Thomas Cromwell. Nieopowiedziana historia najwierniejszego sługi Henryka VIII - Tracy Borman - ebook

Thomas Cromwell. Nieopowiedziana historia najwierniejszego sługi Henryka VIII ebook

Borman Tracy

4,0

Opis

Biografia autorstwa Tracy Borman ukazuje nie tylko makiawelicznego polityka, lecz także lojalnego sługę, wspaniałego przyjaciela i rewolucjonistę, który odmienił oblicze XVI-wiecznej Anglii. Thomas Cromwell był odpowiedzialny za kasatę zakonów w królestwie, zniszczenie kościołów i dzieł sztuki. Oskarżano go o zamordowanie Katarzyny Aragońskiej i skazanie Anny Boleyn. A jaka jest prawda?

To historia najbardziej zaufanego doradcy Henryka VIII – prawnika, księgowego i najemnika, który obiecał uczynić angielskiego władcę najbogatszym monarchą w Europie. To dzieje syna prostego kowala, który wspiął się na szczyt politycznej kariery, by skończyć na szafocie.

„Czy poznanie prawdy o Cromwellu w ogóle jest możliwe? Od dawna wśród historyków panuje pogląd, że pokaźny zbiór listów Cromwella może jedynie służyć za punkt wyjścia do jego oceny jako osoby publicznej, a materiały na temat jego życia prywatnego, charakteru, przekonań i poglądów są w najlepszym razie fragmentaryczne. Tymczasem, przygotowując się do pisania biografii Cromwella, odkryłam, jak bardzo w tej kwestii się mylono. Gdy zestawimy fragmenty listów Cromwella, jego notatki i rachunki skonfiskowane przy aresztowaniu, zaczyna się rysować fascynujący i niesłychanie intymny portret najważniejszego ministra króla Henryka VIII”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 675

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:Cromwell. The untold story of Henry VIII’s most faithful servant

Copyright © Tracy Borman

Mapy © Rodney Paull

First published 2014

Wszystkie prawa zastrzeżone. Poza uczciwym, osobistym korzystaniem w celu nauki, badań, analizy albo oceny, przewidzianym w Ustawie o Prawach Autorskich, Projektowych i Patentowych z 1988 r., żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana w bazach danych ani transmitowana w żadnej postaci ani żadnymi środkami przekazu – elektronicznie, elektrycznie, chemicznie, mechanicznie, optycznie, przez fotokopie ani w żaden inny sposób – bez uprzedniej, pisemnej zgody właściciela praw autorskich.

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Astra s.c. Kraków 2016

Przekład: Magdalena Loska

Przygotowanie edycji: Jacek Małkowski

Redakcja: Aleksandra Marczuk

Skład i przygotowanie do druku: Wydawnictwo Astra s.c.

Fotografia na okładce: Portret Thomasa Cromwella autorstwa Hansa Holbeina, National Portrait Gallery, London, UK / Photo © Stefano Baldini / Bridgeman Images / PhotoPower

Wydanie I Kraków 2016

ISBN 978-83-66625-67-9

Wydawnictwo Astra 30-717 Krakówul. Księdza Wincentego Turka 14/25 tel. 12 292 07 30

www.wydawnictwo-astra.plwww.facebook.com/[email protected]

Prowadzimy sprzedaż wysyłkowąwww.wydawnictwo-astra.pl

Innemu Thomasowi (Tomowi), z miłością

Wprowadzenie

Pewien portret, wiszący w The Frick Collection w Nowym Jorku, w ostatnich latach wzbudza znacznie większe zainteresowanie niż dawniej. Obraz, namalowany przez znanego mistrza z epoki Tudorów, Hansa Holbeina, przedstawia człowieka, który już za życia wzbudzał kontrowersje, a i dziś niezmiennie dzieli historyków. Przez wielu był napiętnowany jako makiaweliczny intrygant, który zniszczył zakony w Anglii, jedną królową usunął z tronu, a drugą doprowadził na szafot, i nie cofnął się przed niczym, byle tylko uzyskać upragnioną władzę. Inni niedawno podjęli starania o jego rehabilitację, przedstawiając go jako światłego, pobożnego i oddanego sługę króla; człowieka, którego inteligencja, poczucie humoru i gościnność zjednały mu wielu przyjaciół i... przysporzyły wrogów. Tym człowiekiem był Thomas Cromwell.

Powieść W komnatach Wolf Hall (2009) autorstwa Hilary Mantel i jej kontynuacja Na szafocie, opublikowana trzy lata później [wyd. pol. Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2010 i 2013] szturmem podbiły świat. Dzięki temu bilety na sztuki Royal Shakespeare Company w kolejnym sezonie rozchodziły się niczym świeże bułeczki; na kanwie powieści Mantel powstał serial telewizyjny BBC, a autorka zdobyła dwie Nagrody Bookera. Mantel udało się stworzyć sympatyczną i porywającą postać literacką, wbrew opiniom, że jej historyczny pierwowzór zupełnie nie nadaje się na bohatera. Powieści Mantel ukazują, jakim człowiekiem prywatnie był Cromwell, który swe prawdziwe oblicze skrywał za niesławnym wizerunkiem publicznym. Czy jednak poznanie prawdy o Cromwellu jest możliwe? Od dawna wśród historyków panuje pogląd, że pokaźny zbiór listów Cromwella może jedynie służyć jako punkt wyjścia do jego oceny jako osoby publicznej, a materiały na temat jego życia prywatnego, charakteru, przekonań i poglądów są w najlepszym razie fragmentaryczne. Tymczasem, przygotowując się do pisania biografii Cromwella, odkryłam, jak bardzo w tej kwestii się mylono. Gdy zestawimy fragmenty listów Cromwella, jego notatki i rachunki skonfiskowane przy aresztowaniu, zaczyna się rysować fascynujący i niesłychanie intymny portret najważniejszego ministra króla Henryka VIII.

Holbein tylko częściowo zdołał uchwycić taki wizerunek na swym obrazie. Gdy malował Cromwella około 1532 roku, cieszył się już sławą artysty, który potrafi wydobyć osobowość pozującego, a nie tylko jego status. Do najsłynniejszych dzieł wspomnianego malarza należał między innymi portret króla Henryka VIII ukazanego w pozycji stojącej. Tymczasem wizerunek Cromwella jest zupełnie inny. To jeden z najbardziej trafnych i wymownych portretów, jakie powstały w czasach Tudorów. Dla pozującego nie jest zbyt pochlebny, ukazuje bowiem brutalnie jego prawdziwą naturę. Na pierwszy rzut oka widzimy zamyślonego i raczej zrzędliwego biurokratę. Cromwell wydaje się być pokaźnej postury, ale średniego wzrostu, choć to akurat trudno ocenić, gdyż przedstawiono go w pozycji siedzącej. Zwrócony nieco w prawo, spogląda w dal z uwagą, przeszywając jakiś obiekt swoimi świdrującymi szarymi oczami. Brwi ma lekko uniesione, jakby nieco cynicznie kwestionował czyjąś wypowiedź, a wąskie zaciśnięte usta tworzą długą linię. Wielki bulwiasty nos i podwójny podbródek nie tylko wskazują na zaawansowany wiek, ale i na tuszę.

Choć widać, że beret i płaszcz Cromwella zostały uszyte z materiału wysokiej jakości, jego strój nie wskazuje na modnego dworzanina. Głęboka czerń i kołnierz z brązowego futra zapewne mają odzwierciedlać niechęć Cromwella do wszelkiej ostentacji, a może po prostu świadczą o jego pragmatyzmie. Za czasów Henryka VIII opracowano zestaw surowych zasad dotyczących ubioru dworzan, co miało bezbłędnie identyfikować status danej osoby. Tylko członkowie rodziny królewskiej mogli nosić purpurę; książętom i markizom wolno było przypinać do peleryn rękawy ze złotego jedwabiu; hrabiowie mogli nosić sobole futro; a baronom pozwalano narzucać płaszcz z przedniego materiału z Niderlandów obszytego szkarłatnym lub błękitnym aksamitem; wreszcie poślednim szlachcicom wolno było założyć koszulę z adamaszku ze złotym kołnierzem. Nieważne, jak wysoką pozycję na dworze zdążył sobie wyrobić Cromwell, nie zapominajmy, że wywodził się z niskiego stanu i nie przysługiwał mu żaden z powyższych tytułów, zatem nie wolno mu było nosić przypisanych im wspaniałych kolorów i tkanin. Pozując do portretu, mógł oczywiście ubrać się nieco bardziej wykwintnie niż zazwyczaj, jednak – znając jego rozsądek – możliwe, że właśnie taki pospolity strój lubił.

Obraz Holbeina przekonująco ukazuje błyskotliwość umysłu Cromwella i niezwykłą wręcz pracowitość. Odnosimy wrażenie, jakby artysta przypadkiem natknął się na niego w gabinecie, pogrążonego w myślach nad jakąś trudną sprawą, stąd na jego obliczu widoczna jest taka determinacja. Cromwell siedzi na długiej ławie lub krześle, za którym widać bogato zdobioną ścianę. Przed nim na biurku, między stosem listów i piórem, leży misternie oprawiona księga. W lewej ręce, zdobnej w dwa okazałe pierścienie, Cromwell trzyma kolejny list. Scena na obrazie sugeruje, że minister właśnie otrzymał korespondencję, której treść wymaga namysłu przed napisaniem stosownej odpowiedzi. Widać, że nie jest to oderwany od życia uczony, lecz człowiek czynu, przebiegły i zdecydowany pragmatyk, który wszelkie sprawy pragnie rozwiązać zgodnie ze swoimi przekonaniami.

O ile Holbeinowi udało się przekonująco, choć bezlitośnie, sportretować Cromwella jako niezwykle żywego i ambitnego dworzanina, o tyle niewiele dowiadujemy się o jego bardziej ujmujących cechach. Pozostają nam listy, w których ujawnia się jego niewymuszone poczucie humoru, elokwencja i umiejętność błyskotliwej repliki, jak również kąśliwość, talent parodystyczny, a przede wszystkim – życzliwość i ciepło. Chcąc poznać Cromwella, powinniśmy także odwołać się do relacji innych ludzi, którzy go opisywali. Według Eustace Chapuysa, ambasadora Świętego Cesarstwa Rzymskiego, obejmującego swym zasięgiem Niemcy, Niderlandy, Hiszpanię i częściowo teren Włoch, niezgrabny chód Cromwella i pozorne znudzenie błyskawicznie znikały, jeśli tylko temat rozmowy wzbudził jego zainteresowanie. Twarz natychmiast mu jaśniała i ukazywała rozliczne emocje – błyskotliwość i rozbawienie, lecz także spryt i refleksję. W takich chwilach Cromwell starał się zaprzęgać cały swój urok, zabawiał więc obecnych niewymuszonym poczuciem humoru i rozbrajał życzliwością. Jak zauważył ambasador, jeśli zdarzało mu się wtrącić ostrą lub kąśliwą uwagę, zwykle rzucał na swego rozmówcę łobuzerskie spojrzenie z ukosa. Niczym kameleon potrafił dostosować się do nastroju słuchaczy i otoczenia, raz rzucając komplement doskonale dobranym pochlebstwem, a kiedy indziej niszcząc rozmówcę zgryźliwą krytyką. Szesnastowieczny historyk John Foxe uważał, że Cromwell miał „taką zręczność umysłu, jakiej nikt w Anglii jeszcze długo mieć nie będzie”1. Nawet jego wrogowie przyznawali, że cechowały go niezrównane talenty towarzyskie, wdzięk i gościnność. Chapuys opisywał, w jaki sposób rozbrajał swym urokiem osobistym nawet najbardziej doświadczonych wyjadaczy na dworze, tak że nieopatrznie zdarzało im się palnąć coś, czego później gorzko żałowali.

To, że Holbein zignorował osobiste przymioty Cromwella, nie było z jego strony niedopatrzeniem. Kanclerz chciał, by potomni zapamiętali go jako męża stanu i osobę publiczną, nie zaś jako człowieka, który zwraca uwagę osobistymi przymiotami, można więc wyobrazić sobie, jak instruuje malarza, mówiąc, co ma wyrażać zamówiony portret. Nim Holbein zaczął tworzyć swoje studium, Cromwell już niejednokrotnie dał się poznać jako pragmatyczny człowiek interesu. Widać to nawet w początkowym okresie jego kariery, kiedy pogardliwie opisywał, jak musi „znosić” obrady swego pierwszego parlamentu w 1523 roku, podczas którego długie i chaotyczne spory ciągnęły się w nieskończoność tylko po to, by „zakończyć się tam, gdzie się zaczęły”2. Kolejnym przykładem może być rozmowa z kardynałem Pole’em w domu Wolseya na temat tego, jak najlepiej służyć swemu panu. Gdy Pole zaczął perorować na temat okazywania szacunku swemu mocodawcy, Cromwell przerwał mu dość obcesowo i poradził, by odłożył naukowe tomy, które czytywał, i zamiast tego zaczerpnął nauki z niedawno wydanej praktycznej księgi: Księcia Machiavellego – niesławnego dzieła uchodzącego za wyraz politycznego pragmatyzmu, z którego pochodzi często (lecz błędnie) cytowane wyrażenie „cel uświęca środki”. Następnie Cromwell dodał, że najbardziej pożyteczną cechą dobrego polityka jest zdolność przejrzenia mocodawcy i odkrycia jego prawdziwych intencji i pragnień, a potem znalezienie sposobu, aby zaspokoić te pragnienia bez konieczności naruszenia zasad moralnych czy przykazań religii. Zakrawa to na ironię w ustach człowieka, który w swoim dążeniu do władzy tak znacząco „naruszył” zasady moralnego i religijnego życia w Anglii.

Dzięki pragmatyzmowi Cromwell potrafił trzymać emocje na wodzy i oddzielić je od sfery polityki i interesów. Najwyraźniej na okazywanie emocji mógł pozwolić sobie wyłącznie w sprawach osobistych. Wielokrotnie udowodnił, że potrafi działać w wyważony i stosowny, choć czasem bezwzględny, sposób. Nie wahał się przed wysłaniem wielu mężów (i niewiast) na śmierć, jeśli zaistniała taka konieczność polityczna. Nie miał również żadnych oporów przed określeniem wyniku procesu jeszcze przed jego rozpoczęciem, czego przykładem może być memorandum z wcześniej przygotowanymi instrukcjami dotyczącymi „opata z Reading, który miał zostać osądzony i stracony”3. W przeciwieństwie do swojego przeciwnika, księcia Norfolk, który pewnego razu stracił panowanie nad sobą i zagroził, że spuści lanie starszej córce króla – Marii, Cromwell nigdy nie działał pod wpływem gniewu czy emocji, lecz zawsze podejmował decyzje z rozwagą, namysłem i we właściwym momencie. Jak zauważył Roger Merriman, dziewiętnastowieczny redaktor jego korespondencji, „nieustannie skupiał swą uwagę na celu; czy droga prowadząca do jego osiągnięcia była gładka czy wyboista, nie miało dla niego żadnego znaczenia”4. W kronikach rzadko pojawiały się wzmianki na temat okazywanych przez niego emocji. Podobno łzy, jakie uronił na wieść o upadku kardynała Wolseya, głównego ministra Henryka VIII, w równym stopniu wyrażały smutek nad nieszczęsnym losem dawnego pana, co żal nad swoim własnym.

W życiu prywatnym Cromwell był jednak zupełnie inny. Z zapisów wyłania się obraz kochającego męża i ojca, oddanego przyjaciela i niezmordowanego dobroczyńcy biednych, wdów i innych ciężko doświadczonych przez los, którzy zgłaszali się doń po wsparcie. Był niezwykle lojalny wobec swych zwierzchników – czy to wobec Francesca Frescobaldiego, swego pierwszego pana we Włoszech, czy kardynała Wolseya, dzięki któremu rozpoczęła się jego wielka polityczna kariera, lecz przede wszystkim wobec króla – pana i władcy.

Niemniej, upierając się przy rozdzieleniu sfery publicznej od prywatnej, przykładamy dzisiejszą miarę i patrzymy na dwór Tudorów z naszej perspektywy, co nie jest ani potrzebne, ani tym bardziej prawdziwe. Król Henryk załatwiał sprawy wagi państwowej zarówno w apartamentach prywatnych, jak i w gabinecie Tajnej Rady. Skądinąd pogardzana funkcja królewskiego „szambelana stolcowego” była jednocześnie jedną z najbardziej wymarzonych, gdyż zapewniała wyjątkowy dostęp do króla. Nie rozgraniczano wyraźnie funkcji publicznych od życia prywatnego, i dotyczy to również rodziny Cromwella. Praca w służbie króla nie kończyła się z chwilą wieczornego powrotu do domu. Jego posiadłość przy Austin Friars zawsze wypełniał gwarny tłum sekretarzy, urzędników i posłańców, a także członków rodziny i służby domowej. Cromwell regularnie gościł u siebie na posiedzeniach członków Tajnej Rady i omawiał kwestie dyplomatyczne z ambasadorem cesarza Karola V, jednocześnie obserwując swe jastrzębie kołujące nad ogrodem z tyłu pałacu. Jedyny zachowany list Cromwella do żony w takim samym stopniu dotyczy interesów, co spraw domowych. To swoiste pomieszanie publicznej i prywatnej sfery życia najważniejszego ministra króla Henryka VIII nie tylko nie powinno być problemem, lecz – przeciwnie – należy je uznać za klucz do zrozumienia jego charakteru.

1 J. Foxe, Actes and Monuments, Book III, London 1563, s. 645.

2Life and Letters of Thomas Cromwell, ed. by R. B. Merriman, t. I, London, s. 313–314.

3Letters and Papers, vol. XIV, no. 399.

4 R. B. Merriman, dz. cyt., t. I, s. 87.

Rozdział 1

„Podróżnik obyty w świecie”

Człowiek, który pewnego dnia miał się stać najpotężniejszym politykiem w Anglii, pochodził z tak skromnej rodziny, że nie ma nawet pewności, kiedy i gdzie się urodził. W słynnej kronice szesnastowiecznych męczenników John Foxe opisał Thomasa Cromwella jako „człowieka o co najmniej skromnym pochodzeniu i takiej rodzinie”1. Cromwell najprawdopodobniej przyszedł na świat w 1485 roku, co – o ile jest prawdą – byłoby wielce stosowne, gdyż to właśnie wtedy doszli do władzy Tudorowie. Zwycięstwo Henryka Tudora nad Ryszardem III pod Bosworth uważa się do dziś za jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Anglii. Bitwa zakończyła wojnę Dwóch Róż – konflikt między rywalizującymi dynastiami królewskiego rodu Plantagenetów (Yorków i Lancasterów), która przez ponad trzydzieści lat targała Anglią. W owym czasie jednak nikt nie mógł przewidzieć, że nieznany Walijczyk, Lancaster o wątpliwych prawach do tronu, założy dynastię, która przez ponad stulecie będzie odgrywać dominującą rolę w polityce Anglii i Europy i zasadniczo odmieni religię oraz życie angielskiego społeczeństwa.

I choć dynastia Tudorów okazała się potężna i znacząca, to jej narodziny w sierpniu 1485 roku, na odległym polu bitwy w Leicestershire, z perspektywy mieszkańców Putney, a wśród nich rodziny Cromwellów, wydawały się zupełnie nieistotne. Zapewne w tej małej osadzie na zachód od Londynu lub w pobliskim Wimbledonie przyszedł na świat Thomas Cromwell. John Foxe odnotował, że Cromwell urodził się „jako syn prostych rodziców, w nieznanym domostwie [...] w Putney lub w jego pobliżu”2. Zgodnie z tradycją przyjmuje się, że dom rodzinny Thomasa znajdował się na szczycie Putney Hill, na skraju Putney Heath – miejsca cieszącego się złą sławą, bo upatrzonego przez rozbójników3.

Sami Cromwellowie nie pochodzili z południowo-zachodniego zakątka dzisiejszego Londynu, lecz z Norwell w Nottinghamshire. Rodzina posiadała wcześniej pewien majątek i pozycję, a John Cromwell (dziadek Thomasa) był znanym i wielce szanowanym człowiekiem. Przed 1461 rokiem przeniósł się z rodziną i szwagrem Williamem Smithem do Wimbledonu, gdzie od arcybiskupa Canterbury otrzymał w dzierżawie folusz i dom4. Najstarszy syn, John, przeniósł się do Lambeth i odniósł sukces jako piwowar; później awansował nawet do pozycji kucharza arcybiskupa5. Tymczasem drugi syn, Walter, nie opuścił Wimbledonu i prawdopodobnie został czeladnikiem swego wuja, gdyż przyjął nazwisko Smith.

Z zachowanych zapisów wynika, że Thomas był trzecim i najmłodszym dzieckiem Waltera Cromwella i jego żony Katherine (z domu Meverell), i jedynym ich synem. Ponieważ był znacznie młodszy od sióstr, przypuszcza się, że przyszedł na świat jako dziecko nieplanowane. W jedynej wzmiance na temat matki, jaka się zachowała, Thomas sugerował, że miała ona pięćdziesiąt dwa lata, gdy się urodził, co wydaje się raczej niemożliwe6. Z informacji na temat Katherine, zachowanych w źródłach z epoki, wynika, że była ona ciotką Nicholasa Glossopa z Wirksworth w Derbyshire i w okresie przed zamążpójściem – a przynajmniej około 1474 roku – mieszkała w domu prawnika z Putney, Johna Welbecka. Nicholas był ponad trzydzieści lat starszy od Thomasa, co może potwierdzać tezę, że Thomas faktycznie był najmłodszym dzieckiem Katherine.

Tymczasem Walter Cromwell okazał się przedsiębiorczym człowiekiem, imającym się wielu różnych, uzupełniających się wzajemnie profesji. Z tego co wiemy, był kowalem, piwowarem i folusznikiem. Źródła z epoki podają, że Walter służył w armii Henryka Tudora pod Bosworth jako podkuwacz i opiekun koni. Jeśli tak było naprawdę, to raczej nie znalazł się w ogniu walki, choć ciekawy wydaje się fakt, że zaciągnął się (lub został powołany) do armii „najeźdźcy”, zamiast służyć w kontyngencie panującego króla Ryszarda III. To, że Cromwellowie służyli Tudorom od chwili, gdy przyszły władca znalazł się na angielskiej ziemi, wydaje się znamienne, zważywszy na przyszłą karierę syna Waltera.

Folusz w Putney znajdował się w posiadaniu rodziny Cromwellów od pięćdziesięciu lat. Walter był także właścicielem oberży o nazwie „Anchor” (Kotwica) oraz browaru wraz z ziemią o powierzchni sześćdziesięciu akrów (24,3 ha). W spisie powstałym za panowania Henryka VII wymienia się go jako piwowara (bere-bruer)7. Miarą sukcesu Waltera jako miejscowego przedsiębiorcy może być jego częste uczestnictwo w obradach sądu w roli ławnika oraz późniejszy awans na konstabla Putney w 1495 roku. Jednocześnie Walter nabywał nowe połacie ziemi, i w 1500 roku jego posiadłości obejmowały obszar ośmiu virgates (czyli teren, który były w stanie zaorać dwa woły). Jego gospodarstwo i browar były usytuowane na końcu niedużej drogi o jakże stosownej nazwie Brewhouse Lane, która dziś biegnie od Putney Bridge Road w stronę Tamizy. Na brzegu rzeki znajdowała się przystań dla łodzi i barek. Było to popularne miejsce postoju dla osób podróżujących z Londynu do miasteczek i wsi zachodniego Surrey oraz dalszych hrabstw. Dziś dom nad rzeką w Putney kosztowałby majątek, jednak w XVI wieku okolica ta cieszyła się znacznie gorszą opinią. Na drugim końcu Brewhouse Lane znajdowało się łowisko ryb, do domu Cromwellów z pewnością docierały więc płynące stamtąd nieprzyjemne, intensywne zapachy.

Nie wiadomo, jak wyglądał sam dom, ale zważywszy na pozycję Waltera w lokalnej społeczności i różnorodność prowadzonych przez niego interesów, zapewne mógł on pozwolić sobie na siedzibę oferującą znacznie więcej wygód niż domostwa pozostałych mieszkańców Putney. Większość domów budowano wtedy z drewna, wiklinowej plecionki i gliny, a nie z cegły. Drewniany szkielet domu często smołowano, by zapobiec gniciu, a ściany z gliny wypełniające konstrukcję bielono wapnem. Powszechne użycie drewna jako budulca zwiększało ryzyko pożaru, a ponieważ kuźnia Waltera Cromwella znajdowała się w domu, był on pod tym względem jeszcze bardziej narażony niż inne. Przeciętny dom składał się zazwyczaj z jednej izby pełniącej funkcję kuchni, łazienki, sypialni i pokoju dziennego. W większym domu – a zapewne takim mogli pochwalić się Cromwellowie – zwykle stawiano jedno lub dwa przepierzenia w poprzek izby, by rozdzielić funkcje pomieszczeń; w większości domostw była również zewnętrzna wygódka. W epoce Tudorów w bardziej zamożnych domostwach upowszechniły się kominki, a wraz z nimi kominy, zastępując otwarte paleniska na środku pomieszczenia – typowe dla budowli średniowiecznych, a później charakterystyczne dla domów biedoty. Bez względu na stopień zamożności właściciela, w domach zwykle było zimno, a mieszkańcom dokuczały przeciągi. Chcąc temu po części zaradzić, wpuszczano do środka zwierzęta, aby nagrzać nieco pomieszczenie, zwłaszcza podczas długich zimowych miesięcy. Mebli używano niewiele i raczej prostych – dominowały ławy, stołki, stoły i skrzynie. Spano na materacach ze słomy, zainfekowanych wszelkiego rodzaju robactwem. Dywany stanowiły luksus dla bogaczy; zwykli ludzie wykładali podłogę sitowiem, trzciną i wonnymi ziołami. Te ostatnie miały za zadanie ukryć szereg nieprzyjemnych zapachów, między innymi świec łojowych i świec z knotem z sitowia, o fetorze rzadko myjących się mieszkańców nie wspominając.

Londyn, jaki znał Thomas Cromwell w młodości, tak opisał w listopadzie 1497 roku Andreas Franciscius, podróżnik z Włoch: „Położenie jest tak wspaniałe i urokliwe, że trudno znaleźć inne, bardziej dogodne i atrakcyjne”. Franciscius szacował obwód samego miasta na nie więcej niż trzy mile (4,8 km), lecz dodawał: „Przedmieścia są tak ogromne, że znacząco zwiększają jego obwód”. Następnie skupił się na opisie ważniejszych miejsc Londynu:

Chronią go potężne mury, zwłaszcza od strony północnej, gdzie niedawno zostały odbudowane. Wewnątrz murów, nad rzeką, stoi solidnie ufortyfikowany zamek [twierdza Tower], gdzie czasem pomieszkuje król Anglii z małżonką. Znajdują się tu także inne okazałe budowle, w tym piękny i wygodny most nad Tamizą o wielu marmurowych łukach, na którym mieszczą się liczne sklepy zbudowane z kamienia i pałace, a nawet znacznych rozmiarów kościół. Nigdzie nie widziałem piękniejszego i bardziej zdobnego mostu.

Ponieważ nie było jeszcze wałów przeciwpowodziowych, widok codziennego przypływu musiał robić ogromne wrażenie: „Ocean znajduje się sześćdziesiąt mil (96,5 km) od miasta, a jednak przypływ jest tak silny i uderza w górę Tamizy z taką mocą, że nie tylko zakłóca prąd rzeki, ale nawet zawraca go i sprawia, że wody rzeki płyną w przeciwną stronę – widok ten jest doprawdy fantastyczny”.

Następnie Franciscius opisywał „rozliczne warsztaty rzemieślników specjalizujących się w rękodziełach wszelkiego rodzaju”, wliczając w to także kowali, takich jak ojciec Cromwella. Nawet londyńskie jedzenie zyskało aprobatę włoskiego gościa:

Mają tu upodobanie do ucztowania i różnego rodzaju mięsiwa oraz dań, i nikt nie może się z nimi równać, jeśli chodzi o ilość jedzenia. Jadają bardzo często, czasem więcej niż trzeba, szczególnie zaś przepadają za młodymi łabędziami, królikami, sarniną i ptakami morskimi. Często spożywają jagnięcinę i wołowinę, które uchodzą tu za lepsze niż w jakimkolwiek miejscu na świecie. To zaś wynika ze wspaniałości ich pastwisk. Mają obfitość ryb wszelkiego rodzaju i ogromne ilości ostryg pochodzących z wybrzeża. Większość mieszkańców – by nie rzec wszyscy – piją piwo, o którym już wspominałem [piwo typu ale], a warzą je na różne sposoby. Z kolei wino jest bardzo drogie, jako że winorośl nie rośnie na tej wyspie8.

Nie wszystko jednak spodobało się Francisciusowi:

Ulice są tak podle brukowane, że mokną przy najmniejszej ilości wody, a zdarza się to bardzo często z uwagi na liczne bydło niosące na grzbiecie beczki z wodą, a także z powodu deszczu, który pada na tej wyspie w wielkiej obfitości. W takich warunkach powstaje obrzydliwie śmierdzące błoto, które na dodatek nie znika, lecz utrzymuje się przez długi czas – prawdę mówiąc, prawie przez cały rok. Dlatego tutejsi mieszkańcy, chcąc usunąć błoto i brud z butów, mają zwyczaj rozrzucania świeżego sitowia na podłodze swych domostw, i tak czyszczą podeszwy butów, gdy wchodzą do środka.

Zaszokowała go także „gwałtowność temperamentu i podłe usposobienie” londyńczyków, a pogarda i brak troski okazywana przez nich dzieciom wzbudzała jego przerażenie.

Walter Cromwell najwyraźniej idealnie pasował do tego stereotypu, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z synem Thomasem. Trzeba oddać mu sprawiedliwość, że zadbał, aby córki dobrze wyszły za mąż, choć można przypuszczać, że uczynił to bardziej z pobudek osobistych, dbając o umocnienie swej pozycji społecznej, niż z troski o ich pomyślność. Starsza, Katherine, poślubiła ambitnego walijskiego prawnika o nazwisku Morgan Williams, którego rodzina przeniosła się do Putney z Glamorganshire. Brat Morgana był znaczącym człowiekiem w środowisku Putney, jako że pełnił funkcję włodarza w służbie Johna, barona Scales z Nayland. Młodsza siostra Elizabeth wyszła za hodowcę owiec, Williama Wellyfeda, który później połączył swoje gospodarstwo z farmą teścia.

Mimo swej nie najgorszej pozycji w lokalnej społeczności, Walter często popadał w konflikt z prawem. W latach 1475–1501 został co najmniej czterdzieści osiem razy ukarany przez sąd grzywną w wysokości sześciu pensów za „naruszenie przepisów dotyczących sprzedaży piwa ale”, co – mówiąc wprost – oznaczało, że rozcieńczał piwo wodą9. Jako że w XV wieku takie wykroczenie zdarzało się coraz częściej, Kompania Piwowarska zdecydowała się wydać szereg surowych przepisów, mających sprawić, by wszyscy „parający się warzeniem piwa” produkowali „dobry i pierwszorzędny napitek, adekwatny w mocy i smaku do ceny słodu”. Wyznaczono oficjalnych kontrolerów, których zadaniem było sprawdzanie – bez uprzedzenia – piwowarów z miasta, więc szybko wyszły na jaw próby zwiększenia swych zysków podejmowane przez Waltera10. Możliwe, że w procederze pomagała mu żona: warzenie piwa było jedną z nielicznych profesji, do których ochoczo zachęcano żony. Poeta John Skelton stworzył satyryczny wizerunek wiedźmowatej piwowarki, megiery, przez której pijackie błazeństwa takie kobiety zyskały – często niezasłużenie – złą sławę. Choć wielu lokalnych piwowarów, takich jak Walter i jego żona, parało się produkcją piwa, to jednak w Anglii pod tym względem prym wiodły zgromadzenia zakonne, warzące rzeczywiście piwo doskonałej jakości. Zakrawa na ironię, że to właśnie syn piwowara doprowadził do upadku zakonów, co z kolei miało katastrofalne skutki dla całej branży piwowarskiej w Anglii. Warzenie piwa nie było jedynym zajęciem, przez które Walter Cromwell popadł w konflikt z wymiarem sprawiedliwości. Często otrzymywał upomnienia, że pozwala swemu bydłu wypasać się na gruntach publicznych. Najpoważniejsze wykroczenie popełnił jednak w 1477 roku, gdy został uznany za winnego napaści i „skaleczenia” niejakiego Williama Michella, za co ukarano go grzywną w wysokości dwudziestu pensów. Walter i jego ojciec John regularnie stawali przed miejscowym sądem pod zarzutem nadmiernego wypasu bydła na ziemiach publicznych i zbyt intensywnej wycinki rosnącego tam jałowca ciernistego11. Coraz bardziej nielubiany przez mieszkańców okolicy, Walter został ostatecznie w 1514 roku pozbawiony prawa do dzierżawy, gdy wprowadził „nieuczciwe i oszukańcze” zmiany w dokumentach dotyczących warunków dzierżawy12. Wszystkie ziemie przepadły, a ponieważ jego nazwisko więcej nie padło już w oficjalnych zapisach, można przypuszczać, że wkrótce zmarł.

Intrygująca uwaga, jaką poczynił wiele lat później jego syn Thomas, wskazuje, że odziedziczył on po ojcu także cechy mniej godne podziwu. Przyznał bowiem arcybiskupowi Thomasowi Cranmerowi, „że za młodu był niezłym opryszkiem”13. Cesarski ambasador, Eustace Chapuys, twierdził, że „Cromwell w latach młodości był krnąbrny i rozwydrzony, a po uwięzieniu zmuszono go do opuszczenia kraju”14. Choć nie dysponujemy dowodami potwierdzającymi prawdziwość tej sytuacji, w owym czasie zdarzało się, że ojciec mógł uwięzić syna bez przeprowadzenia legalnego postępowania.

Nie zachowały się żadne inne informacje na temat dzieciństwa i edukacji Thomasa. Zważywszy na pozycję Waltera w społeczności i jego zróżnicowane źródła dochodu, można przypuszczać, że zainwestował jakąś sumkę w wykształcenie syna. Jednak według historii życia Cromwella opublikowanej w 1715 roku „ojciec tego wielkiego męża, będąc niskiej profesji, nie mógł przeznaczyć wiele pieniędzy na edukację syna”. Również elżbietański kronikarz Ralph Holinshed sugerował, że Cromwell był samoukiem, pisząc: „Mógł poszczycić się wielką wiedzą, będącą efektem ciężkiej pracy i znoju”. Dzieci między siódmym a dziewiątym rokiem życia zazwyczaj wysyłano z domu rodzinnego na „służbę do innych ludzi”. Ciężka szkoła życia trwała zwykle kolejne siedem lub dziewięć lat, a „w tym okresie dzieci imały się praktycznie wszystkich zadań, wynikających z potrzeb prowadzenia gospodarstwa”. Nie ma żadnych zapisów, by Cromwell także odbył podobny staż, lecz Holinshed wspomina, że „tylko nielicznym udawało się uniknąć tego losu”15.

Ze źródeł natomiast wynika, że relacje między męskimi członkami rodziny Cromwellów nie układały się najlepiej. Jeśli Thomas był podobny do ojca, zapewne nie pomagało im to zbliżyć się do siebie, i być może jakaś sprzeczka ostatecznie sprawiła, że syn postanowił opuścić Putney. Najprawdopodobniej stało się to w okolicach 1503 roku. Ówczesny włoski pisarz, Matteo Bandello, twierdził, że Cromwell uciekł przed ojcem16.

John Foxe odmalowywał znacznie bardziej idylliczny obraz rodziny, twierdząc, że „w okresie dorastania, gdy [Cromwell] nabrał dojrzałości, wielki pożytek dla jego umysłu przyniosło podróżowanie po obcych krajach, dzięki czemu zobaczył inny świat i zdobył doświadczenie”17.

Nie wystarczyło po prostu uciec z domu rodzinnego – Thomas wyjechał więc z Anglii. W czasach gdy ludzie rzadko mieli odwagę opuścić najbliższą okolicę, a goście z innych hrabstw postrzegani byli jako „cudzoziemcy”, taka decyzja była wyczynem nadzwyczaj odważnym i nosiła znamię przygody, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę niską pozycję społeczną Thomasa. W sztuce o jego życiu, opublikowanej w 1602 roku, młody Cromwell nieustannie marzy o zdobyciu fortuny i mówi ojcu: „Czas nadejdzie, że będę miał złoto za nic [...] dlaczego moje urodzenie miałoby ograniczać ambicje mego ducha?”18. Przedstawiony obraz młodzieńczych ambicji silnie przemawiał do odbiorcy. Możliwe, że Cromwell jeszcze przed wyjazdem z Londynu znalazł dla siebie posadę za granicą. W stolicy pełno było zagranicznych kupców, o czym wspominał Franciscius:

Nie tylko [kupcy] z Wenecji, ale również z Florencji i Lukki, a także z Genui i Pizy, z Hiszpanii, Niemiec, Doliny Renu i innych krain spotykają się tu, by prowadzić ożywione interesy z innymi, którzy przybyli ze wszystkich zakątków świata. Najwięcej eksportuje się tu wełny i tkanin, uważanych za najlepsze na świecie, a także biel ołowiową, gdyż bogactwem tych zasobów wyspa może się szczycić bardziej niż jakikolwiek inny kraj. Drogą morską i Tamizą wszelkie towary można dostarczyć do Londynu i stamtąd wywieźć w dowolnym kierunku19.

Cromwell – z uwagi na interesy prowadzone przez ojca – mógł nawiązać kontakty z którymś z kupców.

Nie wiadomo, w jaki sposób zdobył pieniądze na podróż. Choć obraz młodego pasażera na gapę bez grosza przy duszy zdaje się silnie przemawiać do wyobraźni, być może po prostu zaciągnął się na statek do jakiejś pracy. Załoga dużego statku, takiego jak nieszczęsny okręt flagowy Henryka VIII – „Mary Rose”, liczyła nawet do czterystu osób. W jej skład wchodzili także służący, kucharze, stewardzi i chirurdzy, nie wspominając o marynarzach i oficerach. Cromwell mógł zatrudnić się przecież do jakiejś podlejszej pracy. Jak zauważył później Foxe: „Nic nie było dlań na tyle trudne, by inteligencją i pracowitością nie był w stanie tego ogarnąć”20.

Cromwell najpierw udał się do Niderlandów, a stamtąd do Francji. Niewiele wiemy na temat miejsca, w którym zamieszkał, ani tego, w jaki sposób zarabiał na życie. Pierwsza wzmianka wspomina o nim późną jesienią 1503 roku, kiedy to dołączył do francuskiej armii podczas wyprawy do Włoch. Nie wiadomo, jak długo służył w wojsku. Później niejednokrotnie wykazywał się szczegółową znajomością francuskiego systemu wojskowego, co wskazywałoby, że nim wyruszył do Włoch, zyskał już w tej sferze pewne doświadczenie. Według jego późniejszego przeciwnika, kardynała Reginalda Pole’a, Cromwell służył jako gregarium militem, czyli szeregowy żołnierz. Choć żołnierze szkoccy często walczyli w armii francuskiej, w owym czasie rzadko spotykało się tu Anglików. Cromwella mogły zainspirować przykłady czternastowiecznych angielskich najemników, którzy dorobili się majątku podczas walk we Włoszech. Jeśli jednak sądził, że służba u Francuzów przyniesie mu bogactwo, to miał poważnie się rozczarować.

Już od schyłku XV wieku włoskie państewka stanowiły przedmiot zażartych walk między Francją a Hiszpanią. Tocząca się wówczas wojna rozpoczęła się cztery lata wcześniej, gdy król Francji Ludwik XII wysunął roszczenia wobec Księstwa Mediolanu i Królestwa Neapolu. Wcześniej siły francuskie i hiszpańskie wspólnie prowadziły kampanię w celu przejęcia Neapolu, lecz rozbiór miasta wywołał gorący spór i doprowadził do wybuchu wojny. Hiszpanie odnieśli oszałamiające zwycięstwo na Francuzami pod Cerignolą w kwietniu 1503 roku. Niezrażona porażką armia francuska w połowie listopada stanęła u ujścia rzeki Garigliano, niecałe sześćdziesiąt kilometrów na północ od Neapolu. Hiszpanie kilkakrotnie próbowali przekroczyć rzekę, co wreszcie zdołali osiągnąć w nocy z 28 na 29 grudnia, a czym zupełnie zaskoczyli Francuzów. Armię francuską, która rozbiła obóz na podmokłych i niezdrowych terenach, zdziesiątkowały choroby i nie była ona w stanie odeprzeć ataku hiszpańskich pikinierów, rycerzy i arkebuzerów. Mimo heroicznej obrony mostu nad Garigliano, którą dowodził słynny francuski rycerz Chevalier de Bayard, Francuzi zostali zmuszeni do odwrotu do Gaety i skapitulowali.

Klęska i katastrofalne warunki, jakie przez kilka tygodni przed bitwą musieli znosić Francuzi, zapewne przekonały Cromwella, że powinien jak najszybciej zrezygnować z wojaczki. Wkrótce zrejterował, lecz zdecydował, że zamiast wracać z piętnem porażki do Anglii, zostanie we Włoszech. Pobyt tam – w czasie jednego z najbardziej ożywczych okresów w historii kultury tego kraju – wywarł głęboki wpływ na jego osobowość, poglądy i zainteresowania. Były to bowiem czasy, gdy Rafael, Bellini i Tycjan pracowali nad swymi arcydziełami we Florencji i Wenecji; czasy, gdy polityczne i religijne życie w Państwie Kościelnym zdominowali Borgiowie, a Niccolò Machiavelli zaczynał wywierać coraz większy wpływ na rządy we Florencji. Italia w okresie rozkwitu renesansu wciąż zachowywała swój indywidualizm, a społeczeństwo nadal przywiązywało większą wagę do estetyki niż do moralności. Jednak chwała artystycznych i intelektualnych osiągnięć silnie kontrastowała z przemocą i rozlewem krwi, które z racji obecnej atmosfery i rodzimego temperamentu stawały się coraz bardziej powszechne. Przepiękne place, gdzie za dnia przechadzały się kulturalne i polityczne elity, nocą stawały się sceną awantur, bijatyk na noże i morderstw. Dla młodego Cromwella był to poligon doświadczeń – pełnych zarówno przemocy, jak i iluminacji.

Kolejna wzmianka o Cromwellu pochodzi z Florencji, kolebki renesansu, gdzie zrodziły się wielkie idee prądów artystycznych i intelektualnych, które nawiązywały do klasycznych wzorców i nadały nowy kształt sztuce, literaturze, filozofii, polityce i religii w całej Europie. Wpływ renesansu był tak ogromny, że uważa się ją za pomost między średniowieczem a okresem nowożytnym. Jedną z kluczowych idei tej epoki było dążenie do realizmu i wyrażanie ludzkich emocji poprzez sztukę, zatem wystylizowane obrazy i rzeźby średniowieczne ustąpiły miejsca dziełom o tak niezwykłej precyzji, że przedstawione postaci zdawały się być jak żywe.

Florencja w okresie renesansu – głównie za sprawą mecenatu potężnego rodu Medyceuszy, faktycznych władców republiki – stała się najbardziej tętniącym życiem spośród wszystkich miast włoskich i mogła się pochwalić dziełami takich mistrzów jak Giotto, Fra Angelico i Botticelli. Bogactwo wspaniałych obrazów, fresków, rzeźb i architektury uczyniło z Florencji miasto o niezrównanej urodzie, sławne na całym świecie. Nie znamy dokładnej daty przybycia Cromwella do Florencji, ale musiało to nastąpić przed czerwcem 1504 roku, kiedy to wstąpił on na służbę w domu potężnego florenckiego kupca, Francesca Frescobaldiego. Jego ród był znany w świecie finansjery od XII wieku. Jego członkowie odgrywali znaczącą rolę w życiu publicznym Florencji, założyli również doskonale prosperującą firmę w Anglii i pod koniec XIII wieku zyskali prestiżową pozycję królewskich bankierów. To oni sfinansowali wojny prowadzone przez Edwarda I i Edwarda II. Cieszący się opinią „bardzo lojalnego i uczciwego kupca”, Francesco dorobił się wielkiego majątku i „prowadził rozliczne interesy handlowe” w całej Europie. Mieszkał głównie w Londynie, choć Cromwell poznał go podczas pobytu Francesca we Florencji. Ówczesny powieściopisarz Matteo Bandello wspomina, że kupiec dostrzegł Cromwella („biednego młodzieńca”) żebrzącego o jałmużnę na ulicy. Gdy Francesco zatrzymał się, by z nim porozmawiać, Cromwell zaczął zaklinać go „na miłość boską”, by mu pomógł. Frescobaldi, zauważywszy, że choć chłopiec był „nędznie odziany”, to jego oblicze wykazywało „oznaki lepszego wychowania”, ulitował się nad nim. Gdy dowiedział się, że młodzieniec pochodzi z Anglii, kraju, który znał dobrze i wielce miłował, spytał o nazwisko. „Jestem Thomas Cromwell – odrzekł – syn biednego pilśniarza”21. Po chwili zaczął opowiadać o swojej ucieczce z wojska po bitwie pod Garigliano. Bogatego kupca najwyraźniej nie trzeba było dłużej przekonywać: zabrał Cromwella do siebie, nakarmił, przyodział i zapewnił mu dach nad głową.

Choć niepotwierdzona, opowieść ta wydaje się prawdziwa. Relacje Bandella zwykle opierały się na faktach, a późniejsza historia Cromwella wielokrotnie potwierdziła, że posiadał on niesłychaną zdolność pozyskiwania przychylności członków najwyższych elit. Potwierdzają to również Chapuys i Reginald Pole, którzy osobiście znali Cromwella. Jedyna niezgodność, jaka pojawia się u Bandella, dotyczy ojca Cromwella, według którego był on postrzygaczem owiec, a nie kowalem; nie wspomina też ani słowem o żadnym z jego pozostałych zajęć. Być może owa konfuzja wynikała stąd, że po śmierci Waltera matka Cromwella wyszła ponownie za mąż, właśnie za postrzygacza owiec22.

Cromwell zdecydowanie nie zawiódł pokładanego w nim przez Frescobaldiego zaufania. Służył mu wiernie i okazał się nadzwyczaj sprawnym pracownikiem. Bandello opisywał go jako „młodzieńca niezmiernie pogodnego, bystrego i szybko podejmującego decyzje, umiejącego doskonale dopasować się do życzeń innych, który lepiej niż ktokolwiek na świecie potrafił – o ile widział w tym korzyść dla siebie – ukryć własne pragnienia”23. Te cechy charakteru, doskonalone podczas pobytu we Włoszech, miały okazać się dlań wielce przydatne po powrocie do Anglii. Służąc Frescobaldiemu, Cromwell zyskał bezcenne doświadczenie i wiedzę. W owym czasie Florencja była republiką, a polityk, dyplomata i uczony humanista Niccolò Machiavelli był aktywnym członkiem rządu. Nie będzie chyba nadużyciem stwierdzenie, że Cromwell znał i podziwiał jego metody, lecz niemal na pewno nigdy się nie spotkali: pozycja Cromwella w społeczności republiki była zbyt niska, by kiedykolwiek jego ścieżki miały się przeciąć z drogami, jakimi chadzał ów znakomity przywódca.

Ponieważ Frescobaldi słynął z „wielkiej gościnności” i mieszkał „bardzo okazale”, w jego domu Cromwell prowadził niezwykle wygodne życie. Być może także od swego dobroczyńcy nauczył się gościnności, z której zasłynął w przyszłości, gdy już sam został sławny. Będąc jednym z najbogatszych i najpotężniejszych członków florenckiej arystokracji, Francesco zatrudniał najlepszych kucharzy, muzyków i innych artystów, by karmili i zabawiali jego gości. Jednym z najbardziej dochodowych interesów rodziny była produkcja wina, w czym członkowie rodu Frescobaldi specjalizowali się od początku XIV wieku. Później mieli dostarczać wino na dwór samego Henryka VIII. Frescobaldi był wielkim miłośnikiem sztuki i zawarł wzajemnie korzystny układ ze znanym artystą, Michałem Aniołem, z którym wymieniał dzieła sztuki za wino. Cromwella zewsząd otaczały zatem najwspanialsze dzieła renesansu. Nic dziwnego, że z czasem i on stał się wielkim miłośnikiem sztuki.

Gdy Frescobaldi wyruszał w interesach po Włoszech, zabierał ze sobą angielskiego protegowanego, a podczas ostatniej podróży pozostawił go w służbie pewnego weneckiego kupca. Nigdzie nie wspomniano, by cokolwiek miało ich poróżnić, gdyż Frescobaldi przekazał Cromwellowi hojny dar na pożegnanie: szesnaście dukatów w złocie i silnego konia. Kardynał Pole potwierdził, że Cromwell został zatrudniony jako księgowy u weneckiego kupca, którego on sam dobrze znał24.

Późniejsze poczynania Cromwella nie są zbyt dobrze udokumentowane, ale prawdopodobnie wkrótce opuścił on Italię i spędził nieco czasu na podróżach po innych regionach Europy. Z pewnością na jakiś czas zawitał do Niderlandów, gdzie pracował jako kupiec bławatny. Wenecję i Antwerpię łączyły silnie powiązania handlowe, możliwe więc, że właśnie dlatego tak wiele podróżował. Dla przyszłego męża stanu nie mogło być lepszego miejsca do nauki niż największa stolica handlu ówczesnego świata. Antwerpia była miastem tętniącym życiem, ośrodkiem kosmopolitycznym, jako że ściągały tu tysiące handlowców ze wszystkich krajów Europy. Połowa eksportu całej angielskiej wełny i sukna przechodziła właśnie przez Antwerpię, i wkrótce Cromwell osobiście mógł się przekonać, jak wygląda twarda ekonomiczna walka, gdy kompania Kupców Ryzykantów (Merchant Adventurers), gildia reprezentująca interesy wiodących londyńskich kupców za granicą, próbowała przestawić się z eksportu surowca na gotowe wyroby, licząc przy tym na maksymalizację zysków. Po pewnym czasie Cromwell rozpoczął służbę u kupców kompanii English House, a później uniezależnił się i sam został kupcem.

Wiele lat później kupiec o nazwisku George Elyot wspominał, że cieszył się „przywiązaniem i wierną przyjaźnią Cromwella od czasów Syngsson’s Mart w Middelburgu w roku Pańskim 1512”25. Middelburg, miasto w południowo-zachodnich Niderlandach, od średniowiecza było ważnym centrum handlu między Anglią i Flandrią. Właśnie z uwagi na istotną rolę, jaką dla Middelburga miał handel z Anglią, można przypuszczać, że Cromwell szybko znalazł tu dla siebie zajęcie. Za rekomendację mogły mu wystarczyć lata spędzone w domu jednego z najpotężniejszych rodów kupieckich Italii. W czasie pobytu w Niderlandach Cromwell zapewne zdobył pewne doświadczenie prawnicze. Choć nie mógł pochwalić się formalnym wykształceniem w tej dziedzinie, najwyraźniej miał do prawa swoisty dryg i naturalny talent, gdyż wkrótce zyskał reputację dzięki swej rozległej wiedzy i umiejętnościom prawniczym.

Cromwell prawdopodobnie wrócił do Anglii pod koniec lata lub wczesną jesienią 1512 roku. W czasie następnych dwóch lat, czyli gdy zbliżał się do trzydziestki, zyskał już silną pozycję w londyńskich kręgach kupieckich i prawniczych. Przypadkowa wzmianka w oficjalnych dokumentach Henryka VIII sugeruje, że niemal natychmiast rozpoczął prace jako prawnik. Podpis Cromwella widnieje na jednym z dokumentów pochodzącym z listopada 1512 roku, a dotyczącym własności rezydencji ziemskiej wraz z przynależącymi doń ziemiami w osadzie Great and Little Kimble w Buckinghamshire26. Czynności notarialne miały być specjalnością Cromwella przez całą karierę, a w owych wczesnych latach jego pracy wielu klientów zyskiwał dzięki swym kontaktom kupieckim.

Jednakże nie oznaczało to jeszcze, że skończyły się dlań czasy podróżowania. W 1514 roku Cromwell powrócił do Niderlandów i odwiedził kluczowe centra handlu, zwłaszcza Brugię i Antwerpię, gdzie dokumenty potwierdzają zawarte przez niego transakcje. Nabywając doświadczenia w handlu, jednocześnie tworzył rozległą siatkę kontaktów, które miały okazać się bardzo przydatne w przyszłości. Zyskał również gruntowną wiedzę na temat gospodarczych i politycznych spraw Europy. Nauczył się kilku języków – płynnie mówił po francusku i włosku, sprawie posługiwał się hiszpańskim i zapewne również niemieckim. Jego umiłowanie dla języka włoskiego trwało przez całe życie – wiele listów z zagranicy otrzymywał właśnie w tym języku. Cesarski ambasador Eustace Chapuys, który rzadko udzielał jakichkolwiek pochwał, miał później przyznać: „Cromwell jest nad wyraz elokwentny w ojczystym języku, a poza tym całkiem dobrze posługuje się łaciną, francuskim i włoskim”27. Cromwell był także bardzo oczytany – znał klasyków i biegle władał łaciną oraz greką, przy czym znajomość tej ostatniej była dość niezwykłym osiągnięciem. Stephen Gardiner, który później stał się śmiertelnym wrogiem Cromwella, przyznawał, że „pysznił się on uparcie w każdej rozmowie tym, że znał grekę i łacinę tak dobrze jak jak ja [Gardiner]”28.

Choć źródła z epoki dostarczają nielicznych informacji na temat tego okresu życia Cromwella, wiadomo, że w 1514 roku udał się on również do Włoch. Z kroniki schroniska dla Anglików pod wezwaniem Trójcy Świętej i Świętego Tomasza w Rzymie (dziś Venerable English College, rzymskie seminarium dla angielskich księży katolickich) wynika, że zatrzymał się tam w czerwcu 1514 roku. Zgromadzenie zostało założone w 1362 roku, a jego celem statutowym była opieka nad „biednymi, potrzebującymi i pokrzywdzonymi gośćmi z Anglii”. Do czasu przybycia Cromwella schronisko zdążyło zyskać sobie miano najważniejszego centrum skupiającego Anglików odwiedzających Rzym. Co roku przyjmowało tysiące pielgrzymów, jednak wizyta Cromwella miała raczej charakter handlowy aniżeli duchowy. Dokumenty zachowane w archiwach watykańskich podają informację, że w owym czasie Cromwell występował jako przedstawiciel kardynała Reginalda Bainbridge’a i prezentował stanowisko Kościoła angielskiego przed Trybunałem Roty Rzymskiej (najwyższą instancją sądu kościelnego) ustanowionym w Kurii Rzymskiej.

Do lata 1514 roku Cromwell był już z powrotem w Anglii. Uważa się, że to jego podpis widnieje na dokumencie z 26 sierpnia, dotyczącym arcybiskupstwa w Yorku i zawierającym kilka wersów, które w opinii redaktora tomu przywodzą na myśl „wprawki w ćwiczeniu charakteru pisma”29. Tak wyłania się pełen uroku (choć niczym nie potwierdzony) wizerunek młodego Cromwella ćwiczącego podpis, by wydawał się dostatecznie elegancki i uczony. Czy jednak faktycznie jest to jego pismo – nie wiemy. Jak doszło do tego, że młody łowca przygód, który dopiero co powrócił z zagranicy i był praktycznie nieznany w ojczyźnie, został reprezentantem jednego z najznamienitszych duchownych w kraju? Może dysponował znacznie szerszą siecią kontaktów, niż wynika to z ówczesnych źródeł?

Nie ma wątpliwości, że lata spędzone na kontynencie przeobraziły słabo wykształconego, a może i nad wiek dojrzałego cwaniaczka – by nie rzec: „awanturnika” – w pełnego ogłady kupca, odnoszącego sukcesy i cieszącego się dobrymi znajomościami. Dlatego późniejsze określenie samego siebie mianem „podróżnika obytego w świecie” ma pewne uzasadnienie30. Wrodzoną inteligencją Cromwell umiał się posługiwać doskonale, co zresztą podkreślał Foxe: „Nie miał wielkich zdolności, ale mógł się poszczycić wspaniałą pamięcią, dzięki której potrafił zachować na długo wszystko, z czym tylko się zetknął”31. Holinshed opisywał go podobnie: jako człowieka „niezrównanej pamięci, śmiałego, wytrzymałego i silnego, sprawnie posługującego się piórem, [...] który okazawszy się tak biegłym w tych dziedzinach, nie mógł długo pozostać niezauważony”32. Służył czynnie w armii, pracował w najważniejszych ośrodkach handlu na świecie, na własne oczy widział nadzwyczajny rozkwit kultury i sztuki renesansu we Włoszech i przesiąknął niektórymi radykalnymi ideami religijnymi, które zaczynały dochodzić do głosu na północy Europy. Oto jak prezentował się jego niezwykły poligon doświadczeń.

Włoska przygoda miała na Cromwella przeogromny wpływ. Rozbudziła jego zamiłowanie do malarstwa, literatury, muzyki i pięknych przedmiotów, które towarzyszyło mu do końca życia. Swą miłością do Italii zarażał również innych. Wiele lat później Edmund Bonner, kapelan kardynała Wolseya, pisał do Cromwella: „Jako że obiecywałeś już od jakiegoś czasu, że uczynisz ze mnie, panie, prawdziwego Włocha, gdy pożyczysz mi Triumfy Petrarki, tak też zaklinam Cię, byś przesłał mi je przez sługę pana Augustine’a, zwłaszcza jeżeli je masz, drogi cortigiano, po włosku”33. Pewien włoski autor, Niccolò Machiavelli, wywarł na Cromwellu szczególne wrażenie. Możliwe, że Cromwell nabył wczesny manuskrypt jego najsłynniejszego dzieła Il Principe (Książę). Księga ta, ostatecznie opublikowana w 1532 roku, uczyniła z idei Machiavellego synonim bezwzględnego i pozbawionego skrupułów sprawowania władzy34.

Umiłowanie wszystkiego co włoskie było cechą niezwykłą jak na londyńczyka. Podczas wizyty w angielskiej stolicy Andreas Franciscius z przerażeniem odkrył, że jej mieszkańcy „nie tylko pogardzają stylem życia Włochów, ale naprawdę przeklinają ich z niepohamowaną nienawiścią”35. Tę opinię potwierdza inny gość z Włoch przebywający w Anglii w tym samym czasie: „Anglicy to wielcy miłośnicy samych siebie i wszystkiego, co do nich należy; sądzą, że nie ma lepszych ludzi nad ich samych ani lepszego kraju nad Anglię; a jeśli zobaczą przystojnego cudzoziemca, twierdzą, że »wygląda jak Anglik«. Wobec cudzoziemców żywią wielką antypatię i podejrzewają, że jedynym celem, jaki przyświeca obcym przybywającym na ich wyspę, jest jej podbicie i odebranie im ich dobytku”36. O ileż szersze były więc horyzonty Cromwella, którego światopogląd – dzięki rozlicznym podróżom – stał się bardziej wyrafinowany, dociekliwy i postępowy niż u znaczącej większości jego rodaków. Pod każdym względem był więc prawdziwym człowiekiem renesansu.

Lata spędzone za granicą dały Cromwellowi nieporównanie więcej aniżeli praktyka, jaką zapewne zdobyłby pod okiem ojca w browarze w Putney. Bogatszy o wiedzę na temat miejsc, ludzi i spraw, którą zdobyć mogli w ciągu całego życia tylko nieliczni najznamienitsi monarchowie (o ministrach nie wspominając), Cromwell wolny był jednak od wyrażania z góry wyrobionych sądów i uprzedzeń typowych dla swych rodaków. Podróże  nie tylko poszerzyły jego horyzonty, lecz także rozbudziły ambicje. Nauczył się wszystko kwestionować, odrzucać konwencje i szukać innych sposobów rozwiązywania problemów. Jego doświadczenia nauczyły go ograniczonego zaufania wobec ludzi. Niemniej rozwinął też w sobie szczere zainteresowanie innymi i był dla nich dostępny w stopniu rzadko spotykanym w jego profesji. To, że znikąd dotarł aż na salony i rysowała się przed nim perspektywa błyskotliwej kariery, zawdzięczał wyłącznie samemu sobie i własnej pracy, na co później zwracał uwagę elżbietański kronikarz Holinshed: „Choć niskie urodzenie i brak środków mogły przeszkodzić cnocie, by doszła do głosu [...], to jednak za sprawą wyjątkowej bystrości umysłu w połączeniu z pracowitością [...] posiadł tak wielką dojrzałość, wiedzę i umiejętności w rozwiązywaniu ważnych spraw, że sądzono, iż jest zdolny i nadaje się do każdej funkcji i zajęcia, które mu zostaną wyznaczone”. Holinshed nie miał wątpliwości, że podróże Cromwella okazały się zbawienne dla jego przyszłej kariery, gdyż mógł „obserwować rozwój państw i rządów, zarówno u siebie w ojczyźnie, jak i w cudzoziemskich krajach”37.

Wkrótce po powrocie do Anglii w 1514 roku Cromwell poślubił Elizabeth Williams, z domu Wykys. Małżeństwo dowodziło, że zaszedł daleko, skoro mógł ubiegać się o tak dobrą partię. Elizabeth była wdową po Thomasie Williamsie, należącym do oddziału królewskiej straży przybocznej. Jej ojciec Henry Wykys parał się tym samym zajęciem co ojczym Cromwella, a mianowicie strzyżeniem owiec w Putney, możliwe więc, że się znali, i to oni zaaranżowali ten związek, a w każdym razie – przedstawili sobie młodych. Henry Wykys niegdyś służył Henrykowi VII jako posłaniec, co stanowiło dość wątły, ale w oczach Thomasa cenny punkt zaczepienia na dworze. Teść wprowadził go również w handlowe kręgi angielskich sukienników. Z zapisków wynika, że Elizabeth była kobietą zamożną i posiadała własne nieruchomości, i zapewne ten fakt również wpłynął na decyzję Cromwella o zawarciu związku. W pierwszych latach małżeństwa jego majątek wzrósł niepomiernie, głównie dzięki udziałom żony wniesionym w wianie. Gdyby ograniczył się jedynie do własnych przedsięwzięć, nie udałoby mu się osiągnąć takiego stopnia zamożności.

Jako człowiek wszechstronny, Cromwell w domu teścia zajmował się handlem wełną i suknem. Wyrobił sobie też własną pozycję w roli pośrednika handlowego – profesji na tyle ogólnej, że nie wymagała formalnego szkolenia, a obejmowała wiele różnorodnych aspektów, między innymi udzielanie pożyczek. W ten sposób wkroczył w kręgi prawnicze. Maksymalnie wykorzystał tę szansę, i wkrótce to praktyka prawnicza stała się jego głównym zajęciem. Udało mu się wiele osiągnąć w niezmiernie krótkim czasie, co jest rzeczą niebywałą, zważywszy że doświadczenie zdobywał głównie za granicą, w krajach, których system prawny zdecydowanie różnił się od angielskiego. Zamiast studiować na uniwersytecie, Cromwell uczył się sam z ksiąg prawniczych dostępnych w Londynie lub wprost od ludzi, których nie wymieniają ówczesne źródła. Biorąc pod uwagę jego europejskie koneksje i praktykę, miał zadatki na wspaniałego prawnika, a przed sobą szansę na błyskotliwą karierę.

Thomas i Elizabeth mieli co najmniej troje dzieci: dwie córki – Anne i Grace, oraz syna, Gregory’ego38. Nie znamy dat ich urodzin, i – jak to zwykle bywało w tamtych czasach – więcej dowiadujemy się o chłopcu niż o dziewczynkach. Podobno urodził się około roku 152039. Jako że Anne wymieniana jest najczęściej na pierwszym miejscu, była zapewne starszą z córek.

Rodzina mieszkała w Fenchurch, we wschodniej części City. Być może wynajmowała dom w pobliżu niewielkiego kościoła parafialnego świętego Gabriela. W okolicy często bywali kupcy – niedaleko mieściły się gildie sukienników, cynkarzy i kupców żelaznych, więc Cromwell miał łatwy dostęp do potencjalnych klientów.

Choć po powrocie do Anglii Cromwellowi szybko udało się odnieść sukces zawodowy, wkrótce ponownie wyruszył w podróż. W 1517 roku zwrócił się do niego o pomoc znajomy, John Robinson, rajca z Bostonu w Lincolnshire. Zapewne poznali się wcześniej, gdy Cromwell zajmował się handlem, gdyż Boston należał do Ligi Hanzeatyckiej, potężnego związku zrzeszającego wielu kupców z miast północnej Europy. Ziomek Robinsona, Geoffrey Chambers, miał wyruszyć do Rzymu jako przedstawiciel Bostońskiej Gildii pod wezwaniem Najświętszej Panienki z kościoła świętego Botolpha (którego wysoką wieżę dzisiejsi mieszkańcy miasteczka pieszczotliwie określają mianem „Boston Stump”, co znaczy „pień”). Celem podróży miało być uzyskanie papieskiego pozwolenia na sprzedaż odpustów. Ponieważ działalność ta była dla miasteczka niezwykle lukratywna, jego władze pragnęły zagwarantować możliwość jej kontynuowania. Robinson poprosił Cromwella, by ten towarzyszył Chambersowi w misji. To, że Cromwell nie dysponował „ani wielką wiedzą, ani znajomością kwestii religijnych” – czym mógłby zaimponować papieżowi – nie miało większego znaczenia, liczyło się raczej jego doświadczenie podróżnicze oraz znajomość kraju i języka40. Cromwell – być może spragniony przygód – zgodził się bez wahania. Spotkali się z Chambersem w Antwerpii i razem wyruszyli do Rzymu41. Niewątpliwie musieli podróżować z wielkim rozmachem, gdyż cała wyprawa pochłonęła niebagatelną kwotę tysiąca dwustu funtów, czyli równowartość dzisiejszych czterystu pięćdziesięciu tysięcy funtów.

Gdy w 1517 roku Cromwell z towarzyszem odwiedzili Watykan, miasto było w szczytowej fazie rozkwitu. Michał Anioł pięć lat wcześniej ukończył sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej – arcydzieła, które miało wywrzeć przemożny wpływ na dalszy rozwój sztuki świata zachodniego. Kolejny mistrz renesansu, Rafael, w 1508 roku rozpoczął prace malarskie w apartamentach papieża Juliusza II. Seria bogatych fresków ozdobiła cztery pomieszczenia papieskiego pałacu, a były one tak kunsztowne, że następca Juliusza, Leon X, który zasiadł na tronie Piotrowym w 1513 roku, przedłużył kontrakt z artystą, by wraz z zespołem mógł ukończyć prace. Trwały one nadal, gdy Cromwell z Chambersem przybyli do Rzymu, ale wydaje się możliwe, że zobaczyli niektóre z ukończonych fresków podczas audiencji u papieża Leona.

Cromwell obmyślił sposób, jak obejść zwyczajowe długie i nudne oczekiwanie na papieską audiencję. Zaraz po przybyciu do Rzymu dowiedział się, że papież wybiera się na polowanie, przyczaił się więc, gdy ten miał powrócić, i zaskoczył go brawurowym wykonaniem angielskiej pieśni przez zespół „na trzy głosy”. Następnie, znając słabość papieża do „dziwnych nowinek, delikatesów i wykwintnych przysmaków”, zaprezentował mu zestaw angielskich łakoci i galaretek, „jakimi – jak zapewnił – raczą się w królestwie Anglii tylko król i książęta”42. Na papieżu wywarło to tak duże wrażenie, że natychmiast przychylił się do wszystkich próśb złożonych przez przedstawiciela gildii. Bulla z dnia 24 lutego 1518 roku udzielała Bostonowi pozwolenia na kontynuowanie zyskownej sprzedaży odpustów. Choć szczegóły tej opowieści poznaliśmy za sprawą Johna Foxe’a piszącego pięćdziesiąt lat później, wiadomo, że Cromwell bardzo się starał, aby misja była owocna, i udało mu się to znakomicie. Byłby to więc pierwszy dowód jego umiejętności i pewności siebie w kontaktach z najpotężniejszymi osobami w państwie. Dzięki praktycznemu doświadczeniu nabrał ogłady i odwagi, które niweczyły niedostatki jego skromnego pochodzenia, lecz w grę musiała wchodzić także naturalna swada i śmiałość, by nie rzec, zuchwałość, dzięki której potrafił nakłonić możnych panów do wspierania swoich działań.

Opisany epizod miał zapewne jeszcze ważniejsze znaczenie. Dzięki łatwości, z jaką udało mu się oczarować papieża i owinąć go wokół palca, Cromwell nabrał pogardy wobec papiestwa i zakonów, co w dalszej karierze miało przerodzić się w głęboką antypatię. Miał bowiem – jak ujął to w słynnym zdaniu kronikarz Hall – żywić wielką nienawiść wobec „obezwładniającej i przytłaczającej dumy niektórych prałatów”43. Foxe pisał, że Cromwell urozmaicał sobie nudę dłużącej się podróży, ucząc się na pamięć łacińskiego przekładu Nowego Testamentu, niedawno wydanego przez Erazma z Rotterdamu. Nie ma wątpliwości, że Cromwell doskonale znał Biblię i zachował tę wiedzę do końca życia. Tak dogłębna znajomość nauk Nowego Testamentu mogła również ugruntować jego późniejsze ewangelickie poglądy. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że zdarzyło się to podczas wizyty w samym sercu rzymskiego katolicyzmu, a jej celem było uzyskanie pozwolenia na sprzedaż odpustów – proceder, któremu tak mocno sprzeciwiali się reformatorzy Kościoła.

Jednak póki co historia o tym, co wydarzyło się w Rzymie, jeszcze bardziej poprawiła notowania Cromwella, gdy ten triumfalnie powrócił z Chambersem do ojczyzny. W opinii Foxe’a Cromwell dowiódł, że jest „wielkim człowiekiem czynu, i wszędzie pokazywał bostońskie odpusty”44. Zależało mu, by wieści o jego sukcesie rozeszły się po kraju; chciał tym samym umocnić swą reputację człowieka, który potrafi skutecznie radzić sobie z najpotężniejszymi ludźmi swych czasów. Skoro tak skutecznie udało mu się wymanewrować papieża, to ta sama sztuka powinna się udać z królem Anglii.

1 J. Foxe, Book III, s. 645.

2 Tamże, s. 645 i nast.

3 Inspekcja posiadłości w Wimbledonie przeprowadzona w 1617 roku przemawia za tą możliwością. Opis wskazuje, że w tym miejscu znajdował się „dawniej dom, a raczej kuźnia, leżąca na zachód od gościńca prowadzącego z Richmond do Wandsworth”. E. Walford, ‘Putney’, Old and New London, 1878, vol. 6, s. 489–503.

4 Pilśniowanie to proces oczyszczania tkaniny lub wełny w celu usunięcia tłuszczu, brudu i innych nieczystości, oraz jej zagęszczenie. Podczas jednej z faz tego procesu moczy się wełnę w beczkach z ludzkim moczem.

5 Taką opinię wyraził cesarski ambasador, Eustace Chapuys. Skąd miał te informacje, pozostaje niejasne, gdyż nie zachowały się inne wzmianki na ten temat w źródłach z epoki. Letters and Papers, vol. IX, no. 862.

6Calendar of Letters, Despatches, and State Papers, Spain, vol. V, cz. I, s. 468. Poczynił tę uwagę podczas sporu na temat „wielkiej sprawy” Henryka VIII, gdy zastanawiano się, czy Katarzyna Aragońska może jeszcze urodzić syna.

7Calendar of the Close Rolls... Henry VII, s. 18.

8English Historical Documents, ed. by C.H. Williams, vol. V, 1485–1558, London 1967, s. 188–190.

9 By zapobiec sprzedaży piwa niskiej jakości, wyznaczono kontrolerów zatwierdzających lub odrzucających całą produkcję piwa w danej parafii.

10 I. Hornsey, A History of Beer and Brewing, Cambridge, ok. 2003, s. 321–322.

11Life and Letters of Thomas Cromwell, ed. by R.B. Merriman, London, 1902, vol. I, s. 3–4.

12 Tamże, s. 2–4.

13 J. Foxe, Book III, s. 645 i nast.

14Letters and Papers, vol. IX, no. 862.

15 The Life of Thomas Lord Cromwell, A Black-Smith’s Son, born at Putney in Surry, autor nieznany, London 1715, s. 3; C. H. Williams, dz. cyt., s. 190, 196; R. Holinshed, Chronicles of England, Scotland and Ireland, vol. VI, London 1587, s. 951.

16 The Novels of Matteo Bandello Bishop of Agen, ed. and trans. by J. Payne, vol. IV, London 1890, s. 107.

17 J. Foxe, Book III, s. 645 i nast.; R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 23.

18Life and Death of Thomas Lord Cromwell, dz. cyt., s. 351.

19 C. H. Williams, dz. cyt., s. 189.

20 J. Foxe, Book III, s. 645 i nast.; R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 23.

21 J. Payne, dz. cyt., s. 106–107.

22 J. Foxe, Actes and Monuments, Book II, London 1563, s. 419–434. To samo powtarza Holinshed, dz. cyt., s. 951.

23 Payne, dz. cyt., s. 107.

24 R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 18–19.

25Letters and Papers, vol. X, no. 1218; R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 11. Syngsson Mart to plac, na którym odbywały się jedne z najważniejszych targów w Niderlandach.

26Letters and Papers, vol. I, Part i, no. 1473.

27 Tamże, vol. IX, no. 862.

28The Letters of Stephen Gardiner, ed. by J.A. Muller, Cambridge 1933, s. 399.

29Letters and Papers, vol. I, no. 3195.

30 R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 303.

31 J. Foxe, Book III, s. 645 i nast.; R. B. Merriman, dz. cyt., vol. I, s. 23.

32 R. Holinshed, dz. cyt., s. 951.

33Letters and Papers, vol. IV, no. 6346.

34 Z zapisków Pole’a z 1538 roku wynika, że rozmowa odbyła się w latach 20. Takie wskazanie wzbudza pewne wątpliwości co do autentycznego przebiegu rozmowy, gdyż Książę ukazał się drukiem dopiero w 1532 roku. Zważywszy jednak na swe koneksje, Cromwell mógł wcześniej otrzymać manuskrypt dzieła. Co więcej, Pole twierdzi, że Cromwell proponował, że pożyczy mu je, o ile obieca, że naprawdę je przeczyta.

35 C. H. Williams, dz. cyt., s. 190.

36  Tamże, s.196.

37 R. Holinshed, dz. cyt., s. 951.

38 W materiałach z epoki Anne występuje również jako Alice.

39 Błędnie uważano, że Gregory podjął naukę w Pembroke College w Cambridge w 1528 roku. Przez to niektórzy historycy uznali, że musiał urodzić się już w 1514 roku. Tymczasem w 1528 roku Gregory’emu wyznaczono nauczyciela z Pembroke College, a on sam nie był uczniem tego kolegium.

40Actes and Monuments of John Foxe, ed. by J. Pratt, London 1877, vol. V, s. 363–365.

41 Istnieją pewne teorie, że w imieniu gildii bostońskiej Cromwell odbył dwie wyprawy do Rzymu: jedną w 1510 roku, a drugą na przełomie 1517 i 1518 roku. Wskazują na to dwa zestawy rachunków w księgach gildii. Jednakże tylko Foxe podaje datę 1510, może więc z uwagi na niejasności dotyczące wczesnego okresu kariery Cromwella uznano, że odbył dwie wizyty, a nie jedną.

42 J. Pratt, dz. cyt., vol. V, s. 364.

43 E. Hall, A Chronicle; Containing The History of England, During the Reign of Henry the Fourth, and the Succeeding Monarchs, to the End of the Reign of Henry the Eighth, London 1809, s. 838–839.

44 J. Pratt, dz. cyt., vol. V, s. 365.

Rozdział 2

Kardynał

Wizyta Cromwella w Rzymie w 1517 roku była jego ostatnią udokumentowaną podróżą zagraniczną. Od tej pory skupił on wszystkie swoje wysiłki na rozwoju kariery w Anglii. Według jednego ze źródeł z epoki wykorzystywał w tym celu zarówno koneksje rodzinne, jak i kontakty biznesowe. Jego kuzyn Robert, syn brata Waltera Cromwella, Johna, był wikarym w Battersea, które podlegało władzy kardynała Thomasa Wolseya, arcybiskupa Yorku, lorda kanclerza Anglii i najbliższego doradcy króla Henryka VIII.

Podobnie jak Cromwell, Wolsey był synem oberżysty. Starszy od Cromwella o mniej więcej piętnaście lat, Wolsey urodził się w Ipswich w 1470 lub 1471 roku. Jego ojciec wkrótce potem został rzeźnikiem i właśnie ta profesja stała się źródłem przycinków, jakie musiał znosić syn w późniejszych latach. Bez względu na to, jak wysoko zaszedł w dworskiej karierze, jego szlachetnie urodzeni adwersarze zawsze naśmiewali się z niego, określając mianem „syna rzeźnika”.

Mimo skromnego pochodzenia Wolsey był wyjątkowo dobrze wykształcony, być może dzięki pomocy bogatego wuja. Dysponując wrodzonymi talentami naukowymi, Wolsey ukończył Oksford w wieku zaledwie piętnastu lat, zyskując tym samym przydomek „chłopca bakałarza” (boy bachelor). Następnie podjął studia teologiczne w Magdalen College, co było wyborem dość zaskakującym jak na człowieka z ambicjami politycznymi. Lecz dla Wolseya religia i polityka zawsze były ze sobą związane – zarówno w jego życiu prywatnym, jak i w działalności publicznej. Pierwszy znaczący przełom w jego karierze nastąpił w 1507 roku, gdy został on wyznaczony do roli królewskiego kapłana. Szybko wykorzystał ten awans, szukając sprzymierzeńców wśród ludzi na dworze, „którzy, jak sądził, dzierżą największą władzę w Radzie i cieszą się największymi łaskami króla”1. Była to nauka, którą Cromwell miał później wykorzystać do maksimum.

Wolsey szybko dowiódł swej wszechstronności. Jego działalność bynajmniej nie ograniczała się do sfery religijnej, gdyż udowodnił swą przydatność królowi podczas licznych misji dyplomatycznych. Później chwalił się swemu biografowi, George’owi Cavendishowi, że zadziwił króla, gdy ledwie w czasie trzech i pół dnia zdołał odbyć podróż do cesarza Maksymiliana do Flandrii i powrócić do kraju. Według Williama Tyndale’a, wpływowego uczonego i reformatora, „jako człowiek z krwi i kości” Wolsey dysponował oszałamiającą siłą i pracowitością2. Rozwój jego kariery przyspieszyło objęcie tronu przez Henryka VIII w 1509 roku.

„W przyszłości cały świat będzie o nim mówił” – zauważył przenikliwie ambasador Republiki Weneckiej, gdy Henryk zasiadł na tronie w wieku zaledwie siedemnastu lat. Wszyscy pod niebiosa wychwalali tego tryskającego energią, charyzmatycznego, inteligentnego i przystojnego króla – władcę prawdziwie renesansowego. „Gdybyś mógł zobaczyć, jak wszyscy się cieszą z tak wielkiego księcia, jak życzą mu szczęścia z całego serca, nie zdołałbyś powstrzymać łez radości” – entuzjazmował się dworzanin, lord Mountjoy. „Niebo się śmieje, ziemia się raduje [...]. Wygnano z kraju skąpstwo. Wielkoduszność szczodrą ręką rozdziela bogactwa. Nasz król nie pragnie złota, klejnotów czy drogocennych kruszczów, lecz cnoty, chwały, nieśmiertelności”3.

Nowy król dosłownie przerastał większość swych dworzan. Liczący około 1,88 m wzrostu Henryk imponował potężną i – aż do późnych lat – atletyczną budową ciała. Doskonale wysportowany, uwielbiał popisywać się swoim wigorem na arenie podczas turniejów. Henryka, który odziedziczył urodę po dziadku Edwardzie IV, opisywano jako „najprzystojniejszego władcę, jakiego kiedykolwiek widziano” i „nowe wcielenie Adonisa”. Wenecki dyplomata, który przybył na dwór angielski w 1515 roku, wystawił młodemu królowi znakomite świadectwo, opisując go jako „najprzystojniejszego władcę, jakiego kiedykolwiek [widziano]; człowieka o ponad przeciętnym wzroście, niezwykle zgrabnych łydkach, cerze bardzo jasnej i pełnej blasku i krótkich rudawobrązowych włosach, uczesanych prosto, na francuską modłę, oraz o twarzy okrągłej i tak pięknej, że wziąć by ją można za twarz ładnej kobiety”. Nie mniej zachwycony był Thomas More: „Pośród tysiąca szlachetnych towarzyszy król wyróżnia się najwyższą i najmocniejszą posturą [...]. W jego oczach widać wewnętrzną siłę, twarz jest piękna, a policzki rumienią się niczym bliźniacze róże”4.

Osobowość Henryka była równie pociągająca. Młody władca stanowił pod każdym względem całkowite przeciwieństwo swego ponurego i oschłego ojca, odziedziczył bowiem urok i charyzmę po rodzinie matki z rodu Yorków. Uprzejmy, bystry, dowcipny idealista o wielkiej szczodrości był „najserdeczniejszym” z ludzi, jak pisał o nim Erazm z Rotterdamu. Thomas More zgadzał się z jego stanowiskiem: „Król potrafi sprawić, że każdy czuje, jakby zyskał jego wyjątkowe łaski”. Wenecki ambasador kończył swój wywód, twierdząc, że władca był „roztropny, mądry i pozbawiony wszelkich wad”5. To akurat nie do końca było prawdą. Choć w najbardziej sprzyjających chwilach Henryka wyróżniał niezwykły urok, to jednak zdarzało mu się ujawniać bardziej mroczne cechy osobowości. Nerwowy i próżny, lubił sobie dogadzać, a ponieważ był wybuchowy i nieprzewidywalny, często wzbudzał panikę dworzan. Będąc człowiekiem impulsywnym, często nieoczekiwanie i bez powodu awansował lub degradował służącego, w zależności od tego, co mu podyktowała fantazja. W owym czasie nie ujawniły się jeszcze takie cechy władcy jak podejrzliwość, bezwzględność i brutalność, typowe dla późniejszych lat jego rządów, jednak ci, którzy mu służyli, cały czas musieli mieć się na baczności, ponieważ bardzo łatwo było wypaść z łask monarchy.

Drugą wadą Henryka, która miała wywrzeć znaczny wpływ na jego panowanie, było nadmierne upodobanie do sportów. Wielką pasją króla były polowania – Henryk regularnie wyruszał z zamku o świcie i wracał późnym wieczorem, spędzając całe dni w lasach. Zwyczaj ten trwał wiele lat, póki władca nie stracił młodzieńczego wigoru, a gdy już tak się stało, zaczął oddawać się rozrywkom nieco mniej wymagającym fizycznie. Dopiero w 1526 roku kronikarz Edward Hall cierpko zauważył: „Ponieważ całe lato król oddawał się polowaniom [...], nie wydarzyło się nic, co byłoby godne wzmianki”6. Nawet w dni, gdy Henryk nie miał ochoty polować – co zdarzało się rzadko – albo gdy pogoda nie dopisywała, zajmował się sprawami państwowymi, najpierw słuchając rano mszy, a potem drugi raz, wieczorem po kolacji. Nie miał cierpliwości do przydługich depesz ani rachunków i, jak sam niegdyś przyznał, pisanie „uważał za nieco nudne i nieprzyjemne”7. Praca rządu zamarłaby całkowicie, gdyby nie rzesza oddanych sekretarzy, służących i doradców, którzy zajmowali się takimi drobiazgami, jak królewska polityka, finanse i administracja.

Wrodzona skłonność Henryka do przyjemności dawała zręcznym dworzanom możliwość wykazania się – z czego Wolsey nie omieszkał szybko skorzystać. Zauważywszy zamiłowanie młodego króla do nieco przyjemniejszych kwestii niż sprawy państwowe, podobno miał zapewnić króla, że ten „w ogóle nie będzie musiał zajmować się poważnymi sprawami kosztem czasu, jaki chciałby poświęcić na przyjemności, dopóki on [Wolsey] będzie zasiadał w Radzie”8. Umiejętnie manipulował królem, wprowadzając go do gry w najbardziej korzystnym momencie, co opisywał siedemnastowieczny kronikarz zakonny, John Strype: „Wolsey, choć wiedział, jak dogadzać królowi w jego przyjemnościach, od czasu do czasu przypominał mu również o sprawach wagi państwowej”9. Kardynał dowiódł swych wielkich talentów we wszystkich sprawach dotyczących królestwa. Wpływowy uczony i humanista Polydore Vergil sugerował, jakoby „Wolsey, przy całej swej ambicji i arogancji [...] twierdził jeszcze, że potrafi samemu podjąć się praktycznie każdej funkcji publicznej”. W rezultacie zyskiwał coraz więcej królewskiego zaufania i mógł cieszyć się niezwykłą dozą samodzielności. „Doszło do tak dziwnej sytuacji – zauważył jeden ze zdumionych poddanych – że król nie podejmował żadnych decyzji, a kardynał czuwał nad wszystkim”10.

Jednakże przychylność, jaką król darzył Wolseya, nie wynikała tylko stąd, że ten drugi potrafił odciążyć swego pana z konieczności zajmowania się nudnymi sprawami państwowymi. Jako niezwykle przenikliwy sędzia ludzkich charakterów, Wolsey szybko się zorientował, że od ludzi ze swego najbliższego otoczenia Henryk wymaga bezwzględnej lojalności i oddania. Wiedział również, że uzyska pełny dostęp do władzy, jeśli dowiedzie swej absolutnej niezbędności w służbie pana. Według Cavendisha, „wszelkie jego poczynania miały jedynie na celu zaspokojenie pragnień królewskiego umysłu, a przy tym wiedział doskonale, że właśnie za sprawą próżności króla i właściwych decyzji może otrzymać awans na najwyższe stanowiska”. Dlatego Wolsey „codziennie służył królowi na dworze, ciesząc się jego specjalną łaską i przychylnością”. W efekcie „król zaczął doceniać to uwielbienie, zwłaszcza że [był on] w całej Radzie najbardziej gorliwy i chętnie, bez najmniejszego wahania, spełniał wolę i życzenia króla. Dlatego monarcha uznawał go za ostatnią instancję, pomoc w sprawach beznadziejnych, zarówno w kwestiach ważnych, jak i błahych przyjemnostkach, [i] wzywał go coraz częściej, darząc tak wielką estymą, że przez to w cień zostali usunięci wszyscy inni członkowie Rady, którzy dawniej cieszyli się podobnymi łaskami”. Choć William Tyndale nie darzył uwielbieniem Wolseya, to przyznawał, że był on „spolegliwy i sprawny, a we wszystkich rozgrywkach i sportach gotów na [króla] skinienie”11.

Cromwell mógł się więc uczyć od samego mistrza, jak zdobyć królewską przychylność, a rezultaty tych lekcji były oszałamiające. Liczne awanse na kluczowe stanowiska kościelne zwiastowały gwałtowny rozwój kariery Wolseya, czego kulminacją był wybór na arcybiskupa Yorku w sierpniu 1514 roku. Rok później Wolseya wybrano kardynałem i szeptano, że ma ambicje, by zostać papieżem. Poddani szybko się zorientowali, gdzie znajduje się rzeczywiste centrum władzy na dworze. Erazm, który dość długo korzystał już z gościny Henryka, pisał, że Wolsey „sprawuje bardziej realne rządy niż sam król”. Wenecki ambasador Giustinian opisywał Wolseya jako „szacownego kardynała, w którego rękach faktycznie spoczywa cała władza państwa”, i jako człowieka, „który ze względu na swą władzę może w rzeczywistości być uznany za ipse rex”. Sam Henryk VIII dodatkowo wzmacniał takie odczucia. W 1515 roku nakazał papieżowi Leonowi X, by „to, co powie Wolsey, traktował z równą powagą jak słowa wypowiedziane przez samego króla”12. W tamtym czasie dominująca pozycja Wolseya wśród doradców Henryka była już ugruntowana.