Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bruce Lee. Życie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,99

Bruce Lee. Życie - ebook

Pierwsza wiarygodna biografia gwiazdy Wejścia smoka. Oparta na ponad setce rozmów, ilustrowana nieznanymi fotografiami i rozwiązująca zagadkę tajemniczej śmierci.

W Hongkongu był dziecięcą gwiazdą kina, przywódcą szkolnego gangu chuliganów i mistrzem cza-czy. Ciosem pięści wymierzonym z odległości jednego cala posyłał dorosłego mężczyznę na drugi koniec pokoju. Bruce Lee miał niezwykłe umiejętności i wdzięk przydatne w Hollywood – świecie, który postanowił podbić, choć nie było w nim ról dla Azjatów. Trenował, przyjaźnił się i rywalizował z największymi gwiazdami tamtych lat. Jak wyprowadzić kopniak z półobrotu uczyli się od niego Roman Polański, Steve McQueen i Chuck Norris. Stał się pomostem łączącym show-business z kulturą Dalekiego Wschodu. Choć jego karierę przerwała zaskakująca śmierć, której okoliczności zrodziły wiele teorii spiskowych, to elektryzująca kreacja w Wejściu smoka uczyniła Bruce’a Lee nieśmiertelnym.

Ta książka pokazuje, jak niepozorny chłopak, którego na hollywoodzkich przyjęciach często mylono z kelnerem, choć jeden cios jego pięści mógł powalić niemal każdego, odmienił na zawsze oblicze kina. Opisuje trudną drogę Małego Smoka, który wprowadził na ekran sztuki walki, podbił serca widzów na całym świecie i stał się legendą. Jednocześnie pozwala zobaczyć niedoskonałego i inspirującego człowieka, który się za nią kryje. Bruce Lee. Życie to porywająca biografia wypełniona nowymi faktami, nieznanymi wspomnieniami i niesamowitymi historiami wprost z serca Hollywood.

Matthew Polly jako pierwszy opowiada prawdziwą historię życia i śmierci Bruce’a Lee.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-7153-1
Rozmiar pliku: 4,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Opowieść o dwóch pogrzebach

Wieczorem 24 lipca 1973 roku pod zakładem pogrzebowym Koulun zaczął się gromadzić tłum żałobników w oczekiwaniu na ceremonię zaplanowaną na następny dzień rano. W miarę jak zbliżała się wyznaczona godzina, dziesiąta przed południem, tłum gęstniał, aż w końcu ponad piętnaście tysięcy mieszkańców Hongkongu stało za policyjnymi barykadami, patrzyło w dół z balkonów albo niebezpiecznie przycupnęło na neonach, z których słynęło miasto, żeby po raz ostatni zerknąć przelotnie na trumnę swojego idola. Pięć dni wcześniej Bruce Lee zmarł w wieku trzydziestu dwóch lat. Do zapanowania nad ciżbą odkomenderowano kilkuset dodatkowych funkcjonariuszy policji. Gliniarze, ubrani w żółtawozielone szorty, koszule z krótkim rękawem, czarne buty, podkolanówki i czapki z daszkiem, wyglądali jak przerośnięci skauci na letniej wycieczce.

W „South China Morning Post” nazwano tę scenę „karnawałem”. Gdy gapie dostrzegali któregoś ze słynnych przyjaciół Bruce’a wchodzącego do zakładu pogrzebowego, klaskali i wiwatowali. Sławy, ukrywające łzy za okularami przeciwsłonecznymi, przybywały jedna za drugą, żeby złożyć hołd człowiekowi, który umieścił hongkońskie kino na mapie świata: Shih Kien, czarny charakter z _Wejścia smoka_, Nancy Kwan, gwiazda filmu _Świat Suzie Wong_, Nora Miao, długoletnia partnerka filmowa Lee, piosenkarz pop Samuel Hui, jego przyjaciel z dzieciństwa, a nawet Lo Wei, który reżyserował dwa z filmów Bruce’a. Jedną z nielicznych znanych twarzy, które się tam nie pojawiły, była Betty Ting Pei, w której mieszkaniu zmarł Lee. Ku rozczarowaniu gapiów Betty postanowiła zostać w domu, podobno pod działaniem środków uspokajających. Przysłała jednak wieniec z napisem: „Dla Bruce’a od Ting Pei”. Obok wieńca jakiś zapłakany sześcioletni chłopiec rzucił wiązankę kwiatów z prostą wiadomością: „Od małego fana”.

„Dla dziesiątków fanów, którzy czekali przez całą noc, najsmutniejszą chwilą był przyjazd Lindy, żony Lee” – odnotowano w gazecie „The China Mail”. Czarny mercedes zatrzymał się przy krawężniku, Raymond Chow, wspólnik Bruce’a i szef studia filmowego Golden Harvest, otworzył Lindzie drzwi samochodu i podał jej rękę. Linda była ubrana od stóp do głów na biało – chiński kolor żałoby – w biały, sięgający do kolan dwurzędowy płaszcz, białe spodnie i biały golf. Jej jasnobrązowe włosy zostały obcięte na krótko. Oczy ukryła za dużymi okrągłymi okularami przeciwsłonecznymi. Wydawała się niebezpiecznie wychudzona, jakby nie jadła od kilku dni. Wsparta na ramieniu Raymonda, Linda została otoczona przez grupę pracowników Golden Harvest, którzy pomogli jej przecisnąć się przez tłum zgromadzony przed frontowymi drzwiami. „Na zewnątrz panował ogromny ścisk” – powiedziała później Linda. „Przypomniały mi się zdjęcia z pogrzebu Rudolpha Valentino ze starych kronik filmowych”.

Pięciuset opłakujących zmarłego VIP-ów stłoczonych w domu pogrzebowym zamilkło, gdy do środka weszła dwudziestoośmioletnia wdowa. W przedniej części zakładu znajdował się ołtarz ze zdjęciem wielkości plakatu filmowego, przedstawiającym Bruce’a w okularach przeciwsłonecznych, otoczony kompozycją ze wstążek i kwiatów oraz z napisem po chińsku: „Gwiazda tonie w morzu sztuki”. Przed zdjęciem paliły się trzy kadzidełka i dwie świece. Ściany były pokryte tysiącami pasów białego jedwabiu z wyrazami uznania wykaligrafowanymi chińskimi znakami.

Raymond i Linda skłonili się trzykrotnie przed ołtarzem, a następnie Chow odprowadził wdowę do części zarezerwowanej dla rodziny. Stali tam w skupieniu starszy brat Bruce’a Peter i jego żona Eunice Lam. Ktoś pomógł Lindzie zdjąć długi modny płaszcz i włożyć, zgodnie z chińskim zwyczajem, biały strój żałobny z tkaniny jutowej z kapturem. Dwoje jej dzieci, ośmioletniego Brandona i czteroletnią Shannon, wprowadzono bocznym wejściem i również ubrano w białe stroje z juty. Na głowie Brandona zawiązano białą bandanę. Shannon, zbyt mała, by rozumieć, co się dzieje, bawiła się beztrosko, podczas gdy brat patrzył na nią ze złością.

Chiński zespół zagrał tradycyjny hymn pogrzebowy, który brzmiał jak szkocka pieśń ludowa _Auld Lang Syne_. Do pomieszczenia wniesiono trumnę z brązu wartą czterdzieści tysięcy dolarów hongkońskich. Wieko było otwarte. Wewnątrz znajdowała się szyba ochronna zasłaniająca ciało zmarłego, żeby nikt nie mógł go dotknąć. Linda ubrała męża w niebieski chiński kostium, który miał na sobie w _Wejściu smoka_. Lubił go nosić po domu, bo był wygodny. Pod szybą twarz Bruce’a, pomimo mocnego makijażu, była szara i zniekształcona. Przyjaciele przechodzili gęsiego obok otwartej trumny, żeby zobaczyć go po raz ostatni. Fotografowie prasowi rozpychali się między zaproszonymi gośćmi, chcąc uzyskać lepszy kąt widzenia. Wielu po prostu unosiło aparat nad głowę i pstrykało zawzięcie. Gdy Linda podeszła do trumny, wydawała się zatrważająco bliska załamania. Zasłaniając twarz drżącą ręką, zalała się łzami. „To była przerażająca chwila” – wyznała później przyjaciołom.

Widząc, że karawan zaczyna odjeżdżać, fani Bruce’a oszaleli z żalu. Trzystu policjantów otaczających zakład pogrzebowy było zmuszonych wziąć się pod ręce i utworzyć kordon, żeby powstrzymywać napierające tłumy. W końcu wezwano posiłki, a sprzed barierek wielokrotnie wyciągano kobiety i dzieci, żeby uchronić je przed zgnieceniem. Starcy szlochali, młode dziewczyny mdlały, wiele osób hospitalizowano z powodu doznanego szoku i drobnych obrażeń. „To rzeczywiście było straszne” – wspomina Peter Lee. Później policjanci wyposażeni w megafony jeszcze godzinami patrolowali ulice, wzywając ludzi do powrotu do domu.

Wielu żałobników nie chciało odejść, bo wiedzieli, że to ostatnia okazja, by znaleźć się w pobliżu swojego idola. W hongkońskich tabloidach donoszono ze złością, że Linda zamierza pochować męża w Ameryce, niemal uniemożliwiając przeciętnemu chińskiemu fanowi odwiedzenie jego grobu. W „Oriental Daily” pod nagłówkiem _Jutro ciało Lee leci do Ameryki_ napisano: „Linda obstaje przy swoim, jeśli chodzi o kilka spraw związanych ze śmiercią Lee. Niewątpliwie żywi jakiegoś rodzaju urazę. Od samego początku Linda chciała przetransportować ciało Lee z powrotem do Ameryki w celu przeprowadzenia sekcji zwłok, ale ustąpiła z powodu ograniczeń prawnych. Ciało zostanie jednak przewiezione do Stanów Zjednoczonych i tam pochowane”.

Za życia Bruce Lee starał się lawirować między Wschodem a Zachodem. Po śmierci miał tylko jedno ciało, więc jego pochodząca z Zachodu żona musiała się opowiedzieć po którejś ze stron. Wybrała swoje rodzinne miasto. „Postanowiłam pochować Bruce’a w spokoju i zaciszu Seattle” – wyjaśniła Linda. „Myślę, że w Seattle spędziliśmy najszczęśliwsze chwile, więc zamierzałam wrócić tam z dziećmi i zamieszkać”. To właśnie w Seattle Linda dorastała, chodziła do szkoły pomaturalnej i zakochała się w Brusie Lee.

Jej miasto rodzinne miało tę dodatkową zaletę, że było spokojnym miejscem na pogrzeb, w przeciwieństwie do Hongkongu, w którym zapanowało zbiorowe szaleństwo. W Azji Bruce cieszył się większą popularnością od Beatlesów, ale w Ameryce _Wejście smoka_ dopiero miało mieć premierę. Lee był mało znanym aktorem telewizyjnym i po jego śmierci ukazała się jedynie garść krótkich nekrologów, z których kilka zawierało rażące błędy. W „Los Angeles Times” napisano, że Linda jest jego „urodzoną w Szwecji” żoną, i dodano, popełniając haniebną pomyłkę na zasadzie „wszyscy oni wyglądają tak samo”, że Bruce był „bohaterem takich filmów jak _Niezwyciężony zawodnik_ ” (popularny film kung-fu wyprodukowany przez Shaw Bros., w którym w rzeczywistości zagrał Lieh Lo). Chcąc mieć pewność, że pogrzeb w Seattle będzie przebiegał w spokojnej atmosferze, Linda wysłała telegram do kierownictwa Warner Brothers, nalegając na „cichą i prywatną uroczystość bez żadnego rozgłosu”.

Zakupione wcześniej przez Warner Bros. bilety na samolot do Nowego Jorku dla Bruce’a i Lindy w związku z jego gościnnym występem w programie _The Tonight Show Starring Johnny Carson_ zostały zamienione na opłatę za transport ciała Bruce’a i przelot rodziny do Seattle. W czwartek 26 lipca Linda pojechała z dziećmi na hongkońskie lotnisko Kai Tak i wsiadła na pokład samolotu Northwest Orient Airlines, lot numer 4. Towarzyszyli im Andre Morgan, który jako przedstawiciel wytwórni Golden Harvest otrzymał zadanie zorganizowania i opłacenia pogrzebu, Charles Loke, chiński kamerzysta, który rejestrował to wydarzenie na potrzeby filmu dokumentalnego, oraz Rebu Hui, najlepsza przyjaciółka Lindy. „Utrzymywała mnie przy zdrowych zmysłach i nie wiem, co bym bez niej zrobiła” – mówi Linda. „W samolocie natychmiast zasnęłam i spałam, jakbym była nieprzytomna: mój mózg wreszcie się wyłączył”.

Podczas gdy starszy brat Bruce’a Peter mieszkał w Hongkongu, reszta jego najbliższej rodziny podążyła za nim do Ameryki – młodszy brat Robert, starsze siostry Agnes i Phoebe oraz jego matka Grace Ho. Czekali na lotnisku w Seattle na przylot Lindy i dzieci. Szlochająca Grace uczepiła się Lindy i nie chciała jej puścić.

Andre Morgan spotkał się z dyrektorem zakładu pogrzebowego Butterworth Mortuary przy East Pine Street 300. Omawiali sprawę wyboru miejsca na cmentarzu Lake View.

– Czy chce pan, żeby pochowano go razem z jemu podobnymi? – zapytał dyrektor zakładu pogrzebowego.

– Co to znaczy?

Dyrektor wziął głęboki wdech, potoczył wzrokiem z lewej strony na prawą, z prawej na lewą i wreszcie wyszeptał:

– Mamy sektor chiński.

– Och, naprawdę? Proszę mi pokazać.

Chiński cmentarz okazał się niewielkim, odosobnionym terenem w pobliżu szopy na narzędzia. Cmentarz dla białych był, jak mówi Morgan, „duży jak Arlington”. Andre zdecydował się na ten drugi, wybierając miejsce pod wysokimi drzewami, z ładnym widokiem na góry. „Kupiłem dwa miejsca obok siebie. Jedno dla Bruce’a, drugie dla Lindy” – wspomina Morgan. „Tamtego popołudnia poszedłem zobaczyć się z Lindą w domu jej matki i powiedziałem: »Mam nadzieję, że nie masz mi za złe zakupu dwóch miejsc«”.

Pogrzeb w Seattle odbył się w poniedziałek 30 lipca 1973 roku. Inaczej niż w Hongkongu, przed zakładem pogrzebowym czekało najwyżej dwudziestu fanów i tyko dwóch reporterów. W środku zgromadziła się mniej więcej setka krewnych, przyjaciół i dawnych uczniów Bruce’a, wśród których był Jesse Glover. Jako Afroamerykanin dorastający w Seattle w latach pięćdziesiątych Glover, obsesyjnie interesujący się sztukami walki, miał trudności ze znalezieniem kogoś, kto byłby skłonny szkolić czarnoskórego ucznia. Bruce był pierwszym nauczycielem kung-fu w Ameryce, który przyjmował uczniów bez względu na rasę czy pochodzenie etniczne. Przez lata Jesse i Bruce byli sobie bliscy jak bracia. „Nie potrafiłem ukryć emocji, które wypłynęły na powierzchnię – mówi Jesse – i załamałem się, płakałem jak małe dziecko”.

Z Los Angeles przyleciała delegacja hollywoodzkich kolegów Bruce’a – Ted Ashley, prezes Warner Bros., James Coburn i Steve McQueen. Wszyscy zdziwili się na widok McQueena, który przeważnie unikał pogrzebów. „Zależało mi na Brusie” – wyjaśnił aktor. „Chciałem pożegnać przyjaciela”.

Podczas wygłaszania mowy pogrzebowej Ted Ashley wyraził następującą opinię: „W ciągu trzydziestu pięciu lat pracy w przemyśle filmowym nigdy nie poznałem nikogo, kto chciałby osiągnąć więcej niż Bruce Lee i kto bardziej by się starał, dążąc do perfekcji. Można żałować, że Bruce odszedł akurat wtedy, gdy dopiero zaczynał sobie uświadamiać, że osiągnie sukces. Czuję smutek połączony ze świadomością, że choć być może nie wspiął się po tej drabinie, przynajmniej postawił na niej stopę”.

Zamiast tradycyjnej muzyki pogrzebowej Linda postanowiła odtworzyć nagrania ulubionych piosenek Bruce’a: _My Way_ Franka Sinatry, _The Impossible Dream_ Toma Jonesa oraz wersję _And When I Die_ Blood, Sweat & Tears. W swojej mowie pożegnalnej Linda powiedziała, że słowa tej ostatniej piosenki odzwierciedlają filozofię Bruce’a: „Kiedy umrę, kiedy odejdę, na tym świecie urodzi się jedno dziecko, by iść dalej moją drogą”.

Linda, która w rodzinnych stronach wyglądała na znacznie mniej wstrząśniętą niż w Hongkongu, mówiła dalej: „Bruce uważał, że jednostka reprezentuje całą ludzkość, niezależnie od tego, czy żyje w krajach Orientu czy gdzie indziej. Uważał, że człowiek usiłuje znaleźć życie na zewnątrz siebie, a nie dostrzega, że życie, którego szuka, jest w nim. Dusza jest zalążkiem ciała człowieka. Dzień śmierci to dzień przebudzenia. Duch nadal żyje”. Wyrażając własną opinię, dodała na zakończenie: „Gdy nadejdzie nasz dzień przebudzenia, spotkamy się z nim ponownie”.

Po zakończeniu ceremonii żałobnicy podchodzili do otwartej trumny Bruce’a ozdobionej białymi, żółtymi i czerwonymi kwiatami tworzącymi taoistyczny symbol yin-yang. „Gdy zajrzałem do trumny i zobaczyłem bladą imitację tego, co było kiedyś Bruce’em, poczułem dziką złość i potrzebę roztrzaskania czegoś” – wspomina Jesse Glover.

Nagrobek Bruce’a został ręcznie wyrzeźbiony w Hongkongu i przetransportowany do Ameryki. Zgodnie z instrukcjami Lindy kamieniarz w górnej części płyty umieścił zdjęcie zmarłego, a poniżej wyrył jego nazwisko w wersji angielskiej oraz chińskimi znakami, a także daty urodzenia i śmierci: 27.11.1940–20.07.1973. Linda zdecydowała również, żeby wyryto w kamieniu napis: „Twórca jeet kune do”. U podstawy nagrobka kamieniarz dołączył marmurową rzeźbę otwartej książki. Po lewej stronie znajdował się taoistyczny symbol yin-yang, po prawej zostały wykute słowa: „Twoja inspiracja nadal prowadzi nas w stronę naszego osobistego wyzwolenia”.

Trumnę nieśli: Steve McQueen, James Coburn, współpracujący z Bruce’em instruktorzy jeet kune do Taky Kimura i Dan Inosanto, młodszy brat zmarłego Robert Lee oraz Peter Chin, przyjaciel rodziny z Los Angeles. Przy grobie James Coburn wystąpił naprzód i wypowiedział ostatnie słowa: „Żegnaj, bracie. Dzielenie z tobą tej przestrzeni w czasie było zaszczytem. Jako przyjaciel i jako nauczyciel połączyłeś w jedno moje fizyczne, duchowe i psychiczne ja. Dziękuję ci. Niech pokój będzie z tobą”. Następnie rzucił do otwartego grobu białe rękawiczki, których używał, niosąc trumnę, a pozostali poszli za jego przykładem.

Linda wstała i szybko podziękowała wszystkim za przybycie. Matka Bruce’a Grace Ho, w niebieskim płaszczu z guzikami i w ciemnych okularach, była tak zrozpaczona, że dwóch krewnych musiało ją podtrzymać i odprowadzić do wyjścia. Gdy tłum się przerzedził i żałobnicy wrócili do samochodów, ostatnią osobą, która została na miejscu, był Jesse Glover. Kiedy grabarze przyszli zasypać grób, Jesse zabrał im jedną z łopat i przegonił ich. Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w Ameryce – czarnoskóry mężczyzna w garniturze, ze łzami spływającymi po twarzy zasypywał grób Chińczyka na cmentarzu przeznaczonym dla białych. „Nie wydawało się właściwe – mówi Jesse – żeby Bruce’a przykryły ręce obcych”.

D. Atyeo, F. Dennis, _Bruce Lee: King of Kung-Fu_, London 1974, s. 76.

Tamże. Inną osobą, która nie przyszła na pogrzeb, była słynna gwiazda filmowa i telewizyjna Pak Yan (Amy Chan). Ona i Bruce chodzili ze sobą, gdy byli nastolatkami. „Ludzie pytaliby: »Dlaczego Pak Yan opłakuje Bruce’a Lee?«” – wyjaśniła aktorka kilka lat później. „Gdybym tylko go tam zobaczyła, nie potrafiłabym zapanować nad sobą. Z całą pewnością bym się rozpłakała. Ludzie zastanawialiby się dlaczego. Zaczęliby odgrzebywać różne rzeczy, a ja nie chciałam rozdrapywać starych ran. Mam dziecko. Po prostu lepiej nie przysparzać sobie kłopotów. Ale zawsze będę pamiętała 20 lipca 1973 roku”. (Q. Zhang , Zh. Luo , _Tamen Renshi de Li Xiao Long_ , Hong Kong 2013, s. 195).

D. Atyeo, F. Dennis, _Bruce Lee: King of Kung-Fu_, dz. cyt., s. 77.

L. Lee, _Bruce Lee: The Man Only I Knew_, New York 1975, s. 203. W 1926 roku pogrzeb Rudolpha Valentino, który zmarł w wieku trzydziestu jeden lat, wprawił jego fanów w histeryczny stan zbiorowej żałoby.

L. Lee, _The Bruce Lee Story_, Santa Clarita 1989, s. 160.

D. Atyeo, F. Dennis, _Bruce Lee: King of Kung-Fu_, dz. cyt., s. 77.

Tamże.

_Xiao Long Yiti Mingri Fei Mei_ , „Oriental Daily”, July 25, 1973.

L. Lee, _The Bruce Lee Story_, dz. cyt., s. 162.

_Bruce Lee, Hong Kong Film Star, Dies at 32_, „Los Angeles Times”, July 21, 1973.

D. Friedman, _Enter the Dragon: A Photographer’s Journey_, Los Angeles 2013, s. 239.

R. Clouse, _Bruce Lee: The Biography_, Burbank 1988, s. 183.

Wywiad z Andre Morganem, 2015. Pierwotnie zamierzano użyć tego materiału filmowego tylko do migawek informacyjnych przeznaczonych dla fanów w Hongkongu, ale Raymond Chow wykorzystał go w pełnometrażowym filmie dokumentalnym _Bruce Lee: The Man and the Legend_ (1973).

Rebu Hui była Amerykanką japońskiego pochodzenia, żoną hongkońskiej gwiazdy pop Samuela Huia. Sam i Bruce przyjaźnili się od podstawówki. Rebu i Linda zbliżyły się do siebie, bo obie były Amerykankami, które wyszły za celebrytów z Hongkongu.

L. Lee, _The Bruce Lee Story_, dz. cyt., s. 162.

Richard Ma, szef działu Asian Distribution w Warner Bros., rozesłał 24 lipca 1973 roku wewnętrzną notatkę służbową następującej treści: „Pogrzeb Bruce’a jest organizowany przez matkę Lindy mieszkającą w Seattle. Zajmie się nim Michael Schleitweiler z Butterworth Mortuary przy East Pine Street 300 w Seattle. Linda przylatuje do Seattle z dziećmi i ciałem Bruce’a w czwartek 26. o 6.55 rano naszego czasu liniami Northwest, lot 4. Jak rozumiem, chce prywatnej, spokojnej ceremonii. Żadnego rozgłosu” (D. Friedman, _Enter the Dragon_, dz. cyt., s. 239).

Wywiad z Andre Morganem, 2015.

Artykuły prasowe na temat pogrzebu ukazały się dzień później, 31 lipca 1973.

J. Glover, _Bruce Lee: Between Wing Chun and Jeet Kune Do_, Seattle 1976, s. 90.

Stirling Silliphant, który był zdruzgotany, ale jednocześnie nadal zły na Bruce’a po ich ostatniej sprzeczce dotyczącej _The Silent Flute_, nie przyszedł na pogrzeb. Popłynął w tym czasie w rejs swoim jachtem (wywiad z Tianą Silliphant, 2014).

McQueen nie pojawił się na pogrzebie Sharon Tate zamordowanej przez sektę Mansona. Jej mąż, Roman Polański, powiedział, że nigdy nie wybaczy McQueenowi, że nie przyszedł.

M. Uyehara, _Bruce Lee: The Incomparable Fighter_, Santa Clarita 1988, s. 127.

A.B. Block, _The Legend of Bruce Lee_, New York 1974, s. 125; _Pop Tune’s Philosophy Marks Bruce Lee Rites_, „Los Angeles Herald-Examiner”, July 31, 1973.

_Pop Tune’s Philosophy Marks Bruce Lee Rites_, „Los Angeles Herald-Examiner”, dz. cyt.; D. Atyeo, F. Dennis, _Bruce Lee: King of Kung-Fu_, dz. cyt., s. 79.

J. Glover, _Bruce Lee_…, dz. cyt., s. 90.

L. Lee, _The Bruce Lee Story_, dz. cyt., s. 162.

Film dokumentalny _Bruce Lee: The Man and the Legend_.

J. Glover, _Bruce Lee_…, dz. cyt., s. 90.Dwa

Miasto boomu

Gdy Hongkong został wyzwolony, wszyscy, których z niego wypędzono, zaczęli masowo napływać z powrotem, wraz z setkami tysięcy uchodźców z nękanych wojną domową Chin. Ci, którzy przybyli jako pierwsi, tłoczyli się we wszelkich dostępnych pomieszczeniach – a każde podzielono na co najmniej dziesięć „przestrzeni do spania” – aż w końcu dla pozostałych nie zostało nic oprócz slumsów na wzgórzach. W ciągu pierwszych pięciu lat liczba ludności wzrosła gwałtownie z sześciuset tysięcy do trzech milionów, a ceny wynajmu osiągnęły niebotyczny poziom. Nagle Li Hoi Chuen był już nie tylko aktorem, lecz także dobrze prosperującym właścicielem nieruchomości.

Posiadanie czterech mieszkań nie uczyniło go potentatem – nie znalazł się wśród jednego procenta najbogatszych jak stryjeczny dziadek Bruce’a Robert Hotung – ale zabezpieczyło jego licznej rodzinie przyszłość finansową. „Moi rodzice właściwie nie byli bogaci, ale nigdy nie musieliśmy się martwić o jedzenie czy ubranie” – powiedział Bruce przyjaciołom w późniejszych latach. W rzeczywistości żyło im się co najmniej komfortowo. Jak na standardy Trzeciego Świata w powojennym Hongkongu jego rodzina była zamożna i mogła sobie pozwolić na najnowsze przedmioty zbytku. „W latach pięćdziesiątych mieliśmy już telewizor, lodówkę, samochód i szofera” – wspomina Phoebe. „Nic nie wiedzieliśmy o klasach społecznych, ale skoro miało się telewizor, musiało się należeć do klasy wyższej”. Oprócz szofera mieli również dwoje mieszkających z nimi służących, a także kota, akwarium pełne złotych rybek oraz pięć wilczarzy irlandzkich. Dzięki połączeniu talentu, sprytu i szczęścia Hoi Chuen wspiął się bardzo wysoko w porównaniu z okresem biedy z dzieciństwa.

Po niedostatkach okupacji dzieci czuły się świetnie w czasach nowo odkrytego dobrobytu. Phoebe i Bruce byli ekstrawertykami uwielbiającymi zabawę, podczas gdy pozostała dwójka rodzeństwa, Peter i Agnes, introwertykami i pilnymi uczniami. „Rzadko się odzywali i zachowywali powagę we wszystkim, co robili” – mówi Phoebe. „Bruce i ja byliśmy inni. Mogliśmy się kłócić przez chwilę, a w następnej już się nie gniewaliśmy. Byliśmy leniwi, ale ja nie aż tak jak on. Gdybyśmy byli zbyt leniwi, nasz ojciec beształby nas i nie dawałby nam jeść”.

Słabowitość i choroby, które prześladowały Bruce’a podczas okupacji, po wyzwoleniu przestały mu już dokuczać. Stał się tak nadpobudliwy, że rodzina nadała mu przezwisko „Nigdy Nie Siedzi Spokojnie”. Zawsze podskakiwał, gadał, bawił się, biegał. Peter pamięta, że jeśli Bruce był czasem spokojny przez dłuższą chwilę, matka uważała, że pewnie jest chory. „Wydawało się, że ma jakieś zaburzenie, które napełnia go zbyt dużą ilością dodatkowej energii, jak dziki koń, który został spętany” – mówi Robert. Gdy Bruce akurat nie przewracał mebli, wywołując potworny zamęt, kwestionował wszystko, co rodzice kazali mu zrobić, przez co zyskał jeszcze jedno przezwisko: „Dziecko Dlaczego”. (Sceptyczna postawa wobec autorytetów towarzyszyła mu przez całe życie. Zirytowany reżyser filmu _Wielki szef_ nazwał Bruce’a „Smokiem Dlaczego”).

Rodzice przekonali się, że jedynym sposobem na uspokojenie Bruce’a – działającym jak „wyłącznik” – było wręczenie mu komiksu. Czytał wtedy w ciszy godzinami. Przed pojawieniem się w Hongkongu telewizji w 1957 roku komiksy i czasopisma w rodzaju „Er tong le yuan” (Raj dla dzieci) były najważniejszą formą rozrywki. Bruce zaczął od komiksów kung-fu, a następnie zainteresował się powieściami o sztukach walki z użyciem miecza i czarów (po chińsku ten gatunek nazywa się _wuxia_), spędzając znaczną część wolnego czasu w księgarniach. Czytał tak dużo, że zdaniem matki to było powodem jego krótkowzroczności. „Całymi godzinami bez mojej zgody czytał w łóżku komiksy z drobnym drukiem” – wspomina Grace. „Myślę, że to się przyczyniło do jego słabego wzroku”. Bruce zaczął nosić okulary korekcyjne w wieku sześciu lat.

Wszystkie te komiksy i powieści fantasy stworzyły bogate życie wewnętrzne Bruce’a. Czytając, wyobrażał sobie, że jest bohaterem opowieści. Pewnego razu Grace zganiła syna za to, że postępuje samolubnie: „Dziecko, naprawdę do niczego się nie nadajesz. Wygląda na to, że właściwie nie masz żadnych względów dla własnej rodziny”. Żeby się bronić, Bruce opowiedział następującą historyjkę: „Gdybyśmy szli kiedyś przez las i natrafilibyśmy na tygrysa, ja bym został, żeby z nim walczyć i pozwolić pozostałym uciec”.

Obok wynajmu nieruchomości i pensji aktora scenicznego Hoi Chuen znalazł nowe źródło dochodów: filmy. Przed wojną dyrektorem największej w Chinach wytwórni filmowej, Lianhua, był stryjeczny dziadek Bruce’a Robert Hotung. Siedziba główna firmy mieściła się początkowo w Hongkongu, zanim stało się jasne, że mekką chińskiego przemysłu filmowego jest Szanghaj. Gdy znaczenie tego miasta wzrosło, co zapoczątkowało w latach trzydziestych XX wieku złotą erę chińskiego kina, Hongkong zmienił się w siedzibę regionalnej filii produkującej tanie filmy w lokalnym dialekcie, kantońskim. Inwazja japońska skutecznie zahamowała wszelką produkcję filmową aż do 1945 roku. Jedynym filmem, który powstał w Hongkongu w ciągu trzech lat i ośmiu miesięcy niewoli, jest propagandowy obraz _Bitwa o Hongkong_ (1942). Obsada była w większości japońska, ale wiele gwiazd hongkońskiego kina usilnie namawiano do udziału w jego kręceniu, również ojca Bruce’a. Hoi Chuen wykazał się odwagą, odmawiając. Decyzja ta uratowała jego karierę, bo ci, którzy wystąpili w filmie, zostali po wojnie wciągnięci na czarną listę jako kolaboranci.

Po wyzwoleniu przedłużająca się wojna domowa w kontynentalnych Chinach skłoniła wielu szanghajskich artystów do przeniesienia się do Hongkongu. Początkowe kapanie emigrujących talentów zmieniło się w powódź po zwycięstwie Mao Zedonga w 1949 roku i po decyzji partii komunistycznej, żeby zamknąć rynek, zakazać wszystkich zagranicznych filmów i pozwolić jedynie na produkcję ocenzurowanych przez władzę obrazów propagandowych. W 1950 roku Hongkong stał się Hollywoodem Wschodu, sercem chińskiego świata filmowego.

Hoi Chuen, jako sławny aktor sceniczny i jeden z nielicznych, którzy przetrwali okupację z nienadszarpniętą reputacją, znalazł się w dobrej sytuacji, żeby skorzystać z boomu w produkcji filmowej. Został aktorem charakterystycznym i zagrał w dziesiątkach filmów, często rozśmieszając widzów jako archetyp komika – w roli skąpego bogacza, który dostaje za swoje, czyli chińskiego Scrooge’a. Chociaż jak na dzisiejsze standardy aktorzy filmowi nie byli dobrze opłacani, zarabiali znacznie lepiej niż ci pracujący na scenie. „Pieniądze, które zarabiał, kręcąc film, równały się wtedy mniej więcej połowie ceny mieszkania” – mówi Takkie Yeung, hongkoński reżyser dokumentalnego obrazu _The Brilliant Life of Bruce Lee_.

Mając swój udział w rodzącym się przemyśle filmowym, Hoi Chuen przyjaźnił się ze wszystkimi najważniejszymi aktorami i często zapraszał ich do domu. Zabierał również dzieci na plan. Żadne z nich nie polubiło przypominającego wielki plac zabaw zaplecza studia tak bardzo jak „Nigdy Nie Siedzi Spokojnie”. „Bruce wspinał się po drewnianych drabinach, żeby sięgnąć do zawieszonych w górze reflektorów. Baliśmy się, że spadnie. Chciał dotknąć wszystkiego, od kamer po sprzęt dźwiękowy” – wspomina jedna z aktorek, Feng So Po. „Był tak niesforny, że uczyli go gier w rodzaju marynarza, żeby odwrócić jego uwagę”.

Gdy Bruce miał sześć lat, reżyser najnowszego filmu jego ojca zobaczył go na planie i był pod tak dużym wrażeniem, że zaproponował mu rolę. Początkowo zarówno Bruce, jak i jego ojciec myśleli, że żartuje. „Bruce miał szeroko otwarte oczy, rozdziawione usta i był szalenie zadowolony” – mówi Grace. Była to jego pierwsza rola – zagrał chłopca, który uciekł z domu, został kieszonkowcem i zginął pod kołami ciężarówki – w kantońskim wyciskaczu łez zatytułowanym _Narodziny ludzkości_ (_The Birth of Mankind_, 1946). Ten niewart zapamiętania film, który okazał się klapą, jest godny uwagi jedynie ze względu na zaszufladkowanie małego Bruce’a jako hardego, przebiegłego ulicznika o złotym sercu, przypominającego Dickensowskiego Artfula Dodgera. Był to typ postaci, które miał grywać wielokrotnie przez resztę swej kariery dziecięcego aktora.

W następnym filmie, _Wealth Is Like a Dream_ (1948), ponownie został obsadzony w roli zagubionego chłopca pozostawionego po wojnie samemu sobie. Hoi Chuen zagrał jedną z głównych ról, a ludzie odpowiedzialni za promocję, usiłując wykorzystać pokrewieństwo oraz sławę jego ojca, nadali Bruce’owi pseudonim sceniczny Mały Hoi Chuen. W gazetach reklamowano nawet „rolę gościnną cudownego dziecka, Małego Li Hoi Chuena”. Kariera Bruce’a, o czym świadczy nawet ów zdrobniały pseudonim artystyczny, rozpoczęła się w cieniu gwiazdy Hoi Chuena. Syn przez resztę życia był zdecydowany przyćmić ojca.

Pierwsza szansa na zwycięstwo Bruce’a w tej edypowej walce pojawiła się wraz z jego piątym filmem, _Dzieciak Czen_ (_My Son A-Chang_, znanym również pod tytułem _The Kid_) w 1950 roku. Był to jak na ówczesne standardy poważny, wysokobudżetowy film, nakręcony na podstawie popularnego komiksu autorstwa Po-Wan Yuena. Jego reżyser, Feng Feng, przesłuchał wielu dziecięcych aktorów, ale uznał, że żaden z nich nie nadaje się do tytułowej roli Czena (A-Changa) – hardego, przebiegłego ulicznika o złotym sercu – zanim nie zobaczył szatańskiej energii Bruce’a w jego poprzednich występach filmowych. Feng osobiście odwiedził dom przy Nathan Road 218, żeby poprosić o błogosławieństwo ojca, ale ku swemu zdumieniu spotkał się z odmową. Istniało ryzyko, że główna rola w ważnym filmie zmieni coś, co było dodatkowym zajęciem, w pełnoetatową pracę, a Hoi Chuen, za co należy mu się uznanie, wcale nie był pewien, czy chce, żeby jego syn poszedł w jego artystyczne ślady. Miał nadzieję, że jego dzieci zostaną dobrze wykształconymi specjalistami z klasy średniej – lekarzami, prawnikami, bankierami. Feng, reżyser, chwalił talent jego syna, mówił o jego przeznaczeniu artysty, a gdy to zawiodło, zaproponował Hoi Chuenowi jedną z głównych ról w filmie – skąpego, bogatego szefa, który w rzeczywistości jest łatwowierną duszą – żeby mógł mieć oko na syna podczas kręcenia zdjęć. „W końcu tato się zgodził – mówi Robert – i ta decyzja miała zmienić życie Bruce’a”.

Po wojnie domowej w Chinach środowisko filmowe Hongkongu na początku lat pięćdziesiątych XX wieku było upolitycznione i podzielone ideologicznie między lewicowych sympatyków komunizmu a prawicowych nacjonalistów. _Dzieciak Czen_ stanowi dobitny przykład socjalistycznej propagandy. Bruce jako Czen jest osieroconym chłopcem mieszkającym z wujem, nauczycielem opłacanym tak marnie, że nie stać go, żeby posłać siostrzeńca do szkoły. Hoi Chuen, grający bossa Honga, właściciela fabryki wyzyskującej robotników, zatrudnia wuja Czena w charakterze swojego sekretarza, a chłopcu załatwia miejsce w prywatnej szkole, gdzie ten, jako nowy uczeń, jest prześladowany przez kolegów, wdaje się w bójkę i zostaje niezwłocznie wydalony. Czen przystaje wówczas do gangu byłych weteranów wojennych, których okrutny system kapitalistyczny zmusił do przestępczego życia. „Musimy kraść, żeby przetrwać” – mówi przywódca szajki Lee Szybujące Ostrze.

Gdy nieudana próba obrabowania fabryki bossa Honga kończy się morderstwem, Szybujące Ostrze szlachetnie zgadza się wziąć całą winę na siebie, polecając pozostałym opryszkom uciec i zmienić swoje postępowanie: „Koniec z przestępstwami. Znajdźcie sobie porządne zajęcie. Musicie po prostu ciężko pracować. Dajcie Czenowi moją część pieniędzy, żeby on i jego wuj mogli pracować na roli w wioskach”. Film kończy się, gdy Czen i jego wuj, były nauczyciel, radośnie udają się na wieś, żeby zacząć życie od nowa jako chłopi. Film o dwadzieścia pięć lat wyprzedza rewolucję kulturalną, w wyniku której nauczyciele i intelektualiści byli przymusowo przesiedlani na wieś i poddawani reedukacji jako chłopi.

Ale mniejsza o politykę. Występ dziesięcioletniego Bruce’a pokazuje całą gamę emocji i surowy talent. W jednej ze scen zabawnie parodiuje swojego nauczyciela, w innej nadyma się z arogancką pewnością siebie, gwałtownie prostując ramiona i grając na nosie swemu przeciwnikowi – ten gest stał się dla niego charakterystyczny, gdy był już dorosłym aktorem. W starannie zaaranżowanej scenie walki bohater, w którego wcielił się Bruce, bez obaw skacze na plecy podłego brygadzisty z fabryki, a ten go strząsa i bierze gwałtowny zamach. Bruce unika ciosu i uderza swojego dorosłego przeciwnika głową w brzuch niczym szarżujący baran. Gdy jeden z ciosów brygadzisty sięga w końcu celu, mały Bruce rozrywa koszulę, wyciąga nóż zatknięty w spodnie i atakuje mężczyznę, który ucieka w popłochu. Bruce miał później odtworzyć tę scenę w prawdziwym życiu, co przysporzyło mu poważnych kłopotów.

Dla fanów Bruce’a Lee ten film jest godny uwagi przede wszystkim ze względu na nowy ekranowy pseudonim nadany odtwórcy głównej roli. Choć wcześniej był znany jako Mały Hoi Chuen, tym razem w napisach czołowych pojawia się jako Li Long (李龍), czyli „Smok Li”. Ze względu na jego drobną posturę szybko zmieniono to na Li Xiao Long (李小龍), czyli „Mały Smok Li”. Bruce tak bardzo polubił swój nowy pseudonim artystyczny, że upierał się przy używaniu go w życiu prywatnym. Od tego czasu wszyscy przyjaciele nazywali go Małym Smokiem Li, a wielu z nich nie miało pojęcia, że w rzeczywistości nazywa się Li Jun Fan. Jeśli imiona i nazwiska mają magiczną moc, ten film wyznaczył moment, w którym życie osobiste Bruce’a Jun Fana Małego Smoka Li Lee i postać kinowa zaczęły się łączyć, pokrywać się i ze sobą zlewać.

_Dzieciak Czen_ wszedł na ekrany w maju 1950 roku. Okazał się sukcesem kasowym i zyskał przychylność krytyki. Zaczęto snuć plany nakręcenia dalszego ciągu, ale ów projekt został wkrótce storpedowany przez ojca Bruce’a, który nie zgodził się, żeby syn wziął w nim udział. Ogólne obawy Hoi Chuena o to, żeby dzieci nie poszły w jego ślady w postawionym na głowie przemyśle rozrywkowym, stały się bardzo konkretne w wypadku Bruce’a, który zaczynał się buntować i był tak trudny do okiełznania jak postacie, które grał w swoich filmach.

Hoi Chuen zawsze bacznie obserwował najmłodszego syna. Nierzadko zabierał Bruce’a na specjalne wyprawy na ryby albo za kulisy podczas przedstawień scenicznych. Chcąc, żeby się wzmocnił, często – odkąd Bruce skończył siedem lat – brał go ze sobą rano do King’s Park, gdzie ćwiczyli razem tai-chi. Ta powolna, medytacyjna postać sztuki walki, która stosuje miękkość do pokonania twardości i bezruch do pokonania szybkości, była pierwszym poznanym przez Bruce’a Lee stylem sztuk walki i testem dla jego cierpliwości. „Tato chciał również wykorzystać tai-chi, żeby okiełznać nadpobudliwość Bruce’a” – mówi Robert. Bruce lubił te szczególne chwile spędzane z ojcem, ale nie lubił tai-chi. „Szybko mi się nudziło” – wyjaśnił później. „Dla dzieciaka to wcale nie było zabawne. Tylko grupa starców”. Poza tym przekonał się, że techniki tai-chi są nieprzydatne do tego, co szybko stało się jego ulubionym zajęciem nadprogramowym – do bijatyk.

Grace, matka Bruce’a, była pobożną katoliczką i przyjaźniła się z wieloma europejskimi i amerykańskimi zakonnicami i księżmi. Pragnąc, żeby jej dzieci zdobyły jak najlepsze wykształcenie, zapisywała je do najlepszych katolickich szkół w kolonii brytyjskiej. „Wysłanie dzieci do dowolnej szkoły parafialnej było dla niej równie łatwe jak wykonanie telefonu” – mówi Robert. Jeśli chodzi o wykształcenie podstawowe, Grace posłała córki do St. Mary’s School prowadzonej przez europejskie zakonnice, a synów do Tak Sun, szkoły parafialnej dla chłopców.

Kiedy w wieku sześciu lat Bruce poszedł do Tak Sun, znalazł się w zdecydowanie niekorzystnym położeniu. Był fizycznie słabszy i niższy od innych chłopców, a możliwe również, że nadal miał problemy z zachowaniem równowagi spowodowane chorobą z wczesnego dzieciństwa, bo nigdy nie udało mu się nauczyć jeździć na rowerze. Poza tym panicznie bał się wody. „Bruce był już dość niesforny. Nasze siostry pomyślały, że dadzą mu nauczkę, przytrzymując go pod wodą na basenie w parku rozrywki Lai Chi Kok i nie pozwalając mu się wynurzyć” – mówi Robert. „Tak bardzo go to przeraziło, że już nigdy nie ośmielił się pływać”. Ponieważ Bruce cierpiał na poważną krótkowzroczność, nosił grube szkła w rogowej oprawie, i miał przekłute ucho, co miało go chronić przed wężowymi demonami porywającymi chłopców. „Nosił kolczyk nawet w szkole, bardzo się narażając na docinki kolegów” – wspomina Robert.

Większość cherlawych okularników chowałaby się po kątach, przygnębiona i pogrążona w marzeniach, ale nie Bruce. Podobnie jak postać grana przez niego w filmie _Dzieciak Czen_ był wojowniczy i porywczy. Od razu bił się z każdym, kto mu dokuczał albo przez kogo stracił twarz. Nie miało znaczenia, czy przeciwnicy byli więksi czy mniejsi, wyżsi czy niżsi, starsi czy młodsi od niego. Walczył ze wszystkimi, aż wyrobił sobie taką reputację, że chłopcy przestali się go czepiać.

Chociaż początkowo Bruce tylko się bronił przed zniewagami, szybko zasmakował w walce i wkrótce sam wywoływał bijatyki. Jego reputacja uległa zmianie – najpierw uważano go za kogoś, z kim nie należy zadzierać, potem za chłopca, którego najlepiej unikać. Rodzice zaczęli ostrzegać synów, żeby trzymali się od niego z daleka.

„Graliśmy w kulki” – wspomina Anthony Yuk Cheung, jego kolega z trzeciej klasy. „Wziął dużą kulę i zmiażdżył kilka naszych kulek. Poszliśmy w inny róg boiska. Ruszył za nami i zniszczył resztę naszych kulek. Uciekłem, ale mnie dogonił, więc się z nim pobiłem. To było pierwszy raz w moim życiu. Jest takie chińskie powiedzenie: »Jeśli zapędzisz psa w ślepą uliczkę, zawróci i ugryzie«”.

Nadzwyczaj wyrozumiali katoliccy nauczyciele Bruce’a, których podejście do dyscypliny wyrażało się w przekonaniu, że chłopcy już tacy są, wymyślali różne sposoby, żeby pohamować Małego Smoka. „Był naprawdę upierdliwy dla każdego nauczyciela, zachowywał się tak, jakby diabeł w niego wstąpił” – wspomina brat Henry, jeden z jego nauczycieli. „Prowadziłem walkę z jego nadpobudliwością i wygrałem ją. Strategia była prosta: Bruce był zasadniczo dobrym chłopcem i indywidualistą, jeśli się go rozumiało i właściwie się z nim postępowało. Przypominał przewód pod napięciem nie wiem ilu kilowatów. Wobec tego codziennie rano mój pierwszy krok polegał na tym, żeby zawczasu rozładować tę energię i zmęczyć go, zanim narobi kłopotów. Zlecałem mu wszelkie dziwne zajęcia, jakie przyszły mi do głowy: pootwierać wszystkie okna, pościerać tablice, przynieść dziennik z sekretariatu, pozałatwiać różne sprawy na terenie całej szkoły. Jeśli to nie skutkowało, wysyłałem Bruce’a do dyrektora z notką: »Przysyłam panu Bruce’a, żeby mieć kilka chwil spokoju«. Patrząc z perspektywy czasu na to, kim się stał jako mężczyzna, cieszę się, że go nie poskramiałem ani nie tępiłem”.

Bruce nienawidził szkoły. Siedzenie bez ruchu w klasie było dla niego rzeczą niemal niewykonalną. Wiercił się i nie potrafił się skupić na lekcjach. Chociaż uwielbiał czytać komiksy i powieści o sztukach walki, gardził podręcznikami i nie chciał do nich zaglądać. Był bystrym dzieckiem, ale dostawał fatalne stopnie, bo nie odrabiał zadań domowych. Sytuację Bruce’a zapewne jeszcze pogarszało to, że jego starszy brat Peter był wzorowym uczniem, osiągał ponadprzeciętne wyniki w nauce i zdawał celująco wszystkie egzaminy. „Tato bardzo lubił Petera, bo był pilny, miał przed sobą wspaniałą przyszłość i, tak jak on sam, był bardzo spokojny” – wspomina Robert.

Próbując pomóc krnąbrnemu synowi, Grace zatrudniła prywatnego korepetytora dla Bruce’a. Zachowując się jak posłuszne dziecko, przykładnie wychodził z domu obładowany książkami, żeby pójść na korepetycje. Godzinę czy dwie później korepetytor dzwonił do Grace z pytaniem, gdzie jest Bruce. Kiedy chłopak wracał do domu – w poszarpanym, podartym ubraniu, z nieotwieranymi książkami – przysięgał, że przez cały czas był u korepetytora. „Bruce na ogół spotykał się z kolegami i wdawał się w bójki na ulicy” – wspomina Grace. „Nie wiedział, że korepetytor właśnie dzwonił. Pytałam go, gdzie był, a on odpowiadał, że przed chwilą skończył się uczyć”.

Bruce przystał do gangu. A ściślej mówiąc, zorganizował własny. Mały Smok nie słuchał rozkazów – on je wydawał. Jego szkolni koledzy mówią, że miał mniej więcej sześciu „podwładnych” – którzy stosowali się do jego poleceń. Dwaj z nich pozostali wobec niego lojalni do końca jego życia. Wu Ngan był synem głównego służącego w domu państwa Li. Wychowywali się razem i byli jak bracia. Później, już w dorosłym życiu, Wu Ngan został służącym Bruce’a, który nikomu nie ufał bardziej. Drugi to Unicorn Chan, dziecięcy aktor, którego Bruce poznał na planie filmu _Narodziny ludzkości_ (1946). Unicorn miał później pomóc Bruce’owi reaktywować karierę filmową w Hongkongu.

Inaczej niż w filmie _Dzieciak Czen_, ci chłopcy nie byli ulicznikami. Pochodzili przeważnie z klasy średniej i uczęszczali do prestiżowych szkół parafialnych. Byli rozrabiakami, nie gangsterami. Robili trochę zamieszania, lecz nie popełniali poważnych przestępstw. Nie licząc wdawania się w bijatyki, ich główne zajęcie w czasie wolnym polegało na robieniu psikusów. „Pewnego wieczoru, gdy nasza służąca wyszła z domu, Bruce poprzestawiał

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: