Przyglądałam się postaciom, całkiem dziwacznym i tym pasującym do ludzkiego kanonu piękna i zastanawiałam się skąd znam tę kreskę. Zagadka wyjaśniła się banalnie szybko ? przecież to Andreae, który dołożył swoje trzy grosze do powstania świata Azymutu, maczał palce w tym oto komiksie. Akcja toczy się powoli, bo co też może dziać się na oceanicznym statku, takim typowym wycieczkowcu, na którym co wieczór odbywa się maskarada, a posiłki wydawane są o ustalonych porach. A może jednak coś się dzieje? Dlaczego Phileon za wszelką cenę chce statek opuścić? Dlaczego wywołuje to takie poruszenie wśród tajnych agentów? Chcecie się dowiedzieć? Zachęcam do lektury. Porwie was kolorowa zabawa.
Opinia bierze udział w konkursie