- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- Jest dość męczący. - Ale chyba go polubiłeś? - Opowiedz lepiej o Rechnitz. - Ludzie we wsi zwracali się do mnie per panie hrabio, a niektórzy nawet przede mną dygali. - Straszna ta staroświecka uniżoność. - Świadkowie twierdzą, że mąż Margit, Ivan, też był obecny na tym przyjęciu. - W rodzinie panowało przekonanie, że tamtego wieczoru był na Węgrzech. - Każdy opowiada tę historię inaczej. Rodzina nie chce o tym w ogóle słyszeć i o roli Margit nikt nawet nie próbował niczego się dowiedzieć; media dybią na nagłówki w rodzaju Krwawa hrabina, a mieszkańcy Rechnitz najchętniej zamietliby całą sprawę pod dywan. Dla nich ciotka Margit jest święta. - A tobie o co chodzi? 3 Na początku moich dociekań chciałem się dowiedzieć, co się wtedy naprawdę wydarzyło. Przeszukiwałem archiwa, pisałem listy, wertowałem akta sprawy Rechnitz, dotarłem do dokumentów szwajcarskiej służby ochrony państwa dotyczących osoby Margit i zacząłem się zastanawiać, który z członków naszej rodziny o tej zbrodni wiedział i dlaczego nikt o tym nie mówił. Jakże często bywałem świadkiem rozmów moich dziadków, dotyczących od dawna nieżyjących ciotek czy jakichś zdziwaczałych wujów, czy wreszcie dawnej chwały Węgier, kiedy ludzie bywali jeszcze dobrze wychowani i miewali dobry gust. Dlaczego nikt nigdy nie wspomniał o Rechnitz? Dlaczego nigdy nie było mowy o tamtym grobie? Liczyłem na to, że znajdę gdzieś jakąś wzmiankę o miejscu, w którym pogrzebano owe sto osiemdziesiąt ciał. Że ktoś zechce ze mną o tym porozmawiać, słysząc, że należę do rodziny. I w końcu jakiegoś zimowego wieczoru doszło do przypadkowego spotkania, które rozwiązało pewne problemy. Wyszliśmy z grupą przyjaciół na miasto i w którejś restauracji spotkaliśmy znajomego siedzącego przy jednym stole z niemieckim pisarzem Maximem Billerem. Przysiedliśmy się do nich i w pewnej chwili wypłynęła historia ciotki Margit. Biller o niej słyszał, co mnie zaskoczyło, i to on pierwszy zadał mi owo pytanie: ,,A co to ma z tobą wspólnego?". Nazistowska hrabina, jak się ją w gazetach po dziś dzień określa, i ja? Takiego pytania się nie spodziewałem. Do tamtej pory nie zadawałem go sobie, bo wydawało mi się absurdalne. - Ściśle rzecz biorąc - odpowiedziałem Billerowi niepewnie - ona nie jest nawet moją krewną, nazwisko ma po mężu, a z domu była Thyssen. Więc co to ma ze mną wspólnego? - powtórzyłem, żeby zyskać na czasie. - Nic a nic, zresztą wszystko to działo się tak dawno. Gdybym sobie to pytanie zadał dziś, odpowiedziałbym inaczej. Bo z czasem zmienił się sam przedmiot mojego zainteresowania. Chodziło mi coraz mniej o to, żeby się dowiedzieć, co się naprawdę wydarzyło, nie byłem już dziennikarzem, który przybywa z zewnątrz, robi notatki, gromadzi fakty i wypytuje innych. Teraz sprawa dotyczyła mnie, mnie samego. Czytałem o stowarzyszeniach wojennych wnuków, o ludziach w moim wieku, którzy z powodu wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat czują się pozbawieni korzeni, zagubieni, jakby się urodzili w próżni. ,,Odziedziczyli po własnych rodzicach nieprzetrawione przez nich emocje - cytuję - i teraz sami usiłują się wyzwolić z więzów przeszłości". Wielu dręczy poczucie winy za to, że nie udało im się złagodzić udręk i zagubienia własnych rodziców. Czytałem o przykładach niesłychanej surowości, z jaką moi rówieśnicy potrafią traktować samych siebie, o inscenizowaniu świata totalnej szczęśliwości, żeby zrekompensować poczucie totalnego braku. Jeden z przedstawicieli tego pokolenia napisał: ,,Chciałbym wreszcie odnaleźć się we własnym życiu". Ktoś inny pytał: ,,Co się z nami stało przez to, że nasi rodzice tak uparcie milczeli?". Ja sam odnajdywałem także siebie w tych wypowiedziach, chociaż nie miałem ochoty należeć do którejkolwiek z istniejących już wspólnot gromadzących towarzyszy pokrewnej niedoli. Nie szukam wsparcia żadnych grup samopomocy. ,,Każde pokolenie ma swoje zadania - wyczytałem na którejś ze stron internetowych zajmujących się tym problemem. - Pokolenie rodziców zakasywało rękawy, żeby posprzątać zewnętrzne gruzy. Usuwanie gruzów duchowych to obowiązek wnuków". Czy naprawdę tak to wygląda? Nie byłoby to zbyt proste? Żeby traumatyczne przeżycia dziadkowie zostawiali w spadku wnukom - o tym rzeczywiście czytałem, ale trudno mi było w to uwierzyć. Tak jakby grad bomb, który mój ojciec przeżył w dzieciństwie, miał usprawiedliwić moją skłonność do melancholii. I jakby dziesięć lat spędzonych przez mojego dziadka w syberyjskim gułagu było przyczyną mojego chimerycznego usposobienia. Może więc jedno z drugim miało jakiś przyczynowy związek - czy też ja sam sobie taki związek wmawiałem? Czy to nie ja czułem się nieustannie winny temu, że mi się w Szwajcarii za dobrze powodzi? Czy nie
ebook
Wydawnictwo Czytelnik |
Data wydania 2017 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czytelnik |
Rok publikacji: | 2017 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.