Podróże pisarzy. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Henryk Sienkiewicz i inni - prof. Franciszek Ziejka - ebook

Podróże pisarzy. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Henryk Sienkiewicz i inni ebook

Franciszek Ziejka

0,0

Opis

W oparciu o źródła drukowane, a często i rękopiśmienne, autor przywołuje mało znane lub w ogóle nieznane epizody z życia poetów i pisarzy żyjących w epoce narodowej niewoli. Rekonstruuje zatem sławne podróże Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego na Wschód, pisze o wielokrotnych powrotach Henryka Sienkiewicza do Krakowa, a także – o tajemnicach pierwszej wizyty w tym mieście Stefana Żeromskiego. Czytelnik znajdzie tu teksty o podróżach autora Trylogii do Paryża oraz o związkach z tym miastem Ferdynanda Hoesicka. Pozna tajniki biografii pochodzącego z Tarnowa Józefa Szujskiego, pierwszego profesora historii Polski na Uniwersytecie Jagiellońskim, podobnie jak i mało znane fakty z życia Włodzimierza Tetmajera, malarza i poety. Zainteresuje się zapewne okolicznościami, w jakich powstał obraz Jana Matejki Kościuszko pod Racławicami oraz – jak wyglądała wędrówka Tadeusza Micińskiego po tajemniczych zakamarkach Złotego Pałacu w Bizancjum.

Franciszek Ziejka (ur. 1940) – historyk literatury i kultury polskiej, profesor honorowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, rektor tegoż w latach 1999–2005, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich w latach 2002–2005, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności, przewodniczący Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa (od 2005). Przez osiem lat wykładał w uniwersytetach francuskich i portugalskich. Bada przede wszystkim dzieje literatury i kultury polskiej czasów narodowej niewoli. Ogłosił kilkaset artykułów i ok. dwudziestu książek naukowych, w tym: „Wesele” w kręgu mitów polskich (1977), Złota legenda chłopów polskich (1984), Paryż młodopolski (1993), Nasza rodzina w Europie (1995), Miasto poetów (2005), Moja Portugalia (2008), Mistrzowie słowa i czynu (2011), Polska poetów i malarzy (2011), Jan Paweł II i polski świat akademicki (2014), W drodze do sławy (2015).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 702

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

 

 

Spis treści

Przedmowa

I. Adama Mickiewicza podróż do Rosji

II. Juliusza Słowackiego podróż do Ziemi Świętej

III. Henryk Sienkiewicz w Krakowie

Szczęścia szukał w Krakowie

Jak Sienkiewicz podbijał Kraków?

Tout Cracovie dał sobie rendez-vous na odczycie Sienkiewicza

Krakowski jubileusz z lekką influenzą

IV. Henryk Sienkiewicz w Paryżu

Szczęścia szukał także w Paryżu

Bruno Abdank Abakanowicz

W „polskich domach” 

W obronie Poznaniaków

V. Józef Szujski w Krakowie

Ostatnia droga uczonego

Z Tarnowa do Kurdwanowa

W Krakowie, przy ulicy Krupniczej

Poeta Krakowa

Popularyzator historii Krakowa

Badacz i edytor źródeł do dziejów Krakowa

Dziejopis Uniwersytetu Jagiellońskiego

VI. Stefan Żeromski w Krakowie

VII. Żeromski nad Jeziorami Grimselskimi

VIII. W Raperswilu z Józefem Ignacym Kraszewskim

IX. Jan Matejko w Racławicach

X. Włodzimierz Tetmajer w Krakowie i Bronowicach

XI. Bizancjum Tadeusza Micińskiego

XII. Na pokładzie statku „Kniaź Patiomkin”

XIII. W Paryżu z Ferdynandem Hoesickiem

XIV. Poeci młodopolscy w podróżach do Włoch

XV. Król Władysław Jagiełło w Radłowie

Wykaz wydatków na biesiady króla Władysława Jagiełły w Radłowie w piątek i w sobotę 25–26 sierpnia 1413 roku 

Nota edytorska

Spis nazwisk występujących w książce

Przedmowa

Leopold Staff w wydanym w 1903 roku tomiku poetyckim Dzień duszy umieścił cykl Luźne kartki, a w nim wiersz zatytułowany W przededniu. Poeta zamknął ten utwór stwierdzeniem, które przeszło do zbiorów polskich „skrzydlatych słów”: „większą mi rozkoszą podróż, niż przybycie!”1. Sądzę, że słowa te w dużej mierze oddają ideę, jaka przyświecała w życiu bohaterom zebranych w tej książce tekstów. Od dłuższego czasu przyglądałem się grupie naszych pisarzy i artystów, których pasją było wędrowanie – niekoniecznie uprawianie turystyki, lecz podróżowanie. Twórcy ci wędrowali do wybranych miast czy okolic w celach poznawczych, ale przede wszystkim – uczuciowych, tam bowiem mieszkali ich przyjaciele bądź ludzie, których pragnęli poznać. Tam czekał na nich świat nieznany, który należało koniecznie odkryć. Każda taka wędrówka stawała się dla danego twórcy swoistą szkołą życia, która w dużej mierze kształtowała jego osobowość.

Pisarze-podróżnicy z zasady dobrze przygotowywali się do planowanych przez siebie wypraw. Tak było na przykład w przypadku Juliusza Słowackiego, który w latach 1836–1837 odbył podróż do Ziemi Świętej, podróż, będąca zwieńczeniem snutych od lat marzeń. Zresztą każda podróż do miejsc świętych była i jest dla milionów chrześcijan nade wszystko wielkim duchowym przeżyciem; w znacznie mniejszym stopniu wyprawą poznawczą. W wielu przypadkach podróżnik układał mniej czy bardziej szczegółowy plan swojej wyprawy. Ale często się zdarzało, że plany zawodziły, a wojażera czekały niespodzianki – niekoniecznie radosne. Niejeden raz wyprawa podróżnika do nieznanego wcześniej miasta stawała się zalążkiem wielokrotnych jego powrotów. Dowodzą tego choćby liczne powroty Henryka Sienkiewicza, pochodzącego wszak z Podlasia, do Krakowa czy Paryża. Podobny przypadek dotyczy także pochodzącego z Warszawy Ferdynanda Hoesicka, znanego krytyka i pisarza, który korzystał z każdej nadarzającej się okazji, aby wybrać się do dawnej stolicy Polski albo – o czym piszę w jednym z zamieszczonych tu tekstów – do Paryża. Niekiedy wizyta w danym mieście zasadniczo zmieniała bieg życia danego artysty. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku Stefana Żeromskiego, którego niezaplanowana wizyta w Krakowie (w celach leczniczych) stała się niezwykle ważnym przeżyciem rzutującym na rozwój jego pisarstwa. Z zasady podejmowane przez literatów wyprawy przynosiły mniej czy bardziej obfite żniwo w postaci wierszy, poematów czy powieści. Ale niekiedy kończyły się tragicznie, jak choćby przedsięwzięta z wielką radością jesienią 1855 roku wyprawa Adama Mickiewicza do Konstantynopola.

Oprócz tekstów, w których podejmuję sprawę wypraw czy powrotów pisarzy do ich miejsc (raczej – miast) ulubionych, zdecydowałem się umieścić w tym zbiorze także inne, w których piszę m.in. o silnych związkach mieszkającego w Dreźnie Józefa Ignacego Kraszewskiego ze szwajcarskim Raperswilem, gdzie Władysław Plater stworzył – przy wsparciu wielu naszych uchodźców politycznych – pierwsze muzeum polskie na uchodźstwie: Muzeum Narodowe Polskie; tym bardziej sprawa to godna uwagi, że wskutek pochopnych decyzji naszych polityków z dwudziestolecia międzywojennego, a także tragicznego zbiegu okoliczności zbiory tej wspaniałej instytucji polskiego życia narodowego zostały w 1944 roku całkowicie zniszczone przez niemieckich barbarzyńców. Piszę o wyimaginowanej podróży Tadeusza Micińskiego do średniowiecznego Bizancjum oraz na pokład sławnego u progu XX wieku okrętu „Kniaź Patiomkin”, a wreszcie o skomplikowanych okolicznościach powstania obrazu Jana Matejki Kościuszko pod Racławicami, którym to dziełem artysta uprzedził twórców niegdyś lwowskiej a obecnie – wrocławskiej Panoramy Racławickiej. Zdecydowałem się umieścić tu także tekst o Włodzimierzu Tetmajerze, który w dziejach polskiej sztuki i kultury zapisał się jako malarz oraz poeta, ale który – o czym rzadko się przypomina – był zarazem odważnym politykiem: to wszak on w maju 1917 roku w imieniu swojego ugrupowania politycznego, czyli PSL „Piast”, zgłosił w galicyjskim Sejmie Krajowym, a następnie w wiedeńskim Kole Polskim deklarację o odbudowie Polski Niepodległej „z dostępem do morza”. Była to pierwsza od ponad wieku deklaracja polskich polityków jasno stawiająca sprawę odbudowy gmachu Niepodległej Ojczyzny. Na koniec jeszcze jedna kwestia: zdecydowałem się dołączyć do zgromadzonego w tej książce zespołu tekstów jeden, szczególnie mi bliski: o właściwie nieznanej historykom wizycie, z jaką przybył w 1413 roku do Radłowa, mojej rodzinnej miejscowości, król Władysław Jagiełło (najprawdopodobniej – wraz z królową Anną Cylejską i jej licznym dworem!). Dość tajemniczą tę sprawę o pobycie króla w radłowskiej letniej siedzibie biskupów krakowskich odnalazłem w trakcie przeglądania rachunków dworu królewskiego, ogłoszonych drukiem przed stu kilkudziesięciu lat przez znanego niegdyś historyka krakowskiego, Franciszka Piekosińskiego.

Przywołane w tym zbiorze podróże przynosiły pisarzom większe lub mniejsze korzyści duchowe, rzadziej materialne. Dotyczy to omawianych tu przede wszystkim wielokrotnych powrotów Henryka Sienkiewicza do Krakowa, ale i Paryża (w stolicy Francji szeroko znany w całej Europie, jak również i w Ameryce pisarz zorganizował międzynarodową akcję pomocy prześladowanym przez władze pruskie Poznaniakom!). Innego typu związki połączyły z Krakowem Józefa Szujskiego, tarnowianina z pochodzenia, znakomitego historyka oraz współorganizatora i wieloletniego sekretarza generalnego jedynej działającej ponad granicznymi kordonami polskiej instytucji naukowej, jaką była Akademia Umiejętności. Okazuje się, że niewielu współczesnych mieszkańców Krakowa pamięta o zasługach tego wybitnego uczonego nie tylko dla nauki, ale i – dla dawnej stolicy Polski. To dlatego postanowiłem poświęcić mu kilka zamieszczonych tu szkiców.

O takich i podobnych sprawach piszę w zgromadzonych w tej książce pracach, książce, którą tylko umownie można nazwać książkach o podróżach pisarzy. Jest to bowiem publikacja poświęcona jednej wielkiej podróży, jaką w epoce narodowej niewoli wiele razy odbywali pisarze i poeci: o podróży… do nieistniejącej na mapie ówczesnej Europy, ale wciąż obecnej w sercach milionów Polaków ukochanej Ojczyzny. Tej, którą w liście do matki, wysłanym na progu 1837 roku, Juliusz Słowacki nazwał „Kuzynką”, w intencji której w świątyni Grobu Pańskiego w Jerozolimie wraz z młodym poetą modlił się O. Maksymilian Ryłło, a za którą nie tylko codziennie wznosili modły w domach czy świątyniach nasi Rodacy. Tej, dla której wielu z nich, w tym przypomniani w tej książce twórcy, pracowało, korzystając z talentów, jakimi obdarzył ich Los. To dlatego zapraszam Czytelników do lektury tej bliskiej mojemu sercu książki.

1 L. Staff, Dzień duszy, wyd. 2, Lwów 1908, s. 17.

I. Adama Mickiewicza podróż do Rosji 

Autor Pana Tadeusza był wytrawnym podróżnikiem. Trudno nawet wymienić wszystkie podróże, jakie odbył, tym bardziej, że część z nich odbywał z własnej woli, część zaś z rozkazu czy polecenia władz rosyjskich. Postanowiłem zająć się tu pierwszą z nich, o charakterze wyjątkowym, bowiem wymuszoną: podróżą do Rosji. Zanim jednak przywołam jej przebieg i specyfikę, przez chwilę chciałbym zatrzymać się przy biografii naszego poety. Okazuje się bowiem, że wbrew powszechnie panującemu przekonaniu, iż odkryto już wszystkie tajemnice jego życia, wiele spraw w biografii Mickiewicza wciąż jest niepewnych, budzących wątpliwości1. Wspominam o tym na samym początku, bowiem także w niniejszej rozprawie raz po raz przyjdzie opierać się na przypuszczeniach, a nie na pewnych faktach.

Zacząć trzeba od początku: do dziś biografowie poety nie są pewni daty urodzin Adama Mickiewicza ani też miejsca, w którym przyszedł na świat. Wprawdzie tradycyjnie przyjmujemy, że urodził się 24 grudnia 1798 roku, ale przecież w latach osiemdziesiątych XIX wieku Wincenty Korotyński, a za nim Piotr Chmielowski dowodzili, że poeta urodził się 4 stycznia 1788 roku – według naszego kalendarza gregoriańskiego2. Nie wiadomo, czy urodził się w Zaosiu czy też w Nowogródku3. Jest sprawą zaskakującą, że mickiewiczolodzy nie są zgodni nawet co do tego, czy przyszły autor Pana Tadeusza mieszkał w dzieciństwie w Zaosiu, czy też całe dzieciństwo i młodość spędził w Nowogródku4. Podobnych zawiłości w biografii Mickiewicza jest sporo5. Przypominam tu o nich, bowiem także sprawa zasygnalizowanej w tytule rozprawy pierwszej podróży poety na Wschód obrosła przędzą hipotez.

Proponuję jednak pozostawić te sprawy chwilowo na boku. Wiadomo, że w lipcu 1812 roku przyszły autor Pana Tadeusza oglądał w Nowogródku marsz wojsk napoleońskich, a wśród nich – wojsk polskich pod wodzą księcia Józefa Poniatowskiego, na Moskwę. Co więcej, kilka miesięcy później był świadkiem ich dramatycznego odwrotu. Wiadomo także, iż po zdaniu egzaminu maturalnego w lipcu 1815 roku młody Mickiewicz wyjechał z Nowogródka do Wilna i rozpoczął studia na Uniwersytecie Wileńskim. W czasie studiów przygotowywał się do pracy nauczyciela w szkole średniej. Studiował fizykę, chemię i algebrę, ale nadto – literaturę łacińską i grecką, poezję, wymowę oraz historię. Słuchał wykładów sławnych uczonych: Joachima Lelewela, Gotfryda Ernesta Groddecka czy Leona Borowskiego6. Studia ukończył w czerwcu 1819 roku, zdając końcowe egzaminy i otrzymując stopień magistra filozofii. W lipcu 1819 roku działający przy Uniwersytecie Wileńskim Komitet Szkolny skierował świeżo upieczonego absolwenta studiów do pracy w szkole powiatowej w Kownie. Młody adept stanu nauczycielskiego objął stanowisko nauczyciela w Kownie 23 września 1819 roku i pozostawał na nim formalnie do października 1824 roku, choć w rzeczywistości znacznie krócej: w roku szkolnym 1821/22 skorzystał bowiem z rocznego urlopu, a od 4 listopada 1823 do 3 maja 1824 roku więziony był w pobazyliańskim klasztorze w Wilnie w trakcie procesu wytoczonego filomatom i filaretom przez kuratora okręgu wileńskiego, Nikołaja Nowosilcowa. Wiadomo, że przyszły autor Pana Tadeusza opuścił był owo więzienie dzięki poręczeniu, jakie uzyskał ze strony powszechnie wówczas szanowanego nie tylko w świecie nauki prof. Joachima Lelewela7.

Proces zakończył się wyrokiem ogłoszonym 26/14 sierpnia 1824 roku. Warto tu za Władysławem Mickiewiczem, autorem pierwszej, opartej na bogatym materiale źródłowym biografii autora Pana Tadeusza8przypomnieć, że Adam Mickiewicz 21 kwietnia 1824 roku opuścił klasztor bazyliański i przez kilka miesięcy oczekiwał na ogłoszenie wyroku w domu. Okazuje się, że w imieniu przyszłego autora Pana Tadeusza interweniował przed sądem prof. Józef Twardowski, rektor Uniwersytetu Wileńskiego. Powołując się na stan zdrowia obwinionego (rektor nazwał go suchotnikiem9), prosił on o stosunkowo łagodny wyrok dla przyszłego autora Liryków lozańskich: skierowanie do charkowskiego uniwersytetu, gdzie mógłby objąć katedrę literatury polskiej albo też o skierowanie do pracy w charakterze bibliotekarza w Liceum Richelieu w Odessie, a jeśli i to niemożliwe – o skierowanie do uniwersytetu kazańskiego, gdzie Mickiewicz mógłby się poświęcić poznawaniu języków wschodnich10. Ostatecznie, wraz dziewiętnastoma innymi sądzonymi filomatami, Mickiewicz został skazany na pobyt i podjęcie pracy w położonych z dala od granic dawnej Polski guberniach rosyjskich. Na mocy wyroku został oddany do dyspozycji ministra oświecenia publicznego, co skończyło się skierowaniem do pracy w charakterze nauczyciela w odeskim Liceum Richelieu. Niestety, innych filomatów czekał los znacznie sroższy11.

24 października 1824 roku Adam Mickiewicz rozpoczął pierwszą w życiu wielką podróż: na Wschód, do Rosji12. Wszyscy skazani filomaci mieli obowiązek wyjazdu w tym samym czasie. Każdy z nich otrzymał od władz zasiłek na podróż, nadto w Wilnie zorganizowano zbiórkę pieniężną dla wsparcia skazanych. Z Wilna filomaci wyjechali bryczkami, Adam Mickiewicz pojechał z Janem Sobolewskim. Na położonej o 3 mile od Wilna stacji pocztowej dołączyli do nich: Józef Jeżowski i Franciszek Malewski. 26 października w Kownie było ich już sześciu, do owej czwórki dołączyli bowiem Onufry Pietraszkiewicz z Konstantym Zaleskim. Jak pisał Władysław Mickiewicz, z Kowna zesłańcy udali się bezpośrednio do Rygi (dojechali tu 1 listopada), nigdzie się po drodze nie zatrzymując. 9/21 listopada Mickiewicz dotarł do Petersburga, czyli bezpośrednio nazajutrz po wielkiej powodzi, jaka nawiedziła stolicę Imperium. Wkrótce po przyjeździe zgodnie z poleceniem, jakie wszyscy filomaci otrzymali jeszcze w Wilnie, stawił się w Ministerstwie Oświecenia, gdzie – podobnie jak inni zesłańcy – otrzymał wolną rękę w sprawie wyboru kwatery. Po kilku dniach minister oświaty Aleksander Szyszkow wydał zarządzenie, na mocy którego każdy z przybyszy miał określić miejsce swojego przyszłego pobytu. 20 listopada Mickiewicz z Jeżowskim poprosili o skierowanie ich do Odessy (Mickiewicz dopisał na oficjalnym podaniu, iż życzy sobie podjąć pracę w Liceum Richelieu). Obaj filomaci udali się tam dopiero po trzech miesiącach, które spędzili w Petersburgu.

2. Petersburg

Sprawa wielkiej, trwającej prawie pięć lat podróży Mickiewicza do Rosji od śmierci poety budziła zainteresowanie. Bibliografia jej poświęcona jest olbrzymia, szczególnie wiele publikacji na ten temat pojawiło się w epoce PRL. Po zmianach politycznych w Polsce z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku zepchnięta została na boczny tor zainteresowania historyków literatury. W tym czasie tylko bardzo nieliczni badacze powracali do tej tematyki. Przygotowana w latach pięćdziesiątych–siedemdziesiątych XX wieku z inicjatywy i pod redakcją prof. Stanisława Pigonia monumentalna Kronika życia i twórczości Mickiewicza13 została w 2001 roku dopełniona przywołanym wyżej opracowaniem czwórki autorów z Instytutu Badań Literackich PAN: Jarosława Marka Rymkiewicza, Doroty Siwickiej, Aliny Witkowskiej i Marty Zielińskiej pt. Mickiewicz. Encyklopedia. Znaczenie tych dwóch wydawnictw trudno przecenić dla rozwoju dalszych badań nad życiem i twórczością autora Pana Tadeusza.

Przygotowując tom studiów o podróżach pisarzy polskich doszedłem do wniosku, że w książce tej nie może zabraknąć studium poświęconego Mickiewiczowi. Zdecydowałem się podjąć sprawę podróży naszego poety do Rosji z prostego powodu: ten okres jego życia, jako jedyny, nie doczekał się jeszcze opracowania w przywołanej wyżej Kronice życia i twórczości Mickiewicza. Za takim wyborem przemawiała także inna przesłanka: zajęty pracą nad książką pt. Adam Mickiewicz w Krakowie14 uznałem, że warto choćby na jakiś czas oderwać się od tamtej problematyki i przywołać okres życia i twórczości poety dzisiaj mało popularny, a prawie nieznany wśród młodszego pokolenia Polaków.

Podróż Mickiewicza do Rosji, chociaż wymuszona wyrokiem sądowym, była niezwykle ważna w życiu oraz twórczości poety. Zasługuje też na przypomnienie choćby dlatego, że obrosła legendą zbudowaną ex post, gdy autor Sonetów krymskich zmuszony był wieść żywot uchodźcy borykającego się z przygniatającymi problemami życia codziennego. Wciąż pokutuje też w świadomości wielu naszych rodaków przekonanie o ciężkim losie, jaki spotkał naszego wieszcza w carskiej Rosji. Rzecz w tym, że w guberniach rosyjskich Mickiewicz nie cierpiał biedy ani jakichś szczególnych prześladowań. Przeciwnie, wiódł żywot spokojny, wypełniony samokształceniem, przyjacielskimi spotkaniami, wizytami w teatrach, a nade wszystko twórczością poetycką. Owszem, tęsknił za rodzinnymi stronami, ale najczęściej mieszkał w dość wygodnych stancjach, a przez kilka pierwszych miesięcy pobytu w Odessie pobierał pensję, choć nie pracował zawodowo. Ta zresztą sytuacja przeciągnęła się na wszystkie jego lata pobytu w Rosji: z różnych powodów, o których przyjdzie tu mówić, nigdy nie podjął pracy zarobkowej. Co jednak najważniejsze, w tamtejszym świecie zarówno wśród przybyszy z Polski, jak wśród Rosjan (Moskali) znalazł znaczącą gromadę przyjaciół.Wiedział, że był inwigilowany (a także – kto go inwigilował), lecz to nie przeszkadzało mu żyć w swoistym duchowym komforcie. Niewątpliwie dokuczały mu rozkazy dotyczące zmiany miejsc zamieszkania, ale ten fakt nie ograniczał swobody jego twórczości. Przeciwnie, zmuszał do wykształcenia takiego języka, który łatwy był do odczytania przez rodaków, niekoniecznie – przez władze carskie.

Od samego początku pobytu w Imperium Carskim Mickiewicz spotykał bądź to zaprzyjaźnionych kolegów ze studiów, bądź Polaków, którzy od lat mieszkali w Rosji i z którymi się zaprzyjaźniał, bądź wreszcie Rosjan, których z czasem nazwał otwarcie przyjaciółmi (w wierszu Do przyjaciół Moskali). O tym, że tak było w rzeczywistości, świadczy już pierwszy dzień jego pobytu w stolicy Imperium. Okazuje się, że przypadkowo spotkał wówczas na ulicy byłego kolegę z Uniwersytetu Wileńskiego, Józefa Przecławskiego (1799–1879), niegdysiejszego studenta Wydziału Fizyko-Matematycznego (tego samego, na którym studiował Mickiewicz). Przecławski okazał się znakomitym przewodnikiem naszego poety po stolicy Rosji: mieszkał w Petersburgu od 1822 roku, był tu urzędnikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, znał wielu Polaków, a przede wszystkim znał miasto. Nic dziwnego zatem, że pokazywał Mickiewiczowi Petersburg, przez który dopiero co przeszła katastrofalna powódź. Ale zarazem Petersburg, który dość szybko uporał się ze skutkami owej klęski.

Mickiewicz zamieszkał z pozostałymi filomatami w domu niejakiego Warwarina, przy ulicy Bolszoj Mieszczanskoj (dzisiaj: Kazańska). Bezpośrednio po zameldowaniu się przybysze złożyli wizytę ministrowi oświaty Aleksandrowi Siemionowiczowi Szyszkowowi, który wydał zgodę na wolny pobyt w Petersburgu na okres miesiąca15, a także – którego staraniom zawdzięczali otrzymanie zasiłków pieniężnych na pobyt. W tym czasie mieli zdecydować, gdzie udadzą się, by objąć posady nauczycielskie. Realizując to zalecenie, Mickiewicz wspólnie z Józefem Jeżowskim 20 listopada 1824 roku złożyli w Ministerstwie Oświaty prośbę o skierowanie ich do Odessy lub Charkowa (poeta zasugerował nadto, że chciałby podjąć pracę w Liceum Richelieu w Odessie), deklarując zarazem gotowość podjęcia nauki języków wschodnich16.

Petersburg mógł zafascynować każdego bodaj przybysza. Budowany z woli cara Piotra I od 1703 roku, w czasie, kiedy dotarł do niego Mickiewicz, liczył już ok. 300 tys. mieszkańców. Zaprojektowany przez znakomitych architektów zagranicznych i rodzimych (Bartolomeo Francesco Rastelli, Karol Rossi, Wasyl Stasow) imponował urodą, wspaniałymi gmachami użyteczności publicznej, soborami, pałacami. Stolica Imperium Rosyjskiego od 1714 roku, oszczędzona swego czasu przez Napoleona, który zdecydował się podbić przede wszystkim „starą stolicę” Rosji – Moskwę, była w owym czasie jednym z najpiękniejszych miast Europy. Znajdowała się tu – jak wspomniałem – liczna kolonia polska. I właśnie drzwi do tej kolonii otworzył Mickiewiczowi wzmiankowany Przecławski. 

Kolonia polska składała się głównie z członków bądź reprezentantów dworów magnackich z terenów zaboru rosyjskiego, ale także z urzędników pracujących w zajmujących się sprawami polskimi w instytucjach rządowych, wreszcie – z reprezentantów świata nauki i sztuki. W czasie, kiedy Mickiewicz wraz z kolegami zjechał do stolicy carów, olbrzymim wzięciem cieszyli się tu polscy artyści, a wśród nich: malarz Aleksander Orłowski – uczeń Norblina, malarz nadworny wielkiego księcia Konstantego, artysta, który od 1802 roku przez trzydzieści lat mieszkał w Petersburgu (i tutaj zmarł). Wielkim uznaniem cieszył się owiany nimbem tajemniczości Józef Oleszkiewicz, członek petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Znaczące miejsce w życiu artystycznym Petersburga zajmował kompozytor Józef Kozłowski – protegowany księcia Grigorija Potiomkina, dyrektor muzyczny w Dyrekcji Teatrów Petersburskich. Nade wszystko cieszyła się wielką sławą zarówno w Rosji, jak i w całej Europie przybyła do Petersburga właśnie w czasie nas interesującym pianistka Maria Szymanowska, o której przyjdzie tu jeszcze wspomnieć. Do elity petersburskiej zaliczał się znakomicie zadomowiony w życiu kulturalnym miasta Tadeusz Bułharyn, któremu ścieżki do „wielkiego świata” przecierał wzmiankowany kompozytor, Józef Kozłowski. Bułharyn mieszkał w Petersburgu od 1819 roku, a od 1822 wydawał tu dwutygodnik „Siewiernyj Archiw”, w którym ogłaszali swe prace przede wszystkim Polacy: od Joachima Lelewela po Jana i Jędrzeja Śniadeckich oraz Tadeusza Czackiego. Wśród Polaków, z którymi Mickiewicz zetknął się w Petersburgu, był także Józef Julian Sękowski – wyjątkowo uzdolniony orientalista, od 1822 roku (liczył wówczas zaledwie 22 lata!) kierujący na Uniwersytecie Petersburskim Katedrą Języków Orientalnych (arabskiego i tureckiego), wschodząca gwiazda orientalistyki rosyjskiej17. W gronie Polaków, których poznał przyszły autor Pana Tadeusza, był również znakomicie zadomowiony w Petersburgu Kasper Ignacy Żelwietr, adwokat, a zarazem tzw. plenipotent, pośredniczący w prowadzeniu spraw polskich magnatów w urzędach rosyjskich. Mieszkał on w Petersburgu od pierwszych lat XIX wieku, prowadząc tu sprawy polskiej szlachty zarówno z Wilna, jak z Kijowa, Mińska czy Grodna. Przez szereg lat cieszył się bliskimi kontaktami z księciem Adamem Jerzym Czartoryskim, ministrem spraw zagranicznych Rosji w latach 1804–1806. Przez kilkadziesiąt lat prowadził w Petersburgu salon towarzyski, w którym oprócz magnatów bywali polscy i rosyjscy wybitni artyści oraz pisarze. Ten „patriarcha wszystkich Polaków z Petersburga” słynął zarazem jako opiekun młodych polskich artystów (m.in. rzeźbiarza Wiktora Brodzkiego) oraz dobroczyńca będących w potrzebie rodaków18.

Mickiewicz, głównie dzięki Józefowi Przecławskiemu (Cyprynusowi), szybko wszedł w towarzystwo kolonii polskiej w Petersburgu. Ale to dzięki Bułharynowi poznał środowisko przyszłych dekabrystów – oficerów wojska rosyjskiego skupionych w tajnym Związku Północnym. W tym kręgu poznał poetów: Konrada Rylejewa, Aleksandra I. Odojewskiego oraz Aleksandra Bestużewa-Marlińskiego, u którego witał nawet Nowy Rok 1825!19 Wszyscy trzej za uczestnictwo w powstaniu z 26 grudnia 1825 roku ponieśli straszliwą karę: Konrad Rylejew został powieszony 25 lipca 1826, Aleksandrowi Bestużewowi car Mikołaj I zamienił wyrok śmierci na wieloletnią katorgę, a Aleksander Odojewski otrzymał przydział do karnych batalionów na Kaukazie, gdzie zmarł w 1839 roku20.

Mickiewicz spędził w Petersburgu niespełna trzy miesiące. Oczekując na skierowanie do pracy, zwiedzał miasto i jego zabytki, odwiedzał księgarnie, chodził na spektakle do Teatru Narodowego. Na swój sposób „ładował” akumulatory, dzięki którym w 1832 roku skreślił złożony z sześciu poematów Ustęp, dołączony do Dziadów części III, który to utwór był rozprawą z carską Rosją, ale zbudowaną na gruncie odtworzonych realiów i obserwacji poczynionych w czasie pobytu poety w stolicy Imperium21. Wciąż przemawia do nas magia słów zamkniętych w tych poematach. Choćby ten, w którym poeta pisze o początkach Petersburga:

Ruskiej stolicy jakież są początki?

[……………………………………….]

Car upodobał [błotne okolice – F.Z.], i stawić rozkazał

Nie miasto ludziom, lecz sobie stolicę:

Car tu wszechmocność woli swej pokazał.–

W głąb ciekłych piasków i błotnych zatopów

Rozkazał wpędzić sto tysięcy palów

I wdeptać ciała stu tysięcy chłopów.

Potem na palach i ciałach Moskalów

Grunt założywszy, inne pokolenia

Zaprzągł do taczek, do wozów, okrętów,

Sprowadzał drzewa i sztuki kamienia

Z dalekich lądów i z morskich odmętów22.

3. Odessa

W styczniu 1825 roku Mickiewicz i dwaj jego współtowarzysze wygnańczej doli: Józef Jeżowski oraz Franciszek Malewski otrzymali ministerialną nominację do pracy w Odessie. Do dziś nie udało się ustalić, komu dawni filomaci zawdzięczali wybór miejsca zesłania. Władysław Mickiewicz skłonny był przypisywać tę decyzję wsparciu rosyjskich przyjaciół, ale Adam Rzążewski przypisywał ową zasługę Józefowi Przecławskiemu23. Mickiewicz oraz Jeżowski zostali zamianowani profesorami w tamtejszym Liceum Richelieu, zaś Malewskiego – zgodnie z jego życzeniem – skierowano do Odessy, do pracy w biurze gubernatora Noworosji, hr. Michaiła Semenowicza Woroncowa. Nie pozostawało nic innego, jak jechać.

Z ustaleń Gomolickiego wynika, że bohaterowie naszej opowieści wyjechali 26 stycznia 1825 roku. Liczącą blisko 1500 wiorst (ok. 1600 km) podróż odbyli w ciągu miesiąca. Jechali tarantasem, czyli czterokołowym, nakryty koszem i brezentową budą, który zakupili, każdy bowiem z nich otrzymał na koszty podróży z Ministerstwa Oświaty po 300 rubli (w listach podróżnych można jednak znaleźć także informacje o tym, że przynajmniej część trasy odbyli saniami). Na poszczególnych stacjach zmieniali tylko konie pocztowe.

Jechali przez Witebsk, Mohilew, Czernihow, Homel, Kijów, Jelizawietgrad. 29 stycznia byli w Witebsku, kolejny postój urządzili sobie w Kozarowiczach k/Kijowa, u brata poety, Aleksandra Mickiewicza, który dzierżawił tę wieś od Franciszka Morzkowskiego. Ponieważ Kozarowicze leżały zaledwie o kilka wiorst od Kijowa, Mickiewicz wraz z bratem i pozostałymi zesłańcami zwiedził miasto, a także tzw. kontrakty kijowskie, czyli wielki jarmark organizowany bezpośrednio po święcie Trzech Króli24. W Kijowie, w czasie owych kontraktów, przyjezdni poznali dwie rodziny polskie: Hermana i Emilię Hołowińskich oraz Bonawenturę i Joannę Sariusz Zaleskich. Zarówno Hołowińscy, jak Zalescy zaprosili zesłańców do siebie.

Hołowińscy mieszkali w Steblowie pod Kijowem. Był to – jak pisał Jarosław Marek Rymkiewicz, „piękny majątek, położony malowniczo nad brzegami Rosi”25. Mickiewicz z przyjaciółmi spędzili w Steblowie kilka dni na początku lutego 1825 roku. Poeta uwiecznił swój tutaj pobyt wierszem Podróżni, wpisanym do sztambucha Emilii Hołowińskiej26. Pobyt w leżącej niedaleko Kijowa Pustowarówce, majątku Zaleskich, leżącym w powiecie skwirskim nad rzeką Skwirą (dopływem Rosi) trwał najprawdopodobniej krócej, zaważył jednak znacząco na życiu Mickiewicza, Zalescy pojawili się bowiem w Odessie wkrótce po przybyciu do tego miasta zesłańców. Jako właściciele dużego mieszkania przy ul. św. Trójcy, mieli oni– zdaniem mickiewiczologów – wprowadzić poetę na salony Odessy. Co więcej, w ich salonie Mickiewicz miał w piątki, w czasie, gdy Zalescy przyjmowali gości, czytać swoje wiersze, a także fragmenty pisanej właśnie powieści poetyckiej Konrad Wallenrod 27. Z Pustowarówki podróżni udali się do Jelizawietgradu (dziś: Kropywnycki), gdzie mieściła się główna kwatera hr. Jana Witta, naówczas dowódcy wojska prowincji zwanej Noworosją, nadto dowódcy wojskowych osad (posielenji) a przede wszystkim – kuratora wydziału odeskiego, czyli tamtejszego szkolnictwa. Mickiewicz z Jeżowskim jako kandydaci do objęcia stanowisk nauczycielskich w Odessie, byli zobowiązani do przedstawienia się hrabiemu28, w którego żyłach płynęła także polska krew. Dowiedzieli się od niego wprawdzie, że brak jest w Liceum Richelieu wolnych posad nauczycielskich, ale zarazem usłyszeli zapewnienie, że otrzymają w Odessie służbowe mieszkanie z wyżywieniem oraz pensję29. I rzeczywiście, po przyjeździe zakwaterowano ich w gmachu Liceum i przydzielono pobory; tylko Malewski, jako skierowany do pracy urzędniczej w kancelarii generalnego gubernatora Noworosji, gen. Michaiła Woroncowa, wynajął stancję na mieście30.

Założona w 1793 roku z rozkazu Katarzyny II – na miejscu tureckiej fortecy Chadżibej – Odessa była w owym czasie przede wszystkim ważnym ośrodkiem handlowym. W liczącym ok. 40 tys. mieszkańców mieście mówiono wieloma językami, choć najczęściej podobno po francusku. Zdaniem badaczy obok Rosjan (którzy pozostawali jednak w mniejszości) mieszkali tu Włosi, Francuzi, Grecy, Żydzi oraz Polacy. Ci ostatni tworzyli prawdziwą elitę miasta. Wystarczy przypomnieć tylko nazwiska właścicieli największych rezydencji pałacowych, aby się o tym przekonać. Adam Rzążewski przypomniał zatem, że mieli tu swoje rezydencje: Braniccy i Rzewuscy, Potoccy i Sobańscy (Gotard, Izydor i Aleksander), Kajetan i Aleksander Podhorodeńscy, Szemiotowie, Zagórscy, Ignacy Miączyński, dwaj Zalescy, Karol Marchocki i inni31. Co znamienne, w nawiązaniu do tradycji ukształtowanej na przełomie XVIII i XIX wieku w Warszawie, a następnie w Krakowie i Lwowie32, także i w Odessie pojawiły się pierwsze salony literackie. Sławę miejscową zyskał salon prowadzony przez Karolinę Sobańską w pałacu gen. Jana Witta. Spotkania towarzyskie, które miały charakter salonów literackich, prowadziły podobno także Joanna Zaleska (żona Bonawentury) oraz p. Szemiotowa, młoda wdowa z czwórką niedorosłych dzieci33. Obejmująca całą niemal Europę moda „salonów artystyczno-literackich” zainteresowała także zamieszkałą w Odessie arystokrację rosyjską. Wiadomo więc, że salony takie prowadzili m.in. Elżbieta z Branickich z mężem Michaiłem Siemionowiczem Woroncowem oraz Awdotia i Aleksander Guriewowie. 

Mickiewicz, jako sławny już autor Ballad i romansów oraz Dziadów (cz. II i IV), był wielce pożądanym gościem zarówno wśród Polaków, jak i Rosjan. Mając dużo wolnego czasu (wszak pobierał pensję, ale nie został zobowiązany do wykonywania jakiejkolwiek pracy zawodowej), czerpał z uroków życia towarzyskiego. Wspólnie z Malewskim (Jeżowski bowiem stronił od życia towarzyskiego) odwiedzał tamtejszy teatr, zdecydował się szlifować znajomość języka angielskiego34. Po pewnym czasie wciągnęło go jednak przede wszystkim życie towarzyskie. Jarosław Marek Rymkiewicz napisał wprost: „Pobyt w Odessie był zapewne najprzyjemniejszym okresem w życiu Mickiewicza. Poeta nieźle się tam bawił, biesiadował i balował, miał też wielkie powodzenie u dam”35. Rzecz w tym, że w opiniach swoich Rymkiewicz idzie bardzo wyraźnie za Juliuszem Kleinerem36. Już w1934 roku na łamach „Przeglądu Współczesnego” ukazała się praca Dymitra Fiłosofa pt. Mickiewicz w Odesie [!] i na Krymie. Na marginesie dzieła prof. J. Kleinera o Mickiewiczu,w której rosyjski uczony wprowadza znaczące korekty do interesującej nas tu sprawy37. Przede wszystkim – odwołując się do bogatego dorobku rosyjskiej nauki o Aleksandrze Puszkinie, który wszak w 1820 roku przebywał na Krymie, wprowadził znaczące korekty do stwierdzeń Kleinera38. Wiele wskazuje na to, że w kontekście przywołanych przez Fiłosofa dokumentów także i stwierdzenie Rymkiewicza należałoby nieco zmodyfikować. 

Jak już wspomniałem, poznani w Kijowie Zalescy wprowadzili Mickiewicza w krąg licznego grona mieszkających tu lub też przebywających czasowo ziemian polskich. Niekwestionowaną ozdobą tego licznego towarzystwa była niewątpliwie Karolina Sobańska, siostra powieściopisarza Henryka Rzewuskiego39. Formalnie była wciąż jeszcze żoną Hieronima Sobańskiego, ziemianina z Ukrainy, który jednak często w sprawach gospodarczych podróżował po kraju. Ta okoliczność najprawdopodobniej sprawiła, że wkrótce po ślubie doszło do separacji małżonków40, a piękna, obdarzona przy tym wielkim temperamentem, młodsza o 14 lat od męża Karolina szukała pociechy wśród innych mężczyzn. Już w 1818 roku (w niektórych opracowaniach można znaleźć datę: 1819!), licząca zaledwie 23 lata dama została podobno oficjalną kochanką pozostającego w separacji ze swoja żoną gen. Jana Witta (Iwana Osipowicza de Witta), dowódcy Brygady Kawalerii, odpowiedzialnego za stan obronności Noworosji. Kiedy w 1823 roku gen. Witt został dowódcą III. Korpusu Rezerwowego Kawalerii i zmuszony został do częstych wojaży poza Odessę, piękna Karolina zainteresowała się zesłanym właśnie w lipcu tego roku do Odessy Aleksandrem Puszkinem. Sławny w niedługim czasie autor Eugeniusza Oniegina otrzymał był posadę w kancelarii generał-gubernatora Noworosji Michaiła Siemionowicza Woroncowa. Pobyt sławnego poety rosyjskiego w Odessie wzbudził wyjątkowe zainteresowanie obu pięknych Polek: Karoliny Sobańskiej oraz Elżbiety (Jelizawiety) z Branickich Woroncowej. W opracowaniach można znaleźć informacje o romansie Karoliny Sobańskiej z Puszkinem, „czego dowodem miałyby być bruliony dwóch listów poety, które zachowały się w jego papierach, a także wiersze Ja was lubił i Czto w imieni tiebie majom”41. O romansie Elżbiety (Jelizawiety) z Branickich Woroncowej z Puszkinem świadczą zachowane listy obojga kochanków oraz tajemniczy pierścień, jaki Woroncowa wręczyła poecie przy ich rozstaniu w końcu 1825 roku42.

Wiele wskazuje na to, że obie piękne Polki, a może tylko jedna z nich, niedługo smuciły się z powodu wyjazdu Puszkina z Odessy. Tak się bowiem złożyło, że już w lutym 1825 roku zjawił się w Odessie zdobywający sławę Adam Mickiewicz. Nie ma natomiast pewności co do tego, czy on także stał się stałym gościem salonu Jelizawiety Woroncowej (jeśli tam bywał, to raczej rzadko), Woroncowa wciąż podtrzymywała bowiem listowy kontakt z Puszkinem. Nie ulega natomiast najmniejszej wątpliwości, że owiany sławą poeta, chętnie w towarzystwie improwizujący, został stałym bywalcem salonu Karoliny Sobańskiej43.

Większość biografów Mickiewicza pisze o romansie poety z piękną Karoliną Sobańską. Czy rzeczywiście autor Sonetów odeskich stał się kochankiem tej uwodzicielskiej Polki? Najprawdopodobniej na pytanie to nigdy nie padnie jednoznaczna twierdząca (bądź przecząca) odpowiedź. Wiele poszlak zdaje się potwierdzać jednak hipotezę o takim romansie. Rację też ma chyba Jarosław Marek Rymkiewicz, który, nawiązując do powracającej w niektórych rozprawach rosyjskich historyków literatury legendzie o romansie Sobańskiej z Puszkinem, dodawał:

Podobnie wygląda sprawa romansu Sobańskiej z Mickiewiczem. Niczego (jak zwykle w takich wypadkach) nie da się tu udowodnić, to znaczy nie istnieją żadne dowody na to, że Sobańska była kochanką Mickiewicza. Nawet jednak badacze, którzy mieli za złe poecie, że związał się w Odessie z niemoralną osobą, a w dodatku może agentka rosyjskiej policji, przyznawali, że romans taki mógł mieć miejsce i starali się tylko obronić Mickiewicza przed podejrzeniem, jakoby zakochał się w Karolinie. Jak śmiesznie pisał Leonard Podhorski-Okołów: między wielkim poetą a osobą, która miała „zdecydowanie niekorzystną opinię”, niemożliwe były „jakieś głębsze uczucia”, mogło jednak dojść do „fizycznego stosunku”. Pozostając w sferze faktów, niewiele da się na ten temat powiedzieć poza tym, że Mickiewicz bywał w Odessie w salonie Witta i Sobańskiej, że jachtem Witta popłynęła ona z poetą na Krym (w podróży tej wzięli też udział Witt i prawdopodobnie Sobański), oraz – że zadedykował on jej, nie wymieniając jednak nazwiska, Sonety krymskie: „Towarzyszom podróży krymskiej – autor”44.

Co zrozumiałe, możliwość romansu Adama Mickiewicza z Sobańską zdecydowanie odrzucał syn poety, Władysław, który – podobnie jak Adam Rzążewski – spotkał się z Karoliną Lacroix w Paryżu i nie ukrywał przed czytelnikiem, że piękną Karolinę z autorem Ballad i romansów powiązała nie tylko przyjaźń45.

W tym orientalnym, dziwnym skupisku Rosjan, Polaków, Greków, Francuzów oraz Włochów, jakim była ówczesna Odessa, polski poeta znajdował impulsy do rozwijania swojej twórczości. Okoliczności temu sprzyjały, toteż powstały w tym czasie najpierw pełne erotyki Sonety odeskie46. Historycy literatury wiążą ich genezę głównie z osobą Karoliny Sobańskiej, ale wiele wskazuje na to, że pobudzających wyobraźnię i natchnienie poety pań było w tym przypadku znacznie więcej. Na pewno jedną z nich była Joanna Zaleska, żona Bonawentury Zaleskiego z Pustowarówki. Inną Eugenia Szemiotówna. Jeszcze inną hrabina Awdotia Guriewa, małżonka jednego z carskich dowódców wojskowych w Odessie.

Wszystkie niemal poszlaki potwierdzają jedno: to właśnie w Odessie Mickiewicz zaczął pisać Konrada Wallenroda. Z różnych przekazów wiadomo, że fragmenty tej „powieści litewskiej” czytał w zaprzyjaźnionych tamtejszych „polskich” domach. Władysław Mickiewicz twierdzi, że na pewno czytał je w pałacu Joanny i Bonawentury Zaleskich, którym poeta dedykował swój utwór, wydany w lutym 1828 roku w Petersburgu. Można znaleźć także sugestie, że czytał fragmenty owej powieści w „dworku” Szemiotowej47. Były to może początki utworu, nad którym poeta przestał pracować w związku z wyprawą na Krym, aby powrócić do pracy nad nim dopiero w Moskwie.

4. Krym

Na temat podróży Mickiewicza na Krym napisano już wiele artykułów i studiów48. Zanim jednak poświęcę jej tutaj więcej miejsca, warto – za Marianem Dubieckim49 oraz Stanisławem Makowskim50 – przypomnieć inną wyprawę poety odbytą kilka miesięcy wcześniej, najprawdopodobniej w maju 1825 roku, do położonego o ok. 85 km od Odessy Akermanu. Podróż tę poeta odbył wspólnie z Karolem Marchockim, jednym z poznanych w Odessie ziemian polskich z Podola. Jak ów Marchocki opowiadał po latach Marianowi Dubieckiemu, to on zawiózł Mickiewicza do słynnego limanu Dniestru, czyli płytkiej zatoki u ujścia tej rzeki. W Akermanie poeta odwiedził przyjaciela z Wilna, Serafina Haciskiego, który właśnie tam otrzymał posadę lekarza rządowego. Zatrzymał się także w futorze Marchockiego zwanego Lubomiłą (Lubomlą). Z zapisków poety wynika, że wyprawa trwała sześć dni; jej najcenniejszym owocem były niewątpliwie otwierające cykl Sonetów krymskich Stepy akermańskie.

Zupełnie inaczej wyglądała wyprawa poety na Krym. Wśród biografów Mickiewicza brak jest zgody co do tego, czy Mickiewicz odbył jedną, dwie, a może nawet trzy podróże na Krym. Jedną miałby odbyć wiosną 1825 roku, drugą na przełomie czerwca i lipca, natomiast trzecią – dwumiesięczną – między 29 sierpnia a 27 października. Po zapoznaniu się z bogatą literaturą przedmiotu jestem skłonny przyjąć tezę Leona Gomolickiego51, podjętą niedawno przez Jarosława Marka Rymkiewicza52, że poeta zwiedzał Krym dwukrotnie: po raz pierwszy w towarzystwie Henryka Rzewuskiego (na przełomie czerwca i lipca 1825), a po raz drugi w okresie letnio-jesiennym, tzn. od 29 sierpnia do 27 października 182553. Za przyjęciem tej wersji przemawia znany mickiewiczologom list Henryka Rzewuskiego do Konstancji z Grochowskich Szaszkiewiczowej napisany w dniu 29 czerwca 1825 roku w Symferopolu, w którym opisuje pobyt swój i Mickiewicza w gościnie u krymskich Karaimów54. Nie widzę żadnych przesłanek, które pozwoliłyby uznać ów list Rzewuskiego za „świadomą mistyfikację”55. Do argumentów przemawiających za przyjęciem tezy o dwóch wyprawach Mickiewicza na Krym oprócz wzmiankowanego listu Rzewuskiego przemawia, moim zdaniem, jeszcze jeden, o którym nie wspomniał żaden z mickiewiczologów, a który wydaje się bardzo ważny.

Przypominam: podróż na Krym, o której piszą wszyscy mickiewiczolodzy, miała trwać dwa miesiące, od ostatnich dni sierpnia do schyłku października 1825 roku. Wprawdzie Władysław Mickiewicz twierdził, że „myśl wycieczki na Krym podała pani Sobańska”56, ale twierdzenie to tylko w części ma pokrycie w faktach. Jarosław Marek Rymkiewicz przypomniał, że wyprawa owa odbyła się z inicjatywy gen. Witta, który, jako dowódca wojsk w guberni noworosyjskiej, dostał polecenie przygotowania planowanej na jesień tego roku wyprawy cara Aleksandra z małżonką Elżbietą Aleksejewną, której lekarze zalecili pobyt w ciepłym klimacie, możliwe – że na Krymie57. W tej sytuacji wolno przyjąć, że pani Karolina Sobańska, powziąwszy wiadomość o planach swego kochanka, „podała myśl wycieczki na Krym”. Rzecz w tym, że miała to być wycieczka w większym gronie, oczywiście – z jej udziałem.

Pomysł takiej wyprawy na Krym był bardzo atrakcyjny. Zarazem był jednak obarczony pewnym ryzykiem: wszak minęło dopiero czterdzieści lat, odkąd – w 1783 roku – doszło do inkorporacji tatarskiego Chanatu Krymskiego do Rosji. Aneksja Krymu przez Imperium Katarzyny II zapoczątkowała wielki exodus zamieszkałych od wieków na Półwyspie Tatarów. Historycy piszą, że bezpośrednio po zajęciu Krymu przez Rosję, czyli w latach osiemdziesiątych XVIII wieku, opuściło Półwysep Krymski ok. 250 tysięcy Tatarów58. Tego wielkiego odpływu ludności tatarskiej nie potrafili zastąpić osadnicy słowiańscy, skoro pod koniec XVIII wieku na Krymie mieszkało 137 tys. Tatarów i 9 tys. Rosjan oraz Ukraińców59. W opracowaniach historyków można znaleźć informację, że w 1835 roku, czyli w dziesięć lat po wyprawie Mickiewicza i jego współtowarzyszy na Krym, ludność Półwyspu wynosiła niespełna 280 tys., z tym, że zdecydowaną jej większość (ok. 215 tys.) stanowili Tatarzy. Ale oprócz tego na Krymie mieszkali wówczas także Rosjanie, Ukraińcy, Romowie, Grecy, Ormianie, Karaimi, Żydzi, Niemcy i Bułgarzy60. Wyprawa do kraju zamieszkałego przez tak zróżnicowaną etnicznie ludność była obarczona sporym ryzykiem. Wymagała też odpowiedniego rozpoznania. Było to o tyle ważne, że w grupie planujących podróż turystów mieli znaleźć się: gen. Iwan (Jan) de Witt – dowódca wojska rosyjskiego w całej guberni noworosyjskiej, a zarazem dowódca wojskowych osad utworzonych na tych terenach jeszcze przez Katarzynę II, Karolina Sobańska z mężem, a także dwóch Polaków: Mickiewicz i Rzewuski. Dla pełnego bezpieczeństwa podróżnych należało zorganizować wyprawę wcześniejszą, która by rozpoznała sytuację na Półwyspie. Niewykluczone, że z taką inicjatywą wystąpili dwaj stali domownicy salonu Karoliny Sobańskiej: jej brat Henryk Rzewuski i Mickiewicz, zgłaszając zarazem gotowość udania się na tę wcześniejszą wyprawę.

Z braku źródeł bezpośrednich można przyjąć, że podróżni wyjechali z Odessy na Krym na tę pierwszą wyprawę pod koniec czerwca (skoro Rzewuski pisał swój list w Symferopolu 29 czerwca), powrócili natomiast najpewniej po kilkunastu dniach61. W każdym razie przed 19 lipca, w tym dniu wyjeżdżali bowiem z Odessy do Moskwy dwaj współtowarzysze zesłania Mickiewicza: Franciszek Malewski i Józef Jeżowski, nasz poeta zapewne chciał więc osobiście pożegnać przyjaciół. Tym bardziej to prawdopodobne, że Mickiewicz od dłuższego czasu również zabiegał o skierowanie go do Moskwy, chciał zatem na pewno ustalić konkretny plan wspólnej przyszłości.

Trudno mówić cokolwiek pewnego o tej podróży Mickiewicza na Krym. W każdym razie wiadomo, że bezpośrednio po przybyciu do Eupatorii Mickiewicz i Rzewuski zostali gośćmi Hadżi-Aga-Sima Babowicza, prezydenta miasta, z czasem najwyższego duchownego krymskich Karaimów. O pierwszym spotkaniu z Krymem dwóch naszych podróżnych informuje nas Henryk Rzewuski w przywołanym już, napisanym w języku francuskim liście z 29 czerwca 1825 roku, skreślony, w Symferopolu (Tatarzy nazywali miasto: Achmesdżit). Ze względu na to, że list ów z opisem pierwszego zetknięcia się Mickiewicza z Krymem jest mało znany wśród historyków literatury polskiej, podaję tu – za artykułem H[adży] Seraja Szapszała – jego polski przekład, wniesie on bowiem sporo kolorytu lokalnego do naszych rozważań. Pisał Henryk Rzewuski do mieszkającej naówczas w Odessie Konstancji z Grochowskich Szaszkiewiczowej:

Gdyśmy przybyli do Kislew [Kozłowa vel Eupatorii – F.Z.], Symeon Baba, najbogatszy Karaim okoliczny, przybył na brzeg morza, aby nam zaofiarować gościnność, upał był okropny, morze całkiem nas zmęczyło, szlachetna gościnność tego szanownego syna Wschodu kazała nam o wszystkim zapomnieć. Nasze u niego przyjęcie, naiwny obraz obyczajów patriarchalnych łącznie ze studnią znajdującą się w środku podwórza, i młoda córka jego, bogato przybrana, podająca nam wodę, wszystko to było prawdziwym rozdziałem z Genezis. Pani wie, że karaimi są najczystszymi wyznawcami zakonu Mojżeszowego, wolnego od wszelkich zabobonów synagogalnych, gościnni, tolerancyjni, żądni Światła (wiedzy) i jednocześnie obeznani z europejskim sposobem myślenia, chociaż tak różniący się od nas obyczajami swymi. Karaimi żywią najgłębszą pogardę dla Żydów, język turecki jest dla nich tylko językiem naukowym i teologicznym, znanym wyłącznie ich duchowieństwu. Pani wie najlepiej, że nasz uczony Czacki znalazł, iż wśród nich w Polsce nigdy nie ma przestępstw, a i na Krymie cieszą się oni tą samą sławą. Wschodni obiad, którym nas poczęstowali, zaprawiony miłą otwartością dobrego baba, oryginalnym wdziękiem żony jego i córek promieniejących pięknością i diamentami, naiwną wesołością tych młodych dziewcząt, a zwłaszcza że byliśmy okropnie głodni, wydał się nam doskonałym; olbrzymie oplatane stągwie z jasno-różowym winem z jego winnic zaspokoiły nasze pragnienie po obiedzie; poprosiłem o pokazanie ich świątyni i pan domu nas tam zaprowadził, duchowny czekał tam na nas, zwróciłem się doń po hebrajsku z paroma słowy grzecznościowymi (komplementem); był on zachwycony, spotykając Europejczyka, który na to mógł się zdobyć i odpowiedział mi daleko bardziej wytwornymi; przedstawiłem mu Mickiewicza i obaj byliśmy nader zdumieni, przekonawszy się, że duchowny karaimski jest obeznany z literaturą polską; ofiarowałem mu psalm, który starałem się oddać po polsku, on zaś dał mi kilka wierszy Trembeckiego przetłumaczonych przez się wierszem hebrajskim, które pokażę pani w Odessie, jeżeli nie umrę, ponieważ zachowam je na całe życie moje. Mickiewicz zaimprowizował mu kilka strof o tolerancji, którymi poczciwy duchowny był zachwycony i staliśmy się serdecznymi przyjaciółmi; nic tak nie łączy ludzi jak nieszczęście i nauka…

Wreszcie pożegnaliśmy naszego dobrego Baba i oto po wypiciu do dna czary słodkiego nektaru gościnności, – jestem w ruskiej kibitce! O, mój Boże, mój Boże, co za powóz, trzeba być barbarzyńcą, aby go znieść...62

Lektura powyższego listu nie pozostawia wątpliwości, że pierwsze spotkanie Mickiewicza z Krymem było wyjątkowo udane. Ale nasuwają się kolejne pytania: co w czasie tej podróży na Krym Mickiewicz zobaczył? Gdzie był? Z kim się spotkał? Z listu Rzewuskiego do Konstancji Szaszkiewiczowej wynika, że był w Eupatorii oraz w leżącym ok. 65 km od niej Symferopolu. W Symferopolu nie zobaczył zapewne zabytków, miasto to bowiem zostało założone przed kilkudziesięciu laty przez Katarzynę II jako stolica nowej rosyjskiej guberni (taurydzkiej). Ale z położonego centralnie na Półwyspie Symferopolu stosunkowo łatwo można było dostać się do Ałuszty czy do Jałty. Nie sądzę, żeby dwaj „zwiadowcy” wybrali się do Sewastopola, była to bowiem potężna twierdza wojskowa, do której cywile, a w tym – cudzoziemcy, mieliby trudności z dostaniem się. Ale mogli odwiedzić Bakczysaraj a może dotrzeć do znanego w Odessie „samotnika spod Ajudahu”, czyli Gustawa Olizara, polskiego poety z Wołynia, który dwa lata wcześniej, w 1823 roku, stał się „bohaterem” świata arystokratycznego Odessy, kiedy to postanowił – po zawodzie miłosnym – osiedlić się przy drodze z Gurzufu do Partenitu, na odludziu, u stóp Ajudahu, w zbudowanej przez siebie willi zwanej Kardiatrikon (Boleść serca)63. Ponieważ jednak wiadomo skądinąd, że Mickiewicz spędził u Olizara w czasie letnio-jesiennej podróży co najmniej tydzień, a niektórzy badacze piszą – że znacznie dłużej, przyjdzie o niej wspomnieć w innym miejscu.

Wszystko wskazuje na to, że misja rozpoznawcza Mickiewicza i Rzewuskiego na Krymie z przełomu czerwca i lipca trwała stosunkowo krótko. Na pewno nie dłużej jak dwa tygodnie. Raport ich o sytuacji na Krymie był najpewniej bardzo pozytywny, skoro półtora miesiąca później, pod koniec sierpnia 1825 roku, z Odessy na Krym wyruszyła cała grupa skupiona wokół Karoliny Sobańskiej: gen. Iwan Witt, towarzyszący mu kolega szkolny Aleksander Boszniak (równocześnie odeski kurator szkolny oraz agent policyjny, mający obserwować i donosić władzom carskim o wszelkich spotkaniach i działaniach Mickiewicza oraz dwóch jego współtowarzyszy zesłania64), Hieronim Sobański, wciąż będący formalnie mężem Karoliny65, brat Karoliny – Henryk Rzewuski, Adam Mickiewicz, a wreszcie podstępem zwabiony na pokład statku przez naszego poetę dzierżawca Sobańskich, niejaki Kałusowski66. Podróżnym towarzyszyło dwoje służących: Kozak-masztalerz i pokojówka. Wyprawa krymska zaowocowała niezwykle pięknie w naszej literaturze: cyklem Sonetów krymskich.

Początkowo planowano, że jacht gen. Iwana Witta, na pokładzie którego podróżowało towarzystwo, miał przybić do portu w Eupatorii (Kozłowie), modnym podówczas kąpielisku. Silna burza na morzu sprawiła jednak, że podróżnicy wylądowali w Sewastopolu, skąd – po krótkim odpoczynku – udali się traktem pocztowym do Symferopola, a stamtąd do Eupatorii. Tu, zdaniem mickiewiczologów, mieli pozostać Sobańscy, gen. Witt oraz Boszniak, natomiast Mickiewicz, najczęściej w towarzystwie Rzewuskiego albo też Kałusowskiego, zaczął wędrować konno (niekiedy na ośle lub furmanką) do okolicznych, bliższych i dalszych miejscowości. Czy tak było w rzeczywistości, trudno przesądzać. Wiele wskazuje na to, że Karolina Sobańska od czasu do czasu również brała udział w wyprawach. 

Zdaniem Stanisława Makowskiego trasa podróży poety wiodła z Eupatorii przez Symferopol do Bakczysaraju (dawnej siedziby chanów krymskich), a stąd do: Czufut-Kale, na Czatyrdah, do Ałuszty i – wybrzeżem – przez Partenit, Artek, Gurzuf, Koreis, Kikineis, Bajadar do Bakaławy. Badacz ten pisał: „Poza malowniczymi krajobrazami zwiedził poeta również najważniejsze zabytki krymskiej architektury: pałac chanów w Bakczysaraju, twierdzę obronną w Czufut Kale oraz ruiny dawnych twierdz grecko-włoskich w Ałuszcie, Gurzufie i Bałakławie”67. Czy rzeczywiście tak wyglądała trasa podróży Mickiewicza, trudno udowodnić. Jedno jest pewne: w czasie tego dwumiesięcznego pobytu na Krymie poeta spotykał Tatarów, Karaimów68, Rosjan, a także przedstawicieli innych narodowości zamieszkujących w owym czasie Krym. Wiadomo z całą pewnością – o czym wzmiankowałem wyżej – że odwiedził był „samotnika spod Ajudahu”, czyli Gustawa Olizara.

Sądzę, że godzi się tu dać kilka informacji o tym poecie, owianym legendą prawdziwie romantyczną. Urodzony w 1798 roku (równolatek Mickiewicza) w Korosteszowie na Wołyniu, Olizar pochodził z zamożnej rodziny hrabiowskiej. Nauki pobierał w Żytomierzu i Krzemieńcu. Osierocony przez matkę w wieku trzech lat, wychowywany był przez ojca. W 1815 roku, w czasie podróży z ojcem do Włoch, ożenił się w wieku 17 lat z pochodzącą z Flandrii hrabianką Karoliną de Molo, z którą miał dwoje dzieci, i z którą rozwiódł się po kilku latach, po powrocie do kraju. W 1821 roku został wybrany marszałkiem gubernialnym kijowskim, co obligowało go do wyjazdów nie tylko d Kijowa, ale i Petersburga. Właśnie podczas pobytu w Petersburgu zakochał się w Marii Mikołajównie Rajewskiej, córce generała rosyjskiego, w której kochali się – jak piszą autorzy rosyjscy – zarówno Paweł Pestel (jeden z przywódców dekabrystów), jak i Aleksander Puszkin69. Niestety, z powodu różnic wyznaniowych (ona wyznania prawosławnego, on – katolik), ale chyba nie tylko z tego powodu, rodzice Marii nie zgodzili się na małżeństwo młodych, skłaniając pannę do oddania ręki księciu Wołkońskiemu. Na wieść o tym Olizar jesienią 1823 roku opuścił Kijów i – zdesperowany – postanowił się udać „na koniec świata” (tzn. do Indii!). Droga jego wiodła najpierw do Odessy, gdzie losem hrabiego żywo zainteresowała się miejscowa elita70. Nie wykluczone, że to pod wpływem rozmów przeprowadzonych w tym mieście zdecydował się na ucieczkę „na koniec świata”: w Pamiętnikach pisał o planowanej na kilka lat wyprawie na Wschód, aż do Indii. Na szczęście miał mu wyperswadować tę wyprawę bliżej nam nieznany przyjaciel poety o nazwisku Atanazy Grodecki, który wskazał mu w miejsce ucieczki możliwość podjęcia pracy dla narodu w kraju71.

Tak czy inaczej Olizar udał się na Krym. Tutaj, w czasie wędrówki w towarzystwie pewnego Tatara, dotarł w okolice góry Ajudah. Urzeczony piękną okolicą zdecydował o zakupie uroczyska zwanego „Artek” („kraina przepiórcza”). Tu osiadł i, dokupiwszy znaczący kawał ziemi, zbudował willę, teren ogrodził, i zasadził w niej winnicę oraz gaj oliwny72. 

Jesienią 1825 roku, wędrując z Bajdarów do Ałuszty, zatrzymał się u niego Mickiewicz73. Tu napisał słynny sonet Ajudah. Stąd – w towarzystwie Olizara – odbywał wycieczki po okolicy. Ze wspomnień Olizara wynika, że obaj poeci odwiedzili mieszkającą w nieodległej tatarskiej wiosce Koreis rosyjską księżnę Annę Sergiejównę Golicynową, wypędzoną przez cara z Petersburga z nakazem zamieszkania na Krymie74.

Swoistym podsumowaniem wyprawy Mickiewicza na Krym zdają się być słowa poety zamieszczone w liście do Joachima Lelewela z 7 stycznia 1827 roku. Pisał on tam: „[…] widziałem Krym! Przetrzymałem tęgą burzę morską i byłem jednym z kilku zdrowych, którzy zachowali dość siły i przytomności, aby napatrzyć się do woli temu ciekawemu widowisku. Deptałem chmury na Czatyrdahu (podobno Trapezie starożytnym). Spałem na sofach Gorajów i w laurowym gaiku w szachy grałem z klucznikiem nieboszczyka Chana. Widziałem Wschód w miniaturze”75. Ale chodziło w tym przypadku nie tylko o wizualne wrażenia niezwykłych widoków czy o podróżnicze przygody na mało lub w ogóle nieznanych szlakach. Poeta powracał z Półwyspu, który był dla niego „Wschodem w miniaturze”, wspaniałe inne owoce: rękopis osiemnastu sonetów, w których zamknął on cudowna urodę tej krainy 76.

Mickiewicz powrócił z Krymu do Odessy 28 października 1825 roku. Od dłuższego czasu wiedział już, że jego pobyt w Odessie wkrótce się zakończy. Wszak niemal nazajutrz po przybyciu do Odessy wszyscy trzej zesłańcy otrzymali drogą służbową informację z Petersburga, że zdaniem władz carskich ich pobyt w południowych guberniach Rosji jest niewskazany. Władysław Mickiewicz przywołał list Malewskiego do ojca z 28 lutego 1825 roku, w którym ten pisał: „Dziś odebrałem wiadomość, że gubernie: Chersońska, Kijowska i inne bliskie dawnej Polski są nowym rozkazem cesarza zabronione. Nowa najwyższa łaska pozwala jak wprzódy robić wybór miejsca i służby”77. Wskutek różnych interwencji78 decyzja ta została odłożona nieco w czasie: dla Malewskiego i Jeżowskiego do połowy lipca 1825 (wyjechali bowiem z Odessy 19 lipca), zaś dla Mickiewicza – do późnej jesieni79.

Po wyprawie na Krym decyzja dotycząca losu Mickiewicza zapadła szybko. Jak wspomniałem, poeta jeszcze w czerwcu złożył był prośbę o zatrudnienie go w kancelarii moskiewskiego wojennego generał-gubernatora, księcia Dymitra Golicyna. Chodziło m.in. o to, aby z powrotem mógł prowadzić wspólny żywot z Franciszkiem Malewskim i Józefem Jeżowskim. W pozytywnym załatwieniu tej prośby pomógł poecie prawdopodobnie sam gen. Iwan Witt. Zanim też ów wszechwładny nie tylko w Odessie dowódca wojskowy opuścił Odessę i udał się do twierdzy Taganrogu nad Morzem Azowskim, gdzie miał przyjmować cara Aleksandra I, uzyskał zgodę władz carskich na opuszczenie przez Mickiewicza Odessy i udanie się do Moskwy. Przygotowania do opuszczenia Odessy zajęły poecie ponad dwa tygodnie. Ostatecznie 12 listopada 1825 roku poeta pożegnał Odessę elegią: Dumania w dzień odjazdu i wyjechał do Moskwy. Podróż jego trwała miesiąc. Poeta stawił się w Moskwie 12 grudnia 1825 roku.

5. Moskwa

W ciągu wielomiesięcznego pobytu w Odessie 26-letni Mickiewicz wiódł na swój sposób życie podwójne. Jako sławny poeta, autor Ballad i romansów, był ulubieńcem miejscowej arystokracji polskiej i rosyjskiej. Był stałym bywalcem salonów, pożądanym kochankiem kobiet. Z drugiej strony miał świadomość, że wciąż jest politycznym zesłańcem, pozostającym pod stałą kontrolą tajnej policji i jej agentów. O tym, że nadzór nad nim sprawował Aleksander Karłowicz Boszniak, oficjalnie entomolog, wiedział prawdopodobnie od początku80.

Jako zesłaniec był zobowiązany do zamieszkania w określonym miejscu i podjęcia pracy. Od początku pobytu w Odessie wiadomo było, że żadnej posady tu nie otrzyma (choć mieszkał w budynku Liceum Richelieu i tam się stołował), ale nie był to powód do zmartwień. Już jednak pod koniec lutego wszyscy trzej zesłańcy zostali poinformowani, że decyzją cara będą wkrótce musieli opuścić gubernie leżące w pobliżu granic dawnej Polski (chersońska, kijowska i in.). Decyzja ta została co prawda na kilka tygodni zamrożona, ale pod koniec marca było wiadomo, że moment opuszczenia Odessy się zbliża. Ponieważ zostawiono im wolny wybór, zdecydowali się udać do Moskwy. Mickiewicz 26 marca 1825 przygotował oświadczenie, w którym poinformował władze carskie o gotowości podjęcia pracy w Moskiewskim Archiwum Kolegium Spraw Zagranicznych81. Po koniec kwietnia nadeszła jednak z Moskwy odpowiedź szefa Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, iż z powodu braku odpowiednich funduszy nie może poety przyjąć do pracy. W tej sytuacji Mickiewicz przygotował kolejne oświadczenie: tym razem – idąc w tym za Franciszkiem Malewskim – wystąpił pod koniec czerwca 1825 z prośbą o przyjęcie do pracy w kancelarii wojennego generał-gubernatora Moskwy, księcia Dmitrija Władymirowicza Golicyna. Biografowie nie podają informacji, kto podsunął przyjaciołom pomysł zatrudnienia w najważniejszym bodaj urzędzie państwowym w Moskwie. Niewykluczone, że owym doradcą był generał Iwan Witt z Odessy (może za pośrednictwem Karoliny Sobańskiej?), w Odessie musiano bowiem wiedzieć, że książę Golicyn cieszył się opinią znakomitego gospodarza Moskwy (miał doprowadzić do „kwitnącego stanu moskiewskie szpitale, przytułki i ochrony”82), kochającego naukę i sztukę (nieprzypadkowo w młodości przez siedem lat kształcił się w Paryżu!), a przy tym człowieka dobrego. Książę wyraził zgodę 19 września 1825 roku, w związku z czym 12 listopada Mickiewicz, zaopatrzony w „podorożne” od odeskiego gradonaczalnika83 – opuścił Odessę, udając się do Moskwy.

Podróż trwała miesiąc. Dokładnie 12 grudnia 1825 roku poeta stanął w Moskwie. Zamieszkał „wraz z Malewskim, [Wincentym] Budrewiczem i Jeżowskim na Małej Dmitrówce, za Strastnym Monasterem w domu Nowosilcowa u Lechnera, trzymającego męski pensjonat; mieli wspólny stół, stancję i posługę”84. Po przybyciu do Moskwy poeta zgłosił się do kancelarii księcia Golicyna, ale zanim formalnie został przyjęty, otrzymał polecenie od księcia podreperowania znajomości języka rosyjskiego i rosyjskiej kaligrafii85. Ostatecznie 11 lutego 1826 roku poeta został formalnie zatrudniony w Kancelarii Generał-Gubernatora w charakterze urzędnika. Nie świadczył jednak pracy i nie otrzymywał pensji, dzięki czemu z coraz większym zapałem zaczął oddawać się literaturze. W pierwszej kolejności podjął zabiegi o wydanie drukiem tomiku sonetów, który przywiózł z Odessy, kontynuował także pracę nad Konradem Wallenrodem.

Pierwsze tygodnie i miesiące Mickiewicz pozostawać miał właściwie tylko w kręgu swoich polskich przyjaciół. Wejście w środowisko młodych pisarzy i poetów rosyjskich zawdzięczać miał Michałowi Polewojowi – redaktorowi „Moskowskogo Tielegrafa”. W 1873 roku na łamach tygodnika „Opiekun Domowy” ukazał się obszerny artykuł pióra Benedykta Dołęgi, mieszkańca Kijowa, pt. Adam Mickiewicz w towarzystwie rosyjskich literatów86, w którym – w oparciu o wspomnienia Ksenofonta Polewoja, brata Mikołaja87 – autor opisał pierwszy okres zdobywania sławy przez polskiego poetę w moskiewskim środowisku rosyjskim. Okazuje się, że ważną rolę informatora Michała Polewoja na temat pozycji Mickiewicza w literaturze polskiej odegrał bliżej nieznany pułkownik wojsk rosyjskich Pochwisniew, który przez kilka lat przebywał był na ziemiach polskich i który, po przybyciu w grudniu 1825 roku do Moskwy, miał poinformować redaktora Michała Polewoja o sławnym polskim poecie, tym samym spełniając uprzednią prośbę Ignacego Domeyki. Pułkownik postanowił zaznajomić Mickiewicza z Michałem Polewojem i innymi młodymi literatami rosyjskim na wieczorze towarzyskim w swoim domu. Niestety, spotkanie to nie przyniosło spodziewanych korzyści, na przeszkodzie stanął bowiem… wist, który niemal całkowicie pochłonął Pochwistowa i Mickiewicza88. Dopiero po kilku miesiącach, na wiosnę 1826 roku, w Moskwie pojawił się inny „apostoł sławy” Mickiewicza: oficer sztabu generalnego w Warszawie Jerzy Poznański (1801–1878), serdeczny przyjaciel Michała Polewoja. Przywiózł on był ze sobą kilka własnych tłumaczeń utworów Mickiewicza na język rosyjski.

Entuzjazm, z jakim Poznański mówił o Mickiewiczu i poezje jego, chociaż w nieudolnym tylko tłumaczeniu, sprawiły, że brat mój – pisał Ksenofont Polewoj – udał się natychmiast z wizytą do Mickiewicza, zaprosił go do siebie i odtąd, po kilku odwiedzinach, stał się on w naszym domu jakby należącym do naszej familii. On prawie z nikim nie zabierał znajomości w Moskwie, żył samotnie, odwiedzany tylko przez swoich współziomków, i dusza jego sympatryczna widocznie uradowaną była tym szczerym, pełnym bratniej życzliwości przyjęciem, jakie znalazła w rodzinie ruskiej, w gronie ludzi światłych i literatów89.

Nawiązane bliskie kontakty Mikołaja Polewoja z Mickiewiczem zaowocowały wkrótce w sposób znaczący. Wydawca „Moskiewskiego Telegrafu” utrzymywał bliskie kontakty z licznym gronem młodych poetów rosyjskich. Mickiewicz właśnie u Polewoja poznał: Jewgienija Abramowicza Boratyńskiego, księcia Piotra Andriejewicza Wiaziemskiego, Sergiusza Sobolewskiego Michaiła Dmitrijewa, Stiepana Szawyriowa, Jana Rożalina, Mikołaja Jazykowa, a wreszcie samego Aleksandra Puszkina. Większość poznanych u Polewojów poetów wkrótce zyskała miano jego przyjaciół. Bo, jak pisał Ksenofont Polewoj,

[…] kto tylko u nas poznał z bliska Mickiewicza, każdy go pokochał, a pokochał nie jako poetę (niewielu bowiem było w możności czytać jego poezje), ale jako człowieka niepospolitych zalet duchowych, co pociągał ku sobie wzniosłością poglądów, olbrzymią wszechstronnością wiedzy i osobliwszą jakąś, jemu tylko właściwą, dobrodusznością. Miał był wtedy nie więcej jak lat trzydzieści. […] przy całej prostocie w postawie i każdym poruszeniu na jego twarzy ożywionej dziewiczym rumieńcem często się zjawia uśmiech, uśmiech nieporównanej z niczym słodyczy, jaki na obliczu tylko idealnej dobroci widzieć się zdarza. Takim był zwykle Mickiewicz w normalnym, niezmąconym stanie ducha swego, lecz gdy wypadło, że zagajona rozprawa mocno go zainteresowała, gdy zwłaszcza uczucie jakiej prawdy, czy wzniosłej idei, ryczałtem z piersi jego wydrzeć się chciało, wtedy fizjognomia jego inny zupełnie przybierała wyraz i stawał się wtedy prawdziwym czarodziejem, porywając swoich słuchaczy urokiem świetnej, pełnej podmiotowego piękna improwizacji, pomimo tego, że w towarzystwie naszym, złożonym z samych Rosjanów, mówił zwykle po francusku90.

W Moskwie, dzięki sprzyjającym okolicznościom, polski poeta mógł skupić się na samorealizacji. W Odessie żył on w świecie uwielbienia ze strony ubiegających się o jego sympatię, a zarazem i miłość pań. Tu, w Moskwie, sprawy spod znaku Amora nie zostały zapomniane; samotny wciąż poeta nadal był pożądanym przez piękne panie obiektem miłosnych uniesień i romantycznych przygód91. Rzecz w tym jednak, że w Moskwie przygody romansowe zeszły na plan dalszy, ustąpiły miejsca sprawom twórczości literackiej. Chodziło w pierwszej kolejności o dokończenie prac nad zamierzonym tomikiem Sonetów, które– jak twierdził Czesław Zgorzelski92 – powstały w Odessie i na Krymie, ale dopełnione zostały i zakończone w ostatecznej wersji w Moskwie (przy pomocy Franciszka Malewskiego). Godzi się podkreślić, że w ostatniej chwili, kiedy druk tomiku został ukończony, Mickiewicz postanowił dołączyć do niego odlitografowany w Petersburgu przekład perski sonetu Widok gór ze stepów Kozłowa. Autorem tego przekładu był Mirza Dżafar Topcza-Basza, profesor uniwersytetu petersburskiego, któremu „podkład” prozą przygotował Aleksander Chodźko93. Badacze zwracają uwagę na to, że przy nadaniu ostatecznego kształtu edytorskiego Sonetom swój udział miała Joanna Zaleska, która wspólnie z mężem przybyła jesienią 1826 roku z Odessy do Moskwy94. Ostatecznie dziełko zatytułowane Sonety Adama Mickiewicza ukazało się w grudniu 1826 roku w moskiewskiej Drukarni Uniwersyteckiej. Trudno dziś stwierdzić w jak dużym nakładzie, badacze nie wykluczają jednak, że mógł on sięgać nawet dwóch tysięcy egzemplarzy.

Sława, jaką tomik zdobył wśród polskich czytelników oraz wśród Rosjan znających język polski (a była to liczba znacząca), sprawiła, że wiosną 1827 roku na łamach „Moskowskogo Tielegrafu”, redagowanego przez Michała Polewoja i jego przyjaciół, ukazał się poprzedzony bardzo pochlebną przedmową tłumacza przekład Sonetów prozą, dokonany przez księcia Piotra Wiaziemskiego95.

Lubiany i podziwiany w środowisku literackim, Mickiewicz pod koniec października 1826 roku uzyskał zgodę Komitetu Cenzury na druk Sonetów. Ukazanie się w grudniu tego roku tomiku znacząco podbudowało jego sławę w środowisku moskiewskich literatów. Był odtąd stałym gościem w salonie Siergieja Sobolewskiego, gdzie spotykał „całą Moskwę”. Sobolewski-sybaryta, cieszący się powszechną sympatią nie tylko wśród rosyjskich poetów, a przy tym – krytyk i sam poeta, bibliograf i bibliofil, należał do najwierniejszych przyjaciół Mickiewicza96. On to – na prośbę Puszkina – miał zaaranżować spotkanie autora Eugeniusza Oniegina z polskim poetą97. Przyjaźń Sobolewskiego z Mickiewiczem przetrwała wiele lat. Łączyła ich także w czasach, gdy obaj znaleźli się na emigracji na Zachodzie Europy.

Poznany u Polewojów książę Piotr Wiaziemski stał się jednym z licznych rosyjskich przyjaciół polskiego poety. Cztery lata pobytu służbowego w Warszawie pozwoliły Wiaziemskiem –, poecie, a zarazem krytykowi literackiemu – poznać język polski oraz czołowych mistrzów starej szkoły klasyków polskich, z Ludwikiem Osińskim i Franciszkiem Morawskim na czele. W Warszawie książę zaprzyjaźnił się także z Julianem Ursynem Niemcewiczem. Spotkanie z Mickiewiczem było dla niego wielką przygodą intelektualną, wkrótce też podjął prace przekładowe utworów polskiego poety. Co więcej, w Moskwie stał się niezastąpionym przewodnikiem po najwytworniejszych salonach artystycznych. On też wprowadził Mickiewicza do salonu księżnej Zinaidy Wołkońskiej.

Niestety, nie sposób tu poświęcić dostatecznie dużo miejsca tej niezwykłej Rosjance, która w życiu Mickiewicza odegrała tak ważną rolę98. Wołkońska była córką księcia Aleksandra Białosielskiego-Białozierskiego, ambasadora carskiego przy dworze króla Sardynii Wiktora Amadeusza III. Swoją ojczyznę Rosję po raz pierwszy zobaczyła w wieku 17 lat. Trzy lata później wyszła za mąż za księcia Nikitę Wołkońskiego, jednego z adiutantów cara Aleksandra I. Władająca biegle kilkoma językami, znakomicie wykształcona, stała się Zinaida prawdziwą ambasadorką rosyjskiej kultury w Europie Zachodniej, do której zresztą na stałe przeniosła się w 1829 roku99. W Moskwie w 1824 roku otwarła salon artystyczny. Wszechstronnie uzdolniona, „pisała prozą i wierszem, poświęciła życie całkowicie sztuce, była pełna poezji i wdzięku. Dzięki jej arystokratycznym stosunkom w domu jej zbierało się najwytworniejsze towarzystwo stolicy”100. Sława zajmowanego przez Wołkońskich pałacu przy ul. Twerskiej wkrótce rozlała się szeroko nie tylko po Moskwie. Ale bo też „w przepełnionym dziełami sztuki pałacu księżnej, uważanym za jedną z najpiękniejszych rezydencji magnackich dawnej stolicy, zbierała się cała inteligencja artystyczna: poeci, malarze, kompozytorzy, aktorzy, rzeźbiarze, architekci i naukowcy”101. Charakterystykę salonu księżnej znacząco rozwinął w jednej ze swoich prac książę Piotr Wiaziemski:

W Moskwie dom ks[iężnej] Zinaidy Wołkońskiej był wykwintnym miejscem spotkania wszystkich znakomitych osobistości współczesnego społeczeństwa. Tu zbierali się przedstawiciele wielkiego świata, magnaci i piękności, młodzież i wiek podeszły, ludzie pracy umysłowej, profesorowie, pisarze, dziennikarze, poeci, malarze. Wszystko w tym domu nosiło na sobie piętno służenia sztuce i myśli. Tu odbywały się wieczory literackie, koncerty, przedstawienia oper, wykonywanych przez amatorów. Wśród artystów i na ich czele stała sama pani domu102.

Z chwilą, gdy do salonu Zinaidy Wołkońskiej książę Wiaziemski wprowadził Mickiewicza (i Franciszka Malewskiego!), polski poeta stał się „największą jego atrakcją”103. Mickiewicza z księżną połączyła nić przyjaźni, która przetrwała aż śmierci poety!

Zdecydowanie mniej wykwintny, ale również bardzo popularny salon literacki prowadziła w Moskwie Awdotia Pietrowna Jełagina, matka braci Kirijewskich. Badacze zwracają uwagę, że również i do tego domu wprowadził Mickiewicza książę Wiaziemski. Awdotia Jełagina cieszyła się wielkim uznaniem w środowisku literackim Moskwy, z jej zdaniem liczyli się pisarze i poeci z Wasilim Żukowskim na czele. Mickiewicz bywał częstym gościem w salonie Jełaginy. To tu spotykał się z rosyjskimi słowianofilami, od których miał czerpać informacje na temat rodzącej się naówczas ideologii. O nich też po kilkunastu latach mówił w swoich wykładach paryskich104. W salonie Awdotii bywali nie tylko skupieni wokół Aleksandra Puszkina poeci, ale i krytycy (Iwan Kirijewski, Eugeniusz Boratyński, Aleksy Chomiakow oraz Michał Pogodin), którzy w 1826 roku założyli konkurujący z pismem Polewoja „Moskowskij Wiestnik”.

W połowie listopada 1827 roku na niebie Moskwy zajaśniała jeszcze jedna wspaniała gwiazda, która odtąd przez wiele lat miała oświetlać drogę życia Mickiewicza: owiana europejską sławą pianistka i kompozytorka – Maria z Wołowskich Szymanowska, urodzona w 1789 roku w Warszawie najwybitniejsza niewątpliwie w owym czasie światowej rangi pianistka, która oprócz rozlicznych innych tytułów otrzymała w młodości tytuł „fortepianistki Najjaśniejszych Cesarzowych Rosji”105. Wywodząca się z frankistowskiej rodziny Wołowskich Szymanowska była wybitną pianistką, która zasłynęła także jako kompozytorka. Karierę artystki-pianistki rozpoczęła w młodości. Już w 1810 roku na jej koncerty w Paryżu podążały tłumy wielbicieli, w tym – artyści o międzynarodowej sławie. Z małżeństwa z Józefem Szymanowskim wydała na świat troje dzieci106. Po rozwodzie – rozpoczęła prawdziwie światową karierę artystyczną. Teraz, w listopadzie 1827 roku, pojawiła się w Moskwie, co natychmiast odbiło się szerokim echem w „wielkim świecie” miasta. A ponieważ do tego „świata” należał i autor Sonetów krymskich, już po tygodniu (24 listopada), znalazł się on w salonie artystki, dokąd wprowadził go książę Piotr Wiaziemski. To w jej salonie, w dzień imienin sławnej artystki (28 listopada), Mickiewicz recytował fragmenty Konrada Wallenroda, a w wierszu wpisanym do jej słynnego Albumu nazwał ją „Królową tonów”107.

Nowa przystań Mickiewicza i Malewskiego zajaśniała wspaniałym blaskiem. Dzięki córce artystki, Helenie, możemy dziś podać, kiedy Mickiewicz (z zasady w towarzystwie swojego przyjaciela Malewskiego, przyszłego męża panny Szymanowskiej!) składał wizyty Marii Szymanowskiej – okazuje się, że Helena przez kilkadziesiąt lat prowadziła dziennik, w którym skrupulatnie zapisywała, kto w danym dniu odwiedził ich dom. Dziennik ten przez ok. 150 lat wędrował z miejsca na miejsce, z jednego archiwum do innego. Od czasu do czasu biografowie Mickiewicza przywoływali jakiś jego fragment, ale dopiero inicjatywie Zbigniewa Sudolskiego zawdzięczamy fakt ogłoszenia zachowanych jego części w 1999 roku108. 

Jak już wspomniałem, z wcześniejszych opracowań wiadomo było, że do salonu Marii Szymanowskiej wprowadził Mickiewicza (w towarzystwie Franciszka Malewskiego) książę Piotr Andrejewicz Wiaziemski w dniu 22 listopada 1827 roku. Spotkanie zaowocowało zaproszeniem przez Marią Szymanowską młodych Polaków do codziennych odwiedzin w jej domu. Tak też się stało. Już w sobotę 24 listopada, tzn. w dwa dni po pierwszej wizycie, Mickiewicz pojawił się w domu Szymanowskich, a 16-letnia Helenka zanotowała w swoim dzienniku:

P. Mickiewicz był u nas. Dawno sobie życzyłam poznać tego sławnego poetę, twórcę owych pięknych ballad i sonetów tak powszechnie znanych i admirowanych. Obiecał często bywać u nas i pożyczać niektóre polskie książki. Już zawczasu jestem mu wdzięczną i robię sobie fetę, bo p. Mickiewicz równie przyjemnym w kompanii, jak w wynurzaniu swych myśli i uczuć. Czytałam właśnie wczoraj płody jego twórczej wyobraźni i znajduję, że obrazy są żywszymi oddane kolorami, a opisania naturalniejsze niż w balladach Odyńca109.

Odtąd poeta z Malewskim i innymi reprezentantami nowej literatury polskiej i rosyjskiej pojawiał się w domu pań Szymanowskich rzeczywiście bardzo często. Z notatek Helenki wynika, że jednego dnia przyniósł polskie książki, to znowu, kiedy indziej, przyszedł wraz z gromadką Polaków, aby złożyć życzenia imieninowe p. Marii. Przy tej okazji Mickiewicz miał czytać fragmenty Konrada Wallenroda.

Na początku grudnia 1827 roku Mickiewicz na zaproszenie księcia Dymitra Golicyna, który wyjeżdżał do stolicy Imperium, zabrał się na tę wyprawę wraz z Malewskim i całą świtą księcia. Podróż Mickiewicza z Malewskim do Petersburga z przełomu 1827/1828 roku nabrała specjalnego znaczenia. Okazuje się, że nasz poeta miał kilka ważnych spraw do załatwienia w Petersburgu. Zanim jednak opowiem o tej wyprawie, trzeba przywołać kilka faktów z życia poety i jego przyjaciół.

Przede wszystkim okazało się, że Mickiewicza i Malewskiego opuścił trzeci towarzyszysz ich zesłańczej doli: Józef Jeżowski. W maju 1827 roku odszedł on na swoje: zatrudniony został w charakterze profesora języków klasycznych w miejscowym moskiewskim gimnazjum, a także – lektora języka greckiego w uniwersytecie, gdzie otrzymał był mieszkanie. W tej sytuacji Mickiewicz z Malewskim zdecydowali o zmianie kwatery. Wkrótce znaleźli odpowiednią w podmoskiewskiej wsi Grochowoje Pole, gdzie wynajęli jedną z oficyn pałacu Razumowskiego110. Tu jesienią odwiedził ich brat Adama, Aleksander Mickiewicz, który po kilkumiesięcznym pobycie w Petersburgu (gdzie pomagał wyjść z kłopotów młodszemu bratu, Jerzemu) postanowił odwiedzić w Moskwie obu zesłańców. Zamieszkał też z nimi na kilka tygodni. W tym samym czasie zjechali do Moskwy Joanna i Bonawentura Zalescy z Odessy. Poeta wraz z Malewskim przyjęli rolę przewodników po mieście. Latem tego roku Adam zakończył prace nad Konradem Wallenrodem. Donosił o tym fakcie Lelewelowi Aleksander Mickiewicz w liście z 10 listopada 1827 roku:

Adama znalazłem więcej pracującego, niżelim się spodziewał. Wallenrod przy mnie skończony i słyszałem deklamację całej tej powieści z ust autora i byłem równie, jak reszta słuchaczów, uniesiony. Jeden śpiew Wajdeloty, o kilkuset wierszach, ułożony jest hexametrem, próba ta, jak mnie się zdaje, bardzo powiodła się szczęśliwie, jakiś oryginalny tok tego rodzaju wierszy tak przyjemny, że ucho nie czuje żadnej potrzeby rymów. Wydanie Wallenroda ma być mnie poruczone, ale dotąd nie otrzymałem jeszcze ani rękopisu, ani żadnej o tym wiadomości111.

To jednak nie brat poety, ale sam poeta miał podjąć starania o wydanie drukiem „powieści litewskiej”. Rzecz w tym, że zdecydował się ogłosić ją drukiem nie w Moskwie, lecz w Petersburgu. Chodziło o cenzurę. W Moskwie Mickiewicz wydał wprawdzie przed rokiem Sonety, ale był to tomik na swój sposób bezproblemowy dla cenzora Michała Kaczenowskiego (1775–1842), który, jako profesor Uniwersytetu Moskiewskiego, a zarazem redaktor „Wiestnika Jewropy”, wprawdzie nie lubił poezji młodej szkoły romantycznej – tak rosyjskiej, jak polskiej – ale skreślił tylko dwa wersy w jednym z sonetów (sonetu tego zresztą do dziś nie znamy)112. Poeta zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że ideowa zawartość Konrada Wallenroda może wzbudzić zaniepokojenie u cenzorów. Aby nie ryzykować, postanowił działać w sposób pewny. Początkowo myślał o ogłoszeniu swego najmłodszego „dziecka” w Warszawie. Ale z wyboru tego wkrótce zrezygnował, już bowiem w lipcu 1827 roku Joachim Lelewel przestrzegł go, że w warszawskiej cenzurze książki czekają miesiącami, a nawet latami. Tymczasem okazało się, że w Petersburgu stanowisko jednego z cenzorów piastował Bazyli Anastasiewicz (1775–1845), z pochodzenia Ukrainiec, który swego czasu pracował w kuratorium wileńskim i znał rodzinę Malewskich. Anastasiewicz był wielkim polonofilem, posiadającym bogatą bibliotekę zawierającą wiele poloników113. Specjalizował się w tłumaczeniach z języka polskiego na rosyjski. Biografowie podają, że m.in. za przekłady Tadeusza Czackiego i Samuela Jerzego Lindego został powołany na członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie. Dowiedziawszy się o tym, Mickiewicz zdecydował się wydać Konrada Wallenroda w Petersburgu. Rękopis „powieści litewskiej” wysłał do Anastasiewicza jeszcze w pierwszej połowie listopada 1827. Ten, będąc wielbicielem talentu poety, najprawdopodobniej poprosił o jego przyjazd do Petersburga. To był jeden z powodów owej drugiej wyprawy Mickiewicza do miasta nad Newą. Ale nie jedyny.

Wiadomo, że już w kilka miesięcy po przyjeździe do Moskwy Mickiewicz znalazł się w samym centrum dyskusji i polemik, jakie toczyli młodzi twórcy rosyjscy. Nic dziwnego, że i on – wspólnie z Franciszkiem Malewskim – zapragnął jesienią 1827 roku włączyć się w żywy ruch literacki i… wydawać tutaj, tzn. w Moskwie, pismo polskie, które stałoby się swoistym pomostem łączącym dwa światy: rosyjski i polski. 25 października 1827 roku skierował więc do Moskiewskiego Komitetu Cenzury podanie o zgodę na wydawanie, począwszy od stycznia 1828 roku, polskiego miesięcznika poświęconego „umiejętnościom i literaturze” pt. „Iris”.

W dołączonym do skreślonego w języku rosyjskim podania obszernym „programie” pisma – sformułowanym po polsku i po rosyjsku – można przeczytać, że skierowane głównie do mieszkających w Imperium Rosyjskim Polaków pismo miało przynosić informacje o postępie cywilizacyjnym współczesnego świata, o ruchu umysłowym, a nade wszystko literackim. Miało odegrać rolę „pośrednika” między światem polskim i rosyjskim zarówno w Rosji jak „w prowincjach polsko-rosyjskich”114. Pisał Mickiewicz: