Tak jak w innych serwisach internetowych, w empik.com wykorzystywane są pliki cookies oraz inne podobne technologie, aby nasz portal był dla Ciebie przyjazny i wygodny.
Są to pliki instalowane na Twoim urządzeniu, które pomagają nam zapewnić ważne funkcjonalności serwisu, zadbać o jego bezpieczeństwo, ulepszać go, dostosować do Twoich potrzeb oraz prezentować dopasowane do Ciebie treści i reklamy.
Poza plikami, które są nam niezbędne do prawidłowego i bezpiecznego działania serwisu - są także takie, które wymagają Twojej zgody.
Każda udzielona zgoda poprawi Twoje doświadczenia jeśli jesteś naszym Użytkownikiem.
Zgoda na pliki cookies jest dobrowolna i można ją wycofać w dowolnym momencie z poziomu strony „Dostosuj zgody”.
Administratorem Twoich danych osobowych jest Empik S.A. z siedzibą w Warszawie, a w niektórych przypadkach nasi Partnerzy.
Więcej informacji o korzystaniu przez nas z plików cookies oraz o przetwarzaniu Twoich danych osobowych, w tym o przysługujących Ci uprawnieniach, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
PRZEDPREMIEROWO! "Nie staraj się zrozumieć wszystkiego, bo wszystko stanie się niezrozumiałe." Dzisiejszy świat zmusza na do szybkiego życia. Wszystko chcielibyśmy mieć tu i teraz jak najszybciej, Gdy coś na nie wychodzi, dzieje się wbrew naszym oczekiwaniom, wówczas pojawiają się frustracja, niezadowolenia, poczucie zawodu i żalu. Nie potrafimy odpuścić, wyluzować, odpocząć, pozostawić sprawy swojemu biegowi. Tak było w życiu bohaterów książki „Wyspa Luzu”, którzy w pewnym momencie zrozumieli, że „Czasem, by życie nabrało tempa, trzeba... zwolnić” Natalia Wolska ma zamiar wyjechać do Grecji, po tym, jak rozstała się z Michałem Kryńskim, z którym planowała wziąć ślub. Niestety, nie wszystko potoczyło się tak jak oboje chcieli. Wskutek pewnych wydarzeń, o których dowiadujemy się w trakcie poznawania fabuły, Natalia pragnie zapomnieć o przeszłości i odpocząć od niej na greckiej wyspie i ułożyć sobie życie na nowo. W efekcie pozostaje tam na dłużej. Trudny czas pomógł jej przetrwać Rafał, niedoszły świadek na odwołanym ślubie i kolega Michała z czasów studiów. To było pięć lat temu. Michał Kryński jest absolwentem prawa, ale teraz pracuje w radio prowadząc audycje podróżnicze. Dziś, po pięciu latach od ukończenia studiów wszystko w jego życiu wygląda inaczej. Z przeszłością niewiele go łączy, a już najmniej z jego byłą dziewczyną, Natalią, o której jest przekonany, że go zdradziła i zawiodła w tamtym czasie. Ma teraz okazję spotkać się z kolegami ze studiów, a wśród nich jest Rafał, który postanawia zdradzić Michałowi prawdę o Natalii. Dawnych kolegów zastajemy w jednej z wrocławskich restauracji, gdy wspominają lata studiów. W pewnym momencie Rafał wyjawia Michałowi prawdę o tym, co wydarzyło się w przeszłości i okazuje się, że wina nie jest po stronie dziewczyny, lecz Michała. Dociera do niego fakt, że to przyczynił się do zakończenia związki z Natalią. Postanawia odnaleźć swoją dawna miłość, więc wylatuje do Grecji z planem zrobienia cyklu reportaży i naprawienia tego, co zepsuł. To kolejna podróż w niezwykłe i piękne rejony świata zafundowane nam przez panią Jolantę Kosowską. Każda jej powieść zabiera czytelników do różnych krajów, które pokazywane są z nieco innej strony, niż możemy o nich przeczytać na przykład w folderach turystycznych. Tym razem odwiedzamy urokliwą grecką wyspę Kos i wsiąkamy w jej atmosferę, kulturę i smaki. Jest ona tłem dla pokazania historii Michała i Natalii, na których wyspa ma niesamowity wpływ. Nie spotkałam się jeszcze w żadnej powieści, by miejscem akcji była ta niewielka grecka wyspa. Z reguły jest nią Kreta lub Korfu, a po raz pierwszy powieść zabiera czytelnika na wyspę Kos. Została ona przedstawiona tak, że można nabrać chęci na jej odwiedzenie. Zanim jednak tam się udajemy, najpierw dowiadujemy się, co wydarzyło się kilka lat temu między Michałem i Natalią oraz co robią teraz. Fabuła wyraźnie ma dwie części: pierwsza dzieje się w Polsce, a druga w Grecji i ta druga część jest znacznie ciekawsza i barwniejsza. Przez prawie połowę powieści mamy rozmowy, wspomnienia tego, co było, krążenia wokół tematu Michała i Natalii. Ta część jest trochę za długa i nie mogłam już doczekać się, aż fabuła przeniesie mnie do Grecji. O ich związku i tym, co ich podzieliło dowiadujemy się stopniowo. Czasami autorka stosuje zbyt opisowe partie materiału, w których opowiada o tych zdarzeniach. Bardzo podobała mi się część, gdy Michał poleciał do Grecji. Czytało się ją naprawdę z przyjemnością, bo autorka tutaj pokazała swoje zauroczenie wyspą Kos i swój talent do przekazania wrażeń i uroków tego miejsca. Autorka trafnie zestawiła polską mentalność z greckim luzem, ale jednocześnie dała poczuć piękno wyspy, jej dobre, ale i niebezpieczne strony. W trafnie dobranych słowach, z zastosowaniem lekkiego stylu, działających na wyobraźnię sugestywnych słowach oddaje osobowość Greków, ich podejście do życia, kulturę, zapierające dech krajobrazy, zapachy roślin i smak tradycyjnych potraw, ale też potrafi doskonale oddać emocje, jakie towarzyszą bohaterom w różnych sytuacjach. "Wyspa Luzu" to kolejna ujmująca powieść z urokliwymi zakątkami, która opowiada o błędach, jakie popełniamy w życiu, które potrafią nieźle w nim namieszać. Jednak wszystko można naprawić, jeżeli pozwolimy miłości dojść do głosu. Czasu nie cofniemy, ale możemy zrobić wszystko, by przyszłość była lepsza od przeszłości. Pani Jolanta Kosowska napisała romantyczną historię pokazując, że często kłócimy się o drobiazgi, przejmujemy drobnymi niepowodzeniami i problemami, jakie zdarzają się w życiu, a zbyt rzadko doceniamy chwilę, cieszymy się tym, co mamy. Skoro nie możemy czegoś zmienić i nie mamy na to wpływu, nie ma potrzeby się tym przejmować. Książkę przeczytałam w ramach wydawnictwa Zaczytani
Pokaż więcej
Czy ta recenzja Ci pomogła?
Tak (0)
Nie (0)
Emilia
13.02.2025
Każdy kto mnie obserwuje to już pewnie zauważył, że twórczość Jolanty Kosowskiej jest bliska mojemu sercu. Dlatego z dumą i przyjemnością objęłam najnowszą „Wyspę luzu” swoim patronatem. Myślę jednak że gdybym jeszcze nie znała twórczości autorki tonie przeszłabym obojętnie obok tak energetycznej okładki. Dziś podzielę się swoimi wrażeniami po jej przeczytaniu tej książki. Piękni, młodzi, w trakcie studiów prawniczych. Świata poza sobą nie widzą. Maluje się przed nimi piękna wspólna przyszłość. Tak było pięć lat wcześniej. Co musiało się wydarzyć, żeby tą parę rozdzielić. Michał wyjechał z Wrocławia do Szczecina i tam pracuje jako dziennikarz radiowy. Natalia po bolesnych chwilach zamieszała na greckiej wyspie Kos, która zaleczyła jej rany. Po latach od skończenia studiów Michał pojawia się na zjeździe absolwentów, gdzie wspólny przyjaciel otwiera mu oczy na przebieg dawnych wydarzeń. Okazuje się, że to co widział, w to co uwierzył w istocie wcale nie było właśnie tym. Niewiarygodne że minęło 5 lat, by mógł cokolwiek zrozumieć. Tylko czy to nie za późno by naprawić błędy. Czy Natalia mu kiedykolwiek wybaczy? I czy to nadal ta sama Natalia? Pierwsze spotkanie z wyspą Kos, nie przebiega dla Michała przychylnie. Zdaje się, że wszystko działa na jego niekorzyść, a on nie potrafi tego zaakceptować. Z każdym dniem lepiej poznaje jej mieszkańców i ich obyczaje. Jednak nie bardzo jest w stanie się przystosować do panującej tu mentalności. A co z Natalią? Jak ona poukładała tu swój świat? Początki nie były łatwe, jednak dla niej panujące tu zwyczaje okazały się zbawienne. Czytając byłam bardzo ciekawa jak przebiegnie ich pierwsze spotkanie po latach i co wydarzy się później. No przyznam że nie wszystko było takie jak sobie wyobraziłam. Styl pisania Jolanty Kosowskiej jest piękny. Każda historia jest wyjątkowa. Autorka akcje powieści umieszcza zawsze w jakimś ciekawym miejscu. Pokazuje nam świat w sposób wyjątkowy, bazując na swoich podróżniczych doświadczeniach. Nie ukrywam, że dzięki tym historią moja lista miejsc do odwiedzenia poszerzyła się znacznie. Akcja książek jest nieprzewidywalna i nieoczywista. Bohaterzy są idealnie wykreowani, oryginalni. Dzięki narracji pierwszoosobowej, naprzemiennie z perspektywy Natalii i Michała, możemy idealnie poznać ich osobowość, poczuć ich emocje. Wiele słów z tej książki pozostanie u mnie w sercu na zawsze. Jednak te w pierwszej kolejności sobie zapisałam: „Ważne jest tylko to co jest nieodwracalne, bo tego nie można zmienić. Skoro nie można tego zmienić, to trzeba to zaakceptować. Nie można szarpać się z czymś, na co nie mamy wpływu, co minęło bezpowrotnie”. Te i inne słowa autorki skłaniają do wielu refleksji. „Wyspa luzu” to historia o miłości dwojga ludzi, którzy się pogubili. Popełniając błędy żyli z dala od siebie. To historia wyjątkowa, oryginalna, pełna emocji. Napisana w taki sposób, że czytając płynie się, nie dostrzegając jak szybko przekładamy strony. I mimo, że nie byłam nigdy w opisywanych tu miejscach to w mojej wyobraźnie pięknie wykreowałam sobie zarówno miejsce, jak i bohaterów. Czytając czułam się jakbym była tam razem z nimi. Lektura idealna dla każdego. Polecam dla siebie ale i na prezent.
Pokaż więcej
Czy ta recenzja Ci pomogła?
Tak (0)
Nie (0)
poleczka_gosi
28.03.2025
WYSPA LUZU JOLANTA KOSOWSKA ZACZYTANI Dziękuję serdecznie @wydawnictwo_zaczytani za zaufanie i egzemplarz do recenzji. "Siga, siga - powtórzyłam.Powoli, pomalutku, bez pośpiechu, żeby móc celebrować każdą dobrą chwilę życia i przyzwyczaić się, przejść do porządku dziennego nad tą złą.Nauczyć się żyć z szacunkiem do samego siebie, bo to my jesteśmy najważniejsi.My jesteśmy centrum naszego świata.Tylko człowiek, który ma wewnętrzny spokój i poczucie własnej wartości,może czynić dobrze, być wsparciem dla innych". Tej autorki nie muszę przedstawiać, chyba każdy czytał książki @kosowska_jolanta.Autorka zabiera czytelników w różne zakątki świata i zachęca do czytelniczej podróży w różne rejony. W"Wyspa Luzu" poznajemy Natalię i Michała, którzy poznali się na studiach.Razem spędzają czas i powoli poznają się bliżej.Rodzi się pomiędzy nimi piękne uczucie i zaczynają myśleć o wspólnej przyszłości oraz planują ślub.Niestety matka Michała nie akceptuje Natalii i robi wszystko, żeby nie doszło do ślubu.I udaje się jej rozdzielić Natalię i Michała. Dziewczyna bardzo przeżywa rozstanie z Michałem i dzięki Rafałowi przetrwała najgorszy czas.Natalia postanawia wyjechać z kraju. Michał po rozstaniu z Natalią też wyjeżdża z Wrocławia do Szczecina i tam pracuje jako dziennikarz radiowy. Po pięciu latach Michał przyjeżdża do Wrocławia na zjazd absolwentów.Od Rafała poznaje prawdę i dociera do niego jak bardzo skrzywdził Natalię.Postanawia wyjechać na Wyspę Kos i odnaleźć oraz przeprosić Natalię. Czy uda mu się odnaleźć dziewczynę? Czy Natalia wybaczy Michałowi? W tej powieści autorka zabiera nas na malownicze wyspę Kos, gdzie czas płynie zupełnie inaczej, a ludzie do życia podchodzą z dystansem.Nie przejmują się niepowodzeniami, cieszą się z tego co mają w danej chwili.Nie martwią się tym na co nie mają wpływu. Dzięki autorce mogłam poznać klimat , zapachy i smaki wyspy.Pani Jola bardzo malowniczo i obrazowo opisuje krajobraz wyspy.Mogłam podziwiać cudowne wschody i zachody słońca, posłuchać szumu fal morskich oraz podziwiać park pełen pawi i innego ptactwa. Autorka porusza temat manipulacji ludźmi, zdrady i relacji międzyludzkich. Jest to powieść o miłości, która została wystawiona na próbę. O prawdziwej przyjaźni i próbie naprawiania błędów oraz o dawaniu drugiej szansy. Bohaterowie są dobrze wykreowani, tacy z krwi i kości, z wadami i zaletami.Często popełniają błędy, ale potrafią się do nich przyznać i starają się je naprawić. Bardzo polubiłam babcię Michała, za jej życiową mądrość. Autorka ukazuje jak my Polacy różnimy się od Greków.Ciągle się śpieszymy, wiecznie jesteśmy niezadowoleni i potrafimy ciągle narzekać, zamiast cieszyć się tym co mamy. Pani Jola pochyla się nad pracą dziennikarzy, jak jest to trudny , a czasami niebezpieczny zawód.Ile wymaga wysiłku i wyrzeczeń żeby zdobyć zaufanie słuchaczy. Możemy zobaczyć jaki wpływ ma pobyt na Wyspie Kos.Jak w krótkim czasie potrafi zmienić nastawienie człowieka, jak jego wyciszyć i zmienić jego mentalność. "Wyspa Luzu" to piękna i ciepła powieść, pełna miłości i otulą niczym kocyk, przy której można na prawdę odpocząć.Polecam #współpracareklamowa #jolantakosowska #zaczytani
Pokaż więcej
Czy ta recenzja Ci pomogła?
Tak (0)
Nie (0)
ewfor
09.04.2025
Po książki Jolanty Kosowskiej sięgam z kilku powodów. Lubię jej styl jakim pisze, taki spokojny, nieco nostalgiczny i lubię dzięki jej powieściom podróżować po świecie. Tym razem autorka z pięknego Wrocławia zabiera czytelników do Grecji, na wyspę Kos. Miejsce, w którym czas płynie wolniej, a mieszkańcom nie brakuje luzu. Nigdy tam nie byłam, i pewnie nigdy nie będę osobiście, ale po przeczytaniu tej książki mam wrażenie jakbym te wszystkie miejsca opisane w powieści odwiedziła, dlatego że autorka dosłownie maluje słowami obrazy, które przy odrobinie wyobraźni stają się tak realne jakbyśmy oglądali zdjęcia lub foldery reklamowe. Ta książka jest romansem, ale takim trochę specyficznym, pokazującym jak silnym uczuciem bywa miłość, nawet ta zdradzona czy odrzucona. To co połączyło bohaterów tej historii, to uczucie zarówno piękne jak i bardzo bolesne. Jedno z nich nie do końca gotowe na takie uczucie dało się zmanipulować zazdrości. Nie polubiłam Michała, nie dlatego, że na początku został przedstawiony w negatywnym świetle. Później wprawdzie się zrehabilitował, ale do końca powieści nie potrafiłam poczuć do niego szczerej sympatii. Może dlatego, że bardzo współczułam Natalii i to ona moim zdaniem jest zdecydowanie pozytywną postacią. Na tle bajecznie pięknej greckiej wyspy jesteśmy świadkami czegoś co zradza się jak Feniks z popiołów. Dawne rany się zabliźniają dzięki nowemu podejściu do życia, rodzi się coś nowego, coś między cielesnym pożądaniem a uczuciem. Czy sprawdza się powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje? Autorka pisząc o miłości pokazuje nam zarówno tę miłość pełną planów i pasji, spontaniczną i piękną, jak i miłość zaborczą, ubezwłasnowolniającą, która dąży do celu niszcząc wszystkich, którzy staną na jej drodze. A może to wcale nie jest miłość, a chęć dominacji nad drugim człowiekiem? Taką toksycznie dominującą osobą okazała się matka Michała, która nie patrząc na to ilu ludzi krzywdzi, doprowadziła do tego, że jej syn odrzucił najukochańszą osobę i na długi czas zerwał więzy z wieloma bliskimi mu ludźmi. Czy zrozumiał swój błąd? Czy naprawił to, co koncertowo zepsuł? Dowiecie się, jak przeczytacie książkę. To opowieść o miłości, ale też o odkrywaniu siebie i szlifowaniu własnej osobowości. Zazdroszczę ludziom, którzy nie widzą dramatu nawet w najgorszych momentach życia przyjmując zasadę: na wszystko można znaleźć radę. Ja się dopiero tego uczę i myślę, że ta książka dała mi dobrą lekcję. Myślę też, że w życiu nie wolno się poddawać, należy znaleźć swoje miejsce, zakopać głęboko to, co nas zraniło lub doprowadziło do tego, że coś zniszczyliśmy sami i zacząć od nowa. Zapraszam na KOS, wyspę, na której dominuje spokój i luz. Jestem przekonana, że każdemu dobrze zrobi taka wycieczka, chociażby tylko na kartach książki, bo czy warto zadręczać się bolesną przeszłością jak można zbudować nową, szczęśliwą przyszłość? Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom romansów czy podróży w ciekawe miejsca. Polecam tę opowieść ku refleksji. Czas spędzony w pięknym miejscu zawsze jest czasem wytchnienia, zatem przyjmijcie, że ta książka będzie dla Was takim właśnie wytchnieniem, odpoczynkiem dla myśli.
Pokaż więcej
Czy ta recenzja Ci pomogła?
Tak (0)
Nie (0)
Wioleta Sadowska
05.03.2025
Literacka wycieczka po "Wyspie luzu" dostarczyła mi sporo rozrywki, ale przede wszystkim przekonała, że warto wyluzować. Greckie slow life znane jako "siga-siga", czyli powoli, bez pośpiechu to bowiem formuła, jaką każdy z nas powinien wziąć sobie do serca. Historia ukazana w tej powieści skutecznie to udowadnia. Jolanta Kosowska po raz kolejny poprzez swoje pióro zabiera czytelnika na wycieczkę do Grecji. Tym razem na wyspę Kos, którą dzięki swojemu rozwiniętemu zmysłowi obserwacji, prezentuje na kilku płaszczyznach poznawczych. Począwszy od goszczących tam smaków i zapachów, jak jaśmin gwieździsty, a skończywszy na ludzkich charakterach i nietuzinkowych osobowościach. Ta książka to w zasadzie to taki mini przewodnik po tej części świata, który pokazuje nam, że można żyć nieco inaczej, a przede wszystkim o wiele wolniej. "Wyspa luzu" to także dobrze skrojona opowieść o miłości. Zarówno tej niedojrzałej, którą kłamstwo może szybko zniszczyć i tej pojawiającej się w późniejszym wieku, pełnej wzajemnego zrozumienia i pokory. Autorka w tej warstwie fabularnej stosuje dwugłos narracyjny pod postacią pierwszoosobowej narracji głównych bohaterów, dzięki czemu czytelnik otrzymuje szansę spojrzenia na daną sytuację z dwóch perspektyw. Nie da się przy tym nie wspomnieć, że skomplikowana relacja Natalii i Michała intryguje wpływem przeszłości na obecne życie oraz przeczy znanemu przysłowiu, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Intrygującym wątkiem, na który warto zwrócić uwagę podczas lektury tej powieści jest wykonywanie zawodu dziennikarza, jakim para się Michał. Pojawiające się w fabule refleksje dotyczące istoty tej profesji, w tym te o stwarzaniu fikcji i pracowaniu nad wizerunkiem dziennikarza zmuszają do przemyśleń nad tym, czy w tym zawodzie rzeczywiście nie można być sobą. Dylematy Michała i celne spostrzeżenia Natalii niewątpliwie wzbogacają tę warstwę fabularną. Jolanta Kosowska oddaje w ręce czytelnika pozytywną opowieść, co zwiastuje już na samym wstępie jej cudowna okładka w barwach wywołujących same przyjemne odczucia. Jest w tej powieści trochę humoru, jest miłość, jest Grecja i jest tytułowy luz, z którym jak pokazują losy Michała, warto się oswoić. Zachęcam was do literackiej wycieczki na "Wyspę luzu", która być może skusi was do tego, aby w przyszłości udać się w podróż na Kos.