Antonówki. Kobiety i Czechow - Sylwia Frołow - ebook

Antonówki. Kobiety i Czechow ebook

Sylwia Frołow

3,9

Opis

Dokądkolwiek wyjeżdżał, zawsze w pierwszej kolejności odwiedzał trzy miejsca: świątynię, cmentarz i dom publiczny. Lubił prostytutki, lubił aktorki, śpiewaczki, pisarki – a uchodził za pięknego mężczyznę. Chyba żaden inny pisarz nie cieszył się tak powszechnym uwielbieniem kobiet. Większość życia spędził jednak w stanie kawalerskim, zapewniając wszystkich, a zwłaszcza ukochaną siostrę Marię (która mówiła: „Swoje życie poświęciłam bratu”), że nigdy się nie ożeni. Kiedy to zrobił – trzy lata przed śmiercią – zaprzyjaźniony Iwan Bunin uznał ten krok za samobójstwo.

„Kobieta może stać się przyjacielem mężczyzny tylko w tej kolejności: z początku dobra znajoma, potem kochanka, a potem dopiero przyjaciel” – twierdził bohater „Wujaszka Wani”, doktor Michaił Astrow, a w rzeczywistości sam Czechow. Oficjalnie uznany za przyjaciela kobiet, dla tych, które go kochały, potrafił być okrutny i niesprawiedliwy.

Sylwia Frołow wydobywa z cienia wielkiego pisarza swoje bohaterki, które jednocześnie były bohaterkami jego utworów. Bo nie ma pisarza Czechowa i nie ma człowieka Czechowa bez kobiet. Nie na darmo Płatonow powiadał: „Mężczyzna bez kobiety jest jak parowóz bez pary!”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 314

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (44 oceny)
12
19
9
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
aga4343

Dobrze spędzony czas

Ok.
00
ponitka

Nie oderwiesz się od lektury

Niektórzy faceci tak mają.
00

Popularność




Sylwia Frołow

Antonówki

Kobiety i Czechow

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Projekt okładki Agnieszka Pasierska / Pracownia Papierówka

Projekt typograficzny i redakcja techniczna Robert Oleś / d2d.pl

Fotografia na okładce © by Getty Images

Wybór zdjęć Waldemar Gorlewski

Copyright © by Sylwia Frołow, 2020

Opieka redakcyjna Jakub Bożek

Redakcja Anna Mirkowska

Korekta Justyna Żebrowska, Katarzyna Rycko

Skład Agnieszka Frysztak / d2d.pl

Skład wersji elektronicznej d2d.pl

ISBN 978-83-8191-126-9

Książka pod patronatem

Wstęp

Anton Czechow to mężczyzna piękny, uroczy, modny, szlachetny i mądry – raczej nikt temu nie zaprzeczy. Najbardziej europejski ze wszystkich rosyjskich pisarzy – z tym też nie ma co się spierać. Wybitny i nieprzemijający – ależ jak najbardziej. Człowiek o pięknej twarzy i równie pięknej duszy, zgodnie z wygłoszoną w Wujaszku Wani sentencją, że w człowieku wszystko powinno być piękne. I w Czechowie jest.

O miłości pisał tak:

„My, porządni Rosjanie, pasjami lubimy takie problemy, które pozostają nie rozwiązane. Miłość ludzie zazwyczaj poetyzują, ozdabiają różami, słowikami, a my, Rosjanie, ozdabiamy naszą miłość owymi fatalnymi problemami, a przy tym wybieramy najmniej ciekawe”1.

Pod tym względem był Czechow jak najbardziej rosyjski. Choć otoczony wianuszkiem kobiet, większość życia spędził w stanie kawalerskim, zapewniając świat, a zwłaszcza ukochaną siostrę, że nigdy się nie ożeni. Kiedy to zrobił, zaprzyjaźniony Iwan Bunin uznał ten krok za samobójstwo.

Matka, żona, liczny zastęp prostytutek, wiele kochanek, przyjaciółek, fanki zwane antonówkami i siostra. Były z nim do końca – zakochane, współczujące i opłakujące przedwczesną śmierć pisarza. Cząstkę każdej z nich można odnaleźć w historii trzech sióstr. Mimo dzielących je różnic miały bowiem charakterystyczną cechę wspólną: tęsknotę za czymś, co nigdy się nie spełni.

Tak, miłość w wydaniu Czechowa bywała ozdobiona fatalnymi i najmniej ciekawymi problemami. Jednocześnie była fascynująca i gorsząca. Dlatego biograf pisarza Donald Rayfield porównał go do geparda2. Ani z Tołstojem, ani z Dostojewskim cenzura radziecka nie miała takich problemów jak właśnie z Czechowem. Problemów natury nie ideologicznej – ale obyczajowej. Zwięzły w stylu, okazał się rozwiązły w życiu, z łatwością wyrażania się wprost, szczególnie w korespondencji. Najwierniejsza towarzyszka jego życia, siostra Masza, przygotowując twórczość brata do publikacji, siłą rzeczy stała się mistrzynią czarnych plam. Do dzisiaj rosyjscy czecholodzy próbują za pomocą najnowszych technik odczytać starannie zaczernione przez nią fragmenty.

Z jego podejściem do równouprawnienia też bywało różnie, mimo że kobiety z jego otoczenia należały do tych niezależnych i wykształconych. Śledząc życie i twórczość Antona Czechowa przez pryzmat historii kobiet, trudno oddzielić rzeczywistość od fikcji. Nie ma pisarza Czechowa bez kobiet i nie ma człowieka Czechowa bez kobiet. Nie na darmo Płatonow powiadał: „Mężczyzna bez kobiety jest jak parowóz bez pary!”3.

A poza tym… „Gdy spotkają się Niemcy lub Anglicy, to mówią o cenach na wełnę, o urodzaju lub o swych sprawach osobistych; lecz – nie wiem czemu – kiedy spotykamy się my, Rosjanie, mówimy tylko o kobietach i materiach wzniosłych. Ale przede wszystkim o kobietach – twierdzi Iwan Iljicz Szamochin, ziemianin moskiewski z opowiadania Ariadna. – To ustawiczne rozprawianie o kobietach jakiś średniej miary filozof, w rodzaju Maksa Nordau, wytłumaczyłby pewną obsesją erotyczną lub też naszą feudalną psychiką czy temu podobne, ja zaś patrzę na sprawę inaczej. Powtarzam: cierpimy na niedosyt, ponieważ jesteśmy idealistami. Pragniemy, aby istoty, które dają życie nam i naszym dzieciom, stały wyżej od nas, wyżej od wszystkiego. […] [a] koniec końców przekonujemy się, że kobiety są kłamliwe, drobiazgowe, puste, niesprawiedliwe, tępe, okrutne – słowem, nie tylko nie stoją wyżej, ale niewspółmiernie niżej od nas, mężczyzn”4.

Anton Czechow, 1888 rok

Sputnik / EastNews

Narrator opowiadania to pisarz, któremu zwierza się ziemianin Szamochin. Pierwszy broni kobiet, drugi oskarża je o najgorsze. Gdzie w tej historii odnajdziemy autora? Oficjalnie uznawany za przyjaciela kobiet, jest – jak się okaże – jednym i drugim.

A kobiety? Wszystkie bohaterki tej książki przeżyły Czechowa – i to z nawiązką. Stały się uczestniczkami rosyjskiej, a nawet światowej historii. Opowieść o ich życiu kończy się siedemdziesiąt sześć lat po śmierci pisarza. I jak to u Czechowa: nie wyszedł z tego dramat, lecz komedia, a nawet farsa.

Rodzina, czyli despotyzm i kłamstwo

Tylko z daleka widział szczęśliwe dzieci5.

Aleksandr Czechow

Jest 1860 rok.

Lew Tołstoj dopiero co wydał Szczęście rodzinne, powieść, w której rysuje dwa modele życia domowego. To efekt jego wielkiej miłości do Walerii Arsenjewej, ideału kobiety, z którą trzy lata wcześniej pragnął wziąć ślub. Nie udało się – wciąż jest kawalerem. Wnet zacznie pisać Dekabrystów. W maju wyrusza w długą podróż po zachodniej Europie. Będzie to wyprawa o głębokim podłożu, eksploracja w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania natury moralnej, filozoficznej i społecznej.

Fiodor Dostojewski wraca z katorgi i zesłania. Po kilkuletniej walce o powrót z domu umarłych wreszcie otrzymał carskie zezwolenie. Przyjeżdża do Petersburga ze świeżo poślubioną na Syberii Marią. Żona ma gruźlicę i problemy psychiczne, bywa chorobliwie zazdrosna o męża, który od nowa wchodzi w petersburski krąg literacki. Jest podejrzewany o romans z aktorką Aleksandrą Szubiert, żoną zaprzyjaźnionego lekarza Janowskiego. Podejrzewają go i Maria, i Janowski. Efektem tejże historii będzie powiastka Wieczny mąż – o mężu rogaczu. Jeden z niewielu utworów, które Dostojewski napisze z nieskrywaną przyjemnością.

Iwan Turgieniew od lat związany jest z hiszpańską śpiewaczką. Jego miłość życia nazywa się Pauline Viardot-García i jest żoną bardzo poczytnego we Francji pisarza Louisa Viardota. Na rozwód się nie zanosi. Wszyscy w tym trójkącie muszą znaleźć miejsce dla siebie. Dużo w nim emocji, mało szczęścia.

Tego roku Turgieniew publikuje dwie znaczące pozycje. Na łamach pisma „Sowriemiennik” ukazuje się jego artykuł Hamlet i Don Kichot, a na łamach „Russkiego Wiestnika” – powieść W przededniu. Oba teksty dotyczą szalenie ważnego zjawiska: walki starego pokolenia z młodym, czyli „człowieka zbędnego” z „człowiekiem nowym”; niebagatelną rolę w tej walce odegrają prawa kobiet. Dwa lata później tych nowych Turgieniew nazwie nihilistami.

1860 to bardzo ważny rok dla Rosji – otwiera nową epokę.

Tyle że co to wszystko obchodzi rodzinę Czechowów?

Oni żyją w nadmorskim Taganrogu i skupiają się na prozaicznej walce o przetrwanie. W 1860 roku ojciec rodziny Pawieł Czechow jest właścicielem sklepu spożywczo-kolonialnego. Nad walkę pokoleń i klas stawia walkę o klienta i jakość towaru: aby ziemniaki w zimie nie przemarzły i kapusta w lecie nie zgniła. Jego potulna żona Jewgienia zajmuje się domem i dwójką małych dzieci.

17 stycznia[1] 1860 roku pani Czechowa rodzi kolejnego syna. Na chrzcie chłopiec otrzymuje imię Anton.

Podstawowymi wartościami dla tej rodziny są handel i wiara. Na nich opiera się wizja świata Pawła Czechowa – kupca trzeciej gildii[2] i wiernego syna Cerkwi prawosławnej. Wizja twarda, niezłomna, egzekwowana od dzieci wszelkimi środkami, łącznie, a może przede wszystkim – z przemocą fizyczną. Dlatego jego syn Anton przez całe życie będzie powtarzał: „W dzieciństwie nie miałem dzieciństwa”.

Pochodzenie

Despotyzm uzna przyszły pisarz za zbrodnię, która skaziła co najmniej trzy pokolenia jego rodziny. Począwszy od dziadka ze strony ojca, Jegora Michajłowicza Czechowa – chłopa pańszczyźnianego, który służył w guberni woroneskiej, we wsi Olchowatka, w dobrach ojca przyszłego tołstojowca, Władimira Czertkowa[3]. Jegor był despotyczny, zapalczywy i skoncentrowany na jednym celu: wykupieniu siebie i rodziny. Cel ten osiągnął, został wyzwolonym chłopem w 1841 roku. Nie zmieniło to jego charakteru ani poglądów. Wciąż był despotyczny i wciąż „był z przekonania zawziętym zwolennikiem pańszczyzny”6 – jak napisze po latach jego wnuk Anton. Jako wolny człowiek Jegor został zarządcą dóbr hrabiego Płatowa niedaleko Taganrogu. Dla synów wymarzył sobie lepszy los – łatwiejsze w jego przekonaniu życie w mieście. Najstarszy syn Michaił został więc introligatorem w Kałudze. Najmłodszy Mitrofan – subiektem w Rostowie nad Donem i z czasem samodzielnym kupcem w Taganrogu. Średni syn Pawieł, początkowo będący chłopcem na posyłki, potem oficjalistą u kupca i burmistrza Taganrogu Kobylina, ostatecznie został właścicielem sklepu spożywczo-kolonialnego – co poczytywał sobie za duży sukces życiowy. Po ojcu Jegorze odziedziczył bowiem dwie podstawowe cechy: despotyzm i potrzebę niezależności. Odznaczał się również uzdolnieniami artystycznymi, które w połączeniu z żarliwą religijnością okażą się dla jego dzieci największym utrapieniem… A jego samego doprowadzą do ruiny.

O żonie Jegora Czechowa Jefrosinii niewiele wiadomo, co pozwala przypuszczać, że zapewne była podległa mężowi, zgodnie z przykazami Domostroju[4].

Ich syn Pawieł, urodzony w pamiętnym roku dekabrystów (1825), poznał w Taganrogu córkę kupca Jakowa Morozowa, młodszą o dziesięć lat Jewgienię, urodzoną we wsi Fofanowo w guberni iwanowskiej. Jak doszło do spotkania tej pary, dokładnie nie wiadomo. Pewne jednak jest, że brat Pawła był znajomym brata Jewgienii. I że po śmierci ojca, który zmarł w Nowoczerkasku na cholerę, Jewgienia jako dwunastoletnia dziewczynka przyjechała z matką i siostrą do Taganrogu. Tam wspomógł ich były pracodawca ojca, generał Papkow. Dzięki temu dziewczynka uczęszczała do prywatnej szkoły madame Kuriłowej, gdzie posiadła umiejętność nie tylko pisania i czytania, ale także tańca oraz znajomość dobrych manier. Jej matka Aleksandra wywodziła się z rodziny ikonopisów. Stąd talenty i dusza artystyczna, zwłaszcza u brata Jewgienii Iwana, wykazującego się zdolnościami plastycznymi, muzycznymi i konstruktorskimi. Choć Anton Czechow napisze po latach o sobie i rodzeństwie: „Zdolności mamy po ojcu, duszę po matce”. Jest i taka uwaga dotycząca duszy pisarza: „Od najmłodszych lat dzięki zbawiennemu wpływowi matki nie mógł obojętnie patrzeć na okrutne obchodzenie się ze zwierzętami i prawie płakał, kiedy woźnica bił konia. A kiedy bito ludzi, dostawał nerwowego drżenia”7. Niestety po rodzinie matki Anton ze starszym bratem Nikołajem odziedziczą też skłonność do gruźlicy.

Rodzina Czechowów. Od lewej siedzą Michaił, Maria i rodzice; od lewej stoją Iwan, Anton, Nikołaj i Aleksandr; po prawej stryj Mitrofan z żoną i synem. Taganrog, 1874 rok

Sovfoto

Zaprzyjaźniony z Antonem przyszły noblista Iwan Bunin, który przez lata będzie zbierał materiały do książki o najwybitniejszym według niego pisarzu rosyjskim, zanotuje: „Wszystkie cechy charakteru Czechow przejął po swojej azjatyckiej matce. Po ojcu – chyba tylko moralizatorstwo”8. A także: „Wujkowie-chłopi. Kobiety o szerokich kościach policzkowych, usta bez warg – Mongołki”.

Ślub Pawła Czechowa i Jewgienii Morozowej odbył się w 1854 roku. Niedługo potem przyszedł na świat ich pierwszy syn Aleksandr (1855), potem Nikołaj (1858), Anton (1860), Iwan (1861), Maria (1863), Michaił (1865) i Jewgienia (1869), która zmarła jako dwuletnie dziecko. Aleksandr napisze, że nawet po szesnastu latach matka tak rozpaczała po śmierci córeczki, „jakby to było wczoraj”9.

W 1857 roku, a więc na trzy lata przed przyjściem na świat pisarza, Pawieł Czechow stał się dumnym właścicielem sklepu spożywczo-kolonialnego. Nad drzwiami widniał spory szyld „Herbata, cukier, kawa i inne produkty kolonialne”, a pod nim mniejszy, z informacją „Na wynos i do wypicia na miejscu”.

Za jednego bitego dają dwóch niebitych

Dla Pawła nie było lepszej drogi życiowej nad kupiectwo. Z podziwem spoglądał na greckich kupców, którzy w portowym Taganrogu szybko się wzbogacili właśnie na handlu. Dlatego dwóch synów, Nikołaja i Antona, posłał do szkółki parafialnej przy cerkwi greckiej. Marzył, że z czasem synowie będą mogli prowadzić interesy nawet w samych Atenach. A że jednocześnie uważał mnichów z góry Athos za najświętszych mężów świata, połączył sobie handel i wiarę prawosławną w wydaniu greckim w najwspanialszą przyszłość Czechowów. Tymczasem przycerkiewną szkółkę wyróżniały dwie cechy: język grecki, którego obaj bracia Czechowowie nie byli w stanie przyswoić, i kary cielesne wymierzane przez nauczycieli bądź rodziców, specjalnie po to wzywanych. Na szczęście dosyć szybko greccy znajomi Pawła uzmysłowili mu, że szkoda czasu i pieniędzy na tego typu edukację. Synowie zostali zapisani do miejscowego gimnazjum. Co tylko na trochę poprawiło ich los. Uraz do greki pozostanie Antonowi na wszystkie gimnazjalne lata; z jej powodu będzie musiał powtarzać piątą klasę.

Żona Pawła, drobna Jewgienia – delikatna, łagodna, gościnna, ciepła i kochająca – mogłaby uchodzić za wzór rodzicielstwa. Ale w domu miała do powiedzenia tyle samo, co jej dzieci.

Iwan Bunin tak w skrócie opisze dzieciństwo Czechowa: „Małomiasteczkowe ubóstwo rodziny, milcząca matka z zaciśniętymi ustami, z wąskimi, rozciągniętymi wargami, oraz »pobożny i surowy« ojciec”10.

Po latach Anton w liście do najstarszego z braci, który zacznie zachowywać się wobec najbliższych jak ojciec, napisze: „Przypomnij sobie, że właśnie despotyzm i kłamstwo zniszczyły młodość naszej matki. Despotyzm i kłamstwo okaleczyły nasze dzieciństwo do tego stopnia, że na samo wspomnienie czuję dziś lęk i odrazę. Przypomnij sobie tamte czasy, przypomnij nasz wstręt, nasze przerażenie, kiedy ojciec podczas obiadu robił awanturę z powodu przesolonej zupy lub wyzywał matkę od idiotek”11.

Dla Pawła najważniejszy był sklep. A w nim znajdowało się wszystko: szwarc, mydło i powidło. Dlatego ściągał w swe progi ludzi z okolicy nie tylko na zakupy. Tu kwitły kontakty towarzyskie, gwarantowane informacją „do wypicia na miejscu”. Taki miejscowy klub dla chętnych na kieliszek wódki. I jak to w fachu sklepikarskim bywało: „Od wczesnego rana do późnego wieczoru należało starać się dogodzić wszystkim, przytakiwać w lokajski sposób, kłaniać się i uśmiechać nawet wtedy, kiedy brało się po karku lub łbie; trzeba było ciężko pracować, oszczędzając skąpe grosze”12. Całkiem naturalna była potrzeba odreagowania. A z tym nie było wielkiego problemu. Pawieł miał do pomocy dwóch chłopców – nieszczęsnych braci Charczenków, których na naukę zawodu przywiozła ze wsi matka, przekonana, że w mieście czeka ich dobre życie… Andriuszka i Gawriuszka byli przez Pawła eksploatowani bez najmniejszych skrupułów i w poczuciu, że tak trzeba dla ich dobra. Tylko za wikt i nocleg musieli tkwić w sklepie od wczesnego rana do północy. Brudni, głodni, w łachmanach, obrywali za byle co – często na oczach kupujących, aby w ten sposób uwiarygodnić uczciwość właściciela. Byli na tyle zmęczeni i niedospani, że potrafili zasnąć na stojąco pod drzwiami, gdzie Czechow kazał im tkwić, aby zapraszali przechodniów do sklepu. Ich los prawdopodobnie natchnął Antona do napisania opowiadania Spać się chce, w którym trzynastoletnia dziewczynka, kompletnie wyczerpana pracą u gospodarza i opieką nad jego dzieckiem, w końcu je dusi – aby móc wreszcie zasnąć. Pawieł podejrzewał chłopców o kradzież i oszustwa. Wręcz obsesyjnie, ale bezpodstawnie. Nie dość bowiem, że ich wykorzystywał, to jeszcze oni sami oszukiwali klientów na jego korzyść. Anton do końca życia będzie czuł się winny za postępowanie ojca wobec tych chłopców. Jako znany pisarz roztoczy opiekę nad ich rodzinami.

Niewiele lepiej Pawieł obchodził się z własnymi dziećmi. Powodowany obsesją, że Andriuszka i Gawriuszka go oszukują, zmuszał młodych Czechowów do ciągłego wysiadywania za ladą sklepową zgodnie z zasadą, że pańskie oko konia tuczy. Ten los kupieckiego dziecka opisał Anton w opowieści Trzy lata.

„Pamiętam, nie miałem jeszcze pięciu lat, kiedy ojciec zaczął mnie wychowywać – opowiada bohater, kupiec Aleksiej Łaptiew – czyli po prostu bić. Bił rózgami, targał za włosy, walił po głowie, a ja, budząc się z rana, już myślałem: czy dziś nie dostanę w skórę? Mnie i Fiodorowi nie wolno było bawić się ani dokazywać, musieliśmy chodzić na ranne nabożeństwa, całować w rękę popów i mnichów, w domu śpiewać antyfony. […] W ósmym roku życia już zapędzono mnie do składu, pracowałem jako zwykły chłopiec sklepowy, a to było szkodliwe dla zdrowia, bo mnie tam bili prawie co dzień. Potem, kiedy już byłem w gimnazjum, przed południem uczyłem się, a od obiadu do wieczora musiałem tkwić w składzie”13.

Najstarszy Sasza, który też został pisarzem, choć mniej utalentowanym, opisał los brata, a przy okazji swój, w sklepie ojca. Przedstawił jeden dzień z życia Antoszy, ucznia klasy pierwszej gimnazjum w Taganrogu, który po zjedzeniu obiadu zabiera się do odrabiania lekcji, kiedy wchodzi ojciec i oznajmia, że syn musi go zastąpić w sklepie. Jest potwornie zimno, chłopiec płacze, błaga, tłumaczy, iż musi się uczyć, ale ojciec jest nieugięty. A w sklepie: „Chłopczyk, ciągle płacząc, idzie za ladę, sadowi się z nogami na pace od kazańskiego mydła, służącej za siedzenie przed kantorkiem, i ze złością wtyka całkiem bez potrzeby pióro w kałamarz. Koniec pióra trafia na lód: atrament zamarzł. W sklepie jest zimno jak na ulicy i w tym zimnie Antosza będzie musiał przesiedzieć przynajmniej trzy godziny”14. Niewykluczone, iż te warunki na tyle osłabiły młody organizm, że tym łatwiej potem zapadł na gruźlicę. Brat we wspomnieniu trafnie zauważa: „Wszystkie przedstawione w jego [Antona] utworach dzieci to istoty cierpiące albo uciemiężone i uciskane”. Tak bowiem wyglądało jego własne dzieciństwo, że „tylko z daleka widział szczęśliwe dzieci”, a sam… Od ojca słyszał: biegać nie wolno, bo „buty zedrzesz”, dokazywać po dziecięcemu też nie, bo „łobuzują tylko ulicznicy”, ani choćby z kolegami się bawić, bo „Bóg wie czego nauczą”…

Matka niejednokrotnie próbowała chronić dzieci przed despotyzmem męża. Bez większego skutku. Pawieł był przekonany, że skoro metody jego ojca Jegora wyprowadziły go na ludzi, to poskutkują i w przypadku jego dzieci. A więc bił, jak jego bito, szarpał, jak jego szarpano, poniżał, jak jego poniżano – bez wyrzutów sumienia, powtarzając powiedzenie: „Za jednego bitego dają dwóch niebitych”. Według Domostroju światem rządził Bóg, Rosją car, a domem mężczyzna. Dla Pawła ustanowione w XVI wieku prawo wciąż było święte.

Tymczasem jego dzieci okazały się nad wyraz inteligentnymi, wrażliwymi istotami, którym skutecznie zniszczył dzieciństwo. Zwłaszcza jeden z synów przez całe życie będzie walczył o godność człowieka, buntem reagując na wszelkie przejawy niewolnictwa. Od najmłodszych lat będzie czuł, że coś jest nie tak, mimo ojcowskiego autorytetu. I z pewnością doznał tego uczucia podczas wymiany zdań z kolegą w gimnazjum, którego spytał: „Czy często cię biją w domu?”, na co usłyszał w odpowiedzi: „Mnie nigdy nie biją”15. Codziennie tłuczone dziecko – w imię Boga i dochodów ojca – nagle pojęło, że może być inaczej. I że to, co ojciec nazywa dobrem, wcale dobrem być nie musi.

Mali katorżnicy

Pawieł Czechow miał też artystyczną duszę. Sam nauczył się gry na skrzypcach, czytania nut i malowania farbami olejnymi. Swe talenty poświęcał oczywiście Bogu. Malował wizerunki świętych i dyrygował chórem cerkiewnym. Kiedy został z tego stanowiska zwolniony, bo parafianie zaczęli się skarżyć, że przeciąga śpiewem liturgię, postanowił założyć własny chór. Zaangażował do niego miejscowych kowali, którzy po ciężkiej pracy w kuźni schodzili się do Czechowów wieczorem na próby. I to jeszcze byłoby do wytrzymania, gdyby nie kolejny pomysł Pawła – by wyższe głosy, dyszkanty i alty, pociągnęły jego dzieci… W ten sposób synowie zostali obciążeni kolejnym obowiązkiem. Do powinności gimnazjalisty i chłopca sklepowego doszły jeszcze wieczorne próby śpiewu i wstawanie w środku nocy na jutrznię. Kiedy nadchodziła niedziela, podczas której inne dzieci mogły biegać po podwórku, mali Czechowowie uczestniczyli w uroczystościach kościelnych, wytężając swoje rachityczne gardła i płuca, szczególnie wątłe u Nikołaja i Antona. Niedziela była dla nich dniem roboczym jak każdy inny. Czuli się „małymi katorżnikami” – jak po latach napisze Anton16, kojarzący Cerkiew i Boga wyłącznie z niewolnictwem. Ojciec skutecznie pozbawił syna daru wiary – na zawsze.

Żona i znajomi próbowali przekonać Pawła, że męczy niepotrzebnie dzieci, które potrzebują snu, i nadwyręża ich głosy. Zdziwiony odpowiadał: „Dlaczegóż to biegać po podwórku i krzyczeć na całe gardło nie jest szkodliwe, a pośpiewać w cerkwi szkodliwe? Na Athos chłopcy-ministranci całymi nocami głośno czytają i śpiewają, i nic im się od tego nie stało. Śpiew cerkiewny tylko wzmacnia płuca. Ja sam od najmłodszych lat śpiewam i, chwała Bogu, jestem zdrów. Nigdy nie szkodzi potrudzić się dla Pana Boga”17.

Masza jako jedyna dziewczynka w rodzinie miała więcej szczęścia. Siedziała w domu przy matce. Choć i ją goniono na liturgię o szóstej rano.

Człowiek w futerale

System szkolny w tamtych czasach niewiele się różnił od metod wychowawczych Pawła Czechowa. W 1864 roku wszystkie gimnazja w imperium podzielono na klasyczne i realne. W klasycznych nacisk kładziono na przedmioty humanistyczne, w tym na naukę łaciny i greki; w realnych odwrotnie, języków klasycznych nie nauczano, natomiast poszerzono program nauk ścisłych i przyrodniczych. Absolwenci gimnazjów klasycznych mogli studiować na uniwersytetach, gimnazjów realnych – tylko na uczelniach technicznych. W 1866 roku ministrem oświaty został konserwatysta, hrabia Dmitrij Tołstoj[5]. Wpadł na świetny pomysł, jak ukrócić radykalne zapędy uczniów: znacznie rozszerzając naukę języków klasycznych kosztem innych przedmiotów, a nauki przyrodnicze wycofując całkowicie. W efekcie uczono w gimnazjach łaciny i greki, by wykształcić nauczycieli łaciny i greki, którzy uczyliby swoich uczniów łaciny i greki, po to, aby ci w przyszłości mogli nauczać łaciny i greki. Swoiste perpetuum mobile.

Idealnym produktem tegoż systemu był człowiek w futerale, czyli nauczyciel greki Bielikow z opowiadania Antona Czechowa, znany z tego, „że zawsze, nawet w najpiękniejszą pogodę, chodził w kaloszach, z parasolem i niezmiennie w ciepłym watowanym palcie. Parasol swój nosił w pokrowcu, zegarek trzymał w pokrowcu z szarego zamszu, nawet scyzoryk, którym temperował ołówki, przechowywał w pokrowczyku; zda się, że i twarz miał również w pokrowcu, zawsze ją bowiem osłaniał podniesionym kołnierzem. […] Słowem, dostrzegało się w tym człowieku jakieś stałe a nieprzeparte dążenie, by otoczyć się niejako błoną, stworzyć dla siebie […] futerał, który by go odosobnił i uchronił od wpływów zewnętrznych”18. I tenże nauczyciel Bielikow „wychwalał zawsze przeszłość i sprawy nigdy nie istniejące. A języki starożytne, które wykładał, były dla niego w gruncie rzeczy tym samym, czym były kalosze i parasol: w starożytność uciekał przed rzeczywistością. […] Myśl swoją Bielikow również starał się schować w futerale. Jasne dla niego były tylko okólniki i artykuły w gazetach, zakazujące czegokolwiek”.

Do takiego typu gimnazjum trafili bracia Czechowowie. Jako ciekawostkę można dodać, że na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w taganroskim gimnazjum matematyki i fizyki nauczał Edmund Dzierżyński, ojciec przyszłego szefa Łubianki. Wiadomo też, że Antosza z powodu arytmetyki i geografii musiał powtarzać trzecią klasę[6]. A jeden z byłych uczniów Dzierżyńskiego twierdził we wspomnieniach, że profesor był człowiekiem drażliwym, schorowanym i znęcał się nad gimnazjalistami, choć uczciwie wykonywał swoją pracę. Ale to żaden wyjątek – większość nauczycieli taka była. Dlatego po latach Anton Czechow w opisach swoich najgorszych snów wśród ponurych widoków śliskich głazów i nagich brzegów będzie również przywoływał postaci nauczycieli gimnazjalnych, niczym demoniczne zjawy.

Jak przyjedziesz, to będzie mi lepiej

W 1876 roku sklep ojca zbankrutował, pozostał jeszcze niespłacony weksel za wybudowany dwa lata wcześniej dom w Taganrogu. W taki sposób zakończyła się kariera właściciela sklepu spożywczo-kolonialnego, dyrygenta chóru i malarza amatora, którego artyzm nie szedł w parze z talentem handlowym.

Rodzina zdecydowała się na wyjazd do Moskwy, gdzie już studiowali dwaj najstarsi synowie, Sasza i Kola. Najpierw wyjechał ojciec bankrut. Wtedy okazało się, że w taganroskim domu najstarszym mężczyzną jest szesnastoletni Antosza. Potraktował tę sytuację z całą powagą. To wtedy matka po raz pierwszy zobaczyła w nim swego prawdziwego opiekuna. Kiedy wraz z najmłodszymi dziećmi, Maszą i Miszą, wyjechała w ślad za mężem do Moskwy, na miejscu pozostał Anton z o rok młodszym Iwanem. Mieli ukończyć w Taganrogu szkołę. Wyzwoleni spod ciężkiej ręki ojcowskiej, mogli wreszcie skupić się na nauce. Choć finansowo było bardzo trudno i musieli dawać korepetycje, a dodatkowo wciąż wspomagać rodzinę, posyłając zarobione pieniądze, to jednak byli wolni!

Ojciec w Moskwie nie potrafił się odnaleźć. Pracował za grosze bądź szukał pracy, jak zwykle na rodzinie wyładowując niepowodzenia. Misza wspominał: „Wszystkim nam wypadło gnieździć się w jednym pokoju z małą komóreczką, w której spaliśmy: ja, Aleksander i Mikołaj. Raptowne przejście od południowego pszennego chleba na razowiec podziałało na mnie nader przygnębiająco. Gospodarstwa nie mieliśmy żadnego: to po to, to po tamto trzeba było biegać do sklepiku, i wkrótce zostałem chłopcem na posyłki, a moja jedenastoletnia siostra Masza – praczką, która opierała całą rodzinę. Maleństwo musiało prasować nawet krochmalone koszule ojca i starszych braci”19. Matka dorabiała trochę, szyjąc czy robiąc poprawki krawieckie. Najstarszy Aleksandr publikował niekiedy reportaże w moskiewskich pismach, młodszy Nikołaj, utalentowany rysownik, dla tych pism robił ilustracje. Jednocześnie obaj prowadzili swawolne życie wśród moskiewskiej cyganerii, popadając w alkoholizm i dekadencję.

W niedługim czasie Iwan też zjechał do Moskwy. Był trzecim z czechowowskich synów, który na progu dorosłości wyrwał się spod ojcowskiej kurateli i zaczął prowadzić w wielkim mieście hulaszczy tryb życia. Trudno się dziwić – był to rodzaj odreagowania metod wychowawczych Pawła. Stąd obawa matki, że kiedy zjedzie Antosza, stanie się z nim to samo… Jednocześnie Jewgienia wiedziała, że to jedyny z Czechowów, który „nie podnosi głosu, nie używa rąk i nie leje łez”20. Brat Nikołaj z przekąsem nazywał go „pokornym”.

Dlatego Anton zasypywany był rozpaczliwymi listami. Aleksandr tak pisał do brata: „Matka z każdym dniem gaśnie jak świeca. Siostra także bardzo chora i leży w łóżku. Jestem w rozpaczy, którą, jak myślę, zrozumiesz”21.

W kolejnym liście: „Zjawia się Ma[sza]. »Czego chcesz?« – »Mama płacze i prosi, żebyś jak najprędzej przyszedł. W domu tatuś kłóci się z mamą i mówi, że to jej wina, że ty nie dajesz nam pieniędzy, tylko wydajesz Bóg wie na co«”. Kiedy Sasza przyjeżdża do rodziców, widzi typową scenę w kuchni: zapłakaną matkę, z twarzą umazaną sadzą, i ojca naburmuszonego przy stole. Okazało się, że dopiero co nazwał matkę idiotką.

Pojawił się problem ze szkołą Miszy i Maszy, bo zabrakło pieniędzy na czesne. Najmłodszemu z Czechowów udało się ubłagać dyrektora gimnazjum moskiewskiego, aby przyjął go bezpłatnie na jakiś czas; potem zacznie jego edukację finansować kupiec Gawriłow, u którego ojciec znalazł pracę. W przypadku Maszy sytuacja okazała się trudniejsza. Ale i tu nadeszło wybawienie – znajomy kupiec z Taganrogu opłacił dziewczynie szkołę.

Wszyscy byli przekonani, że Antoszy w Taganrogu jest dużo lepiej. Tym bardziej że chłopak miał poczucie humoru, którym próbował przysłonić koszmary rzeczywistości. Nie każdy to rozumiał. Matka pisała do niego z wyrzutem: „Otrzymaliśmy od ciebie […] dwa listy pełne żarcików, a myśmy wtedy mieli tylko cztery kopiejki i czekaliśmy, czy nie przyślesz pieniędzy na chleb i światło. Bardzo nam przykro, że zapewne w ogóle nam nie wierzycie. Masza nie ma szubki, a ja ciepłych trzewików i obie siedzimy w domu”.

W drugim liście, pełnym błędów: „Ciągle proszę Boga żebyś jak najprędzej przyjechał i tatuś mówi, że i Antosza jak przyjedzie to także zacznie chodzić z wizytami i nie będzie nic robił a Feniczka [siostra matki] spiera się z nim i mówi że jesteś domator i lubisz pracować nie wiem kto ma rację…

Kończ jak najprędzej naukę i przyjeżdżaj proszę jak najprędzej nie mam sił czekać na ciebie wstąp koniecznie na medycynę praca Saszy bardzo nam się nie podoba, przysyła po trochu nasze ikony i tyle jeszcze dodam Antosza jeżeli jesteś pracowity to w Moskwie zawsze znajdziesz pracę i zarobisz.

Tak mi się zdaje że jak przyjedziesz to będzie mi lepiej”.

Tymczasem nastoletni Antosza, pozostawiony w Taganrogu bez jakiejkolwiek pomocy, musiał zajmować się długami rodziców, kontaktować się z wierzycielami, targować się i spieniężyć meble ze sprzedanego domu. Jednocześnie był wzorem dla Maszy i Miszy.

29 lipca 1877 roku tak pisał do najmłodszego brata: „Ojciec i matka są dla mnie jedynymi ludźmi na całej kuli ziemskiej, którym niczego nie byłbym w stanie odmówić. Jeżeli wysoko zajdę, będzie to dziełem ich rąk, to wspaniali ludzie i już sama ich bezgraniczna miłość rodzicielska stawia ich ponad wszelkimi pochwałami, przesłania sobą wszystkie ich wady i braki, które mogły w nich powstać wskutek trudów życia”22.

Po latach Anton będzie powtarzał, że nie może ojcu darować despotyzmu z okresu swego dzieciństwa, a jednak będzie wciąż pamiętać o jego bezgranicznej miłości. I o tym, że przez ojca przemawiało absolutne przekonanie, że wszystko robi dla dobra dzieci.

Trudno Pawłowi odmówić jednego – zrobił wszystko, aby dzieci zdobyły dobre wykształcenie. Największym kosztem, bo wyprawienie na studia do Moskwy Aleksandra i Nikołaja wiązało się z naprawdę dużymi wyrzeczeniami. W domu młodsi chłopcy pobierali nauki francuskiego, a Masza – gry na fortepianie. Pawieł wiedział, że jego dzieci muszą osiągnąć więcej niż właściciel sklepu spożywczo-kolonialnego.

Nowa głowa rodziny

Zbliżał się czas matury. W czerwcu 1878 roku Anton donosi Saszy w liście: „Zmuszony jestem odstawić wszystkie młode damy”. Na co brat odpowiada: „Nie trzeba od razu być wielbicielem kobiet, ale po co się ich pozbywać”. Ta szczerość na tle erotycznym będzie charakterystyczna dla ich korespondencji do samego końca.

Po maturze Anton chciał studiować medycynę. Najlepiej na uniwersytecie w Moskwie. Jego przyjazd jako stypendysty miasta Taganrog w 1879 roku oznaczał dla rodziny zdecydowaną poprawę – pod wieloma względami. Misza wspomina: „Wola Antoniego przemogła. W naszej rodzinie zaczęły padać nie znane dotąd ostre i krótkie uwagi: »To nieprawda«, »Trzeba być sprawiedliwym«, »Nie należy kłamać« itd.”23. Podobnie wspomina Masza: „Antoni stał się żywicielem rodziny. Jego stateczność i zdrowy rozsądek, mimo właściwego mu dowcipu i skłonności do żartów, kazały wszystkim domownikom liczyć się z jego zdaniem… Ojciec, odwiedzając nas, zaczął rozumieć, jakie miejsce zajął Antoni w domu, i stopniowo zrezygnował ze swoich wpływów”24.

Despotyczny do tej pory Pawieł poczuł, że czas jego rządów się kończy, tym bardziej że pomieszkiwał wówczas u kupca Gawriłowa, dla którego pracował, z dala od rodziny. Jeszcze próbował organizować czas najmłodszym dzieciom. Rozpisywał im jakieś rozkłady dnia, z obowiązkowymi modlitwami i uczestnictwem w liturgii, w formie regulaminu, który powiesił w domu na ścianie z zastrzeżeniem, że niestosowanie się do niego grozi karami cielesnymi, „podczas których krzyk jest zabroniony”25. Ale tak naprawdę przemoc domowa się skończyła. Z dnia na dzień głową rodziny stawał się student medycyny, dziewiętnastoletni Anton.

Na początek zdjął ze ściany ojcowski regulamin. A pewnego dnia uroczyście oznajmił matce: „No, mamusiu, od dzisiaj ja sam będę opłacał szkołę Maszy!”26. Strofował niesfornych braci. Aleksandrowi pisał: „»Być pijanym« nie oznacza prawa do srania innym na głowę”27.

Zarabiał już piórem. Idąc w ślady starszych braci, zaczął pisywać do tych samych gazet moskiewskich. Zadebiutował 9 marca 1880 roku w „Koniku Polnym” opowiadaniem List obywatela ziemskiego znad Donu, w którym parodiował pompatyczny styl listów ojca i wuja Mitrofana.

„Zacząłem drukować, mając lat dziewiętnaście – będzie wspominać. – Kiedy mój zarobek literacki osiągnął dwadzieścia rubli, poczułem satysfakcję; potem zacząłem zarabiać pięćdziesiąt rubli, potem siedemdziesiąt pięć – to już był luksus”28.

„Podziwu godne było, jak wydajnie pracował – notuje siostra pisarza. – Staraliśmy się wszyscy mu pomóc, jak kto potrafił. Ja i matka dbałyśmy o jego odzież, gotowałyśmy jego ulubione potrawy”.

Wnet cała rodzina z sutereny przeniosła się do pięciopokojowego mieszkania. Życie Czechowów zmieniło się diametralnie. Stać ich było również na wakacyjne wyjazdy do Babkina – wsi położonej nieopodal Woskriesienska.

W 1885 roku Anton, już jako lekarz dyplomowany, pisał do wuja Mitrofana: „Majątku, rzecz jasna, jeszcze się nie dorobiłem i dorobię nieprędko, ale żyję niezgorzej i niczego mi nie brakuje. Jeśli będę zdrów i cały, sytuacja materialna rodziny zapewniona. Kupiłem nowe meble i porządne pianino, trzymam dwie służące, urządzam małe wieczorki muzyczne, na których gra się i śpiewa… Długów nie mam, daję sobie radę bez tego. Do niedawna braliśmy prowiant (mięso i inną żywność) na kredyt, ja jednak z tym skończyłem i teraz kupujemy wszystko za gotówkę. […] Mamusia cieszy się dobrym zdrowiem, ale jak dawniej z jej pokoju dobiegają utyskiwania. Jednak nawet i ona, wiecznie utyskująca, zaczyna przyznawać, że w Taganrogu żyliśmy nie tak, jak w Moskwie. Nikt jej nie liczy wydatków, nikt w domu nie choruje… Choć nie ma zbytku, nie ma też niedostatku”29.

A kto wciąż był dla niego najważniejszy?

Tak wspomina Władimir Niemirowicz-Danczenko[7]: „Miał liczną rodzinę: ojca, matkę, czterech braci i siostrę. Odniosłem wrażenie, że jego stosunek do nich był rozmaity – jednych kochał więcej, innych mniej. Do pierwszych należała matka, dwóch braci [prawdopodobnie chodzi o Iwana i Michaiła] i siostra, do drugich ojciec i dwóch pozostałych braci. […] Ale do matki miał stosunek jak najtkliwszy. Jego troskliwość dochodziła do tego, że dokądkolwiek wyjeżdżał, pisywał do niej co dzień choć parę wierszy. To mu nie przeszkadzało żartować z jej religijności. Pytał na przykład znienacka:

– Mamo, a czy mnisi noszą kalesony?

– Ach, znowu! Antosza zawsze powie coś takiego, że… – mówiła łagodnym, miłym, niskim głosem, bardzo cicho.

I cała była cicha, łagodna, niezwykle miła”30.

Żywot kota Fiodora Timofiejewicza

Metaforycznie dzieciństwo i młodość Antona Czechowa można podsumować historią kota Fiodora Timofiejewicza.

Pewnego dnia Sasza znalazł w publicznej toalecie biednego kotka, którego przyniósł do domu. Otrzymał imię Fiodor Timofiejewicz i stał się z czasem dorodnym kocurem. Kiedy siadywał na kolanach Antona, ten powtarzał: „I kto by pomyślał, że z kibla wyjdzie taki geniusz”31. Jak sugeruje biograf Czechowa, Donald Rayfield, równie dobrze mógłby użyć tego porównania wobec siebie i braci.

Jako głowa rodziny poczuwał się do odpowiedzialności na wszystkich poziomach. Moralnym także. Dlatego strofował niesfornych braci, którzy pili i wikłali się w dziwne, nieszczęśliwe związki. W 1886 roku pisał do Koli, tłumacząc mu, jakie obowiązki ciążą na artystach: „Najważniejsza dla nich jest estetyka – podkreślał. – Nie mogą sypiać w ubraniu, widzieć na ścianie szpary z pluskwami, oddychać zatrutym powietrzem, chodzić po zaplutej podłodze, żłopać naftę z lampy. Oni starają się zapanować nad swoim instynktem seksualnym. Spać z kobietą, dyszeć jej w usta, słuchać, jak sika, znosić jej logikę, nie odchodzić od niej nawet na krok – i po co to wszystko! […] Artyści od kobiety nie oczekują łóżka ani końskiego potu, dźwięku oddawania moczu ani inteligencji wyrażającej się w wiecznie udawanej ciąży i ciągłych kłamstwach. Im, szczególnie artystom, potrzeba kobiecej świeżości, elegancji, człowieczeństwa, zdolności bycia nie dziurą, ale matką… Nie załamują się pod wpływem wódki, nie niuchają po szafkach, bo wiedzą, że nie są świniami”.

Z Saszą było jeszcze gorzej. Jego pierwsza żona Anna miała dzieci z poprzedniego małżeństwa i z Aleksandrem kolejną trójkę. Czechowowie, szczególnie religijni rodzice, nigdy do końca jej nie zaakceptowali, bo nie mogła mieć z ich synem ślubu cerkiewnego. Była śmiertelnie chora na gruźlicę wątroby, na dodatek ich córeczka zmarła – co wpędziło Saszę w jeszcze większy alkoholizm. Żona wciąż oskarżała go o zdradę, zwłaszcza w ostatniej fazie swojej choroby. Miewała omamy i szukała niekiedy kochanek w szafkach lub pod swoim łóżkiem. Związek brata posłuży później Antonowi do opisania relacji małżeńskich w sztuce Iwanow. Pisarz, przebywając u Saszy w Petersburgu, pisał do najbliższych: „Brud, smród, płacz, kłamstwo; wystarczy pożyć z nimi tydzień, aby oszaleć i poczuć się brudnym niczym kuchenna szmata”.

Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży.

Przypisy końcowe

Wstęp

1 A. Czechow, O miłości, przeł. J. Iwaszkiewicz [w:] Królowa pocałunków. Opowiadania o miłości, wyb. R. Śliwowski, Warszawa 1975.

2 Zob. D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, pier. O. Makarowa, Moskwa 2014. Jeśli nie zaznaczono inaczej, cytaty podano w przekładzie autorki.

3 A. Czechow, Płatonow. Komedia w 4 aktach (5 obrazach), przeł. A. Tarn [w:] tegoż, Wybór dramatów, oprac. R. Śliwowski, Wrocław 1979.

4 Tenże, Ariadna, przeł. M. Mongirdowa [w:] tegoż, Dzieła, t. 8: Opowiadania i opowieści. 1893–1895, Warszawa 1959.

Rodzina, czyli despotyzm i kłamstwo

5 A. Czechow, Z lat dziecinnych A. Czechowa [w:] Czechow we wspomnieniach swoich współczesnych, przeł. S. Bądkowska i S. Podhorska-Okołów, Warszawa 1960.

6 Tu i dalej za: W. Jermiłow, Antoni Czechow. 1860–1904, przeł. M. Aszer, Warszawa 1954.

7 A. Czechow, Z lat dziecinnych A. Czechowa, dz. cyt.

8 Tu i dalej za: I. Bunin, O Czechowie, przeł. J. Szokalski, Bydgoszcz 2011.

9 D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, pier. O. Makarowa, Moskwa 2014.

10 I. Bunin, O Czechowie, dz. cyt.

11 A. Czechow, Listy, t. 1, przeł. N. Gałczyńska i A. Sarachanowa, wyb., red. i wstęp N. Modzelewska, Kraków 1988.

12 W. Jermiłow, Antoni Czechow, dz. cyt.

13 A. Czechow, Trzy lata, przeł. N. Gałczyńska [w:] tegoż, Dzieła, t. 8: Opowiadania i opowieści. 1893–1895, Warszawa 1959.

14 Tu i dalej za: A. Czechow, Z lat dziecinnych…, dz. cyt.

15 W. Jermiłow, Antoni Czechow, dz. cyt.

16 A. Czechow, Listy, t. 1, dz. cyt.

17 A. Czechow, Z lat dziecinnych…, dz. cyt.

18 Tu i dalej za: A. Czechow, Człowiek w futerale, przeł. J. Wyszomirski [w:] tegoż, Opowiadania, wyb. A. Pomorski, Warszawa 2006.

19 M. Czechow, Antoni Czechow na wakacjach [w:] Czechow we wspomnieniach swoich współczesnych, dz. cyt.

20 Tu i dalej za: D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, dz. cyt.

21 Tu i dalej za: W. Jermiłow, Antoni Czechow, dz. cyt.

22 I. Bunin, O Czechowie, dz. cyt.

23 W. Jermiłow, Antoni Czechow, dz. cyt.

24 N. Modzelewska, Pisarz i miłość. Dostojewski, Czechow, Warszawa 1975.

25 D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, dz. cyt.

26 T. Szczepkina-Kupiernik, O Czechowie [w:] Czechow we wspomnieniach swoich współczesnych, dz. cyt.

27 D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, dz. cyt.

28 Tu i dalej za: N. Modzelewska, Pisarz i miłość, dz. cyt.

29 A. Czechow, Listy, t. 1, dz. cyt.

30 W. Niemirowicz-Danczenko, Czechow [w:] Czechow we wspomnieniach swoich współczesnych, dz. cyt.

31 Tu i dalej za: D. Rayfield, Żyzń Antona Czechowa, dz. cyt.

Przypisy

[1] W całej publikacji daty dzienne sprzed 1918 roku podawane są według starego stylu, tzn. według kalendarza juliańskiego. Przyjęty na Zachodzie kalendarz gregoriański wyprzedzał juliański o dwanaście dni w wieku XIX i o trzynaście dni w wieku XX.

[2] W Rosji carskiej przynależność do gildii warunkowały poziom dochodów i wysokość płaconych podatków. Do pierwszej gildii należeli najbogatsi kupcy, do drugiej – średniozamożni, do trzeciej – ci z najniższymi dochodami.

[3] Władimir Czertkow (1854–1936) – arystokrata, oficer, bliski współpracownik Lwa Tołstoja i głosiciel jego filozofii, zwłaszcza pośród chłopstwa w majątku swego ojca.

[4]Domostroj – kodeks prawno-obyczajowy, powstały z początkiem XVI wieku. Składa się z trzech części, z czego w drugiej, O strojenii mirskom [O budowie świata],wyłożone zostały nauki na temat współżycia z żoną, dziećmi oraz innymi domownikami. Są na przykład takie zalecenia: „[Jeśli] zobaczy mąż, że nie ma porządku u żony, […] niech umie żonie swojej udzielać nauki wszelkim słowem i uczyć ją. Jeżeli słucha i wedle tego wszystko czyni, należy ją miłować i okazywać łaskawość”. A jeśli nie – „wychłostać kańczugiem wedle winy; oćwiczyć zaś nie przy ludziach, lecz na samotności: pouczyć, rzec dobre słowo i pożałować”. Jednakże „za żadną winę nie bić ani po uchu, ani po oczach; nie uderzać pod serce kułakiem, nie szturchać kijem, nie bić niczym żelaznym ani drewnianym”, bo mogą z tego wyniknąć takie nieszczęścia jak ślepota i głuchota, „a u kobiet brzemiennych uszkodzenie płodu w łonie”. Dlatego uprzedzano: „Bić należy ostrożnie kańczugiem: rozważnie i boleśnie, straszno i zdrowo” (Literatura staroruska. Wiek XI–XVII. Antologia. Teksty, oprac. W. Jakubowski, R. Łużny, Warszawa 1971).

[5] Dmitrij Tołstoj (1823–1889) – arystokrata, polityk, członek Dumy Państwowej, oberprokurator Synodu, kolejno minister oświaty i spraw wewnętrznych.

[6] Wieść rodzinna niosła, że w archiwum domowym Dzierżyńskich zachowała się klasówka Antona Czechowa. Nigdy jej jednak nie odnaleziono.

[7] Władimir Niemirowicz-Danczenko (1858–1943) – reżyser, pedagog teatralny, współtwórca Moskiewskiego Teatru Artystycznego, działającego od 1898 roku.

WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Wydawnictwo Czarne

@wydawnictwoczarne

Sekretariat i dział sprzedaży:

ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

Dział promocji:

ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa

tel. +48 22 621 10 48

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]

Wołowiec 2020

Wydanie I