Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętnik Mary Berg - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
21 września 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,40

Pamiętnik Mary Berg - ebook

Epicka opowieść o stracie i ocaleniu.

W dniu swoich piętnastych urodzin, gdy niemiecka armia dławi Warszawę w coraz mocniejszym uścisku, Mary Berg przystępuje do spisywania pamiętnika. Jeszcze nie wie, że zanim zapełni dwanaście małych notesów, przyjdzie jej wycierpieć cztery lata terroru i zanotować sugestywne szczegóły niektórych z najważniejszych wydarzeń XX wieku.

Od oblężenia Warszawy do ostatecznego, brutalnego stłumienia powstania w getcie – autorka dokumentuje ciężką dolę uchodźców, życie nuworyszów, przymusowy werbunek do pracy, deportacje i heroizm bojowników ruchu oporu, którzy powstali przeciwko niemieckiemu uciskowi. Mary, uratowana wraz z rodziną dzięki alianckiej akcji wymiany więźniów, przemyciła z Warszawy pamiętnik rozpoczęty cztery lata wcześniej. Tym samym ujawniła jeden z najbardziej niewiarygodnych dokumentów z okresu II wojny światowej - jedyną w swoim rodzaju, osobistą opowieść o zetknięciu się kochającej życie dziewczyny z niesłychanym ludzkim cierpieniem, niezwykłą relację o jednym z najmroczniejszych rozdziałów historii.

Wydanie, które oddajemy w ręce czytelników, jest w nowym tłumaczeniu i wzbogacone o nowe, do tej pory niepublikowane materiały.

Jedno z najbardziej rozdzierających świadectw na temat wojny, jakie się kiedykolwiek ukazało (...) śmiała i porywająca książka.

"The New Yorker"

Ten niezwykły, mrożący krew w żyłach pamiętnik stanowi nieodzowną lekturę dla każdego.

"Independent"

Poruszający zapis terroru.

"Kirkus Reviews"

Jeden z najważniejszych dokumentów z epoki Hitlera.

"San Francisco Chronicle"

Autor niniejszej recenzji poleca wszystkim lekturę pamiętnika Mary Berg bez zastrzeżeń.

"New York Times"

Mary Berg (Miriam Wattenberg, 1924–2013) - od momentu przeniesienia rodziny Mary z Łodzi do Warszawy dziewczynka prowadzi dziennik, w którym zapisuje dzień po dniu życie najpierw w okupowanej Warszawie, a następnie w getcie warszawskim. W marcu 1944 roku wraz z całą rodziną została zakwalifikowana do grupy osób przeznaczonych przez Niemców na wymianę na jeńców niemieckich internowanych przez aliantów. Dzięki temu rodzina Wattenbergów mogła bezpiecznie opuścić Europę i przeżyć wojnę. "Pamiętnik Mary Berg", tłumaczony na wiele języków, jest jednym z najlepszych świadectw dotyczących życia codziennego w getcie warszawskim.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8234-851-4
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Dziennikiem Mary Berg interesuję się i pracuję nad nim od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. W tym czasie starałam się dotrzeć do wielu osób i wiele z nich poznałam w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Polsce oraz Izraelu. Z ich strony spotykałam się z pomocą. Wiele z nich zostało moimi przyjaciółmi. W sposób szczególny chciałabym podziękować Jamesowi A. Foxowi, przez trzydzieści lat redaktorowi naczelnemu agencji Magnum Photos w Nowym Jorku i Paryżu oraz emerytowanemu kustoszowi zbiorów zdjęć i historykowi, za poświęcony mi czas i pomoc w zrozumieniu tajemnic obozu internowania w Vittel. W paryskiej siedzibie agencji Magnum poznał on państwa Shneidermanów. Brat Eileen Shneiderman, fotografik David Seymour, należał do grona założycieli Magnum. Chcę również wyrazić wdzięczność za stworzenie mi okazji do przeprowadzenia w lutym 2006 roku wywiadu z Guttą Eisenzweig Sternbuch i Davidem Kranzlerem.

Chcę również złożyć szczególne podziękowania dzieciom Eileen i S.L. Shneidermanów – Benowi Shneidermanowi i Helen Sarid – a także Rochelle Saidel za rady i zachętę, synom Sylvii Glass – Walterowi i Davidowi Goldfrankom – oraz Moirze Hyle, córce Norberta Gutermana. Na wyrazy wdzięczności zasłużyli także: Alan Berger; Alice Eckhardt; Anna i Tamás Adamikowie z Budapesztu, Batia Gilad z Archiwum Janusza Korczaka w Kibucu Bojowników Getta, Jenny Manuel z American Jewish Archive, Krystyna Freijat, asystentka księdza biskupa doktora Edwarda Puśleckiego, naczelnego superintendenta Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w Polsce, Mark Shenise z Głównej Komisji Archiwów i Historii Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, Marianne Sandig z Berlina, Megan Lewis z Rejestru Ocalałych Muzeum-Pomnika Holocaustu w Waszyngtonie, Moishe Shubinsky z Anglii, Monica Kulp, córka Haliny i Gaithera Warfieldów, Robert Giliank, Roman Zacharij, Ryszard Mączewski z Warszawy, Shelly Shapiro z Holocaust Friends and Survivors Education Center w Latham w stanie Nowy Jork, Serge i Beate Klarsfeld z Paryża, Vanessa Chappell z działu wypożyczeń międzybibliotecznych Uniwersytetu Stanowego Środkowego Missouri, władze Uniwersytetu Stanowego Środkowego Missouri za przyznanie w 1993 roku grantu na kwerendę w zbiorach Archiwów Narodowych, a także – jak zawsze – mój mąż Floyd C. Pentlin.

Pragnę także wspomnieć moją kochającą matkę Jean Riddle (1919–2001), która chciała nauczyć swoje dzieci jasnego myślenia, oraz moją babkę Addie Gillum Flanery (1893–1974) – moją nauczycielkę angielskiego w gimnazjum, która ten język rozumiała i darzyła go głębokim upodobaniem, a także tłumaczy: Norberta Gutermana (1900–1984) i Sylvię Glass (1912–2006), oraz ich starania, by w 1945 roku przedstawić opinii publicznej ten dokument historyczny. Pamiętam ciekawą i ożywioną rozmowę telefoniczną z Sylvią Glass Goldfrank krótko przed jej śmiercią w styczniu 2006.

To wydanie dedykuję pamięci S.L. Shneidermana, który w latach 1944–1945 odegrał kluczową rolę w przedstawieniu opinii publicznej tej ważkiej relacji z getta warszawskiego. Podejmując bliską współpracę z Mary Berg i przygotowując tłumaczenie oraz publikację w odcinkach jej dziennika, a wreszcie jego wydanie w Nowym Jorku jeszcze w czasie wojny, zdawał sobie sprawę z wielkiego znaczenia, jakie ma to dla ocalałych polskich Żydów oraz dla wiedzy historycznej. S.L. Shneiderman urodził się w 1906 roku w Kazimierzu Dolnym, w Polsce, a zmarł w 1996 roku w Izraelu. Chciałabym tę dedykację poświęcić również jego żonie i współpracownicy Eileen Shneiderman, która urodziła się w 1908 roku w Warszawie jako Halina Szymin, zmarła zaś w 2004 roku w Izraelu. Samuel Shneiderman stracił rodziców i dwóch braci z rodzinami – jedenaście osób – w getcie w Opolu Lubelskim, a rodzice Eileen zginęli w getcie w Otwocku. Shneidermanowie tworzyli inspirujący duet pisarski. W 1940 roku przybyli do Stanów Zjednoczonych i poświęcili życie ocaleniu bogatego świata kultury polskich Żydów oraz języka jidysz, które faszyści usiłowali zniszczyć. Żałuję, że nie dożyli dnia, w którym mogliby ponownie ujrzeć niniejszy dziennik wydany drukiem.

Susan PentlinPrzedmowa do wydania z 1945 roku

Opowiadajcie to swoim dzieciom,

A wasze dzieci niech opowiadają to swoim dzieciom,

A ich dzieci następnemu pokoleniu!

Księga Joela, 1.31

Zakładane w Polsce przez nazistów dzielnice otoczone murami miały na celu upokorzenie i udręczenie Żydów. Dziś obróciły się w popiół po tym, jak Żydzi przekształcili je w bastiony oporu. W Warszawie, Białymstoku, Będzinie i Częstochowie Żydzi – mężczyźni, kobiety i dzieci – uzbrojeni w przestarzałą broń powstali przeciwko nazistowskim batalionom zbrojnym. Osamotnionym bojownikom nie zrzucano na spadochronach amunicji, nawet podczas trwających czterdzieści dwa dni walk w getcie warszawskim. Heroiczne boje i cierpienia Żydów w gettach na terenie Polski stanowią jeden z najtragiczniejszych i najmniej znanych rozdziałów wojny.

Sam termin „getto” to nazistowskie kłamstwo, nie można bowiem porównywać utworzonego przez nazistów w Warszawie getta i innych gett na terenie Polski ze średniowiecznymi, których mury od czasu do czasu chroniły zamieszkałą za nimi ludność żydowską. Współczesne getta od początku były wykorzystywane przez wroga jako śmiertelne pułapki.

Na paradoks zakrawa, że świat, który dał wiarę kłamstwom nazistów, nie chciał uwierzyć w ich zbrodnie. Do dzisiaj istnieją „liberałowie”, którzy nie chcą uwierzyć, że naziści wymordowali w Europie niemal cztery miliony Żydów. Uznają oni wiadomości o komorach gazowych, krematoriach i eksperymentach bakteriologicznych przeprowadzanych na setkach tysięcy Żydów za wytwory propagandy antyniemieckiej.

Na to właśnie liczyli naziści. Wiedzieli, że im większe będą zbrodnie, tym trudniej będzie w nie uwierzyć.

Wszyscy ci, którzy nie mieszkali w Polsce, mieli całkowicie błędny obraz warunków panujących w zamkniętych dzielnicach żydowskich. Za granicą wyobrażano sobie, że Żydzi stanowili zbiorowisko ludzkie apatycznie oczekujące na rzeź. Tego, że to był nieprawdziwy obraz, dowiadujemy się z dziennika Mary Berg, pierwszej pełnej kroniki utworzenia i zagłady getta warszawskiego, spisanej przez świadka wolnego od jakichkolwiek politycznych uprzedzeń.

Na początku okupacji niemieckiej sami Żydzi nie mieli pojęcia, co przyniesie im los. Robili wszystko, by zachować swój sposób życia, a tym samym nieuniknione różnice społeczne sprzed okupacji. Warunki w getcie zatem stanowiły naturalne odzwierciedlenie życia poza jego murami. Z czasem ciężkie doświadczenia związane z panowaniem nazistów umacniały solidarność między wszystkimi klasami społeczności żydowskiej. Naziści celowo stłoczyli na obszarze zamieszkanym dawniej przez około sto tysięcy ludzi niejednorodną zbiorowość sześciuset tysięcy Żydów ze wszystkich okupowanych terytoriów. To zbiorowisko różnych kultur i idei, wtrącone w otchłań głodu, chorób i terroru, zdołało zorganizować coś na kształt życia społecznego.

Jak w każdej grupie, ci, którzy mieli zasoby gotówki lub kosztowności, zdołali przetrwać dłużej niż ci, którym nie sprzyjało szczęście. Utrzymywał się podziemny handel z tak zwaną stroną aryjską, czasem za cichym przyzwoleniem samych nazistów, którzy wykorzystywali te okazje do nabywania kosztowności za bezwartościowe niemieckie marki. Żydowskie organizacje bojowe tajnymi kanałami zaopatrywały się w skromne arsenały; fundusze na zakup broni pochodziły w znacznym stopniu od zamożniejszych Żydów – część z nich płaciła dobrowolnie, inni zaś pod presją żydowskiego podziemia.

Mary Berg została uwięziona w warszawskim getcie, gdy miała zaledwie szesnaście lat. Pod wpływem przeżyć szybko dorosła. Jako córka obywatelki amerykańskiej należała do garstki uprzywilejowanych. Flaga amerykańska w klapie oraz kolejna na drzwiach mieszkania chroniły przed wrogiem niczym talizman. Mary Berg znalazła się wśród tych, którzy cierpieli najmniej, mimo że dzień po dniu oglądali wstrząsające tragedie swoich szkolnych kolegów, sąsiadów czy krewnych.

Mamy nadzieję, że kiedyś w przyszłości zostaną odnalezione kroniki ukryte przez autorów w ruinach getta warszawskiego. Może ujawnią się inni ocalali, którzy dadzą dodatkowe świadectwo dotyczące tego heroicznego okresu wojny – heroicznego nie tylko ze względu na śmierć tylu męczenników, lecz także na ich upartą wolę godnego życia wbrew strasznym warunkom. Na razie zaś dziennik Mary Berg jest jedyną relacją naocznego świadka. Zdołała ona wywieźć swoje notatki niemal pod nosem nazistowskich urzędników, ponieważ po trzech latach szabrownictwa Niemcy nie zaprzątali sobie głowy rewidowaniem grupki mieszkańców getta, którzy jako obcy poddani ostatecznie opuszczali Warszawę. Dziewczyna pierwotnie sporządzała swoje zapiski w skrótowej formie po polsku. Przepisała je już po przybyciu do Nowego Jorku na pokładzie S/s „Gripsholm”. Miała piętnaście lat, gdy rozpoczynała pisanie dziennika, a dwadzieścia, gdy postanowiła go opublikować.

Przygotowując jej rękopis do wydania, wprowadziłem wyłącznie zmiany konieczne do wyjaśnienia szczegółów, które dla amerykańskich czytelników byłyby niezrozumiałe. Niemal wszystkie podane w dzienniku nazwiska są autentyczne; noszące je osoby nie żyją albo nie zagraża im już niebezpieczeństwo. Zmieniliśmy nazwisko jedynie wtedy, kiedy los osoby jest nadal niepewny oraz wówczas, gdy – przytoczone w książce – mogłoby spowodować zagrożenie dla krewnych.

Chciałbym wyrazić wdzięczność Norbertowi Gutermanowi, który we współpracy z Sylvią Glass przygotował anglojęzyczną wersję zatytułowaną Warsaw Ghetto.

S.L. Shneiderman

1 Pismo Święte w tłumaczeniu zespołu Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego, Warszawa 1975 (przyp. tłum.).Wstęp

I ustaliła się reguła:

dziesięć tysięcy Żydów co dzień,

Lecz wkrótce brano ich – piętnaście,

za tysiącami szły tysiące.

Warszawa Żydów pełna,

miasto zduszone murem. Wśród ogrodzeń

Nikło mi w oczach, zabijane,

nikło jak śniegi topniejące.

fragment Pieśni

o zamordowanym żydowskim narodzie

Icchaka Kacenelsona,

napisanej w dniach 2–4 listopada 1943 roku2

Walkę o to, by otworzyć oczy Amerykanów na Holocaust, Mary Berg rozpoczęła 19 kwietnia 1944 roku. Tego dnia wielotysięczny tłum, który zebrał się w nowojorskiej Warsaw Synagogue, odbył przemarsz do City Hall, żeby upamiętnić pierwszą rocznicę powstania w getcie warszawskim. Pochód otwierała rodzina Wattenbergów: Szaja i Lena oraz ich córki Mary (Miriam) i Ann (Anna). Uciekli oni przed okropnym losem, który spotkał tylu europejskich Żydów, i zaledwie przed czterema tygodniami dotarli do Stanów Zjednoczonych. Uczestnicy marszu nieśli transparenty z napisami: „Apelujemy do sumienia Ameryki, by pomogła ocalić tych Żydów w Polsce, których można jeszcze uratować”, „Pomścić krew przelaną w getcie w Polsce” oraz „Naziści wymordowali trzy miliony polskich Żydów! Pomóżcie nam uratować tych, którzy przeżyli”3.

Wattenbergowie przybyli do Stanów Zjednoczonych w marcu 1944 roku jako repatrianci na pokładzie S/s „Gripsholm”, statku wyczarterowanego przez Departament Stanu USA od Swedish American Line. Piszący w jidysz dziennikarz S.L. Shneiderman, który sam umknął z podbitej przez nazistów Europy, spotkał się z dziewiętnastoletnią wówczas Mary Berg w porcie, do którego zawinął statek. Dowiedział się, że dziewczyna przywiozła dziennik zawierający opis przeżyć jej oraz jej krewnych w getcie warszawskim, spisany po polsku w dwunastu kołonotatnikach.

W przedmowie do polskiego wydania z 1983 roku Shneiderman wspomina:

Ze zgrozą odczytywałem drobniutkie literki na gęsto zapisanych stronach notesów. Z obawy, że notatki mogłyby wpaść w ręce nazistów, Mary pisała je skrótowo, używając jedynie inicjałów ludzi, o których wspominała. Nigdy nie używała słowa „naziści”. Zamiast tego pisała: „oni”4.

Nancy Craig w audycji nowojorskiej rozgłośni WJZ pytała Mary, w jaki sposób zdołała przewieźć dziennik do Stanów. Dziewczyna odpowiedziała: „Opracowałam coś w rodzaju własnego szyfru i zapisywałam najważniejsze fakty. Bardzo zwyczajnie włożyłam notatki do walizki. Ponadto wszystkich istotnych dat i nazwisk nauczyłam się na pamięć”5. Wkrótce po przyjeździe Mary zaczęła przepisywać notatki po polsku.

Przez kilka następnych miesięcy Shneiderman blisko współpracował z Mary przy odszyfrowywaniu treści notatek. Prosił ją także „o wyjaśnienie niektórych faktów i sytuacji, które bez komentarza byłyby niezrozumiałą zagadką dla czytelników w Ameryce i innych krajach”6, najwyraźniej poprawiając również pisownię, być może uzupełniając też materiał. Kiedy autorka wiedziała, że wspomniana w dzienniku osoba zmarła, ze Shneidermanem zamieniała inicjały na pełne nazwisko. Z tego samego powodu skróciła własne nazwisko na „Berg”, żeby ochronić krewnych i przyjaciół, którzy być może jeszcze żyli w ogarniętej wojną Polsce. Przepisywanie części dziennika Mary rozpoczęła jeszcze na Pawiaku. Dlatego chyba najpełniej charakter jej publikacji oddawałby termin „wspomnienia”.

Shneiderman przetłumaczył polski rękopis7 na jidysz i opublikował przekład w odcinkach na łamach „Der Morgen Zshurnal”. Następnie wynajął urodzonego w Polsce Norberta Gutermana oraz absolwentkę Wellesley College Sylvię Glass do przetłumaczenia polskiej wersji na angielski. Wydaje się, że ta wersja ukazała się jesienią 1944 roku w odcinkach na łamach nowojorskiej gazety „P.M.”, a w skróconej formie również w „Jewish Contemporary Record”. Mniej więcej w tym samym okresie dziennik został przetłumaczony przez Mary Graf na niemiecki i od 22 września 1944 do 19 stycznia 1945 roku ukazywał się w nowojorskiej gazecie dla uchodźców „Aufbau”8.

W lutym 1945 roku Shneiderman opublikował pełną wersję tekstu dziennika Mary Berg pod tytułem Warsaw Ghetto: A Diary nakładem nowojorskiego wydawnictwa L.B. Fischer. Mary zaprojektowała oryginalną obwolutę przedstawiającą ceglany mur wyznaczający w Warszawie granice getta. W przedmowie do specjalnego wydania dziennika Joseph Thon, prezes National Organization of Polish Jews – sponsora edycji, nakreślił cel, jaki stawiali sobie Berg i Shneiderman:

Przywódcy Narodów Zjednoczonych zadeklarowali, że uciekną się do zastosowania gazów bojowych i broni bakteriologicznej dopiero wtedy, gdy Niemcy jako pierwsi użyją tych nieludzkich metod. Niemcy użyły owych metod do wymordowania milionów Żydów w Treblince, Majdanku, Oświęcimiu i innych obozach. Ale nawet dziś cywilizowany świat nie w pełni sobie to uświadamia. Wobec tego mamy obowiązek podawać do wiadomości tę okropną prawdę, publikować dokumenty i relacje naocznych świadków, które ujawniają to ponad wszelką wątpliwość.

Dziennik Mary Berg ukazał się drukiem jeszcze przed zakończeniem wojny, zanim obywatele Stanów Zjednoczonych i innych krajów, a nawet sama autorka, poznali ogrom niemieckich zbrodni i szczegóły ostatecznego rozwiązania. Co więcej, powinniśmy pamiętać, że Mary – świadek owych zbrodni przeciw ludzkości – przybyła do Nowego Jorku przed nastaniem lata 1944 roku, kiedy to węgierscy Żydzi jako ostatnia z europejskich społeczności ginęli w komorach gazowych Auschwitz; pozostała jedynie nadzieja, iż zwrócenie uwagi świata na ich tragiczne położenie doprowadzi do ocalenia.

Mary Berg nie była jedynym świadkiem tych wydarzeń, który mógł przed zakończeniem wojny złożyć zeznania po angielsku. W latach 1942–1943 opublikowano kilka artykułów i broszur zawierających relacje naocznych świadków, świadectwa z pierwszej ręki zamieszczono również w książce o polskich Żydach z 1943 roku9.

Mimo to dziennik Mary Berg był pierwszą anglojęzyczną relacją opisującą wydarzenia od utworzenia getta aż do pierwszych deportacji, które miały miejsce pomiędzy lipcem a wrześniem 1942 roku. Jako jedno z pierwszych osobistych sprawozdań opisywał również użycie gazu do uśmiercania ludności żydowskiej w Treblince. W przedmowie do dziennika Shneiderman zauważył:

Mamy nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, zostaną odnalezione inne kroniki ukryte przez autorów w ruinach warszawskiego getta. Może znajdą się inni ocalali, którzy dadzą kolejne świadectwa dotyczące tego heroicznego, wojennego epizodu . Na razie zaś dziennik Mary Berg jest jedyną relacją naocznego świadka10.

Niepowtarzalny wkład Mary Berg zyskał uznanie w recenzjach publikowanych zimą 1945 roku. W „New Yorker” pisano: „To ponura książka, pełna mroku i grozy, lecz także mężna i inspirująca ze względu na prezentowany obraz odwagi i człowieczeństwa mieszkańców warszawskiego getta”11. W „Kirkus Review” nazwano dziennik „poruszającym zapisem terroru”12, a recenzent „New York Timesa” polecał go jako lekturę dla wszystkich „bez zastrzeżeń”13. Dziennikarz „The Saturday Review” stwierdził, że wpisy w dzienniku Berg „noszą piętno szczerości i autentyczności, najwyraźniej nie zostały »upiększone« poprawkami redakcyjnymi”14.

Wkrótce po opublikowaniu w lutym 1945 roku dziennik został przetłumaczony na kilka języków15. W późniejszym okresie stał się kanwą sztuki i przedstawienia teatru ulicznego, cytowano go również w filmie dokumentalnym z 1991 roku A Day in the Warsaw Ghetto: A Birthday Trip to Hell (Dzień w warszawskim getcie: urodzinowa podróż do piekła)16. Pojawia się także jako źródło w bibliografiach wielu ważnych opracowań na temat Holocaustu, dostępnych dla studentów i naukowców17.

Dziennik Mary Berg jest jedyny w swoim rodzaju ze względu na autentyczność, szczegółowość i siłę oddziaływania, a także wczesne opublikowanie. Alice Eckhardt, uznany autorytet w dziedzinie teologii chrześcijańskiej, pisała w 1995 roku:

Teraz, kiedy wszyscy już znają ostateczny los getta, jeszcze większe znaczenie ma dla nas poznanie szczegółów życia jego społeczności, które trwało, a nawet niekiedy kwitło, mimo strasznych warunków egzystencji. Niepowtarzalne czynniki, które umożliwiły tej młodej kobiecie opuszczenie getta tuż przed jego likwidacją, nadają książce żywiołowość, a jednocześnie siłę oddziaływania, z którymi nic nie może się równać18.

W chwili najazdu Niemiec na Polskę Mary Berg miała piętnaście lat, jej dziennik zatem to zapiski młodej dziewczyny. Podobnie jak wielu dziecięcych pamiętnikarzy, Mary doszukiwała się sensu w okrutnych przeżyciach. Podobnie jak Anne Frank i inni, zaczęła spisywać swój dziennik, poszukując ulgi i próbując zabić czas. Później stał się on dla niej i jej przyjaciół środkiem wypowiedzi. Alvin Rosenfeld w pracy A Double Dying19 dochodzi do wniosku, że pamiętniki z okresu Holocaustu, spisywane przez dzieci i młodzież, „wydają się stanowić odrębny podgatunek literatury więziennej”.

Wraz z rodziną Mary przebywała w getcie warszawskim od jego utworzenia w listopadzie 1940 roku aż do ostatnich dni przed wielką akcją wysiedleńczą, która rozpoczęła się 22 lipca 1942 roku. Pięć dni wcześniej Wattenbergowie jako obywatele amerykańscy zostali internowani na Pawiaku, w więzieniu znajdującym się w granicach getta. Z okien celi oglądali deportację ponad 300 000 mieszkańców getta. Kilka lat później Mary wspominała, że dostrzegła wielu przyjaciół wśród „starców z siwymi brodami, rozkwitających dziewcząt i dumnych, młodych mężczyzn, pędzonych niczym bydło na Umschlagplatz przy ulicy Stawki, w drodze na śmierć”20.

Krótko po północy 18 stycznia 1943 roku, w dniu rozpoczęcia w getcie drugiej Aktion, która miała doprowadzić następnego dnia do pierwszego wybuchu zbrojnego oporu, Mary, jej rodzice oraz siostra Ann wraz z innymi internowanymi cudzoziemcami zostali wysłani do obozu w Vittel we Francji. Ponad rok później zostali wybrani do wymiany na Niemców więzionych w Stanach Zjednoczonych. Do Ameryki przybyli na pokładzie S/s „Gripsholm” 16 marca 1944 roku.

Na początku okupacji Mary dowiedziała się, że Niemcy mają zwyczaj wyceniać życie, a osoby majętne i uprzywilejowane będą miały większą szansę przetrwania. Kiedy utworzono getto w Łodzi, przybyła do Warszawy szkolna koleżanka Mary opowiadała – jak to ujmuje dziewczyna – „historie mrożące krew w żyłach”. Mówiła, że jej rodzina zdołała uciec, „przekupiwszy gestapowców dobrymi, amerykańskimi dolarami”. Oczywiście Mary wiedziała, że jedynie „zamożni Żydzi” mają dostęp do zagranicznych walut.

Zdawała sobie sprawę, że sama zalicza się do osób uprzywilejowanych. W dzienniku wyjaśniła, że pozbawieni przywilejów mają „najwyżej dziesięć procent ”. Później przyznała z równą otwartością, że „jedynie posiadacze znacznych sum mogą uniknąć tego okropnego życia”. Mary wychowała się w zamożnym domu w Łodzi. Jej ojciec, właściciel galerii sztuki, odbywał zagraniczne podróże, skupując dzieła europejskich mistrzów, takich jak Poussin i Delacroix. Uczęszczała do szkoły w Łodzi, a jej rodzinę stać było latem 1939 roku na sześciotygodniowe wakacje w uzdrowisku, miała też krewnych w Stanach Zjednoczonych.

Mary dostrzegała również, że cudzoziemcy mają o wiele większe szanse przeżycia. Żydzi z paszportami krajów neutralnych byli zwolnieni z obowiązku noszenia gwiazdy Dawida oraz pracy przymusowej. Kiedy dwóch przyjaciół uzyskało dokumenty poświadczające obywatelstwo jednego z państw południowoamerykańskich, skomentowała to tak: „Nic dziwnego, że wielu Żydów stara się o takie dokumenty; lecz nie wszyscy mają środki na ich zakup lub odwagę, by ich używać”.

Matka Mary, Lena, urodziła się 1 maja 1902 roku w Nowym Jorku, była zatem obywatelką Stanów Zjednoczonych. W wieku około dwunastu lat Lena przeprowadziła się do Polski wraz z urodzonymi w Polsce rodzicami i starszym rodzeństwem: bratem i siostrą, również urodzonymi w Stanach. Jej młodsi bracia, Abie i Percy, urodzili się już po powrocie rodziny do Polski w 1914 roku. Kiedy w latach dwudziestych rodzice i starsze rodzeństwo z powrotem przeprowadzili się do Ameryki, Lena – projektantka mody – została w Łodzi z młodszymi braćmi. Wyszła za polskiego obywatela Szaję Wattenberga, malarza i handlarza antykami21. Mieli dwoje dzieci: Mary i młodszą córkę Ann.

Choć Mary i jej siostra urodziły się w Polsce, status matki jako obywatelki amerykańskiej pod panowaniem niemieckim zapewniał całej rodzinie ochronę i przywileje. Kiedy w grudniu 1939 roku listonosz doręczał matce list z konsulatu amerykańskiego, Mary wspominała, że „nie mógł się powstrzymać od wyrażenia zazdrości z powodu naszych związków z Ameryką”. Pod datą 5 kwietnia 1940 roku zapisała realistycznie, że „obywatele polscy pochodzenia żydowskiego mogą liczyć tylko sami na siebie”. Później wyjaśniała, że w Warszawie przybita na drzwiach wizytówka matki z informacją o jej amerykańskim obywatelstwie stała się „cudownym talizmanem przeciwko niemieckim bandytom, bez przeszkód odwiedzającym wszystkie żydowskie mieszkania”. Było tak do tego stopnia, że sąsiedzi schodzili się do ich mieszkania, kiedy tylko dojrzeli niemieckie mundury.

Wattenbergowie byli wprawdzie uchodźcami, lecz zdołali zachować trochę pieniędzy i kosztowności. Ponadto otrzymywali pocztę i paczki od krewnych w USA, a pani Wattenberg jako obywatelce amerykańskiej początkowo zezwalano na opuszczanie getta. Kiedy w listopadzie 1940 roku Niemcy oficjalnie zamknęli dzielnicę żydowską w Warszawie, Wattenbergowie szczęśliwie mogli pozostać na terenie getta w swoim mieszkaniu przy Siennej 41, na rogu Sosnowej. Dom ten znajdował się na obszarze tak zwanego małego getta, na południowym obrzeżu dzielnicy żydowskiej. Podwórze pod ich oknami wychodziło na stronę „aryjską”, gdzie widzieli spacerujących swobodnie ludzi.

„Małe getto” stało się dzielnicą dla uprzywilejowanych. Gutman stwierdza:

Chociaż w getcie powszechnie znane było hasło „wszyscy równi”, w rzeczywistości nie wszyscy byli równi i nierówność ta znajdowała swe odbicie również w wyglądzie ulic. Niektóre z nich, jak Sienna i Chłodna, uważane były za uprzywilejowane. Mieszkania były tu przestronniejsze, ciasnota mniejsza, a co najważniejsze – mieszkający tu ludzie byli przeważnie syci. Przy ulicach tych mieszkali zasymilowani Żydzi oraz Żydzi bogaci, którzy zachowali jeszcze część swego majątku22.

Mary była świadoma istnienia tej nierówności oraz znaczenia bogactwa w życiu getta.

Na podstawie późniejszego wpisu, dokonanego po przeprowadzeniu się całej rodziny do mieszkania przy Chłodnej 10, tuż obok zachodniej bramy getta, przy kładce pieszej nad ulicą Chłodną, równie wyraźnie widać, że wiedziała o przekupności członków Judenratu. Pisała:

Osoby zamożne, które stać na przekupienie urzędników z biura kwaterunkowego, dostają najlepsze mieszkania przy tej ulicy, gdzie stoi wiele dużych, nowoczesnych domów. Chłodną powszechnie uważa się za „arystokratyczną” ulicę getta, jak na początku Sienną.

Choć wydaje się, że Mary często odczuwała dyskomfort w związku z przywilejami i chronionym statusem jej rodziny, pragnęła również zapomnieć o otaczającym ją horrorze i z odpornością młodości przystosowała się do życia w warunkach okupacji. Kilka lat temu Wiszniewicz przeprowadziła wywiad z ocalonym z getta, mieszkającym w Stanach Zjednoczonych:

Dla ludzi getto to jak w kinie: ciągła, nieustająca groza. A to nie tak. Groza otaczała nas wciąż, ale normalne życie toczyło się obok. W getcie były flirty, miłostki, koncerty, teatr. Ludzie chodzili do restauracji. A za restauracją ktoś umierał z głodu. Normalność i nienormalność splatały się nieustająco23.

Właśnie takie życie Mary opisuje na każdej stronie.

Wielu jej młodych przyjaciół również uciekło z Łodzi do Warszawy. Latem 1940 roku doktor Michał Brandstätter, dyrektor jej łódzkiego gimnazjum24, wraz z innymi nauczycielami ze swojej szkoły rozpoczął w Warszawie nielegalne nauczanie. Uczniowie spotykali się potajemnie dwa razy w tygodniu w bezpiecznym azylu domu Wattenbergów, dzięki czemu mogli ukończyć edukację. Do szkoły mogli uczęszczać jedynie uprzywilejowani, bowiem uczniowie kompletów zwykle musieli płacić nauczycielom od trzydziestu do czterdziestu złotych miesięcznie25.

W miarę powiększania się liczby uchodźców i pogarszania się warunków życia warszawscy Żydzi zaczęli tworzyć w swojej dzielnicy sieć organizacji wsparcia i samopomocy. Mary, chętna do wniesienia wkładu, wraz z jedenaściorgiem przyjaciół z Łodzi założyła klub zbierający fundusze na pomoc. Wkrótce potem na prośbę przedstawiciela Joint Distribution Committee postanowili wystawić sztukę muzyczną. Przyjęli nazwę Łódzki Zespół Artystyczny; nazwa ta, zdaniem Mary, dawała odpowiedni skrót ŁZA.

W pewnym dokumencie wydobytym z archiwum grupy Oneg Szabat określa się „uprzywilejowanych” młodych mieszkańców getta, głównie uchodźców z Łodzi i sąsiednich miast, lekceważącym mianem „złotej młodzieży”. W dzienniku Mary opisuje, jak wychodziła z Romkiem, żeby śpiewać w kawiarniach przy Siennej albo na przedstawienia w teatrze Femina; jaskrawo kontrastowało to z losem przymierającej głodem młodzieży i dzieci z getta. Nawet klub ŁZA, założony w celu zbierania funduszy dla biednych, wyraźnie przynosił prowadzącej go młodzieży miłe wytchnienie od oglądanych wokół okropności. Mary wspominała chwile „żywiołowej zabawy” przy pracy nad przedstawieniem oraz powodzenie, jakim cieszyła się sztuka. Mimo to pozostawała wyczulona na brak równości oraz na narastający w getcie nastrój rozpaczy. Zaledwie kilka tygodni później opisała swój pobyt w domu uchodźcy, gdzie widziała półnagie, brudne, apatycznie leżące dzieci. Jedno z nich spojrzało na nią i poskarżyło się, że jest głodne. Mary z charakterystyczną szczerością wyznała w dzienniku: „Owładnęło mną poczucie bezdennego wstydu. Sama tamtego dnia jadłam, lecz nie miałam ani kawałka chleba, żeby dać go dziecku. Nie śmiałam spojrzeć mu w oczy”.

W innym poruszającym fragmencie pisała o spotykanych na ulicach „ludziach marzących o chlebie”, których „oczy przesłania mgła należąca do innego świata”. Wyjaśniała, że „zwykle siadają naprzeciw sklepów spożywczych, lecz nie dostrzegają już bochenków leżących za szybą, niczym w jakimś odległym, niedostępnym raju”. W tym samym wpisie również wyraziła poczucie winy z powodu swoich przywilejów, stwierdzając na zakończenie: „Stałam się naprawdę samolubna. Na razie nadal nie marznę i nie głoduję, lecz wszędzie wokół mnie jest tyle nieszczęścia i głodu, że zaczynam się czuć bardzo nieszczęśliwa”.

Pamiętnikarz z getta Abraham Lewin, który zginął, opisywał olbrzymie kontrasty między zamożniejszymi mieszkańcami a tysięcznymi rzeszami tych, którzy cierpieli z powodu nędzy, chorób i głodu:

Getto to najstraszliwsze miejsce z tymi tłumami ludzi o wymizerowanych, bezbarwnych twarzach. Niektórzy z nich wyglądają niczym trupy spoczywające w ziemi od kilku tygodni. Są tak przerażający, że na ich widok wzdrygamy się instynktownie. Na tle tych postaci dosłownie wychudzonych jak szkielety, wobec wszechogarniającego przygnębienia i rozpaczy, wyzierających z każdej pary oczu w zbitym tłumie przechodniów, pewien typ dziewczyn lub młodych kobiet, choć trzeba zaznaczyć, że nielicznych, szokuje wyelegantowanym strojem… Krocząc ulicami, obserwuję tę budzącą niesmak elegancję i wstyd mi przed samym sobą26.

Inny eseista z grupy Oneg Szabat przypomniał przyszłym historykom, że choć uprzywilejowanej młodzieży żyło się stosunkowo dobrze, „niemniej i ich dotknęły wojenne warunki, które zmieniły im życie na niekorzyść”27.

Majątek i przywileje wywierały w getcie wpływ wykraczający poza kwestie mieszkania i edukacji. Mary odkryła, że odgrywały pewną rolę jako czynnik chroniący mieszkańców przed obozem pracy i pomagały w zapewnianiu najbardziej pożądanych stanowisk. Wyraźnie sama stanęła w obliczu wewnętrznego, moralnego dylematu, kiedy jesienią 1941 roku dowiedziała się, że Judenrat oferuje praktyczne kursy przedmiotów, takich jak metalurgia i grafika użytkowa, odbywające się w pobliżu jej domu przy Siennej28. Kurs miał trwać sześć miesięcy, a opłata za naukę wynosiła dwadzieścia pięć złotych. Kiedy poszła tam, żeby się zapisać, wśród nazwisk niemal sześciuset osób znalazła wielu przyjaciół, którzy złożyli podania – wszyscy pragnęli uniknąć obozu pracy29. Nic dziwnego, było bowiem zaledwie kilkadziesiąt wolnych miejsc.

Na kartach dziennika Mary przyznawała, że wie, iż „znajomości” odegrają olbrzymią rolę w wyborze kursantów. Początkowo „buntowała się” przeciwko temu, lecz gdy zdała sobie sprawę, że ma niewielkie szanse na przyjęcie, postanowiła „uciec się do takich samych środków”. W tej decyzji tkwiła dodatkowa doza egoizmu, gdyż Mary przyznała, że dziewczętom nie zagrażał wówczas obóz pracy, tak jak chłopakom.

Korupcję i koneksje zaczęła akceptować kilka miesięcy wcześniej. Pisała, że kiedy Judenrat powołał do życia policję żydowską, „zgłosiło się więcej kandydatów, niż było potrzeba”. Następnie dodała: „Wyboru dokonała specjalna komisja, a »znajomości« odgrywały ważną rolę. Na samym końcu, kiedy zostało wolnych zaledwie kilka stanowisk, pomagały też pieniądze… Nawet w raju nie każdy bywa święty”. Ponieważ w policji służył wuj Mary, Abie, prawdopodobnie wiedziała o tym z pierwszej ręki.

Dzięki przedwojennej pozycji społecznej, wykształceniu i zamożności wielu krewnych i przyjaciół Mary mogło uzyskać przywileje umożliwiające im życie na wyższym poziomie niż przeciętnym mieszkańcom getta oraz przynajmniej nieco dłuższy okres przetrwania. Większość z nich uzyskiwała swoją pozycję dzięki Judenratowi. Chociaż opinia publiczna różnie oceniała prawość członków Rady Żydowskiej, Ringelblum w notatkach grupy Oneg Szabat opisywał ją jako „wrogą wobec ludności”30. Pozostali wstępowali do policji żydowskiej, ale tych Ringelblum i inni pamiętnikarze otwarcie potępiali, twierdząc, że „wyróżniali się swoją zrodzoną ze strachu deprawacją i niemoralnością”31.

Później Mary wyjaśniała, że jej wuj Percy dzięki Judenratowi dostał pracę przy zbieraniu cegieł ze zburzonych budynków, lecz zabrakło mu „znajomości”, żeby otrzymać lepiej płatne stanowisko nadzorcy. Z drugiej strony wiedziała, że jej „chłopak” z getta, Romek Kowalski, kolejny przedstawiciel łódzkiej „złotej młodzieży”, przez „znajomości” wystarał się o stanowisko nadzorcy przy budowie muru otaczającego getto. Kowalski był krewnym inżyniera Mieczysława Lichtenbauma, przewodniczącego utworzonej przez Judenrat komisji do spraw budowy muru32, a także Marka Lichtenbauma, który po wielkiej akcji wysiedleńczej objął kierownictwo Rady Żydowskiej.

Po tym, co Mary opisuje jako „walkę”, a co prawdopodobnie oznacza zapłacenie wymaganej łapówki, jej ojciec otrzymał upragnione stanowisko dozorcy ich kamienicy. Dozorców mianował Judenrat. Otrzymywali oni wynagrodzenie, darmowe zakwaterowanie, zwolnienie od podatków i dodatkowe racje żywnościowe, a także wydawaną przez Judenrat przepustkę zwalniającą od pracy przymusowej. Można ująć to słowami samej Mary: „nic dziwnego, że trudno dostać tę pracę”. Ponadto siostra Mary, Ann, uczęszczała na kurs szycia ubranek dla dzieci, prowadzony pod egidą Judenratu przez instytucję zajmującą się poradnictwem i szkoleniem zawodowym, znaną jako ORT.

Inny znajomy Mary, Heniek Grynberg, którego kuzynka, Rutka, była najlepszą przyjaciółką Ann, był w getcie szmuglerem. Najwyraźniej uczestniczył w działalności podziemia, bowiem często bywał w Café Hirschfeld, dokąd przychodzili agenci Gestapo. Mary pisze: „Jest jednym z tych, którym wiedzie się najlepiej w tym nowym interesie. Można to poznać po jego wyglądzie i eleganckich sukienkach żony i córki”. Przede wszystkim zajmował się szmuglowaniem surowicy przeciw tyfusowi, która oczywiście – jako że w getcie szalał tyfus – rozchodziła się wśród tych, którzy mogli płacić za nią znaczne sumy.

Specjalna służba sanitarna stała się celem szczególnie zjadliwej krytyki Ringelbluma, który uznawał ją za przykrywkę służącą sprzedaży kart i czapek zapewniających posiadaczom cenne korzyści, takie jak zwolnienie z pracy przymusowej. Prowadziła ją w haniebnie mafijnym stylu tajna komórka w getcie, znana jako „Trzynastka”, której się powszechnie obawiano jako narzędzia w rękach Gestapo. Jeden z przyjaciół Mary i kolega z grupy ŁZA, Tadek Szajer, był synem członka „Trzynastki”, sam zaś pracował w służbie sanitarnej. Uganiał się za Mary z młodzieńczą energią, lecz ona odrzucała jego zaloty, dostrzegając, że o ile inni, jak Romek Kowalski, musieli ciężko pracować na utrzymanie rodziny, o tyle Tadek był zawsze syty, elegancko ubrany i wszędzie jeździł rikszą. Dziewczyna podejrzewała, że jego ojciec prowadzi interesy z hitlerowcami, a jej decyzja, by się z nim więcej nie spotykać, sugeruje, że Mary rozumiała, co się dzieje, i chciała trzymać się swoich zasad moralnych.

Na początku 1942 roku Mary dowiedziała się, że obywatelom USA zezwolono na opuszczenie getta, a ojciec pewnej znajomej został internowany w Niemczech. W getcie krążyły plotki o wymianie więźniów. Kilka tygodni później zanotowała, że i tu przydają się „znajomości” i przekupstwo. Zapisała w dzienniku: „Naturalnie trzeba mieć papierek poświadczający, że choć jeden członek rodziny jest obywatelem obcego państwa. Pod tym względem moja matka ma szczęście, jest bowiem pełnoprawną obywatelką amerykańską”.

Później matka Mary nawiązała kontakt z agentem Gestapo, nazywanym „Z.”, który obiecał jej pomóc. Mary przyznała się do naiwnego przekonania, iż „wydaje się, że mimo swojego położenia pozostał przyzwoitym człowiekiem”. Bardziej prawdopodobne jest to, że zanim pani Wattenberg znalazła się w rejestrze Gestapo, do jego rąk musiały trafić pieniądze. Po miesiącu Mary Berg i jej krewni przeszli przez getto w grupie około siedmiuset obywateli neutralnych krajów europejskich i amerykańskich, w tym dwudziestu jeden Amerykanów, do więzienia na Pawiaku, gdzie zostali internowani.

Kiedy Wattenbergowie znaleźli się za bramą Pawiaka, Mary została rozdzielona nie tylko z Kowalskim i licznymi przyjaciółkami, lecz także z dwoma młodszymi, urodzonymi w Polsce braćmi matki. Wuj Abie towarzyszył im aż do bramy więzienia. Przy rozstaniu zadał jej matce pytanie: „Jak możesz mnie opuścić?”. Później Mary, już względnie bezpieczna w obozie internowania w Vittel, zapisała w dzienniku: „My, którzy uratowaliśmy się z getta, wstydzimy się spojrzeć na siebie. Czy mieliśmy prawo, by się ratować? Ja oddycham tu świeżym powietrzem, a tam moi rodacy duszą się gazem i giną w płomieniach, paleni żywcem. Dlaczego?”.

Po przybyciu do Vittel na początku 1943 roku Wattenbergowie i pozostali internowani z Pawiaka początkowo nie mogli uwierzyć, że taki stosunkowo normalny świat jeszcze w ogóle istnieje. Gutta Eisenzweig, która na Pawiaku dzieliła celę z Mary, w niedawno wydanym pamiętniku opisuje swoją początkową reakcję: „Stałam tam w szoku, gdyż znienacka przekroczyliśmy przepaść oddzielającą piekło od raju wkroczyliśmy w pogodną atmosferę bogactwa Starego Świata. Kontrast był przytłaczający”33. Obóz w Vittel stanowił pokazowe miejsce wśród niemieckich ośrodków internowania w Europie, miał bowiem utwierdzać Międzynarodowy Czerwony Krzyż w przekonaniu, że internowani są traktowani dobrze, co miało pomóc w zapewnieniu bezpieczeństwa internowanym za granicą Niemcom.

Obóz w Vittel znajdował się w kurorcie w rejonie francuskiego pasma górskiego Wogezy. Internowanych zakwaterowano w hotelowych pokojach, gdzie nadal mieli do dyspozycji niektóre z luksusów uzdrowiska. Był tam szpital z miłymi, mieszkającymi na miejscu lekarzami, takimi jak doktor Jean Levy, kina i inne rozrywki, kilka sklepów oraz piękny park, gdzie można było przechadzać się w ciągu dnia. Dzięki otrzymywanym paczkom Czerwonego Krzyża nikt nie głodował. Internowani w Vittel Amerykanie i Brytyjczycy mieli dość czasu na życie towarzyskie. Odbywały się lekcje języków i inne kursy, a także koncerty oraz przedstawienia. Były również kontakty z francuskim ruchem oporu, kilkaset zakonnic, a także inni internowani, tacy jak Sofka Skipwith, która służyła pomocną dłonią nowo przybyłym z Warszawy.

Internowana Brytyjka Madeleine Steinberg spisała wspomnienia o obozie w Vittel. Pamięta, że Mary z miejsca zgłosiła się do pomocy przy pilnowaniu dzieci podczas lekcji rysunku oraz zabawy. Pisze również, że Mary jako pierwsza opowiedziała innym internowanym o życiu w getcie warszawskim i wyjaśniła, dlaczego dzieci z Polski na widok Niemca w Vittel uciekały, żeby schować się w piwnicy34. Internowani zaczęli odzyskiwać nadzieję. Jednakże kilka tygodni po wyjeździe Wattenbergów większość internowanych z Polski, którzy zostali przeniesieni do hotelu Beau Site poza otaczającym park ogrodzeniem z drutu kolczastego, deportowano w dwóch transportach do Drancy, a wkrótce potem do Auschwitz, gdzie po przyjeździe zginęli w komorach gazowych.

W getcie warszawskim po deportacjach z końca lata 1942 roku Żydowska Organizacja Bojowa wraz z resztą politycznie czynnej młodzieży dokonywała zamachów na kolaborantów, w tym Żydów współpracujących z Gestapo i zbijających olbrzymie fortuny na interesach z Niemcami, a także na znanych gestapowskich informatorów35. Powojenne reakcje, zwłaszcza wśród wysiedlonych osób ocalałych z zagłady w Europie, skierowane przeciwko sprawcom nazistowskich zbrodni – w tym kolaborantom, członkom rad w gettach i policji żydowskiej oraz obozowym kapo – bywały początkowo zdecydowane. Niektórzy stanęli w okupowanych Niemczech przed sądem i ponieśli odpowiedzialność za swoje czyny.

Później przed izraelskimi i niemieckimi sądami odbyło się kilka bardzo głośnych procesów przeciwko żydowskim kolaborantom. Jednakże „wina” w sensie prawnym często była trudna do udowodnienia i osądzenia. Jako że fundamentalnym celem Niemców było unicestwienie ludności żydowskiej, ci kolaboranci podlegali ich woli, zatem granice między współpracą a kolaboracją często bywały niewyraźne. Publiczny osąd moralny przeważnie był dla podsądnych wyrozumiały, ludzie bowiem zastanawiali się, co sami mogliby zrobić dla ratowania siebie lub rodziny, gdyby przyszło im się sprawdzić w podobnych okolicznościach36.

Moi studenci po lekturze dziennika Mary Berg często pytają, w jaki sposób dowiadywała się ona na Pawiaku o wydarzeniach w getcie i dlaczego napisała, że w Treblince ofiary uśmiercano parą wodną. Chociaż podczas Aktion w 1942 roku Mary przebywała na Pawiaku, wieści przenikały przez ściany więzienia. Pisała o plotkach docierających do osadzonych tam osób przez strażników więziennych i polskich policjantów. Zarówno ona, jak i inni internowani na Pawiaku dostawali też listy od przyjaciół i rodzin. Gutta Eisenzweig otrzymywała szczegółowe wiadomości z ostatniej chwili od Hillela Seidmana, urzędnika Gminy. Kontaktowali się także z nowymi internowanymi i mieszkańcami getta przez okna Pawiaka. Zapiski Mary odzwierciedlają ponadto ówczesny stan wiedzy. Według niektórych pierwszych doniesień do uśmiercania ofiar w Treblince użyto pary wodnej. Dopiero po pewnym czasie od pierwszych ucieczek z Treblinki Warszawa w pełni pojęła, że Niemcy stosowali tlenek węgla.

Obrazy cierpień, jakie dziś widujemy na pierwszych stronach gazet i ekranach telewizorów, rzeczywiście aż za bardzo upodabniają nasz świat do świata dziewczęcych przeżyć Mary. Dzisiejsza młodzież zdecydowanie się domaga, by świat zaprzestał zabijania. Naukowcy badający Holocaust dążą do tego samego. Mają nadzieję, że poznanie przeszłości da przyszłym pokoleniom siłę do zbudowania nowego świata pozbawionego nienawiści. Dziennik Mary przybliża czytelnikom Holocaust z emocjonalnej, osobistej perspektywy i daje im nadzieję na lepszą przyszłość rodzaju ludzkiego.

W swoich niedawno wydanych wspomnieniach Marcel Reich-Ranicki stwierdza, pisząc o swojej żonie, która uciekła z Umschlagplatzu: „Ktoś skazany na śmierć, kto z bardzo bliska zobaczył pociąg do komory gazowej, ten pozostaje naznaczony – na całe swe życie”37. Chociaż Mary nigdy nie przeszła przez Umschlagplatz, widziała 300 000 Żydów mijających warszawskie więzienie Pawiak w drodze na śmierć w Treblince. Po przybyciu do USA dowiedziała się, że w Holocauście zginęła większość jej przyjaciół i krewnych w Europie, w tym około dwustu Żydów z Vittel, jej współlokatorka Rosl Weingort, Adam Wentland i jego siostry, pani Tamara Schorr, żona naczelnego rabina Warszawy, i wiele innych znanych jej osób. Stali już na krawędzi wolności, lecz świat odwrócił wzrok i zostali deportowani z powrotem do Polski, gdzie zginęli w komorach gazowych Auschwitz.

Mary rozpoczęła w Ameryce nowe życie i starała się zostawić swoją przeszłość za sobą. Kiedy na początku 1945 roku Nancy Craig spytała ją, czy chce ponownie odwiedzić Polskę, odpowiedziała:

Nie, nigdy tam nie wrócę. Moim krajem jest teraz Ameryka i zamierzam być prawdziwą Amerykanką. Nie byłoby przyjemnie wrócić do Polski i zobaczyć tylko cmentarze zginęła też rodzina mojego ojca także wszyscy nasi przyjaciele. Po tym, co przeszliśmy, wiem, co naprawdę znaczy wolność oznacza ona Amerykę. Po prostu to, że dzisiejszego ranka rozmawiam z panią w radio , to jest Ameryka.

Choć czytelnicy mogą dojść do wniosku, że Mary, która przeżyła, miała „szczęście”, i zakładać, iż po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych wróciła do beztroskiego życia nastolatki, to większość z nich rozumie, że życie ocalałych po takiej traumie – a dzieci może najbardziej – pod wpływem prześladowań zmienia się raz na zawsze, ich przyszłość ulega przemianie wskutek grozy, poniesionych strat oraz wyborów, jakich niegdyś musieli dokonywać.

Aż do lat pięćdziesiątych XX wieku Mary Berg była w Nowym Jorku znaną osobą, udzielającą wywiadów i występującą w audycjach radiowych. Następnie odcięła się od dziennika, stwierdziła, że chce zapomnieć o przeszłości, i zniknęła z oczu opinii publicznej. Nie wiadomo, czy w dorosłym życiu odnalazła szczęście. Możemy jedynie mieć nadzieję, że w powojennym świecie zdołała ułożyć sobie życie i znaleźć ulgę od wspomnień z przeszłości.

Susan Pentlin

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

Podziękowania

Przedmowa do wydania z 1945 roku

Wstęp

Rozdział I. Oblężenie Warszawy

Rozdział II. Utworzenie getta

Rozdział III. Życie toczy się dalej

Rozdział IV. Podziemie

Rozdział V. Rosyjskie bomby

Rozdział VI. Tyfus

Rozdział VII. „Z powodu zbrodni na Twoim bracie”

Rozdział VIII. Groza na ulicach

Rozdział IX. Kolejny rok

Rozdział X. Okrutna wiosna

Rozdział XI. Niemcy kręcą film

Rozdział XII. Uprzywilejowani idą do więzienia

Rozdział XIII. Dzieci wychodzą na spacer

Rozdział XIV. Koniec policji żydowskiej

Rozdział XV. Znowu krwawe dni

Rozdział XVI. Obóz internowania

Rozdział XVII. Bitwa o getto

Rozdział XVIII. Droga do wolności

Bibliografia

Chronologia wydarzeń

2 Icchak Kacenelson, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie, przeł. Jerzy Ficowski, Warszawa 1982 (przyp. tłum.).

3 Thousands Mourn Victims of Ghetto, „New York Times”, 20 kwietnia 1944, s. 10.

4 Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, przeł. Maria Salapska, Warszawa 1983 (przyp. tłum.).

5 Zapis audycji Woman of Tomorrow.

6 Tamże.

7 S.P. ma fotokopie kilku stron oryginalnego polskiego rękopisu, ale pełna jego wersja oraz pierwotny dziennik Mary Berg najwyraźniej się nie zachowały.

8 S.P. dziękuje Fabianowi Fürstemu z Biblioteki Wiedeńskiej za ustalenie dokładnych dat i numerów czasopisma, w których dziennik publikowano po niemiecku.

9 M.in. w pracy The Extermination of 500,000 Jews in the Warsaw Ghetto: the Day to Day Experience of a Polish Gentile, opublikowanej w 1942 roku w Nowym Jorku przez American Council of Warsaw Jews oraz American Friends of Polish Jews.

10 Po wojnie w Warszawie wydobyto archiwa grupy Oneg Szabat, zorganizowanej przez Emanuela Ringelbluma. Ujrzały wówczas światło dzienne pamiętniki i kroniki Adama Czerniakowa, Janusza Korczaka, Chaima Kapłana, Abrahama Lewina i Emanuela Ringelbluma, którzy zginęli podczas Holocaustu. W ciągu następnych czterech dziesięcioleci ukazało się jeszcze kilka relacji, które spisali między innymi Alexander Donat i Helena Szereszewska oraz ci, którzy przeżyli powstanie w getcie warszawskim, jak Icchak Cukierman i Vladka Meed. W 1982 roku instytut Yad Vashem wydał po angielsku wspomnienia Stanisława Adlera, policjanta z getta, który przeżył, lecz w 1946 roku popełnił samobójstwo. Ponieważ wojnę przetrwał zaledwie jeden procent mieszkańców getta, nawet relacje spisane po 1945 roku należą do rzadkości.

11 Rec., „New Yorker”, 1945.

12 Rec., „Kirkus”, 1945.

13 M. Young, „New York Times Book Review”, 1945.

14 F. Weiskopf, rec., „Saturday Review”, 1945.

15 W 1945 roku w Tel Awiwie ukazał się przekład na hebrajski, a w Buenos Aires wyszło wydanie hiszpańskojęzyczne. W 1946 roku w Rzymie ukazała się edycja włoska, a w 1947 roku w Paryżu wydano tłumaczenie na francuski. Kilka dekad później, w czterdziestą rocznicę powstania w getcie, w 1983 roku, ukazał się w Polsce polski przekład oryginalnej wersji angielskiej pod redakcją Shneidermana. Po nim opublikowano w 1991 roku tłumaczenie na węgierski oraz nowy przekład włoski.

16 W 1986 roku w Warszawie wystawiono sztukę Bukiecik alpejskich fiołków, napisaną na podstawie dziennika; zob.: M.T. Kaufman, Warsaw Play Dramatizing Ghetto Diary, „New York Times”, 18 maja 1986, s. 13. W późniejszym okresie w pięciu krajach wystawiono uliczne przedstawienie Tempesta zainspirowane dziennikiem Mary Berg; adaptację wyreżyserowała Cora Herrendorf. Produkcję wystawiła firma Teatro Nucleo, założona w 1974 roku w Argentynie, a dziś mająca siedzibę we Włoszech (zob.: strona internetowa Teatro Nucleo http://www.teatronucleo.org). W filmie dokumentalnym z 1991 roku A Day in the Warsaw Ghetto: A Birthday Trip to Hell, nakręconym w Kanadzie w reżyserii Jacka Kupera, wykorzystano tekst dziennika Mary Berg.

17 Lucy Dawidowicz (1975); Nora Levin (1973); Yisrael Gutman (1982); Martin Gilbert (1985).

18 List Eckhardt do Pentlin z 1995 roku.

19 A.H. Rosenfeld (1980).

20 Cyt. w: E. Elbaum (1945).

21 Ojciec Mary Berg urodził się 19 lipca 1893 roku w Pułtusku, a zmarł w 1970 roku w Stanach Zjednoczonych, gdzie po wojnie nadal handlował antykami. Jej matka Lena zmarła w USA w 1989 roku.

22 I. Gutman, Żydzi warszawscy 1939–1943: getto, podziemie, walka, tłum. Zoja Perelmuter, Rytm, Warszawa 1993, s. 108.

23 J. Wiszniewicz, A jednak czasem miewam sny: historia pewnej samotności, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009.

24 Został zidentyfikowany w dokumencie „Minutes of the Second Plenary Session of the Jewish Education Council in Warsaw”, PH/ 9–2–7 w: Kermish (1986), s. 464, 466.

25 PH/13–2–4 w: Kermish (1986), s. 469.

26 A. Lewin, A Cup of Tears: A Diary of the Warsaw Ghetto, red. A. Polonsky, Blackwell, Oxford 1988, s. 84.

27 „The Profile of the Jewish Child”, #ARI/47 w: Kermish (1986), s. 383.

28 Mary Berg podaje adres przy Siennej 16. Prawdopodobnie to pomyłka. W eseju podano jako adres szkoły budynek przy Siennej 34, leżący bliżej jej domu. Patrz: ARI/341 w: Kermish (1986), s. 515–516.

29 , ARI/46 w: Kermish (1986), s. 516–519.

30 E. Ringelblum (1958).

31 E. Ringelblum (1958), s. 329.

32 A. Czerniaków, Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. M. Fuks, PWN, Warszawa 1983.

33 G. Sternbuch, D. Kranzler, Gutta, Memories of a Vanished World, A Bais Yaakov Teacher’s Poignant Account of the War Years, Feldheim, NY 2005.

34 M. Steinberg (2004), s. 341–342.

35 E. Ringelblum (1988), s. 180–181.

36 Zob.: P. Wyden (1992), s. 307.

37 M. Reich-Ranicki (2000), s. 168.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: