Korona Plantagenetów. Rebelia synów Henryka II - Nick Barratt - ebook

Korona Plantagenetów. Rebelia synów Henryka II ebook

Nick Barratt

0,0

Opis

Henryk II i jego ambitni synowie – Henryk Młody Król, Ryszard Lwie Serce, Godfryd Plantagenet i Jan bez Ziemi – zapisali się w historii jako ludzie gwałtowni i bezwzględni, byłoby jednak błędem kreślenie ich portretu w uproszczony sposób, jako okrutników, ponieważ łączyli zawziętość i wojenne męstwo z talentem administracyjnym, często graniczącym z geniuszem.

Historia niespokojnych królów jest tragiczną opowieścią o upadku rodu Andegawenów. Wpływ tego wydarzenia na dzieje Europy był ogromny. Zaistniały bowiem warunki umożliwiające powstanie Francji jako państwa narodowego, zapoczątkowana została trwająca setki lat wrogość między Anglią a Francją i ukształtowały się granice Francji z niemieckimi terytoriami podległymi Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu.Henryk II stworzył podstawy pod współczesne scentralizowane i biurokratyczne państwo, które jego ambitni synowie napięli do granic wytrzymałości.

Jeden ród, sześć dekad. Niezwykli ludzie, którzy żyli i umierali przeszło osiem wieków temu, a których wpływ jest widoczny do dzisiaj.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 400

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:The Restless Kings: Henry II, His Sons and the Wars for the Plantagenet Crown

Copyright © 2018 by Nick Barratt

First published 2018

Wszystkie prawa zastrzeżone. Poza uczciwym, osobistym korzystaniem w celu nauki, badań, analizy albo oceny, przewidzianym w Ustawie o Prawach Autorskich, Projektowych i Patentowych z 1988 r., żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana w bazach danych ani transmitowana w żadnej postaci ani żadnymi środkami przekazu – elektronicznie, elektrycznie, chemicznie, mechanicznie, optycznie, przez fotokopie ani w żaden inny sposób – bez uprzedniej, pisemnej zgody właściciela praw autorskich.

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Astra s.c. Kraków 2019

Przekład: Tomasz Ładoń

Przygotowanie edycji: Jacek Małkowski

Redakcja: Barbara Faron

Redaktor prowadzący: Aleksandra Marczuk

Ilustracja na okładce: shutterstock.com/aleksm

Wydanie I Kraków 2019

ISBN 978-83-66625-07-5

Wydawnictwo Astra 31-026 Kraków ul. Radziwiłłowska 26/2 tel. 12 292 07 30

www.wydawnictwo-astra.plwww.facebook.com/[email protected]

Prowadzimy sprzedaż wysyłkowąwww.wydawnictwo-astra.pl

Mojej żonie i córkom – królowej i księżniczkom

Tablica genealogiczna – Andegawenowie i Kapetyngowie

Terytoria, nad którymi panował Henryk II i jego rodzina

Przedmowa

Jestem zawodowym historykiem mediewistą – mój doktorat dotyczył finansów państwowych i polityki fiskalnej w XIII wieku – i średniowiecze zawsze mnie fascynowało, zwłaszcza pisanie o instytucjach finansowych utworzonych w celu wspierania kontynentalnych ambicji Henryka II i jego rodziny. Jednakże w toku kariery zboczyłem na niezwykłe i interesujące ścieżki, biorąc udział w różnych projektach telewizyjnych, skupiających się na poszukiwaniu przodków wielkich sław. Pokazało to, jak istotne znaczenie miały w dziejach związki rodzinne. Nigdzie nie uderzyły one w siebie z taką siłą, jak stało się to pod koniec XII i na początku XIII wieku.

Niniejsza książka nie powstałaby bez pomocy kilku szczególnych osób. Pierwsze słowa podziękowań kieruję do Dana Jonesa, który w 2014 roku uprzejmie zaprosił mnie na przyjęcie z okazji wydania swojej nadzwyczajnej książki The Hollow Crown, gdzie poznałem jego wydawcę Waltera Donohue’a. Jemu właśnie składam kolejne podziękowania – za wiarę w to, że potrafię w nowy sposób spojrzeć na wydarzenia z przełomu XII i XIII wieku i za przekonanie kolegów z wydawnictwa Faber, że podjęta przeze mnie historia warta jest opowiedzenia. Dziękuję mojej agentce Heather Holden Brown i jej zespołowi, za sprawą których pomysł udało się urzeczywistnić. I w końcu najgłębsze wyrazy wdzięczności kieruję do mojej rodziny, niesfornych dzieciaków: Elizabeth, Charlotte, Chloe, Alice i Matildy (która w wieku trzech lat jest tak samo wyniosła i pewna siebie jak jej imienniczka cesarzowa), a nade wszystko do mojej żony Lydii, która jest dla mnie nieustającą inspiracją.

Wprowadzenie

Na malowidle widniał orzeł, na którym przysiadły cztery orlęta. Dwa spoczęły na jego skrzydłach – po jednym na każdym – trzeci uczepił się grzbietu i szarpał go dziobem i pazurami, a czwarty, nie mniejszy od pozostałych, siadł na szyi rodzica i wyczekiwał chwili, by móc wydziobać mu oczy. Gdy kilku bliskich przyjaciół zapytało króla o znaczenie obrazu, ten odpowiedział: „cztery orlęta to moi synowie, którzy nie przestaną prześladować mnie aż do śmierci. A najmłodszy, którego teraz z taką czułością przytulam, pewnego dnia zrani mnie boleśniej i niebezpieczniej od pozostałych”.

– Gerald z Walii

Autorem tekstu jest dwunastowieczny kronikarz Gerald z Walii, którego złowieszcze słowa okazały się szokująco prorocze. Czwartego lipca 1189 roku Henryk II, król Anglii, książę Normandii, Akwitanii, hrabia Andegawenii, pan Irlandii i być może najpotężniejszy człowiek w zachodniej Europie, został zmuszony do podpisania warunków upokarzającego pokoju ze swoim najstarszym z żyjących synów, Ryszardem, który zbuntował się przeciwko niemu i przyjął pomoc od największego rywala Henryka, króla Francji, Filipa Augusta. Gdy tego letniego dnia w unoszącym się pyle wymienili pocałunek pokoju, Henryk wyszeptał synowi do ucha: „Jeśli Bóg pozwoli, nie umrę, dopóki się na tobie nie zemszczę!”.

Za czasów świetności króla zapewne nie byłaby to czcza groźba – można jednak dyskutować, czy Ryszard rzeczywiście mógł obawiać się wydziedziczenia. Henryk był już stary, schorowany i cierpiał z powodu rany jątrzącej się na skutek zakażenia, jakie wdało się w jego zranioną piętę. Znużony wycofał się do pobliskiego zamku w Chinon i czekał na wieści o tym, kto jeszcze dołączył do rewolty przeciwko jego rządom. Następnego ranka do zamku przybył goniec z wiadomością, że do buntu przystąpił najmłodszy i ulubiony syn Henryka, Jan. Król był zdruzgotany. Zrozpaczony obrócił się twarzą do ściany* i wyszeptał: „Niech się dzieje, co chce. Nie troszczę się już ani o siebie, ani o nikogo innego na tym świecie”. Szybko zaczął majaczyć i zmarł następnego dnia w kaplicy zamkowej, a jego rzekomo wypowiedziane przed śmiercią ostatnie słowa brzmiały: „Hańba, hańba pokonanemu królowi”.

Wyniszczające konflikty Henryka II z synami, toczone na terytoriach rozciągających się od podnóży Pirenejów, aż po granice Szkocji, przypominają swoistą sztukę tragiczną – skrzyżowanie Gry o tron i Rodziny Soprano – ze zwrotami akcji typowymi dla scenariusza telewizyjnego. Między wstąpieniem Henryka II na tron w 1154 roku a śmiercią Jana w 1216 roku upłynęły sześćdziesiąt dwa lata. W tym okresie doszło do zabójstwa arcybiskupa Canterbury, świętej wojny na Bliskim Wschodzie, schwytania i wykupienia z niewoli króla, utraty rozległych ziem na kontynencie, co było katastrofą na skalę wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, a wreszcie do wybuchu otwartego buntu w Anglii, a następnie wojny domowej i inwazji francuskiej.

Według legendy Andegawenowie wywodzili się od diabła i czasami trudno określić zachowanie członków rodziny Henryka innym mianem niż jako diabelskie, skoro ojciec walczył z synami, brat zdradzał brata, małżonkowie knuli przeciwko sobie, a bratanek został gołymi rękami zamordowany przez swojego stryja. Byli to ludzie gwałtowni i bezwzględni, nawet jak na czasy, które trudno uznać za epokę subtelności. Byłoby jednak błędem kreślenie obrazu Henryka II i jego rodziny w uproszczony sposób, jako okrutników, ponieważ posiadali oni cały wachlarz cech decydujących o tym, że są postrzegani jako postacie wybitne, które – mimo upływu tylu lat – wciąż intrygują współczesnych czytelników.

Łączyli oni zawziętość i wojenne męstwo z talentem administracyjnym, często graniczącym z geniuszem. Niespokojni królowie przemierzali swoje terytoria, wymierzając sprawiedliwość, zbierając opłaty i dbając, aby nikt nie zagroził ich autorytetowi – regularnie okazywali serdeczność, poczucie humoru, a nawet łaskawość, co ocieplało ich wizerunek w licznych kontaktach z europejskimi władcami, arystokratami, a także przedstawicielami niższych warstw społeczeństwa, którzy pojawiali się na ich wędrującym dworze.

Oczywiście nie można postrzegać wydarzeń sprzed 800 lat jako nieistotnych, traktować ich jako swoistego krwawego przypisu w książkach historycznych, spinającego okres między podbojem normańskim a Wielką Kartą Swobód w część skróconego, narodowego życiorysu: fragment dziejów, gdy Anglia wyzwoliła się spod rządów francuskich arystokratów, bardziej zainteresowanych „sprawami zagranicznymi” niż rozwijaniem własnej tożsamości kulturowej, jak próbowali dowodzić wiktoriańscy historycy pokroju Macaulaya czy Stubbsa. W rzeczywistości, jeśli chcemy zrozumieć niektóre konwencje kształtujące dzisiejsze społeczeństwo brytyjskie, powinniśmy jeszcze raz przypatrzeć się reformom społecznym, ustrojowym i prawnym, jakie zostały wprowadzone w Anglii przez królów z dynastii andegaweńskiej. Doszło do nich częściowo z konieczności, podczas ich nieobecności w kraju – rządzili wszak ogromnym terytorium na kontynencie – ale były możliwe także dlatego, że dzięki zjednoczeniu Anglii przez Alfreda i jego następców w X wieku na miejscu istniały już podstawy scentralizowanego rządu. W Anglii, w przeciwieństwie do innych terytoriów znajdujących się pod kontrolą Henryka II – czy może raczej większości innych europejskich „państw” tego okresu – wprowadzona została centralna administracja, bazująca na infrastrukturze państwowej, regionalnej i lokalnej, a nie na wpół niezależnych lordach osadzonych w zamkach gwarantujących im autonomiczną władzę. Anarchia i prywatne wojny, jakie rozgorzały za panowania Stefana (1135–1154) wraz z wysypem niezależnych zamków wyrastających po upadku królewskiego autorytetu, pokazały przerażającą alternatywną wersję Anglii, podobną do praktyki istniejącej na kontynencie. Właśnie takiej Anglii Henryk II chciał uniknąć.

W XII wieku zrodziło się wiele angielskich instytucji rządowych, takich jak urząd skarbu (exchequer), powołani zostali potężni urzędnicy państwowi, na przykład lord kanclerz, wyłonił się system sądowy kontrolowany przez koronę i ściśle egzekwowany system „klasowy”, bazujący na pojęciach zwierzchnictwa i poddaństwa – wszystko to wkrótce zostanie zrównoważone stwierdzeniem zawartym w Wielkiej Karcie Swobód, że żaden człowiek nie może stać ponad prawem. Hasło to stało się kamieniem węgielnym naturalnej sprawiedliwości i wciąż obowiązuje w statucie parlamentu brytyjskiego. Wymienione innowacje okazały się dziedzictwem Henryka II i jego synów, niezależnie od tego, czy ich działania były podejmowane celowo czy nieumyślnie. W jednym wszakże Macaulay i Stubbs mieli rację, a mianowicie w tym, że nie należy na historię o niespokojnych królach patrzeć jedynie przez pryzmat historii Anglii. Henryk II i jego dzieci nade wszystko byli Europejczykami, na co wskazuje również nazwa dynastii. Nawet jeśli przejęcie Anglii dało Andegawenom godność królewską i wyniosło ich na szczyt potentatów europejskich, sercem i umysłem wciąż czuli się związani z rodowymi ziemiami na kontynencie, skupionymi wokół Andegawenii w środkowo-zachodniej Francji.

Ze strategicznego punktu widzenia najważniejszym terytorium była jednak Normandia. Stało się tak dzięki stworzeniu w 1066 roku nowej jednostki geopolitycznej, znanej jako regnum Norman-Anglorum. Frazę tę zapisał autor kroniki Hyde, odnosząc się w ten sposób do kontrolowania przez Henryka I przeprawy przez Kanał. I chociaż królestwo anglonormańskie zostało podzielone po śmierci Wilhelma Zdobywcy w 1087 roku między jego dwóch najstarszych synów – Robert Krótkonogi otrzymał Normandię, a Wilhelm II Anglię – wkrótce ziemie te zjednoczył ich młodszy brat Henryk I. Stało się to po zwycięstwie odniesionym nad Robertem w bitwie pod Tinchebray w 1106 roku. W tym samym roku do życia powołany został angielski urząd skarbu, który miał zliczać dochody z posiadłości królewskich, ale wkrótce rozszerzył on swoje kompetencje i stał się jedną z dwóch, obok kancelarii, głównych jednostek rządowych, wędrujących wraz z królem po jego włościach, i głównym organem królewskich finansów, Izbą. Urząd skarbu miał starszy odpowiednik w Normandii, ale wiele angielskich praktyk administracyjnych rozprzestrzeniło się w innym kierunku. Spleciony system rządów jest tylko jednym z przykładów bliskich powiązań między ziemiami po obu stronach Kanału, jakie rozwinęły się od zdobycia Anglii do wstąpienia na tron Henryka II i w latach następnych. Wiele rodów posiadało majątki na jednym i drugim brzegu, powstała zatem potężna grupa możnych, których dzisiaj nazwalibyśmy raczej Europejczykami niż Francuzami czy Anglikami.

O ile do XII wieku można mówić o królestwie anglonormańskim, o tyle – jak dotąd – nie uzgodniono terminu, jakim można byłoby określić zbiór ziem rządzonych przez Henryka II i jego krewnych. Historycy, opierając się na pracy Kate Norgate z 1887 roku, często nazywają ich olbrzymie terytoria „cesarstwem andegaweńskim”, jednak taki twór po prostu nie istniał. Współcześni Henrykowi znali dwa „cesarstwa”: Cesarstwo Bizantyńskie na Wschodzie, będące bezpośrednim spadkobiercą Cesarstwa Rzymskiego, oraz stosunkowo niedawno utworzone Święte Cesarstwo Rzymskie na Zachodzie, rządzone przez cesarza, którego koronował papież. Tytuł został utworzony w 800 roku specjalnie dla Karola Wielkiego, który zbudował imperium karolińskie, podbijając i jednocząc terytoria dzisiejszej Francji, Holandii, Niemiec, Szwajcarii i Włoch. Część tych ziem z czasem się oddzieliła, tworząc państwo zachodniofrankijskie, z którego później powstała Francja, a jej władcy przejęli zwierzchnictwo nad terytorium, w skład którego wchodziły Normandia, Andegawenia i Akwitania. Henryk i jego synowie byli zatem wasalami innego monarchy (chociaż, zgodnie z tradycją, zachowywali niezależność) i jeśli chcieli sprawować władzę na swoich ziemiach, musieli złożyć hołd i zaakceptować warunki poddaństwa.

W wymiarze praktycznym Andegawenowie nie stworzyli stolicy administracyjnej na podobieństwo Rzymu, z której można byłoby rządzić państwem, choć być może najbliższe takiej „siedzibie władzy” było Rouen. Jedynym elementem, który łączył tak odległe terytoria jak Irlandia i Gaskonia, był nominalnie ten sam władca. Henryk II zdawał sobie sprawę z bezmiaru podległych mu terenów, rządził więc, podróżując ze swoim wędrownym dworem; podobnie uczynili również jego niepokorni synowie. Ogromne dystanse pokonywano całymi dniami, a władcy musieli mierzyć się z różnymi systemami sądowymi, zwyczajami, kulturami, językami, a nawet walutami. Łaciński termin imperium często był używany w kontekście posiadłości Henryka II, ale raczej w znaczeniu „władza” lub „rządy”, a nie „cesarskiej” kontroli nad imperium. W rzeczywistości nie można wykluczyć, że współcześni Henrykowi pisarze używali terminu imperium w sposób zbliżony do jego pierwotnego rozumienia przez Rzymian, według których była to najwyższa władza wykonawcza w państwie, obejmująca także kompetencje sądownicze i wojskowe.

To bardzo ważne, aby porównać rzymski model imperialny z występującym w następnych wiekach gromadzeniem w rękach jednego rodu ogromnych połaci ziemi, przekazywanej później następcom. Tradycja w starym Cesarstwie Rzymskim nakazywała zachowanie wszystkich terytoriów nienaruszonych, przechodząc od reguły dziedzicznej do rządów najpotężniejszego, co pozwoliło przetrwać systemowi rzymskiemu przez wieki. Mówiąc prościej, cesarze rzymscy byli opiekunami odwiecznej instytucji, która miała ich przeżyć, i taki właśnie system został zaadaptowany przez Cesarstwo Bizantyńskie i funkcjonował w średniowieczu. Tymczasem „imperium” karolińskie w IX wieku, zgodnie ze starą frankijską tradycją, dzielone było na coraz mniejsze części między męskich potomków, którzy często byli ze sobą skłóceni, co z kolei w procesie powstawania nowych państw przekładało się na wrogość w poszczególnych regionach. To właśnie taki schemat przejął Henryk II, planując przyszłość swoich synów, i nie wzorował się ani na systemie rzymskim, ani na współczesnym mu systemie bizantyńskim. Nawet jeśli frankijski model dziedziczenia zmieniał się i coraz częściej preferowano wzorzec monarchii dziedzicznej – często potomek był koronowany za życia ojca – wciąż żywa była tradycja elekcyjna, będąca dziedzictwem plemion, które jako pierwsze przedostały się z Germanii do Galii. Prawo „wyboru” króla – a zatem i detronizowania go – stało się kluczową kwestią dotyczącą zarówno Henryka II, jak i Jana.

Zamiast myśleć w kategoriach imperium terytorialnego, znacznie lepszym rozwiązaniem będzie postrzeganie ziem Henryka II jako wielkiego interesu rodzinnego, którego części składowe przekazywano w zarząd każdemu synowi, ale których autonomia zmieniała się dramatycznie w zależności od lokalnej tradycji i kompetencji człowieka, który danym obszarem zarządzał. Przykładowo, najstarszy syn Henryka II, Henryk zwany Młodym Królem, stał się jedynym dziedzicem angielskiego tronu i został formalnie koronowany jeszcze za życia ojca, lecz nigdy nie dopuszczono go do aparatu władzy. Pozostaje to w całkowitym kontraście z jego bratem Ryszardem, który uzyskał zupełną kontrolę nad księstwem Akwitanii i osiągnął sukces, narzucając władzę książęcą niezależnym od dawna możnym; tak samo Godfryd, którego zaręczyny w wieku siedmiu lat z Konstancją z Bretanii były zabiegiem dyplomatycznym i miały na celu włączenie Bretanii do rodzinnego biznesu.

Jan Bez Ziemi, najmłodszy syn Henryka II, ostatecznie został wyznaczony na pana Irlandii, a więc terytorium, z którym jak dotąd Andegawenowie nie mieli żadnych powiązań rodzinnych. Po inwazji przeprowadzonej z błogosławieństwem papieża wyspa została przez nich zaanektowana i sytuowała się na obrzeżach świata andegaweńskiego. Wizyta patriarchy Jerozolimy obudziła w Janie nadzieję, że być może otrzyma władzę nad tamtejszym królestwem jako następca trędowatego Baldwina IV, wywodzącego się z innej gałęzi Andegawenów. Henryk II odrzucił jednak ten pomysł i zamiast tego wysłał Jana do Irlandii, chociaż ten na kolanach błagał go o pozwolenie na wyjazd na Wschód. Ambicje Jana niestety nie szły w parze z jego zdolnościami, a wyprawa irlandzka okazała się niepowodzeniem – zraził bowiem do siebie zarówno lokalnych wodzów, którzy zjednoczyli się przeciwko niemu, jak i anglonormańskich osadników. Pogląd, że Jan nie nadaje się do rządzenia, podzielał jego brat Ryszard. Uraza, jaką z tego powodu żywił Jan wobec starszego brata, przerodziła się w końcu w otwarty konflikt między nimi, co miało katastrofalne konsekwencje.

Jak jeszcze przyjdzie nam się przekonać, również córki Henryka były wykorzystywane do cementowania przymierzy i rozszerzania wpływów rodu na Europę. Matylda poślubiła Henryka Lwa, księcia Bawarii; Joanna najpierw wyszła za mąż za króla Sycylii, Wilhelma II, a następnie za hrabiego Tuluzy, Rajmunda VI; Eleonora została żoną Alfonsa VIII, króla Kastylii, dając mu w posagu księstwo Gaskonii.

Kiedy po śmierci Ryszarda w 1199 roku Jan został samodzielnym władcą, posiadłości kontynentalne Andegawenów miały największy zasięg i obejmowały obszar odpowiadający wielkością mniej więcej dwóm trzecim dzisiejszej Francji. W ciągu pięciu lat Filip August bezceremonialnie wyrugował go z większości tych ziem, kończąc trwające półtora wieku panowanie anglonormańskie i zrywając więzi z patrymonialnymi ziemiami Andegawenii. Jan zmarł w 1216 roku, gdy podczas apokaliptycznej burzy zaszył się w zamku Newark. Uwikłany był wówczas w beznadziejną wojnę domową, która rozgorzała po nieudanej próbie odbicia terytoriów, jakie stracił dwa lata wcześniej, po przegranej bitwie, w której nie wziął nawet udziału.

Bitwa pod Bouvines, rozegrana w 1214 roku, była jednym z najważniejszych wydarzeń w intensywnych i niejednokrotnie napiętych stosunkach francusko-angielskich, a w kontekście historii Europy jej znaczenie można porównywać do starcia pod Waterloo. Niewielu jednak słyszało o bitwie stoczonej 27 lipca 1214 roku na zakurzonej, rozgrzanej ziemi nieopodal małej wioski Bouvines, w pobliżu dzisiejszej granicy belgijsko-francuskiej. To tam zwołana przez Jana koalicja władców kontynentalnych, zjednoczonych przeciwko Filipowi Augustowi i opłacana w większości angielskim srebrem, została rozbita przez znacznie słabsze wojsko francuskie. Jan prowadził wówczas nieskuteczne działania na południu. Po otrzymaniu wiadomości o klęsce zdał sobie sprawę, że zawiodła strategia, która miała zmusić siły francuskie do rozdzielenia się, i ruszył z powrotem do Anglii. Czekała tam na niego zbuntowana grupa baronów, a wielu z nich odmówiło udziału w kampanii, twierdząc, że sprawy zamorskie ich nie interesują. Tak rozpoczęła się droga na pola Runnymede, do uchwalenia Wielkiej Karty Swobód, a wreszcie do śmierci króla.

Co ważniejsze, odcięcie Anglii od posiadłości andegaweńskich przez osiem stuleci miało fundamentalne znaczenie dla jej stosunków z kontynentem. Przyczyny wojny stuletniej należy wiązać z przewartościowaniem polityki europejskiej po wycofaniu się Jana z Normandii i z kształtowaniem się angielskiej i francuskiej tożsamości narodowej, co doprowadziło najpierw do zrodzenia się napięć ekonomicznych, morskich i politycznych, a następnie – w 1337 roku – do wybuchu otwartej wojny, która trwała kilka pokoleń. Zdobycie Normandii przez Anglię i polityka przesiedleń, przyjęta tam w XIV i XV wieku, doprowadziły – wraz z sukcesją kilkumiesięcznego Henryka VI w 1422 roku – do zjednoczenia tronów. Nieufność wobec kontynentalnej polityki była w Anglii wciąż żywa, co w 1450 roku objawiło się rebelią Jacka Cade’a, po tym jak Anglia po raz kolejny została wyparta z Normandii: wielu rebeliantów utrzymywało, że uwaga rządzących skupia się za bardzo na sprawach zagranicznych, przez co zaniedbywane są kwestie lokalne. Na początku XVI wieku stosunki Anglii z Francją uległy poprawie, jednak decyzja Henryka VIII o zerwaniu z Rzymem i utworzeniu niezależnego Kościoła anglikańskiego rozbiła unię państw katolickich, a co ważniejsze – potwierdziła narodowy sens podziału na „my i oni”, zwłaszcza gdy w latach czterdziestych XVI wieku pojawiła się groźba inwazji francuskiej. Małżeństwo Marii I z królem Hiszpanii Filipem II i zbliżenie z katolicką Europą nie zdobyło popularności**.

Po utracie Calais w 1558 roku Anglicy znowu przyjęli postawę izolacjonistyczną, a zwycięstwo nad Wielką Armadą w 1588 roku było punktem wyjścia dla popularnego wyobrażenia Anglii (a od 1707 roku Wielkiej Brytanii) jako dumnej wyspy, która w polityce światowej podąża własną drogą, a która zawsze jest gotowa wesprzeć swoich europejskich sprzymierzeńców w momentach kryzysu. Wzięła więc udział w wojnach napoleońskich, na czele z kulminacyjną bitwą pod Waterloo w 1815 roku, w I wojnie światowej, gdy wysłała na kontynent Brytyjski Korpus Ekspedycyjny, czy w inwazji aliantów na Normandię w 1944 roku, która miała na celu uwolnienie Francji spod okupacji niemieckiej. Ostatnio, 23 czerwca 2016 roku, Wielka Brytania zagłosowała za wystąpieniem z Unii Europejskiej, gdy nieznaczna większość populacji zdecydowała odwrócić się od polityki kontynentalnej, podnosząc współczesną wersję argumentów: „to nie są nasze sprawy”, które po raz pierwszy zostały wysunięte przez zbuntowanych baronów w 1214 roku.

Henryk II i jego rodzina także pozostawili wyraźny ślad w stosunkach Anglii z sąsiadami na Wyspach Brytyjskich. Zgodnie z tradycją w rękach władców Szkocji jako wasali królów Anglii pozostawała część terytoriów angielskich, takich jak Nortumbria czy hrabstwo Huntingdon – na podobnych zasadach Henryk II przetrzymywał część terytoriów kontynentalnych króla Francji. Jednakże król Szkocji, Wilhelm Lew, wsparł Henryka Młodego Króla, kiedy ten w 1173 roku wzniecił powstanie przeciwko ojcu. Szybko został pociągnięty do odpowiedzialności za opowiedzenie się po przegranej stronie – w 1174 roku został schwytany i dostarczony do Normandii przed oblicze Henryka II. W rezultacie musiał przystać na nieprzyjemny dla siebie zapis w traktacie z Falaise, zgodnie z którym on, Wilhelm, „uznawał się za wasala króla Henryka”. W traktacie uwzględnione zostało szkockie duchowieństwo, a w ręce Henryka dostały się kluczowe szkockie zamki, w tym Berwick, Edynburg i Stirling, w których garnizon opłacać mieli Szkoci. Krótko mówiąc, traktat potwierdzał prymat Anglii nad Szkocją.

Co prawda Ryszard I wkrótce po wstąpieniu na tron zgodził się na anulowanie warunków traktatu w zamian za pieniądze, jednak z niedawno odkrytego czternastowiecznego tekstu innego ważnego angielsko-szkockiego dokumentu, układu z Norham z 1209 roku (zawartego po kampanii Jana przeciwko Wilhelmowi), wynika, że Andegawenowie wciąż dbali o swoje interesy w Szkocji. Wilhelm – jak wskazuje tekst traktatu – obiecał, że jego syn Aleksander złoży hołd Janowi nie tylko z terenów zajmowanych w Anglii, ale także ze Szkocji, co jest odniesieniem do warunków supremacji nałożonych przez Henryka w Falaise. Traktat z Norham został później odwołany specjalną klauzulą zapisaną w Wielkiej Karcie Swobód, ale wspomnienie, że Szkocja była wasalem Anglii, było obecne w ideologii wojen szkockich z okresu panowania Edwarda I, a także w czasach późniejszych. Debata na ten temat pozostaje żywa i dzisiaj, zwłaszcza że w Szkocji wciąż istnieje silny nacisk na odłączenie się od Wielkiej Brytanii i Zjednoczonego Królestwa.

Sytuacja w Walii była bardziej niepewna i skomplikowana, mimo że supremacja angielska nad książętami walijskimi sięgała czasów anglosaskich, gdy w X wieku Anglia po raz pierwszy się zjednoczyła i była zdolna zaoferować swoim zachodnim sąsiadom ochronę przed najazdami wikingów. W czasach podboju normańskiego „Walia nie była niezależna, ale nie można też mówić o jej pełnej zależności; był to raczej przypadek niepokojących powikłań”. Po wstąpieniu na tron Henryka II te niepokojące powikłania nasiliły się. Na granicy walijsko-angielskiej w siłę urośli „lordowie Marchii”, wśród których można wymienić hrabiego Chester czy Wilhelma Marshala, a w końcu Mortimerów. Były to rody, które zarówno chroniły Anglię przed wypadami różnych książąt walijskich, toczących swoje kampanie polityczne, jak i – w imię obrony korony – umacniały własną pozycję. Henryk w pierwszej dekadzie panowania zaangażował się w kilka najazdów, aby narzucić zwierzchnictwo angielskie Owainowi z Gwynedd i Rhysowi z Deheubarth, a zawarty później niepewny pokój został jeszcze bardziej nadszarpnięty na skutek przejęcia przez króla w latach 1183–1184 władzy nad Gower i Glamorgan. Jan musiał zmagać się z powstaniem, na czele którego stanął Llewellyn ap Iorveth, planujący zjednoczyć Walię pod swoim panowaniem, i zasłużył na przydomek „Wielki”. Udało mu się zadać Janowi klęskę w 1211 roku. Przez niemal całe XIII stulecie spełniało się marzenie Walii o niezależności, aż wreszcie brutalnie przerwała je zwycięska armia Edwarda I, a ostatecznie zostało pogrzebane pod kamiennymi zamkami, które stale miały przypominać o kontroli angielskiej nad zdobytym krajem.

Irlandia – w przeciwieństwie do Szkocji i Walii – pozostawała poza orbitą zainteresowań królestwa anglonormańskiego, ale długo nie mogła unikać uwagi królów Anglii z dynastii Andegawenów. Możliwe, że Henryk II po raz pierwszy pożądliwie spojrzał na zachód już w 1155 roku, gdy arcybiskup Canterbury otrzymał od Hadriana IV – Anglika na tronie papieskim – bullę zezwalającą na inwazję, która miała doprowadzić do włączenia Kościoła irlandzkiego pod jurysdykcję Rzymu. Rozdrobnienie Irlandii, gdzie wielu miejscowych królów panowało nad ludami reprezentującymi mieszankę tradycji i kultury celtycko-nordyckiej, spowodowało, że Henryk nie chciał lub nie mógł poświęcić niezbędnych środków na zorganizowanie wyprawy, która zapewniłaby mu nominalne zwierzchnictwo nad wyspą. Gdy awanturnicy pokroju Ryszarda de Clare – zwanego Strongbow – udający się na zachód w poszukiwaniu szczęścia, uformowali się w grupę anglonormańskich kolonistów, podobną do lordów Marchii w Walii, tylko cieszącą się większą autonomią, Henryk zdecydował się wreszcie na działanie i w 1171 roku najechał Irlandię. W ciągu czterech lat panowanie Henryka uznało większość miejscowych królów i chociaż był on zmuszony zatwierdzić podboje Strongbowa, to wprowadził do Irlandii nowe rody i zachował kontrolę królewską nad Dublinem, Waterford i Wexford, z podobnym aparatem administracyjnym co w Anglii. Kolejne wyprawy do Irlandii poprowadził Jan, i choć pierwsza, z 1185 roku, zakończyła się fiaskiem, to wraz z następnym wtargnięciem na ziemię irlandzką w 1210 roku nie tylko potwierdził na nowo panowanie angielskie, ale także zdławił wszelką niezależność zarówno miejscowych ludów, jak i przybyłych z Anglii osadników. To właśnie ten moment należy uznać za początek dominacji angielskiej nad polityką irlandzką, która ciągnęła się przez następnych siedem stuleci.

Może wydawać się to niezwykłe, ale lepiej zrozumiemy współczesne tarcia między chrześcijańskim Zachodem a muzułmańskim Bliskim Wschodem, jeśli bliżej przyjrzymy się wyprawom krzyżowym, na które olbrzymi wpływ mieli Andegawenowie. W 1131 roku hrabia Andegawenii Fulko, dziadek Henryka II, wspólnie z żoną Melisandą, po śmierci jej ojca Baldwina II, zasiedli na tronie Jerozolimy. Będące najważniejszym państwem krzyżowców Królestwo Jerozolimskie zostało utworzone po tym, jak papież Urban II w 1095 roku wezwał do odzyskania Ziemi Świętej. W rezultacie wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego powstał wianuszek państw określany mianem Outremer, zajmujących z grubsza tereny dzisiejszej Syrii, Libanu, Jordanii, Palestyny i Izraela. Zderzenie Wschodu z Zachodem, chrześcijaństwa z islamem, osiągnęło krwawy punkt kulminacyjny w okresie, gdy trzecia wyprawa krzyżowa wyruszyła z zadaniem odzyskania Jerozolimy, zajętej przez Saladyna w 1187 roku. Najpierw Henryk II, a później Ryszard I przyjęli krzyż, po części z chrześcijańskiego obowiązku, ale także w celu obrony swoich pobratymców na Wschodzie. To w trakcie trzeciej krucjaty Ryszard zyskał reputację nieustraszonego wojownika i przywódcy armii chrześcijańskiej, walczącej z muzułmańskimi wojskami Saladyna, a także sławę zdobywcy Cypru. Ale to tylko część znacznie dłuższego konfliktu między Wschodem a Zachodem, który rozpoczął się wraz z rzymskim podbojem Ziemi Świętej i niestety trwa do dzisiaj. Należy także wyraźnie podkreślić, że to właśnie ten konflikt doprowadził do rozdrobnienia Cesarstwa Bizantyńskiego na szereg mniejszych części, z których ostatecznie powstały państwa wschodniej Europy i Turcja, a Stambuł stał się niezwykle ważną bramą między Wschodem i Zachodem.

Ażeby dobrze zrozumieć niepokoje, jakie targały Europą, północną Afryką i Bliskim Wschodem oraz pojąć, w jaki sposób papiestwo przejęło władzę nad Zachodem, należałoby dokładnie przestudiować chronologię wydarzeń, począwszy od kryzysu Cesarstwa Rzymskiego w III wieku, co zdecydowanie wykracza poza ramy opowiadanej tu historii, choć kluczowe elementy, które wpłynęły na budowę struktury średniowiecznej Francji, zostaną krótko nakreślone w rozdziale pierwszym. Niemniej wpływ kultury rzymskiej na dzisiejszą Europę wciąż jest niezwykle istotny i niemal na każdym kroku łatwo identyfikowalny – nawet na takim terenie jak Anglia, skąd dość szybko zostały wyparte wojska cesarskie i osadnicy germańscy uformowali własną tradycję. Parafrazując słowa z Żywotu Briana Monty Pythona: co zawdzięczamy Rzymianom? Otóż stworzyli oni infrastrukturę transportową w postaci strategicznie zbudowanych dróg, prowadzących z Londynu do głównych punktów osadniczych w prowincji, a także język rachunkowości (jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, skąd pochodzą funty, szylingi i pensy i dlaczego system monetarny określa się literami LSD, to pochodzą one od łacińskich słów: librae, solidi i denarii; nawet wyraz „money” nawiązuje do rzymskiej bogini Junony Monety). Ponadto Rzymianom zawdzięczamy: oficjalny język urzędowy, łacinę – nawet jeśli po podboju normańskim powszechnie mówiono po francusku, to języka łacińskiego używano w komunikacji pisemnej na dworze i wśród wyższych warstw społeczeństwa; system prawny w postaci prawa rzymskiego (i tutaj łacina była używana do protokołowania spraw sądowych, co trwało aż do 1732 roku); infrastrukturę kościelną i tradycję liturgiczną opartą na rzymskiej po tym, jak Konstantyn w IV wieku poparł chrześcijaństwo, a także duchowego przywódcę państwa, papieża. Nawet nazwy miesięcy są rzymskie. Rozum, ciało i dusza wciąż niewolniczo nawiązywały do systemu rządów, który praktycznie nie istniał od przeszło siedmiu stuleci, ale wciąż odciskał swój ślad na codziennym życiu. Transakcje dotyczące własności gruntów spisywane były po łacinie. Administracja lokalna załatwiana była w sądach dworskich, gdzie sprawy dokumentowano w języku łacińskim. Ceremonie kościelne odprawiano po łacinie; a począwszy od końca XI wieku urzędujący w Rzymie papież żądał pieniędzy od wszystkich wiernych, aby pokryć koszty obrony Ziemi Świętej.

Być może zatem – szczególnie teraz – warto raz jeszcze spojrzeć na ten okres w historii, zważywszy, że właśnie w nim odnaleźć można przyczyny toczonych obecnie debat o zjednoczonej Europie, Wielkiej Brytanii i Bliskim Wschodzie. Zanim jednak rozpoczniemy historię królów niespokojnych, warto kilka słów poświęcić źródłom, dzięki którym możemy snuć naszą opowieść. Zachowało się bardzo mało osobistych archiwów Andegawenów, niemniej spośród źródeł, odnoszących się do aparatu administracyjnego Anglii, można wyłowić część korespondencji królów z ważnymi urzędnikami państwowymi. Zachowały się także dokumenty sądowe z okresu po 1199 roku oraz różne pisma, statuty i dyspozycje pozostające w rękach odbiorców.

Chociaż niewiele pozostało z korespondencji rodzinnej, to mamy szczęście, że działalność królów odnotowali rozmaici kronikarze, tak jak wspomniany już Gerald z Walii, związani najczęściej z instytucjami monastycznymi o długiej tradycji spisywania kronik wydarzeń, często okraszonych cierpkimi uwagami i moralnymi osądami na temat głównych bohaterów. Wielu dziejopisów zajmowało uprzywilejowaną pozycję w otoczeniu króla i osobiście znało Henryka II oraz jego synów. Na przykład Gerald od 1184 roku pełnił funkcję kapelana królewskiego, co czyniło go bliskim powiernikiem Henryka II i jego rodziny i dawało doskonałą możliwość komentowania wydarzeń albo przynajmniej uwiecznienia tego, co odważył się napisać. Z kolei Walter Map, który znał Henryka od momentu wstąpienia na tron aż do jego śmierci, dostarcza żywego opisu nie tylko samych wydarzeń, ale również osobowości i charakteru króla. Wspólną cechą kronikarzy, nawiązujących do wcześniejszej tradycji, a mianowicie History of Britain Geoffreya z Monmouth, była fascynacja przeszłością, a nade wszystko historią Anglii i Wysp Brytyjskich. Chociaż ludzie – zwykle byli to mężczyźni spisujący dzieje na pergaminie – tacy jak Wilhelm z Newburgha, Gerwazy z Canterbury, Rudolf z Diceto, Roger z Howden, Rudolf z Coggeshall, Roger z Wendover, a nawet wybitny trzynastowieczny pisarz Mateusz z Paryża, w większości z lekceważeniem podchodzili do prawdomówności Geoffreya z Monmouth, wciąż zapożyczali fragmenty z jego narracji o czasach antycznych i rozpoczynali swoje przekazy od Rzymian. Jeszcze istotniejsze były początki relacjonowania zdarzeń z perspektywy angielskiej, co stało w sprzeczności z dynastycznymi, kontynentalnymi przedsięwzięciami króla. Dwa tematy będą stale się powtarzać – nieprzerwane dziedzictwo Cesarstwa Rzymskiego i napięcie między zarządzaniem Anglią a osobistymi interesami monarchy za granicą.

Nie jesteśmy jednak ograniczeni wyłącznie do anglonormańskich źródeł informacji. Ocalał bowiem zabytek dawnych wieków, Kronika anglosaska, w której słychać głos przodków zamieszkujących Anglię przed inwazją normańską i w której możemy odszukać spojrzenie z innej, antysystemowej perspektywy. Mamy także dostęp do pisanych w tamtych czasach biografii wybitnych postaci, takich jak legendarny Wilhelm Marshal, którego kariera rozwijała się w opisywanym okresie, a także do streszczeń panowania poszczególnych królów, np. Gesta Regis Henrici Secundi czyGesta Stephani, które ukazują smutną opowieść o poprzedniku Henryka. Nie mają one nic wspólnego z obiektywnymi i często beznamiętnie krytycznymi biografiami pisanymi współcześnie, niemniej wciąż są przydatne choćby do potwierdzania wydarzeń czy dostarczania informacji pozwalających zrozumieć charakter opisywanych postaci. Zachowały się także kroniki pisane z perspektywy Kapetyngów, których autorami byli Suger, Rigord, Wilhelm le Breton czy Jean de Joinville, wszyscy uprzedzeni do Henryka II i jego synów, a także przekazy z innych terytoriów, pozostających pod dominacją Andegawenów, na przykład z Andegawenii, Poitou czy z Turenii, a także z innych ziem – Świętego Cesarstwa Rzymskiego i państwa papieskiego, w tym oczywiście korespondencja z kurii papieskiej. Na koniec przypomnijmy, że opisywana historia ma charakter globalny, dysponujemy zatem również źródłami o działalności europejskiej na Bliskim Wschodzie nie tylko z perspektywy chrześcijańskiej, na przykład dzięki francuskim kronikom Ambrożego i Jacquesa de Vitry oraz kronice Wilhelma z Tyru, ale również z perspektywy muzułmańskich przeciwników Ryszarda I, takich jak Baha ad-Din, Ibn al-Asir i Imad ad-Din. Królowie niepokorni wędrowali, gdzie okiem sięgnąć, a ich uczynki i sława pozostawiły ślad na całym świecie.

* Według przekazów umierający król wysłuchał tej wieści, leżąc w łożu (przyp. red.).

** W momencie ślubu z Marią w 1554 roku Filip nie był jeszcze królem Hiszpanii, został nim dopiero dwa lata później (przyp. red.).

Rozdział I

Andegawenowie na drodze do potęgi

Głowa, która powinna nosić złotą koronę, nagle roztrzaskała się o skały; zamiast ubierać haftowane szaty, nagi unosił się na falach; a zamiast wstąpić na zaszczytny tron, stał się pokarmem dla ryb na dnie morza.

– Henryk z Huntingdon, 1120

Historia Europy mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie dwie katastrofy morskie. W 1064 roku Harold Godwinson, jeden z najpotężniejszych możnowładców na dworze Edwarda Wyznawcy, w nieznanym celu wypłynął z portu Bosham w hrabstwie Sussex i wiatr zepchnął go z kursu. Ostatecznie wylądował w Ponthieu, gdzie został schwytany przez Gwidona I, hrabiego Ponthieu, i uwięziony na jego zamku w Beaurain. Wkrótce wieści o tym wydarzeniu dotarły do Wilhelma, księcia Normandii, który akurat przygotowywał wojsko do kampanii przeciwko swojemu sąsiadowi i rywalowi Conanowi, księciu Bretanii. Wilhelm pomaszerował do Beaurain i otrzymał zapewnienie, że więzień zostanie zwolniony z aresztu – z tak licznym wojskiem stojącym u bram Gwidon nie miał wielkiego wyboru w tej sprawie. Dzięki temu Harold mógł później towarzyszyć Wilhelmowi w wyprawie jako jego „gość”. W okresie wymuszonego pobytu Harold dokonywał mężnych czynów, został nawet pasowany przez Wilhelma na rycerza, dlatego uważa się, że złożył on księciu Normandii osławioną przysięgę przymierza, gwarantującą mu zdobycie angielskiego tronu po śmierci Edwarda Wyznawcy. Kronikarz Orderyk Witalis utrzymywał później, że Harold zaręczył się z córką Wilhelma Adelą. Jeśli historia jest prawdziwa, to właśnie wówczas pojawiła się doskonała okazja do zaręczyn, po których Harold złożył księciu Normandii wspomnianą obietnicę. Cokolwiek jednak zdarzyło się w 1064 roku – a zachowała się jedynie normańska wersja historii, żywo przedstawiona na tkaninie z Bayeux – Wilhelm wykorzystał to jako moralne, a nawet boskie usprawiedliwienie inwazji podjętej w 1066 roku. Anglia została zatem wyrwana z orbity wpływów skandynawskich i wpadła prosto w rozgorączkowaną atmosferę polityki francuskiej, tworząc królestwo anglonormańskie z arystokracją po obu stronach Kanału, nowym systemem rządów i nowymi organami administracyjnymi.

Druga katastrofa morska odbiła się głośnym echem w całej Europie i obok zatonięcia Titanica należałoby ją zaliczyć do największych morskich tragedii w historii Wielkiej Brytanii. Dwudziestego piątego listopada 1120 roku król Henryk I opuścił Barfleur i razem z rodziną oraz najważniejszymi dworzanami udał się w podróż powrotną do Anglii. Transport zaproponował mu kapitan Białego Statku (White Ship), Tomasz FitzStephen, ale król już wcześniej postanowił, że wyruszy w podróż innym okrętem. FitzStephen miał jednak bliskie powiązania z koroną – jego ojciec, Stefan FitzAirad, dowodził na statku Mora, który Matylda Flandryjska ofiarowała swojemu mężowi, Wilhelmowi normańskiemu (Zdobywcy), gdy ten płynął na podbój Anglii w 1066 roku. Wobec tego Henryk zażyczył sobie, aby FitzStephen skorzystał z królewskiego patronatu, i powierzył mu przewiezienie Białym Statkiem swojego syna, jedynego męskiego potomka, Wilhelma Adelina (niemieckie określenie młodego księcia), i innych członków domu królewskiego. Po odpłynięciu Henryka Wilhelm i jego świta zaproponowali podobno FitzStephenowi i załodze gościnę. Dostarczono kilka beczułek wina, które entuzjastycznie opróżniono. W konsekwencji, gdy statek był już gotowy do wypłynięcia z portu, pijani byli nie tylko pasażerowie, ale także większość załogi, w tym – według niektórych źródeł – FitzStephen. Na pokładzie znajdowało się przeszło trzysta osób, a Wilhelmowi towarzyszyli między innymi nieślubny syn i córka Henryka, Ryszard z Lincoln i Matylda FitzRoy.

Załoga, dopingowana przez hałaśliwych pasażerów, postawiła sobie za cel prześcignięcie królewskiego statku, mimo że ten już odpłynął – Biały Statek z nowym wyposażeniem najwyraźniej cieszył się sławą bardzo szybkiego. Odważny plan miał szanse powodzenia. Na pokładzie panowało takie zuchwalstwo, że nawet – jak utrzymywano później – wyśmiano kilku księży, którzy chcieli udzielić błogosławieństwa na podróż. Wielu kronikarzy właśnie w tym widziało przyczynę przyszłych nieszczęść. Przy słabym świetle nazbyt pewni siebie, pijani żeglarze nie zachowali odpowiedniej ostrożności. Statek uderzył o podwodną skałę i wywrócił się do góry dnem. Wilhelmowi udało się wdrapać na niewielką łódkę, ale gdy usłyszał krzyki przyrodniej siostry, szamoczącej się w wodzie, zawrócił i próbował ją ratować. Wokół łódki zaroiło się od ludzi walczących o życie. W końcu zatonęła pod ich ciężarem, a wraz z nią na dno poszedł następca tronu. Doniosłość tego wydarzenia nie umknęła przejętym kronikarzom, takim jak Henryk z Huntingdon, cytowany we wstępie do rozdziału.

Inny dziejopis, Orderyk Witalis, twierdził, że tylko dwie osoby zdołały uczepić się skały i w ten sposób ocalały z katastrofy. Byli to Berthed, rzeźnik z Rouen, który prawdopodobnie znalazł się na pokładzie, aby upomnieć się o zapłatę za dostarczony na statek prowiant, i Geoffrey de l’Aigle, który jednak zmarł, zanim nadeszła pomoc. Według Witalisa z wywróconego do góry dnem statku uszedł z życiem także Tomasz FitzStephen, ale na wieść o śmierci Wilhelma wolał utonąć, niż narazić się na gniew króla. Wielu ludzi zamierzających odbyć podróż, być może zaniepokojonych pijaństwem załogi i zachowaniem niektórych pasażerów, znalazło sobie innego przewoźnika i ostatecznie nie wsiadło na Biały Statek. Niektórych uratował szczęśliwy zbieg okoliczności, jak na przykład kuzyna króla, Stefana z Blois, który dostał ataku biegunki i wolał nie wsiadać na pokład, zanim nie wydobrzeje. Tak oto jedyny syn i męski następca tronu zginął w straszliwej katastrofie morskiej, choć mógł się z niej uratować. Jego śmierć spowodowała kryzys sukcesji, baronowie bowiem niechętni byli pomysłowi, aby po Henryku rządy objęła jego wyniosła córka Matylda; woleli raczej wesprzeć oportunistyczne roszczenia wspomnianego Stefana, choć – jak się okaże – z opłakanym skutkiem.

* * *

Katastrofa Białego Statku była niezwykle ważnym momentem w dziejach, ale żeby w pełni zrozumieć, dlaczego tak się stało, należy pochylić się na chwilę nad sytuacją ówczesnej Europy. Wymaga to krótkiej lekcji historii. Rozpoczniemy ją od zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego i wzrostu potęgi Karolingów, gdyż Europa, która wyłoniła się z chaosu spowodowanego upadkiem Rzymu, była zupełnie inna od dzisiejszej, bez państw narodowych i granic w obecnym rozumieniu – Francja, Włochy, Niemcy czy Hiszpania po prostu wtedy nie istniały. Znane Henrykowi II i jego współczesnym geopolityczne jednostki z XII wieku były spadkiem po wielowiekowych migracjach. Powinniśmy także spojrzeć na Europę z szerszej perspektywy świata rzymskiego, ponieważ w II wieku, w szczytowym okresie rozwoju terytorialnego, Rzym zarządzał prowincjami sięgającymi od Wysp Brytyjskich na północnym zachodzie, przez dzisiejszą Francję, kraje Beneluksu, część Niemiec, Szwajcarię, Austrię, Węgry i Rumunię; na południu panował w Italii, Grecji i na Bałkanach, jego ziemie rozpościerały się wzdłuż północnego wybrzeża Afryki i obejmowały Maroko, Tunezję, Algierię, Libię i Egipt; na Bliskim Wschodzie sięgał Jordanii, Izraela, Palestyny i Syrii i dalej przez Arabię Saudyjską, aż po Irak, Iran i Zatokę Arabską; jego tereny ciągnęły się od brzegów Morza Kaspijskiego przez Armenię, Azerbejdżan, Turcję i dalej, wzdłuż Morza Czarnego, w kierunku Ukrainy. Kluczowe znaczenie dla naszej historii będą miały Brytania, Galia i Akwitania, gdyż w ciągu wieków przerodziły się one w Anglię, Andegawenię, Normandię i Księstwo Akwitanii, w których panował Henryk II, oraz w majątki królów z dynastii Kapetyngów, znane jako Île de France.

Warto także zapamiętać kilka kluczowych dat. Cesarstwo Rzymskie zostało podzielone na dwie części w 395 roku, przy czym ziemie zachodnie kontrolował Rzym, a wschodnie były rządzone z Konstantynopola, nazwanego tak na cześć cesarza Konstantyna I, lecz dawniej określanego mianem Bizancjum. Dzisiaj tę wschodnią część nazywamy Cesarstwem Bizantyńskim, chociaż ówcześni ludzie nie postrzegali go w ten sposób. Bizantyńczycy uważali je za prawowite Cesarstwo Rzymskie, mimo że rozciągało się ono na terenach dzisiejszej Bułgarii, Bałkanów, Grecji, Turcji, Bliskiego Wschodu i północnej Afryki po Libię, które nie leżały nawet w pobliżu Rzymu. Nawiasem mówiąc, to Konstantyn wspierał chrześcijaństwo jako religię państwową i to on rozkazał zbudować Bazylikę Grobu Świętego w Jerozolimie. Jego imię nosił również sfałszowany dokument z VIII wieku, w którym rzekomo przekazywał papieżowi władzę nad Rzymem i zachodnią częścią cesarstwa, co w średniowieczu miało istotne następstwa polityczne.

Do 476 roku zachodnia część Cesarstwa Rzymskiego w większości została zajęta przez migrujące z Germania Magna plemiona Lombardów, Burgundów, Gotów, Wandalów i Hunów. W tym samym roku został też obalony ostatni cesarz, Romulus Augustus. Najważniejszym z plemion byli Frankowie, którzy pierwotnie zamieszkiwali północną Galię i założyli niewielkie królestwo w Tournai, Le Mans, Cambrai i Kolonii. Pod koniec V i na początku VI wieku zostali oni zjednoczeni przez Childeryka I i jego syna Chlodwiga I, który ustanowił nominalną władzę nad starą prowincją rzymską Akwitanią (włącznie z Gaskonią i Krajem Basków), przejął władzę nad rozległymi obszarami Germania Magna, a za siedzibę obrał Paryż. Jego następcy – znani jako Merowingowie – rozszerzyli strefę wpływów na Galię i stworzyli potężne królestwo Franków, wchłaniając w 534 roku Burgundię i podbijając Prowansję, jak również przesuwając granicę w stronę Lombardii na północy Italii.

Rozpoczął się proces formowania nowego cesarstwa. Okazało się jednak, że władza królów z dynastii Merowingów ograniczana była przez ich namiestników, majordomów, którzy początkowo zarządzali dworem królewskim, by stopniowo przechwytywać stery władzy. Pozostawili jednak królów w roli marionetkowych władców, określanych jako rois fainéants, czyli gnuśni królowie – może to nieco przypominać reprezentacyjną rolę współczesnej monarchii brytyjskiej. W połowie VIII wieku majordomowie stali się skorumpowanymi urzędnikami z tytułem książąt Franków. Jeden z nich, Karol Młot, zdobył wielką sławę obrońcy chrześcijaństwa, gdy w 732 roku pokonał potężną armię muzułmańską w bitwie pod Tours, nieopodal Poitiers. Do tego roku większość ziem dawnego Cesarstwa Rzymskiego na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce przepadła na rzecz muzułmańskich kalifatów, które zaczęły powstawać po śmierci proroka Mahometa. Muzułmanie zajęli całą współczesną Hiszpanię i rozszerzyli swoje panowanie za Pireneje – na Akwitanię, Gaskonię i Prowansję. Zwycięstwo Karola zatrzymało ten pochód i rozszerzyło jego władzę na te trzy do niedawna niezależne państwa.

Potomkowie Karola Młota przeszli do historii jako Karolingowie. Byli prawdziwymi architektami politycznego układu średniowiecznej Europy, twórcami struktury administracyjnej i sztuki wojskowej, z którymi Henryk II był doskonale obeznany. Na początku wydawali się niepokorni: syn Karola, Pepin Krótki, współdziałając z papieżem Zachariaszem, doprowadził do zrzucenia Merowingów z tronu i sam przyjął koronę, zadając nieprzemijające pytanie: „Kto powinien być królem, ten kto ma tytuł, czy ten, kto ma władzę?”. W zamian Pepin zapewnił papieżowi pomoc wojskową i ochronił papiestwo przed Longobardami z północnej Italii. „Podarował” też papieżowi ważne ziemie i miasta, które stały się podstawą państwa kościelnego – źródłem potęgi Kościoła poza Rzymem przez okres znacznie wykraczający poza średniowiecze. W ten sposób zostały ustanowione stosunki państwa z Kościołem, które osiągnęły swój szczyt za panowania syna Pepina, Karola Wielkiego, jednego z najważniejszych ludzi zachodniego świata. To on rozszerzył rządy Franków na dzisiejszą Francję, większą część Niemiec (w tym Saksonię i Bawarię) oraz Lombardię, a w Boże Narodzenie 800 roku w Bazylice św. Piotra w Rzymie został namaszczony na cesarza (Imperator Augustus) przez papieża Leona III. Nie było to jednak zwykłe odnowienie starego Cesarstwa Rzymskiego, chociaż Karol Wielki odzyskał większą część jego zachodnich terytoriów. Władca został bowiem „świętym” cesarzem rzymskim, wzmacniając w ten sposób przekaz, że to Kościół stał się przywódcą chrześcijańskiego świata, i sankcjonując prawnie istnienie najpotężniejszego świeckiego państwa na Zachodzie. Rozszerzenie tego pojęcia w średniowieczu stało się źródłem wielu sporów między królami i papieżami nie tylko w Anglii, gdzie najpierw zakwestionowano prawo Wilhelma II, a później Henryka I, do wyznaczania nominacji kościelnych, co w końcu doprowadziło do głośnego konfliktu między Henrykiem II a Tomaszem Becketem.

Karolingowie są istotni dla naszej historii z różnych względów. Karol Wielki i jego potomkowie, administrując ogromnym terytorium, stworzyli styl rządzenia, który w zmodyfikowanej formie przetrwał przez kilka stuleci i miał bezpośredni wpływ na sposób zarządzania ziemiami zgromadzonymi przez Henryka II. Po pierwsze, aby móc osobiście narzucać swoje panowanie, Karol Wielki musiał przemierzać znaczne odległości, wędrując z całym dworem z miejsca na miejsce. Nie utworzył centralnego ośrodka władzy administracyjnej, który byłby odpowiednikiem starożytnego Rzymu. Taki sam objazdowy ośrodek władzy był dziełem Henryka II i bardzo dobrze służył mu w pierwszym okresie panowania, gdy musiał on występować w różnych rolach: króla Anglii, księcia Normandii, de facto księcia Akwitanii i hrabiego Andegawenii. Najważniejsze urzędy tego wędrownego dworu – na przykład szambelan, marszałek czy seneszal – pojawiły się w IX wieku, podobnie jak kanclerz, który kierował kancelarią, gdzie wydawane były nadania i inne dokumenty. Funkcje te ewoluowały w filary średniowiecznej władzy i zostały przejęte przez Henryka II do stworzenia w Anglii scentralizowanego systemu biurokratycznego, który istnieje do dzisiaj.

Wędrowny dwór Karola Wielkiego potrzebował systemu regionalnych ośrodków władzy. Kilkuset comtes, czyli hrabiów, stanęło zatem na czele hrabstw, otrzymując pewne uprawnienia administracyjne i prawne. Mimo że byli mianowani przez króla, wiele stanowisk stawało się dziedzicznych, a hrabstwa zyskiwały pewną autonomię, która z upływem lat okazywała się coraz większa. Uwidaczniało się to na przykład w takich miejscach, jak Andegawenia (Anjou), Bretania (Brittany), Maine, Turenia (Touraine), Poitou, Tuluza (Toulouse), Blois, Flandria (Flanders), Boulogne i Holandia (Holland), żeby wymienić tylko te, które są ważne dla naszej historii. Stosunki między Karolem Wielkim a jego najważniejszymi hrabiami określała umowa zwykle dotycząca dostarczenia wojska, które miało wesprzeć armię królewską. Konieczność pokonywania dużych odległości spowodowała, że armia składała się przede wszystkim z mobilnej konnicy, a to z kolei wymusiło wprowadzenie wyspecjalizowanej sztuki wojennej. To w tym okresie można zauważyć pojawienie się koncepcji rycerstwa. Wszystkie te elementy, zebrane razem, tworzyły system społeczny określany mianem feudalizmu, bazujący na tym, że ziemia otrzymana od władcy mogła być użytkowana w zamian za służbę wojskową (lub jakąś inną), co było zatwierdzane przysięgą wierności w imię Chrystusa. Odmiana tego systemu została wprowadzona w Anglii przez Wilhelma Zdobywcę i była wykorzystywana przez Henryka II oraz jego synów do kontrolowania arystokratów, ostatecznie prowadząc do bardziej precyzyjnego zdefiniowania wzajemnych relacji w toku negocjacji króla Jana z czołowymi baronami na polach Runnymede w czerwcu 1215 roku.

Pomimo tytułu cesarskiego Karol Wielki, zgodnie z tradycją frankijską, nie miał zamiaru pozostawiać swojego „cesarstwa” w stanie nienaruszonym. Wkrótce jego imperium zostało rozbite na trzy części. Wschodnia – Francia orientalis – rozciągająca się na obszarze dzisiejszych Niemiec, Austrii i Szwajcarii, stała się sercem Świętego Cesarstwa Rzymskiego i szybko przejęła część centralną, która podzieliła się na wpół niezależne terytoria, takie jak Lotaryngia, Burgundia i Lombardia, a także zagarnęła ziemie dzisiejszego Beneluksu. Królowie Franków zachodnich, postrzegani jako przedstawiciele młodszych gałęzi rodu – w przyszłości będzie się ich określać mianem królów Francji – zachowali kontrolę nad swoimi hrabstwami, które później przekształcą się we Francję. Od połowy IX wieku byli oni szczególnie narażeni na najazdy wikingów. Najeźdźcy wykorzystywali rzeki Loarę i Sekwanę, aby dostać się w głąb lądu – taktykę tę przejmie również Henryk II i jego synowie w czasie konfliktu z królem Francji. W rezultacie zachodnia część imperium – Francia occidentalis – zaczęła się rozpadać. Bretania i Akwitania uzyskały faktyczną autonomię, a potężni hrabiowie rządzący w Blois, Flandrii, Andegawenii, Prowansji czy Tuluzie byli w stanie podważyć autorytet króla. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej w 911 roku, gdy Karol Prostak ofiarował wodzowi wikingów Rollonowi ziemie, które staną się wkrótce Księstwem Normandii. Ostatni z Karolingów, Ludwik V, zmarł w 987 roku, a tron zaoferowano hrabiemu Paryża Hugonowi Kapetowi, który założył dynastię królewską, skupioną wokół obszaru Île de France. Hugon, aby zabezpieczyć sukcesję dla członków swojego rodu, niemal natychmiast po własnej elekcji w 987 roku przeprowadził koronację syna Roberta. Robert kontynuował tę tradycję i w 1027 roku doprowadził do koronacji syna, Henryka I. Wzorzec ten został zaadaptowany w Anglii przez Henryka II 14 czerwca 1170 roku, ale w całej historii państwa zastosowano go tylko ten jeden raz.

W przeciwieństwie do stale rozdrabniającego się państwa zachodniofrankijskiego Anglia przeszła transformację w odwrotnym kierunku i w X wieku stanowiła samodzielne państwo. Powstało ono w wyniku zjednoczenia siedmiu królestw, uformowanych po kilku falach migracji, które na początku V wieku doprowadziły do wyparcia wojsk cesarskich z prowincji Brytanii. Północnogermańscy Sasi, Anglowie oraz Jutowie z Półwyspu Jutlandzkiego i wybrzeża fryzyjskiego podbili miejscowych Brytów i stworzyli heptarchię, czyli siedem królestw: Nortumbrię na północy, Mercję w części środkowej oraz Anglię Wschodnią, Kent, Essex, Sussex i Wessex na południu. Do IX wieku Mercja została przyćmiona przez Wessex. Chociaż znaczna część Anglii pod koniec IX i na początku X wieku została podbita i zasiedlona przez wikingów, król Alfred i jego następcy stopniowo odzyskiwali utracone ziemie, wprowadzając przy tym jednolity system prawny i administrację centralną oraz rozwijając chrześcijaństwo jako jedyną religię w państwie. Dynastia, założona przez Alfreda, na początku XI wieku została odsunięta od władzy w wyniku następnej fazy najazdów skandynawskich. Ethelred II o przydomku Bezradny, otrzymanym ze względu na uleganie złym doradcom (a nie z powodu gnuśności), został pozbawiony władzy i uciekł do Normandii, z której powrócił w 1014 roku.

Kluczowy dla naszej historii jest fakt, że Ethelred zapoczątkował tradycję wydawania tak zwanej karty koronacyjnej (coronation charter), zawierającej spis planów istotnych dla jego rządów. Składał także potrójną przysięgę, w której zapewniał, że będzie podtrzymywał pokój z Kościołem, zakazywał rabunku i wyrządzania krzywd oraz gwarantował, że we wszystkich orzeczeniach będzie się kierował sprawiedliwością i miłosierdziem. W Kronice anglosaskiej czytamy, że gdy odzyskał tron, zawarł z ludem układ, w którym potwierdził zobowiązanie sprawowania dobrych rządów i obiecał, że będzie „rządził lepiej, niż robił to wcześniej”. To tutaj należy szukać źródła powstania Wielkiej Karty, którą podpisano dwa wieki później. Henryk I w 1100 roku przyjął podobną taktykę i aby zapewnić sobie utrzymanie tronu, wydał kartę koronacyjną, której koncepcja została wskrzeszona w 1213 roku podczas wzmagających się protestów przeciwko jego prawnukowi, Janowi. Idea, że król rządzi na podstawie porozumienia zawartego z ludem, co wymuszało na nim trzymanie się pewnych standardów i działanie w granicach prawa, towarzyszy całej historii rządów Henryka II i jego synów.

Ethelred II ważny jest również dlatego, że w 1002 roku poślubił Emmę z Normandii, siostrzenicę Hugona Kapeta i córkę normandzkiego księcia Ryszarda I, co splotło ze sobą politykę Anglii, Francji i księstwa. Ethelred II zmarł w 1016 roku i Anglia została podbita przez Knuta, jednego w „wielkich” królów tego okresu. Udało mu się objąć trony Anglii, Danii, Norwegii i Szwecji. Cieszył się też autorytetem w Świętym Cesarstwie Rzymskim, choć jeszcze do niedawna powstanie potężnego morskiego imperium anglo-skandynawskiego było nie do pomyślenia. Pragmatyczny Knut poślubił owdowiałą Emmę, co legitymizowało jego inwazję w oczach przedstawicieli czołowych miejscowych rodów. Emma wykorzystała sposobność, by głębiej zaangażować się w angielską politykę, i po śmierci Knuta kilkakrotnie ingerowała w sprawy sukcesji. Ostatecznie udało jej się doprowadzić do tego, że w 1042 roku ostatnim anglosaskim czy też, biorąc pod uwagę jej pochodzenie, pierwszym anglonormańskim królem został jej syn, Edward Wyznawca. Edward spędził kilka lat na wygnaniu w Normandii, nie dziwi więc, że z normańskiego dworu zabrał ze sobą do Anglii kilku zaufanych popleczników. Nie po raz ostatni pojawienie się „obcych”, którzy jednocześnie byli najważniejszymi doradcami króla, wywołało niechęć miejscowych rodów. Oburzał się zwłaszcza hrabia Godwin wraz z synami, którzy w latach sześćdziesiątych XI wieku zdobyli w kraju silną pozycję. Pomimo tarć politycznych panowanie Edwarda postrzegane jest jako złoty wiek rządów prawa, stanowiący inspirację dla spisanych w XII wieku Leges Edwardi Confessoris lub Laws of Edward the Confessor. Staną się one ważnym punktem odniesienia, gdy zbuntowani baronowie będą układali Kartę Swobód, mającą uzdrowić system rządów Jana, zwłaszcza w przypadku kontrowersyjnej interpretacji zapisu, głoszącego, że nieprawy monarcha, który stracił poparcie ludu, może zostać zdetronizowany.

* * *

Na katastrofę morską z 1064 roku należy zatem spojrzeć przez pryzmat stosunków dworu angielskiego z normandzkim, kształtowanych początkowo przez Emmę. W 1035 roku zmarł książę Robert, kuzyn Emmy, a po jego śmierci Normandię ogarnął kryzys. Na tronie zasiadł Wilhelm, jego ośmioletni syn z nieprawego łoża, i musiało minąć ćwierć wieku, zanim po latach wojny domowej, toczonej między czołowymi rodami możnowładczymi, Normandia ponownie znalazła się pod kontrolą księcia. W 1064 roku Wilhelm poczuł się na tyle mocny, by po śmierci Edwarda upomnieć się o Anglię. Inwazja, którą w konsekwencji przeprowadził, z wielu powodów miała fundamentalne znaczenie. Po pierwsze, zjednoczył Anglię i Normandię w jedno królestwo oddzielone Kanałem i wprowadził do Anglii czołowe rody normańskie, które stały się głównymi beneficjentami rozdziału obszernych majątków należących do rodu Godwina i innych hrabiów anglosaskich poległych pod Hastings. Od tego momentu rody anglonormańskie starały się, aby ziemie po obu stronach Kanału pozostawały w tych samych rękach, i gdy przychodziło do wyboru pretendenta, popierały tego, który skłonny był utrzymać status quo. Wilhelm I przyjął model frankijski i podzielił ziemie między swoich synów. Po jego śmierci najstarszy z nich, Robert Krótkonogi, otrzymał Normandię, Anglię zaś dostał Wilhelm Rudy. Był jeszcze najmłodszy syn, Henryk, który miał na powrót zjednoczyć te ziemie. Stało się to po śmierci Wilhelma Rudego, zmarłego na skutek wypadku w trakcie polowania w New Forest w 1100 roku, oraz po zwycięstwie nad Robertem w bitwie pod Tinchebray 28 września 1106 roku. Była to jedna z najważniejszych bitew w angielskiej historii, gdyż doszło po niej do ponownego połączenia obydwu terytoriów pod rządami jednego władcy i ugruntowania pozycji Henryka jako dominującego monarchy w regionie. To z kolei doprowadziło do napiętych stosunków z królem Francji, Ludwikiem VI, który rywalizował z Henrykiem o ważny frankijsko-normański nadbrzeżny region Vexin, oraz z Fulkiem V, hrabią Andegawenii, którego ród od dawna spierał się z książętami Normandii o panowanie nad Maine.

Wilhelm również w Anglii wprowadził nową hierarchię społeczną i feudalny system posiadania ziemi, w którym w zamian za służbę wojskową od władcy otrzymywało się majątek w dobrach zwanych feudum lub lenno. Każde lenno było zarządzane przez jednostkę społeczno-ekonomiczną, znaną jako dwór (manor). Król zachowywał terrae regis (dosłownie: ziemie króla), majątki królewskie w każdym hrabstwie, z których czerpał dochód na swoje potrzeby, a resztę rozdzielał między sojuszników. Byli to lennicy, otrzymujący ziemię bezpośrednio od władcy na konkretnych, jasno zdefiniowanych zasadach. Król zachowywał pewne prawa, takie jak zaciąg „wsparcia” albo daninę spadkową od spadkobierców zmarłego lennika, jeśli chcieli zachować w posiadaniu rodowe ziemie. Jeżeli spadkobierca liczył mniej niż dwadzieścia jeden lat, król sprawował kuratelę nad jego ziemiami i czerpał z nich profity, dopóki ów nie osiągnął odpowiedniego wieku, lub sprzedawał prawo do zarządzania włościami trzeciej stronie. Król zachowywał również pewną kontrolę nad małżeństwami rządzącej elity. Regulacje królewskie dotyczące ziemi i rodu były kwestiami bardzo delikatnymi, co zostało szczegółowo zobrazowane w karcie koronacyjnej Henryka I, w której znalazła się wyraźna obietnica wystrzegania się nadużyć króla w tych kwestiach. Brutalny wyzysk możnych przez Jana stał się główną przyczyną sprzeciwu wobec jego rządów w 1212 roku, a rebelianci, spisując Wielką Kartę Swobód, odwołali się właśnie do tekstu karty koronacyjnej Henryka I jako wzoru dobrego postępowania władcy. To nie przypadek, że paragrafy ograniczające „prawa” feudalne znalazły się niemal na początku dokumentu.

Na koniec Wilhelm i jego synowie rozszerzyli granice lasów królewskich w Anglii, ku przerażeniu każdego, kto mieszkał w ich obrębie. Dla współczesnego człowieka jest to zapewne najtrudniejszy do zrozumienia aspekt średniowiecznego życia, niemniej stał się on kolejnym ważnym powodem do uskarżania się na Andegawenów. Sprawa była na tyle istotna, że w 1217 roku do Wielkiej Karty Swobód dodano swoisty suplement – oddzielną Kartę Lasu. Podstawowy problem wynikał z tego, że regulacje prawne dotyczące lasu należały do prerogatyw królewskich, zatem oddzielny system sądowy działał wedle kaprysu korony. Kary były surowsze, a urzędnicy królewscy często arbitralnie wymierzali sprawiedliwość. Henryk I co prawda odniósł się do lasu w karcie koronacyjnej, ale najwyraźniej niewiele zrobił, aby zająć się skargami ludzi pociągniętych do odpowiedzialności na podstawie praw leśnych. Panowanie Henryka I miało fundamentalne znaczenie dla reformy systemu prawnego, bo – dzięki jednolitemu procesowi z dostępem do sądów królewskich – zapewniało większą sprawiedliwość. Reforma nie dotyczyła jednak prawa leśnego. Zaniedbanie to da o sobie znać, gdy królem będzie Jan.

* * *