Jak wygrać życie - Alicja Chybicka, Edyta Brzozowska - ebook

Jak wygrać życie ebook

Alicja Chybicka, Edyta Brzozowska

4,4

Opis

Można się pokłócić, potem się pogodzić. Można zbudować dom i go zburzyć. Ale nic, nikt i nigdy nie cofnie człowieka, który znalazł się po drugiej stronie życia. To jest powód, żeby z całych sił walczyć o każde ludzkie istnienie mówi profesor Alicja Chybicka, onkolog dziecięcy, hematolog, pediatra, immunolog, specjalista medycyny paliatywnej.

Trudno policzyć, ile dzieci wyleczyła z ciężkich, śmiertelnie groźnych chorób nowotworowych. Niektóre z nich miały zaledwie kilkanaście procent na przeżycie. Dziś studiują, pracują, nagrywają teledyski, jeżdżą konno. I chcą być onkologami.

Ta książka wyjaśnia, dlaczego szanse leczenia chorób nowotworowych u dzieci były bardzo niskie i jakie przełomy w medycynie zaczęły odwracać ten trend.

To również opowieści pacjentów, którzy dają świadectwo tego, że dzięki nadziei i determinacji walkę z rakiem można wygrać.

Chciałabym z wysokości ośmiotysięcznika zobaczyć świat, w którym już nigdy żadne dziecko nie zachoruje na nowotwór. W którym my, lekarze onkolodzy dziecięcy, już nie będziemy potrzebni.

Prowadzę wojnę z panem Bogiem o każde ludzkie istnienie po to, by mogło pozostać na tym świecie jak najdłużej.

prof. Alicja Chybicka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 154

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (17 ocen)
10
3
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Re­dak­cja: Mar­ta Brat­kow­ska, Zo­fia Sie­wak-Soj­ka
Ko­rek­ta: Ka­ta­rzy­na Zio­ła-Ze­mczak
Pro­jekt okład­ki: Ar­tur Kru­to­wicz
Pro­jekt gra­ficz­ny ma­kie­ty: Iza­be­la Kruź­lak
Skład: www.pa­ge­graph.pl
Fo­to­gra­fia okład­ko­wa: Adam Za­drzy­wil­ski
Fo­to­gra­fie: ar­chi­wum prof. Ali­cji Chy­bic­kiej (poza wy­mie­nio­ny­mi da­lej), ar­chi­wum Jac­ka Krzysz­kow­skie­go (s. 40, ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 4–5), ar­chi­wum Na­ta­lii Gaj­dy (s. 168, ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 8), ar­chi­wum Uni­wer­sy­te­tu Me­dycz­ne­go we Wro­cła­wiu (ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 1, s. 8, góra), ar­chi­wum Pio­tra Misz­czy­ka (ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 1, góra), ar­chi­wum Pa­try­ka Żyw­czy­ka (ko­lo­ro­wa wkład­ka, nr 1, s. 8, dół), ar­chi­wum „Przy­ląd­ka Na­dziei" (ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 1, dół), ar­chi­wum Edy­ty Brzo­zow­skiej (bio­gram na skrzy­deł­ku okład­ki, ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 6, dół), ar­chi­wum Mar­ty Za­ko­wicz (ko­lo­ro­wa wkład­ka nr 2, s. 6, góra), Kor­ne­lia Gło­wac­ka-Wolf/Agen­cja Ga­ze­ta (bio­gram prof. Ali­cji Chy­bic­kiej na skrzy­deł­ku okład­ki)
Gra­fi­ki: Shut­ter­stock
Re­dak­tor pro­wa­dzą­cy: Ro­man Ksią­żek
Re­dak­tor pro­jek­tu: Agniesz­ka Fi­las
© Co­py­ri­ght by Ali­cja Chy­bic­ka © Co­py­ri­ght by Edy­ta Brzo­zow­ska © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal
Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej książ­ki nie może być po­wie­la­na lub prze­ka­zy­wa­na w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy, z wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­men­ty tek­stu.
Biel­sko-Bia­ła 2020
Wy­daw­nic­two Pas­cal sp. z o.o. ul. Za­po­ra 25 43-382 Biel­sko-Bia­ła tel. 338282828, fax 338282829pas­cal@pas­cal.plwww.pas­cal.pl
ISBN 978-83-8103-701-3
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

WSTĘP

.

Książ­ka Jak wy­grać ży­cie po­wsta­wa­ła od grud­nia 2019 roku.

Ten mie­siąc to za­wsze we wro­cław­skiej Kli­ni­ce Trans­plan­ta­cji Szpi­ku, On­ko­lo­gii i He­ma­to­lo­gii Dzie­cię­cej Po­nadre­gio­nal­ne­go Cen­trum On­ko­lo­gii Dzie­cię­cej, czy­li w „Przy­ląd­ku Na­dziei”, czas nie­zwy­kły. Mali pa­cjen­ci wie­dzą, że do­sta­ną pre­zen­ty od Świę­te­go Mi­ko­ła­ja i na Boże Na­ro­dze­nie, więc cze­ka­ją na nie pod­eks­cy­to­wa­ni.

Nie ina­czej było i w tym roku. Co­dzien­nie coś się dzia­ło. Wo­lon­ta­riu­sze or­ga­ni­zo­wa­li zbiór­ki za­ba­wek, plu­sza­ków, ksią­że­czek i gier. Stra­ża­cy prze­bra­ni za Mi­ko­ła­jów wspi­na­li się do okien szpi­tal­nych sal, żeby wrę­czyć ma­lu­chom wor­ki z pre­zen­ta­mi. A dzie­cia­ki sta­ły z no­ska­mi przy­le­pio­ny­mi do szyb i nie­cier­pli­wie cze­ka­ły na te po­dar­ki.

In­ne­go dnia na spo­tka­nie z ma­ły­mi pa­cjen­ta­mi przy­je­chał słyn­ny pił­karz re­pre­zen­ta­cji Pol­ski – Krzysz­tof Pią­tek. On i jego żona Pau­li­na, któ­ra w dzie­ciń­stwie była pa­cjent­ką kli­ni­ki, przy­wieź­li ko­szul­ki z au­to­gra­fem spor­tow­ca i na­pi­sem „il Pi­sto­le­ro”, czy­li „re­wol­we­ro­wiec”. Ten pseu­do­nim wy­my­śli­li ów­cze­sne­mu bram­ko­strzel­ne­mu na­past­ni­ko­wi Ge­noi wło­scy dzien­ni­ka­rze, a sam Pią­tek był z nie­go bar­dzo dum­ny. Ko­szul­ki tra­fi­ły na li­cy­ta­cję, a do­chód z ich sprze­da­ży prze­zna­czo­no na po­moc w le­cze­niu i opie­ce nad pa­cjen­ta­mi „Przy­ląd­ka”. Po­tem obo­je za­mie­ści­li wpi­sy w swo­ich me­diach spo­łecz­no­ścio­wych. Krzysz­tof Pią­tek za­no­to­wał: „Gdy uśmiech na twa­rzach dzie­ci wy­ra­ża wię­cej niż ty­siąc słów!”. Do­dał też kil­ka zdjęć ze spo­tka­nia z ma­ły­mi fa­na­mi.

Da­ria Lip­ka, któ­ra po­dob­nie jak Pau­li­na Pią­tek tak­że była pa­cjent­ką kli­ni­ki, ra­zem z tatą Mi­ro­sła­wem – ar­ty­stą cyr­ko­wym – zor­ga­ni­zo­wa­li w „Przy­ląd­ku” bal kar­na­wa­ło­wy. Wszyst­ko po to, aby cho­re dzie­cia­ki choć na chwi­lę za­po­mnia­ły o bólu, trud­nych chwi­lach wal­ki z no­wo­two­ra­mi.

Kry­zys przy­szedł z po­cząt­kiem mar­ca, kie­dy w Pol­sce stwier­dzo­no pierw­szy przy­pa­dek za­cho­ro­wa­nia na ostrą za­kaź­ną cho­ro­bę ukła­du od­de­cho­we­go CO­VID-19 wy­wo­ły­wa­ną przez ko­ro­na­wi­ru­sa SARS-CoV-2.

Od po­ło­wy mar­ca za­czął obo­wią­zy­wać u nas stan za­gro­że­nia epi­de­micz­ne­go, więc tak­że „Przy­lą­dek Na­dziei” z ko­niecz­no­ści mu­siał stać się nie­do­stęp­ną dla groź­ne­go wi­ru­sa twier­dzą.

W kli­ni­ce wpro­wa­dzo­no su­ro­wy re­żim sa­ni­tar­ny: dziec­ku mógł to­wa­rzy­szyć tyl­ko je­den ro­dzic, przy każ­dym wej­ściu peł­nił dy­żur żoł­nierz, któ­ry bez­do­ty­ko­wym ter­mo­me­trem ba­dał tem­pe­ra­tu­rę każ­dej oso­bie z per­so­ne­lu me­dycz­ne­go. Nie mo­gły się od­by­wać żad­ne spo­tka­nia, a pacz­ki z pro­duk­ta­mi nie­zbęd­ny­mi dla dzie­ci i ro­dzi­ców mu­sia­ły być pod­da­wa­ne de­zyn­fek­cji.

Ze­spół le­ka­rzy kli­ni­ki przy ul. Ho­ene-Wroń­skie­go. Lata 70. ubie­głe­go wie­ku

Spo­tka­nie wiel­ka­noc­ne w kli­ni­ce przy ul. Buj­wi­da. Lata 90. ubie­głe­go wie­ku

Szpi­tal­ny per­so­nel pra­co­wał w ochron­nych far­tu­chach, ma­secz­kach, przy­łbi­cach i jed­no­ra­zo­wych rę­ka­wicz­kach.

Ży­cie co­dzien­ne „Przy­ląd­ka” w cza­sach pan­de­mii sta­ło się jesz­cze trud­niej­sze, bo z po­wo­du izo­la­cji dzie­ci po­zba­wio­ne zo­sta­ły tra­dy­cyj­nych przy­ląd­ko­wych atrak­cji. Mimo to na nudę na­rze­kać nie mo­gły. W mnó­stwie im­prez uczest­ni­czy­ły w sys­te­mie on-line, zgod­nie z ha­słem #zo­stanw­sa­li. Było też pusz­cza­nie my­dla­nych ba­niek, śpie­wa­nie, czy­ta­nie ba­jek.

Mimo sza­le­ją­ce­go w Pol­sce i na świe­cie ko­ro­na­wi­ru­sa, szpi­tal w cza­sie pan­de­mii funk­cjo­no­wał i przyj­mo­wał no­wych pa­cjen­tów, bo prze­cież odło­żyć le­cze­nia cho­rych on­ko­lo­gicz­nie dzie­ci nie spo­sób.

Nie­ste­ty, pod­stęp­ny wi­rus prze­do­stał się poza mury „Przy­ląd­ka Na­dziei”. Stwier­dzo­no go u ma­łej, 9-let­niej Hani cho­rej na bia­łacz­kę. Była sku­tecz­nie le­czo­na, lecz je­sie­nią ubie­głe­go roku na­stą­pił na­wrót cho­ro­by. Le­ka­rze zde­cy­do­wa­li, że ko­niecz­ny bę­dzie prze­szczep. Przy­go­to­wy­wa­li dziew­czyn­kę do trans­plan­ta­cji przez ra­dio- i che­mio­te­ra­pię, a ko­mór­ki krwio­twór­cze po­bra­no dla niej z krwi ob­wo­do­wej daw­cy w Niem­czech.

Nie­miec­ki ku­rier do­star­czył pre­pa­rat do punk­tu gra­nicz­ne­go w Słu­bi­cach – je­dy­ne­go, przez któ­ry moż­na było prze­ka­zy­wać ma­te­riał bio­lo­gicz­ny nie­zbęd­ny dla ra­to­wa­nia ludz­kie­go ży­cia. Ze Słu­bic prze­sył­kę ode­brał pol­ski ku­rier współ­pra­cu­ją­cy z „Przy­ląd­kiem” i 26 mar­ca Ha­nia zo­sta­ła pod­da­na prze­szcze­po­wi.

W siód­mej do­bie po za­bie­gu u dziew­czyn­ki wy­stą­pi­ły ob­ja­wy su­ge­ru­ją­ce obec­ność SARS-CoV-2. Mia­ła ty­po­we dla ko­ro­na­wi­ru­sa ob­ja­wy: ka­szel, go­rącz­ka, pro­ble­my z od­dy­cha­niem. Kie­dy Hani po­bra­no wy­maz do te­stów, oka­za­ło się, że dały wy­nik po­zy­tyw­ny.

Dziew­czyn­kę umiesz­czo­no w spe­cjal­nej, „co­vi­do­wej” sali, do któ­rej wstęp mie­li tyl­ko le­ka­rze i pie­lę­gniar­ki po­da­ją­cy spe­cja­li­stycz­ne leki. Wszy­scy prze­kra­cza­ją­cy próg izo­lat­ki mu­sie­li mieć spe­cjal­ne ste­ryl­ne kom­bi­ne­zo­ny, rę­ka­wi­ce, ma­ski i przy­łbi­ce. Wszyst­ko po to, żeby za­po­biec roz­prze­strze­nia­niu się wi­ru­sa.

Sy­tu­acja wy­da­wa­ła się dra­ma­tycz­na, gdyż w bar­dzo trud­nym po trans­plan­ta­cji okre­sie Ha­nia była „wy­ze­ro­wa­na”, czy­li cał­ko­wi­cie po­zba­wio­na od­por­no­ści. Tę po prze­szcze­pie jej or­ga­nizm miał do­pie­ro zbu­do­wać.

Dziew­czyn­ka szczę­śli­wie po­ra­dzi­ła so­bie z ko­ro­na­wi­ru­sem. Ko­lej­ne dwa te­sty dały wy­nik ne­ga­tyw­ny.

Wła­śnie wte­dy opie­ku­ją­cy się Ha­nią prof. Krzysz­tof Kał­wak, pe­dia­tra, im­mu­no­log i trans­plan­to­log, umie­ścił ra­do­sny, wręcz trium­fal­ny, wpis na Fa­ce­bo­oku:

„Na­sza słod­ka mała pa­cjent­ka od­no­wio­na po prze­szcze­pie i na do­da­tek już po dwóch ujem­nych ba­da­niach w kie­run­ku SARS-CoV-2! Zgod­nie z za­le­ce­niem spe­cja­li­stów cho­rób za­kaź­nych, wcho­dzę jesz­cze do niej w peł­nym rynsz­tun­ku pro­sto z NASA. Może nie­ba­wem bę­dzie­my mo­gli zlu­zo­wać tro­chę re­żim sa­ni­tar­ny, ale strze­żo­ne­go... Ach, za­po­mnia­łem do­dać, że uzy­ska­łem zgo­dę Mamy dziew­czyn­ki na pre­zen­ta­cję uśmie­chu cór­ki na FB. Mo­je­go uśmie­chu nie spo­sób zi­den­ty­fi­ko­wać, ale jest rów­nie sze­ro­ki. Dzię­ki za­an­ga­żo­wa­niu ca­łe­go ze­spo­łu wy­gry­wa­my bi­twę z ko­ro­na­wi­ru­sem. Woj­nę też wy­gra­my, ale mu­si­my być cier­pli­wi”.

Me­dy­cy nie wy­klu­cza­ją, że w przy­pad­ku Hani sta­ło się tak nie tyl­ko dzię­ki le­kom, ale tak­że na sku­tek prze­szcze­pie­nia ko­mó­rek krwio­twór­czych.

Choć za­gad­ką wciąż po­zo­sta­je, od kogo i w jaki spo­sób mała pa­cjent­ka za­ra­zi­ła się SARS-CoV-2, to naj­waż­niej­sze, że szczę­śli­wie wra­ca do zdro­wia.

Pan­de­mia ko­ro­na­wi­ru­sa to nie pierw­sza kry­zy­so­wa sy­tu­acja w Kli­ni­ce Trans­plan­ta­cji Szpi­ku, On­ko­lo­gii i He­ma­to­lo­gii Dzie­cię­cej, dziś na­zy­wa­nej „Przy­ląd­kiem Na­dziei”.

Za­krę­tów w hi­sto­rii po­wsta­nia tej pla­ców­ki jest o wie­le wię­cej, a każ­dy etap jej ist­nie­nia od na­ro­dzin jesz­cze w la­tach 70. ze­szłe­go wie­ku do dziś wy­peł­nio­ny jest po­je­dyn­czy­mi roz­dzia­ła­mi wy­le­czeń, nie­mal cu­dow­nych ozdro­wień dzie­ci, o któ­rych są­dzo­no, że w ich przy­pad­ku ro­ko­wa­nia są bez­na­dziej­ne.

Jed­nak opo­wieść o „Przy­ląd­ku” to nie baj­ka. Tu nie wszyst­kie za­koń­cze­nia są szczę­śli­we. Zda­rza­ją się tak­że dra­ma­tycz­ne odej­ścia dziel­nych ma­łych pa­cjen­tów, któ­rzy do ostat­nie­go tchnie­nia wal­czy­li o ży­cie. Tak jak Pio­trek „Misz­czu” Misz­czyk – za­pa­lo­ny mo­de­larz i spor­to­wiec. Miał za­le­d­wie 12 lat, gdy za­cho­ro­wał na raka ko­ści. I choć sta­rał się ze wszyst­kich sił no­wo­twór po­ko­nać, jed­nak nie dał rady. Od­szedł po czte­ro­let­nich zma­ga­niach. Ali­na, mama „Misz­cza”, na­pi­sa­ła o swo­im przed­wcze­śnie zmar­łym synu książ­kę. Na­ma­wia­li ją do tego i przy­ja­cie­le, i le­ka­rze. Mó­wi­li: „Pani musi na­pi­sać wspo­mnie­nie o Piotr­ku, o jego opty­mi­zmie, o zma­ga­niach z cho­ro­bą i ogrom­nej pa­sji da­ją­cej siłę do wal­ki o ży­cie”. Zro­bi­ła to dla sie­bie, bo opo­wieść o syn­ku po­mo­gła jej prze­trwać ża­ło­bę, i dla in­nych, po­nie­waż pa­mięć o nim, o jego co­dzien­nym bo­ha­ter­stwie przy­no­si in­nym dzie­cia­kom otu­chę i mimo wszyst­ko nie­sie na­dzie­ję, że je­śli się nie pod­da­dzą, mogą wy­grać z cho­ro­bą.

Jak wy­grać ży­cie jest opo­wie­ścią nie tyl­ko o dziel­nych, ma­łych pa­cjen­tach i le­ka­rzach ra­tu­ją­cych ich ży­cie. To przede wszyst­kim pró­ba spi­sa­nia hi­sto­rii pol­skiej on­ko­lo­gii i he­ma­to­lo­gii dzie­cię­cej. Była moż­li­wa dzię­ki wie­lo­go­dzin­nym roz­mo­wom z prof. Ali­cją Chy­bic­ką – nie­zwy­kłą ko­bie­tą, dzię­ki któ­rej po­wstał „Przy­lą­dek Na­dziei”. Dziś jed­na z naj­no­wo­cze­śniej­szych kli­nik dzie­cię­cych w Eu­ro­pie i na świe­cie. To pani pro­fe­sor – na­zy­wa­na w śro­do­wi­sku „Że­la­zną Ali­cją” – i jej dzie­ło są głów­ny­mi bo­ha­te­ra­mi tej książ­ki.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu peł­nej wer­sji książ­ki