Artyści ’44. Gwiazdy w Powstaniu Warszawskim - Agnieszka Cubała - ebook

Artyści ’44. Gwiazdy w Powstaniu Warszawskim ebook

Agnieszka Cubała

3,7

Opis

Gwiazdy w Powstaniu Warszawskim

Mieczysław Fogg w otwartej trumnie zobaczył martwą dziewczynę w wieku 16–17 lat o ślicznej twarzy. Była ubrana w granatowy fartuch, ramię opinała biało-czerwona opaska. Młoda bohaterka powstania sprawiała wrażenie istoty pogrążonej w głębokim śnie. Nie mógł powstrzymać łez.

Hance Brzezińskiej towarzyszył nieustanny lęk. Bała się o trzynastoletniego syna. Żeby tylko na wieść o tym, że matka walczy, nie próbował do niej dołączyć. I żeby nie zginął tak jak ci ośmiolatkowie, co to z butelkami na czołgi chodzili.

Jan Ekier na chwilę tylko stracił rezon, gdy koło jego ucha świsnęła kula, najpewniej rykoszet. Sala wypełniona po brzegi żołnierzami chciała dalej słuchaćEtiudy rewolucyjnej. Wokół trwał nieustanny ostrzał. Chopin dziwnie inaczej brzmi przy akompaniamencie wybuchów i drżeń szyb.

Artyści ’44przedstawiają prawdziwe losy gwiazd kina, teatru i estrady w Powstaniu Warszawskim. Byli żołnierzami i walczyli z bronią w ręku. Służyli, dając koncerty i organizując przedstawienia. Wielu po prostu próbowało przeżyć i ochronić bliskich. Tracili przyjaciół, rodziny, dzieci. Widzieli zniszczenie ukochanych miejsc. Ich losy są tak różne, jak i ich artystyczne talenty.

Znamy ich twarze i role. Widzieliśmy przedstawienia, słuchaliśmy śpiewu. Podziwialiśmy i oklaskiwaliśmy. Teraz – dzięki Agnieszce Cubale – dowiadujemy się, że łączy ich jeszcze jedno: straszne doświadczenie Powstania Warszawskiego.

 

W książce poznamy powstańcze losy między innymi: Adama Brodzisza, Małgorzaty Damięckiej, Mieczysława Fogga, Aliny Janowskiej, Stefana Kisielewskiego, Marii Kownackiej, Ireny Kwiatkowskiej, Andrzeja Łapickiego, Zdzisława Maklakiewicza, Jeremiego Przybory, Ludwika Solskiego Danuty Szaflarskiej, Władysława Szpilmana, Krystyny Zachwatowicz-Wajdy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 400

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (9 ocen)
1
5
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
edyta19701970

Dobrze spędzony czas

Gwiazdy w Powstaniu Warszawskim. Mieczysław Fogg w otwartej trumnie zobaczył martwą dziewczynę w wieku 16–17 lat o ślicznej twarzy. Była ubrana w granatowy fartuch, ramię opinała biało-czerwona opaska. Młoda bohaterka powstania sprawiała wrażenie istoty pogrążonej w głębokim śnie. Nie mógł powstrzymać łez. Hance Brzezińskiej towarzyszył nieustanny lęk. Bała się o trzynastoletniego syna. Żeby tylko na wieść o tym, że matka walczy, nie próbował do niej dołączyć. I żeby nie zginął tak jak ci ośmiolatkowie, co to z butelkami na czołgi chodzili. Jan Ekier na chwilę tylko stracił rezon, gdy koło jego ucha świsnęła kula, najpewniej rykoszet. Sala wypełniona po brzegi żołnierzami chciała dalej słuchać Etiudy rewolucyjnej. Wokół trwał nieustanny ostrzał. Chopin dziwnie inaczej brzmi przy akompaniamencie wybuchów i drżeń szyb. Artyści ’44 przedstawiają prawdziwe losy gwiazd kina, teatru i estrady w Powstaniu Warszawskim. Byli żołnierzami i walczyli z bronią w ręku. Służyli, dając koncerty i ...
00

Popularność



Podobne


Czy po­piół tyl­ko zo­sta­nie i za­męt,

Co idzie w prze­pa­ść z bu­rzą? – czy zo­sta­nie

Na dnie po­pio­łu gwia­ździ­sty dy­ja­ment,

Wie­ku­iste­go zwy­ci­ęstwa za­ra­nie...

Cy­prian Ka­mil Nor­wid, Za ku­li­sa­mi

Wstęp

W okre­sie dwu­dzie­sto­le­cia mi­ędzy­wo­jen­ne­go War­sza­wę na­zy­wa­no Pa­ry­żem Pó­łno­cy. I choć dziś wie­my, że okre­śle­nie to zo­sta­ło nada­ne nie­co na wy­rost, war­sza­wia­cy ko­cha­li swo­je mia­sto i byli z nie­go dum­ni. Dla­te­go gdy w roku 1945 Mie­czy­sław Fogg na gru­zach sto­li­cy do­szczęt­nie znisz­czo­nej w cza­sie po­wsta­nia śpie­wał Pio­sen­kę o mo­jej War­sza­wie, nie mo­gli po­wstrzy­mać łez wzru­sze­nia, ale i go­ry­czy.

Ale za­nim Hi­tler na­pa­dł na Pol­skę, za­nim roz­po­częła się za­gła­da mia­sta, sto­li­ca prze­ży­wa­ła swo­je naj­pi­ęk­niej­sze dni. W cza­sach gdy nie było te­le­wi­zji i in­ter­ne­tu, a ra­dio sta­wia­ło do­pie­ro pierw­sze kro­ki, całe ży­cie kul­tu­ral­ne kon­cen­tro­wa­ło się w mie­ście: w te­atrach, ki­nach i ka­ba­re­tach. Qui Pro Quo, Per­skie Oko czy Sfinks były miej­sca­mi wręcz kul­to­wy­mi – po­dob­nie jak sto­łecz­ne ka­wiar­nie, re­stau­ra­cje i dan­cin­gi ta­kie jak Mała Zie­mia­ńska, Ad­ria czy Oaza. Mo­żna było tam spędzić czas w to­wa­rzy­stwie przy­ja­ciół i zna­jo­mych, a przy oka­zji zje­ść na przy­kład świe­że ostry­gi albo mar­ce­pa­no­we ciast­ka, wy­pić pół czar­nej lub bu­tel­kę słyn­nej kap­ki, za któ­rą pła­ci­ło się po­ło­wę pen­sji urzęd­ni­czej. Ale przede wszyst­kim to wła­śnie tam spo­ty­ka­ło się ar­ty­stów!

Do sta­łych by­wal­ców kul­to­wych lo­ka­li na­le­ża­ły ta­kie sła­wy jak Fry­de­ryk Járo­sy, Tola Man­kie­wi­czów­na, Ina Be­ni­ta czy Jó­zef Węgrzyn[1*]. Nie­za­po­mnia­na Mira Zi­mi­ńska opi­sy­wa­ła tam­ten okres swo­je­go ży­cia sło­wa­mi:

Wpa­dłam w ob­jęcia cy­ga­ne­rii. Za­częło się ży­cie ar­tyst­ki, roz­pu­sta w opa­rach al­ko­ho­lu, wy­wia­dy, sza­le­ństwa, szal­bier­stwa, szy­ne­le, szyn­szy­le, be­sza­me­le, sza­to­brian­dy, sza­fi­ry, szan­ta­że sza­ty­nów, szym­pan­se[1].

Jesz­cze w sierp­niu 1939 roku War­sza­wa sta­no­wi­ła cen­trum ar­ty­stycz­ne­go ży­cia kra­ju. Tu­taj dzia­ła­ły naj­bar­dziej zna­ne sce­ny te­atral­ne, ka­ba­re­to­we i mu­zycz­ne, a ta­kże mie­ści­ły się naj­wi­ęk­sze wy­twór­nie fil­mo­we. Sto­li­ca ofe­ro­wa­ła naj­wy­ższe za­rob­ki i mo­żli­wo­ść naj­bar­dziej wszech­stron­ne­go roz­wo­ju za­wo­do­we­go. Umo­żli­wia­ła spe­łnie­nie ma­rzeń o suk­ce­sie, bla­sku sce­ny, bry­lan­tach, dro­gich fu­trach i eks­klu­zyw­nych au­to­mo­bi­lach. Za­pew­nia­ła do­stęp do me­diów, a co za tym idzie – rze­sze wiel­bi­cie­li.

Ten ko­lo­ro­wy, bez­tro­ski, ale i na­zna­czo­ny nutą de­ka­den­cji świat zo­stał bru­tal­nie znisz­czo­ny 1 wrze­śnia 1939 roku w wy­ni­ku na­pa­du Nie­miec hi­tle­row­skich na Pol­skę. Ar­ty­ści, tak samo jak resz­ta spo­łe­cze­ństwa, mu­sie­li zmie­rzyć się z nową rze­czy­wi­sto­ścią i włączyć w bieg co­raz bar­dziej dra­ma­tycz­nych wy­da­rzeń. Wi­ęk­szo­ść z nich po­dzie­li­ła losy ro­da­ków wal­czących na nie­mal wszyst­kich fron­tach dru­giej woj­ny świa­to­wej, prze­by­wa­jących na przy­mu­so­wych ro­bo­tach w Trze­ciej Rze­szy, gi­nących w obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych i je­niec­kich, get­tach, ła­grach, pod­czas ma­so­wych eg­ze­ku­cji prze­pro­wa­dza­nych przez nie­miec­kie­go i so­wiec­kie­go na­je­źdźcę.

Ci, któ­rym uda­ło się po­zo­stać w sto­li­cy, pró­bo­wa­li prze­trwać w trud­nych re­aliach oku­pa­cyj­nych. Nie­któ­rzy, chcąc po­zo­stać w zgo­dzie z wła­snym su­mie­niem i za­le­ce­nia­mi pod­ziem­ne­go Zwi­ąz­ku Ar­ty­stów Scen Pol­skich, zmie­nia­li za­wód. Pra­co­wa­li jako szkla­rze, han­dlow­cy, na bu­do­wach. Zna­la­zła się jed­nak garst­ka osób, któ­re zde­cy­do­wa­ły się na wspó­łpra­cę z wro­giem. Jed­nych skło­ni­ły do tego po­glądy po­li­tycz­ne, in­nych obiet­ni­ca wy­god­ne­go i do­stat­nie­go ży­cia. Nie­któ­rych zmu­szo­no szan­ta­żem. Byli też tacy, któ­rzy gra­li w te­atrze jaw­nym czy uży­cza­li swo­je­go gło­su nie­miec­kiej kro­ni­ce pro­pa­gan­do­wej, ro­bi­ąc to za zgo­dą czy wręcz na po­le­ce­nie wy­wia­du i kontr­wy­wia­du Zwi­ąz­ku Wal­ki Zbroj­nej. Nie­ste­ty w tej ostat­niej kwe­stii, jak się po la­tach oka­za­ło, nie­zwy­kle ła­two było o krzyw­dzące osądy lub utra­tę do­bre­go imie­nia, o czym bo­le­śnie prze­ko­nał się cho­ćby ak­tor An­drzej Sza­law­ski[2*].

Ja­kie role przy­szło ode­grać ar­ty­stom pod­czas po­wsta­nia war­szaw­skie­go? Jak to w ży­ciu bywa – bar­dzo ró­żno­rod­ne. Jed­ni wal­czy­li na ba­ry­ka­dach. Inni od­na­le­źli swo­je miej­sce w słu­żbach po­moc­ni­czych – pra­co­wa­li w punk­tach me­dycz­nych, łącz­no­ści, kwa­ter­mi­strzo­stwie, go­spo­dach żo­łnier­skich. Ko­lej­ni prze­by­wa­li w schro­nach i piw­ni­cach, sta­ra­jąc się prze­trwać ten trud­ny czas. Zna­le­źli się i tacy, któ­rzy swo­je losy zwi­ąza­li z „po­wsta­ńczą sce­ną”.

W War­sza­wie pod­czas po­wsta­nia mo­żna było spo­tkać naj­wi­ęk­sze gwiaz­dy Dru­giej Rzecz­po­spo­li­tej, mi­ędzy in­ny­mi: iko­nę pol­skie­go te­atru Le­ona Schil­le­ra, wy­bit­ne­go sce­no­gra­fa An­drze­ja Pro­nasz­kę, naj­wi­ęk­szych aman­tów fil­mu: Fran­cisz­ka Brod­nie­wi­cza, Je­rze­go Pi­chel­skie­go, Zbi­gnie­wa Ra­ko­wiec­kie­go, naj­pi­ęk­niej­sze pol­skie ak­tor­ki: Elżbie­tę Barsz­czew­ską, He­le­nę Gros­sów­nę, Tolę Man­kie­wi­czów­nę, gwiaz­dy es­tra­dy: Ire­nę Kwiat­kow­ską, Mie­czy­sła­wa Fog­ga, Fry­de­ry­ka Járo­sy’ego, czy zna­ko­mi­tych mu­zy­ków: Geo­r­ge’a Scot­ta, Ste­fa­na Ki­sie­lew­skie­go i Ro­ma­na Pa­dlew­skie­go.

Na pierw­szej li­nii fron­tu lub w słu­żbach po­moc­ni­czych zna­le­źli się mi­ędzy in­ny­mi: Da­nu­ta Man­ce­wi­czów­na, Da­nu­ta Sza­flar­ska, Je­re­mi Przy­bo­ra. Na „sce­nach po­wsta­ńczych” wszyst­kich dziel­nic mia­sta ob­jętych wal­ka­mi wy­stępo­wa­li Mira Zi­mi­ńska, Jan Ekier, Jó­zef Węgrzyn. A wśród lud­no­ści cy­wil­nej w schro­nach i piw­ni­cach mo­żna było spo­tkać An­to­nie­go Fert­ne­ra, Wi­la­ma Ho­rzy­cę czy też Ada­ma Di­du­ra. Ro­bin­so­nem war­szaw­skim, któ­ry ukry­wał się do pó­źnej je­sie­ni w gru­zach mia­sta, był Wła­dy­sław Szpil­man. Ale to tyl­ko część dłu­giej li­sty ar­ty­stów, na któ­rych po­wsta­nie war­szaw­skie od­ci­snęło swo­je pi­ęt­no (zob. Aneks, s. 305).

Wspo­mi­na­jąc tam­ten czas, Ta­de­usz Fi­jew­ski, po­ja­wia­jący się w sierp­niu i we wrze­śniu 1944 roku na sce­nach Po­wi­śla i Śród­mie­ścia, stwier­dził:

Nie mo­żna tego na­zwać te­atrem. To po pro­stu – spo­tka­nie ak­to­ra z lu­dźmi do­tkni­ęty­mi nie­szczęściem, by po­móc im prze­trwać. Re­cy­to­wa­łem wier­sze i mo­no­lo­gi, Schil­ler grał na for­te­pia­nie i śpie­wał [...]. Często ak­tor­skie dzia­ła­nia prze­pla­ta­ły się z dzia­ła­nia­mi kon­kret­ny­mi, na przy­kład – ści­ąga­no kil­ka osób z ba­ry­kad, zmie­nia­no wal­czących, żeby inni mo­gli coś obej­rzeć. [...] W jed­nym ze szpi­ta­li w cza­sie wy­stępu mia­łem na­stępu­jące zda­rze­nie: część bu­dyn­ku ule­gła zbom­bar­do­wa­niu, cho­rzy wy­czo­łgi­wa­li się już po scho­dach – mu­sia­łem więc prze­rwać grę, spod gru­zów wy­do­by­wać po­wtór­nie ran­nych... Tro­chę po­dob­na sy­tu­acja – w szpi­ta­lu na Ja­snej. Mó­wi­łem tam ja­kieś mo­no­lo­gi czy wier­sze. W pew­nym mo­men­cie – po­twor­ny na­lot, bom­bar­du­ją nie­da­le­ko szpi­ta­la. Ran­ni zwle­ka­ją się z łó­żek, ucie­ka­ją. Mu­sia­łem in­ter­we­nio­wać, krzyk­nąłem: „Pro­szę o spo­kój!”. [...] Gra­łem więc po­dwój­ną rolę – ba­łem się sam, ale mu­sia­łem opa­no­wać sy­tu­ację. Ina­czej do­szło­by do pa­ni­ki i wza­jem­ne­go tra­to­wa­nia[2].

Na­zwi­ska wie­lu przy­szłych twór­ców – tych, któ­rzy kszta­łci­li się wów­czas w ra­mach taj­ne­go Pa­ństwo­we­go In­sty­tu­tu Sztu­ki Te­atral­nej lub do­pie­ro szu­ka­li swo­jej ży­cio­wej ście­żki – mo­żna od­na­le­źć ta­kże wśród żo­łnie­rzy i lud­no­ści cy­wil­nej po­wsta­ńczej War­sza­wy. Z gro­na tego ar­ty­sta­mi zo­sta­li: Ali­na Ja­now­ska, Ma­łgo­rza­ta Lo­ren­to­wicz, Wie­ńczy­sław Gli­ński, An­drzej Ła­pic­ki, Zdzi­sław Ma­kla­kie­wicz czy Je­rzy Ste­fan Sta­wi­ński. Gru­pę tę war­to po­sze­rzyć o dzie­ci, któ­re bra­ły udział w po­wsta­niu war­szaw­skim, a po la­tach sta­ły się wiel­ki­mi gwiaz­da­mi pol­skie­go fil­mu i te­atru. Mowa tu o po­sta­ciach tak wy­bit­nych jak Be­ata Tysz­kie­wicz, Kry­sty­na Za­chwa­to­wicz-Waj­da, Ja­cek Fe­do­ro­wicz, Jan Ko­bu­szew­ski, Krzysz­tof Ko­wa­lew­ski czy Krzysz­tof Za­nus­si.

Nie mo­żna rów­nież za­po­mnieć o ope­ra­to­rach i mon­ta­ży­stach fil­mo­wych, przy­go­to­wu­jących ma­te­ria­ły do­ku­men­tal­ne, po­ka­zy­wa­ne w sierp­niu i we wrze­śniu 1944 roku w war­szaw­skim ki­nie Pal­la­dium przy uli­cy Zło­tej 7/9 w kro­ni­kach War­sza­wa wal­czy. Ze­spół ten pra­co­wał w ra­mach Biu­ra In­for­ma­cji i Pro­pa­gan­dy Ko­men­dy Głów­nej Ar­mii Kra­jo­wej pod kie­row­nic­twem re­ży­se­ra An­to­nie­go Boh­dzie­wi­cza. Do gru­py na­le­że­li mi­ędzy in­ny­mi: Je­rzy Za­rzyc­ki, Ste­fan Ba­gi­ński, Ro­man Ba­nach czy Wa­cław Ka­zi­mier­czak.

Pod­czas walk w sto­li­cy oka­zy­wa­ło się cza­sa­mi, że umie­jęt­no­ści ak­tor­skie mo­gły ura­to­wać ży­cie, o czym prze­ko­nał się na przy­kład Ta­de­usz Fi­jew­ski, któ­ry w pierw­szych dniach po­wsta­nia zna­la­zł się jako za­kład­nik w gma­chu Mu­zeum Na­ro­do­we­go wraz z dużą gru­pą lud­no­ści cy­wil­nej. W pew­nym mo­men­cie Niem­cy po­sta­no­wi­li ufor­mo­wać z poj­ma­nych war­sza­wia­ków tak zwa­ną żywą tar­czę dla ochro­ny swo­ich czo­łgów. Ak­tor ura­to­wał się tyl­ko dla­te­go, że zna­ko­mi­cie ode­grał – jak to okre­ślił – „etiu­dę umie­ra­jące­go na ser­ce”. Po la­tach stwier­dził, że była to naj­lep­sza rola jego ży­cia, po­nie­waż hi­tle­row­cy mu uwie­rzy­li. (Z gru­py poj­ma­nych wów­czas osób ura­to­wa­li się wte­dy tyl­ko ran­ni i cho­rzy ewa­ku­owa­ni do szpi­ta­la)[3].

Po­dob­nym do­świad­cze­niem po­dzie­lił się An­drzej Ła­pic­ki, któ­ry wy­ko­rzy­stał swo­je umie­jęt­no­ści ak­tor­skie, by ukryć przed na­zi­sta­mi to, że na­le­żał do gru­py po­wsta­ńców poj­ma­nych na Mo­ko­to­wie w pierw­szych dniach sierp­nia. Ma­ria Ku­bic­ka z ko­lei uda­wa­ła wraz z ko­le­ga­mi od­dział nie­miec­ki, by do­trzeć szczęśli­wie do po­zy­cji po­wsta­ńczych. Tam­te chwi­le opi­sa­ła w ten spo­sób:

Przy­ja­ciel­skim ge­stem po­ma­cha­łam w stro­nę Niem­ców. To ich zdez­o­rien­to­wa­ło. Nie pa­dły strza­ły, my zaś szli­śmy przez pole, na któ­rym ka­żdy nasz krok trwał – jak nam się wy­da­wa­ło – wiecz­no­ść. Nie wy­trzy­ma­li ner­wo­wo nasi ko­le­dzy z rowu – wy­chy­li­li się i za­częli nam coś po­ka­zy­wać, wy­ma­chi­wać do nas... Kil­ka­dzie­si­ąt me­trów przed ro­wem huk­nęły strza­ły. Niem­cy swo­ją wście­kło­ść skie­ro­wa­li w stro­nę na­szych ko­le­gów, a my ostat­nie kil­ka­dzie­si­ąt me­trów prze­czo­łga­li­śmy się pod tym ogniem do rowu[4].

Nie­ste­ty pod­czas po­wsta­nia śmie­rć zbie­ra­ła ogrom­ne żni­wo, rów­nież wśród przed­sta­wi­cie­li świa­ta kul­tu­ry. Ar­ty­ści gi­nęli w bez­po­śred­nich wal­kach z wro­giem, pod­czas eg­ze­ku­cji do­ko­ny­wa­nych przez żo­łda­ków z bry­gad SS Bro­ni­sła­wa Ka­mi­ńskie­go i Oska­ra Dir­le­wan­ge­ra, w wy­ni­ku bom­bar­do­wań i ostrza­łu ar­ty­le­ryj­skie­go. W sierp­niu 1944 roku stra­ci­li ży­cie mi­ędzy in­ny­mi: Ma­ria Przy­by­łko-Po­toc­ka, Fran­ci­szek Brod­nie­wicz, Ma­riusz Ma­szy­ński, Jó­zef Or­wid, Ro­man Pa­dlew­ski[5] czy Zbi­gniew Ra­ko­wiec­ki.

Do sto­li­cy pod­czas oku­pa­cji przy­by­ło wie­lu ar­ty­stów wy­sie­dlo­nych z Wiel­ko­pol­ski, Po­mo­rza i Śląska, a ta­kże ucie­ki­nie­rów z Wil­na i ze Lwo­wa. W zwi­ąz­ku z tym War­sza­wa po raz ko­lej­ny sta­ła się cen­trum ofi­cjal­ne­go i pod­ziem­ne­go ży­cia kul­tu­ral­ne­go kra­ju. Nie­któ­rzy twier­dzą, że w przy­pad­ku ży­cia mu­zycz­ne­go ni­g­dy nie roz­wi­ja­ła się tak prężnie jak wów­czas.

Ro­man Pa­dlew­ski – gwiaz­da z Po­zna­nia, uczest­nik po­wsta­nia war­szaw­skie­go

Fran­ci­szek Brod­nie­wicz – gwiaz­da z Po­zna­nia, uczest­nik po­wsta­nia war­szaw­skie­go

Nie na­le­ży jed­nak sądzić, że ar­ty­ści w oku­po­wa­nym mie­ście byli szcze­gól­nie uprzy­wi­le­jo­wa­ni. Po­nie­waż wi­ęk­szo­ść śro­do­wi­ska nie na­wi­ąza­ła wspó­łpra­cy z wro­giem, re­zy­gnu­jąc z pod­pi­sa­nia tak zwa­nej Er­lau­bli­sty[3*], ak­to­rzy, kom­po­zy­to­rzy czy tan­ce­rze mu­sie­li ra­dzić so­bie z trud­ny­mi wa­run­ka­mi ży­cia co­dzien­ne­go. Jak stwier­dził je­den z nich, Jan Cie­cier­ski:

Ogrom­na wi­ęk­szo­ść ko­le­gów i ko­le­ża­nek pra­co­wa­ła wte­dy w ka­wiar­niach i re­stau­ra­cjach jako kel­ne­rzy, bar­ma­ni, szat­nia­rze. Część ak­to­rów dała nura na pro­win­cję, nie­któ­rzy za­jęli się han­dlem, a tyl­ko bar­dzo nie­licz­ni gra­li. [...] Ujął mnie po­stępek mego ko­le­gi Ta­de­usza Bia­łosz­czy­ńskie­go, któ­ry gdy Niem­cy moc­no za­częli na­ci­skać, aby za­grał w ich fil­mie pod ty­tu­łem He­im­kehr[4*], po­sze­dł do szpi­ta­la i pod­dał się ope­ra­cji wy­ci­ęcia zu­pe­łnie zdro­wej śle­pej kisz­ki. Prze­sie­dział w szpi­ta­lu kry­ty przez na­szych le­ka­rzy tak dłu­go, aż nie­miec­ki re­ży­ser zna­la­zł ko­goś in­ne­go[6].

Wie­lu przed­sta­wi­cie­li świa­ta ar­ty­stycz­ne­go wy­stępo­wa­ło na­to­miast w nie­zwy­kle po­pu­lar­nych ka­wiar­niach i go­spo­dach war­szaw­skich. W Bo­de­dze mo­żna było po­słu­chać Han­ki Brze­zi­ńskiej, Zbi­gnie­wa Kru­kow­skie­go czy Mie­czy­sła­wa Fog­ga. Le­gen­dar­na przed woj­ną Ad­ria sły­nęła z kon­cer­tów or­kie­stry Ol­gier­da Stra­szy­ńskie­go, wy­stępów so­lo­wych Lu­cy­ny Szcze­pa­ńskiej – na­zy­wa­nej sło­wi­kiem War­sza­wy – oraz po­pi­sów mu­zycz­nych Eu­ge­nii Umi­ńskiej, Ire­ny Du­bi­skiej czy Jana Ekie­ra. Ka­wiar­nia pro­fe­so­ra Bo­le­sła­wa Woy­to­wi­cza, tak zwa­ny Dom Sztu­ki, zna­na była mi­ło­śni­kom mu­zy­ki po­wa­żnej. Tu usły­szeć mo­żna było Zbi­gnie­wa Drze­wiec­kie­go, Ewę Ban­drow­ską-Tur­ską czy Wik­to­rię Cal­mę, na­to­miast u Lar­del­le­go od­by­wa­ły się zu­pe­łnie wy­jąt­ko­we – jak na pa­nu­jące wa­run­ki – „me­cze es­tra­do­we”, roz­gry­wa­ne po­mi­ędzy or­kie­strą sym­fo­nicz­ną Ada­ma Do­łżyc­kie­go a jaz­zo­wą Geo­r­ge’a Scot­ta[5*].

Poza ka­wiar­nia­mi ży­cie ar­ty­stycz­ne oku­pa­cyj­nej War­sza­wy to­czy­ło się dwu­to­ro­wo. Z jed­nej stro­ny w te­atrach jaw­nych, zwi­ąza­nych z pro­pa­gan­dą nie­miec­ką, wy­sta­wia­no naj­częściej ni­skiej ja­ko­ści, ogłu­pia­jące sztu­ki i re­wie. O ich po­zio­mie naj­le­piej świad­czą ty­tu­ły przed­sta­wień: Pod fi­go­wym list­kiem, Ka­ja­ki i krza­ki czy So­lo­ne, pie­przo­ne. Z dru­giej stro­ny funk­cjo­no­wa­ło taj­ne ży­cie kul­tu­ral­ne, w ra­mach któ­re­go dzia­ła­ły Te­atr Woj­sko­wy i Te­atr Fron­to­wy, oba zwi­ąza­ne z Biu­rem In­for­ma­cji i Pro­pa­gan­dy Ar­mii Kra­jo­wej. Dzia­ła­ła rów­nież taj­na Rada Te­atral­na, do któ­rej na­le­że­li mi­ędzy in­ny­mi: Ed­mund Wier­ci­ński, Leon Schil­ler, Ka­rol Ad­wen­to­wicz, Do­bie­sław Da­mi­ęc­ki, Ste­fan Ja­racz czy An­drzej Pro­nasz­ko. Poza tym zor­ga­ni­zo­wa­no kon­spi­ra­cyj­ne na­ucza­nie dla przy­szłych wy­bra­ńców Mel­po­me­ny – kie­row­nic­two nad Pa­ństwo­wym In­sty­tu­tem Sztu­ki Te­atral­nej ob­jęła Ja­dwi­ga Tu­ro­wi­czo­wa, Iwo Gall wraz z żoną Ha­li­ną za­ło­ży­li Stu­dium Kszta­łce­nia Ak­to­rów, a kur­sy dra­ma­tycz­ne pro­wa­dzi­ła He­le­na Bu­czy­ńska.

Wspo­mi­na­jąc swo­je oku­pa­cyj­ne do­świad­cze­nia, ak­tor Jan Cie­cier­ski za­no­to­wał:

Po­dzi­wia­łem w tym cza­sie Ja­ni­nę Ro­ma­nów­nę, Mirę Zi­mi­ńską i Ma­riu­sza Ma­szy­ńskie­go, któ­rzy wy­stępu­jąc po ka­wiar­niach, po­tra­fi­li w wier­szach i pio­sen­kach prze­my­cać świet­ną po­li­tycz­ną sa­ty­rę albo we­zwa­nie do prze­trwa­nia. [...] Przy­jęto mnie do pod­ziem­ne­go te­atru żo­łnier­skie­go. Jak się pó­źniej zo­rien­to­wa­łem, na jego cze­le stał Boh­dan Ko­rze­niew­ski. O wcze­śniej­szej dzia­łal­no­ści te­atru nie wie­dzia­łem nic, w dal­szym ci­ągu we­dług za­sa­dy: nie wie­dzieć za dużo. To­też po­zna­łem tyl­ko naj­bli­żej wspó­łpra­cu­jących ze mną ko­le­gów, wie­dząc ta­kże, iż w chwi­li otwar­tej wal­ki mamy włączyć się do ar­mii i to, że mo­że­my wcze­śniej być skie­ro­wa­ni do lasu, do od­dzia­łów par­ty­zanc­kich. Zwierzch­ni­kiem ar­ty­stycz­nym tej gru­py był re­ży­ser Jó­zef Wy­szo­mir­ski, a wspó­łto­wa­rzy­sza­mi Ire­na Brze­zi­ńska (obec­nie Ga­ret), Da­nu­ta Sza­flar­ska, Sta­ni­sław Ja­śkie­wicz (wszy­scy oni wró­ci­li z Wil­na do War­sza­wy), Ta­de­usz Cy­gler, An­drzej Ła­pic­ki i Sta­ni­sław Bu­gaj­ski[7].

Na nie­zwy­kłą ska­lę or­ga­ni­zo­wa­no kon­cer­ty kon­spi­ra­cyj­ne. Je­den z nich od­był się 30 mar­ca 1942 roku w miesz­ka­niu Je­rze­go Wal­dorf­fa. Wy­stąpi­li pia­ni­ści Zbi­gniew Drze­wiec­ki i Jan Ekier, skrzy­pacz­ka Ire­na Du­bi­ska oraz śpie­wacz­ka ope­ro­wa Ewa Ban­drow­ska-Tur­ska. Sło­wo wstęp­ne wy­gło­sił Ja­ro­sław Iwasz­kie­wicz, któ­ry stwier­dził: „Zbie­ra­my się tu­taj w ta­jem­ni­cy, jak pierw­si chrze­ści­ja­nie w ka­ta­kum­bach, aby w ukry­ciu od­pra­wiać wspo­min­ki po na­szych wiel­kich ar­ty­stach”[8].

He­le­na Gros­sów­na – ak­tor­ka, pio­sen­kar­ka i tan­cer­ka

Lu­cy­na Szcze­pa­ńska – pio­sen­kar­ka na­zy­wa­na sło­wi­kiem War­sza­wy

Sko­ro tak bo­ga­te było oku­pa­cyj­ne ży­cie kul­tu­ral­ne sto­li­cy i tak wie­lu przed­sta­wi­cie­li świa­ta ar­ty­stycz­ne­go miesz­ka­ło w mie­ście jesz­cze w ostat­nich dniach lip­ca 1944 roku, nie po­win­no dzi­wić to, że wśród uczest­ni­ków walk i lud­no­ści cy­wil­nej po­wsta­nia war­szaw­skie­go mo­żna było spo­tkać tak wie­lu ak­to­rów, mu­zy­ków, pio­sen­ka­rzy, tan­ce­rzy czy słyn­nych kon­fe­ran­sje­rów. W zwi­ąz­ku z tym w wal­czącej sto­li­cy od­by­wa­ły się licz­ne wy­da­rze­nia ar­ty­stycz­ne. Kon­cer­ty, aka­de­mie i wie­czor­ni­ce or­ga­ni­zo­wa­no przede wszyst­kim w lo­ka­lach zgru­po­wań Ar­mii Kra­jo­wej i w go­spo­dach żo­łnier­skich pe­że­tek[6*]. Z cza­sem ar­ty­ści za­częli wy­stępo­wać rów­nież w szpi­ta­lach, schro­nach, na po­dwór­kach, w ogro­dach i miesz­ka­niach pry­wat­nych. O spe­cy­fi­ce tych wy­da­rzeń opo­wie­dzia­ła Mira Zi­mi­ńska, opi­su­jąca kon­cert swo­je­go ko­le­gi Jana Ekie­ra:

Cho­pin wte­dy to był ca­łkiem inny Cho­pin, inny niż w Fil­har­mo­nii i sa­lach kon­cer­to­wych. Tam była pu­blicz­no­ść ele­ganc­ka, pa­nie pach­nące, ufry­zo­wa­ne, ob­wie­szo­ne bi­żu­te­rią, pa­no­wie..., no wie­cie, jak wte­dy wy­gląda­ła pu­blicz­no­ść na kon­cer­cie sym­fo­nicz­nym. Tu był Cho­pin i ran­ni mło­dzi chłop­cy – żo­łnie­rze, Cho­pin i mo­gi­ły na ka­żdym po­dwór­ku, na ka­żdym skwe­rze. Cho­pin Ekie­ra był tu inny, jak za­wsze wiel­ki, ale bar­dziej dra­ma­tycz­ny. Nie było braw, była tyl­ko ci­sza, tyl­ko wiel­ka ci­sza. My­ślę, że je­śli Cho­pin wi­dział ten kon­cert w po­wsta­ńczym szpi­ta­lu na Po­lnej w War­sza­wie, je­śli wi­dział nas z nie­ba, to się z pew­no­ścią do nas uśmie­chał[9].

Przy­go­to­wy­wa­ne na ta­kie kon­cer­ty pro­gra­my obej­mo­wa­ły przede wszyst­kim pio­sen­ki przed­wo­jen­ne, oku­pa­cyj­ne i po­wsta­ńcze, de­kla­ma­cje, ske­cze, nie­kie­dy ta­kże krót­kie in­sce­ni­za­cje. Naj­wi­ęcej wy­stępów mia­ły na swo­im kon­cie Bry­ga­da Te­atral­na Le­ona Schil­le­ra, Gru­pa Te­atral­no-Mu­zycz­na Ta­de­usza Ochlew­skie­go i trio skła­da­jące się z Ja­ni­ny Anu­sia­ków­ny, Han­ny Biel­skiej-Po­re­dy i akom­pa­niu­jącej im Re­na­ty Ko­wa­lec. Dzia­łał ta­kże cie­szący się ogrom­ną po­pu­lar­no­ścią te­atrzyk Ku­kie­łki pod Ba­ry­ka­dą, a przed­sta­wie­nia dla dzie­ci i z ich udzia­łem na Żo­li­bo­rzu or­ga­ni­zo­wa­ła zwi­ąza­na przez lata z te­atrem Baj Ma­ria Kow­nac­ka. Na do­da­tek 15 sierp­nia 1944 roku, z oka­zji ob­cho­dów Dnia Żo­łnie­rza, wy­sta­wio­na zo­sta­ła spe­cjal­nie na­pi­sa­na na ten dzień Kan­ta­ta na otwar­cie Te­atru Na­ro­do­we­go, wy­re­ży­se­ro­wa­na przez Le­ona Schil­le­ra. Na Mo­ko­to­wie gru­pa wy­bit­nych ak­to­rów, do któ­rych na­le­że­li mi­ędzy in­ny­mi Ma­ria Przy­by­łko-Po­toc­ka i Jó­zef Węgrzyn, w bom­bar­do­wa­nych i ostrze­li­wa­nych do­mach przy­go­to­wy­wa­ła się na­to­miast do wy­sta­wie­nia War­sza­wian­ki. O tym przed­si­ęw­zi­ęciu tak opo­wie­dział Je­rzy Za­wiey­ski:

[...] przez czte­ry czy pięć dni zbie­ra­li­śmy się punk­tu­al­nie o 10 z rana i czy­ta­li­śmy tekst. Bre­za i ja mie­li­śmy ak­to­rom całą rzecz wy­ja­śniać, ale jak w ta­kich wa­run­kach, gdy co chwi­la albo były bom­bar­do­wa­nia, albo zno­szo­no ran­nych, zaj­mo­wać się ana­li­zą li­te­rac­ką? War­sza­wian­ka, któ­ra mó­wi­ła o tra­gicz­nych lo­sach po­wsta­nia li­sto­pa­do­we­go – mó­wi­ła wła­śnie o na­szym po­wsta­niu. – „Fran­cja pio­sen­kę nam prze­sy­ła” – wo­łał Chło­pic­ki – Węgrzyn, gdy rze­czy­wi­ście nie po­moc Za­chód nam przy­sy­łał, lecz pie­śni, ape­le do wy­trwa­nia, ho­łdy dla bo­ha­ter­stwa gi­nącej mło­dzie­ży. „Tu trze­ba wia­ry w po­wo­dze­nie” – sza­mo­tał się Chło­pic­ki – na co od­po­wia­dał Pac roz­dzie­ra­jącym bła­ga­niem: – „Usza­nuj po­ry­wy tej mło­dzie­ży, co się gar­nie ku nam świe­ża, czy­sta”. Cały utwór mó­wił o na­szych tra­gicz­nych dniach sierp­nio­wych, o he­ro­izmie ofia­ry i osa­mot­nio­nych „sza­lo­nych”. Po ty­go­dniu było już wia­do­mo, że nie wró­ci­my do prze­rwa­nych prób. Były one na nic i War­sza­wian­ka z Chło­pic­kim – Węgrzy­nem ni­g­dy nie zo­sta­ła ode­gra­na. Ale całe po­wsta­nie za­wa­rło się w gorz­kich i bo­le­snych sło­wach pie­śni „Oto dziś dzień krwi i chwa­ły”. Lu­dzie z ka­na­łów, z ba­ry­kad, piw­nic byli praw­dzi­wy­mi ak­to­ra­mi no­wej au­ten­tycz­nej War­sza­wian­ki[10].

Or­ga­ni­zo­wa­ne przez ar­ty­stów kon­cer­ty, po­lo­nez Cho­pi­na gra­ny na pia­ni­nie znaj­du­jącym się w kwa­te­rze po­wsta­ńczej, we­so­ła pio­sen­ka za­śpie­wa­na chłop­com, któ­rzy wró­ci­li z wy­pa­du, czy też prze­czy­ta­nie kil­ku do­pie­ro co na­pi­sa­nych wier­szy na ko­min­ku har­cer­skim – ta­kie wy­da­rze­nia mia­ły, i to za­rów­no dla wal­czących żo­łnie­rzy, jak i to­wa­rzy­szących im cy­wi­li, ogrom­ne zna­cze­nie. Da­wa­ły uśmiech, ra­do­ść, mo­żli­wo­ść od­re­ago­wa­nia stre­su, krót­ką chwi­lę za­po­mnie­nia. Ta­kie wy­stępy przy­no­si­ły rów­nież dużo sa­tys­fak­cji sa­mym ar­ty­stom. Do te­ma­tu tego od­nio­sła się wy­stępu­jąca z du­żym po­wo­dze­niem na sce­nach po­wsta­ńczych ak­tor­ka Han­na Biel­ska-Po­re­da:

Po­wie­dział ktoś: „Je­że­li cho­ciaż jed­ne­mu czło­wie­ko­wi, któ­ry sły­szał nas w cza­sie po­wsta­nia, do­da­ły­śmy otu­chy, było mu lżej wal­czyć czy umie­rać, to cel nasz zo­stał osi­ągni­ęty. Drob­ny wkład na­szej pra­cy nie po­sze­dł na mar­ne, a trud sto­krot­nie się opła­cił”. Oso­bi­ście po­mi­mo wie­lu cie­ka­wych ról, któ­re za­gra­łam i któ­re przy­nio­sły mi wie­le ra­do­ści, szczy­tem do­znań oso­bi­stych i ar­ty­stycz­nych po­zo­sta­ną kon­cer­ty z Po­wsta­nia War­szaw­skie­go[11].

Na kar­tach ni­niej­szej pu­bli­ka­cji przy­bli­żo­ne zo­sta­ły losy wy­bra­nych lu­dzi te­atru, fil­mu i es­tra­dy prze­by­wa­jących w sto­li­cy pod­czas pa­mi­ęt­nych dni sierp­nia i wrze­śnia 1944 roku. Po­zna­nie ich do­świad­czeń umo­żli­wia spoj­rze­nie na wie­le zna­nych po­sta­ci z zu­pe­łnie no­wej per­spek­ty­wy. Daje rów­nież szan­sę przy­po­mnie­nia za­po­mnia­nych lub dziś już wręcz nie­zna­nych ob­ra­zów, sma­ków, za­pa­chów i barw daw­nej War­sza­wy.

Ze względu na nie­zwy­kle sze­ro­ki za­kres oma­wia­ne­go te­ma­tu au­tor­ka ksi­ążki zmu­szo­na była do do­ko­na­nia se­lek­cji ma­te­ria­łu, skró­tów oraz su­biek­tyw­nych wy­bo­rów. Z tego względu nie­któ­re wąt­ki zo­sta­ły je­dy­nie za­sy­gna­li­zo­wa­ne, włączo­ne w bieg nar­ra­cji w stop­niu, w ja­kim do­ty­czy­ły lo­sów kon­kret­nych po­sta­ci.

Uzu­pe­łnie­niem ksi­ążki jest Aneks, obej­mu­jący kil­ka­set na­zwisk, któ­ry sta­no­wi pró­bę stwo­rze­nia li­sty/spi­su ar­ty­stów uczest­ni­czących w po­wsta­niu war­szaw­skim. Przy­go­to­wa­ny ma­te­riał nie ma jed­nak cha­rak­te­ru za­mkni­ęte­go i jest je­dy­nie przy­czyn­kiem do dal­szych ba­dań nad te­ma­tem.

Poza wspo­mnie­nia­mi sa­mych ar­ty­stów i ich naj­bli­ższych ma­te­riał źró­dło­wy do pu­bli­ka­cji sta­no­wi­ły zbio­ry Ar­chi­wum Akt No­wych, Ar­chi­wum Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skie­go, Ar­chi­wum Pa­ństwo­we­go w War­sza­wie, Bi­blio­te­ki Na­ro­do­wej, Bi­blio­te­ki Pu­blicz­nej m.st. War­sza­wy, Bi­blio­te­ki Pu­blicz­nej w Pia­secz­nie i Za­le­siu Dol­nym, Bi­blio­te­ki Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go, Cen­trum Kul­tu­ry w Pia­secz­nie, In­sty­tu­tu Te­atral­ne­go imie­nia Zbi­gnie­wa Ra­szew­skie­go, Ko­mi­sji Hi­sto­rii Ko­biet, Izby Pa­mi­ęci Ma­rii Kow­nac­kiej oraz do­ku­men­ty i ar­chi­wa pry­wat­ne. Cie­ka­we uzu­pe­łnie­nie te­ma­tu sta­no­wią rów­nież ma­te­ria­ły po­cho­dzące z pra­sy przed­wo­jen­nej, oku­pa­cyj­nej i po­wsta­ńczej, au­dy­cje po­wsta­ńcze Pol­skie­go Ra­dia i Sta­cji Nadaw­czej AK „Bły­ska­wi­ca”, fil­my do­ku­men­tal­ne i ar­chi­wa Pol­skie­go Ra­dia.

Szcze­gól­ne po­dzi­ęko­wa­nia za po­moc, cen­ne uwa­gi oraz oka­za­ną życz­li­wo­ść i wie­lo­krot­nie udzie­la­ne wspar­cie au­tor­ka pra­gnie zło­żyć: Ma­rze­nie Bie­ga­le, An­nie Bor­kie­wicz-Ce­li­ńskiej, Syl­wii Choj­nac­kiej-Tu­zi­mek, Jac­ko­wi Da­mi­ęc­kie­mu, Be­acie Do­bkow­skiej, Ja­no­wi Ekie­ro­wi, Ja­ni­nie Fi­li­pec­kiej, Ali­cji Kar­li­kow­skiej, Krzysz­to­fo­wi Kop­fo­wi, To­ma­szo­wi Mły­nar­skie­mu, Sta­ni­sła­wo­wi Sie­radz­kie­mu, Han­nie Si­kor­skiej, Mar­ko­wi Stro­ko­wi, To­ma­szo­wi Strzem­bo­szo­wi, Ta­de­uszo­wi Su­mi­ńskie­mu, Da­nu­cie Sza­flar­skiej, An­nie Świer­czew­skiej-Ja­ku­bow­skiej, Ani­cie Te­ich­man, Ewie Urba­now­skiej, Agniesz­ce Wen­de-Wün­sche, Ma­rio­li Wie­czor­kie­wicz, Wie­sła­wo­wi Wi­siec­kie­mu, Kry­sty­nie Za­chwa­to­wicz-Waj­dzie oraz Wy­daw­nic­twu Wiel­ka Li­te­ra.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

Źró­dła zdjęć

Na­ro­do­we Ar­chi­wum Cy­fro­we: s. 14, 17

Przy­pi­sy

Wstęp

[1] Mira Zi­mi­ńska-Sy­gie­ty­ńska, Nie ży­łam sa­mot­nie, Wy­daw­nic­twa Ar­ty­stycz­ne i Fil­mo­we, War­sza­wa 1988, s. 7, 8.
[2] Zbi­gniew Ta­ra­nien­ko, Ha­zard, tre­ma, pa­sja ak­tor­ska. Roz­mo­wa z Ta­de­uszem Fi­jew­skim, w: te­atral­ny pl/va­ria/ha­zard-tre­ma-pa­sja-ak­tor­ska-roz­mo­wa-z-ta­de­uszem-fi­jew­skim,598.html (do­stęp: 12.03.2022).
[3] Na pod­sta­wie re­la­cji Ta­de­usza Fi­jew­skie­go.
[4]1944 – na ba­ry­ka­dach, 1965 – przy pra­cy, „Za i Prze­ciw” 1965, nr 32.
[5] Wi­ęcej na te­mat lo­sów po­wsta­ńczych Ro­ma­na Pa­dlew­skie­go i Fran­cisz­ka Brod­nie­wi­cza w: Agniesz­ka Cu­ba­ła, Wiel­ko­po­la­nie w po­wsta­niu war­szaw­skim, Dom Wy­daw­ni­czy Re­bis, Po­znań 2022.
[6] Jan Cie­cier­ski, Zwy­czaj­ne ży­cie ak­to­ra, Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, Kra­ków 1989, s. 357.
[7] Ibi­dem, 357–359.
[8] Ja­ro­sław Iwasz­kie­wicz, No­tat­ki 1939–1945, Wy­daw­nic­two Dol­no­śląskie, Wro­cław 1991, s. 57.
[9] Wie­sław Głęboc­ki, Ka­rol Mó­raw­ski, Kul­tu­ra wal­cząca 1939–1945, Wy­daw­nic­twa Szkol­ne i Pe­da­go­gicz­ne, War­sza­wa 1979, s. 229–230.
[10] Je­rzy Za­wiey­ski, Mel­po­me­na scho­dzi do pod­zie­mia, „Pa­mi­ęt­nik Te­atral­ny” 1963, z. 1–4, s. 125–126.
[11] Han­na Biel­ska-Po­re­da, Frag­ment wspo­mnień o dzia­łal­no­ści ar­ty­stycz­nej, w: Lud­no­ść cy­wil­na w po­wsta­niu war­szaw­skim, Pa­ństwo­wy In­sty­tut Wy­daw­ni­czy, War­sza­wa 1974, t. 1, s. 207–208.
[1*] Wszy­scy uczest­ni­czy­li pó­źniej w po­wsta­niu war­szaw­skim. (Wszyst­kie przy­pi­sy po­cho­dzą od au­tor­ki. Przy­pi­sy bi­blio­gra­ficz­ne znaj­du­ją się na ko­ńcu ksi­ążki).
[2*] Na­le­żał rów­nież do uczest­ni­ków po­wsta­nia war­szaw­skie­go.
[3*] Okre­śle­nia tego użył Jan Cie­cier­ski. Li­sta ta obej­mo­wa­ła ar­ty­stów, któ­rzy wy­ra­zi­li zgo­dę na grę w te­atrach jaw­nych lub wy­stępy w fil­mach pro­pa­gan­do­wych.
[4*] Pro­pa­gan­do­wy film Trze­ciej Rze­szy.
[5*] Wszy­scy wy­mie­nie­ni ar­ty­ści uczest­ni­czy­li pó­źniej w po­wsta­niu war­szaw­skim.
[6*] W ten spo­sób okre­śla­no ko­bie­ty na­le­żące do struk­tu­ry o na­zwie Po­moc Żo­łnie­rzo­wi, sta­no­wi­ącej sa­mo­dziel­ny re­fe­rat Biu­ra In­for­ma­cji i Pro­pa­gan­dy Ko­men­dy Głów­nej Ar­mii Kra­jo­wej (BIP KG AK). Pod­czas po­wsta­nia pro­wa­dzi­ły przede wszyst­kim na te­re­nie Śród­mie­ścia i Po­wi­śla go­spo­dy żo­łnier­skie. W miej­scach tych znaj­do­wa­ły się sto­łów­ki żo­łnier­skie, od­by­wa­ły się kon­cer­ty, msze, po­wsta­ńcze skrom­ne we­se­la czy spo­tka­nia przy ka­wie zbo­żo­wej.
Pro­jekt gra­ficz­ny okład­kiKa­ro­li­na Że­la­zi­ńska
Re­dak­tor pro­wa­dzącaMo­ni­ka Koch
Re­dak­cjaIda Świer­koc­ka
Ko­rek­taTe­re­sa Zie­li­ńska
Co­py­ri­ght © by Agniesz­ka Cu­ba­ła, 2022 Co­py­ri­ght © by Wiel­ka Li­te­ra Sp. z o.o., War­sza­wa 2022
ISBN 978-83-8032-801-3
Wiel­ka Li­te­ra Sp. z o.o. ul. Ko­sia­rzy 37/53 02-953 War­sza­wa
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.