Tajemnica posiadłości w Zachusach - Zuzanna Radomska - ebook

Tajemnica posiadłości w Zachusach ebook

Zuzanna Radomska

0,0

Opis

Nieoczekiwany spadek to dopiero początek kłopotów.

Dwóch braci bliźniaków, Dariusz i Czesław, otrzymuje w spadku po wuju Emilianie wielką posiadłość na wsi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przez całe życie nie utrzymywali ze swoim krewnym kontaktu. A to tylko początek niespodzianek – okazuje się bowiem, że dom, do którego się wprowadzili, pełen jest niepokojących tajemnic. Ukryte drzwi do biblioteki, zakapturzone postacie i kotka-widmo to tylko niektóre z nich... Każdy kolejny dzień staje się pretekstem do prowadzenia własnego śledztwa i ponawiania prób odkrycia zagmatwanej rodzinnej przeszłości. Czy bliźniakom uda się rozwiązać wszystkie czekające na nich w Zachusach zagadki?

Teraz zwróciłem się do Babci.
– Babciu, co robisz?
Babcia uśmiechnęła się i nie przerywając odpowiedziała:
– Pracuję, dziecko.
– Czy to są haftowane serwety?
– Owszem.
– I po co to robisz?
– Bo to całe moje życie.
I wtedy byłem już pewien, że w książce Haftowane serwety wuj opisał historię Babci. A to był dopiero początek niespodzianek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 114

Rok wydania: 2020

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dzień 1 (wtorek)

Godz. 1410

– Pst! – próbowałem zwrócić na siebie uwagę Cześka, który był bardzo skupiony na mowie pożegnalnej, którą wygłaszała ciocia Cecylia. Albo tylko udawał.

Ciotka pełnym żalu głosem recytowała tekst z małej, białej karteczki. Czesiek wpatrywał się w nią bez mrugnięcia okiem. Gdy ciotka dotarła do etapu wspaniałych czynów i zasług świętej pamięci wuja Emiliana, na ustach Cześka zatańczył ledwo zauważalny uśmieszek. To był jednoznaczny sygnał, że myśli o tej całej szopce to samo co ja. Razem z nim cierpliwie wytrzymałem do końca kiepskiego przedstawienia, mając w trakcie niezły ubaw. Niecierpliwie pociągnąłem go za kołnierz i wziąłem na bok, z dala od tłumu.

– Ej – szepnąłem konspiracyjnie. – Nie zgadniesz, co dzisiaj podsłuchałem!

Czesiek podniósł pytająco brwi. Nie czekając ani chwili dłużej, wyrzuciłem wszystko z siebie jednym tchem:

– Podobno wuj miał romans! Z panną Ciś!

Myślałem, że mojemu bratu zaraz oczy wyjdą z orbit. Czesław wziął głęboki oddech i zapytał z jak zwykle niekłamaną ciekawością:

– Skąd masz takie informacje?

– Słyszałem, jak plotkowały ze sobą siostry Duchówne. Informacje z ich ust są z reguły wiarygodne.

Czesiek tylko prychnął w odpowiedzi, machnął ręką i wrócił do reszty rodziny zgromadzonej na dziedzińcu przed kościołem. Najwyraźniej stracił całkowicie zainteresowanie tym tematem.

Nie wierzyłem nawet w Boga, a co dopiero w świętą postawę wuja Emiliana. Był milionerem, bezdzietnym wdowcem, którego własnością była ogromna, staromodna posiadłość w Zachusach. Mimo wielkiego bogactwa, które posiadał, najbliższa rodzina wuja żyła dość skromnie, a nawet biednie. Jego młodsza siostra, a nasza matka, zginęła w tragicznym wypadku dziesięć lat temu. My, wówczas dziesięcioletni chłopcy, trafiliśmy na farmę cioci Cecylii, gdyż wuj nie zgodził się nas przygarnąć. Ojca nigdy nie znaliśmy.

– Darku! – ciocia Cecylia przerwała moje przemyślenia. – Idziemy teraz do domu prawnika Filińskiego. Będzie oficjalne odczytanie testamentu wuja. Jeśli chcesz, możesz iść z nami.

Ciotka spojrzała na mnie wyczekująco. Kątem oka ujrzałem postać w zwiewnej, białej sukience.

– Dołączę do was później. – Nie czekając na odpowiedź cioci, ruszyłem w ślad za białą sukienką.

***

Godz. 1450

– Dariusz! Znowu się spotykamy. – Gabrysia, piękna córka piekarza, uśmiechnęła się do mnie promiennie.

– Witam ponownie! – udałem zaskoczonego nagłym spotkaniem. – Wracam właśnie z pogrzebu wuja.

– Moje kondolencje. – Dziewczynie zrzedła mina.

Machnąłem ręką i rzuciłem beztrosko:

– Nie przejmuj się. Wuj Emilian nie był mi szczególnie bliski. Spotkanie w kościele to czysta formalność.

Dziewczynę opuściło wcześniejsze zażenowanie. Mogłem spokojnie kontynuować rozmowę.

– A ciebie co tu sprowadza, Gabrysiu? Piekarnia ojca jest kawałek stąd.

– Zbieram zioła do mieszanki.

Dziewczyna wzruszyła ramionami, a ja uznałem ten zwykły gest za najpiękniejszy na świecie. Gabi była przeuroczą istotką. A w tym momencie powiedziała coś, co mnie zdziwiło.

– Przechadzałam się też po okolicy z nadzieją, że cię spotkam. Zastanawiałam się, kiedy zdobędziesz się na odwagę i zaprosisz mnie do gospody na tańce.

To, co teraz mi oznajmiła, wprawiło mnie w osłupienie. Nie spodziewałem się po skromnej Gabrysi takiej bezpośredniości. Postanowiłem nie brać jej słów na poważnie.

– Co taki biedny i skromny chłopak jak ja może poradzić w takiej skomplikowanej sytuacji? – zażartowałem.

– Biedny i skromny, powiadasz? – Gabi podniosła brew i zbliżyła się do mnie na odległość kilku centymetrów.

Czułem jej słodki oddech. Myślałem, że oszaleję. I wtedy stało się właśnie to!

– DAREK! – mój ukochany, starszy o piętnaście minut braciszek wydzierał się na całą wieś, biegnąc w moim kierunku i wymachując dziko rękami. – Jesteśmy BOGACI!

W taki sposób, panie i panowie, umiera romantyczność…

Dzień 2 (środa)

Godz. 030

Nie mogłem zasnąć. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Przekręciłem się na drugi bok na starym łóżku w dawnej sypialni cioci Cecylii. Gdy przybyliśmy po raz pierwszy na jej farmę, ciocia była tak przejęta losem osieroconych bliźniąt, że oddała nam swoją sypialnię, a sama od tamtej pory sypiała w komórce.

To moja ostatnia noc tutaj – przemknęło mi przez głowę. Westchnąłem na myśl o dziwnej, a zarazem trochę przykrej prawdzie. Nie chciałem opuszczać farmy cioci Cecylii na rzecz posiadłości wuja w Zachusach.

– Śpisz? – padło zadane w ciemności pytanie.

– Nie – odpowiedziałem. – Nie mogę zasnąć.

– Wiem, co czujesz – Czesław westchnął. – Chyba nikt się nie spodziewał takiej treści testamentu wuja Emiliana.

– Nie wiem, czy przeprowadzka do Zachus to coś, czego teraz chcę. – W głowie wciąż miałem obraz biednej Gabrysi, która odeszła z przerażeniem w oczach. A może to była troska?

– Jutro wszystko się okaże – powiedział uspokajająco Czesiek. – Śpijmy już.

Zasnąłem, mając przed oczami zmartwioną twarz Gabi i jej usta, które wyglądały, jakby nie zdążyły czegoś wypowiedzieć.

***

Godz. 1000

– Szybciej, chłopcy! – Ciocia Cecylia ubrana w swoją najlepszą suknię przechadzała się niecierpliwie przed powozem. – Chyba nie chcecie się spóźnić!

Źle się czułem wystrojony jak na jakieś wesele. Miałem wrażenie, że to wszystko drapie moją skórę.

– Jeszcze chwila! – krzyknął Czesiek, dopinając ostatnie guziki swojej koszuli.

Ciotka przewróciła oczami. W końcu dziesięć minut później wszyscy wystrojeni jak indyk na niedzielę jechaliśmy powozem przysłanym z Zachus. Czekała nas trzygodzinna podróż przez las. Byłem na to przygotowany – zamknąłem oczy, by zapaść w błogi sen. Ale ciotce Cecylii nie zamykała się buzia.

– Ach, nie mogę się doczekać tej wizyty – paplała podekscytowana. – Ciekawe, jak wygląda ta posiadłość.

Ja również byłem tego ciekaw. Wuj mimo swego bogactwa nie chełpił się majątkiem i nie wyprawiał bankietów ani przyjęć. Niewielkie grono tych, którzy go odwiedzali w święta, opowiadało, że żyje on w wielkim przepychu, który jest widoczny na każdym kroku.

Mimo ciągłego gadania cioci Cecylii podróż ciągnęła się niemiłosiernie. Aż wreszcie całą nieskończoność później powóz stanął. Wyszedłem. Coś mi się nie zgadzało – byliśmy w samym środku lasu!

Nasz woźnica wysiadł z wozu, uścisnął nam ręce, ucałował dłoń ciotki i przedstawił się jako Tadeusz – stajenny w posiadłości wuja w Zachusach.

– Stąd musimy już przejść pieszo do domu. Dookoła całej działki waszego wuja są bardzo bagniste tereny. Musimy zejść z wozu, żebym mógł bezpiecznie przeprowadzić konie do stajni na terenie posiadłości.

Ten „spacer” nie był tak zły, jak sobie wyobrażałem. Szło się całkiem szybko – Tadeusz pokazał nam najlepszą drogę. W tym wszystkim był tylko jeden minus. Wyszliśmy z lasu brudni, po kostki w błocie, umazani na rękach i twarzach.

Przy wejściu stały dwie osoby. Wyglądały jak lokaj i pokojówka.

– Witamy w Zachusach – odezwał się mężczyzna. – Cieszymy się, że wreszcie tu dotarliście.

– My również. – Czesław kiwnął głową. – Nie wiedzieliśmy, że posiadłość wuja jest tak rozległa.

– Zaiste. – Lokaj uśmiechnął się. – Jednak od teraz ta posiadłość jest już wasza.

W tym momencie na mojej umorusanej błotem twarzy po raz pierwszy pojawił się szczery uśmiech.

***

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Dzień 1 (wtorek)
Dzień 2 (środa)
Dzień 3 (czwartek)
Dzień 4 (piątek)
Dzień 5 (sobota)
Dzień 6 (niedziela)
Dzień 7 (poniedziałek)
Dzień 8 (wtorek)
Dzień 9 (środa)
Dzień 10 (czwartek)
Dzień 11 (piątek)
Dzień 12 (sobota)

Tajemnica posiadłości w Zachusach

Wydanie pierwsze

ISBN: 978-83-8147-833-5

© Zuzanna Radomska i Wydawnictwo Novae Res 2020

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt

jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu

wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.

Redakcja: Izabela Głogowska

Korekta: Bartłomiej Kuczkowski

Okładka: Izabela Surdykowska-Jurek

Wydawnictwo Novae Res

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: sekretariat@novaeres.pl

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek


„Mamy usługę, której mógłby pozazdrościć Amazon.”

Robert Drózd

Świat Czytników


Tysiące ebooków i audiobooków

Ich liczba ciągle rośnie, a Ty masz gwarancję niezmiennej ceny.