedle wspomnień znajomych – szybko przechodził na „ty”. Z ich mężami pozostawał na „pan”. Do swoich nieco starszych przyjaciół, którzy byli dla niego autorytetami, zwracał się per „wy”. Taką formę znajdziemy np. w listach do Zenona Przesmyckiego.

Źle znosił mrozy, a pamiętajmy, że za jego życia zimy były na ogół srogie. Zofia Wiktorowiczowa wspominała: „Nosił zimą czarne futro z karakułowym kołnierzem. Właściwie nie było to futro. Futra by chyba nie udźwignął na swych słabych barkach. Spód futra stanowił puch, pikowany na sposób kołder pikowych. Całość robiła jednak wrażenie futra. Było to leciusieńkie i bardzo ciepłe okrycie”[7].

Córka poety, Wanda Irena Zofia, pisała: „Kiedy zima przyszła, mój ociec kładł się wcześniej do łóżka. W łóżku czytał. Tylko w cieple mógł dobrze pracować. W zimie zawsze nosił futro i buty wykładane angorą. Ojciec miał bardzo piękne ręce, o długich, smukłych palcach. Swoje najpiękniejsze wiersze napisał zielonym wiecznym piórem ze stalówką ze szczerego złota”[8].

Bolesław Leśmian był postacią złożoną. Pochodząc z rodziny żydowskiej, już zasymilowanej, czuł się Polakiem. Kultura polska przyciągała imigrantów z innych krajów, którzy w drugim lub trzecim pokoleniu stawali się pełnoprawnymi Polakami, oddawali krew, a nawet życie w walce o wolność nowej ojczyzny. W rodzinie poety byli powstańcy listopadowi i styczniowi, zatem bliscy Leśmiana, wbrew temu co czasem mu zarzucano, uzyskali prawo do bycia Polakami.

Przodkowie poety przybyli na ziemie polskie w czasach, gdy Polski nie było na mapach. Istniało wprawdzie Królestwo Polskie, obdarzone autonomią, naruszaną jednak permanentnie przez Rosjan. Przez niemal pół wieku (do ucieczki Rosjan z Warszawy w 1915 roku) obowiązywał w Warszawie i guberniach Nadwiślańskiego Kraju stan wojenny, wyjątkowy albo stan wzmożonej gotowości wojska. Po powstaniu styczniowym rusyfikowano szkolnictwo, urzędy, sądy. Rosjanie starali się przekształcić Warszawę i Królestwo Polskie w ziemie rosyjskie, stawiając wszędzie cerkwie prawosławne. Po klęsce powstania styczniowego w społeczeństwie zapanowała żałoba narodowa. Ubierano się w ciemne stroje (szybko zakazane przez władze), celebrowano rocznice egzekucji członków Rządu Narodowego. To dlatego w opublikowanym w 1915 roku wierszu Spowiedź Bolesław Leśmian pisał:

Przyszedłem na świat, poprzedzon żałobą

I ziemia, trwożnie splamiona jej cieniem,

Była mi jeno pośmiertnem wspomnieniem

Dnia, który dłonie załamał nad sobą [...].

Dziad poety, Bernard, początkowo używał nazwiska Lessmann, potem Lessman, by w latach 70. stać się Lesmanem. W liście do Jacka Trznadla córka Leśmiana, Maria Ludwika Mazurowa, pisała: „Lessmannowie przybyli z Berlina”. Według niej brat Bernarda (nieustalonego imienia) „pozostał w Niemczech. Był sławnym aktorem”. Zdaniem bratanicy Józefa Lesmana, Haliny z Lesmanów Koreckiej, Lesmanowie „kochali sztukę i piękno, w ich otoczeniu można było spotkać znanych malarzy, poetów i inne interesujące osobowości”[9].

Bernard Lessmann urodził się w 1815 roku w Łęczycy, następnie przeniósł się do Warszawy, gdzie kształcił się, a potem wykładał w warszawskiej Szkole Rabinów i Nauczycieli, prowadzonej przez jego późniejszego teścia, Antoniego Eisenbauma.

Eisenbaum urodził się 13 maja 1791 roku. Jego rodzicami byli producent czekolady Hirsz Cwi i Estera z Notkiewiczów. Wedle biogramu w Encyklopedii Powszechnej Orgelbranda z 1861 roku pochodził „z rodziców niezamożnych”. Czyżby fabryka czekolady nie przynosiła dochodów? Kariera rodu Fuchsów czy Wedlów temu przeczy. Dalej autor biogramu, Leon Goldman, pisze, iż Eisenbaum odebrał jedynie początkowe wychowanie, czyli wykształcenie, które było jednostronne, bo tylko religijne. Antoni uczył się początkowo w chederze, potem przez cztery lata chodził do Liceum Warszawskiego, gdzie kształcili się synowie bogatych mieszczan, głównie katolików i protestantów. Eisenbaum musiał opuścić mury liceum i podjąć pracę zarobkową, aby utrzymać rodzinę. Został buchalterem w jednym z domów handlowych, później prywatnie uczył języków obcych.

Kim on nie był! Czym się nie zajmował! Pracował jako dziennikarz, publicysta, redaktor polsko-żydowskiego pisma „Dostrzegacz Nadwiślański”, był także cenzorem książek hebrajskich wydawanych w Polsce, kierownikiem Szkoły Rabinów w Warszawie. Opowiadał się za asymilacją Żydów i integracją z polskim społeczeństwem. Jak wiemy, ortodoksyjni Żydzi starali się w diasporze separować od społeczeństw, w których żyli. Eisenbaum uważał jednak, że starozakonni powinni stawać się dobrymi Polakami, a zarazem pielęgnować religię przodków. Interesował się historią. Miał talent do nauki języków obcych. W wieku dwudziestu lat znał francuski, angielski, niemiecki i włoski. Wedle Marcina Wodzińskiego Antoni Eisenbaum współpracował z tajną policją państwową (był tłumaczem). „Nieprzeparta żądza nauk, pomimo ciągłego i ciężkiego łamania się z przeciwnościami losu, górowała u niego zawsze, w czem mu dopomagała szczęśliwa pamięć i zdolności wrodzone”[10]. Z tego wynika, iż był niemal samoukiem obdarzonym dobrą pamięcią. Należał także do loży wolnomularskiej.

25 grudnia 1816 roku Antoni Eisenbaum ożenił się z Fryderyką z Goldsteinów, córką Gerszona i Bajli. Po ślubie zamieszkał z żoną przy ulicy Targowej na Pradze pod numerem hipotecznym 957. Gdy w 1826 roku przy ulicy Gęsiej powstała Szkoła Rabinów i Nauczycieli, został w niej „gospodarzem, dozorcą i nauczycielem”. Uczył geografii i historii. Za swą postawę i dążenie do asymilacji był atakowany przez żydowskie środowiska konserwatywne.

W Szkole Rabinów kształcono bowiem młodzież żydowską wedle modelu oświeceniowego, kwestie religijne marginalizowano, toteż Żydzi ortodoksyjni odnosili się do Eisenbauma nieufnie. Nieufność tę podsycały wizyty w szkole księdza katolickiego.

Wśród absolwentów szkoły byli Samuel i Maurycy (Mojżesz) Orgelbrandowie, Henryk i Ludwik Natansonowie, Rudolf (Rachmiel) Okręt, Salomon Lewental, Gabriel i Leopold Kronenbergowie, Natan Rotwand, Jakub i Gabriel Centnerszwerowie.

Antoni Eisenbaum zmarł 16 lipca 1852 roku (Goldman w Encyklopedii Powszechnej błędnie podał datę 21 lipca). Prawdopodobnie przyczyną śmierci była cholera, która wtedy panowała w Warszawie. Pochowany został 18 lipca na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej. W pogrzebie uczestniczyło kilkanaście tysięcy osób, wielu uczniów i wychowanków Szkoły Rabinów, którzy – jak podawał „Kurier Warszawski” – na Nalewkach „wyprzęgli konie i pociągnęli mary ze zwłokami aż na miejsce spoczynku”[11].

8 kwietnia 1861 roku przy grobie Antoniego Eisenbauma odbyła się manifestacja patriotyczna Polaków i Żydów.

Wśród potomków Antoniego i Fryderyki Eisenbaumów byli Antoni Lange, poeta, Henryk Elzenberg, prawnik i dziennikarz; jego syn, również Henryk, to wybitny filozof, autor pracy Kłopot z istnieniem. Z rodziny Elzenbergów pochodziła słynna poetka Hanna Zahorska, znana jako Savitri. Prawnukami Antoniego Eisenbauma byli bracia Leon i Władysław Okrętowie. Pierwszy to prawnik, adwokat, drugi – wydawca i księgarz. Władysław Okręt w 1905 roku wydał Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny (Encyklopedyczny), w którym opublikował pierwszy znany dziś biogram Bolesława Leśmiana. Spokrewniony z Leśmianem był także Antoni Borman, przyjaciel Mieczysława Grycendlera (Grydzewskiego) i współwłaściciel „Wiadomości Literackich”.

Dziadek poety, Bernard Lessmann, w Szkole Rabinów od 1838 roku wykładał matematykę w klasach niższych. Pracował tam przez sześć lat i tam też poznał córkę kierownika szkoły, Reginę Eisenbaum, urodzoną 11 listopada 1824 roku. Poślubił ją i wkrótce na świat przyszły dzieci: Józef, Antoni, Aleksander, Gustawa i jeszcze jedna córka. Jan Brzechwa pisał, iż Bernard miał pięcioro dzieci, w tym dwie córki. Wymienił jednak tylko Gustawę, imię drugiej córki pominął.

Dorota Samborska-Kukuć podaje, że w latach 50. XIX stulecia Bernard i Regina Lesmanowie mieszkali przy nieistniejącej dziś na dawnym miejscu ulicy Nalewki (nr policyjny 41[12]). Nalewki były ulicą handlową, zamieszkaną od końca XIX wieku przez ludność żydowską. Biegły od ulicy Długiej na północ między arsenałem a ogrodem Krasińskich. Gęsto zabudowana ulica stała się z czasem centrum dzielnicy żydowskiej.

Bernard pisze, że w 1844 roku odszedł ze Szkoły Rabinów i postanowił zająć się własną działalnością, zakładając księgarnię wydawniczą, w której sprzedawał książki własnego wydawnictwa do nauki języków obcych: niemieckiego, francuskiego, ruskiego, włoskiego (opracowane według metod Franza Ahna i Heinricha Gottfrieda Ollendorffa), podręczniki z historii, zoologii do użytku szkolnego, przekłady literatury pięknej, między innymi powieści Eugeniusza Sue, Aleksandra Dumasa, Wiktora Hugo. Bernard Lesman wydał pracę Jakuba Goldszmita Z życia żydowskiego. Obrazki i szkice, a także Dzieje starożytne Daniela Léviego Alvarèsa oraz Monteskiusza uwagi nad przyczynami wielkości i upadku Rzymian w tłumaczeniu Henryka Elzenberga (ojca). Sam przetłumaczył Przygody Telemakasyna Ulissesa François Fénelona i w przedmowie napisał życiorys pisarza. Znał języki obce, niemiecki i francuski. W przedmowie podręcznika do nauki języka ruskiego według metody Ollendorffa, wydanego w 1869 roku, Bernard Lesman wyjaśnił, iż „zupełny brak, a niezbędna potrzeba” takiego podręcznika zainspirowała go do opracowania i wydania tego dzieła. Wydawca zachwalał metodę Ollendorffa, dzięki której można nauczyć się w mowie i w piśmie języków obcych bez pomocy nauczyciela.

Jego książki do nauki języków obcych były niezwykle poczytne i miały wiele wydań. Nawet po śmierci księgarza inni wydawcy puszczali w świat te opracowania (podręczniki Lesmana ukazały się u Jana Fiszera, w wydawnictwie Gebethner i Wolff oraz u Centnerszwera).

Pierwsza z kilku księgarni Bernarda Lesmana mieściła się przy ulicy Nowiniarskiej 13. Od 1863 roku prowadził księgarnię przy nieistniejącej dziś ulicy Rymarskiej pod numerem hipotecznym 741 (numer policyjny 14), w domu należącym do Józefa Kinderfrunda. Ten adres występuje na stronach tytułowych niektórych wydawanych w tym okresie przez Bernarda książek. W 1866 roku dziad poety przeniósł księgarnię na Tłomackie 739 (w kilku książkach podał adres: „Tłomackie 739a” lub „Na Tłomackiem 739”), wreszcie w 1872 roku prowadził księgarnię i wydawnictwo przy ulicy Leszno numer 13. Ulica Leszno biegła od ulicy Rymarskiej do dawnych okopów Lubomirskiego. Według przewodnika po Warszawie z 1893 roku na Lesznie atrakcją były rynsztoki: „Z początku ulicy (od Rymarskiej) Leszno odznacza się szerokiemi chodnikami, między którymi a ulicą biegną głębokie ścieki otwarte, tak że od domów pobudowane są mostki kamienne, niektóre dość ozdobne, jak np. przed domem oznaczonym numer 13, przed którym na murowanych ścianach mostu leżą dwa poważne kamienne sfinksy”[13].

W lutym 1829 roku przy ulicy Leszno po numerem 721, przez dwa miesiące mieszkał Juliusz Słowacki, który przyjechał do Warszawy z Krzemieńca. W połowie XIX stulecia miała na Lesznie swój salon Deotyma, czyli Jadwiga Łuszczewska, u której bywali Edward Odyniec, Adam Pług, Ferdynand Hoesick i Henryk Sienkiewicz. Artur Oppman wspominał „stary krzyż drewniany”, który stał między ulicami Solną i Żelazną, po prawej stronie, gdy szło się od Rymarskiej, obok domu, „gdzie straszy” – jak twierdzili dawni mieszkańcy. Na przełomie XIX i XX wieku Leszno wraz z okolicą zamieszkiwała już głównie ludność żydowska.

U schyłku swej pracy wydawniczej, w 1873 roku, dziad Leśmiana wszedł do Spółki Kolportacyjnej, dzięki której książki i pisma udziałowców docierały do czytelników na prowincji. Spółkę tworzyli oprócz Bernarda Lesmana redaktor „Przeglądu Tygodniowego” Adam Wiślicki, redaktor Mścisław Godlewski, przyjaciel Prusa i Sienkiewicza, wkrótce wydawca „Słowa”, Feliks Ochimowski, współwydawca „Niwy”, Jan Jeleński, redaktor „Roli” oraz Stanisław Jan Czarnowski, którego wspomnienia przynoszą na ten temat wiele ciekawych informacji.

Bernard Lesman prowadził swą działalność wydawcy 34 lata. W tym czasie nie zmienił wyznania, chociaż wśród oświeconych Żydów była to wówczas dość wyraźna tendencja. Marianna Mlekicka pisała: „W okresie Królestwa Polskiego przyjęcie chrztu było dobrze widziane przez społeczeństwo polskie i spotykało się z przychylnością władz. [...] Żydzi zamożni, oświeceni, garnęli się przeważnie do wyznań protestanckich, co można tłumaczyć tym, że pierwsi postępowi Żydzi w XIX wieku byli Żydami niemieckimi”[14].

Bernard Lesman zmarł „po krótkiej słabości” – jak pisał „Kurier Warszawski” w nekrologu, w niedzielę 29 września 1878 roku, gdy jego wnuk Bolesław miał ledwie półtora roku. Tradycja domu księgarza, ogromna liczba książek i atmosfera szacunku dla kultury z pewnością miały wpływ na kształtowanie się charakteru przyszłego poety. Zwłoki Bernarda 1 października wyprowadzono z domu przy Lesznie 13 i pochowano na cmentarzu żydowskim.

Po śmierci Bernarda wydawnictwo prowadził jego syn, Antoni Lesman, początkowo w domu rodzinnym przy Orlej 2. Wedle aktu urodzenia stryj Leśmiana urodził się 7 listopada 1852 roku. To za jego kierownictwa, lecz jeszcze pod starą nazwą, ukazały się praca słynnego „Posła Prawdy”, przywódcy pozytywistów warszawskich, Aleksandra Świętochowskiego O epikureizmie i Historia filozofii materialistycznej i jej znaczenie w teraźniejszości Fryderyka Alberta Langego. Wśród wydanych przez niego książek (jeszcze pod firmą Bernarda Lesmana) warto zwrócić uwagę na 10-tomową edycję wyborów poezji polskiej XIX wieku Lira polska. Pierwszy tom ukazał się w 1881 roku. Miał to być zbiór „najcenniejszych pereł poezyi naszej wszystkich epok”, jak pisał wydawca we wstępie. W pierwszym tomie zebrano między innymi wiersze Kochanowskiego, Morsztyna, Słowackiego, Mickiewicza, Bogdana Zaleskiego, Odyńca, Kornela Ujejskiego, sonety Adama Asnyka, Władysława Syrokomli, Teofila Lenartowicza i Narcyzy Żmichowskiej. Antoni Lesman przez dwa lata prowadził wydawnictwo pod dawną firmą Bernarda Lesmana, potem w spółce z Ferdynandem Świszczowskim, wreszcie na własny rachunek. Siedziba wspólnego wydawnictwa mieściła się przy Mazowieckiej 14. Nakładem spółki Lesman i Świszczowski wychodziły podręczniki geometrii dla szkół Karola Hertza, słownik polsko-angielski Jana Józefa Baranowskiego, Wypisy polskie Adolfa Dygasińskiego, tomy poezji Hajoty (Heleny Janiny Pajzderskiej), Czesława Jankowskiego, Wrażenia z podróży Marii Konopnickiej, ale też Syfilis i małżeństwo Alfreda Fouriera.

Świszczowski przez małżeństwo wszedł do rodziny potentatów wydawniczych, Gebethnerów. Wtedy odszedł ze spółki i Antoni Lesman wrócił do prowadzenia wydawnictwa pod swoim nazwiskiem. Jego księgarnia znajdowała się przy ulicy Zgoda 1.

Stryj poety, brat Józefa Lesmana, Aleksander, studiował w Instytucie Technologicznym w Petersburgu i zdobył tytuł inżyniera-technologa. Pracował jako inżynier w Zdołbunowie, później w Moskwie był już „naczelnikiem depozytury”, podobnie w Wielkich Łukach na linii Moskiewsko-Windawsko-Rybińskiej. W Nowosokolnikach pod Pskowem, gdzie odwiedzał go Bolesław, był naczelnikiem oddziału mechanicznego. Mieszkał także w Żmerynce nad rzeką Tykicz na Ukrainie, gdzie w 1898 roku urodził się jego syn Jan (znany później jako Brzechwa) i dokąd przyjeżdżał Bolesław z bratem Kazimierzem. Echa pobytów w Żmerynce znajdziemy w wierszu Głuchoniema, gdzie poeta podaje nazwę rzeki (Tykicz). Aleksander bardzo kochał swoich bratanków i często ich u siebie gościł zarówno w Żmerynce, jak i wcześniej w Nowosokolnikach.

W Nowosokolnikach w ogrodzie przy domu stryja znajdowała się altanka, w której często przebywali domownicy i ich goście. Niedaleko od niej leżał wielki kamień, jak się okazało – meteoryt. Aleksander zrobił przy tym głazie zdjęcie swoim dzieciom Halince i Jankowi. Bolesław zaś, będąc w 1900 roku w Nowosokolnikach, miał nauczyć dwuletniego kuzyna Janka wyrażenia „mama skąpa” w akcie zemsty za to, że nie pozwoliła kupować na kredyt w pobliskim sklepiku.

Aleksander Lesman był człowiekiem wykształconym, pasjonował się historią, od starożytności przez średniowiecze po okres napoleoński. O wydarzeniach z historii powszechnej opowiadał swoim dzieciom. Ojciec poety, Józef Lesman, według własnego oświadczenia ze stycznia 1887 roku, trudnił się księgarstwem. Być może pomagał bratu Antoniemu w prowadzeniu księgarni – najpewniej w pierwszych latach po śmierci Bernarda Lesmana.

Jako rówieśnik Prusa, a rok młodszy od Sienkiewicza, ojciec poety należał do pokolenia pozytywistów. Urodził się, wedle naszego kalendarza, 4 grudnia 1847 roku (w kalendarzu juliańskim to 22 listopada). Data urodzenia widnieje na akcie chrztu nr 28, sporządzonym w kancelarii katedry Świętego Jana w Warszawie 12 stycznia 1887 roku i na steli grobu Józefa Lesmana na Starych Powązkach[15].

W 1867 roku Józef Lesman ukończył gimnazjum, a następnie studiował matematykę w Warszawskiej Szkole Głównej, gdzie studenci głosili idee postępu, oświecenia narodu i krzewienia wiedzy. Władze rosyjskie zlikwidowały Szkołę Główną w 1869 roku i powołały w jej miejsce imperatorski uniwersytet warszawski z wykładowym językiem rosyjskim. Nowa uczelnia stopniowo stała się miejscem propagowania idei imperialnych i antypolskiego ujmowania historii. W związku z tym wielu Polaków opuściło mury uniwersytetu i kontynuowało studia za granicą.

Józef Lesman, podobnie jak Henryk Sienkiewicz, Julian Ochorowicz i Aleksander Świętochowski, pozostał na uniwersytecie, gdyż nauki matematyczne nie były tak zideologizowane jak humanistyka. Zgodnie z treścią nekrologu[16] ukończył on studia w 1872 roku, otrzymawszy tytuł kandydata nauk matematycznych. Warto to podkreślić, bowiem Jan Brzechwa pisał, iż ojciec Leśmiana był z wykształcenia ekonomistą.

Józef Lesman wraz z Maurycym Sunderlandem przełożyli na język polski pracę Paula Reisa O Słońcu. Dwa odczyty popularne miane na Zgromadzeniu Reńskiego Towarzystwa Naturalistów w Moguncji. Książkę tę można było nabyć w księgarni Bernarda Lesmana.

Po ukończeniu studiów propagował ideały pozytywistyczne w prasie, między innymi publikując artykuły popularnonaukowe w piśmie „Przyroda i Przemysł”, założonym przez Karola Hertza w 1872 roku. Rok później wydawcą czasopisma został inny absolwent Szkoły Głównej, Seweryn Sunderland, wuj poety, starszy od Józefa Lesmana o pięć lat.

Dzieje rodziny Sunderlandów są bardzo ciekawe. Z tej rodziny wywodzili się przemysłowcy, na przykład założyciel fabryki fajansu w Iłży Lewin Selig oraz jego syn Rudolf, artyści (malarka Celina Sunderland, fotografik Jan Sunderland) i prawnicy (Seweryn oraz Stanisław, absolwent Szkoły Głównej, który został nawet posłem do Dumy rosyjskiej).

Seweryn Sunderland urodził się 1 listopada 1842 roku. Wedle aktu zgonu stało się to w Odessie, a według Jerzego Moniewskiego, autora pracy Fabryka fajansu w Iłży 1823–1885 – w Warszawie przy ulicy Targowej 959. Ukończył gimnazjum realne w Warszawie, następnie rozpoczął studia w Instytucie Politechnicznym w Puławach. Na wieść o wybuchu powstania styczniowego porzucił studia (podobnie jak Aleksander Głowacki, późniejszy Bolesław Prus). Walczył w oddziale Mariana Langiewicza. Za udział w powstaniu trafił do więzienia w Radomiu, a potem do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej[17].

Po wyjściu z więzienia w 1864 roku rozpoczął studia prawnicze w Szkole Głównej, które ukończył na rosyjskim już uniwersytecie w 1870 roku. Został adwokatem, a następnie notariuszem w Warszawie. Prowadził kancelarię adwokacką przy ulicy Długiej 9, tam też przez pewien czas mieściła się redakcja czasopisma „Przyroda i Przemysł”, którego był wydawcą. W 1874 roku redakcja mieściła się przy Miodowej 10.

Jerzy Moniewski pisał, że w latach 90. (przed 1893 rokiem) Seweryn Sunderland przeniósł się z Warszawy do Odessy i tam również pracował jako adwokat. Do kraju wrócił w 1899 roku. Mieszkał w Radomiu, a następnie w Warszawie. W 1911 ochrzcił się, przechodząc na protestantyzm. W 1915 roku został rejentem w Zwoleniu. Pod koniec życia mieszkał w kamienicy przy Chmielnej 26, gdzie odwiedzał go Leśmian.

Matka poety, Emma, była córką Rudolfa Sunderlanda i wnuczką Lewina Seliga. Józef Lesman poznał ją najprawdopodobniej dzięki znajomości z jej braćmi, Maksymilianem i Sewerynem Sunderlandami. Studencka znajomość przerodziła się w przyjaźń, którą przypieczętowały małżeństwa. Józef poślubił Emmę, Seweryn zaś Gustawę z Lesmanów, siostrę Józefa.

Ślub Józefa Lesmana i Emmy z Sunderlandów odbył się 17 marca 1876 roku. Co ciekawe, na dokumencie zamiast „Emma” zapisano imię Ewa. Warto przy okazji dodać, że w rejestrach cmentarza żydowskiego przy Okopowej w Warszawie, gdzie jest pochowana Emma z Sunderlandów, zapisano jej imię jako Emma/Estera, choć tego drugiego imienia nie potwierdzają dokumenty.

Małżonkowie mieszkali początkowo przy ulicy Orlej, by wkrótce przenieść się na Chmielną. Niemal dokładnie dziesięć miesięcy później urodził się ich pierworodny syn, Bolesław, znany dziś pod pseudonimem Leśmian. Stało się to w domu na rogu ulicy Chmielnej 17 i Brackiej 22. Można powiedzieć, że jego przyjście „na te światy” było szczególne, bowiem dom, w którym się urodził, zapisał się na kartach polskiej literatury. Była to neorenesansowa kamienica zbudowana przez Józefa Mierzwińskiego w 1852 roku. Miała 15 okien od strony Brackiej i 11 od Chmielnej. W 1854 roku „Kurier Warszawski” pisał, że jest to „jeden z największych domów w Warszawie”, choć ma tylko dwa piętra. W czasie gdy urodził się poeta, w kamienicy na parterze, z wejściem na rogu Chmielnej i Brackiej, mieścił się sklep kolonialny dawnego zesłańca, Antoniego Pawłowskiego. Po powrocie z Irkucka Pawłowski założył sklep, w którym sprzedawał herbatę, wyroby delikatesowe oraz piwo, naftę i musztardę. Jerzy Kasprzycki w swych Warszawskich pożegnaniach opisał wygląd sklepu: „W zakurzonym oknie wisiał pajac, przedstawiający Kozaka z nahajką w ręku. W drzwiach, oszklonych do połowy, po jednej stronie stał koń na biegunach, zaś po drugiej wisiał drewniany pałasz (szabla) i bęben”[18].

Pawłowski miał czerwone od odmrożenia dłonie, bowiem kiedyś zimą rąbał głowy cukru bez rękawic. Czy coś nam to mówi? Właściciel sklepu powracający z Syberii, mający czerwone ręce, a w witrynie Kozak? Oczywiście to sklep Minzla i Wokulskiego z Lalki Prusa, a Pawłowski to sam Wokulski! Wprawdzie w powieści sklep miał znajdować się przy Krakowskim Przedmieściu, według ustaleń Stefana Godlewskiego w miejscu dzisiejszej księgarni Prusa, ale rzeczywisty sklep, który zainspirował pisarza, mieścił się przy Brackiej.

Co ważne, Prus znał Pawłowskiego, ba, poradził mu nawet, by zainstalował urządzenie do rąbania cukru, co ten uczynił. Po Pawłowskim firmę przejęli dawni subiekci, Pakulscy. W okresie międzywojennym sklep kolonialny Braci Pakulskich słynął ze znakomitych wyrobów.

Artur Oppman, znany miłośnikom wierszy i wspomnień o Warszawie jako Or-Ot, wspominał, że za jego dzieciństwa przy drzwiach sklepów kolonialnych można było spotkać sporej wielkości figury zachęcające klientów do wejścia: „na jednym kosooki Chińczyk siedział na pakach herbaty, na drugim barwisty łowicki «Księżak» [czyli mieszkaniec dawnego Księstwa Łowickiego – przyp. P.Ł.] dźwigał piramidy z głów cukru; w oknie też przywabiał dzieciarnię porcelanowy Chińczyk, kiwający nieustannie głową i pokazujący język ku uciesze gawiedzi”[19].

Atmosfera domu rodzinnego i wspomnienia z mieszkania Lesmanów, w którym Bolesław jako dziecko bawił się w pokoju „pod matczynego ramienia opieką”, znalazły poetycki wyraz w wierszu Ze wspomnień dzieciństwa:

Mieszkałem wówczas w starej kamienicy

Razem z mym koniem drewnianym i batem,

Przez okna w głębie patrzałem ulicy,

Co mi się zdała niezbadanym światem,

Nieskończonością...

Starsza córka Leśmiana, Maria Ludwika Mazurowa, pisała, że w mieszkaniu Lesmanów pokoje miały układ amfiladowy. Były słoneczne i przestronne. Pod ścianami stały palmy w donicach i wygodne meble. W tym mieszkaniu żyli w czwórkę małżonkowie Józef i Emma z dwójką dzieci, Bolesławem i Kazimierzem, którzy byli niemal rówieśnikami.

W książce Warszawa naszej młodości Tadeusz Radwański wspomina, że dawna stolica Polski była miastem niewielkim. Jej granice na południu określały rogatki Mokotowskie (budynki poborcy podatków zachowały się przy placu Unii Lubelskiej) i Belwederskie. Na zachodzie stały rogatki Jerozolimskie i Wolskie, a granicą miasta była dzisiejsza ulica Okopowa. Na północnym zachodzie znajdowały się rogatki Powązkowskie i Muranowskie. Od północy ograniczała rozwój miasta rosyjska Cytadela Aleksandrowska.

Od lat 70. XIX stulecia miasto przeżywało gwałtowny wzrost ludności. W 1870 roku liczyło ledwie 254 561 mieszkańców, by według Przewodnika po Warszawie z 1881 roku osiągnąć liczbę 336 tysięcy osób. Wedle spisu ludności z 9 lutego 1882 roku Warszawa miała już 387 tysięcy mieszkańców. Narodowość polską deklarowało ponad 90% ludności, rosyjską 4%, żydowską 2,6%, niemiecką 2%. Katolicyzm wyznawało ponad 58% warszawiaków. Jako starozakonni określiło się aż 33,4% mieszkańców, co wskazuje na to, że wielu wyznawców religii mojżeszowej uważało się za Polaków.

Z Rosji na ziemie polskie zaczęli napływać Żydzi rosyjscy, tzw. Litwacy, którzy nie chcieli asymilować się ze społeczeństwem polskim. Marian Kukiel pisał: „Pogromy w Rosji i na Białej Rusi wywołały nową falę napływową Żydów do Królestwa; a był to element całkowicie obcy, częściowo zrusyfikowany. Narastała liczba Żydów, dochodząc do 15% ludności”[20]. Z czasem ich liczba w mieście stała się problemem i przeciwko ich osiedlaniu się w Warszawie protestowali miejscowi Żydzi.

Warto zastanowić się nad stosunkiem młodego Bolesława do tradycji żydowskiej i religii przodków, w której jego matka, Emma Lesmanowa, pozostała do śmierci. Nie dysponując dokumentami, które mogłyby przynieść nam informacje na temat przekonań religijnych młodego Bolesława, możemy przypuszczać, że przez pierwsze dziesięć lat życia był wychowywany w świadomości o żydowskich korzeniach rodziny, chociaż niekoniecznie musiał uczestniczyć w obrzędach religii mojżeszowej.

Zarówno rodzina ojca, jak i rodzina matki, żyjąc w epoce kultu racjonalizmu i nowoczesności, starały się włączać w procesy asymilacyjne, europeizować się pod względem stroju (a więc rezygnować z noszenia tradycyjnego chałatu). Środowisko zasymilowanych Żydów często odrzucało tradycyjne obyczaje i na końcu religię żydowską, przechodząc na chrześcijaństwo, z reguły na katolicyzm, jak ojciec poety i sam Bolesław, lub na wyznania protestanckie, jak stryj Aleksander Lesman (luteranizm) czy wuj Seweryn Sunderland (kalwinizm). Fakt, że matka do śmierci w 1887 roku należała do gminy żydowskiej, wskazuje na to, że przyszły poeta w dzieciństwie obracał się w kręgu wielowyznaniowym, odznaczającym się tolerancją dla osób, które zmieniły religię, a może nawet nieprzywiązującym wagi do tej sfery życia.

Dla poety pochodzącego z asymilowanej rodziny żydowskiej pozostawały trzy drogi do wyboru: syjonizm, komunizm i opowiedzenie się za tradycją polską. Leśmian wybrał Polskę. Nie ma więc racji Dawid Maria Osiński, pisząc o rzekomym „kompleksie żydowskim”, który ponadto miał być maskowany[21]. Dariusz Szczukowski poszedł dalej: „Nazwisko poety (Lesman) staje się bolesnym, raniącym znamieniem. Dlatego też przyjęcie pseudonimu literackiego przez poetę można odczytywać jako gest zamazywania tożsamości żydowskiej, jej maskowania”. Trudno zrozumieć, dlaczego nazwisko, którego poeta nigdy się nie wypierał, a jako notariusz podpisywał się nim, miałoby być „raniącym znamieniem”[22]. Wszak rodzina Lesmanów była zasłużona dla polskiej kultury, znana z prowadzenia wydawnictw. Ponadto warto pamiętać, że Lesman stał się Leśmianem już w 1897 roku, gdy jeszcze nie zaczęły się ataki prasy narodowej na osoby pochodzenia żydowskiego.

Świat Żydów ortodoksyjnych, chasydów z małych miasteczek, świat Nalewek w Warszawie był Leśmianowi obcy. W wieku dojrzałym pisząc o Miasteczku Szaloma Asza, poeta podkreślał swoje zaskoczenie obyczajami i kulturą żydowską. „Ze zdziwieniem czytamy tę książkę, pełną niespodzianych obrazów, które się tuż, obok nas, taiły po rozmaitych zakamarkach i głuszach, a które p. Asz po raz pierwszy wydobył na światło. Mamy wrażenie, iż rzecz się dzieje nie w Europie lub że jakiś barwny miraż azjatycki, przywędrowawszy do Europy, utrwalił się tu w swych barwach, osiadając swemi mgłami na naszych brzozach, ruczajach i łąkach...” – pisał na łamach „Nowej Gazety” w 1911 roku. Zauważmy, że poeta myślał o „naszych brzozach, ruczajach i łąkach”. Polska przyroda była dla niego „nasza”, tak jak polszczyzna była pierwszym i najważniejszym jego językiem. Kultury żydowskiej, chasydyzmu, kultu cadyków praktycznie nie znał. Z kulturą rosyjską zapoznał się dopiero w Kijowie. Wcześniej, w Warszawie, mógł jedynie obserwować rosyjskie rządy i stosowane przez władze rozmaite restrykcje.

Żydowski był handel, zarówno ten mały, pokątny, jak i wielki, z którym kojarzy nam się np. nazwisko Leopolda Kronenberga. Żydów spotykało się na giełdzie, w bankach, ale także w ubogich sklepikach i warsztatach.

W Warszawie, a potem w Kijowie, Leśmian zetknął się z językiem rosyjskim i carskimi przepisami ograniczającymi swobodę myśli, druku i zgromadzeń. Królestwem rządzili rosyjscy generał-gubernatorowie, żandarmi i stójkowi. Sędziowie, a także profesorowie uniwersytetu i kuratorzy szkolni (z niesławnej pamięci Apuchtinem) to był świat rosyjski. W szkołach i urzędach obowiązywał język rosyjski, a uczniowie byli karani za posługiwanie się językiem polskim nawet w czasie przerw.

W 1881 roku carskie władze sprowokowały w Warszawie rozruchy antyżydowskie. Grupy bandytów rozbijały i plądrowały sklepy, a policja nie interweniowała. Generał-gubernator Josif Hurko w imieniu Rosjan wprowadzał znaną od wieków politykę „divide et impera” (dziel i rządź), żeby rozerwać solidarność katolików i wyznawców religii mojżeszowej, która scementowała Polaków i Żydów jeszcze przed powstaniem styczniowym. Nastroje panujące wówczas w Warszawie opisywał urodzony tu w 1874 roku Tadeusz Żeleński (znany później jako Boy). Według jego relacji „chwytane z powietrza słowa, jak Moskale, żandarm, Cytadela, Apuchtin, niosły z sobą najwcześniejsze obrazy, spowijające beztroskie dzieciństwo atmosferą nieuchwytnej grozy”[23].

Był to jednak czas rozwoju miasta. Bolesław Prus jeszcze w latach 80. XIX wieku wytykał Warszawie zacofanie w stosunku do miast europejskich. Przez Wisłę prowadziły wówczas zaledwie dwa mosty (Kierbedzia i przy Cytadeli), nie było jeszcze lindleyowskich wodociągów i kanalizacji. Ignacy Baliński wspominał, że w warszawskich studniach woda była zła i że działały jedynie trzy studnie publiczne: w ogrodzie Saskim, gdzie „wychowanki Towarzystwa Dobroczynności rozlewały wodę za drobną opłatą”, wodozbiór zwany „Okrąglakiem” w parku Łazienkowskim koło Starej Pomarańczarni i „Gruba Kaśka” na Tłomackiem[24]. Jak pisał Adam Słomczyński, latem dawni warszawiacy musieli „szczelnie zamykać okna i po prostu zatykać nosy, palić trociczki lub kadzić octem nalewanym na rozpalone fajerki czy wreszcie skrapiać się kolońskimi lub kwiatowymi wodami”[25]. Fetor bowiem był nie do wytrzymania. Narzekał na warszawskie odory młody Henryk Sienkiewicz.

Dopiero za czasów rosyjskiego prezydenta Warszawy Sokrata Starynkiewicza zaczęto myśleć o modernizacji miasta, o wprowadzeniu telefonów, elektryczności, kanalizacji, dobrych bruków i o poprawie jakości wody pitnej. Kamienice warszawskie miały na ogół po dwa, trzy piętra. Ich wysokość nie mogła być większa niż szerokość ulicy, przy której się znajdowały. Dom, w którym urodził się poeta, miał dwa piętra. Obok domów mieszkalnych budowano fabryki. Kominy fabryczne dymiły, z kominów unosił się czarny dym, który osadzał się na murach. Ignacy Baliński pisał, że na północ od linii Alei Jerozolimskiej Warszawa była gęsto zabudowana i staranniej utrzymana niż południowa część miasta. To w północnej części stał Pałac Namiestnikowski ze znienawidzonym przez warszawiaków pomnikiem Iwana Paskiewicza, tu znajdował się Zamek, miejsce urzędowania kolejnych generał-gubernatorów.

W informacji przekazanej do biogramu w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej Ilustrowanej Bolesław Leśmian podał, że w Warszawie spędził pierwsze lata życia, dokładnie 8 i pół roku. Pomijając fakt, że odjął sobie rok od prawdziwej daty urodzenia, to – jeśli informacja o ponadośmioletnim zamieszkiwaniu w Warszawie jest prawdziwa – poeta mieszkałby w mieście do 1886 roku, powiedzmy do połowy lat 80. XIX stulecia.

Leśmian wychowywał się na polskiej literaturze, m.in. na wierszach z tomików serii Lira polska. W wywiadzie dla „Naszej Myśli” mówił zamojskim gimnazjalistom, których poetów uważa za najwybitniejszych: „Mickiewicza, Norwida i Słowackiego. Norwid jest wprawdzie bardzo trudny i trzeba go nie tylko czytać, ale i studiować”[26].

Podobno pierwszy wiersz Bolesław ułożył jako dziewięcioletni chłopiec. Był to wiersz o zimie. „Leśmian ma swój albumik z pierwszemi utworami poetyckiemi” – pisała Dora Goldgraberówna w 1935 roku[27]. Czy zaczął pisać wiersze w Warszawie czy w Kijowie? I drugie pytanie: co się stało z owym zeszytem z młodzieńczymi wierszami?

Gdy Józef Lesman otrzymał intratną ofertę pracy, nie wahał się długo. Wyprowadził się z Warszawy i zamieszkał w Kijowie. Najpewniej pozostawił w Warszawie żonę i dzieci. Czy naprawdę, jak pisał Jan Brzechwa, „stryj Józef rozstał się z żoną”? „Matka Leśmiana – Emma chorowała na gruźlicę, która stała się przyczyną śmierci zarówno jej, jak i obojga rodzeństwa Bolesława, a zagrażała także jemu” – pisał Jan Brzechwa[28]. Emma Lesmanowa żyła krótko, zmarła w niedzielę 31 lipca (jak podano w nekrologu) lub w poniedziałek 1 sierpnia 1887 roku, jak wyryto na steli nagrobnej. Bolesław miał wtedy 10 lat[29].

Jan Brzechwa we wspomnieniu o kuzynie, zatytułowanym Niebieski wycieruch, pisał o konflikcie między Emmą i Józefem, a także o ich rozstaniu. Nie wiemy, co było przyczyną rozwodu i jak został przeprowadzony. Nie ocalały żadne dokumenty w tej sprawie. Być może „piękny Józio” zakochał się w Helenie z Dobrowolskich i opuścił Emmę. Warto tu zauważyć pewną nieścisłość. Jan Brzechwa pisał: „Stryj Józef, gdy dzieci były jeszcze małe, rozstał się z żoną i następnie ożenił po raz drugi z Heleną Dobrowolską”. Rozwód mógł nastąpić w połowie lat 80., najpóźniej w 1887 roku, a więc w roku śmierci Emmy. W tym samym roku urodziła się Aleksandra Lesmanówna. Jak zaświadcza nekrolog, była córką Emmy i Józefa[30]. Datę urodzin Aleksandry można ustalić, posługując się danymi ze steli nagrobnej: podano tam, że żyła 34 lata. Ponieważ zmarła 20 czerwca 1921 roku, to musiała urodzić się w 1887.

Być może Emma Lesmanowa zmarła w połogu lub wskutek komplikacji poporodowych. Możliwe też, że Aleksandra urodziła się wcześniej, np. w 1886 roku. Być może rodzice poety wcale się nie rozwiedli i gdy Emma zmarła 1 sierpnia 1887 roku, Józef Lesman został po prostu wdowcem?

2 sierpnia w wydaniu porannym „Kurjera Codziennego” ukazał się nekrolog wprowadzający nieco zamieszania, bowiem podaje on:

Emma z Sunderlandów Lesmanowa, po długiej i ciężkiej chorobie, zmarła d. 31 lipca, w wieku lat 35. Pogrążeni w smutku matka, bracia, bratowa i dzieci zapraszają krewnych, przyjaciół i znajomych na eksportację zwłok w d. 2-gim sierpnia, tj. we wtorek, o godz. 5-ej po południu z domu nr 8 przy Marszałkowskiej, na cmentarz starozakonnych. Osobne zaproszenia rozsyłane nie będą[31].

Zauważmy inną niż na nagrobku datę śmierci Emmy i brak podpisu pod nekrologiem męża (lub byłego męża). Nie wiadomo, czy Józef Lesman przybył na pogrzeb żony. Natomiast wymienione zostały dzieci, co przemawia za wersją, że Bolesław i jego młodszy brat Kazimierz (a także Aleksandra) mieszkali w Warszawie, zapewne przy Marszałkowskiej 8. Chłopcy też najpewniej byli na pogrzebie matki. Emma Lesmanowa spoczęła na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej. Na steli nagrobnej ufundowanej przez Seweryna, Maurycego i Józefa Sunderlandów (a nie przez męża!) widnieje napis:

B.P.

Emma z Sunderlandów

Lesmanowa

Urodzona d. 11 marca

1852 r.

Przedwcześnie

Zgasła d. 1 sierpnia

1887 r.

Bracia kochanej i jedynej

Siostrze ku pamięci dzieci.

ROZDZIAŁ 2
Na kijowskim bruku

Gdzie odnaleźć Leśmiana w Kijowie? Którymi ulicami chodził? Kiedy zamieszkał w mieście nad Dnieprem? Dokumenty w tej kwestii są ze sobą sprzeczne. Według Wołodymyra Wasylenki ojciec poety zaczął pracę w Kijowie 1 lutego 1879 roku. Inną datę znaleźć można w nekrologu Józefa Lesmana w tygodniku „Świat”: „1 lutego 1880 roku powołany na naczelnika zakładowej kasy emerytalnej dla urzędników kolei południowo-zachodnich [...]”[32]. Obie te daty są niezgodne z informacją pochodzącą z aktów chrztu Józefa i jego synów, gdzie zapisano, iż Józef (Osip) Lesman był w styczniu 1887 roku warszawskim księgarzem. Trudno sobie przecież wyobrazić, że ojciec przyszłego poety pracował w rodzinnej księgarni nakładowej, w 1879 roku wyjechał do Kijowa, by najpóźniej jesienią 1886 roku znowu zamieszkać w Warszawie i ponownie zająć się księgarstwem, a wkrótce potem wrócić do Kijowa. W nekrologu napisano, że dla kijowskiej instytucji „poświęcił w ciągu 27 lat wszystkie swoje siły [...]”, co też nie zgadza się z faktami, bo z korespondencji Leśmiana wynika, iż Józef Lesman przeszedł na emeryturę w 1904 roku, a więc w Kijowie musiałby zacząć pracę w 1877. Tymczasem kijowskie książki adresowe podają nazwisko ojca poety jako mieszkańca Kijowa dopiero od 1887 roku. Może więc dopiero po śmierci żony Józef Lesman osiedlił się na Ukrainie?

Ojciec poety początkowo mieszkał przy ulicy Pankowskiej 17, prowadzącej od dworca kolejowego w stronę ogrodów uniwersytetu św. Włodzimierza. Pracował w budynku Zarządu Kolei Południowo-Zachodnich, który mieścił się przy ulicy Teatralnej (dziś jest to ulica Łysenka). Parę kroków dalej rodzina Lesmanów znalazła nowe mieszkanie, przy Złotobramskiej. Anna Sobieska wymienia jako jedno z miejsc zamieszkania poety ulicę Trochswiatitielską. Chodzi zapewne o Zjazd Trzech Świętych, który biegnie na północ od ratusza od Kreszczatiku, mija pomnik Świętej Olgi i sobór Świętego Andrzeja.

Według Wasylenki Bolesław zamieszkał w Kijowie w 1879 roku, gdy miał dwa lata, ale nie ma dokumentów, które by to potwierdzały. Sam poeta twierdził, że pierwsze 8 i pół roku spędził w Warszawie. Bolesław i Kazimierz Lesmanowie wcale nie musieli razem z ojcem od razu przenieść się do Kijowa. Mogli pozostać w Warszawie pod opieką matki i dalszej rodziny i mieszkać w domu przy Marszałkowskiej 8, czyli pod ostatnim adresem Emmy Lesmanowej.

Sądzę, że ojciec Leśmiana, Józef Lesman, początkowo zamieszkał w Kijowie sam. Dzieci pozostały przy matce. Jan Brzechwa pisał, że między Józefem a Emmą „toczył się spór o dzieci. Wreszcie doszło do porwania przez ojca, u którego odtąd się wychowywały”[33]. Józef Lesman, którego w rodzinie nazywano pięknym Józiem, ożenił się ponownie z Polką z Ukrainy, Heleną Dobrowolską, spokrewnioną z rodziną Walerego Sławka, współpracownika Józefa Piłsudskiego.

Jeśli wierzyć słowom poety, w Kijowie Bolesław (wraz z Kazimierzem) znalazł się około 1885 roku. W 1886 zaczął naukę w gimnazjum[34]. Drugie gimnazjum klasyczne znajdowało się przy Bibikowskim bulwarze (dziś to ulica Tarasa Szewczenki). Bolesław był zdolny, inteligentny i miał znakomitą pamięć, więc nauka nie sprawiała mu trudności. Zainteresował się w tym czasie literaturą, nie tylko tą „zadawaną” jako lektura szkolna, ale i tą zakazaną. Poznał Baudelaire’a, znał świetnie polską poezję romantyczną. Dużo czytał, pielęgnując umiejętność posługiwania się językiem polskim.

Był chłopcem towarzyskim, lubianym przez kolegów. Przyjaciel z lat kijowskich, późniejszy aktor, Henryk Hertz-Barwiński (właściwie Henryk Teodor Hertz), nazywał gimnazjum, do którego uczęszczał Leśmian, filologicznym. Językiem wykładowym był oczywiście rosyjski, ale duży nacisk kładziono na wychowanie w duchu kultury antycznej. Uczono greki i łaciny. Młody Bolesław poznał utwory Homera, Platona (zapewne tłumaczył na rosyjski Fedona), wiersze Horacego, Prace i dni Hezjoda z jego podziałem historii ludzkości na epoki, a także Metamorfozy Owidiusza. Znał też Sofoklesa i Herodota. W jego twórczości znajdziemy echa znajomości antyku i greki, a już w młodzieńczej Niedopitej czarze czy w wierszu Akteon z Napoju cienistego pojawią się wątki mitologiczne. Z kolei Przemiany z tomu Łąka nawiązują wyraźnie do utworu Owidiusza. W recenzji tłumaczenia Uczty Platona (wydanej w 1909 roku we Lwowie w przekładzie Władysława Witwickiego) poeta zauważył, że tłumacz „w doskonałym przekładzie zachował całą złotolitość oryginału i oddał nawet czarodziejską prostotę i naiwność składni greckiej”.

Historii musiał się Leśmian uczyć z propagandowych podręczników, w których przedstawiano Polskę jako prowincję Rosji. Czy był świadomy manipulacji, jakich w nich dokonywano? Jak wielu jego rówieśników dokształcał się samodzielnie. Dość wcześnie też zainteresował się poezją polskich romantyków.

Śmierć matki i pojawienie się macochy stanowiły traumatyczne doświadczenie dla dziesięcioletniego Bolesława. Chłopiec zamknął się w sobie i początkowo z ogromną nieufnością odnosił się do nowej kobiety, która pojawiła się u boku ojca. Wszystkie uczucia przelał na brata Kazimierza, nieodłącznego towarzysza zabaw, oraz na młodszą siostrę, Aleksandrę.

Aleksandra była szczupłą, niską dziewczyną. Bracia ją kochali, a ona odwzajemniała się im miłością i oddaniem. Jan Brzechwa tak ją wspominał: „Ola była przystojną brunetką o ciemnych oczach. Nigdy nie wyszła za mąż, gdyż nie chciała rozstać się z macochą”[35]. Córka poety, Maria Ludwika Mazurowa, pisała, że Aleksandra przez lata opiekowała się zniedołężniałą Heleną Lesmanową, gdy ta w 1912 roku owdowiała.

Siostra Leśmiana była – jak podaje Maria Ludwika – „anielskiej dobroci. Ojciec bardzo ją kochał”. W dojrzałym wieku przejawiała talent literacki i pisała osobliwe opowiadania. Nie wiemy, co się z nimi stało. Aleksandra była chorowita i umarła w 1921 roku. Po latach poeta poświęci jej wiersz Do siostry. W wierszu wspomni również śmierć brata. Nie wiemy, czy chodziło o Kazimierza, niemal równolatka, czy o tajemniczego drugiego brata, o którym pisała Maria Ludwika Mazurowa: „Nad biurkiem ojca wisiała fotografia młodszego braciszka mego ojca, zmarłego w Kijowie. Robiła wrażenie obrazu. Barwna. Pokryta grubą warstwą farby olejnej. Oprawna w szerokie, pozłacane ramy. Mały, ciemnowłosy chłopczyk, uczesany na pazia, śpi w zbożu [...]. Obok niego porzucony słomkowy kapelusz”[36]. Nieznany z imienia brat poety zmarł wedle relacji Marii Ludwiki w wieku czterech lat.

Opuszczenie rodzinnej Warszawy i przyjazd do nieznanego miasta, gdzie na ulicy nie mówiono na ogół po polsku, stało się traumą dla wrażliwej duszy Bolesława, który określał Kijów jako nędzne miasto, a w marzeniach uciekał do krainy, „gdzie żyć łatwiej i konać mniej trudno” – jak po latach napisze w wierszu Metafizyka.

Miasto położone na wzgórzach pośród jarów na prawym brzegu Dniepru, było jednak niezwykle malownicze. Leśmian spacerował jego ulicami, głównie między gimnazjum przy Bibikowskim bulwarze, operą a domem. Zapewne też oglądał ze skarpy szeroko rozlaną rzekę i nisko położoną dzielnicę Padoł.

Dzięki usytuowaniu na szlaku handlowym Kijów stał się kolebką Rusi Kijowskiej. W 1569 roku Ukraina na mocy Unii Lubelskiej została włączona do Korony. Dzielnica, w której swą młodość spędził Bolesław Lesman, nazywana Starym Kijowem, położona była w centrum miasta, między Kreszczatikiem (Chreszczatykiem) a placem Halickim. Znajdowały się tu uniwersytet, opera i pozostałości średniowiecznej Złotej Bramy.

Na przełomie lat 80. i 90. XIX wieku Kijów rozwijał się dynamicznie. W 1890 roku uruchomiono pierwszą elektrownię, w 1892 zaczął jeździć po ulicach elektryczny tramwaj, szesnaście lat wcześniej niż w Warszawie. W roku 1895 gubernia kijowska liczyła ponad 3 i pół miliona mieszkańców, z czego w samym mieście żyło 250 tysięcy osób, w tym 10% stanowili Polacy. Według oficjalnych danych (opublikowanych w numerze 5 „Głosu” z 1897 roku) było w Kijowie niecałe 100 tysięcy katolików, w ogromnej większości Polaków, którzy tworzyli elitę intelektualną i artystyczną miasta, podobnie jak na całej Ukrainie. Ukazywały się polskie gazety, np. „Gazeta Polska”, można też było kupić prasę warszawską. Na Kreszczatiku mieściła się polska księgarnia Leona Idzikowskiego. Działały też księgarnie i wydawnictwa Małeckiego i Koreywy.

Na wrażliwość zmysłową przyszłego poety wpłynęła „niepojętość zieloności” Ukrainy, parki romantyczne i lasy, drewniane cerkwie, miasteczka i wsie skryte wśród sadów czereśniowych. W wywiadzie dla „Pionu” z 1934 roku Leśmian wspominał z sentymentem miejsca dawnej (przedrewolucyjnej) Ukrainy: „Humańszczyzna i Białocerkiewszczyzna, Zofiówka i Szamrajówka. Były tam lasy Branickich, ach, drogi panie, co za lasy. Leśniczy, zwany stryjem Agatonem, hodował w głębi puszczy krzewy najpiękniejszych róż, zapach których mieszał się z wonią żywicy. W Szamrajówce leśniczy, Aleksander Sferyczewski, pisywał wiersze. [...] Dziwni byli ludzie na tej Ukrainie, równie dziwni jak i zieleń tamtejsza”[37].

Kazimierz Wierzyński, uzyskawszy dane od Zofii Lesmanowej, zanotował, że leśniczy z Szamrajówki nazywał się Sfaryczewski. W 1939 roku autor Wolności tragicznej napisał, że Leśmian przemierzył całą niemal Ukrainę, mieszkał „w dworach i domach polskich w Szamrajówce, Cebulowie, Monastyryszczach”[38].

W okresie gimnazjalnym Bolesław zaczął pisać poezje. Oczywiście po polsku. Dzięki poparciu Antoniego Langego ogłaszał je w pismach warszawskich, które stały na wyższym poziomie niż kijowskie. Pierwsze dwa wiersze, opatrzone tytułem Sekstyny, ukazały się 14 grudnia 1895 roku w numerze 50 „Wędrowca” redagowanym przez Saturnina Sikorskiego[39]. Nieco ponad miesiąc później poeta obchodził swoje dziewiętnaste urodziny.

W wywiadzie udzielonym w 1934 roku tygodnikowi „Pion”, zatytułowanym W niepojętej zieloności, Leśmian powiedział Edwardowi Boyé: „Pierwszy mój wiersz ukazał się w «Wędrowcu» w 1896 roku. W tym samym roku Antoni Lange zapoznał mnie z Or-Otem i Kazimierzem Glińskim. Potem poznałem Miriama”[40]. Poeta pomylił się wtedy co do daty debiutu. W wywiadach dla „Kuźni Młodych” i „Naszej Myśli” doprecyzował, iż zadebiutował w „Wędrowcu” w 1895 roku[41]. Pierwsze utwory Leśmiana drukowane w czasopismach były jeszcze nieporadne. Trudno nie zgodzić się z opinią Jarosława Marka Rymkiewicza, który pisał: „Leśmian, mając lat dziewiętnaście czy dwadzieścia, wyraźnie zapowiadał się na jakiegoś podrzędnego, miernego poetę – i wszystko wskazywało na to, że będzie jednym z wielu naśladowców Tetmajera”[42].

W utworze opublikowanym w 1897 roku jako Z cyklu „Sny” młody autor wyznawał:

Księga mych marzeń – to mój skarb jedyny!

Mam ją przy sobie i zawsze, i wszędzie...

Czerpię z niej wiosnę w jesienne godziny,

Com w niej wyczytał – było albo będzie!...

Z kolei w kwietniowym numerze „Głosu” w 1897 roku ukazał się wiersz Ideały, w którym poeta pytał:

O! czemu, czemu ja nie jestem w stanie

Tylko marzeniem i żyć, i odczuwać!

I właśnie uleganie marzeniom, fantazjowanie, branie swych pragnień za rzeczywistość charakteryzować będą Bolesława Leśmiana od lat młodzieńczych do śmierci. Psycholodzy powiedzieliby, że poeta odznaczał się w życiu prywatnym myśleniem życzeniowym, jak choćby wtedy, gdy w 1911 roku twierdził, iż pieniądze na prowadzenie teatru załatwił, choć tak nie było, lub kiedy pisał, że Jakub Mortkowicz wyda mu wszystko, co w przyszłości napisze. W jego korespondencji znajdziemy fantazje o podróżach (nawet do Konstantynopola!) – była to forma ucieczki przed rzeczywistością miasta, którego nie lubił. W liście do Zenona Przesmyckiego z 1898 roku poeta pytał: „Chciałbym się Pana poradzić – na jakie światy mam się schronić przed tym nędznym Kijowem, który mi obrzydł [...]”. Marzył o wyjeździe: „Postanowiłem więc wyjechać z Kijowa choćby na kilka miesięcy. Jednakże w tym roku – nie będę w stanie wyjechać. Odkładam więc wyjazd do przyszłego roku”. W innym liście wyznawał, że Kijów szkodzi mu na natchnienie. „Wszystko, com w ostatnich czasach tworzył, ma ten tytuł «tymczasem», cały Kijów jest nikczemną materializacją tego łajdackiego i boleśnego zarazem słowa”.

Znacznie później, gdy zostanie publicystą i recenzentem warszawskiej prasy, tak Leśmian będzie wspominał Kijów z lat 90. XIX stulecia: „Na tzw. «gruncie kijowskim» żadna literatura, jak dotychczas przynajmniej, żaden talent powstać nie może, a tym bardziej – o ile nawet powstanie – nie może się rozwinąć, nabrać tchu, zaprawić skrzydeł do lotów wyżynnych”[43].

W późnych latach 90. listy swoje poeta adresował: „Kijów, Złotobramska N 1, dom Pozniakowa”. Potem pojawił się „dom Pozniakowa N 3”. Wreszcie w styczniu 1901 Leśmian adresował swój list (data wg stylu juliańskiego 23 grudnia 1900 roku) „Kijów. – Teatralna, dom Pozniakowa N 1”. Poeta z ojcem, rodzeństwem i macochą mieszkał wtedy w dzielnicy Stary Kijów przy ulicy Złotobramskiej róg ulicy Teatralnej. Ulica Złotobramska znajdowała się w pobliżu Złotej Bramy, niedaleko soboru św. Włodzimierza, zbudowanego w 1896 roku. Mieszkanie składało się z kilku pokoi, a w nich znajdowały się wiedeński kredens, stół, różowa kanapa i fotele. Zarówno te meble, jak i filiżanki do kawy odziedziczył po latach Leśmian, o czym wspominała jego starsza córka. Od ulicy był balkon.

Dom Lesmanów był zamożny, Józef Lesman zarabiał bardzo dobrze, macocha starała się stworzyć trójce pasierbów miłą atmosferę. U państwa Lesmanów bywało wesoło i gwarno. Często zapraszano gości i mieszkanie stało się miejscem spotkań Kijowskiej elity intelektualnej. Córka poety pisała, że dom Lesmanów w Kijowie należał do najwytworniejszych. Według przyjaciela Leśmiana z ławy szkolnej, Stanisława Zielińskiego, „był wybitnie polskim domem, gdzie bywali ludzie inteligentni o pewnym poziomie. Podkreślam, że był to dom wybitnie polski, pozbawiony patyny polsko-rosyjskiej czy polsko-żydowskiej”[44].

Z domu Leśmian wyniósł zamiłowanie do muzyki. Uwielbiał Chopina, IX symfonię Beethovena, lubił muzykę chóralną. Koleżanka gimnazjalna Aleksandry z okresu kijowskiego, Maria Pratkowska, tak pisała w liście do Anatola Sterna: „Dom Rodziców Leśmiana gromadził u siebie życie literackie i muzyczne. Wszyscy sławni literaci i muzycy, przyjeżdżający na występy do Kijowa, mieszkali u Leśmianów” [sic!][45]. Taką osobą, która gościła w domu Heleny i Józefa Lesmanów, była słynna śpiewaczka operowa, Janina Korolewicz-Waydowa, która wykonywała w Kijowie polskie pieśni.

Śpiewaczka w pamiętniku zapisała: „Sukcesu mojego nie mogę ująć w słowa, gdyż poza entuzjazmem publiczności dla kreacji – była to także manifestacja narodowa (w Kijowie mieszkało wtedy bardzo dużo Polaków)”. Po przedstawieniu tłumy oblegały wyjście. Policja zaproponowała artystce wyjście tylnymi drzwiami. „Tajemnica nie zdołała się jednak utrzymać; usłyszeli to nasi młodzi przyjaciele – Bolesław Leśmian i Władek Chojnowski, którzy byli jeszcze na korytarzu. Pobiegli pod teatr, gdzie czekała publiczność, i donieśli jej, że policja kazała mi wyjść drugą stroną gmachu. Na wieść o tym wszyscy pobiegli pod te drugie drzwi, a kiedy wyszłam, zrobiono mi znów owację i chciano mnie na rękach zanieść do hotelu”[46].

Do kręgu znajomych poety w Kijowie należeli ponadto tenor Aleksander Myszuga, poeta Mamert Wikszemski, doktor Grzegorz Stanisławski, brat malarza Jana Stanisławskiego, a także jego żona Stanisława z Dzięgielewskich Wysocka, późniejsza wybitna aktorka.

Kolega z czasów studiów, Michał Daszkiewicz-Czajkowski, autor portretu dwudziestojednoletniego Bolesława, pisał we wspomnieniach: „Malutki dziwaczny Leśmian, z dużą rudą czupryną, z rozpiętym zawsze szynelem studenckim, był znaną postacią na tle licznej gromady polskich studentów, zawsze zaaferowany, zawsze przejęty różnymi społecznymi i towarzyskimi sprawami życia polskiego w Kijowie”[47].

Kuzyn Leśmiana, Jan Brzechwa, pisał zaś o poecie: „Usposobienie miał pogodne, lubił żartować i dowcipkować, śmiał się łatwo i chętnie. Tylko w chwilach, gdy spadały na niego szczególne troski i kłopoty, siedział zadumany i milczący, kołysząc nerwowo nogą założoną na nogę”[48].

Poeta miał choleryczny, a zarazem melancholijny charakter. Był porywczy, ale miewał też okresy apatii i niewiary w swe zdolności. Daszkiewicz-Czajkowski podkreślał, że Leśmian był wszędzie lubiany, mimo iż często „coś naplątał”, i że miał czarujący głos. Córka poety pisała, iż w młodości ojciec był porywczy i skory do bitki.

Xawery Glinka, syn znajomej poety, Wandy Popławskiej, wspominał na łamach paryskiej „Kultury”, że: „posiadał Leśmian swoisty wdzięk, jakiś czar niezwykły, który zjednywał mu ludzi, zdawałoby się, najbardziej obojętnych na tego rodzaju walory. Jednych rozbrajała po prostu jego niespotykana u ludzi dorosłych naiwność w podejściu do zwykłych zjawisk życia codziennego. Innych znowu zjednywał uśmiechem, na dnie którego czaiła się jakaś dobrotliwa ironia”[49].

Już w młodości Leśmian odznaczał się błyskotliwością umysłu i szerokimi zainteresowaniami. Pochłaniał książki z różnych dziedzin. Oczywiście, na pierwszym miejscu była literatura, potem filozofia, ale zajmowały go też historia, medycyna, sztuki piękne, biografie i odkrycia naukowe.

Henryk Hertz-Barwiński wspominał, że jako uczniowie gimnazjum pożyczali z Bolesławem mundury studenckie, żeby dostać się na uniwersytet i słuchać wykładów profesora Iwana Czełpanowa o Pisariewie i krytyce literackiej. Dmitrij Pisariew był radykalnym krytykiem i publicystą piszącym w latach 60. XIX wieku. Wtedy też odsiadywał wyroki więzienia. Zmarł młodo w wieku 28 lat. Sześciotomowe wydanie jego pism ukazywało się między 1897 a 1901 rokiem. Leśmian kupił je i po lekturze z uznaniem wyrażał się o „ostrych i niezwykle celnych” – jak pisał Hertz-Barwiński – sądach Pisariewa.

Czełpanow był zwolennikiem intuicyjnego postrzegania czasu i przestrzeni. Jego zdaniem niesłusznie uznaje się rozpoznawanie związków przyczynowo-skutkowych za podstawowy model poznawania świata, bowiem – jak sądził – ta koncepcja hamuje rozwój twórczy człowieka. Jego teoria będzie miała istotny wpływ na Leśmiana, widoczny w pierwszych utworach, a także w pisanych przez niego recenzjach i esejach.

Jesienią 1896 roku Bolesław Lesman zapisał się na Wydział Historyczno-Filologiczny uniwersytetu św. Włodzimierza, jednak jego ojciec sprzeciwił się temu wyborowi i zmusił syna do studiów prawniczych. Być może marzył, że Bolesław zostanie wziętym adwokatem? Jeśli tak, to nie znał dostatecznie osobowości swojego pierworodnego. Najwyraźniej też nie przywiązywał wagi do jego zainteresowań literackich. Syn posłusznie zapisał się na wydział prawa, chociaż nie interesował się kwestiami prawnymi. Zajęcia na uniwersytecie zabierały mu czas, który mógłby przeznaczyć na prace literackie i lekturę dzieł poetyckich – musiał przecież zaliczać kolokwia, chodzić na wykłady i seminaria.

Cesarski Kijowski Uniwersytet Świętego Włodzimierza został powołany przez cara Mikołaja I w 1833 roku. Przejął biblioteki zlikwidowanego wcześniej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i słynnego Liceum Krzemienieckiego. W Kijowie znalazły się zbiory z biblioteki króla Stanisława Augusta oraz instrumenty astronomiczne Jana Śniadeckiego. Leśmian do biblioteki uniwersyteckiej chodził często, co wiemy z jego listów do Miriama. Nie czytał dzieł prawniczych, lecz pochłaniał utwory literackie. W roku 1897 na prośbę Miriama Leśmian szukał dla niego „białych kruków”. W jednym z listów przesłał mu tytuły kilku pozycji, m.in. Panna na wydaniu księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego z 1771 roku, Pamiątka stoletnia zwycięstwa pod Wiedniem wydana w Wilnie przez Komisję Edukacji Narodowej w 1783 roku, Bartosza[50] Paprockiego Gniazdo cnoty skąd herby rycerstwa sławnego królestwa Polskiego..., herbarz wydany w Krakowie w 1578 roku.

Początkowo Polacy stanowili połowę studentów uniwersytetu. Kuratorem uczelni został generał-gubernator Dmitrij Bibikow, który – jak pisze Marian Kukiel – zachęcał młodzież do hulanek, a nie do poważnej nauki[51]. Uczelnia miała zrusyfikować polską młodzież – władze carskie liczyły na asymilację Polaków z Rosjanami.

W okresie, w którym Leśmian studiował, w roku 1897, uniwersytet liczył 2531 studentów i 170 wolnych słuchaczy – notował korespondent „Głosu”. Na wydziale prawa uczyło się 1115 osób[52]