- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i jakby szczęśliwie. W sąsiednim pokoju odmawialiśmy szeptem modlitwy za konających: cała rodzina, z księdzem proboszczem i bliższą służbą. W pewnej chwili jakby powiew, jakby ledwo słyszalne westchnienie doszło do naszych uszu. Ostrożnie otwarto drzwi i zapalono gromnice. Dziadek leżał na wznak porządnie, cicho, dostojnie. Na twarzy nie było grymasu bólu, oczy miał tak jakby żył... tylko w martwych już, złożonych na piersiach dłoniach ściskał różaniec. Blask gromnicy oświetlał jego pogodną, spokojną twarz, wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej i rynsztunek myśliwski zawieszony nad łóżkiem. Poczułem, że nieodwracalnie kończy się moje dzieciństwo; nie wypłynę już z dziadkiem czółnem na Jesiatę, nie pójdę nocą z łuczywem na raki ani o świcie na toki cietrzewia w Mintowciszkach. Nie zagra mi już w pogodny dzień suchej, litewskiej jesieni dalekie ujadanie psów dziadka ani jego dźwięczna trąbka myśliwska. Śmierć dziadka była dla mnie pierwszym bolesnym ciosem, jakby pierwszym ogniwem długiego łańcucha trosk, nieszczęść i zawodów, którymi Bóg doświadcza człowieka. Babcia kształtowała charakter mojego dzieciństwa, była jednak zamknięta i nie przemawiała do mojej wyobraźni, tylko do rozumu. Nie byłem przy jej śmierci i jej odejście nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Dziadek natomiast nauczył mnie kochać przyrodę. Otworzył mi oczy na ten zaczarowany, niedostępny dla obcych świat pachnący świeżą trawą skoszonych łąk, wilgocią lasów i dymami ognisk na kartofliskach. Na pogrzebie Aleksandra III liceum nasze stało w zwartym szeregu, w pirogach na głowach, w białych rękawiczkach i żałobnych opaskach na rękawach płaszczów. Staliśmy wzdłuż prospektu Newskiego naprzeciw Pałacu Aniczkowskiego, rezydencji Aleksandra III. Po przeciwległej stronie ulicy błyszczały czarne, lakierowane pikielhauby i białe, skórzane pasy wychowanków korpusu paziów. Za plecami mieliśmy kordon policji, a dalej jak okiem sięgnąć nieprzerwane rzędy głów. Na przestrzeni ośmiu kilometrów, oddzielającej dworzec Kolei Mikołajewskiej od soboru w Twierdzy Pietropawłowskiej, gdzie od czasów Piotra I grzebano carów, stały kordony: wojsk, szkół rządowych i wyższych zakładów naukowych. Drogą tą miał kroczyć orszak pogrzebowy zmarłego cara. Panowała cisza, przerywana od czasu do czasu słowami komendy i tupotem kopyt końskich. Staliśmy już około dwóch godzin. Z daleka usłyszeliśmy nareszcie głuche warczenie bębnów i krótkie słowa komendy. Pochód się zbliżał. Na czele maszerował Preobrażeński Pułk Piechoty Gwardii, którego szefem był Aleksander III. Dalej na karym koniu jechał rycerz ubrany w czarną, średniowieczną zbroję z zapuszczoną przyłbicą. Na wschodnich, złotych kasztanach przeciągnęła drobnym truchtem przyboczna sotnia kozaków atamańców w czerwonych, obszytych złotem czerkieskach i białych papachach na głowie. Długim szeregiem, po dwóch, kroczyli wyżsi urzędnicy dworu carskiego, niosąc na pluszowych poduszkach ordery i odznaczenia zmarłego. Na ciężkich, karogniadych koniach przejechał z głuchym tętentem kopyt, lśniący pozłotą pancerzy i hełmów, szwadron pułku kawalergardów. Za nimi kroczył wielki koniuszy dworu i dwóch masztalerzy, którzy prowadzili pokrytego kirem wierzchowca zmarłego cara. Rozpoczął się, poprzedzając katafalk, długi pochód duchowieństwa prawosławnego w kapiących od złota strojach liturgicznych i pozłocistych, osypanych drogimi kamieniami tiarach na głowach. Ciało cara spoczywało w trumnie ukrytej w setkach kwiatów i wieńców, umieszczonej wysoko na lawecie zaprzężonej w sześć rosłych karych koni. Za lawetą szła carowa wdowa pod rękę z następcą tronu i z rodziną zmarłego, wśród której wzrostem górowali wielki książę Sergiusz i wielki książę Mikołaj Mikołajewicz. Dalej szli liczni członkowie panujących dworów europejskich, spokrewnionych z domem Romanowów. Wśród nich wyróżniał się otyły, opięty w mundur, książę Walii w olbrzymiej bermycy na głowie, późniejszy król Edward VII, oraz małego wzrostu następca tronu włoskiego, późniejszy król Humbert I, i wreszcie niespokojny, ruchliwy i gadatliwy cesarz Niemiec6. Za rodziną carską, w pewnym oddaleniu, rozpoczynał się znowu orszak pogrzebowy, trwający przeszło trzy godziny. Szli ministrowie, rada państwa, senat, profesorowie, urzędnicy, wreszcie wojsko, wojsko bez końca. Na wpół przytomny ze zmęczenia i głodu wróciłem do domu, by w godzinę potem śpieszyć do liceum na oficjalne nabożeństwo żałobne w cerkwi licealnej. Następnego dnia od rana defilowaliśmy przed trumną zmarłego. Nie miałem bynajmniej ochoty brać udziału w tej przymusowej uroczystości, ale nie mogłem wymyślić żadnego pretekstu, który byłby przez szkołę uwzględniony. Musiałem więc znowuż sp
ebook
Wydawnictwo Czytelnik |
Data wydania 2014 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czytelnik |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.