Instrukcja obsługi toksycznych ludzi - Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska - ebook + audiobook

Instrukcja obsługi toksycznych ludzi ebook i audiobook

Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jak obronić się przed toksycznymi ludźmi? Bestsellerowy poradnik i przewodnik w jednym.

Czy można obronić się przed toksycznymi ludźmi? Przeczytaj Instrukcję obsługi toksycznych ludzi i naucz się tego!

Każdego dnia natykamy się na toksycznych ludzi. Możemy ich spotkać na każdym kroku: w pracy, urzędzie, szkole. Czasem stykamy się z nimi w relacjach prywatnych, a nawet rodzinnych.

Instrukcja obsługi toksycznych ludzi to przewodnik po relacjach z ludźmi, którzy „zatruwają” nam życie. Katarzyna Miller i Suzan Giżyńska podpowiadają jak nie ulegać wpływom toksycznych ludzi, wychodzić obronną ręką z konfliktowych sytuacji, a także jak radzić sobie z emocjami, które nam przy tym towarzyszą.

Katarzyna Miller

Najsłynniejsza polska psycholożka. Charyzmatyczna, odważna, dowcipna i pogodna, ale też szczera do bólu. Psychoterapeutka z kilkudziesięcioletnią praktyką terapeutyczną w zakresie terapii indywidualnej, małżeńskiej i grupowej.

Ukończyła psychologię i filozofię na UW. Treningu psychologicznego i prowadzenia psychoterapii uczyła się w Ośrodku Synapsis od prof. dr. hab. Kazimierza Jankowskiego, a następnie od rzeszy nauczycieli polskich i zagranicznych (w tym Carla Rogersa). Wykładowczyni na licznych warsztatach rozwojowych dla kobiet. Felietonistka miesięcznika „Zwierciadło”. Autorka i współautorka wielu bestsellerowych poradników, m.in. Chcę być kochana tak, jak chcę, Nie bój się życia, Instrukcja obsługi faceta, Kup kochance męża kwiaty (Wydawnictwo Zwierciadło).

Suzan Giżyńska

Niezależna reżyserka i copywriter, twórczyni spotów reklamowych oraz akcji społecznych. Współautorka książek: Instrukcja obsługi toksycznych ludzi, Instrukcja obsługi kobiety, Instrukcja obsługi faceta (Wydawnictwo Zwierciadło).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 308

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 20 min

Lektor: Katarzyna Miller, Suzan Gizynska

Oceny
4,1 (461 ocen)
219
130
64
35
13
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Paciek24

Nie polecam

przed przeczytaniem radzę zapoznać się ze spisem treści, czy są zagadnień nas interesujące . Bo ja dla siebie nic nie znalazłem
11
Natusiek87

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam.
00
Kasiulka2510

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie się słucha
00
PaulaCzyta91

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna :)
00
Wiolaz111

Nie oderwiesz się od lektury

rewelacyjna Książka!
00

Popularność




© Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o., Warszawa 2022 Text © copyright by Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska / Clapham Creatives 2018
Wydanie II
Redakcja i korekty:Melanż
Projekt okładki:Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®
Skład i łamanie:Maria Kowalewska, Piotr Szczerski
Ilustracje:Mirosława Szawińska
Redaktor inicjujący:Magdalena Chorębała
Dyrektor produkcji:Robert Jeżewski
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie, w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.
ISBN: 978-83-8132-377-2
WydawcaWydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o. ul. Widok 8, 00-023 Warszawa Dział handlowy:[email protected]
Konwersja: eLitera s.c.

Instrukcja obsługi toksycznych ludzi

Określenie „toksyczny” w ostatnich latach zrobiło prawdziwą karierę. Co i rusz słyszymy o toksycznych rodzicach, szefach, toksycznych przyjaźniach, związkach. Mamy też toksycznych kochanków, współpracowników, toksyczne myśli i w ogóle cali jesteśmy toksyczni...

Nie ma właściwie żadnego obszaru w życiu człowieka, w którym nie można by znaleźć jakiejkolwiek „toksyny”. Wszystko, co nas spotyka, może być toksyczne.

Czy to znaczy, że te wszystkie aspekty życia są trujące? To oznacza, że bywają wyniszczające, niezdrowe i robią nam krzywdę!

Gdy pierwszy raz usłyszałam o toksycznych matkach i rodzicach, był to dla mnie wielki przełom. Wiele razy wcześniej zastanawiałam się, czy sama nie ponoszę winy za niektóre rzeczy, czy nie robię czegoś źle. Później dopiero okazało się, że to wszystko, co mnie spotykało, naprawdę nie było w porządku i przez wiele lat obwiniałam się niepotrzebnie. Jako dziecko nie mogłam tego wiedzieć, wielu rzeczy nie rozumiałam i gdy widziałam smutek czy gniew u mojej matki, zastanawiałam się, co zrobiłam źle.

W pewnym momencie życia z pomocą przyszła nam nauka i udowodniła, że rzeczy, z którymi czujemy się źle, naprawdę są niezdrowe, nie tylko dla nas, ale dotyczą wszystkich ludzi na całym świecie.

Pierwsze książki na ten temat, które pojawiły się w Polsce, to: Toksyczni rodzice i Matki, które nie potrafią kochać Suzan Forward. Okazało się, że był to przełom i posypała się lawina publikacji. Pojawili się np. Wredni ludzie Jaya Cartera, który rozpropagował pojęcie „umniejszaczy”, czyli osób, które nam umniejszają, powiększając siebie... Ostatnio pojawiła się też interesująca książka Karyl McBride Nigdy dość dobra (oczywiście tytułowa „nigdy dość dobra” to córka).

To tylko niektóre z publikacji, jest ich znacznie więcej i wszystkie udowadniają, że problem toksyczności w relacjach z naszymi bliskimi i resztą otoczenia jest powszechny i borykają się z nim ludzie na całym świecie.

1

Kocham moją żonę i godzę się na wiele rzeczy, które mi nie odpowiadają, aby móc z nią być. Ona nie chce uprawiać ze mną seksu, sama podejmuje większość decyzji, obwinia mnie o wiele rzeczy, często ma pretensje do mnie i do naszych dzieci. Czasami, gdy z nami rozmawia, jest to nie do wytrzymania.

• Jeżeli pozwalasz na takie rzeczy, masz problem z poczuciem wartości.

• Zastanów się, dlaczego nie egzekwujesz od żony tego, czego potrzebujesz? Intymności, seksu, dobrej komunikacji.

• Z tego, co opisujesz, wynika, że twoja relacja jest bardzo toksyczna. Może pozwalasz sobie na takie traktowanie... To może być powodem i twoim wkładem w całość.

• Zaznacz granicę i porozmawiaj najpierw ze sobą. Zapytaj się, co jest dla ciebie ważne w związku i jak chcesz być traktowany.

• Kochanie kogoś nie jest równoznaczne z tym, że pozwalamy tej osobie nas ranić.

• Takie zachowanie oznacza raczej brak miłości do siebie.

• Przecież nie lubisz być pomijany i nieważny?

• Czy w dzieciństwie też się tak czułeś?

• Piszesz, że chcesz z nią być. Dlaczego? Napisz listę rzeczy, które są dobre w tej relacji, być może seks nie jest dla ciebie najważniejszy.

• Napisz listę swoich priorytetów w życiu w relacji z bliską osobą i potraktuj ją poważnie.

• Często coś akceptujemy, bo z powodu niskiego poczucia własnej wartości myślimy, że nie możemy dostać od drugiej osoby tego, co nam jest potrzebne. Wolimy żyć w braku spełnienia, myśląc, że tak naprawdę nam się ono nie należy.

• W związku zaniedbujemy wiele spraw pomiędzy partnerami, myśląc bardziej o pracy, dzieciach i rachunkach. Jak jest u was?

• Porozmawiaj z żoną, czy seks z tobą jest dla niej satysfakcjonujący. Często ludzie przestają się kochać ze sobą, bo nie otrzymują tego, co by chcieli, a boją się powiedzieć o swoich potrzebach i fantazjach.

• Poczytaj o seksie i o tym, jak zadowolić kobietę.

• Czasami kobiety nie mają ochoty na seks, bo mają za dużo na głowie, a mężczyźni tak naprawdę pozwalają na to, by kobiety przeciążały się obowiązkami.

• Trudno oczekiwać od kobiety seksu, jeżeli ona musi pamiętać o całym waszym gospodarstwie, a w trakcie seksu myśli o praniu. Pomagasz jej w domu? Robisz tyle, ile ona w gospodarstwie domowym?

• Być może jest tak, że twoja żona jest przemęczona i czuje się sfrustrowana.

• Spróbuj realnie ocenić jej pozycję, zastanów się, czy ma powody, by się tak zachowywać. Jeśli nie, jedynym wyjściem dla was jest szczera rozmowa lub terapia.

• Zakochałeś się w tej kobiecie, zastanów się, co się w niej zmieniło, i zapytaj ją o to.

Kiedyś pewna kobieta zawarła układ z mężem, który narzekał, że ona nie ma ochoty na seks. Umowa polegała na tym, że będzie on przez tydzień wykonywał jej obowiązki domowe, zgodnie z dokonanym na kartce spisem wszystkich małych czynności, a ona w następnym tygodniu będzie się z nim codziennie kochać.

Mąż zgodził się, zadowolony, że już za tydzień otrzyma to, co chciał. Lista za bardzo go nie przeraziła – pomyślał, że to dużo rzeczy, ale są drobne i na pewno sobie poradzi. Po tygodniu okazało się, że facet jest padnięty. Codziennie chodził spać o 19.00. Nie miał już siły na seks.

Magiczna lista tysiąca spraw... tak działa.

Katarzyna: Gdy kobieta jest nieszczęśliwa, nieszczęśliwy jest również jej partner i cała rodzina. Nieszczęśliwi rodzice wychowują nieszczęśliwe dzieci.

Ludzie, którzy wychodzą z tych nieszczęśliwych domów, mają w sobie smutek i żal, który ciężko jest później przezwyciężyć.

Prawda prosta jak cep, a niestety tak ciężko ją przyjąć...

Każdy, kto czuje się nieszczęśliwy, powinien stanąć ze sobą „twarzą w twarz” z lusterkiem w ręku i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie, dlaczego tak jest.

Czasami odpowiedź jest prosta i wynika z danej sytuacji, która wydaje się nam niekomfortowa, np. nie lubimy partii rządzącej, nie podoba nam się pogoda, nie mamy nowego telewizora czy samochodu itp. Wtedy taka odpowiedź jest do zniesienia, bo znamy powód. Jeśli natomiast nie ma takiej jasnej przyczyny, nieszczęście tkwi głębiej.

Bardzo ciężko jest powiedzieć sobie: „Nie umiem cieszyć się z tego, co mam” i uzmysłowić sobie, dlaczego tak jest.

Porządny facet chciałby uszczęśliwić swoją żonę, a nie może tego zrobić, bo ona się nie daje.

Nie wie, co robić, by żona, którą kocha i z którą zdecydował się być, czuła się spełniona.

Jest wielu mężczyzn, którzy mówią: „Ja ją wybrałem”, „Pokochałem ją”, „Ona mi się podobała”, „Pragnąłem jej”, „Jest matką moich dzieci”, „Była rozsądna i wspaniała”... A później coś się stało i wszystko się zmieniło...

Mężczyzna nie rozumie, dlaczego kobieta się tak zachowuje. Przecież on jest dla niej dobry, nie zdradza jej, myśli o rodzinie, dba o pieniądze, planuje wakacje, stara się. Robi, co może, a tej babie ciągle czegoś brakuje... Czego?

Odpowiedź jest niestety straszna: KOBIETY CHCĄ WIĘCEJ.Nie dlatego, że są zarozumiałe, uważają się za księżniczki i myślą, że wszystko im się należy. Nie... Chcą więcej dlatego, że ciągle są głodne.

Taka kobieta nie otrzymała od rodziców tego, czego potrzebowała. Dostała jedynie namiastkę miłości, uwagi, ciepła, zrozumienia. Później chce to dostać od męża, ale ciągle jest jej mało. Owszem, na początku jej wystarczało, ale przecież zawsze może być lepiej. Kobieta liczyła, że pan, z którym się związała i który dawał jej sporo, będzie dawał jeszcze więcej, będzie się rozwijał... Ona chce większego romantyzmu, ciągle chce żyć jak w bajce.

Jak to jest, że kobiety, które same nie są romantyczne, oczekują tego od partnerów?

Żona pana, na którego pytanie odpowiadamy, ma za nic swojego męża. Nie szanuje go.

Tylko raz w życiu miałam taką sytuację, że na terapii wzięłam czyjąś stronę. Przyszło do mnie małżeństwo z problemami i stanęłam po stronie mężczyzny.

Był to niezwykle ciepły, sympatyczny i porządny facet. Powiedział do mnie kiedyś: „Wziąłem ją, pokochałem i będę zawsze lojalny”. Natomiast ona waliła w niego jak w stalową tarczę, mimo że był bardzo wrażliwym, introwertycznym człowiekiem. Kobieta obwiniała go za całe nieszczęście świata. Ciągle krzyczała i płakała, a on nie wiedział, co ma zrobić. Mówił do niej: „Chcę ci pomóc, tylko powiedz mi jak, co mam zrobić, żeby było lepiej, dlaczego jest źle?”. A ona tego nie wiedziała, ale wiedziała, że chce więcej.

Później okazało się, że kobieta od lat miała kochanka, a kochanek był łajdakiem.

Wybrała łajdaka, bo porządny facet nie dawał jej takich uniesień, nie rajcował jej.

Suzan: Musiała wybrać kogoś, kto będzie ją traktował tak, jak ona sama siebie traktuje. Bez miłości i czułości.

Katarzyna: Gdyby wiodła spokojne życie z mężem, który ją kochał i akceptował, nie mogłaby odgrywać swojego teatru. Nie miałaby tylu atrakcji, których potrzebowała. Takie życie by ją nudziło.

Ta kobieta przy mnie powiedziała do męża: „Niedobrze mi się robi, jak na ciebie patrzę”, a ja zaczęłam się zastanawiać, jak on może to znosić...

Później, już pod koniec spotkania, gdy facet był strasznie zmęczony, powiedział, że ma dosyć i że odchodzi. Na co ona wybuchnęła płaczem z tekstem: „Jak ty możesz mnie zostawić taką nieszczęśliwą?”.

Suzan: Dlaczego kobiety latają za łajdakami, a nie szanują tych porządnych, dobrych facetów?

Katarzyna: Dlatego, że one nie umieją docenić stałości, lojalności i spokoju. W spokoju dostają pierdolca, w spokoju nosi ich wewnętrzne napięcie, które mają w sobie od dziecka, w spokoju nie mogą wytrzymać.

Suzan: To wszystko brzmi trochę jak labirynt bez wyjścia.

Katarzyna: Czasami, żeby wyjść z labiryntu, jedynym wyjściem jest przeskoczyć go górą.

Suzan: Czyli złożyć broń i poddać się.

Katarzyna: Tak, ja się poddałam, gdy uzmysłowiłam sobie, że moja matka mnie nie chce.

Autor listu ma wybór. Może powiedzieć: „Koniec rządów tej głupiej kobiety, której się wydaje, że jest mądra, a nie jest”, walnąć w stół i użyć swojego testosteronu. Grzeczni faceci tego nie potrafią.

Nie jest pan przecież szmatką do podłogi! Trzeba stanąć na nogi i walnąć pięścią w stół.

Ta kobieta chce poczuć, że musi zasłużyć na mężczyznę, że musi się postarać. Chce, żeby on potrafił się postawić. Chce jego miłości i rzeczywiście ją otrzymuje, ale nie jest to miłość, o której ona marzy. Jego miłość jest trochę dziecinna, trochę braterska, trochę ojcowska, za mało męska, za bardzo bezwarunkowa. Ona chce czegoś innego. Potrzebuje warunków i granic, bo inaczej się rozpuszcza. Nie wie, kim jest.

Jeśli on ją kocha, to znaczy, że jest do niczego. Jest to syndrom „Nie chcę być członkiem klubu, który mnie chce za członka”.

Powiedział to kiedyś Groucho Marx, później powtarzał to Woody Allen. Chodzi o klub, do którego należą Kennedy i Rockefellerowie. Ten klub jest ważny, a nie ten, do którego należę ja i Kate Smith. Jeżeli Kennedy zechce mnie w swoim klubie, to dopiero poczuję się doceniona. Ale zaraz, zaraz... Co z niego za Kennedy, skoro on mnie chce? Mnie, taką zwyczajną i niedoskonałą? On nie może być prawdziwym Kennedym. W takim razie dalej będę sobie marzyć.

Bardzo chcę być uznana i bardzo chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli. Jeśli wyjdę za mąż za takiego Kennedy’ego, cały świat się o tym dowie. Wszyscy to zobaczą. Ale czy to znaczy, że ja naprawdę będę szczęśliwa? Niekoniecznie.

Suzan: Jak Marilyn Monroe.

Katarzyna: I jak Whitney Houston, Amy Winehouse, Romy Schneider. Wiele gwiazd, które osiągnęły światowy sukces, czuło się jak nieszczęśliwe dziecko, które ciągle musi się starać, musi na siebie uważać i pilnować się.

Co ten mężczyzna ma zrobić? Po pierwsze zająć się sobą. Zobaczyć, że jest ofiarą własnej rycerskiej postawy. To znaczy, że wcale nie jest rycerzem, tylko ofiarą, bo popadł w iluzję. Powinien się dowiedzieć, jak to było z mamusią i tatusiem, że on stał się takim miłym, grzecznym chłopcem, którego można usadzać, jak się chce. Może nie wolno mu się było bić, miał być zawsze miły i sympatyczny, może nie mógł walczyć o swoje. To wszystko są rzeczy behawioralne, które mają znaczenie. Jeśli matka wychowuje syna w taki sposób, zabiera mu jego dzikość, kastruje go.

W książce Roberta Bly’a Żelazny Jan jest wątek o tym, jak chłopak musi ukraść matce spod jej poduszki klucz do własnego życia. Musi się uwolnić, by pójść w świat.

W kulturach znacznie bardziej prymitywnych niż nasza ciągle praktykuje się męską inicjację, np. wysyła się młodego chłopaka z nożem do lasu po to, aby stał się mężczyzną. Ma wrócić, być może zadrapany, ale cały. Ma przezwyciężyć swój strach i niepewność i przede wszystkim ma wygrać ze sobą, czyli wygrać siebie. Ma poczuć, że on sam sobie wystarcza.

Ty masz wystarczyć!

Suzan: Szkoda, że nie ma tego samego dla kobiet.

Katarzyna: Być może jest, tylko jest to mniej ważne.

W Polsce pewnie jakieś 80% kobiet przeszło od razu z domu rodzinnego do małżeństwa.

Suzan: U mnie tak było.

Katarzyna: U mnie na szczęście nie. Ja wiedziałam, że marzę o swoim kawałku podłogi, w którym to ja jestem panią, sama za siebie odpowiadam i sama się urządzam. Zawsze go miałam, pomiędzy panami, z którymi mieszkałam.

Dla mnie ci różni mężczyźni, którzy mi towarzyszyli, i wszystkie te zmiany były szalenie ciekawe, choć też czasem się bałam. Kobiety jednak głównie się tego boją, a za rzadko spotyka się u nich ciekawość.

Suzan: Rozmawiałam kiedyś z kolegą, którego żona często flirtuje z innymi. Co chwilę znajdował jakieś smsy, dedykacje na książkach i takie różne rzeczy. Poradziłam mu, aby wywalił z domu te wszystkie książki, zabrał jej ten telefon, w którym nie wiadomo, co jest, i żeby stanowczo się temu wszystkiemu sprzeciwił. Na początku było mu trudno, ale w końcu się postawił. Zadzwonił do mnie kiedyś w nocy i powiedział, że nie rozumie, co się stało, ale jego żona pierwszy raz od tygodni z własnej woli chciała uprawiać z nim seks.

Katarzyna: Otrzymała dowód na to, że on jest facetem, a nie grzecznym, wykastrowanym chłopcem.

Po to są koleżanki, przyjaciółki, żeby z nimi gadać, chodzić na zakupy, mierzyć kiecki, pijać kawkę. Mężczyźni są od czegoś innego!

Nie mamy pytać mężczyzny, jaką kupić kieckę, tylko mamy wyjść w tej kiecce i go olśnić! Tak to powinno wyglądać.

Suzan: Co ten facet może zrobić, kiedy kobieta ciągle płacze? Nie można z nią porozmawiać, bo płacze, nie chce nic zrozumieć, tylko płacze.

Katarzyna: Przede wszystkim powinien dać jej się wypłakać. Jeśli ma taką ochotę, niech płacze. Ale niech pamięta, że jej płacz poruszał go za pierwszym razem, za drugim i trzecim też, ale już za pięćdziesiątym zdecydowanie mniej. Facet nie musi tego wysłuchiwać. Może wyjść do drugiego pokoju lub pójść na spacer. Albo może wziąć ją za rękę i powiedzieć: „Chodź, bekso, na spacer, będziesz sobie tam płakać, ale przynajmniej będziesz chodzić”. Jeśli ona zacznie na to pozytywnie reagować, uśmiechać się, rozmawiać normalnie, to znaczy, że bardzo potrzebowała jego inicjatywy i jego opanowania, rozwagi. Inny temat, czy on ma to skąd w sobie znaleźć.

Pamiętajmy, że trzeba sprawdzić, czy „nasz” toksyczny człowiek jest dlatego toksyczny, bo my na to pozwalamy, czy jego toksyczność opiera się całej naszej mądrości i wtedy trzeba ogłosić bezradność.

Co to znaczy? Rozstać się lub obchodzić ją czy jego z daleka, co jest także kosztownym wyborem.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki