Hayden White w Polsce: fakty, krytyka, recepcja - Ewa Domańska, Edward Skibiński, Paweł Stróżyk - ebook

Hayden White w Polsce: fakty, krytyka, recepcja ebook

Ewa Domańska, Edward Skibiński, Paweł Stróżyk

0,0

Opis

Książka Hayden White w Polsce: fakty, krytyka, recepcja przynosi czytelnikowi o wiele więcej, niż swoim tytułem zapowiada. Zapowiada zaś przede wszystkim monografizujące ujęcie osobistych, ideowych, po części instytucjonalnych kontaktów oraz oddziaływań jednej z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych osobowości naukowych w światowej humanistyce II połowy XX wieku z polskimi uczonymi – zarówno personalnych (co rzadkie), jak intelektualnych (recepcyjno-krytycznych) z polską myślą humanistyczną. A że nie da się wyizolować jednego lokalnego kontekstu z całości oddziaływań myśli uczonego w polu badań humanistycznych, otrzymujemy też – w serii studiów przypadku – próbę monografii całości tego zagadnienia.

Zredagowany przez Ewę Domańską, Edwarda Skibińskiego i Pawła Stróżyka tom to nie apologetyczny pomnik postawiony wielkiemu (meta)historykowi, lecz raczej – by posłużyć się określeniem Foucaulta – „książka-doświadczenie”, która czyni nam bliskim i zrozumiałym doświadczenie i myśl mądrego, nader oryginalnie i samodzielnie myślącego uczonego, mającego na dodatek i tę wiele wartą a niezwykle rzadką zdolność: wytrącania siebie, uczniów, słuchaczy z kolein stereotypowych przeświadczeń. Książka pozwala także uświadomić sobie, że Hayden White to niezbędny i dziś wielki humanista-uczony, który nie wymusza respektu swym pomnikowym autorytetem, ale przyciąga do siebie kolejne pokolenia badaczy, bo jak prawdziwy mistrz pomaga myśleć, i to myśleć samodzielnie.

 

prof. dr hab. Ryszard Nycz

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 467

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ewa Domańska, Edward Skibiński, Paweł Stróżyk

Wprowadzenie

Humanistyka polska nie spotkała się z Haydenem White’em w latach siedemdziesiątych, kiedy kształtowały się jego koncepcje, i nie uczestniczyła w polemikach, które toczyły się po wydaniu Metahistory (1973). Choć już w latach osiemdziesiątych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej książki i artykuły White’a dostępne były w języku angielskim (głównie dzięki krążącym wśród zainteresowanych kserokopiom), to dyskusja nad jego pracami rozpoczęła się dopiero w latach dziewięćdziesiątych. W tym bowiem czasie zarówno w kręgu literaturoznawców, jak i teoretyków historii zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze i interpretacje koncepcji autora Metahistory. Natomiast pierwsze tłumaczenia artykułów White’a pojawiły się z końcem lat dziewięćdziesiątych – najpierw w Polsce, a potem kolejno: na Słowacji, w Rosji, na Węgrzech, Litwie, w Czechach i Rumunii1.

Kiedy w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych White zaczął odwiedzać Europę Środkowo-Wschodnią, kraje te przechodziły proces „transformacji ustrojowej”. Trafił zatem na podatny grunt, zwłaszcza wśród młodych badaczy, którzy chętnie absorbowali anty-dogmatyczne myślenie, utożsamiane z awangardowymi nurtami postmodernizmu i French ­Theory. Postmodernizm dotarł do tej części Europy za pośrednictwem amerykańskich środowisk akademickich, przede wszystkim dzięki młodym uczonym, którzy wyjeżdżali do USA na stypendia, rozkwitł zaś w Polsce po 1989 roku. Pojawiając się w tym kontekście, White (a także Richard Rorty) stał się symbolem procesu demokratyzacji polskiej Akademii i zmiany systemu. Jak deklarował:

Wystraszeni antypostmoderniści mylą się zatem, twierdząc, że postmoderniści są „przeciw” historii, obiektywności, regułom, metodom itd. My, postmoderniści, występujemy jedynie przeciwko będącej na usługach aparatów państwowych historiografii profesjonalnej, która ze swoimi ograniczonymi epistemicznie, ideologicznie sterylnymi i przestarzałymi wyobrażeniami o obiektywności obróciła się przeciw swoim własnym obywatelom; historiografii odcinającej się od zasobów poiesis (inwencji) i pisarstwa artystycznego, a w konsekwencji zrywającej więzi z tym, co było najbardziej kreatywne w nauce, którą starała się tak nieudolnie naśladować2.

Powyższy cytat, jakkolwiek retorycznie atrakcyjny, kryje w sobie ironię. Występując przeciwko akademickiej historii, White był bowiem głęboko zakorzeniony w uniwersyteckich strukturach tworzenia wiedzy, korzystając z ich udogodnień. Działając w systemie, który kontestował, ­White głosił, że historiografia tworzona przez zawodowych historyków jest pozostającą na usługach państwa oficjalną narracją, która legitymizuje dominujący reżim władzy, powinna więc zostać rozmontowana krytyką i przekroczona jako ograniczające podejście do przeszłości. Później, do swojej krytyki istniejącego systemu, White dodał alternatywną wobec his­torii akademickiej ideę „przeszłości praktycznej” (termin zapożyczony od Michaela Oakeshotta), która pozwala żyć i pomaga odpowiedzieć na „praktyczne” pytanie Immanuela Kanta: „co powinienem czynić?”

Hayden White nazywany jest „jednym z największych humanistów naszych czasów”3, ale, jak podkreśla Herman Paul, to humanista liberalny, egzystencjalny4. Podobnie jak to było w przypadku Jeana-Paula Sartre’a, humanizm White’a jest związany z marksistowskim i egzystencjalistycznym antropocentryzmem ze szczególnym naciskiem na problem ludzkiego sprawstwa i wolności oraz sytuacjami egzystencjalnych wyborów i indywidualnej odpowiedzialności. Jako uczony i nauczyciel White całe życie walczył o uwolnienie ludzi (w tym historyków) od „brzemienia historii” (i innych ograniczeń). Chciał zmienić nasze myślenie o estetyce, metafizyce, moralności, tradycji, religii poprzez budowanie i promowanie takiej wiedzy, która uwolni ludzi od represyjnych technik samoograniczania, podporządkowania i poddaństwa. W ujęciu White’a „egzystencja poprzedza esencję”, wyzwolenie znaczy porzucenie związków i oduczenie się ograniczających form myślenia i działania, a egzystencjalizm jest formą antyhumanizmu (parafrazując Sartre’a)5. „Jestem anarchistą” – często powtarzał w trakcie wykładów Profesor. Warto też pamiętać, że White był przede wszystkim nauczycielem akademickim, którego celem było kształtowanie krytycznych intelektualistów i odpowiedzialnych ludzi. Uważał, że potencjał emancypacyjny refleksji historycznej tkwi nie tyle w historii, ile w historykach, z czego wynikała prowokacyjna postawa White’a, jaką wobec nich reprezentował.

Hayden White po raz pierwszy odwiedził Europę Środkowo-Wschodnią w październiku 1996 roku i pierwszym krajem tego regionu, z którym się zetknął, była Polska. W latach 1996–2013 znany autor Metahistory wielokrotnie bywał w Polsce, goszcząc na konferencjach, wykładach i seminariach w Poznaniu, Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku. Kilka razy White był też na Węgrzech na zaproszenie Central European University w Budapeszcie (1999, 2001, 2004, 2005), a także w Bułgarii (2011) i Rumunii (2010). W tej części świata Hayden White otrzymał trzy doktoraty honoris causa: najpierw z CEU w Budapeszcie (2005), a później z Uniwersytetu w Bukareszcie (2010) i Uniwersytetu Gdańskiego (2011).

Szczególne zainteresowanie i sympatia White’a do Polski wynikały z wielu powodów: przede wszystkim ta część Europy była dla White’a „egzotyczna” i jego zdaniem jeszcze nie skontaminowana globalnym kapitalizmem. Profesor był też ciekawy doświadczeń ludzi bloku postsowieckiego, zwłaszcza interesował go fenomen masowego ruchu „Solidarności”. Były też powody merytoryczne: White znał prace Zygmunta Baumana, Leszka Kołakowskiego, Krzysztofa Pomiana oraz Jerzego Topolskiego i był zainteresowany polskim środowiskiem naukowym. Znaczenie miały także powody osobiste: teść White’a – znany rzeźbiarz Moses Brose (Mosze Brzoza), wyjechał z Polski w późnych latach trzydziestych, uciekając przed antysemicką atmosferą w Wyszkowie, gdzie mieszkał. Ponadto White miał w Polsce przyjaciół i bliskich znajomych: Ewę Domańską, Monikę Bakke, Arkadiusza Marciniaka i Marka Wilczyńskiego, a także Krzysztofa Brzechczyna, Leszka Koczanowicza, Mirosława Lobę i Hannę Mamzer, z którymi lubił spędzać czas, dyskutując o akademii, filozofii, historii, literaturze, sztuce, polityce i życiu.

Monografia zbiorowa Hayden White w Polsce jest próbą podjęcia krytycznego dialogu z twórczością White’a i oddzielenia deklarowanych przez niego poglądów od tych jedynie mu przypisywanych. Dalsze badania pokażą, co z koncepcji amerykańskiego teoretyka historii pozostanie aktualne. Wydaje się jednak, że główny nurt zainteresowań nadal dotyczyć będzie historiografii jako specyficznej formy narracji. Prezentowany tom zawiera artykuły zarówno znanych polskich humanistów, którzy od końca lat osiemdziesiątych zajmowali się teorią Haydena White’a, jak i badaczy młodszego pokolenia, których analizy wprowadzają nowe idee do refleksji na temat oeuvre White’a i do badań recepcji prac autora Metahistory.

Ze względu na swój interdyscyplinarny charakter koncepcje White’a cieszą się zainteresowaniem przedstawicieli różnych dyscyplin humanistycznych (historii, literaturoznawstwa, antropologii, archeologii, historii i krytyki sztuki). Publikacja wychodzi naprzeciw zainteresowaniom polskich humanistów relacjami pomiędzy historią i literaturą, wpływem tych dziedzin na kształtowanie świadomości historycznej oraz tożsamości indywidualnej i zbiorowej, transdyscyplinarnością badań humanistycznych, a także literaturą Zagłady. Stanowi niejako kontynuację wydanych przez TAiWPN Universitas trzech wyborów tekstów Haydena White’a: Poetyka pisarstwa historycznego (red. Ewa Domańska i Marek Wilczyński, 2000, wyd. 2 poprawione i uzupełnione 2010), Proza historyczna (red. Ewa Domańska, 2009) oraz Przeszłość praktyczna (red. Ewa Domańska, 2014). Książka przedstawia i analizuje często problematyczną recepcję teorii White’a w Polsce i za granicą, ukazując ją z polskiej perspektywy badawczej. Zawiera zarówno kalendarium wizyt White’a w Polsce oraz panoramę stanowisk i publikacji oddających miejsce White’a w polskiej teorii historiografii, jak i poglądy polskich badaczy na przyjęcie idei autora Metahistory we Francji, Niemczech i Rosji. Krytycznym omówieniom najważniejszych koncepcji amerykańskiego badacza towarzyszą rozważania ukazujące możliwości płynące z koncepcji White’a dla analiz kluczowych problemów podejmowanych we współczesnej humanistyce, m.in. suwerenności dyscyplin oraz kryptoteologicznego wymiaru myślenia historycznego.

Publikację rozpoczyna wstęp redaktorów oraz przedruk tłumaczenia jednego z ostatnich publicznych wystąpień Haydena White’a – wykładu wygłoszonego z okazji wręczenia doktoratu honoris causa, przyznanego Profesorowi przez Freie Universität w Berlinie (2015), zatytułowanego Refleksje na temat związków historii z literaturą. Do części pierwszej książki wprowadza napisany w formie artykułu sprawozdawczego tekst Ewy Domańskiej Hayden White w Polsce. Domańska mierzy się w nim z ustalaniem faktów dotyczących pobytów White’a w Polsce. Prócz informacji na temat dat, miejsc, tytułów wystąpień i ich streszczeń zawiera on także wspomnienia osób zaangażowanych w organizację wizyt i uczestniczących w wykładach i seminariach Profesora (m.in. Tomasza Basiuka, Michała Głowińskiego, Stanisława Rośka, Przemysława Wiszewskiego i Pawła Wolskiego). Z obliczeń Domańskiej wynika, że w latach 1996–2013 White przebywał w Polsce jedenaście razy, odwiedzając kilkukrotnie Poznań, a także Kraków, Warszawę, Wrocław i Gdańsk. Efektem tych pobytów była publikacja trzech tomów artykułów White’a w języku polskim, jak również innych przekładów, które ukazały się w czasopismach i monografiach zbiorowych, a przede wszystkim nadanie Profesorowi przez Uniwersytet Gdański tytułu doktora honoris causa (2011).

W artykule Hayden White a polska metodologia historii i teoria his­toriografii, przyjmując perspektywę świadka, Jan Pomorski pisze o tym, jak w polskim środowisku teoretyków historii w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych odkrywano Metahistory Haydena White’a. Jak twierdzi, recepcja White’a w Polsce przechodziła przez różne fazy: od dystansowania się, przez życzliwą interpretację, okres fascynacji, po krytyczną analizę i rodzaj dialektycznego Aufhebung, co autor stara się udokumentować, dokonując stosownego przeglądu badaczy i literatury przedmiotu. Kluczową rolę w tym procesie przypisuje ośrodkowi poznańskiemu (Jerzy Topolski, Ewa Domańska, Maciej Bugajewski, Wiktor Werner, Violetta Julkowska, Dorota Skotarczak), a także lubelskiemu (Jan Pomorski, Andrzej Radomski, Marek Woźniak, Piotr Witek) i krakowskiemu (Krzysztof Zamorski, Jakub Muchowski). Pomorski podkreśla zwłaszcza wpływ White’a na Jerzego Topolskiego w okresie powstawania Jak się pisze i rozumie historię oraz rolę Ewy Domańskiej w światowej „white’ologii”. Zastanawia się także, co polska teoria historii i historia historiografii zawdzięczają White’owi.

Część druga zawiera artykuły omawiające recepcję prac White’a w Rosji, Niemczech i Francji. W tekście Niewczesna obecność Ivan Peshkov analizuje obecność idei autora Metahistory w Rosji. Jak twierdzi, bez względu na status „klasyka postmodernizmu”, White jest wciąż nieobecny w Rosji w dwóch istotnych dla niego obszarach: refleksji nad dyskursywnym wymiarem badań historycznych oraz debat nad etycznym wymiarem doświadczeń traumatycznych. Celem tekstu Peshkova jest przedstawienie głównych sposobów percepcji dorobku White’a w Rosji z uwzględnieniem kontekstu społecznego debat nad przeszłością w tym kraju. Wykorzystując tropy sugerowanej niewczesności oraz erudycyjnego zawłaszczenia, autor próbuje odpowiedzieć na pytanie dotyczące mechanizmu utrwalenia „milczącej obecności” White’a w kraju rozdartym przez masowe zwątpienie w epistemologiczne, ideologiczne i aksjologiczne podstawy zawodowej historiografii. W zakończeniu przedstawia możliwości zastosowania dorobku Profesora w dyskursach nad przeszłością publiczną, jakie mogą powstać w wyniku wykorzystania kabalistycznej idei drobnego przesunięcia w dużej skali. Jak twierdzi, dorobek White’a może wpłynąć na rosyjskie wojny pamięci i zmagania z traumatyczną przeszłością.

Z kolei Jerzy Kałążny w artykule Hayden White – perspektywa niemiecka omawia recepcję White’a w Niemczech (RFN). Krytyczna lektura niemieckich przekładów Tropics of Discourse z przedmową Reinharta Kosellecka, The Content of the Form i Metahistory wzbudziła ożywioną debatę wokół kwestii narracyjnej struktury historiografii i relacji między historiografią i literaturą. Kałążny przedstawia etapy recepcji myśli White’a w Republice Federalnej Niemiec, wskazując na specyfikę (zachodnio)niemieckiego środowiska historycznego i przemiany kultury historycznej w tym państwie od końca lat sześćdziesiątych, m.in. w następstwie linguistic turn. Jak twierdzi Kałążny, badania nad narodowym socja­lizmem i drugą wojną światową (w szczególnym stopniu nad Zagładą) dostarczały i nadal dostarczają w Niemczech silnych inspiracji teoretycznych i metodologicznych nauce historycznej oraz innym dyscyplinom, a dorobek autora Metahistory jest nadal ważnym punktem odniesienia także dla badaczy historii najnowszej.

We Francji – jak twierdzi Maciej Bugajewski w artykule Francuska recepcja narratywizmu Haydena White’a. Przypadek Paula Ricœura – ­zainteresowanie twórczością autora Metahistory jest ograniczone i powiela odczytania White’a dokonane przez Paula Ricœura i Rogera Chartiera. Zredagowany ostatnio przez Philippe’a Carrarda tom wybranych artykułów White’a, L’Histoire s’écrit (2017), przyniósł jak dotąd reakcje recenzentów, w których dominuje pochwała wydania publikacji przybliżającej kulturze francuskiej nieobecne wcześniej w przekładach teksty, należące już jednak, jak podkreślano, do przeszłości refleksji nad historiografią. Debata White–Chartier jest znana i nie aż tak głęboka jak podziw i uznanie, jakimi w kilku tekstach wzajemnie obdarzyli się Paul Ricœur i Hayden White’a. Celem tekstu Bugajewskiego jest wydobycie swoistości Ricœurowskiej lektury White’a, a tym samym frankofońskiej recepcji White’a, w tej mierze, w jakiej jest kształtowana przez lekturę Ricœura. Autor wskazuje na cztery obszary podjętej przez Ricœura krytyki narratywizmu White’a: podważenie autoreferencyjności narracji historycznej; niedostateczne uwzględnienie problemu badania źródeł historycznych i wyjaśniania w poznaniu historycznym; problem uprzedniości głosu przychodzącego z przyszłości w stosunku do historiograficznej konstrukcji narracyjnej; problem terapeutycznej funkcji narracji historycznej.

Część trzecia książki dotyczy miejsca Haydena White’a we współczesnej refleksji o przeszłości praktykowanej zarówno przez historyków, jak i archeologów, stosunku historyków do teorii amerykańskiego badacza, śladów wpływu jego prac na pisarstwo historyczne oraz inspiracji, jakich dostarczają koncepcje White’a dla rozpatrywania zagadnienia autonomii historii i badań postsekularnego wymiaru świadomości historycznej.

Hayden White jest autorem kilku prac poświęconych średniowieczu, napisanych jeszcze przed ukazaniem się Metahistory. To być może sprawiło, że, prezentując swoje koncepcje teoretyczne, w późniejszych publikacjach posługiwał się przykładami ze średniowiecza. Zagadnienie mediewistycznych początków kariery White’a oraz jego stosunku do historii średniowiecza przedstawia Edward Skibiński w tekście Hayden White w mediewistyce. Autor wskazuje, że negatywna recepcja ze strony mediewistów polegała często na wytykaniu White’owi zawartych w jego pracach błędów rzeczowych. Skibiński idzie jednak innym tropem i, określając recepcję narzędzi badawczych zaproponowanych przez White’a do analiz historiografii średniowiecznej, stara się ocenić, na ile są to próby udane. Twierdzi, że przyjęta przez autora Metahistory perspektywa badania systemów wartości w ich historycznych wersjach wydaje się poprawna, jednak sposób realizacji z odwołaniem się do kategorii weberowskich nie jest zadowalający. Zauważa też, że w przypadku akceptującego poglądy White’a Waltera Goffarta mamy do czynienia, jak i u wielu innych historyków, z niezrozumieniem podstaw koncepcji wyłożonej w Metahistory.

Dariusz Andrzej Sikorski w artykule Dlaczego Hayden White nie zrewolucjonizował historiografii? piszeo rozbieżności między deklarowanym przez teoretyków historii wpływem tropologii White na pisarstwo historyczne a rzeczywistym jego odzwierciedleniem w praktyce dziejopisarskiej. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego propozycje White’a nie znalazły zastosowania w pracach praktykujących historyków. Analizując wypowiedzi historyków na temat tropologii White’a, można – zdaniem Sikorskiego – uzyskać powtarzający się zestaw zarzutów, które wyznaczają nieprzekraczalną barierę wobec zastosowania tej koncepcji w praktyce badawczej. Dotyczą one wątpliwości co do sensowności samej tropologii w wydaniu White’a, odrzucenia jakiejkolwiek formy prawdy polegającej na związku z minioną przeszłością, daleko idącego zrównania pisarstwa z badaniem historycznym oraz pominięcia kwestii warsztatowych i ich wpływu na ostateczne rezultaty badań i wizji danego problemu, ignorowania roli źródeł historycznych i ich wpływu na zmianę wizji dziejów. Sikorski konkluduje, że sposób analizowania i uprawiania historiografii w ujęciu White’a nie wyznaczył nowej ścieżki uprawiania historii ani istotnie nie przyczynił się do wzbogacenia produkcji historiograficznej.

Z kolei Danuta Minta-Tworzowska w artykule Hayden White a refleksja archeologiczna rozważa wpływ narratywistycznej filozofii historii Haydena White’a na archeologię, upatrując jej miejsca w obszarze świadomości historycznej, budowania narracji oraz nadawania znaczeń kulturze materialnej. Minta-Tworzowska wskazuje, że w archeologii największe zastosowanie znalazła tropologia White’a, i omawia prace, które ją wykorzystują do interpretacji znaczeń kultury materialnej. Zwraca szczególną uwagę na znakowość sfery materialnej, która w nawiązaniu do koncepcji White’a została wyeksponowana i rozwinięta w pracach Iana Hoddera. W Polsce zaś do idei tych nawiązuje m.in. Grzegorz Kiarszys i Arkadiusz Marciniak.

W artykule Hayden White i autonomia historii Jakub Muchowski twier­-dzi, że White w swojej refleksji teoretycznej nie podejmował wprost pro­-blematyki niezależności historii jako dyscypliny wiedzy, tj. nie pytał o przedmiot badań historycznych, o specyfikę stosowanych metod, odmienność historii od innych dziedzin czy o ekonomiczne i społeczne uwarunkowania dyskursu historycznego, aczkolwiek w swoich pracach z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wiele uwagi poświęcił eksponowaniu i opisowi przymusów kulturowych, kierujących praktykami historyków i naruszających ich autonomię. Jednak wykorzystywanie wtedy przez White’a idei strukturalizmu, a potem poststrukturalistycznych koncepcji „śmierci autora”, tekstualizmu, wreszcie porządku dyskursu Foucaulta, podsuwało ujęcia, które nie umacniały autonomii historii. Mocniej zarysowane odgraniczenie historii pojawia się natomiast w zainspirowanym myślą Michaela Oakeshotta podziale na przeszłość praktyczną i przeszłość historyczną. Krytycznie podchodząc do historiografii akademickiej, nieodpowiadającej na współczesne pytania egzystencjalne, społeczne i polityczne, White opisał niezależność działań historyków od oczekiwań społecznych. Zdaniem komentatorów jego uwagi mogą być inspiracją do myślenia o odrębności dyscypliny historii.

Interesujące wątki do analiz oeuvre’u White’a wprowadza artykuł Tomasza Wiśniewskiego Hayden White i postsekularna krytyka wyobraźni historycznej. Stanowi on próbę przedstawienia autora Metahistory jako „myśliciela postsekularnego”, wykrywającego i uruchamiającego ukryte w teorii historii zasoby intelektualne, które kontestują jej powierzchownie świecki (sekularny) charakter. W późnym okresie swojej twórczości White często koncentrował się na problemie „figury”, inspirując się badaniami Ericha Auerbacha, który analizował jej wyłonienie się na skrzyżowaniu judeochrześcijańskich dyskursów profetycznych i grecko-rzymskiej retoryki. Mechanizm funkcjonowania figury przekracza i uzupełnia opozycję cyklicznego i linearnego myślenia o czasie i dziejach. Według White’a w myśleniu historycznym uwidacznia się on w postaci modelu narracyjnego wypełniania się figury (figure-fulfillment model of narrativity). ­White eksponuje (często nieuświadomiony) wpływ myśli chrześcijańskiej na europejską (i tworzoną na jej wzór) wyobraźnię historyczną, twierdząc, że stale funkcjonuje w niej oparta na owym modelu forma tworzenia wyobrażeniowych linii sukcesji łączących ludzi i wydarzenia. Pojęcie figury stopniowo stawało się jednym z elementów szerszej siatki konceptualnej obecnej w refleksji White’a, występując obok takich pojęć, jak prefiguracja, przyczynowość figuralna czy realizm figuralny. Zdiagnozowane przez White’a zjawisko Wiśniewski nazywa „kryptoteologią figury”. Autor stawia tezę, że analizując prace White’a z różnych okresów jego twórczości, można dostrzec zarys problemu „sekularyzacji wyobraźni historycznej”.

Do kolejnego segmentu książki (część czwarta), który dotyczy literaturoznawczego wymiaru refleksji Haydena White’a, wprowadza tekst Henryka Markiewicza Historia i literatura. Autor omawia różne aspekty związków pomiędzy pisarstwem historycznym a literaturą, wskazując na długą tradycję rozważań prowadzonych na ten temat w refleksji teoretycznej, aczkolwiek – jak zaznacza, osobno przez badaczy narratologii teoretycznoliterackiej i osobno przez teoretyków historii zainteresowanych narracją. Markiewicz szczególnie interesuje się teorią White’a, która podkreślała literackość jako istotną cechę dyskursu historycznego. Ma jednak zastrzeżenia co do tego, jak amerykański badacz rozumie gatunki i tropy literackie, np. separując te ostatnie od ich retorycznych definicji. Markiewicz uważa, że uzasadniając podobieństwa narracji literackiej i dyskursu literackiego, White wskazał te cechy, które nie są swoiste dla literatury. Odnosząc się do dyskusji ze stanowiskiem White’a, w której uczestniczyli m.in. Hans Kellner, Chris Lorenz i Paul Ricœur, a także do idei prezentowanych przez Franka Ankersmita i Jerzego Topolskiego, Markiewicz rozważa zagadnienia sposobów tworzenia narracji, cele poznawcze i estetyczne, kwestie obiektywizmu i subiektywizmu, prawdy i fikcji, wiedzy ogólnej i szczegółowej oraz podobieństw i różnic strukturalnych i stylistycznych cech tekstów historycznych i literackich. Jako konkluzję autor przywołuje opinię Krzysztofa Pomiana, że „nieusuwalnym składnikiem historii jest dowód dla twierdzeń orzekających o tym, co autor uważa za fakty – i w tym właśnie miejscu przebiega granica między historią a literaturą”.

Zagadnienie inspiracji, które czerpał Hayden White z teorii literatury, podejmuje w artykule Hayden White jako literaturoznawca Marek Wilczyński. Analizując w Metahistory dzieła dziewiętnastowiecznych historyków, White posłużył się zaproponowanymi przez Northropa Frye’a w Anatomii krytyki kategoriami interpretacji tekstów narracyjnych. Znane są także dogłębne analizy powieści Tołstoja, Flauberta i Prousta, a także literatury świadectwa. Wilczyński rozważa specyfikę poszczególnych aktów proponowanej przez White’a lektury dzieł literackich, jak również stałą obecność pojęć zaczerpniętych z teorii literatury w jego rozważaniach stricte teoretycznych. Jak podkreśla, dla White’a szczególnie ważne było badanie ambiwalentnych związków pomiędzy literaturą a historiografią. Literatura jako domena często „podszytej” faktami fikcjonalności, szczególnie interesowała White’a, który był wyczulony na językowy charakter zapisu zdarzenia historycznego, stąd jego zainteresowanie myślą Rolanda Barthes’a i postrukturalizmem francuskim.

Z kolei Bartłomiej Krupa w tekście Hayden White i literatura świadec­-twazarysowuje wzajemne zbliżenie literatury i historii w XX wieku, wskazując szczególną rolę, jaką w tym procesie odegrały świadectwa Zagłady, wyprowadzające pisarzy poza literaturę, a historyków w stronę artystycznych form wyrazu. Krupa przedstawia opozycyjny względem White’a projekt Berela Langa, który rozpatrując, jak moralna treść jest reprezentowana przez literacką formę, dochodzi do wniosku, że literatura dotycząca nazistowskiego ludobójstwa musi poddać się ograniczeniom i podporządkować faktograficznej historiografii, której dokonania w opisie Zagłady są najbardziej wartościowe. Autor Metahistory podkreślał natomiast, że zdarzenia historyczne nie mają dyspozycji znaczeniowych i można je przedstawiać w zasadzie dowolnie, oraz zaznaczał, że historiografia nie jest pisarstwem czystym, pozbawionym tropów. Krupa przedstawia podjęte przez White’a analizy przykładów literatury świadectwa: Czy to jest człowiek Primo Leviego oraz Pejzaże metropolii śmierci Ottona Dova Kulki, w których autor Metahistory wskazuje, jak dalece literackie są próby wiernego zapisania uniwersum Zagłady w świadectwach. Krupa wskazuje, że zidentyfikowane przez White’a zabiegi stylistyczne stosowane przez tych autorów budują nie tyle realistyczny zapis tego, co się wydarzyło, ile raczej modernistyczną relację z tego, co się odczuwało. Język figuratywny (literackość) służy więc, a nie przeszkadza zapisowi traumatycznej przeszłości.

Kończący książkę artykuł Jörna Rüsena Punkt zwrotny w teorii historii: miejsce Haydena White’a w historii metahistorii umiejscawia rozważania White’a na temat zasad budowania znaczenia historii w historycznym kontekście współczesnych badań historycznych. Rüsen pokazuje, jak po analitycznym rozpoznaniu narracyjnej formy wiedzy historycznej ciężar dyskusji na temat zasad myślenia historycznego przesunął się z problematyki badań na zagadnienia przedstawiania (historiografii). Jak twierdzi, Metahistory naznaczyła tę zmianę paradygmatycznie, przekierowując przejście od retoryki do nauki w kierunku odwrotnym. Ogłoszony został nowy zwrot (czy antyzwrot) ku retoryce, który sprowokował pytanie, jak należy traktować metodologię badań. Krytyka źródłowa nie została obalona, lecz nie przyciągała już tak szczególnej uwagi, natomiast badawcza procedura interpretacyjna spotkała się z nowym zrozumieniem i zainteresowaniem: została określona jako reprezentacja konstrukcji znaczeniowych przy pomocy językowych procedur. Jej rola jako elementu metody historycznej została jednak całkowicie zignorowana. Artykuł kończy się dotychczas niedoprecyzowanym problemem metahistorii, tj. relacji, jaka zachodzi między interpretacją a przedstawianiem. Rüsen uważa, że ich synteza i różnorodność muszą być systematycznie badane i przemyśliwane, jeśli meta-historia ma się rozwijać i angażować w badanie tej relacji. Wtedy zdaniem niemieckiego badacza docenione zostaną zalety powrotu White’a do retoryki, a jednostronność jego podejścia zostanie poddana krytyce.

Publikację dopełniają noty biograficzne autorów, bibliografia prac Haydena White’a, które ukazały się w Polsce, oraz indeks nazwisk i pojęć.

Redaktorzy tomu dziękują prof. dr hab. Józefowi Doboszowi – w latach 2012–2019 Dyrektorowi Instytutu Historii UAM, za wsparcie zorganizowanej w ramach Seminarium im. Brygidy Kürbis konferencji „­Hayden White: perspektywa polska”, która odbyła się w dniach 1–2 marca 2019 w Poznaniu, i za dofinansowanie publikacji książki, która jest jej efektem. Za wsparcie finansowe wydania książki redaktorzy wyrażają wdzięczność Jego Magnificencji Rektorowi UAM – prof. UAM dr. hab. Andrzejowi Lesickiemu. Szczególne podziękowania kierują do Dyrektora Biblioteki Kórnickiej PAN – prof. dr. hab. Tomasza Jasińskiego za możliwość obradowania we wspaniałym gmachu Pałacu Działyńskich oraz do dr. hab. Ulricha Timme’a Kragha (visiting professor, Wydział Neofilologii UAM) oraz European Research Council (Project NAMO) za zaproszenie do Poznania Profesora Jörna Rüsena. Redaktorzy dziękują także Pani mgr Magdalenie Kadziszewskiej-Stróżyk za pomoc w organizacji konferencji i za jej upamiętnienie w sprawozdaniu na stronie internetowej „Życia Uniwersyteckiego”, Panu Profesorowi Jerzemu Kałążnemu za konsultacje tłumaczenia artykułu Rüsena, Panu Profesorowi Ryszardowi Nyczowi za konstruktywną recenzję wydawniczą, Redakcji „Studiów Kulturoznawczych” za zgodę na przedruk artykułu Haydena White’a, a Redakcji „Pamiętnika Literackiego” za pozwolenie na przedruk fragmentu artykułu Henryka Markiewicza.

1 Autorami analiz i interpretacji prac White’a oraz tłumaczeń jego tekstów są: Juraj Šuch i Eugen Zeleňák (Słowacja), Róbert Braun, Gábor Gyáni i Tamás Kisantal (Węgry), Sorin Antohi, Lucian Popescu i Bogdan Ștefănescu (Rumunia), Antonia Koleva i Diana Mishkova (Bułgaria), Volodymyr Sklokin (Ukraina), Zenonas Norkus, Aurimas Švedas i Vytautas Žemgulis (Litwa). Ukraińscy badacze mieli dostęp do tekstów White’a także za pośrednictwem polskich przekładów i rosyjskiego tłumaczenia Metahistory, które ukazało się w 2002 roku. Co ciekawe, posłowie do czeskiego wydania Metahistory napisał mediewista – specjalista od kronik średniowiecznych – Petr Čornej, co jest ewenementem, bowiem White nie cieszył się popularnością wśród historyków. O recepcji White’a w Europie Środkowo-Wschodniej zob.: Ewa Domańska, Hayden White in East-Central Europe, „Rethinking History” 2019, Vol. 23, No. 4. Niestety, Metahistory nie ukazała się w Polsce, mimo starań Krzysztofa Zamorskiego i Ewy Domańskiej rekomendujących książkę do druku Wydawnictwu Naukowemu PWN. 

2 Hayden White, Fikcja historyczna, historia fikcjonalna i rzeczywistość historyczna, przeł. Arkadiusz Żychliński, w: tegoż, Proza historyczna, red. Ewa Domańska, Universitas, Kraków 2009, s. 190.

3 Amy J. Elias, The Voices of Hayden White, „Los Angeles Review of Books”, April 22, 2018, https://lareviewofbooks.org/article/the-voices-of-hayden-white/#! (dostęp: 12.05.2019).

4 Herman Paul, Hayden White: The Historical Imagination, Polity Press, Cambridge 2011, s. 51; Willson H. Coates, Hayden White, The Ordeal of Liberal Humanism: An Intellectual History of Western Europe, Vol. 1–2, McGraw-Hill, New York 1966–1970. Por.: Hans Kellner, Bedrock of Order: Hayden White’s Linguistic Humanism, „History and Theory” 1980, Vol. 19, No. 4, s. 1–29.

5 Hayden White, Posthumanizm a wyzwolenie ludzkości, przeł. Agata Czarnacka, w: tegoż, Przeszłość praktyczna, red. Ewa Domańska, Universitas, Kraków 2014.

Hayden White

Wyrzutki, potwory i symulakra historii

Refleksje na temat związków historii z literaturą1

Przyjemnym elementem takich wydarzeń jak dzisiejsze jest możliwość, by pomimo zaawansowanego wieku wyspowiadać się z grzechów popełnionych w czasie całej pracy zawodowej, a wynikających zarówno z zaniechania, jak i z zaniedbania.

Rozpocząłem swoją karierę jako badacz historii średniowiecznej i cieszyłem się antykwarycznymi doświadczeniami lat spędzonych w Rzymie i Florencji, pochłaniając melancholijną atmosferę dni spędzonych na marzeniach w starych kościołach i klasztorach, w ruinach zamków i w murach miast pamiętających czasy dawno minione. I chociaż wyobrażałem sobie, że jestem już uczonym w rozumieniu Maxa Webera (wissenschaftler) oraz badaczem w rozumieniu Gerda Tellenbacha (scholar), to już wtedy zdawałem sobie sprawę, że więcej we mnie filozofa niż naukowca. Moje prace na temat historii Kościoła, prawa rzymskiego i kanonicznego oraz reformy gregoriańskiej były zawsze pisane ze świadomością, że „przeszłość”, owa przeszłość średniowieczna, była całkowicie obca zarówno mojemu postrzeganiu rzeczywistości, jak i wartościom, które starałem się przekazać studentom w trakcie zajęć akademickich. Z biegiem lat moje zainteresowania przeniosły się więc z przeszłości na historyków, którzy poświęcili życie jej badaniu. Już wtedy skłaniałem się nie ku his­torii, lecz ku historiografii i sposobom przedstawiania przeszłości (Darstellung), charakterystycznym dla mistrzów pisarstwa historycznego, takich jak Michelet, Ranke, Burckhardt, Mommsen, a także Marks, Guizot, Gebhart, Spengler czy Egon Friedell. To oni, dzięki swojemu kunsztowi, przywracali przeszłość do życia, dodawali jej blasku i kolorytu. To dzięki nim przeszłość stawała się tak rzeczywista, jak w pracach wielkiego holenderskiego badacza – Johana Huizingi, który zwabił mnie w zakamarki historii średniowiecza.

Przez pierwsze dziesięć lat mojej kariery zawodowej wiodłem podwójne życie. Po pierwsze pisałem i wykładałem „historię”. Po drugie rozmyślałem o tajemniczości historiografii; o pisaniu na temat historii. Zastanawiałem się nad tym, jak z postaci historycznych uczynić bohaterów opowieści, wydarzenia zamienić w dramat, a fakty w rzeczywistość. Ostatecznie zacząłem postrzegać historiografię, zgodnie z jej nazwą, jako gatunek pisarstwa i odkryłem, że jej sekret, który fascynował ludzkość od czasów Herodota i Tukidydesa, po Huizingę, Mommsena, Tawneya, Croce’a i Bearda, tkwił przede wszystkim w jej statusie – właśnie jako rodzaju pisarstwa.

Zanim zabrałem się do opisywania historii pisarstwa historycznego, znalazłem się w centrum akademii rewolucjonizowanej przez nowe teorie na temat pisarstwa, inskrypcji, figuracji, tekstualności, lingwistyki, semiotyki i idei „literatury” zmienianej przez skupianie badań na mistrzach literackiego modernizmu (Henry James, Józef Korzeniowski / Joseph Conrad, Virginia Woolf, James Joyce, Marcel Proust, Gertruda Stein, Thomas Mann, Thomas S. Eliot, Ezra Pound i wielu innych) i przez ideę literatury jako „pisarstwa”. Dla pisarzy tych wcześniejsze podziały na poezję i prozę, na to, co dosłowne i zmyślone, na retorykę i logikę, sens i znaczenie (Sinnund Bedeutung), a nawet na fakt i fikcję nie pokrywały się z arystotelesowskim rozumieniem relacji pomiędzy poezja i historią; z doxą, która niczym dogmat rządziła myśleniem na temat historii niemal do czasów współczesnych. Dlatego też pomyślałem, że chcąc tworzyć historię pisarstwa historycznego (czy pisania o historii), trzeba zacząć od jej konceptualizacji w kategoriach odpowiadających obecnym tendencjom myślenia na temat pisarstwa w ogóle. Idee te zaowocowały książką Metahistory. The Historical Imagination in Nineteenth-Century Europe,która zawodowych historyków zawiodła zarówno brakiem właściwej treści (tj. badawczego wymiaru konkretnych zagadnień historycznych), jak i odpowiedniej formy (obecnością zbyt wielu abstrakcyjnych pojęć).

Nie zauważałem jeszcze wtedy, że w przypadku pisarstwa historycznego, jak i każdej innej formy pisarstwa, forma przedstawiania jest elementem jej treści. Nie chodzi jednak o to, że medium powinno być rozumiane jako przekaz, ale o to, że medium jest jedną z części tego przekazu, może nawet najważniejszą, także w przypadku dyskursu akademickiego czy naukowego. Wynikało z tego – i chyba nadal tak jest, że modernistyczne podejście do pisarstwa dopuszcza zrozumienie ideologii raczej jako formy przedstawienia (Darstellung) niż jako jej treści czy odniesienia. Takie właśnie rozważania skierowały moją uwagę na kwestię aktualnego wówczas pytania o epistemiczny i ontologiczny status narracji (snucia opowieści) jako pewnej formy, gatunku czy sposobu pisania adekwatnego do przedstawienia takiego sposobu bycia w świecie, które określa się jako historyczne, historiologiczne, historiozoficzne czy po prostu jako „historię”.

Zgodnie z takim ujęciem jakakolwiek reprezentacja przeszłej rzeczywistości w formie opowieści musiała być postrzegana jako efekt narzucenia na „dane” takiej formy, która była bardziej mitologiczna czy mitologizująca, poetycka czy literacka niż naukowa czy mimetyczna. W tym sensie realistyczna reprezentacja rzeczywistości przeszłej – jej istnienie potwierdzone przez szczególnego rodzaju „dowody”, musiała być rozumiana raczej jako konstrukcja niż jako obraz czy zbiór sądów, który ­miałby być prawdziwy na mocy bezpośredniego powiązania „faktów” z rzeczywistością. Jeżeli pisarstwo historyczne miało być nadal postrzegane jako coś odmiennego od fikcjonalizacji (czy estetyzacji) świata, w sposób prawdziwy przedstawianego tylko w naukowym metajęzyku czy wykształconej wiedzy zdroworozsądkowej, to teoretycznie ugruntowana obrona narracji jako sposobu, modusu lub gatunku przedstawiania „przyjętego” zbioru realnych wydarzeń musiała brać pod uwagę modernistyczne rozumienie „pisarstwa” (écriture, Schriften, scrittura itd.).

Bardzo mnie ostatnio zdziwiło – zdecydowanie bardziej niż zazwyczaj, jak wielu z moich kolegów i przyjaciół używających w swoich badaniach różnych rodzajów wiedzy historycznej (lub „historii”) nie bierze pod uwagę, że „historia” może być problematycznym podłożem czy fundamentem dla innych rodzajów wiedzy, np. socjologii, politologii, ekonomii, antropologii, literaturoznawstwa czy językoznawstwa. Większość z nich nauczono oczywiście myśleć o historii jako o zbiorze potwierdzonych informacji faktograficznych, które nawet jeżeli nie są ściśle naukowe, to przynajmniej są „obiektywne” i uznane za sprawdzalne przez metody empirycznie lub przynajmniej zdroworozsądkowe. Mam kolegę, który wierzy, że gdy dla lepszego zrozumienia pewnych dzisiejszych zdarzeń lub problemów przywołujemy „rzeczywistość historyczną”, „historię” czy „przeszłość”, to nie ma w tym nic „filozoficznego”; niczego, co by skłaniało nas do zastanowienia się nad epistemologicznym i/lub ontologicznym statusem wiedzy historycznej. Dla niego historia jest po prostu tutaj – na wyciągnięcie ręki, jak krajobraz lub region geograficzny, który można zbadać, używając zdrowego rozsądku, bez tej całej otoczki filozoficznych rozważań. Kiedy sugeruję zatem, że sama historia pisarstwa historycznego prowokuje pytania dotyczące statusu historii uznawanej za dyscyplinę naukową, najczęściej słyszę, że takie epistemologiczne spekulacje są bezużyteczne i nic nie wnoszą do praktyki badań historycznych. W czasie tego krótkiego wystąpienia chciałbym się przeciwstawić temu zdroworozsądkowemu podejściu. Zamierzam podzielić się swoimi przemyśleniami, które, jak mam nadzieję, dają odpowiednie podstawy do zweryfikowania dotychczasowego podejścia do tego, jakiego rodzaju wiedzy dostarcza nam historia, a także legitymizują postrzeganie literatury, zwłaszcza modernistycznej powieści, jako użytecznego suplementu specyficznego rodzaju wiedzy o przeszłości, której dostarcza historia.

Zacznę od wskazania kilku rodzajów historii czy dyskursów uznawanych za reprezentacje (lub opisy) przeszłych zdarzeń, które stanowią relacje raczej trzeciego niż pierwszego czy drugiego rzędu na temat tego, „jak rzeczy miały się w przeszłości”. Na dotyczące minionych zdarzeń świadectwa pierwszego rzędu będą się składać te, które historycy określają mianem „źródeł podstawowych” (primary sources), tj. dokumenty i pomniki. Stanowią one wskaźniki (indices) zaistnienia zdarzeń (kontrakty, dokumenty prawne, medale okolicznościowe, pozostałości przedmiotów materialnych, takich jak broń znaleziona na polu bitwy, zniszczone budynki itp.). Dowody drugiego rzędu stanowią relacje naocznych świadków, które przedstawiają pewne aspekty opisywanych wydarzeń; świadectwa mniej lub bardziej styczne w czasie i przestrzeni z samymi wydarzeniami, do których się odnoszą. Z kolei na dowody trzeciego rzędu składają się opisy zdarzeń sporządzone przez historyków, oparte na krytycznych analizach dowodów pierwszego i drugiego rzędu.

Według Gilles’a Deleuze’a można dostrzec analogię pomiędzy różnymi rodzajami dowodów a tym, co w historii sztuki opisuje się czasami jako różnice między oryginałem, kopią i symulakrum czy eine Scheinbild (kopią kopi, która „alienuje” poprzez zniekształcenie i w ten sposób zwraca uwagę na problematyczną naturę samej kopii). Zgodnie z poglądem Deleuze’a opis przeszłych zdarzeń sporządzony przez historyka, do których nie ma on dostępu przez bezpośrednią obserwację czy doświadczenie, nie powinien być traktowany jako kopia tych zdarzeń (zgodnie z mimetyczną tezą realistycznego przedstawiania przeszłości), lecz raczej jako symulakrum. Na tyle, na ile rozumiem ten argument, referentem pierwszego rzędu odnoszącym się do jakiegoś obrazu, np. Giocondy ­Leonarda da Vinci, będzie osoba (Mona Lisa), która pozowała do tego portretu. Kopią (referentem drugiego rzędu) będzie obraz namalowany przez Leonarda. Zaś za odniesienie trzeciego rzędu (symulakrum) można uznać kopię malowidła Leonarda autorstwa Salvadora Dali, który namalowanej postaci dodał wąsy.

Historycy zazwyczaj sceptycznie odnosili się do „filozofii historii” w stylu Hegla, Marksa, Spenglera, Toynbee’ego i innych, co w dużej mierze uprawomocniałoby przyrównanie ich dzieł do symulakrum. Twierdzili, że filozofie historii są efektem „zniekształcenia” historii, co dawało im argumenty do odrzucenia filozofii historii jako podejścia mitycznego czy mitologizującego historyczną rzeczywistość. Zgodnie z takim spojrzeniem również powieści historyczne, np. Wojna i pokój Tołstoja, stwarzają symulakrum poprzez dodawanie fikcyjnych elementów do znanych faktów ustanowionych przez historyków. Jednak postrzeganie filozofii historii – jakkolwiek mesjanistyczna, apokaliptyczna, teologiczna czy chaotyczna może się ona wydawać – jako zniekształcenie historii, a nie jako deformację historiograficznej relacji o przeszłości tworzonej w ramach głównego nurtu refleksji historycznej, oznacza niewykorzystanie możliwości, jakie niesie ze sobą pojęcie symulakrum, które wskazuje na niezbywalny element artystyczny (czy poetycki) zawarty nie tylko w każdej filozofii historii, lecz także we wszelkiej narracyjnej (opowiadającej) relacji o przeszłości. I chociaż filozofie historii raczej są wytwarzane niż „znajdowane” w danych dotyczących przeszłości, to dane te tworzone są przez symulakryczne procesy tematyzacji i nominalizacji, które z kolei są bardziej „artystyczne” czy „pojetyczne” niż nomologiczne i dedukcyjne (a za takie uważa się naukowe podejścia do przeszłości).

Przedstawione wyżej rozumienie historiografii wymaga oczywiście takiej idei dzieła artystycznego czy poetyckiego, która skłaniałaby się bardziej ku „prawdzie”, niż ku pięknu i/lub dobru, tj. ku rodzajowi realizmu, jaki osiągnięty został przez nowoczesną, modernistyczną powieść, a nie ku temu, który charakteryzuje przedmodernistyczne, tradycyjne gatunki literackie. Takie podejście pozwala na zaakceptowanie przeświadczenia, że nowoczesna powieść i hybrydowe gatunki literackie, np. powieść his­toryczna, odnoszą się do realnej, a nie fantazmatycznej przeszłości, i że ich specyficzny realizm zawiera się właśnie w pragnieniu dostarczenia czegoś na kształt symulakrum historiograficznej przeszłości, a nie tylko „upiększonej” (aestheticized) czy „podkolorowanej” (fictionalized) wersji przeszłych zdarzeń, postaci, procesów i instytucji.

Patrząc na to w ten sposób, możemy zgodzić się, że powieść modernistyczna nie jest nie-historycznym czy anty-historycznym przedstawieniem przeszłości, ale stanowi jego suplement. Pozwala nam to dostrzec, że wersje przeszłości, które odkrywamy w modernistycznych powieściach – począwszy od Balzaca, Prousta i Woolf, aż po Grassa, DeLillo, McEwana, Grossmana i Sebalda, podobnie jak „zniekształcenie” obrazu Leonarda, jakiego dopuścił się Dali, są tak naprawdę symulakrami historii spisanych w innej formie niż te przekazane nam przez wielkich lub co najmniej uznawanych za kanonicznych historyków. Gdybyśmy tylko dopuścili takie spojrzenie, to nagle wszystkie te „zniekształcenia”, które na co dzień widzimy w nowoczesnych mitach, literaturze i filozofii historii, ujrzymy nie jako zdrajców „prawdy”, ale jako odniesienia do etycznych i estetycznych implikacji prawd, które znajdujemy we wzorowych (proper) historiach.

Przedstawienia historycznej przeszłości w takich powieściach, jak Między aktami Virginii Woolf, Eine Reise Hansa G. Adlera, Absalomie, Absalomie… Faulknera, W komnatach Wolf Hall Hilary Mantel, Amerykańskiej sielance Philipa M. Rotha, Patrz pod: Miłość Grosmana, Doktorze Faustusie Manna, Blaszanym bębenku Grassa i wielu innych, powinny być rozpatrywane nie tyle jako fikcjonalizowanie realnego świata, ile jako krytyka sposobów przedstawiania praktykowanych w tradycyjnej historiografii, uznawanych za jedynie właściwe sposoby ukazywania przeszłości. Co więcej, zmieniając nasze nastawienie, zyskamy możliwość zrozumienia tego, jak pojmowanie jakiejkolwiek rzeczywistości musi odbywać się za pośrednictwem zarówno figuratywnego, jak i literalnego języka (lub kodu) dla uświadomienia sobie tego, co leży pod, ponad czy poza każdym dosłownym i ilościowym wyjaśnieniem materialnej rzeczywistości. Pozwoliłoby to także dostrzec, że literackie dzieło, którym niewątpliwie jest Czy to jest człowiek Primo Leviego, pozwala zrozumieć Auschwitz nie tyle dzięki naukowej precyzji i dbałości o prezentowane szczegóły (zakładając, że chemiczne wykształcenie Leviego dało mu niewiarygodnie „czyste” spojrzenie), ile raczej dzięki swojej literackości, poetyckiemu i retorycznemu sposobowi przedstawiania, dzięki swoistemu stylowi.

Dzieło Primo Leviego daje nam szansę na odróżnienie dwóch rodzajów świadectw, a tym samym na rozwiązanie problemu leżącego u podstaw studiów nad Holokaustem. Z jednej strony mamy świadectwa ocalałych i katów, a z drugiej stykamy się z zeznaniami świadków, którzy swoje doświadczenia wykorzystują jako treść artystycznej czy literackiej twórczości. To właśnie różnice pomiędzy tysiącami subiektywnych opisów obozowej rzeczywistości, z odwagą odtwarzanych przez ocalałych, możemy dodać do zebranych danych na temat tego, „co się stało”. Nieliczne z tych relacji, tak jak te spisane przez Leviego, Delbosa, Borowskiego, Semprúna, Friedländera, Kulkę i Améry’ego, są prawdziwymi dziełami literackiego kunsztu. Takie artystyczne potraktowanie tematu nie jest bynajmniej estetycznym czy fikcyjnym, upiększającym czy perwersyjnie fetyszyzującym ukazaniem obozów zagłady. Przeciwnie – jest bardziej precyzyjnym, osobistym, bardziej przerażającym i pociągającym odtworzeniem doświadczenia tych miejsc i czasów właśnie dlatego, że przesącza je przez filtr wrażliwości nastawionej na zagadkę, ironię, paradoks i dwuznaczność uczuć, które owe narracje w nas wzbudzają.

Kilka lat temu, gdy miałem przyjemność gościć na Uniwersytecie w Konstancji, młody wykładowca historii zwierzył mi się, że czuje się zdezorientowany, dyskutując ze studentami książkę Leviego o Auschwitz. Powiedział mi, że nigdy nie był pewien, ile w tej relacji jest prawdy, a ile „wytworu wyobraźni” czy konfabulacji. Wyjaśniłem mu wtedy, że we Wstępie Levi napisał: „nie potrzebuję chyba dodawać, że żaden z ­faktów nie jest zmyślony”2. Dodałem jeszcze, że to proste zdanie może być rozumiane na dwa sposoby. Czy znaczy ono, że „żaden z faktów nie jest zmyślony”, czy raczej, że „żaden z faktów nie jest zmyślony”? W stwierdzeniu tym Levi wskazuje na dwa odmienne znaczenia treści tekstu: jedno dotyczy faktów, które Levi znał lub których sam doświadczył, tak jakby leżały one niejako poza nim, a drugie odnosi się do różnych materiałów – opinii, rozważań, przeświadczeń, sądów, które są nie tyle fikcjami, ile symulakrami, ponieważ nie były obiektem bezpośredniej percepcji i musiały zostać wynalezione (invented) na podstawie wewnętrznych doświadczeń autora (Erlebnisse). Tego rodzaju materiały mogą być uznane za twory kantowskiej „twórczej wyobraźni” (istniejącej w opozycji do odtwórczej); jako podstawa poiesis, która ma wartość poznawczą, nawet jeżeli nie jest produktem „czystego rozumu”. Fakty są odkryte (found), nie wymyślone (invented), lub innymi słowy – fakty nie są zmyślone. Brzmi to jak tautologia, jeżeli wierzymy, że fakty są twarde i solidne, jak skały czy kamienie, i że nie są wymyślane, ale odnajdywane w trakcie naukowych badań. Z drugiej strony, niektóre fakty, nawet fakty dotyczące świata natury, muszą zostać wymyślone przez kantowską „twórczą wyobraźnię”, ponieważ nauka jeszcze nie znalazła dla nich kategorii, które pozwoliłyby je pojąć czystej myśli.

Dopiero od niedawana zdajemy się podsumowywać długotrwałą dyskusję na temat prawdziwej natury Shoah i tego, czy wydarzenie to było novum, czy raczej jakimś wcieleniem zdarzeń, z którymi mieliśmy już do czynienia w przeszłości. Z historycznego punktu widzenia staramy się odnaleźć jego znaczenie u samej genezy; w genetycznym czy genealogicznym wyjaśnieniu jego zaistnienia, zakładając, że nie ma nic nowego pod słońcem i że w historii ciągłość przeważa nad jej brakiem – inaczej niż w naturze, gdzie rządzi chaos, wielki wybuch, nieostre pojęcia i fraktale. Ale jeżeli historia jest spójna z naturą, jeżeli jej budulcem jest ta sama rzeczywistość, to historia musi być także zdolna do tworzenia zupełnie nowych zdarzeń, tak jak natura – przynajmniej w dzisiejszym jej rozumieniu.

Jako dyscyplina naukowa historia jest raczej konserwatywna i opiera się wszelkim nowinkom oraz nowymteoriom odnoszącym się do his­torycznej rzeczywistości i nowych sposobów badania historii. Ostatnio można jednak zauważyć dążenie do zmiany myślenia o historii w kategoriach tego, co do tej pory było pomijane, wypierane lub odrzucane w procesie konstruowania normatywnych podejść (lub paradygmatów) do przeszłości narodów, grup czy jednostek. Dyscyplina historii mierzy się z żądaniami rewizji teorii i metod oraz tego, co przyjmuje się za jej właściwą „historyczną” treść i/lub odniesienie. Historia kobiet, historia feministyczna, historia queer, historia zwierząt, historia subalternistyczna, historia autochtoniczna (native history) czy nawet historia rzeczy podawane są jako przykłady tematów historycznych równie ważnych, jak historia państw, praw, społeczeństw i narodów.

Pamiętam, jak historia pracy czy historia gospodarcza traktowane były równie pobłażliwie, jak jeszcze kilka dekad temu badania queerowe i historia grup podporządkowanych. Opór przed przyjęciem zarówno nowych treści, jak i nowych sposobów przedstawiania historii może zostać nieco osłabiony przez wprowadzenie do badań historycznych idei symulakrum. Wówczas na miejsce rygorystycznego podejścia do tego, co z jednej strony uznaje się za prawdziwą (real) lub właściwą (proper) historiografię, oraz za pseudohistoriografię czy historiografię fałszywą i heretycką z drugiej, będziemy mogli wyobrazić sobie pewne spektrum o różnym stopniu autokonceptualizacji historiograficznego projektu. Na jednym końcu tego spektrum lokowałoby się wydarzenie, takie problematyczne zjawisko, dla którego nowoczesna fizyka nie znajduje zastosowania. Dalej, wraz ze zwiększaniem się samoświadomości, znajdowałyby się pisane i materialne zapisy wydarzeń, na bazie których tradycyjni zachodnioeuropejscy historycy i historyczki tworzą (lub odkrywają) „fakty” i piszą własne (mikro lub makro, w zależności od przypadku) „historie”. Później następowałoby powieściowe i poetyckie traktowanie historii tworzonych przez historyków przestrzegających metodologii rozumienia i wyjaśniania, pozostających na służbie dominujących klas społecznych, z których badacze ci się wywodzą. I dopiero po tym wszystkim przyszedłby czas na literackie i poetyckie relacje o przeszłości, które przedostały się do książek historycznych autorstwa profesjonalnych historyków akademickich, w sposób podobny do „filozofów historii”, tworząc symulakry owych relacji.

Autorytet i wiarygodność symulakrum historii, podobnie jak autorytet filozofii historii, nie pochodzi oczywiście z badań źródeł pierwszego rzędu prowadzonych przez jej autorów. Zawsze byłem pod wrażeniem tego, jak wiele prac badawczych prowadzono w celu przygotowania zwyczajowo poważnych powieści modernistycznych przez takich pisarzy, jak Korzeniowski (Conrad), Joyce, Woolf, Proust, Pynchon, DeLillo, Grossman, Roth, Mantel i wielu innych; nie badań źródeł, ale historii na nich opartych. Książka Philipa Rotha Amerykańska sielanka, opisująca fabrykę rękawiczek w Newark (New Jersey), jest w stanie zawstydzić niejednego historyka pracy niesamowitą precyzją, szczegółowością i konkretnością przedstawień. Muszę też przyznać, że uzyskałam lepszy ogląd brytyjskiego społeczeństwa, czytając powieści Virginii Woolf, niż zgłębiając książki historyków zajmujących się dwudziestowieczną Anglią. Sporządzony przez Woolf opis jednego dnia spędzonego w Londynie, widzianego oczami bohaterki jej powieści – Clarrisy Dalloway, pozwolił mi ujrzeć tajemniczy świat brytyjskiego systemu klasowego lepiej, niż zdołał to zrobić jakikolwiek znany mi historyk.

Ale nie chodzi o to, że Woolf czy Roth posiedli jakiś wyższy stopień świadomości historycznej niż George Macaulay Trevelyan, A.J.P. Taylor czy Hugh Trevor-Roper. Oni po prostu osiągnęli inny – wobec przedstawiania rzeczywistości historycznej w kategoriach historiograficznych – rodzaj świadomości dyskursywnych sposobów pisania. Literackie, modernistyczne przedstawienie rzeczywistości historycznej przypomina zatem to, czego Dali dopuścił się wobec dzieła Leonarda da Vinci, gdy domalował Mona Lisie wąsy. Podobnego czynu dokonał Marcel Duchamp, gdy w przestrzeni zarezerwowanej tylko dla „dzieł sztuki” umieścił pisuar zatytułowany Fontanna i podpisany imieniem „R. Mutt”. Obaj artyści starali się wyzwolić sztukę z ograniczeń tradycji hołdującej estetycznej koncepcji sztuki, krytykującej takie jej ujęcie, które zamiast angażowania się w odkrywanie rzeczywistości kryjącej się za wyobrażeniami piękna i wzniosłości, zajmowało się tym, co fantastyczne i ekstrawaganckie. W takim rozumieniu sztuki nie było miejsca dla wyrzutków, potworów i dla symulakrum.

W dużej mierze „historia pisana od dołu” (history from below), „historia subalternistyczna”, historia queer czy historia postkolonialna zwiastuje bardziej szczodrą intelektualnie i bardziej ludzką świadomość przeszłości. Takie historie ani w treści, ani zazwyczaj w formie, nie przypominają kanonicznych, zachodnioeuropejskich jej przykładów. Czy Barthes miał zatem rację, twierdząc, że przyszłość historiografii leży w modusie „nowelistycznym” (novelesque), a nie w dotychczasowej formie, która legitymizowała europejski kapitalizm i imperium? Czy ta nieszczęsna schizma pomiędzy historią a literaturą może zostać zlikwidowana przez przyznanie poprawności i adekwatności hybrydowym gatunkom literackim, które przyjmują symulakrum jako paradygmat historiografii łączący naukowe i artystyczne praktyki w specyficznej modernistycznej formule? Osobiście nie sądzę, by można było wyobrazić sobie jakąkolwiek historiografię globalną, zanim zostanie ona skonceptualizowana i zoperacjonalizowana. A ponieważ historiografia jest werbalnym medium, które czerpie zarówno z obrazów, jak i z pojęć, taka praca wyobraźni wymagałaby tyleż zdolności artystycznych, co naukowych, jeżeli chcielibyśmy sprostać wyzwaniu tworzenia rządów i gospodarek, które wcześniej nie istniały nawet w najwspanialszych teoriach utopii.

Historycy nalegali do niedawna, by nasze spojrzenie na historię pozostawało wolne od przemyśleń dotyczących przyszłości, która powinna pozostać odseparowana od przeszłości i teraźniejszości. Arystoteles odróżniał historię od literatury (poezji), wskazując na odmienne traktowanie przez nie tego, co rzeczywiste, i tego, co możliwe. Ale nie zapominajmy, że Arystoteles literaturę cenił bardziej niż historię właśnie dlatego, że znajomość tego, co możliwe, jest bardziej dogłębna i pełniejsza, niż wiedza na temat tego, co aktualnie istniejące. Nadszedł więc już chyba czas, by filozofom historii przywrócić prawo do członkostwa w naszej profesji, w naszym nauczaniu, w naszej wrażliwości. Tym razem jednak z pełnym poszanowaniem dla poetyckiej natury takich przedsięwzięć. W swoim czasie Lukács mówił o potrzebie poszukiwania filozofii kompozycji i o pielęgnowaniu wśród filozofów poetyckiej wrażliwości. O podobnej potrzebie można mówić, jak sądzę, nie tylko w odniesieniu do historiografii, lecz także rozmyślając o humanistyce w ogóle. Powinniśmy się wreszcie wyzwolić z nawyku utożsamiania literatury z fikcją. Nie całe pisarstwo literackie jest fikcjonalne, podobnie jak nie całe pisarstwo fikcjonalne jest literackie. Szczególnie my, związani z humanistyką, możemy jedynie zyskać na zerwaniu z naiwnym przeświadczeniem o wrodzonej sprzeczności pomiędzy historią a literaturą. Modernistyczna powieść uczy nas wartości, jakie niosą za sobą wymieszane gatunki literackie, hybrydy, i to, co Bachtin nazywał „karnawałem”.

przełożył Mikołaj Sobociński

1Outcasts, Monsters and Simulacra of History: A Meditation on the Relation between History and Literature – tekst wykładu wygłoszonego przez Haydena White’a na uroczystości nadania mu tytułu doktora honoris causa przez Freie Universität; Berlin, 9 czerwca 2015 roku.

2 Primo Levi, Czy to jest człowiek, przeł. Halszka Wiśniowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978, s. 6 [przyp. tłum.].

I

Ewa Domańska

Hayden White w Polsce

W niniejszym artykule staram się w porządku chronologicznym przedstawić pobyty Haydena White’a w Polsce, które miały miejsce w latach 1996–2013, i ich kontekst. Prócz informacji na temat dat, miejsc, tytułów wystąpień i ich streszczeń zawiera on także wspomnienia osób zaangażowanych w organizację wizyt i uczestniczących w wykładach i seminariach Profesora. W jego przygotowaniu prawdziwym wyzwaniem okazało się ustalenie faktów. Korzystałam z różnorodnej bazy źródłowej: z własnego archiwum plakatów i programów wystąpień Profesora oraz sporządzanych w trakcie jego wizyt notatek i zdjęć, z artykułów prasowych, newsletterów uczelnianych i informacji dostępnych w Internecie. Nieocenioną pomocą okazały się konsultacje z osobami organizującymi wizyty White’a w różnych ośrodkach naukowych, a także z pracownikami administracji tych jednostek. Weryfikowałam fakty, zestawiając ze sobą różne zapisy, dokumenty i wspomnienia.

Jest pewnym paradoksem, że napisanie artykułu o Whicie zmusiło mnie do „zwrotu ku faktom”, tj. do podjęcia najbardziej klasycznego zadania historyka – ustalania faktów właśnie. Sam White, przynajmniej jeżeli chodzi o własną biografię, nigdy nie był dobry w faktach (i nie przywiązywał do nich większej wagi). W przesyłanych na życzenie organizatorów konferencji i wykładów życiorysach, w datacji często pojawiały się błędy i sprzeczności1. O ustalaniu faktów Profesor często wypowiadał się sceptycznie. Uznawał bowiem, że:

Jeśli nie istnieje coś takiego, jak „czyste fakty”, a jedynie zdarzenia opisane na różne sposoby, to faktualność staje się kwestią protokołów opisu, użytych w celu przekształcenia zdarzeń w fakty. Opisy figuratywne zdarzeń rzeczywistych nie są wcale mniej „faktyczne” niż opisy dosłowne, są one jedynie faktyczne – lub, jak można by to ująć, „faktologiczne” – na inny sposób. Teoria tropologiczna zwraca uwagę na to, że nie wolno nam mylić „faktów” ze „zdarzeniami”. Zdarzenia się dzieją, fakty są ustanawiane przez opis językowy2.

Lekcja White’a pozostaje ważna: wprawdzie oferuję tutaj „opowieść opartą na faktach”, ale sama forma narracji, selekcja zdarzeń, które mają zostać poddane opisowi, sposób ich hierarchizowania i kontekstualizowania są już nacechowaną wartościowaniem interpretacją. Jak by zatem powiedział White – zaproponowana tutaj faktualizacja jest jednocześnie fikcjonalizacją, bowiem w procesie pisania przedstawiane osoby i zdarzenia zostają przekształcone w figury i literackie toposy3. W przypadku tego tekstu ze sfabularyzowanej opowieści wyłania się topos mistrza/nauczyciela, który świadomie budował swój wizerunek w odniesieniu do biblijnej postaci nauczyciela-Jezusa z jednej strony i do platońskiego obrazu mentora-Sokratesa z drugiej4, a także topos jednostki (intelektualista-aktywista; buntownik-krytyk) walczącej z opresyjnym systemem reżimu uwięzionej w ramy dyscyplinarne historii oraz destrukcyjnym, globalnym kapitaliz­mem5. Uwidaczniają się w niej także motywy literackie: Akademii, buntu, ludzkiej egzystencji, nauki, pracy, przyjaźni, utopii, wiedzy i wolności.

 

W latach 1995–1997 w życiu Haydena White’a zaszły ważne zmiany. W roku 1995 autor Metahistory (1973), która później – obok Mimesis Ericha Auerbacha, Sztuki i złudzenia Ernsta H. Gombricha oraz Czasu i opowieści Paula Ricœura – uznana została za jedno z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, otrzymał swój pierwszy doktorat honoris causa. Został on przyznany z inicjatywy historyków przez University of Michigan, w uznaniu „osiągnięć na polu zjednoczenia historiografii i krytyki literatury w szerszą refleksję nad narracją i rozumieniem kultury”6. W 1995 roku White, który od 1978 kierował programem historii świadomości na University of California w Santa Cruz, w wieku 67 lat przeszedł na emeryturę i podjął się prowadzenia zajęć w Department of Rhetoric na University of California w Berkeley (semestr jesienny 1995/1996), a od 1996 (do 2008) roku był również zafiliowany z Department of Comparative Literature, Stanford University. W tych też latach, w koncepcjach White’a nastąpiło przesunięcie w kierunku zainteresowań zagadnieniami Auerbachowskiej figury i modelu jej wypełniania, a także kairosu, kryzysu, katastrofy i utopii, które uwidoczniło się w książce Figural Realism. Studies in the Mimesis Effect (1999), a rozwinięcie znalazło w późniejszych publikacjach amerykańskiego badacza.

Z żalem rozstawałam się z Haydenem White’em, który był moim opiekunem naukowym w czasie pobytu na stypendium Fulbrighta na University of California w Berkeley (1995–1996). Uwielbiałam jego długie i dynamiczne seminaria, które miały w sobie coś z performance’ów. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim sposobem uczenia i podejścia do studentów. Szeroka, interdyscyplinarna erudycja, dogłębna wiedza, przemyślane idee, mądrość i specyficzne moralizowanie, a przy tym otwartość, pedagogiczna intuicja, szacunek wobec studentów i ich partnerskie traktowanie – wszystko to budowało specyfikę prowadzonych przez White’a zajęć.

Żegnając się z nim w czerwcu, zapytałam, czy byłby skłonny przyjechać do Polski. Byłam wniebowzięta, że zarówno prof. Jerzy Topolski, jak i ówczesny dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – prof. Bohdan Lapis, z dużą życzliwością odnieśli się do pomysłu zaproszenia amerykańskiego badacza do Poznania. Wkrótce zostało wystosowane oficjalne zaproszenie, które White przyjął. Profesor Lapis opowiadał mi później, że kiedy rozmawiał ze znajomymi z Instytutu Historii w Warszawie, z pewnym zdziwieniem reagowali na wiadomość o wizycie White’a na UAM. „White przyjeżdża do Poznania? A dlaczego nie do Warszawy?” – pytali.

Można powiedzieć, że polscy humaniści byli przygotowani na wizytę White’a. Od lat, szczególnie wśród historyków sztuki, literaturoznawców i kulturoznawców, toczyły się dyskusje na temat postmodernizmu, dekonstrukcji, poststrukturalizmu i neopsychoanalizy7. Teoretycy historii też nie pozostawali obojętni wobec „nowinek”. Jerzy Topolski zawsze był na bieżąco z najnowszą literaturą, ale i z dużym zainteresowaniem przysłuchiwał się dyskusjom młodych badaczy na temat nowych publikacji i idei, które przywozili z polskich i zagranicznych konferencji czy stypendiów. Z jego inicjatywy 24 stycznia 1994 roku w sali 118 Collegium Historicum UAM miało miejsce zebranie naukowe Instytutu Historii, na którym przedstawiono trzy referaty wygłoszone przez Topolskiego, (będącego świeżo po habilitacji) Wojciecha Wrzoska oraz przygotowującą wówczas doktorat – piszącą te słowa. Zamiarem tego spotkania było zaprezentowanie koleżankom i kolegom historykom zmian, które od lat siedemdziesiątych następowały w rozumieniu historii jako dziedziny wiedzy oraz w podejściu do badań historycznych, a które związane były z wpływem wielowymiarowego nurtu określanego mianem postmodernizmu8.

Patrząc na te zebranie z perspektywy blisko trzydziestu lat, można powiedzieć, że miało ono miejsce w czasie, kiedy w Stanach Zjednoczonych postmodernizm wyczerpywał już swój potencjał jako tendencja nadająca ton toczącym się wtedy w humanistyce dyskusjom9. Nurty uważane za podważające zasady badań historycznych, takie jak narratywizm, kulturalizm, tekstualizm, dekonstrukcja, poststrukturalizm weszły do kanonu wiedzy humanistycznej i nie doprowadziły do destrukcji historii. Wtedy jednak kontekst dyskusji na ten temat był zupełnie inny, a często demonizowany White (i Frank Ankersmit) uważany był za badacza, którego teorie prostą drogą wiodą do rodzaju absolutnego relatywizmu, kojarzonego z brakiem zasad i wartości sterujących badaniami historycznymi10.

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wśród historyków jedynie Jan Pomorski dyskutował o Whicie, podczas gdy Topolski w Teorii wiedzy historycznej (1983) jedynie wzmiankował nazwisko autora Metahistory11. Choć znał teorie zarówno White’a, jak i Ankersmita, Topolski nie doceniał jeszcze wtedy wpływu, jaki wywrą one na historię i na humanistykę w ogóle. W Polsce dostępne były już wtedy pierwsze tłumaczenia artykułów White’a12, a także pierwsze recenzje jego książek oraz interpretacje i komentarze teorii Profesora autorstwa Sławomira Magali, Jana Pomorskiego, Teresy Walas, a później i moje. Nazwisko White’a pojawiało się też w artykułach na temat postmodernistycznej kondycji współczesnej humanistyki i nowego historyzmu, a także rozpatrywanej w tym kontekście teorii dyskursu i narracji, oraz relacji pomiędzy historią i literaturą, o czym pisali wtedy literaturoznawcy i filozofowie, m.in.: Tadeusz Buksiński, Dorota Heck, Wojciech Kalaga, Katarzyna Kasztenna, Erazm Kuźma i Tadeusz Sławek13.

Październik 1996 – Poznań

Starannie przygotowywałam się do wizyty White’a i z iście patriotycznym determinizmem planowałam, jak powinno wyglądać jego pierwsze zet­knięcie się z Polską. Znając nieco upodobania Profesora z wypowiedzi na seminariach i z rozmów prowadzonych w trakcie konsultacji, a także korzystając ze swoich doświadczeń pobytu w Berkeley i obserwacji mieszkających w okolicach San Francisco Amerykanów, postanowiłam pójść drogą panujących tam pozytywnych stereotypów dotyczących Polaków oraz kultury polskiej i postawić na tzw. kulturę wysoką (w tym akademicką), gościnność, kuchnię, a także romantyzm, który White znał, czytając dziewiętnastowieczną literaturę polską i publikacje na temat polskiej kultury.

Po raz pierwszy Hayden White odwiedził Polskę w 1996 roku, dokąd przyleciał z Włoch. Ta trwająca od 11 (?) do 18 października wizyta była pierwszym spotkaniem Profesora z Europą Środkowo-Wschodnią. Pojechałam po niego samochodem na lotnisko w Warszawie 12 października14. Trafiłam na wprost modelowy dzień złotej polskiej jesieni. W drodze do Poznania mijaliśmy typowe polskie krajobrazy, od których Pan Profesor nie mógł oderwać oczu. Po drodze wstąpiliśmy do Żelazowej Woli. Zbliżając się do dworku, zobaczyliśmy otwarte okna, przez które dochodziły dźwięki walca cis-moll Fryderyka Chopina. Ktoś powie – co za kiczowaty obrazek. Pamiętam jednak, że z pewnym zdziwieniem zauważyłam wzruszenie Profesora, którego znałam z ironicznego dystansu do świata. „So, this is Poland…” – powiedział, jakby w tej jednej chwili zrozumiał, co to jest romantyzm, a tym samym pojął esencję polishness. 

W dniach 14–16 października w Instytucie Historii UAM White wygłosił trzy wykłady, które ogłoszone jednak były – zgodnie z wolą Profesora, jako „seria seminariów”: The Textualization of Historical Dis­course, Narration and Description in Realistic Discourse oraz Tropics of Dis­course. White koncentrował się w nich na skutkach przyjęcia tekstualistycznego założenia, że niebędąca nauką historia może być uznawana za rodzaj dyskursu determinowanego przede wszystkim przez kwestie zbiorowej tożsamości.

Pierwszy wykład zgromadził ponadto sto osób – pracowników i studentów z różnych instytutów UAM, a także spoza Poznania. W imieniu dyrekcji gościa przywitał Profesor Tomasz Schramm, słowo wprowadzenia wygłosił także Jerzy Topolski. W swojej wypowiedzi zwróciłam uwagę na wspólne elementy biografii łączące Topolskiego i White’a: obaj urodzili się w tym samym roku (1928); swoją karierę akademicką rozpoczynali od badań średniowiecza; swoje ważne dzieła opublikowali w tym samym roku (w 1968 ukazało się pierwsze wydanie Metodologii historii Topolskiego, a w tym też roku ukazał się znany artykuł White’a Brzemię historii, zaś Metahistory została opublikowana w 1973 roku, kiedy ukazało się też drugie wydanie Metodologii historii). Ponadto zarówno Topolski, jak i White poszukiwali sposobów wyjścia poza pozytywistyczną historiografię, obaj inspirowali się pracami Karola Marksa, Maxa Webera i Michela Foucaulta, a także badali wpływ postmodernizmu na refleksję historyczną. W końcu obaj uwielbiali Włochy15.

Wykład White’a był prawdziwą intelektualną ucztą i przygodą. Podejrzewam, że dla starszej kadry profesorskiej nie tyle jednak treść wystąpienia była kontrowersyjna (za plecami słyszałam komentarze, że White nie mówi nic nowego wobec tego, co można było przeczytać choćby u Charles’a-Victora Langlois i Charles’a Seignobosa oraz Robina G. Collingwooda), ile sposób prowadzenia przez niego wykładu, który określali jako „amerykański show”. Wielu mogła także razić deklarowana lewicowość White’a, którego krytyka historii jako dyscypliny wypływała z przekonania, że jest ona zbyt „przystosowawcza” i usłużna wobec dominującej władzy, a praktyka historyczna i konserwatyzm historyków stanowi ideologiczną legitymizację społecznego i politycznego status quo. Instytut Historii bardzo gościnnie przyjął White’a. Dyrektor Instytutu – Profesor Bohdan Lapis, zorganizował na jego cześć przyjęcie 14 października. Warto w tym miejscu wspomnieć, że White odwzajemnił te życzliwe przyjęcie, przekazując Bibliotece Instytutu Historii kilkanaście kartonów książek i czasopism (m.in. „History and Theory”), które w większości na własny koszt, w kilku ratach, przesłał do Poznania w 1997 roku.

Przy okazji pobytu w Poznaniu Profesor zwiedził Gniezno, zamek w Kórniku oraz pałac w Rogalinie. Wielokrotnie spotkał się także z Jerzym Topolskim, który z okazji wizyty White’a zorganizował w domu uroczystą kolację. Z Poznania White pojechał do Łodzi, gdzie 17 października uczestniczył (bez referatu) w zorganizowanej przez Katarzynę Kaniewską w Instytucie Antropologii Uniwersytetu Łódzkiego konferencji „Facing Culture. (An Anthropologist’s Problem)” i zwiedził miasto.

Wizyty White’a, a także zapraszanego przez Andrzeja Szahaja amerykańskiego filozofa – Richarda Rorty’ego, z którym zresztą White się przyjaźnił i pracował później w Instytucie Literatury Porównawczej na Stanfordzie, miały dla polskiej akademii wartość transformującą i liberalizującą. Legitymizowały zmiany, które nastąpiły po 1989 roku i otwierały, szczególnie młodych badaczy, na tendencje, które stanowiły wtedy przedmiot ożywionych dyskusji (postmodernizm). Nie chodziło jednak tylko o kontrowersyjne idee White’a głoszącego, że historia jest rodzajem pisarstwa, dyskursem literackim bardziej niż naukowym i że jako taka może być badana narzędziami teorii literatury. Nie chodziło nawet o krytykę prawdy i faktu, ale o to – co było raczej intuicyjnie wyczuwane niż werbalizowane, że White swoimi ideami, postawą zaangażowanego intelektualisty i sposobem uczenia manifestował pewien rodzaj wolności, sposób wzmocnienia podmiotu i prowokowania buntu czy choćby niepokorności, który, wymuszając wybory, ustanawiał podmioty poprzez konieczności samookreślania się. Ileż razy słyszałam wprowadzające rozmówców i/lub uczestników seminariów/wykładów w zakłopotanie pytania White’a: what is the meaning of life?, what do you want from life?, what are your desires?, are you religious?, how do you know that you are heterosexual?

Zgadzam się z Pawłem Wolskim, który, komentując seminaria White’a, napisał, że były to „seminaria bez granic”, gdzie praktykowana była często deklarowana przez Profesora „anarchia”, podczas gdy akademia dopuszcza dowolność zdyscyplinowaną. Symptomatyczne jest przywołane przez Wolskiego stwierdzenie White’a, który o swoim sposobie prowadzenia wykładów powiedział, że „dekonstruuje zasadę Akademii”16. To jednak nie wszystko – White dekonstruował także zasadność istnienia historii jako dyscypliny, bowiem – jak uważał – nie dostarcza żadnej praktycznej wiedzy, a czytanie książek historycznych nie czyni ludzi lepszymi17. Najważniejszą jednak lekcją, którą White – z przekonania egzystencjalista – udzielał młodym, jest przesłanie zawarte w Człowieku zbuntowanym Alberta Camusa: być wolnym, to znaczy móc powiedzieć „nie”. Istotnie: szkoła White’a to szkoła buntu (i szkoła stawania się sobą).

Październik–listopad 1997 – Poznań, Warszawa

White znalazł w Polsce – a później także w Ameryce Łacińskiej – przyjazną niszę dla głoszonych przez siebie idei i chłonną publiczność składającą się przede wszystkim z doktorantów i młodych doktorów. Znalazł także zupełnie inny od Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej świat, nieowładnięty jeszcze globalnym kapitalizmem, przed którym tak bardzo nas wtedy ostrzegał. Znalazł także nowych przyjaciół. Namawiałam więc Profesora na dłuższy pobyt w Polsce, który był o tyle łatwiejszy do zorganizowania (podobnie jak jego kolejne wizyty), iż żona White’a – znana i wielokrotnie nagradzana badaczka i translatorka poezji i literatury włoskiej – Margaret Brose, w latach 1996–1998 była dyrektorem zagranicznych studiów prowadzonych przez University of California we Włoszech. Sam White zaś był w tym czasie University of California Exchange Professor na uniwersytecie w Bolonii (wiosna 1997), a później na uniwersytecie w Wenecji (wiosna 1998). Przez parę lat mieszkał zatem w Europie, a w końcu wraz z żoną zdecydowali się kupić mieszkanie w Rzymie, gdzie spędzali część roku.

Od 1 października do 30 listopada 1997 roku Hayden White był zatrudniony na UAM na stanowisku profesora kontraktowego w pełnym wymiarze czasu pracy. Prowadził wtedy dwa kursy – wykłady monograficzne dla studentów: Love, Death and Politics in Renaissance Italy oraz seminaria dla magistrantów i doktorantów: