Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego

Piekara zabił inkwizytora. W porównaniu z poprzednimi częściami to jest jakiś dramat. 145 stron spędzonych z panienkami, za to kompletny brak akcji inkwizytorskich, demon przepędzony przytuleniem, który notabenr przyszedl i potulnie stal i czekal na to co go czeka. Brakuje tu klimatu, wartkosci akcji, fabuły, i samego inkwizytora. Bo przez książkę idzie jakąś łamaga ktora myślami nie wychodzi z majtek przeoryszy. Dobrze, że zamówiłam taniej w preorderze, bo za 50zl to żałowałabym każdej złotówki

Kolejny tom i kolejny gwóźdź do trumny Mordimera. Straszne wodolejstwo. Postać i cały cykl także tym razem (jak we wcześniejszym tomie) tracą swój charakter. Ocena jedna gwiazdka jest i tak niezasłużona. Nie da się przebrnąć przez to grafomaństwo. Nowe wydawnictwo także się nie popisało- okładka ok, ale grzbiet książki po prostu słaby graficznie. Zdecydowanie odradzam, szczególnie tym którzy stali się fanami inkwizytora po przeczytaniu pierwszych opowiadań.

Cóż mam napisać mili moi? Na pierwszych stu stronach książki praktycznie nie dzieje się nic. Jednak styl autora - kiedyś mojego najbardziej ulubionego - pozwala przez nie przebrnąć. Później jest już o wiele lepiej, aż do całkiem ciekawego zakończenia. Co prawda nie czyta się tego tak, jak pierwszych książek tegoż autora, czyli z zapartym tchem, "od deski do deski", jednakże na pewno nie był to stracony czas. Sami oceńcie, czy się czepiam, czy jednak cały czas czegoś brakuje. Z pewnością natomiast ta książka jest o wiele, wiele lepsza niż kilka wcześniejszych, opisujących dzieje Mordimera na Rusi, przez które ledwo i jedynie z szacunku do Piekary przebrnąłem. Czy polecam? Z pewnością. Czy oczekuje czegoś więcej? Z pewnością:)

Widać wypalenie. Zarówno u Mordimera ;), jak i u autora. Następnej części raczej nie kupię.

Albo autor jest w słabszej formie, albo przejadły mi się inkwizytorskie historie. Strasznie dużo podobieństw czy wręcz kalek z poprzednich części cyklu. Poza tym 1/3 książki dzieje się w sypialni(ach). Średniawe.